stać kapłana - działacza, proboszcza bolesław-skiej parafii z czasów okupacji hitlerowskiej, księdza Jana Skalskiego.
Po wystawie prac Władysława Jastrzębskiego w Sławkowie otrzymałem od artysty list następującej treści:
Bardzo mi szkoda, że nie mogłem być na otwarciu wystawy w Sławkowie, też mi bliskim mieście, bo moja siostra już nieżyjąca była nauczycielką i zastępcą kierownika szkoły po jego aresztowaniu i wywiezieniu do „koncentratu”... Poza tym znałem się też z Heniem Do-bieckim, a nawet kolegowaliśmy w wojsku w 1926roku w 2pułku łączności wJarosławiu. Z doktorem Niepielskim byłem w obozie w 1941 roku. No i na ostatku, Sławków był moim miejscem pamiętnym w 1939 roku, gdym się wymknął z transportu na stacji w Maczkach bardzo ryzykując, w słotną noc 1 listopada. Szedł cały pociąg oświetlony i napełniony oficerami do, jak się później dowiedziałem, Dzierżoniowa (Woldenbergu), gdzie byłbym przesiedział wojnę w oflagu, a co mi się absolutnie nie uśmiechało i „ wysiadłem ” w biegu jadącego pociągu, by iść lasami od Maczek do mostu na Białej Przemszy w Sławkowie (kolejowego) i tam w kupie ściółki w lesiepoczekać do dnia, by dostać się do siostry w Sławkowie.
Wszystkie wspomnienia o ludziach z kręgu pana Władysława zasługują na opracowanie monograficzne, zaś listy mogą posłużyć jako materiał źródłowy.
Ostatni rok życia artysty
Mimo podeszłego wieku pan Władysław był czynny i ciągle nad czymś pracował.
Dawniej starsi panowie, w moim wieku, siadywali w wygodnym fotelu, palili fajki, narzekali na prawdziwe lub urojone dolegliwości i taki obrazek wbił mi się za młodych lat w pamięć (...) Tymczasem, rzeczywistość w jakiej żyję jest tak odmienna, że śmiać mi się chce! Wprawdzie w mieszkaniu jestfotel i czasem w nim siaduję, zwykle krótko, bo brak czasu na takie przyjemności... Dobrze, że jeszcze mogę malować co mi dość wypełnia czas, poza tym czytam dawne książki, te z „ mojej epoki ”... Mnie teraz interesuje literatura faktu! Ale cóż! Tak jeszcze niedawno miałetn grono kolegów, z którymi, mogłem dzielić się spostrzeżeniami z dziedziny sztuki, ale powymierali. Inni przyjaciele z PTTK, z którymi łączyła mnie praca w dziedzinie krajoznawstwa, narciarstwa itp. też się skończyli, bo albo odeszli na lepszy świat, albo jeszcze gdzieś żyją, to już zapomnieli o mnie, zniedołężnieli! Muszę więc wolne chwile spędzać samotnie i ponownie przeżywać to, co minęło. Dobrze, że ostatnie lata mojej ruchliwości dały mi możliwość poznawania wielu atrakcyjnych krajów Europy z Italią i Francją na czele, mam co wspominać i robić zapis z tego dla moich wnucząt iprawnucząt...
Władysław Jastrzębski zmarł w Krakowie 13 marca 1995 r., pochowany został w Wieliczce.
Józef Liszka
Literatura i źródła:
Liszka J., Rozmowy z Władysławem Jastrzębskim o dawnym Bolesławiu, [w:] „Bolesławskie Zeszyty Historyczne", 1999, nr 8.
Listy Władysława Jastrzębskiego do autora artykułu z lat
1985-1995.
Konspekt nr 2/2007 (29)