74 Włodzimierz Bolecki
wszystkie sztuki Szekspira oparte są na tym schemacie fabularnym — a następnie powieść. Oto rodzeństwo lub grupa przyjaciół z jednej szkoły, miasta, środowiska wkracza w życie, a cała opowieść (lub powieść) jest historią ich podobnych albo całkiem odmiennych doświadczeń, losów i wyborów.
Przy uważnym wczytaniu się w charakterystyki bohaterów Pożegnania jesieni można odkryć, że w Vorgeschichte powieści, a więc w tej części zdarzeń, które miały miejsce przed rozpoczęciem opowiadania przez narratora, główne postacie powieści należały kiedyś do „jednej paczki”. Atanazy Bazakbal, Sajctan Tempe i Andrzej Lohoyski chodzili... do jednej klasy, a ich nauczycielami byli Buliston Chwazdrygiel i ksiądz Hieronim Wyprztyk.
W konstrukcji Pożegnania jesieni odnaleźć więc można trzy klasyczne zasady dramatu, zrealizowane oczywiście z niewielkimi „odchyleniami”, a mianowicie: jedność miejsca, jedność akcji i — tu różnice są bardziej widoczne — jedność czasu.
„Dla powierzchownego obserwatora przedstawiało całe towarzystwo to dobrze zharmonizowaną grupę przyjaciół — w istocie był to kłąb niebezpiecznych, nietrwałych, eksplozywnych połączeń, czekający tylko odpowiednich detonatorów” (s. 374).
Żadnemu z bohaterów Pożegnania jesieni nie udaje się zrealizować marzeń i idei, z którymi rozpoczynał dojrzałe życie. Atanazy stwierdza, że „artystycznie ujmowane życie przeleciało mu przez ręce nie wiadomo kiedy. Nawet i to nie było pewne czy był to skarb czy kupa śmieci”. Dla Atanazego wszyscy jego przyjaciele stali się ofiarami własnych złudzeń: Zezio Smorski — ważności sztuki, Chwazdrygiel — prawdy w nauce, ksiądz Wyprztyk — odrodzenia ludzkości przez religię, Andrzej Lohoyski — kokainy, Sajetan Tempe — osiągnięcia „szczęścia przez powolne zbydlęcenie”, jakkolwiek temu ostatniemu udało się cel życia zrealizować najlepiej ze wszystkich. Doświadczeniem wszystkich bohaterów Pożegnania jesieni, poza być może Sajetanem Tempem, jest klęska — zarówno indywidualna jak i zbiorowa. Pożegnanie jesieni jest też pożegnaniem... przyjaźni. O Atanazym Bazakbalu można powiedzieć dokładnie to samo, co o bohaterze pierwszej powieści Witkacego, Bungu: historia jego dojrzewania „jest stopniowym rozstawaniem się z przyjaciółmi”19. Podobnie jak historia Bunga, tak i historia Atanazego jest „odmową porozumienia, poniżeniem przyjaźni, zabójstwem miłości”. O ile jednak historia Bunga prowadzi do narodzin artysty, o tyle historia Atanazego prowadzi do klęski „artysty życia”. W obu wypadkach — jak pisze Błoński — „estetyka pożera etykę”. W Bungu — komentuje Błoński — „nie w doświadczeniu wojny czy w rewolucji [...], ale już w doświadczeniu miłości”. Pożegnanie jesieni przynosi inny wariant tej diagnozy. „Estetyka pożarła etykę” w doświadczeniu rewolucji, ponieważ wcześniej unicestwiła ją w doświadczeniu miłości i przyjaźni. Społeczny sukces rewolucji „niwelistycznej” dlatego okazał się możliwy, że poprzedził go i przygotował „niwelizm” dusz i charakterów.
POWIEŚĆ INICJACYJNA
Znamienną cechą edukacji życiowej bohaterów Witkacego jest ich inicjacyjność, czyli doświadczanie ważnych spraw egzystencjalnych po raz pierwszy. W Pożegnaniu jesieni mamy więc przedstawionych kilka inicjacji Atanazego: na przykład heteroerotyczną (Hela), homoerotyczną i narkotyczną (Łohojski), małżeńsko-rodzinną (Zosia), polityczną (niwelizm Tempego) i jeszcze wiele innych (np. doświadczenia wojenne). Podobnie jest z innymi postaciami, z których każda przeżywa w powieści jakiś rodzaj inicjacji, np. Hela inicjację erotyczną i religijną, Prepudrech inicjację artystyczną (zostaje kompozytorem), a wszyscy razem inicjację w życie „zniwelizowane” (rozdział ósmy powieści). Charakterystyczne jednak, że inicjacja w Pożegnaniu jesieni (a bez ryzyka błędu można powiedzieć, że w całej w twórczości Witkacego) jest doświadczeniem permanentnym. Witkacowscy bohaterowie odczuwają bowiem nieustannie stan nienasycenia wszystkim, czego doświadczają. Nie mogą zatem poprzestać jedynie na powtarzaniu doświadczeń, gdyż samo powtórzenie nie przynosi im satysfakcji. Muszą zatem każde doświadczenie nieustannie potęgować, za każdym razem czynić je coraz bardziej intensyw-
,y J. Błoński, Od Stasia do Witkacego, s. 97.