czyłem prawdziwą radość w oczach Profesora, było to bowiem jego pierwsze miejsce pracy.
Może Kolbuszowa odegrała psychologicznie jakąś rolę w wyborze podopiecznego? Bo kiedy z woli ówczesnych władz nie dostałem pozwolenia na kontynuowanie studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim (drugi stopień), otrzymałem natychmiast temat pracy magisterskiej od Profesora. A później także specjalną zgodę Minister stwa na obronę napisanej pracy magisterskiej -bez czwartego i piątego roku studiów, bez seminarium, ale po zdaniu wszystkich, przewidzianych planem egzaminów. Późno, bo po „czterdziestce”, zajął się dr Wincenty Danek pracą na ukową. Wcześniej był przede wszystkim nauczycielem. Wybór uczelni wiązał się ściśle z tym doświadczeniem. Chodziło mu zawsze o nauczycielską szkołę akademicką, przygotowującą do pracy z młodzieżą na wszystkich poziomach edukacji. W przygotowaniu nauczyciela ważne, zdaniem Profesora, były trzy równorzędne czynniki -przygotowanie merytoryczne w zakresie wybranego przedmiotu na najwyższym poziomie, stale unowocześniane na studiach podyplomowych; równie ważne jednak okazywało się właściwe ukształtowanie sprawności dydaktycznych. W wyborze kandydatów na studia nauczycielskie uwzględniać należało - jego zdaniem - również predyspozycje psychiczne, gwarantujące właściwy kontakt z młodzieżą. Nauczyciel jest bowiem zarówno „uczącym”, jak i „artystą", który - wiedziony intuicją - „tworzy” osobowość wychowanków. A nauczanie jest trudną sztuką. To w latach 1956-1971, kiedy rektorem WSP w Krakowie był Profesor Wincenty Danek, ukształtował się nauczycielski charakter Uczelni. Dotyczyło to studiów stacjonarnych i zaocznych. Niewielu absolwentów nie podejmowało pracy w szkole. Na studia zaoczne przyjmowani byli tylko czynni nauczyciele. Ale to były inne warunki i inne czasy.
Pokolenie, do którego należał, miało swój styl bycia - trwale wyrobione poczucie obowiązku, pracy dla dobra zbiorowości. Spłacało swój dług wobec poprzedników, bo było pierwszym pokoleniem rozwijającym się i pracującym w niepodległej Polsce. Ale ten odrębny styl przejawiał się także prywatnie - w charakterystycznym poczuciu humoru, w zabawie, w „zrzucaniu togi dostojeństwa". Profesor Wincenty Danek i jego bliski przyjaciel - profesor Kazimierz Wyka - byli najwierniejszymi kibicami Cracovii. Na meczach zachowywali się jak inni ówcześni kibice: były okrzyki, żarty, zabawa. Nie było agresji. Ale to także były inne czasy i inni ludzie. Kibicowanie Cracovii miało swoje zakorzenienie w autentycznej pasji: w młodości grał w drużynie z Krzeszowic sporo meczów: był obrońcą i jak wyznawał w przypływie piłkarskiej szczerości, spowodował 18 karnych. „Ale tylko - dodawał zadowolony - sześć strzelili”. Ta prywatna pasja została tu przypomniana jako drobny, ale charakterystyczny rys niezwykłej osobowości Profesora, na stałe wpisanego w historię Uczelni.
Stanisław Burkot
Konspekt nr 1/2006 (25)