Recenzje i noty recenzyjne 421
się jej całościowego i wspólnotowego charakteru. Miasto przeradza się w zatomizowaną strukturę, zlepek luźno powiązanych ze sobą części. Staje się, jak to nazywa Nawratck, miastem coraz bardziej subiektywnym. Polis zamienia się w obszar zurbanizowany.
Diagnoza choroby miasta neoliberalnego oraz opis jej przebiegu i najważniejszych symptomów nic wyczerpują treści książki. Jej autor stawia przed sobą ambitniejsze zadanie. Jest nim próba przepisania kuracji, która mogłaby agonię pacjenta powstrzymać i przywrócić go do zdrowia. Problem w tym, że sam Nawratck ma wątpliwości, czy proces ten można jeszcze powstrzymać, czy nie jest za późno. Cóż zatem pozostaje? Wiara w zmartwychwstanie! Nadzieja na to, że miasto zdoła się odrodzić, że możliwe jest jego życie po śmierci. Zdaniem Nawratka, zmartwychwstanie miasta będzie możliwe tylko wówczas, gdy zdołamy przywrócić je jego mieszkańcom, kiedy stanie się ono na powrót wspólnotą polityczną, zintegrowaną strukturą zdolną do sprawowania suwerennej władzy nad samą sobą. Jak można to osiągnąć? Przyznam, że odpowiedź na to pytanie nic jest prosta. O ile bowiem rozważania autora na temat kondycji współczesnego miasta cechuje klarowność i spójność, o tyle znaczną trudność sprawia mi zrozumienie jego wizji miasta przyszłości.
Krzysztof Nawratck nazywa postulowany przez siebie projekt miastem a-andro-gynicznym (a-a). U jego podstaw leży przekonanie autora, że sieciowość świata jest faktem, któremu nic jesteśmy w stanie zaradzić. Globalne powiązania stanowią główną siłę i istotę neoliberalizmu, są zarazem źródłem i przyczyną słabości miasta i jego mieszkańców. Otwarta walka z siecią jest skazana na niepowodzenie. Człowiek, uwikłany w zależności zewnętrzne i pozbawiony władzy nad samym sobą, nie jest w stanie pokonać Systemu. W tej sytuacji, radzi Nawratck, zamiast podejmować bezsensowną walkę, skuteczniej jest wykorzystać siłę sieci dla własnych celów. Proponowana przez niego strategia ma w sobie coś z wrogiego przejęcia. Skoro sieci nie można pokonać, należy przejąć nad nią kontrolę, przefonnatować, a następnie zmusić, by służyła naszym celom. Wniknięcie w sieć, jej „zhakowanic”, umożliwi odwrócenie negatywnych skutków jej dotychczasowego istnienia. Pozwoli odbudować to, co zniszczone, zintegrować, co podzielone i załagodzić, co wyostrzone. „Miasto androgyniczne" to takie, w którym cechy przeciwstawne nie pozostają w sprzeczności. Androgynia łączy, a nie dzieli, z różnic i przeciwieństw tworzy jakość, w której owe przeciwieństwa harmonijnie i równoprawnie współwystępują. Miasto a-a dąży do tego, by przezwyciężać podziały społeczne i przestrzenne oraz przywracać utraconą wspólnotowość. Czyniąc tak, nie znosi jednak istniejących różnic, aleje dowartościowuje, stwarza warunki do interakcji, bliskich relacji i wymiany.
Wizja miasta a-a zakłada całkowicie nowatorską koncepcję obywatela. Jego mieszkańcy, nazywani przez autora Obywatelami plug-in, potrafią wnikać w system i wykorzystywać go dla własnych celów. Kluczowa jest tu zdolność „wpinania się”, rozumiana jako dostęp do istniejących w mieście struktur społecznych, między innymi władzy, gospodarki i kultury. Mieszkaniec działa jak haker - łamie zabezpieczenia systemu, przenika do niego, dostosowuje do własnych potrzeb i wykorzystuje. Obywatel plug-in zasadniczo różni się zatem od Konsumenta to on posiada bezpośrednią władzę nad miastem, ma dostęp do wszystkich jego zasobów i zdolność do