O tym, że ani dzisiaj, ani w przyszłości nie ukaże się żaden znaczący podręcznik historii kultury, który pomijałby fenomen intelektualnej działalności Jacques’a Derridy, a zarazem recepcji tej działalności, jestem głęboko przekonana. Rozwinięcie i uzasadnienie tego stwierdzenia wystarczyłoby całkowicie jako rekomendaqa wspierająca inicjatywę Władz Uniwersytetu Śląskiego w sprawie nadania Myślicielowi doktoratu honoris causa. Nie jest to zresztą zadanie, trudne, zważywszy na istniejące już prace o charakterze bibliograficznym i monograficznym. Wymienię pierwsze z brzegu książki stojące na mojej półce — wspólna z Derridą praca Benningtona, tłumaczona na kilka języków, Jacąues Derrida par Geoffery Benning-ton et Jacąues Derrida czy kilkakrotnie w Niemczech wznawiana monografia Heinza Kimmerlego. Obydwie odsyłają do innej, wielojęzycznej, rosnącej lawinowo „literatury przedmiotu”. Ta literatura poszerza się szybko także w Polsce, i to w tempie szybszym niż prace przekładowe. Książki i artykuły Jacques’a Derridy można zliczyć. Literatury „derridiańskiej” i „derridologicznej ” usystematyzować już nie sposób. Istniejące bibliografie (na przykład nowojorska z 1995 roku) stają się niekompletne już w momencie ukazania się na rynku księgarskim. Na lekturę wszystkich pozycji nie starczyłoby jednego życia, a poza tym — życie myśli Derridy spełnia się także poza pismem w sensie dosłownym: spełnia się w architekturze (projekty Bernarda Tschumiego i Petera Eisenmana), spełnia się nawet w piosence (I’m in love with Jacąues Derrida — to tytuł płyty nagranej przez jedną
17