Archiwum Gazety Wyborczej; Ruch czeczeński












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 157, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1996/07/08, dział
ŚWIAT, str. 6
Korespondencja Andrzej M. Zaucha, Moskwa
Generał Lebiedź pojedzie do zbuntowanej republiki
Ruch czeczeński
Przedstawiciel Aleksandra Lebiedzia spotkał się wczoraj z delegacją
czeczeńskich partyzantów. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce sekretarz
rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa uda się do Czeczenii
Data wyjazdu nie jest jeszcze wyznaczona, ale jej uzgodnienie ma nastąpić w
ciągu najbliższego tygodnia - oświadczył wczoraj w Moskwie przedstawiciel
Aleksandra Lebiedzia. Dodał, że Lebiedź będzie rozmawiał wyłącznie z Doku
Zawgajewem, prorosyjskim szefem Republiki Czeczeńskiej. Lebiedź nie planuje
spotkania z prezydentem Selimem Chanem Jandarbijewem, następcą Dżochara
Dudajewa. Chyba że doradzi mu to Zawgajew.
Specjalna robocza grupa Rady Bezpieczeństwa już od kilku dni pracuje w Czeczenii. Jej oficjalnym celem jest analiza sytuacji, a
także badanie opinii publicznej na temat sposobu zakończenia wojny. Szef grupy,
pełnomocny przedstawiciel Lebiedzia w Czeczenii
Siergiej Drogusz spotkał się z delegacją separatystów. Spotkanie odbyło się
wczoraj poza Groznym. Zgodnie z warunkami Czeczeńców Drogusz udał się na nie sam
i bez ochrony. W spotkaniu miał wziąć udział Asłan Maschadow, szef sztabu
partyzantów. Informacja ta nie została jednak potwierdzona.
Drogusz został wysłany do Czeczenii nie tylko
po to, by szukać sposobu zakończenia wojny. Ma także odszukać dokumenty
potwierdzające rozpływanie się w republice gigantycznych środków z rosyjskiego
budżetu przeznaczonych na odbudowę Czeczenii ze
zniszczeń wojennych. Mechanizm ten już dawno opisały gazety. Pieniądze
przekazane na odbudowę, znikają z konta, a "częściowo odbudowaną wioskę" niszczy
napad bojowników. Trzeba odbudowywać na nowo. Drogusz będzie sprawdzał tzw.
moskiewski ślad - przelewanie "czeczeńskich" pieniędzy na zagraniczne konta
odbywa się bowiem za wiedzą wysokich urzędników w Moskwie.
Poszukiwania Drogusza to nie tylko element walki Lebiedzia z korupcją.
Kremlowskie klany natychmiast po wyborach prezydenckich przystąpiły do "wojny" z
sekretarzem Rady Bezpieczeństwa. Generał potrzebuje teraz wielu mocnych
materiałów, by wojnę tę wygrać. Potrzebuje także sojuszników na właściwych
stanowiskach. W sobotę agencja Interfax, powołując się na dobrze poinformowane
źródła zbliżone do Rady Bezpieczeństwa, podała, że generał Wiaczesław
Tichomirow, głównodowodzący rosyjskimi wojskami w Czeczenii, może zostać przeniesiony w inne miejsce.
Agencja nie wyklucza, że Tichomirow zostanie szefem jednego z okręgów
wojskowych. W przeszłości generał był szefem sztabu Aleksandra Lebiedzia w 14
armii stacjonującej w Naddniestrzu. Nowym głównodowodzącym wojskami ma zostać
generał Konstanty Kulikowski, dotychczasowy zastępca dowódcy Północnokaukaskiego
Okręgu Wojskowego.
W Czeczenii trwała wczoraj awantura o to, kto
bardziej narusza porozumienia z Nazrania podpisane przez Rosjan i czeczeńską
opozycję na początku czerwca. Zgodnie z nimi rosyjska armia do 7 lipca miała
zlikwidować umocnione wojskowe posterunki blokujące drogi i wioski. Jednak
dowództwo armii twierdzi, że Czeczeńcy nadal napadają na oddziały rosyjskie,
porywają żołnierzy i urzędników (wczoraj jak na zawołanie w Groznym uprowadzono
szefową administracji jednej ze stołecznych dzielnic). W tej sytuacji likwidacja
posterunków jest niemożliwa. Partyzanci zaś grożą, że wznowią działania wojenne,
jeżeli posterunki będą rozbudowywane i umacniane.
[Hasła: Rosja; Czeczenia; Rosja - Czeczenia; Lebiedź Aleksander; partyzanci;
wojsko]

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: [e-mail]