kształt procesów wchodzących w skład mechanizmu zachowania się. W tym miejscu zatrzymam się tylko nad czysto formalnym niedostatkiem terminologii Freuda. Polega on na tym, że Freud, stojąc na stanowisku realizmu nie tylko krytycznego, ale wręcz sceptycznego, uważał prawdziwą naturę zjawisk psychicznych za niepoznawalną i z tego względu nie określił, co to są za procesy. Scharakteryzowanie ich jako z istoty nieświadomych jest tylko stwierdzeniem negatywnym, a nie wnosi nic pozytywnego do ich definicji. Chcąc badać psychikę i jej wpływ na organizm, musiał on stworzyć jakiś przynajmniej roboczy „model” procesów psychicznych i — jak już była wzmianka — wybrał do tego celu model introspekcyjny, tzn. konstruował swoje pojęcia pomocnicze z materiału introspek-cyjnego. Ale właśnie przez to naraził się on na takie same trudności zasadnicze co psychologia introspekcyjna.
Przede wszystkim psychoanalitycy — podobnie jak introspekcjo-niści — nie potrafią wytłumaczyć, w jaki sposób procesy psychiczne mogą wpływać na organizm, np. jak nieświadome kompleksy są w stanie wywoływać wegetatywne zaburzenia, tak pospolite w nerwicach. Wskutek tego, że Freud celowo odciął się od wszelkich „założeń natury anatomicznej, chemicznej i fizjologicznej”, procesy psychiczne w jego koncepcji są równie nieprzestrzenne i oderwane od czynności organizmu jak przy introspekcyjnej wersji psychiki, co — zgodnie z przytoczonymi uwagami Pawłowa — musi uniemożliwić logiczne stosowanie ich do tłumaczenia zachowania się.
Po drugie, konstrukcje pojęciowe tworzone przez Freuda, właśnie dlatego, że są skomponowane z materiału introspekcyjnego, tak samo nie dają się stosować do małych dzieci i zwierząt jak i pojęcia psychologii introspekcyjnej. Wprawdzie Freud próbował doszukiwać się seksualnych przeżyć także u niemowląt, twierdził nawet, że dziecinne kompleksy są pierwotne i zasadnicze, jest to jednak chyba „wczu-wanie” jeszcze gorsze niż w introspekcyjnej psychologii, bo wczuwa się tu nawet nie rzeczywiste przeżycia, znane sobie z doświadczenia wewnętrznego, ale pewne twory wyobraźni uczonego, złożone z fantastycznie kombinowanego materiału seksualnych przeżyć człowieka dorosłego. Jeśli idzie o psychoanalizę zwierząt, to Freud na szczęście
44