Zaprowadzenie w chaosie tym ładu przez opracowanie jedynego, wszechwiedzę obejmującego systemu klasyfikacyjnego, wyrażonego schematem dla wszystkich jednako dostępnym i zrozumiałym, w którymby każda ł poszczególnych literatur, a tem-samem i wszechliteratura pomieszczenie znaleźć mogła, wobec którego praktycznych zalet i oczywistych korzyści zmilknąć musiałyby z czasem partykularne uprzedzenia i upodobania—stawało się piekącą potrzebą chwili, coraz pilniejszą. Zadanie olbrzymie, ale też nieobliczalnej doniosłości, „ amerykańskiego “, że się tak wyrażę, rozmachu, a wyrażę o tyle słusznie, że Ameryka właśnie, mianowicie Stany Zjednoczone pierwszy ku urzeczywistnieniu go dały popęd świetnym jednego z bibljotekarzy swoich pomysłem, który następnie, rutyną starej Europy dopełniony, doprowadził do wyrobienia systemu i tablic schematycznych, odpowiadających wszelkim możliwym warunkom i wymaganiom.
II.
Mam tu na myśli t. z. System klasyfikacyjny d z i e s i ę t n y, pomysłu M e 1 v i 1 a Dc wey'a, byłego dyrektora Bibljoteki Stanu Nowojorckiego. Dla czytelników naszych, zajmujących się temi sprawami, przedmiot nie nowy; poruszali go już bowiem u nas, między innymi: w „ Książce “ (Nry 5 i 6 z l*i03 r.) p. Władysław Strzembosz, bibljotckarz Bibljoteki Polskiej w Paryżu, i ks. dr. J. Radziszewski w „Przeglądzie filozoficznym “ (Zeszyt III z r. 1904), wyłuszczając ogólne zasady systemu, przyczcm wszakże, jak to wskazują daty prac wymienionych, oraz niektóre szczegóły samego wykładu, opierali się głównie na pierwotnych, angielskich wydaniach tablic schematycznych, odpowiadających pierwotnej redakcji i opracowaniu samego Dewey’a. Dziś sprawa przedstawia się znacznie odmiennie; głos w niej bowiem zabrała z kolei i Europa, a głos ten właśnie uwzględnić tu zamierzam obszerniej. Wypadnie mi tu dotknąć i całości układu, choć pobieżnie, raz jeszcze pierwotne jego podstawy omawiając, z powołaniem się jednak na obszerniej wyłuszczających go, powyżej wspomnianych, autorów.