438
ZDARZENIA — KSIĄŻKI — LUDZIE
świeżawski zaryzykował książkę, która jego zdaniem „napewno okaże się zbyt trudną dla laików, a za banalną dla fachowców**. Ryzyko powiodło się i książka, wbrew przewidywaniom autora, nie jest ani za trudna, ani za banalna. Przeciwnie, pociąga świeżością i nowością ujęcia, a jednocześnie jest jasna i zrozumiała dla początkujących. Skromność autora, dla którego „przez cały czas wykładu głównych zagadnień metafizyki to-mistycznej sprawa oryginalności i nowości tego wykładu była na dalekim planie wobec troski o zrozumiałość i o możliwie najbardziej wyczerpujący i zgodny z rzeczywistością sposób przedstawienia**, nie zaszkodziła książce, lecz przeciwnie. Chociaż nie szło o „prymat odrębnej swoistości i żywość pomysłów**, jednak możnaby powiedzieć, stosując i do tej sprawy słowa Ewangelii, że i to zostało mu „przydane**, dlatego właśnie że nie tej oryginalności, lecz prawdy i dobra umysłów szukał.
Choć książka stanowi doskonale pomyślane ujęcie całości zagadnień, zwartą i poważną syntezę, nie jest ona całkowicie wyrównana. Ma rozdziały, w których autor czuje się zupełnie swobodnie. Są to rozdziały, ściśle metafizyczne, poświęcone zagadnieniu możności i aktu, istoty i istnienia, materii i formy, substancji i przypadłości oraz problemowi przyczy-nowości. Pewne zarzuty mogliby może fachowcy postawić niektórym sformułowaniom dotyczącym metody metafizyki, zwłaszcza metody analogii.
W następnym wydaniu nieliczne usterki z pewnością będą usunięte, a cała książka, tak doskonale pomyślana wszerz i ogarniająca swoim zasięgiem tak bogatą i różnorodną problematykę, sięgnie również bardziej jeszcze w głąb, w specyficzną treść każdego z tych problemów.
Jednak te drobne usterki, czy niedociągnięcia książki niczym są wobec jej wielkich walorów. Jest ona rzeczywiście doskonałym wprowadzeniem w metafizykę tomistyczną, a tę swoją rolę odgrywa przede wszystkim dzięki dwu właściwościom: usiłowaniu powiązania problematyki tomisty-cznej z zagadnieniami nurtującymi w życiu współczesnym i trosce o wypowiedzenie ich w języku dostępnym dla człowieka współczesnego, powiedzmy — w języku „ludzkim**. Zresztą obie te właściwości łączą się z sobą najściślej, gdyż system filozoficzny, związany z jakąś epoką odległą, o tyle da się zastosować do potrzeb innej epoki, o ile znajdzie z nią wspólny język lub da się przetłumaczyć na jej język.
To samo oczywiście dotyczy tomizmu. Jednak nie wszyscy tomiści liczą się dostatecznie z tą koniecznością, a są tacy, którzy jej wręcz zaprzeczają.
Filozofia tomistyczną ma swój własny język ścisły i sprecyzowany, wytworzony przez wiekową czcigodną tradycję, który należy kultywować i który oddaje wielkie usługi w pracy naukowej i w kształceniu młodzieży. Nie byłoby rzeczą dobrą i właściwą zrywać z tą tradycją i pozbawiać się narzędzia pewnego i wypróbowanego. Tutaj tomizm, jak i inne kierunki filozoficzne, jak i nauki specjalne, ma prawo do swojej terminologii i może żądać, aby ci, którzy chcą się z nim zapoznać, podjęli trud przyswojenia sobie tego języka i odpowiadającego mu aparatu pojęciowego.
Ale niestety nie każde prawo jest honorowane. Między Arystotelesem i św. Tomaszem z jednej strony, a naszymi czasami z drugiej są wieki