WŁODZIMIERZ SOŁO WIEW. 319
jecliio z dwojga: albo Piotr nie miał wcale następców, a Chrystusowa konstytucya Kościoła była przez tyle wieków martwą literą, albo następcą Piotrowym był i jest papież rzymski.
Jeszcze zdolniejszym szermierzem unii jest Sołowiew na polu historycznem. Tu okazuje on nietylko rozległą erudycyę. ale dziwny zmysł do syntetycznych spostrzeżeń i poglądów. Choć prowadzi nas zwykle po znajomych his tory i szlakach, nie odkrywa nowych dokumentów, jednak co krok uderza nas nowymi, oryginalnymi poglądami, którym głębokości i prawdy zaprzeczyć niepodobna. Jak trafnie np. upatruje on w histo-ryi stosunków Rzymu z Carogrodem, że wszyscy patryarcho-wie, którzy ściślej trzymali z stolicą Piotrową, których papieże popierali i bronili przeciw cesarzom i przeciw synodom greckim, to byli zawsze ludzie wyższej wiary, prawie wszystkich sam Kościół wschodni później w poczet świętych zaliczył ; ci zaś, którzy walczyli z papiestwem, byli to ludzie
i ci też, rzecz
bez wartości moralnej , najczęściej heretycy
szczególna, cieszyli się regularnie opieką i poparciem cesarzów. Św. Atanazego np. prześladuje cesarz Konstancynsz, z pomocą heretyckiego biskupa carogrodzkiego, a broni go papież Juliusz : gdy znÓAV na carogrodzkiej stolicy j aśnieje świętość, w osobie Chryzostoma, jeden obstaje za nim Innocenty papież, a cesarzowie go prześladują. Na Nestoryusza znowu uderza papież Celestyn, popiera przeciw niemu Cyryla aleksandryjskiego, władza zaś polityczna długo Nestoryusza broni; istotnie Nestoryusz był heretykiem, a Cyryl świętym. Gdy potem odwrotnie, na aleksandryjskiej stolicy zasiada burzliwy kacerz Dioskor, a w Carogrodzie cichy św. Flawian, zdarza się znowu, że papiestwo trzyma stronę FlaAyiana, cesarstwo zaś trzyma z Dioskorem, a Mawiana zgnębić pozwala. I ten sam dziwny stosunek utrzymuje się dalej, poprzez wszystkie walki
i h
erezye,
*j 1
monotelitów, ikonoklastów
aż do ostatniego
dokonania szyzmy, kiedy Focyusza popiera cesarz Michał III, a przeciwnika jego na tejże stolicy, świętego Ignacego, broni