Nie inaczej scharakteryzuje Nowaczyński literaturę dwudziestolecia, jak tylko jako rozśpiewaną ptaszarnię, pełną nieprzeliczonych „jętek jednodniówek”, drobnych, choć kąśliwych komarów. To też było motywacją do wspominania minionych, ale nieustająco istotnych wielkości. Pisze zatem wspomnienie: Wy-spiander. Nieco o sobie i kontaktach bezpośrednich z Wyspiańskim, trochę w opozycji do Moich współczesnych Przybyszewskiego, w głównej mierze, by dać świadectwo, by przedstawić mistyfikowane powoli w dwudziestoleciu młodopolskie hierarchie. Choć pozycja autora Wesela raczej zyskiwała, niż traciła. Reminiscencje rozpocznie patetycznie; powie o Wyspiańskim jako o „Jedynym, w którym już za życia odczuwało się patos pomazańca. Jedynym, któremu cierpienie fizyczne i katorga niedoli ukuły z krótkiego życia przepiękny rapsod bohaterski”80. Ale strategię wspominania opisze jako „bezpretensjonalne wydobywanie ze starej szkatułki i oglądanie pod światłem starych fotografii, przebrzmiałych afer, miłych pamiąteczek, różnych zatracających się już drobnostek, małostek, miłostek, śmiesznostek”81. Te dwa style pisania o dramaturgu przenikają się wzajemnie we wspomnieniu Nowaczyńskiego: familiarne zbliżenie i uznanie najwyższej rangi tego pisarstwa. Raz zechce plotkować o żonie pisarza, Spytków-nie, której, jak przyzna, nie lubił, to znowu podkreśli przełomowe znaczenie Wesela nie tylko dla Wyspiańskiego i jego pozycji na literackim rynku. Przed Weselem „Stawiało się go za Tetmajerem, Rydlem, Żuławskim, gdzieś obok Rittnera, przy Micińskim”82, premiera zaś „Polskiego Hernianiego” — „To był wstrząs psychiczny, gromadzkie omamienie i olśnienie, chwyt za gardło i pierwsze dudnienie podziemne przed nadchodzącym kataklizmem wojennym z r. 1914”83.
Znaczenie więc Wyspiańskiego istotnie wykraczało poza młodopolskie osiągnięcia literatury/sztuki, a siła jego oddziaływania nie osłabła, w ocenie Nowaczyńskiego, także w dwudziestoleciu. Wręcz przeciwnie: wobec szarzyzny i przeciętności politycznej, hałaśliwej retoryki, jego dzieła nabierają szczególnej doniosłości. Poetyka wspominania tak bardzo uwiodła Nowaczyńskiego, że zapomniał nawet o politycznych animozjach i przyznał: „Tak pieśniarz Popiołów, jak i Warszawianki szczytami swej twórczości
80 A. Nowaczyński: Wyspiander. (Moje wspomnienie). W: Idem: Pam-Jlety..., s. 115.
81 Ibidem.
82 Ibidem, s. 146.
83 Ibidem.
136