452
ZDARZENIA — KSIĄŻKI — LUDZIE
„Komisję Muzyki Kościelnej", która czuwa nad wykonaniem postanowień Kongresu i układa regulamin muzyczny, obowiązujący całe duchowieństwo parafialne. Komisje te wydają regularnie „Zeszyty Muzyczne", publikujące utwory religijne na organy i wielogłosowe chóry. Opisywany przez nas Kongres Wszechamerykański wyraził życzenie rozszerzenia osiągnięć meksykańskich na wszystkie kraje kontynentu.
Drugim problemem, wymagającym sumiennego i zarazem odważnego potraktowania, okazała się sprawa zawodowych muzyków i śpiewaków, którzy paraliżują każdą próbę reformy liturgicznej w większości parafii Ameryki Południowej. Zawinił tu także niewątpliwie pewien brak zrozumienia u proboszczów. Wydaje się zresztą, że Kongres meksykański nie widział się w możności skutecznie zapobiec nagminnym w tym zakresie bolączkom. Wyraził on jedynie życzenie, by zapewniając śpiewakom i muzykom odpowiednie warunki materialne, szkolono ich równocześnie i dbano o ich wyrobienie pod względem artystycznym i religijnym, tak by najemników przemienić w apostołów...
Mimo to, problem nie zostanie rozwiązany definitywnie, dopóki miejsca kupczących muzyką religijną nie zajmie bezpośrednio zwarta masa wiernych, biorąca czynny udział w modlitwie liturgicznej.
Piękne rezultaty na tym polu osiągnięto w Stanach Zjednoczonych, w Kanadzie, Meksyku, Argentynie, oraż w niektórych jeszcze krajach Ameryki Południowej.
Wiele jednak pozostaje jeszcze do zrobienia. To, czego dotąd próbowano w Meksyku, przedstawia się raczej zachęcająco. Lud pragnie śpiewać swoje stare pieśni rozpowszechnione ongiś przez misjonarzy hiszpańskich i uczestnicy kongresu jednomyślnie opowiedzieli się za powrotem do tych „źródeł". Kongres nie docenił jednak może kwestii śpiewników, które wymagałyby gruntownych zmian zarówno muzycznych jak i treściowych.
Jednym z najgorętszych pragnień wypowiadanych na Kongresie było życzenie, aby śpiew gregoriański przekroczył wreszcie bramy klasztorne, by stał się własnością wszystkich i nie ominął nawet kościółków wiejskich. Czy życzenie to odpowiada potrzebom ludu? Nie łatwo na to odpowiedzieć. Tu i ówdzie niejedno w tym zakresie zrobiono, ale na ogół — te uduchowione, surowe, a tylko pozornie łatwe melodie, są dla ludu jak dotąd niedostępne. Msza pontyfikalna, śpiewana w katedrze meksykańskiej przez tysiące wiernych, nie jest tu żadną miarą zjawiskiem typowym. Brali w niej bowiem udział parafianie wybitnie „zaktywizowani" i niewątpliwie przez czas dłuższy specjalnie w tym kierunku szkoleni.
śpiew gregoriański ludu może dla Ameryki Południowej stanowić cel ostateczny w wielkim dziele odrodzenia muzyki religijnej. Nie może być jednak punktem wyjścia. Na plan pierwszy bowiem wysuwa się konieczność reedukacji religijnej. Potrzeba przede wszystkim Biblii, liturgii, katechizmu, reformy obyczajów, naprawy życia wewnętrznego. W niektórych republikach południowo-amerykańskich brak zresztą zupełnie tych znakomitych „konserwatoriów" śpiewu i muzyki kościelnej, jakimi są zwykle męskie klasztory kontemplacyjne.