chłopiec nie może mieć tych wszystkich rzeczy, bo ich miesięczny dochód nie przekracza zawrotnej sumy pieniędzy.
- Marek, a może chociaż nową piłkę, co? - Michał zagrodził drogę bratu unosząc głowę wysoko.
- Mały, ale skąd ja mogę wiedzieć, czy mama Ci kupi? Ją zapytaj, nie mnie - Brodecki uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Tata by mi kupił na pewno! - chłopiec zrobił kwaśną minę i zmarszczył czoło - Dlaczego inni mają tatę, a my nie?! Ja też chcę mieć tatę!
- Michał... - Marek odetchnął głęboko - Przecież tata nie żyje...
- Wiem, ale wszyscy się ze mnie śmieją! - małemu oczy zaszły łzami.
- Kto się z Ciebie śmieje? - Brodecki kucnął obok brata - Mam z nim porozmawiać?
- Nie, ale możesz nauczyć mnie jak się bić! - mina chłopca od razu się rozjaśniła - Obiecuję, że nie będę bił młodszych - Marek roześmiał się i podrzucił piłkę do góry
- Jak ograsz mnie do pięciu, to pomyślę - kopnął piłkę do przodu i zostawiając brata w tyle sam za nią pobiegł....
Baśka zaraz po obiedzie, który upłynął w dość drętwej atmosferze, pobiegła na górę do swojego pokoju i wykręciła numer przyjaciółki.
- Hej, mogę wpaść? - zapytała od razu, gdy po drugiej stronie usłyszała głos Brzozowskiej
- Właśnie jestem na mieście! Może umówimy się w tej nowo otwartej knajpce na starówce, co?
- Będę za godzinę! Cześć! - rozłączyła się i ruszyła w stronę łazienki by się przygotować. Zgodnie z obietnicą godzinę później dziewczyny spotkały się w niewielkiej kawiarence, zajęły wolny stolik w rogu lokalu i od razu zamówiły po dużej porcji lodów. Przez chwilę panowała między nimi cisza, Ola co jakiś czas obserwowała przyjaciółkę, która smętnie grzebała łyżką w swoim deserze, w końcu postanowiła przerwać milczenie.
- Wszystko w porządku? Halo, Basia! - zawołała nie widząc żadnej reakcji
- Gadałam dzisiaj z ojcem na temat studiów... - wymruczała smętnie
- Iii?
-1 nic! - wzruszyła ramionami - Jak zwykle nie pozwolił dojść mi do słowa! On już sobie wszystko zaplanował, nie pytając mnie o zdanie, rozumiesz? Mam studiować medycynę, bo On tak chce! A to, że na widok krwi robi mi się nie dobrze, w ogóle go nie obchodzi... - podparła się na łokciu odsuwając od siebie pucharek z lodami
- Więc czemu z nim nie porozmawiasz?
- Z nim się nie da rozmawiać! Najpierw zrobiłby mi awanturę, zaczął prawić kazania o tym, co jest dla mnie dobre, a potem siłą zaciągnął na wydział medycyny... - zironizowała
- Chyba trochę przesadzasz, to twój ojciec!
- Olka nie znasz go, nie wiesz jaki jest! Jeżeli coś postanowi, to nic tego nie zmieni... - powiedziała już spokojniej - Nie gadajmy już o tym, co? Przywykłam, że tatuś steruje moim życiem... -dokończyła ciszej - Lepiej powiedz, co kupiłaś w galerii - uśmiechnęła się smutno chwytając za jej torby. Resztę dnia spędziły na zwykłych pogaduszkach, odwiedziły przy tym kilka markowych sklepów, bo wiadomo, że nic tak nie poprawia humoru kobiecie jak zakupy. Dopiero późnym wieczorem, obładowane torbami, w wyśmienitych nastrojach wracały do domu. Basia rozstała się z przyjaciółką kilka minut temu i teraz samotnie szła jedną z warszawskich ulic. W uszach miała słuchawki, a z jej odtwarzacza cicho sączyła się muzyka, którą wesoło podśpiewywała pod nosem. Nagle wyrosło przed nią trzech chłopaków, nie wiele starszych od niej. Baska zatrzymała się gwałtownie omal nie wpadając na jednego z nich. Torby wyleciały jej z rąk a sama przerażona cofnęła się kilka kroków.
- Co taka śliczna dziewczyna robi sama o tej porze? - odezwał się jeden z nich z głupim uśmiechem na twarzy - To niebezpieczne... - zbliżył się, próbując dotknąć jej policzka, ale ona szybko się odsunęła
- Czego chcecie? - zapytała drżącym głosem - Zostawcie mnie! Wracam do domu! - chciała ich wyminąć, ale kolejny pociągnął ją za rękę popychając na ścianę pobliskiego budynku. Jęknęła przerażona mrużąc oczy
- Nie spinaj się tak! Chcemy tylko porozmawiać... - zjechał dłonią z tali na jej udo. Basia wyszarpnęła się z uścisku, z trudem tamując płacz. Chciała uciec, ale on ponownie złapał ją w tali przyciągając do siebie - Najpierw oddasz kasę i swoje świecidełka, a potem się zabawimy, co ty na to? - powiedział, dotykając językiem jej szyi. Wzdrygnęła się przymykając oczy spod których wydostała się pojedyncza łza
- Proszę... oddam wam pieniądze, tylko zostawcie mnie w spokoju - wyłkała przerażona
- Spokojnie skarbie, przecież nie zrobimy ci krzywdy - zaczął ją nachalnie obmacywać, próbowała się wyrwać, ale był silniejszy
- Zostawcie ją! - facet usłyszał głos za swoimi plecami i puszczając Storosz szybko odwrócił się do tyłu