391
NIECHAJ CZŁOWIEK NIE ROZŁĄCZA
nauka czytania jak i nauka postępowania etycznego. Ale nie potrzeba się uczyć widzenia czy odczuwania. Duchowi na tym świecie niedostaje życia, ponieważ brak mu dojrzałości. A dojrzałość ducha— to miłość. Duch żyje tylko wtedy, kiedy kocha. A kocha prawdziwie tylko w klimacie chrześcijańskim. Poza obrębem Łaski, to co nosi miano miłości duchowej wydaje mi się często rzeczą zgoła odmienną: — zlepkiem postawy intelektualnej i upojenia zmysłowego. Kruchość tego rodzaju uczuć objawia wyraźnie, że brak im prawdziwych korzeni duchowych. Jedynie chrześcijaństwo przynosi człowiekowi miłość duchową, istotnie płynącą z ducha: kto nie doznał tej uniwersalnej hojności uczucia, tej bezpośredniej komunii ze światem niematerialnym, tej miłości po królewsku niezawisłej od wszelkich przypadłości wrażeniowych i indywidualnych, nic nie wie o tej tkliwości ducha, która jest istotą samą chrystianizmu. U Świętego życie duchowe staje się gorące i bezpośrednie, jak wrażenie zmysłowe, cnota je9t samorzutna, „naturalna", napęczniała krwią i sokami, jak uzewnętrznienia biologiczne. Prawo Boże jest kwiatem, którym się oddycha, płynem, który upaja (Ps. 119). I takie właśnie życie ducha nie może nien a widzieć „życia". Miłość chrześcijańska jest miłością duchową, ale miłością wcieloną. Pochyla się nad ciałem i zmysłami, nie poto, żeby je uciemiężać, ale by je przepoić d* głębi własną swoją czystością. Nie z życia lecz z Boga czerpie swą zasadniczą pełnię, do tej pełni jednak włącza także i życie. Dwa teksty Pisma uzmysławiają tę jedność doskonałą życia i ducha, tę sprawę niepodobną dla ludzi a możliwą dla samego tylko Stwórcy: „Bóg jest duche m" i Bóg jest miłości ą“.
Ale prawdziwa cielesność jest też w pewnym sensie duchowa. Sfera zmysłowa w człowieku może w dwojaki sposób stawiać opór duchowi.
Z jednej strony przez nadmiar bujności życiowej, jeszcze nie okrzesanej, nie oczyszczonej (i tak bywa u ludzi pierwotnych i u młodych, którymi wstrząsają ślepe, zapalczywe namiętności); z drugiej strony przez osłabnięcie mocy życiowych, które, nie dostąpiwszy naturalnego rozkwitu, * chorobliwie małpują ducha i wdzierają się w jego sferę. W jednym jak i w drugim wypadku witalność zdradza i wypacza swą prawdziwą ludzką miarę.
Instynkty i namiętności ludzkie stworzone zostały dla ducha: ich stanem normalnym jest receptywność i przenikliwość dla tej siły niematerialnej, która je dopełnia i wieńczy. Ale tylko duch Boży jest dostatecznie mocny i bogaty, by opanować i uwieńczyć życie, przywracając je w ten sposób prawdziwym jego przeznaczeniom. Z jednej strony ukróca anarchiczną gwałtowność namiętności nazbyt jeszcze zwierzęcych, z drugiej (a w naszym wieku wycieńczenia witalnego jest to jeszcze bardziej nie-