cjalnych aspektów globalizacji jej komunikacyjnemu rozumieniu. Pojęcie „komunikowania” mości się w miejsce pojęcia „kultury” w tym sensie, że ta druga, jej poziom i stan, jest identyfikowana z możliwościami komunikacji opartej na nowoczesnej technologii. W języku semiotycznym powiedzielibyśmy, że puste znaczące („globalizacja”) obdarzone zostaje odpowiednim znaczonym (komunikacja=kultura). Stąd już tylko jeden krok do stwierdzenia, że rozrastające się sieci komunikacyjne są powodem tworzenia się nowego typu światowej kultury. Ale to nie wszystko.
Z drugiej strony, analogiczne semantyczne przesunięcie zachodzi także w drugim kierunku — w stosunku do ekonomii. W tym wypadku puste znaczące wypełnia się znaczeniami ekonomicznymi, wizją transferów finansowych, inwestycji globalnych, wreszcie ogólną charakterystyką tzw. elastycznego kapitalizmu. Zachęca się nas do rozumowania według takiej trajektorii: sposób produkcji charakterystyczny dla dzisiejszego neoliberalnego kapitalizmu („elastyczność”) stał się możliwy dzięki komputeryzacji (a więc znów technologii). Wiadomo skądinąd, że komputery i oprogramowanie to najchętniej dzisiaj wymieniane formy dóbr. Komputeryzacja zapewnia ponadto zarówno szybkość transferów, jak i ich anonimowość, oderwanie od konkretnego miejsca w przestrzeni, np. państwa narodowego. Tak więc w ramach tej koncepcji globalizacji, jej komunikacyjne ujęcie przekształca się w wizję rynku światowego i jego wzajemnych zależności, w wizję globalnego podziału pracy na skalę dotąd nieznaną oraz w wizję handlu elektroniką, który nie ma właściwie ograniczeń.
Wprawdzie nie znajdziemy tego w artykule Jamesona, ale sądzę, że nie protestowałby on, gdyby jego sposób rozumowania przedstawić graficznie następująco:
KULTURA <-► TECHNOLOGIA ◄-► EKONOMIA
▼