październik 01(01) 1996 r.
W lustrze odbija się twarz. Popielate włosy, zimna szarość oczu, blada kreska ust. Kobieta. Dziewczyna. Anka.
Ma 21 lat i życie stoi przed nią otworem. Przynajmniej tak jej mówią. Na razie -przed nią - otwarte okno. Zza firanki dobiegają co głośniejsze śmiechy. Co jakiś czas ktoś kogoś woła, o czymś przypomina, o coś pyta...
Popołudnie w akademiku. Czy naprawdę można być samotnym wśród tylu ludzi?
* * *
Historia zaczyna się zwyczajnie. Jak każda prawdziwa. Przyjechała z małego miasta, wciśniętego gdzieś w południowy skrawek województwa. Najpierw autobus, potem pociąg - jeden i drugi, i wreszcie Opole. Od egzaminów była tu tylko raz. Załatwiała jakieś zaświadczenie dla mamy, która właśnie przechodziła na rentę. To był przełomowy rok w ich rodzinie. Ojca dopadł drugi zawał, mamie poważnie dała się we znaki cukrzyca, a ona... Ona dostała się na studia. I teraz wreszcie skończyły się wakacje. Była w Opolu.
Jak dziś pamięta, pierwszy dzień na uczelni. Uroczystą in
augurację, na którą zresztą mogli wejść tylko zaproszeni goście, puste jeszcze korytarze gmachu głównego, ledwo wyczuwalną zapowiedź nieznanego.
Całe szczęście, że wywalczyła miejsce w akademiku. Zdążyła się już zorientować, że wynajęcie prywatnej stancji znacznie
Zdjęcie: Iwona Mandryk. Aneta Warzocha
przekracza jej możliwości finansowe - to znaczy, jej rodziców.
Idąc uliczkami miasteczka akademickiego, nawet bez indeksu - czuła się studentką.
Kubeł zimnej wody wisiał nad progiem w pokoju.
Obie współlokatorki już się zadomowiły. Ładne dziewczy
ny, widać, że już się poznały i polubiły. Wejście Anki przerwało ożywioną rozmowę.
Chłodne - cześć i dwie pary oczu zlustrowały jej postać. Adidasy “po przejściach", wytarte dżinsy, flanelowa koszula...
W ręce śpiwór pamiętający jeszcze czasy harcerskie. Poczu-
E3T serwowano ruchy wojsk sowieckich stacjonujących w Polsce, a także oddziałów polskich kierowanych przez marszałka Rokossowskiego. Te ostatnie były ściągane pod Warszawę za zgodą Biura Politycznego.
Nawet gdyby nie doszło do zapewnienia Gomułki, że on własnymi rękami da sobie radę z nacjonalistami polskimi, groziło nam powtórzenie doświadczeń węgierskich, wtedy jeszcze Armia Czerwona i aparat sowiecki były bardzo silne. Liczył się z nimi sam Eisenhower, kiedy jako prezydent Stanów Zjednoczonych doprowadził do kompromisu z ZSRR czasiew kryzysu sueskiego.
Pragnę przypomnieć piękną kartę naszej kadry oficerskiej, która upomniała się o polską podmiotowość armii. Podmiotowość ta nie została zrealizowana ponieważ istniał Układ Warszawski, a więc uzależnienie decyzji polskiego MON-u od decyzji dowódcy Układu. Tym niemniej ta autonomia została poszerzona, gdyż patriotyczna jedność części oficerów z ruchem studenckim i robotniczym doprowadziły do usunięcia Rokossowskiego i wielu generałów sowieckich z naszej armii. Ograniczona została również siatka informatorów sowieckich i przede wszystkim ograniczano zależność naszego przemysłu od przemysłu sowieckiego, przez obrócenie części potencjału produkcyjnego na rzecz produkcji cywilnej.
Idea moja jest polemiczna do dominującej tendencji w naszej współczesnej historiografii, która eksponuje odnowę w partii i ZMP, a nie docenia procesów zachodzących w zakładach pracy, buntu chłopów, aktywizacji Kościoła i emigracji. Trwałą zdobyczą Października była obywatelskia aktywność i zdobycie dużej autonomii dla Kościoła, nauki, sztuki. Otwarcie Polski na Zachód. Przypomnijmy te czasy W. Lutosławskiego, K. Pendereckiego. Pozostał nasz wspaniały sport, który był również sposobem manifestowania swych narodowych uczuć. Wspaniały polski “Wunderteam” zbudowany przez Jana Mulaka, dzięki któremu mogliśmy wystawić wówczas dwie reprezentacje równorzędne, które dzięki swoim wybitnym zawodnikom zajmowały czołowe pozycje w sporcie europejskim.
Kończąc pragnę powiedzieć, że z kolegami przygotowałem dwie publikacje: Kronikę Warszawskiego Października, Emigracja a Październik 1956.
Jestem szczęśliwy, że mogę to piękne miasto, jakim jest Opole ciągle odwiedzać i oddaję tym hołd swemu ojcu, który walczył tutaj w 1921 r. i brał udział, w walkach w trzecim powstaniu śląskim.
(Wykład wygłoszony podczas inauguracji roku akademickiego 1996/ 1997, zarejestrowany przez Adama Zalasa).