zwieść na manowce pewnym obrazom i pojęciom, które się nam narzucają w sposób naturalny, ponieważ są one związane ściśle z naszym codziennym życiem i jego rozumieniem. Jest to więc ujęcie przeciwstawne do tego, w którym traktuje się problem filozoficzny jako „akademicki” czy naukowy, tj. leżący raczej po stronie obiektywnej rzeczywistości, której dostatecznie jeszcze nie rozpoznano. W naszym przypadku rozwiązanie problemu nie leży po stronie rzeczywistości, lecz po stronie podmiotu oraz jego nastawienia.
2. Zadania terapii
Takie podejście do rozwiązywania problemów filozoficznych zbliża projekt Wittgen-steina do swoistej terapii. On sam w wielu miejscach podkreśla tę analogię a nawet wprost nazywa swą filozofię właśnie terapią, wiążąc jej potrzebę jednocześnie z „chorobą”, która powstaje na skutek nieprawidłowego posługiwania się językiem:
„Wynikami filozofii są odkrycia zwykłych niedorzeczności oraz guzy, jakich nabawia się rozum atakując granicę języka(...)” (DF§119),
„Filozofia jest walką z opętaniem naszego umysłu przez formy naszego języka” (DF§109),
„Nie ma czegoś takiego jak metoda filozofii, są natomiast różne metody, niejako różne terapie” (DF§133),
„Filozof zajmuje się problemem jak lekarz chorobą” (DF§255),
„Filozofem jest ten, kto musi uleczyć w sobie wiele chorób umysłu, nim zdoła dotrzeć do pojęć zdrowego rozsądku”3 .
W Dociekaniach często porównuje się filozofię w sensie metafizyki do choroby. Filozofia Wittgensteinowska okazuje się być terapią, gdyż jest pracą nad sobą samym, nad tym, jak postrzega się rzeczywistość3 . Terapia polega na osiągnięciu takiego „miejsca”, w którym jasno widzimy, z jakich podstaw rodzą się nasze gry językowe, za pomocą których opisujemy rzeczywistość.
Kwestia terapii i kuracji choroby umysłu wiąże się z potrzebą przemiany.
W notatkach Wittgensteina czytamy: „Filozofując, należy zstąpić w pradawny chaos i czuć się tam dobrze” i dalej:, Jeśli jest coś we Freudowskiej nauce o znaczeniu snów, to
318 L. Wittgentein: Uwagi różne. Tłum. M. Szczubiałka. Warszawa 2000, s. 73.
3,9 Ibidem, s. 40.
129