Zał.6.
Zeznania świadków w procesie beatyfikacyjnym potwierdzają, że do modlitwy Karolina przywiązywała dużą wagę. Należy przypuszczać, że na tę postawę duży wpływ miała atmosfera domu rodzinnego. Cała rodzina Karoliny codziennie klękała do modlitwy wieczornej, zawsze modlono się przed posiłkiem i po posiłku. Analiza świadectw zebranych w czasie procesu beatyfikacyjnego pozwala stwierdzić, że modliła się w sposób bardzo prosty, ale głęboki. Świadkowie jej życia podkreślają, że choć lubiła się modlić, „nigdy nie opuszczała pracy dla modlitwy. Modliła się po wykonaniu tego, co do niej należało". W tej postawie Karoliny widać zadziwiające podobieństwo do wskazań ojców pustyni, co do modlitwy: nie wolno mnichowi zaniedbywać pracy pod pozorem dłuższego trwania na modlitwie. Zawsze też w niedzielę i święta, wraz z całą rodziną, uczestniczyła we Mszy świętej. O ile tylko mogła, starała się też uczestniczyć we Mszy świętej w dni powszednie. Tu znowu mamy potwierdzenie, że w dni powszednie uczęszczała do kościoła, gdy miała czas. Starała się, aby przez to nie zaniedbywać obowiązków zleconych jej przez rodziców. „W kościele nie przeciągała modlitw, by nie psuć porządku domowego, a zimową porą, by nie zaszkodzić sobie na zdrowiu". W życiu i przy pracy cechował ją duch optymizmu, wszystkie obowiązki spełniała sumiennie, nie żaląc się nigdy na nawał pracy. Należy zwrócić uwagę na to, że przeważnie wykonywała proste prace, które dziś wielu ludziom, szczególnie młodym, mogą się wydawać poniżające. W postawie Karoliny widać właściwą harmonię i więź między modlitwą, pracą i realizacją drogi powołania życiowego, w czym Kościół upatruje właściwy wzorzec dla każdego chrześcijanina. Karolina praktykowała też modlitwę nieustanną. „W ciągu dnia pamiętała o obecności Bożej, często w czasie pracy [...] wyrywały się jej akty strzeliste i westchnienia pobożne". Jej siostra stwierdziła, że pamięci na ciągłą obecność Boga w życiu człowieka uczyli ich rodzice, a Karolina starała się praktykować to w życiu. Tomasz Merton mówi, że niewtajemniczeni mogą sobie wyobrażać, iż w modlitwie nieustannej chodzi o ciągłe trwanie na klęczkach i odmawianie jakichś tekstów modlitewnych. Takie wyobrażenie o modlitwie wywołuje poczucie nudy, niemożności jej zrealizowania i rodzi jej negatywny obraz. Nieustanne trwanie na modlitwie nie oznacza jakiegoś negatywnego wysiłku zmierzającego do odrzucenia wszelkich zajęć, by poświęcić się wyłącznie recytowaniu specjalnych formułek i rozważaniu określonych tematów. Trzeba dążyć do tego, aby stale żyć w atmosferze modlitwy, to znaczy, zwracać się do Boga całym sobą, oddając głębię swego wnętrza Jego miłości przebaczającej. Wówczas „wszystko staje się modlitwą, skoro chcesz, aby nią było". Trapista z Gethsemani jest zdania, że nietrudno jest modlić się bez przerwy, jeżeli modlitwa nie ogranicza się jedynie do umysłu lub serca, lecz ogarnia nas całych. Można powiedzieć, że tego ducha widać u Karoliny, która wszystkie doświadczenia w relacji z Bogiem uobecniała w służbie pełnej miłości wobec bliźnich.
Jak intensywnego życia wewnętrznego i współpracy z łaską trzeba było, aby w tak krótkim czasie osiągnąć dojrzałość duchową i świętość. Bóg wybrał Karolinę i „przyozdobił szatą zbawienia", aby była znakiem na dzisiejsze czasy, gdy trzeba walczyć o czystość serca z taką determinacją, jaką ona nam pokazała.
Dnia 10 czerwca 1987 roku podczas mszy św. na tarnowskich Błoniach, Ojciec Święty Jan Paweł II ogłosił Karolinę Kózkówną - błogosławioną.