450
ZDARZENIA — KSIĄŻKI — LUDZIE
żujące bandy bukmacherów. Morderstwo jest tu rzeczą codzienną. „Słodycze Brightonu" ukazują nam powiązania między kapitalizmem i bandytyzmem. Tło społeczne, sprzyjające nędzy moralnej i materialnej tworzy przestępców. Przestępcy, którzy dorobili się, przedzierzgają się niepostrzeżenie w kapitalistów. Niektórzy z nich przez nadmiar popełnianego zła wpadają w demoniczną morał insanity. Tak jest z młodocianym „bohate-rem*‘ tej książki, świadomym sługą szatana, Pinkie*my którego upadek jest straszniejszy niż innych, gdyż jest upadkiem katolika. Choć powieść tę, przerobioną później na film, autor zaliczył do rozrywkowych (entertain-ments), przez wprowadzenie tego problemu religijnego uczynił ją wielką tragedią. Mamy tu grzesznika, jak w późniejszych wielkich powieściach — „Mocy i chwale" („The Power and the Glory" 1940) i „Sednie sprawy4' (The Heart of the Matter" 1948), ale nie mamy ani cienia nadziei na jego zbawienie.
SPOŁECZNE TŁO GRZECHU.
W tych wielkich powieściach artyzm Greene‘a osiąga poziom Conrada. Przypomina Conrada nie tylko egzotycznym tłem, ale atmosferą napięcia, tragizmu i duchowego osamotnienia jednostki. Przypomina go także rozważaniem odwiecznych problemów etycznych w człowieku. Z tego względu to, co czasowe, mianowicie tło społeczne i społczne zagadnienia, ustępuje na drugi plan.
Człowiek Greene‘a nie jest jednak człowiekiem oderwanym od historii. Ksiądz w „Mocy i chwale" jest pijakiem dlatego, że śmiertelne znużenie ciągłą ucieczką i ukrywaniem się jest tak wielkie, że nie pozwala mu zdobyć się na wysiłek walki z nałogiem. - W ten sposób jego stan moralny jest w pewnej mierze uwarunkowany stanem politycznym i społecznym jego kraju.
Nie inaczej w „Sednie sprawy": izolacja i eksponowany charakter życia w malej kolonii afrykańskiej jest koniecznym składnikiem tragedii Scobiego. Podobnie i atmosfera zepsucia wśród administracji kolonialnej i handlarzy, żerujących na ludności tubylczej.
Tego powiązania rzeczy wiecznych z czasowym tłem społecznym nie zauważy czytelnik, który nie czyta tych powieści dokładnie. U Greene‘a nie można opuścić ani jednego słowa. Ale nawet temu, kto czyta jego książki powierzchownie, każda z nich pozostawia uczucie wstrętu do przedstawionego ustroju społecznego i przekonanie o jego bezsensie i szkodliwości.
Graham Greene, w przeciwieństwie do Chestertona, nie uprawia w powieści publicystyki. Dlatego książkom jego można zarzucić brak pozytywnego programu. Czasem tylko, jak np. na ostatniej stronie powieści „Anglia mnie zrodziła", pojawia się słowo „socjalizm" w towarzystwie braterstwa. Może to zbyt mało, żeby nazwać Greene1 a chrześcijańskim socjalistą w angielskim sensie tego terminu, jest jednak rzeczą pewną, że jest on jeszcze jednym ogniwem demokratycznej tendencji społecznej w katolickiej literaturze Anglii nowoczesnej.