w
pokojowym mieszkaniu z przedpokojem. Czytała wszystko, co się ukazywało...
K.S.: ...łącznie z kryminałami, którymi nie gardziła... M.W-D: Tak, bardzo często pożyczała od nas kryminały.
S.H.: Pani Profesor pisze w swoich wspomnieniach, (^skrzywieniach", jakie w niej powstały pod wpływem łagrowych doświadczeń; takich, których u siebie nie potrafi sama dostrzec, ale które mogą dostrzec osoby z Jej otoczenia. Czym są te skrzywienia?
się Jej stosunki z PRL-em?
K.S.: Żywo reagowała na krzywdy wyrządzane studentom w ‘68 roku.
M.W-D.: To, że nie zrobiła błyskotliwej kariery, na jaką zasługiwała, wynikało w znacznej mierze z faktu, że się z tą rzeczywistością nie godziła. Chociaż nie buntowała się otwarcie, bo była osobą, która wolała działać pozytywnie. Takie „romantyczne wzloty" jak bunt raczej Jej nie dotyczyły, chociaż sam opór, a w tym także przeszłość AK-ow-ska bardzo zaważyły na Jej karierze - na długi czas w ogóle wstrzymano Jej awanse.
J.M.: Gdy pisałem nekrolog Pani Profesor, dotarłem do Jej teczki personalnej i dopiero wtedy odsłonił się przede mną bezmiar intryg politycznych wokół Jej osoby, a także zarzuty, jakie Jej czyniono jeszcze w latach pięćdziesiątych.
skalę?
M.W-D.: Wbrew pozorom PRL nie miała z tym wiele wspólnego. Może z wyjątkiem okresu stalinizmu, gdy cenzura była ostra. Może być to związane z końcem strukturali-zmu - metafora jest wpisana w strukturę.
Prof. dr hab. Krzysztof Stępnik
kierownik Zakładu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UMCS
K.S.: To samotność. Ale samotność z wyboru, z którą się w pewien sposób zżyła. Był to też Jej sposób na poszukiwanie przystani, gdyż Pani Profesor była osobą, która „wędrowała’ także przed wojną. To, że pochodziła z dobrze usytuowanej rodziny to jedna sprawa, natomiast drugą było to, że pracowała jako nauczycielka w wielu miejscowościach. Ogólnie więc radziła sobie w życiu sama. Pamiętam, że wspominała o pewnym śnie, po tym, gdy Rosjanie zabrali Jej brata.
Prof. dr hab. Janusz Misiewicz:
pracownik Zakładu Teorii Literatury UMCS
J-M.: Nie była to zupełna samotność - do późnych lat zWa z matką, która prawie dożyła stu lat. To był wybór Pani Profesor, która, jak sądzę, dużo wcześniej postanowiła n,e zakładać rodziny. Był to wybór zupełnie świadomy.
•/wi<i»/r>o«pr.
Wiadomości Uniwersyteckie: grudzień 2007
J. M.: Zastanawia mnie dlaczego Jej tekst o metaforze nie wywołał szerszego rezonansu i myślę, że to dlatego, że w ogóle kończy się taka porządna, uczciwa dyskusja naukowa. Pojawiły się nowe trendy funkcjonujące w poetyce szkół i nikt nie wydaje się być zainteresowany metaforą, której koncepcja, w dodatku, nie jest zapisana w formie książki, tylko w formie studium.
-------- —. ./w—-----—---
z Jej pomysłów w swoich badaniach?
M.W-D.: To może być ironią losu, że zakład zajął się wersyfikacją...Wydaliśmy po latach piękny podręcznik. Niestety w wyniku zamętu wydawniczego nie znalazła się tam dedykacja dla Pani Profesor, ale w drugim wydaniu na pewno będzie. Właściwie nie tyle zainspirowała nas samą wersologią, co sposobem patrzenia na wersologię - niejako na liczenie sylab, ale poprzez spojrzenie na wiersz, który jest pewnym sposobem mówienia i nadawania znaczenia słowom poprzez włączenie ich w porządek rytmiczny.
„(...) Zapukałam do mieszkania nr 7, otworzyła mi kuzynka Jadzia, nie poznała mnie. Zapytałam czy Mama jest w domu. Tak, była, mieszkała w ostatnim pokoju.
Ubierała się, siedząc w pobtiżu lustra. Podniosła oczy i na jej twarzy nie było nawet zdziwienia, tylko najczystsza, srebrzysta radość. (...)"
K. S.: Mnie zainteresowała genologią, na jakiś czas, bo każda inspiracja trwa przez pewien czas. Zainspirowała mnie także tematem pierwszej wojny, z czego nie od razu zdałem sobie sprawę. Pierwszy tekst napisaliśmy wspólnie. Bardzo dobrze się potem, w czasie rozmów, odnajdywali-