— Gniew jest złym doradcą Zawsze. Cecylio. |
| Czul. że ma rację mówiąc 10. ale jak ją przekonać? Tę dziewczynę, która nie chciała zauważyć jego wyciągniętych rąk. Opuścił je z wolna I iWiedzial. że cienka nić łącząca go z własnym dzieckiem naprężyła się Niebezpiecznie. Czy pęknie?
Podszedł do okna Na ulicy dwie młode kobiety prowadzą ożywioną | rozmowę Jedna z nich co parę zdać wykonuje taki gest, jakby odganiała dokuczliwe owady, osłania przy tym twarz trąbką zrobioną z I palców Różowych, szczupłych. Czarny pudel niespokojnie biega od I Idrzewka do drzemka i każde podlewa cieniutkim strumyczkiem, a potem tylnymi łapami usiłuje zatrzeć ślad
Franciszek dotknął ręką rozpalonego czoła Pomyślał: „Drepczemy w miejscu" Bo czyż on. co prawda tylko w duchu, nie stawiał zarzutów i i rodzonemu ojcu? Czyż nie obwinia go nawet dzisiaj? Oskarżenia wrrócily I Ijak bumerang, ale zmieniła się sytuacja Rozumiał to i czul bezradność.
Cecylia wyglądała jak ciężko skrzywdzone dziecko. Przez chwilę I trząsł jej się podbródek i Franciszek niecierpliwie czekał na wybuch płaczu. Coś musi się przecież stać. żeby wszystko między nim a córką i .zostało uratowane Żeby nie pękła la nić. Może wystarczy jeden gest I | pojednawczy. Natychmiast wybaczyłby Cecyfce jej ostre, młodzieńcze, niebaczne słowa Chciał przyśpieszyć moment skruchy, chciał pomóc I I córce, powiedział:
1 - Słuchaj, ja też wielu spraw nie pojmuję Wyjaśnijmy je razem. ,
dobrze? Pamiętasz, kiedyś rozumieliśmy się, odgadywaliśmy niemal | | własne myśli. Wtedy... wtedy, gdy przychodziłaś do muzeum, ptzypo-mny sobie I
I Przeraził się nagle Hardo spojrzała mu w oczy, parsknęła krótkim
I śmiechem:
— Chcesz porównywać tamte dni z dzisiejszymi? A zresztą nic | wtedy nie wyszło z naszych wspólnych wtajemniczeń Nic, tato. No. na
mnie już czas I
i — Dokąd znowu pędzisz? Przecież dopiero wróciłaś. I
I Idę na odczyt, śpieszy mi się I. ach. otwórz wreszcie okno Jak ty
się... — zauważył wahanie, dodała jednak szybko — jak ty się bbisz Posłuchaj, popatrz
Zdecydowanym ruchem szarpnęła klamkę aż zadźwięczała szyba, i i Do mieszkania wdarł się jazgot megafonu, ludzkie pomieszane glosy, I I melodia, którą wciąż ostatnio słyszał.
— To cześć — powiedziała Cecylia obojętnie, wieszając na ramieniu I skórzaną torbę — nie wiem. kiedy wrócę Też byś mógł opuścić, choć na
krótko, mury twojego warownego zamku — zaśmiała się mes pod ziewa-1
I nic i ochoczo wybiegła z pokoju I
| Zaczekaj — wykrztusił, ale już go nie dosłyszała Znowu zgrzyt
klucza i Franciszek został sam. Najpierw zamknął okno. potem stal jaki I skamieniały i patrzył na drobną postać w jasnej sukience Oddalała się.
1 wmieszała w gromadę ludzi rozchwytujących jakieś pisma i ulotki. ,
Do gardła podszedł mu paraliżujący lęk |
| Już wie: jego życiem wciąż rządził przypadek. Jeżeli tylko on, Franciszek, coś zaplanował, waliło się to z przedziwną łatwością Źycicl wodziło go za nos, nie miał na nie wpływu Czasem był nawet z tego1
r zadowolony Nieczęsto. Nikt nie godzi się łatwo na trzeciorzędną role w, teatrze codzienności. Teraz może podsumować: przypadkowo wpadł wl I macki wojny, wbrew jego woli wplątano go na długie lata w dzięki obcej, wrogiej rodziny. Przypadkowo znalazł dla siebie żonę wl I okolicznościach jak najbardziej przypadkowych. Takie a nk inne studia, także nie były w pełni jego świadomym wyborem. Drugie małżeństwol I popełnił w popłochu, toteż dlatego zapewne niezbyt mu się udało Los, był sprawnym malarzem jego osiągnięć i klęsk, wymalował na jegol I żywocie całkiem barwne pejzaże „Niczym w tragedii greckiej" —.
dodaje teraz z przekąsem I
| Zmęczony szarpaniną zaczął jakby zapadać w dziwny sen na jawie lecz zaraz ocknął się gwałtownie, ponieważ z pustki wysunęły się doi | niego ręce tamtych, śpiących pod chokrycznym wzgórzem: „Nic odqdziesz. me odejdziesz, a nawet jeśli odejdziesz, zawsze cię dosięgnie-1
„Muszę porozmawiać z Janiną — stwierdził, nieco ochłonąwszy. — I | Ale właściwie po co? Nk się jeszcze nie stało, zwykle konflikty pokoleń — oszukiwał się. — Zwykła kolej rzeczy. Cecylia dorasta, pojawiają | | się problemy, no, może naprawdę rzeczywistość trochę ją przeraża.
małą — dodał z czułością za nk nk chcąc się przyznać, że to on właśnie | | jest przerażony. — Tak czy inaczej musimy Cecylii pomóc"
Kto? Jamna i on? Oni wspólnie? „Śmieszne” — zawyrokował | I Wciągnął głęboki haust powietrza. Świat wydal mu się przepastny i tajemniczy jak worek pełen złych niespodzianek. Ten świat odbierał mu | I ostatnią pociechę: szacunek jego dzieci
Instynktownie czul. że lepsze będzie milczenie. Lękał się zbyt | I raptownego wkroczenia Janiny w życie córki. A może po prostu był o Cecylię zazdrosny? Mimo że czasem ciężar wydawał mu się wprost nie | I do udźwignięcia, wolał, aby to. co się ostatnio między nimi zdarzyło pozostało sekretem kh dwojga. Często bezwstydnie schlebiał „malej”. | I Patrzyła z ironicznym uśmkszkiem. który wyprowadzał go z równowagi. A wydarzenia toczyły się jak lawina I
I Już. już był przekonany, że coś się w córce przełamuje. Ostatniego dnia roku szkolnego wróciła do domu wcześnkj niż zwykk. przyniosła I I świetne świadectwo. Spodziewał się tego. Rankiem poszedł nawet do miasta, kupił koszyk dorodnych truskawek, umyi ir. ułożył na szklanym I i talerzu, polał śmietaną, wiedział, jak lubiła te wczesne owoce Przyglądał się z upodobaniem, gdy szybko wkładała do ust mięsiste truskawki I
I — Pyszne, tato. Potrafisz być cudowny — pochwaliła. Ale nagle ręka z łyżeczką drgnęła, a Cecylia z miną sędziego śledczego zapytała* |
I — Czy wystarczy dla wszystkkh?
— Oczywiście, nic mam zamiaru tylko ciebie rozpieszczać, moja I
Idroga. — Więc jesteś już w klask maturalnej - powiedział, choć zabrzmiało to dość bezsensownk I
I Nieważne. Sądzisz, że nie ma nic ciekawszego niż szkoła9
— Na tym etapie twojego życia jest to jednak sprawa pierwszorzęd- I na. me uważasz?
— Nie jestem przekonana — złośliwy ognik zamigotał w jej oczach I
i Wciąż ta przekora Czy musisz mnk denerwować? Jeżeli szkoła me interesuje cię, to skąd takie świadectwo? _ _ _ _ J
90
91