MEZ 13


ROZDZIAŁ 13
CZASY HAMMURABIEGO



Mimo iż spektakl, który wiek po wieku toczy się na scenie
politycznej, oraz powolne zmiany scenografii socjoekonomicznej
sąw najwyższym stopniu fascy nujące, czasem warto zatrzymać
nie kończący się ciąg dat, odłożyć na bok wojny, królestwa i
dynastie i zająć się drobnymi wydarzeniami dnia powszedniego;
za stanowić, jak toczyło się życie w domach, świątyniach i
pałacach, które znamy dzięki zachowanym murom czy tylko
fundamentom i nielicznym, rozrzuconym na podłodze sprzętom. O
ile łatwiejsze zadanie mieliby prehistorycy próbujący
odtworzyć zamierzchłą codzienność na podstawie skromnych
pozostałości, gdy by dysponowali tekstami źródłowymi' . Epoka
Hammurabiego - a dokładnie dwieście lat (1850-1650)
-jestjednym z tych łaskawych okresów w dziejach Mezopotamii,
które nie poskąpiły nam cennych źródeł epigraficznych i
archeologicznych. Rzeczjasna mało wiemy o wiel kich stolicach
południowej Mezopotamii. Swe sekrety zaczynają odsłaniać Isin
i Larsa, lecz 18 lat prac wykopaliskowych w Babilonie
pozwoliło tylko zeskrobać wierzchnią warstwę tego wielkiego
miasta, gdyż w naszych czasach poziom wód gruntowych jest
znacznie wyższy, co uniemożliwia zejście poniżej warstwy
nowobabilońskiej (609-539)2. Gdzie indziej archeolodzy mieli
więcej szczęścia: w Mari, Tall Asmar, Chafadży, Tall Harmal,
Ur, Aszur i.Tall ar-Rimah udało im się odkopać doskonale
zachowane pałace, świątynie i domy prywatne. Jeśli zaś chodzi
o dokumenty pisane, dysponujemy tysiącami rozmaitych tekstów
pocho dzących z około dziesięciu stanowisk. Dzięki tym
uzupełniającym i wzajemnie się wyjaśniającym informacjom można
bez żadnej przesady stwierdzić, że Mezopotamia XVIII wieku
p.n.e. jest nam aktualnie lepiej znana mimo nieuniknionych luk
niżjakikolwiek kraj europejski na progu średniowiecza. Szkoda
byłoby z tego nie skorzystać i nie spróbować wśliznąć się za
mury skrywające prywatne życie świątyń i pałaców czy domu
przeciętnego Babilończyka żyjącego w epoce wiel kiego
Hammurabiego.


Bóg w swej świątyni

Świątynia była, dokładnie
tłumacząc, "domem" (e wjęzyku sumeryjskim, bitum w języku
akadyjskim), ziemską siedzibą boga, toteż jej kształt i
bogactwo wy stroju zależały od rangi bóstwa. Niektóre ze
świątyń, takie jak Endursag w IIr,
184
były właściwie kaplicami wciśniętymi między domy mieszkalne,
składającymi się z dziedzińca z ołtarzem i
niszą mieszczącą podium z posągiem bóstwa. Inne, jak świątynia
Hani i Nisaby w Tall Harmal' , były budynkami średniej
wielkości, wolno stojącymi lub dobudowanymi do domów lub murów
miasta, składającymi się z dziedzińca i kilku sal. Świątynie
głównych bogów stanowiły wielkie kompleksy licznych
dziedzińców, sal i nierzadko kaplic poświęconych ich
małżonkom oraz pomniejszym, bliżej lub dalej spokrewnionym z nimi
bóstwom4. Sanktuaria te wznosiły się na położonych na różnej
wysokości tarasach, na które prowadziły schody. Świątynia
bóstwa opiekuńczego miasta w swej tylnej części opie rała się
o ziggurat bądź też wznosiła się wjego pobliżu., Wszystkie
wielkie świątynie były podobne pod względem architektonicznym.
Zgodnie z dawną tradycją ich mury były zdobione przyporami i
półkolumnami, które przypominały pnie drzew palmowych5 .
Bramy, a nawet galerie i całe sale były często wieńczone
sklepieniami wykonanymi śmiałą techniką, przez długi czas
uważaną za znacznie późniejsząb. Wejście do sanktuarium,
strzeżone nie rzadko przez ryczące lwy, prowadziło na
przestronny dziedziniec - kisalmahum, otoczony różnego rodzaju
pomieszczeniami: mieszkaniami, lokalami szkół dla pisarzy,
warsztatami, biurami, a zwłaszcza magazynami, w których
przechowywano ofiary i zapasy produktów rolnych i trzymano
stada należące do świątyni. W czasie wielkich świąt na tym
właśnie dziedzińcu gromadzono posągi bogów, które potem
niesiono w procesji. Na codzień jednak dziedziniec stał
otworem dla licznych osób w rozmaity sposób związanych ze
świątynią. Należy więc go sobie wyobrażać nie jako miejsce
ustronne i ciche, lecz jako tętniący życiem, zalany
##orientalnym słońcem podwórzec pełen gwaru kapłanów,
świątynnych urzędników, uczniów pisarzy, gońców oraz tragarzy
dźwigających ofiary i żywność. Pośrodku innej części budowli,
przeznaczonej na świątynny skarbiec, bibliotekę i, być może,
pomieszczenia prywatne kapłanów, znajdował się kolejny
dziedziniec, mniejszy i spokojniejszy niżkisalmahum. Dwie sale w
amfiladzie (przed sionek i antecella) prowadziły zeń do celli
- serca świątyni, najświętszego miejsca kultu. W głębi
znajdowała się nisza z umieszczonym pod baldachimem cokołem,
na którym spoczywał wykonany w złoconym drewnie i połyskujący
w pół mroku posąg bóstwa. Przedstawiony na ogół w pozycji
siedzącej bóg (lub bogini) nosił rogatą tiarę, haftowane szaty
i ciężkie klejnoty' . U stóp bóstwa ustawiane były wazy pełne
kwiatów i kadzielnice z wypalanej gliny. Posadzka i ściany
celli i antecelli pokrywały maty, tkaniny, kobierce, mozaiki i
malowidła ścienne. Belki i skrzydła drzwi wykonane były z
cedru często okutego miedzianymi bądź brązowymi płytami.
Wokół obu tych pomieszczeń biegła gliniana ława, na której
ustawiano statuetki bogów i adorantów, królewskie stele i
wota dziękczynne. Na pozostałe umeblowanie składał się stół,
na którym odbywały się święte uczty, wazy libacyjne i znaki
185
boskie z brązu lub metali szlachetnych . Na dziedzińcu,
nad zbiornikiem wypełnionym oczyszczającą
wodą, wznosił się ołtarz ofiarny. Wmurowane bądź zakopane w
czterech rogach świątyni tabliczki w kształcie stożków lub
walców pokrytych inskrypcjami były w owych czasach "depozytami
fundacyjnymi", które wyznaczały poświęconą przestrzeń temmenum
. Przedstawiony w postaci posągu bóg był traktowany tak samo
jak panujący król'ł. Wierni padali mu do stóp, zanosili doń
supliki i. śpiewali hymny kujego czci. Co więcej, kapłani
przebierali go w świeże szaty i nowe klejnoty, nacierali
wonnymi olejkami, "rozchylali" jego wargi, by mu wypłukać usta
i przede wszystkim nakarmić. Zależnie od zamożności świątyni
bóstwo spożywało dziennie od dwóch do czterech posiłków
złożonych z mięsa, drobiu, ryb, chleba i ciast, miodu,
owoców, wody, mleka, piwa, miodu pitnego i wina. By fikcja
była bardziej wiarygodna, bóg "spożywał" owe posiłki za
kotarą, wspólnie rzeczjasna z kapłanami i urzędnikami
świątyni. Poza obrzędami codziennymi dullum w świątyni
odbywały się także rytuały oczyszczania i ceremonie
okolicznościowe. Gdy na przykład pokrywano na nowo rytualny
bęben z brązu, wśród wielu szczegółowych zaleceń rytuał
nakazywał, by przez trzcinę wyszeptać modlitwę wjęzyku
sumeryjskim do prawego ucha, a w języku akadyjskim do lewego
ucha wołu, którego skóra miała zostać do tego celu użyta" .
Obchodzono też święta doroczne, sezonowe i liczne święta
comiesięczne, przypadające w różnych miastach na różne dni' .
Wówczas posąg bóstwa był wystawiany na widok zgromadzonych
wiernych, a także noszony w palankinie, wożony rydwanem i
barką. Przy takich okazjach ołtarz ociekał krwią, aromat
pieczonego mięsiwa mieszał się z zapachem kadzidła, a
sanktuarium wypełniały dźwięki bębnów, fletów, harf, lir,
sistrum i czyneli, towarzyszące uroczystym, modulowanym hymnom,
psalmom i modlitwom. Niedawno przeprowadzono badania, które
każą nam wierzyć, że śpie wy te przypominały prawdopodobnie
pieśni liturgiczne kościołów wschodnich i chorały
gregoriańskie' . Na czele personelu administracyjnego
świątyni stał śanga, osobistość wysokiej rangi, którą w
czasach Hammurabiego mianował zapewne sam król. Jego
podwładnymi byli inspektorzy śatammu i pisarze tupśarru,
nadzorujący i notujący wszystko, co było wydawane z magazynów
i spichlerzy, oraz pracownicy podrzędni - strażnicy, szefowie
ekip sprzątających, a nawet golarze - a także niewolnicy.
Ziemie uprawne świątyni leżały w gestii iśakku (akadyjska
forma tytułu ensi, którego ranga najwyraźniej mocno podupadła)
i były uprawiane przez robotników rolnych i okoliczną ludność
wzywaną do pracy na rzecz świątyni. Stan kapłański jest
trudniejszy do opisania. Po pierwsze, nasze pojęcie "kapłana"
z całą pewnością różni się od sensu,jaki słowu temu nadawali
Babilończycy. Po drugie zaś, nasza wiedza w tej dziedzinie ma
spore luki'4. Teoretycznie zwierzch nikiem był najwyższy
kapła.n enum (w słowie tym odnajdujemy sumeryjskie en). W
przypadku kobiety erztum powinna, logicznie rzecz biorąc,
funkcję tę pełnić
186
najwyższa kapłanka bogini,
tymczasem, jak pamiętamy, na czele świątyni boga Sina w Ur
stała królewska córka. Funkcje pontyfikalne są dla nas
niejasne. Zdaje się, że wyłączną władzę nad niektórymi
świątyniami sprawował śanga. W praktyce najważniejszym z
kapłanów był urigallum, pierwotnie: strażnik skarbu. To on
odgrywał pierwszoplanową rolę w czasie wielkiego święta Nowego
Roku (por. rozdz. 24) jako śeśgallu (od sumeryjskiego ŚEŚ.GAL
"wielki brat"). Wśród kapłanów odpowiedzialnych za praktyki
kultowe - być może były to osoby nazywane w tekstach
źródłowych "wchodzącymi do świątyni" erib biti-panował podział
nie hierarchiczny, lecz funkcyjny. Wyróżniamy kapłanów paśiśum
- "ten, który namaszcza"; odpowiedzialnych jednocześnie za
zaklinanie i oczyszczanie maśmaśum; czuwających nad rytuałem
ablucji ramkum - "ten, który obmywa"; niśakum, którzy wylewali
napoje na ofiarę bogom; kalum płaczków obarczonych również
innymi funkcjami, których praktyki były otoczone
najgłębszą tajemnicą; a także innych, których funkcje nie
są nam znane. Kapłani mieli pomocników, takich jak ofiarnik -
naś patri, "noszący miecz", oraz śpiewaków i muzyków. Biorący
udział w niektórych ceremoniach kultowych aśipum - zaklinacz,
egzorcysta, nie był kapłanem w ścisłym tego słowa znaczeniu,
gdyż najczęściej świadczył usługi ludności, a szczególnie
chorym. Podobnie rzecz się miała z interpretatorem
snówśa'ilum i barum, wróżbitą, człowiekiem wielce zajętym i
bogatym, gdyż w społeczeństwie Babilonii wróżbiarstwo w jego
najrozmaitszych formach było częścią życia codziennego.
Pochodzący z zamożnych rodzin, wy- kształceni kapłani i
piastujący zbliżone funkcje zawierali związki małżeńskie, a
ich godność często przechodziła z ojca na syna. Trzeba
przyznać, że nie wiemy praktycznie nic o kapłankach świątyń
poświęconych bóstwom żeńskim. Wiadomo natomiast, że w
świątyniach Isztar, bogini miłości we wszystkich jej formach,
uprawiano rozwiązłe praktyki kultowe: śpiewy, tańce i
pantomimy wykonywane przez kobiety i transwestytów, a także
orgie seksualne. W owych dla nas szokujących, a zupełnie
normalnych dla Babilończyków rytuałach uczestniczyli
mężczyźni zwani assinnu, kulu'u lub kurgarru - pa sywni
homoseksualiści oraz kastraci, a także kobiety, które zbyt
wiele klasycznych dzieł określa ogólnym terminem
"prostytutek". Podobnie jak homoseksualiści uprawiający swój
zawód również "prywatnie", prawdziwe prostytutki harmatu,
kezretu, śamhitu, takie jak ta, która uwiodła Enkidu, kręciły
się w okolicach świątyń, a także w tawernach i szynkach.
Kapłankami zaś mogły zostać tylko "poświęcone Isztar" iśtaretu
i "ofiarowane" qaśśztu'5. "Poświęcone" i "ofiarowane" w
podobny sposób, lecz w diametralnie różnym celu były naditu,
tłumacząc dosłownie "kobiety leżące odłogiem", których grupa
ze świątyni Szamasz w Sipparze stała się obiektem głębszych
badań'' . Były to córki z zamożnych rodzin, którym
macierzyństwo zostało zakazane i które - podczas gdy ich
rówieśniczki wychodziły za mąż- wstępowały do wspólnot - gagu,
187
błędnie nazywanych "klasztorami", by
pozostać w nich do końca życia. Te dość luźno związane ze
świątynią kobiety nie były ani mniszkami, ani kapłankami, lecz
wytrawnymi kobietami interesu, bogacącymi się na kupnie i
wynajmie domów i ziem. Po ich śmierci majątek przejmowała
rodzina, co skłania ku myśli, iż ta charakterystyczna dla
czasów I Dynastii Babilońskiej praktyka miała zapobiegać
rozpadowi wielkich majątków w konsekwencji zamążpójścia córek.
Zarówno kapłani, jak i urzędnicy świeccy świątyń żyli z
"ołtarza", urodzajnych "świętych pól" i prywatnych własności
ziemskich. Choć pozostawali w ścisłym kontakcie z resztą
społeczeństwa (niektórzy uczestniczyli w robotach pu blicznych
i odbywali służbę wojskową), stanowili odrębną grupę,
kierującą się własnymi zasadami i zwyczajami i cieszącą się
wielkim poważaniem. Jednak czasy, kiedy świątynia sprawowała
kontrolę nad całym życiem społecznym i ekonomicznym Sumeru,
dawno już minęły. Ośrodkiem życia, osią, wokół której kręcił
się cały kraj, i to znacznie bardziej niż w czasach lugalów,
ensi i królów Ur, był Pałac.


Król w swym pałacu

Jedną z cech charakteryzujących okres starobabiloński jest rozwój
architektoniczny pałacu ekallum - "wielki dom". Koncentracja
władzy w rękach króla, po trzeba silnie scentralizowanej
administracji i wymagania prestiżowe złożyły się na to, że z
budowli skromnych rozmiarów pałac przekształcił się w wielki,
oto czony z oczywistych względów bezpieczeństwa
ufortyfikowanym murem, kom pleks sal reprezentacyjnych,
apartamentów, biur i pomieszczeń służbowych. Będąc
jednocześnie twierdzą, siedzibą dworu i centrum
administracyjnym, stał się miniaturowym miastem w mieście".
Najlepszym przykładem siedziby królów amoryckich jest pałac w
Mari'8. Za chowana w dość dobrym stanie budowla wzbudza podziw
zarówno swymi rozmiarami (200 m długości, 150 m szerokości;
2,5 ha powierzchni), jak i harmonijnym, zręcznie pomyślanym
planem, pięknem ornamentyki i jakością wykonania. Nie bez
powodu nazwano ją"perełką dawnej architektury orientalnej"'9. W
starożytności cieszyła się tak wielką sławą, że król.leżącego
na syryjskim wybrzeżu Ugaritu nie wahał się wysłać swego syna
w 600-kilometrowąpodróż tylko po to, by zwiedził on "dom
Zimrilima"zł. Otaczający pałac mur o grubości od 2 do 15 m
spoczywał na kamiennych fundamentach i był umocniony wieżami.
Miał tylko jedną bramę, umieszczoną w jego północnej części.
Przybywający przez nią olśniony gość przejeżdżał przez
strzeżony westybul, przedni podwórzec, gdzie zostawiał
wierzchowce oraz świtę, i przechodził krętym korytarzem na
ogromny "główny dziedziniec pałacowy" ( 1 61 7 m), który -
poza częścią centralną, gdzie prawdopodobnie rosły drzewa był
wyłożony dużymi cegłami z wypalonej gliny. Na wprost, nad
trzema stopniami
188
zaokrąglonych schodów
znajdowało się szerokie wejście do wysokiej i długiej,
zdobnej we freski "sali audiencyjnej". Umieszczone na
zachodniej ścianie głównego dziedzińca drzwi otwierały się na
korytarz w kształcie litery "L", prowadzący na kolejny wielki
podwórzec (754. m2), który archeolodzy opatrzyli nu merem 106.
Słynący z pięknych malowideł zdobiących jego białe ściany
dziedziniec chroniony był przed deszczem i nadmiernymi
upałami baldachimem rozpiętym na czterech drewnianych
słupach. Owe utrzymane w żywych barwach freski rytualne, z
których część zachowała się do dzisiaj, przedstawiają ceremonie
oficjalnego kultu. Jeden z nich ukazuje byka prowadzonego do
ołtarza ofiarnego; tzw. tryptyk inwestytury przedstawia króla
dotykającego berła i podawanego mu przez Isztar koła, boginie
rozdzielające strumienie dobroczynnej wody oraz zwie rzęta i
zbiórkę daktyli, które symbolizowały urodzaj i obfitość2'. W
głębi dziedzińca znajdowało się dwoje drzwi prowadzących do
dwóch równoległych, długich i szerokich sal. W pierwszej z
nich wznosiło się podium, na które ze wszystkich stron
prowadziły schody. Spoczywał na nim zapewne znaleziony nieopodal
posąg pięknej bogini z wazą przelewającej się wody, któremu
żołdacy Hammurabiego odrąbali głowę'2. W drugiej monumentalne
schody prowadziły na galerię, naprzeciw której na
alabastrytowej płycie ustawiony był tron. Oba te
pomieszczenia i dziedziniec 106 były położone pośrodku pałacu,
będąc jego "sercem i racją bytu"z;, gdyż właśnie w sali
tronowej odbywały się niektóre ` z rytuałów królewskich i
wielkie uczty. Pozostała część pałacu składała się z czterech
czy pięciu sektorów użytkowych:
1) sektor reprezentacyjny
(dziedziniec główny i przeznaczone do tego celu budynki);
2) otaczający z trzech stron centralną część pałacu sektor
mieszkalny, składający się z położonego po stronie
południowo-zachodniej kompleksu Domu Króla i kompleksu Drugiego Domu
(prawdopodobnie siedziby królewskich małżonek) po stronie
północno-zachodniej;
3) poło żony w południowo-wschodnim
narożniku pałacu sektor świątyń zbudowanych na ruinach
świątyń z trzeciego tysiąclecia;
4) wreszcie sektor składów i
budynków gospodarczych (kuchnie, piekarnie, spiżarnie,
magazyny) w różnych miejscach pałacu i wjego południowej
części. Dziedzińce i sale były połączone wąskimi korytarzami,
niezbyt zresztą licznymi ze względów bezpieczeństwa.
Stosunkowo duża liczba podestów klatek schodowych, a także inne
wskazówki architektoniczne świadczą o tym, że wiele
pomieszczeń mieszkalnych miało co najmniej jedno piętro.
Konstrukcja "domu Zimrilima"jest nie mniej godna uwagi niż
jego rozkład. Na ogół grube mury były wykonane z dużych, nie
wypalonych cegieł, pokrytych licznymi warstwami gliny i
grubym, gipsowym tynkiem. W wielu miejscach górnych partii
murów umieszczone były szczeliny, okrągłe otwory czy nawet
balkony zapewniające wentylację i oświetlenie pomieszczeń.
Liczne sale i dziedzińce były wyłożone wypalanymi cegłami. W
dwóch łazienkach z toaleta .
189
Plan
pałacu w Mari w drugim tysiącleciu z podziałem na główne
sektory: 1 ) sektor reprezentacyjny,
2) świątynie,
3) składyi budynki gospodarcze,
4) Dom Króla,
5) Drugi Dom, być może
Dom Małżonek (J.-Cl. Margueron, Les Dossiers d'Histoire et
d'Archeologie, 80, 1984, s. 39). 1 90 Mezopotamia mi a Ia
tuyque, z których jedna była wyposażona w dwie podobne do
współczesnych wanny z terakoty, posadzkę pokrywała
nieprzemakalna warstwa bitumu. Liczne przewody ściekowe z
wypalonych cegieł oraz ceramiczne rury pokryte wewnątrz
asfaltem i schodzące nawet na 10 m głębokości odprowadzały
wodę. Gdy w czasie prac wykopaliskowych rozpętała się
gwałtowna burza, ten doskonale pomyślany system ścieków w
ciągu kilku godzin odprowadził nagromadzoną deszczówkę, zańim
zdołała ona wyrządzić szkody, których badacze się oba wiali24.
Po umeblowaniu, które spłonęło w czasie pożaru Mari lub też
rozpadło się w proch, nie pozostało śladu, toteż nie wiemy nic
o tronach, fotelach, stołach i łożu królewskim. Wiemy
natomiast, dzięki profesorowi Bottero, który zajął się nie
badanym dotąd tematem, jakim była kuchnia babilońskaz5, co
król jadał. Wy niki badań sązadziwiające. W czasach
Hammurabiego (cztery spośród pięciu zna nych nam dokumentów
pochodzą z lat 1800-1700) sztuka przyrządzania potraw i, jak
to wówczas mówiono, ich "upiększania" była wysoce rozwinięta,
kucharz zaś - nuhatimmum, wykonywał niemal artystyczną pracę.
Zadziwiająca jest róż-norodność metod przygotowania dań
(gotowanie w wodzie czasem z dodatkiem tłuszczu, gotowanie na
parze, pieczenie w popiele lub żarze), sprzętów kuchennych,
złożoność czynności, jakich wymagało wymieszanie licznych
składników potraw, a także pomysłowość w poszukiwaniu
subtelnych smaków i apetycznego wyglądu. Służba Zimrilima
wnosiła najego stół rozmaite smażone lub pieczone mięsiwa
(wołowinę, baraninę, koźlinę, mięso z jelenia i gazeli), ryby,
drób i ptactwo gotowane w ceramicznych garnkach bądź pieczone
na wolnym ogniu w brązowych kotłach i okraszone sosami suto
przyprawionymi głównie czosnkiem; gotowane jarzyny i zupy; a
także sery, świeże, suszone i smażone w cukrze owoce,
aromatyzowane ciasta różnego kształtu i wielkości.
Wszystko to król popijał warzonym piwem w kilku rodzajach i syryjskim
winem26. Brak danych co do czasu przygotowywania potraw, a
zwłaszcza nasza nieznajomość akadyjskich nazw niektórych
produktów spożywczych czyni niemożliwym odtworzenie receptur
tych dań. Być może takjest lepiej, gdyż smak niektórych z nich
zapewne nie przypadł by nam do gustu. Cokolwiek by się o niej
powiedziało, sztuka kulinarna, z której wywodzi się z
całą pewnością współczesna.kuchnia turecko-arabska, świadczy o
wysokim poziomie cywilizacji Mezopotamii w drugim tysiącleciu
p.n.e. Odpowiedzialny przed bogami za wyniki wojen król
osobiście prowadził swą armię do boju, ryzykując własne życie.
Między kolejnymi wyprawami także był mocno zajęty. Jako osoba
święta miał obowiązek udziału w ceremoniach kultowych
odbywających się w różnych świątyniach stolicy. Musiał także
omawiać z architektami prace, które zamierzał przeprowadzić w
świątyniach całego królestwa. Jak każda głowa dawnego czy
współczesnego państwa podejmował i gościł posłów, znamienitych
gości i innych monarchów, przyjmował namiestników prowincji,
urzędników i dworskich dygnitarzy. Jako najwyższy sędzia
musiał rozpa ]
9] trywać skargi poddanych
i rozstrzygać liczne spory. Wreszcie, co było najbardziej
pracochłonne, dyktował listy i wysłuchiwał odczytywanej mu
korespondencji; wydawał rozkazy, podejmował decyzje, udzielał
pisemnych wskazówek na tury politycznej, dyplomatycznej,
wojskowej, prawnej i ekonomicznej, a także dotyczących życia
codziennego. Jako że ono właśnie jest najbardziej
interesujące, warto przytoczyć kilka dokumentów z liczącej
tysiące listów korespondencji, po chodzącej zarówno z epoki
"asyryjskiego interregnum", jak i z czasów Zimrilima. Oto na
przykład treść kilku listów z okresu interregnum: powierzone
Jasma hadadowi po wygnaniu ich ojca córki Jachdunlima "stały
się kobietami" i Szam sziadad sugeruje synowi, by ten
odesłał je do Szubatenlil, gdzie nauczą się gry na
instrumentach... Powozy wytwarzane w Mari były lepszej jakości
niż powozy z Ekallatum; toteż Iszmedagan prosi brata o
wysłanie mu kilku z nich wraz ze zna jącymi się na rzeczy
cieślami... Uciekła jedna ze służebnic królewskiego pałacu w
Asyrii: Szamsziadad nakazuje Jasmahadadowi wszcząć
poszukiwania. Jeśli kobieta nie zostanie odnaleziona,
nakazuje przesłuchać kucharza, który ponoć ją spotkał... A oto
listy do Zimrilima: nad Terkąprzeleciała szarańcza;
Kibridagan, namiestnik miasta, świadomy, że władca (podobnie
jak współcześni Arabowie) ceni sobie ten rzadki i delikatny
przysmak, przesyła Zimrilimowi wszystkie schwy tane owady2'...
Jeden z mieszkańców Terki rozmawiał we śnie z bogiem Daganem,
który obiecał "złowić jaminickich szajchów na rybacki harpun"
i oddać ich Zimrilimowi; sen ten opowiedział lokalnemu
urzędnikowi, który śpieszy donieść o tym władcyz8... Niejaki
Jakkimaddu, namiestnik Saggaratum, pisał, że w stodole
schwytano lwa. Nie otrzymawszy odpowiedzi króla, którego
pytał, co ma począć z drapieżnikiem, i nie chcąc go dłużej
karmić, umieścił go w drewnianej klatce i wysyła władcy
łodzią... W pobliżu Mari znaleziono poćwiartowane zwłoki
dziecka; Bahdilim, intendent pałacu, potwierdza na piśmie, że
śledztwo trwa... Kobiecie, którą wojna zatrzymała w Nahur
nieopodal Harranu, pojej zakończeniu dłu ży się czas. Błaga
więc Zimrilima: "Niechaj mój pan napisze, by mnie
przywieziono, abym mogła spojrzeć wjego oblicze, czegojestem
pozbawiona" i na wszelki wypadek dodaje: "Inna sprawa: niechaj
mój pan powierzy swą odpowiedź mojej tabliczce"z9. Niektóre z
córek Zimrilima wydanyh za wasali królestwa gorzko się skarżą
na swą sytuację i kłócą się między sobą; trzeba je uspokajać
i rozstrzygać ich sporył... O takich sprawach mówią te napisane
prostym ijasnym stylem, grzeczne, lecz nie uniżone w swym
tonie listy. Każdy z nich rozpoczyna się utartą formułką:
"Powiedz temu a temu: tako rzecze X..."' Lektura
korespondencji sprzed trzydziestu siedmiu wieków sprawia, że
czujemy się, jakbyśmy żyli wśród ówczesnych ludzi;
współczujemy im, dzielimy ich troski i radości. Pałac w Mari i
jego bogate archiwa są bez wątpienia wspaniałą machiną
przenoszącą nas w czasie. Wkrótce jednak przekonamy się, że
istnieje inna taka machina, może nie tak okazała, ale równie
skuteczna.
192


Mieszkaniec miasta w swoim domu

Prace wykopaliskowe w Mezopotamii są kosztownym
przedsięwzięciem, to też archeolodzy koncentrowali się zwykle
na interesujących z punktu widzenia architektonicznego i
artystycznego obiektach o większym znaczeniu - świąty niach i
pałacach, gdzie a priori mogli natrafić na inskrypcje i
archiwa. Stanowiska, na których przeprowadzono systematyczne
badania domów prywatnych z okresu starobabilońskiego, można
policzyć na palcach jednej ręki. Chcąc po znać życie
"przeciętnego Babilończyka" z początków drugiego tysiąclecia,
należy opuścić jVlari i spłynąć blisko tysiąc kilometrów w
dół Eufratu aż do Ur, jedy nego miasta, które dzięki
zachowanym ruinom całej dzielnicy i znalezionym in situ
tabliczkom może nam udzielić cennych informacji. Szczęśliwy
traf sprawił, że w latach 1930-1931 ekipa
brytyjsko-amerykańska odkryła na powierzchni 8000 mz położone
między strefą świątynną i murami ulice i budynki, które
zachowały się w nadzwyczaj dobrym stanie. Mimo iż od ponad pół
wieku wystawione są na działanie czynników atmosferycznych, do
dziś przywołują przeszłość z taką wyrazistością, że natychmiast
przychodzi nam do głowy porównanie z Pompejami i
Herculanum';. Przy odrobinie wyobraźni - w tym wypadku
zasługującej na rozgrzeszenie - na,ulicach miasta można niemal
ujrzeć jego mieszkańców. Błotniste zimą, pokryte kurzem w
lecie, zaśmiecone codziennie wyrzucanymi i nigdy nie
sprzątanymi odpadkami ulice suqu nie były zbyt pociągające.
Wiły się bezładnie wśród zwartych domostw rozmaitej wielkości
i kształtu, których po=zbawione okien fasady były wyposażone
jedynie w niskie i wąskie drzwi. Gdzie niegdzie jednak ich
surowy wygląd ożywiały sklepiki tworzące targowisko bądź
wciśnięte między domy34. Podobnie jak sklepy na bazarach
wszystkich orientalnych miast, składały się z długiego,
szeroko otwartego na ulicę pomieszczenia i zaplecza. Co w nich
sprzedawano? Tego nie wiemy. Być może były to wyroby
garncarskie, rozmaite sprzęty, ubiory i żywność. Mogły to też
być lokale golarzy, szewców, krawców, farbiarzy-retuszerów,
jak ten, o którego kłopotach z kłótliwym klientem
opowiada jeden z ówczesnych tekstów''5. Gdzie indziej czerwony
blask bijący z pieca oświetlał warsztat kowalski. Trochę dalej
wędrowców wabiła ceglana lada "restauracji", wyposażonej w
kuchnię pełnążaru i piec chlebowy, w której na stojąco można
się było posilić cebulą, ogórkami, kawałkiem sera czy suszonej
ryby polanej szikkum, sosem przypominającym wietnamski
nuoc-mam'6. Kilka kroków dalej wznosiła się kaplica z
płaskorzeźbami umieszczonymi po obu stronach drzwi. Wejście na
jej dziedziniec, złożenie ofiary z garści mąki bądź daktyli i
odmówienie krótkiej modlitwy do uśmiechającej się w głębi
niszy bogini było kwestią minut, a zapewniało stałą opiekę
bóstwa. Ulice i zaułki, które Sir Leonard Woolley, angiel.ski
archeolog kierujący pracami w Ur, z braku lepszych pomysłów
nazwał "Gay Street", "Paternoster Row" lub "Church Lane",
ożywiał niewielki ruch. Miały one z pewnościąwłasne nazwy,
takie jak ulica Isztar, ulica
193
akitum,
ulica Szuninsuna (zamożny obywatel miasta) czy nawet ulica
Domu Pałacowej Niewolnicy. Większość z nich była zbyt wąska,
by mógł nimi przejechać wóz bądź solidnie objuczony osioł.
Nieliczni przechodnie unikali słońca, toteż trzymali się
blisko murów. Niemniej bajarz, który rano i późnym popołudniem
recytował na przykład na "Baker Square" Epos o Gilgameszu
(czemu nie?) gromadził wokół siebie grupkę ludzi,
słuchających. go mimo śmiechów i krzyków bawiących się dzieci.
Za drzwiami domu - załóżmy, że chodzi o typową
drobnomieszczańską siedzibę pod numerem 3 na "Gay Street" -
czeka nas wielka niespodzianka. Otwierają się one bowiem do
chłodnego, wygodniejszego i przestronniejszego, niż można to
sobie wyobrazić, wnętrza. Dwa lub trzy stopnie poziom ulicy
podnosił się w miarę upływu czasu - prowadzą do maleńkiej
sieni, gdzie gość obmywał stopy wodą ze specjalnie do tego
przeznaczonego dzbana, i przez chroniące przed złymi urokami
drzwi obramowane maskami Humbaby (Huwawy) przechodził na
wyłożone płytami podwórze. Tam umieszczona była studzienka
ściekowa, która umoż liwiała zmywanie dziedzińca, a także
odprowadzała deszczówkę, zabezpieczając dom przed zalaniem w
czasie burzy. Ściany były pokryte gipsem i bielone wapnem.
Wiemyjednak, że w górnej części były wykonane z nie wypalonych
cegieł, a w części dolnej sięgającej nadproży, z cegieł
wypalanych, starannie połączonych glinianą zaprawą.
Otaczający podwórze wsparty na drewnianych kolumnach balkon
wyznaczał górne piętro, na którym zamieszkiwał właściciel domu
i jego rodzina, parter przeznaczony był bowiem tylko dla
służby i gości. Tam też znajdowała się kuchnia wyposażona w
dwa paleniska i miski, wazy, naczynia, garnki, żarna i inne
zajmujące wiele miejsca sprzętyg. Kuchnią zajmowała się
oczywiście kobieta, a choć posiłki nie wytrzymywały porównania
z królewskimi arcydziełami sztuki kulinarnej, z całą pewnością
nie miały nic wspólnego z po zbawionymi smaku papkami, o
których często wspominano. Znajdowało się tu także mieszkanie
służby, spiżarnia i umywalnia z ubikacjami a la turque.,W
głębi dziedzińca mieścił się pokój, w którym podejmowano
gości, przypominającydiwan w dawnych domach tureckich i
arabskich. Dziś już nie istniejące, podobnie jak piętro,
umeblowanie składało się ze skrzyń, stołów i taboretów z
drewna lub wyplatanej trzciny, łóżek z naciągniętymi na ramie
pasami, na których leżały wełniane materace, z poduszek,
dywanów i wyplatanych mat;. Wnętrze, które zimą ogrzewały kosze
z żarem, oświetlały lampki oliwne. Każdy, kto miał okazję
zwiedzić stare dzielnice Bagdadu, Damaszku czy Aleppo, poznaje
ten typ domu. Doskonale przystosowany do klimatu i zwyczajów
Bliskiego Wschodu, przez tysiące lat zasadniczo nie uległ
zmianie. Wiele domów w Ur miało przybudówki, które od dawna już
nie istnieją Pod podłogą niektórych z nich odnaleziono czasem
nawet liczne, sklepione komory grobowe, w których chowano
dorosłych członków rodziny w miarę, gdy odchodzili "ku
194
przeznaczeniu". Dzieci grzebano osobno, w
glinianych dzbanach. W innych dom.ach odkryto pomieszczenia
wyposażone w ołtarz i rodzaj bezwylotowego kominka (do
palenia kadzidła?), będące prawdopodobnie domowymi kaplicami
poświęconymi "osobistym bóstwom". Jeśli przypuszczenie to
jest słuszne, stanowi ono poważny argument na korzyść
hipotezy, iż w tym okresie nastąpił rozkwit wierzeń ludowych.
Sprzęty, tabliczki i instalacje odkryte w domach udzielają nam
cennych informacji o zawodach wykonywanych przez ich
właścicieli. Wielkie, pokryte gipsem, głębokie na dwa metry
kadzie, znalezione pod podłogą domu "pod numerem trzecim na
Store Street", należały prawdopodobnie do
handlarza jęczmieniem, o czym świadczy kilka przyklejonych
ziaren. Pod "numerem pierwszym na Old Street" mieszkał niejaki
Eanasir, który -jak wyjaśniają tabliczki zajmował się kupnem
miedzi w Dilmun, bez wątpienia głównie na potrzeby państwa.
Mieszkający pod "jedynką na Broad Street", niejaki Igmilsin
przekształcił dom w szkołę. Około dwustu rozrzuconych po
posadzce tabliczek mówi, że dyktował on teksty religijne i
historyczne, a także nauczał matematyki. Potwierdza to, że
poza szkołami świątynnymi istniały także szkoły mniej lub
bardziej prywatne. Mówią o nich także inne, równie ciekawe co
zabawne teksty, informujące o rozkładzie zajęć, pracy,
wagarach uczniów i wymierzanych im za pomocą pałki karach, a
także o ojcach usiłujących wywrzeć na nauczycielu presję, by
stawiał ich synom lepsze stopnie4ł. Opisana tu, wzniesiona
około 1850 r. p.n.e. dzielnica-jak zresztą całe miasto Ur -
zapewne osiągnęła szczyt rozkwitu w czasie, gdy w Larsie
panował Rimsin (1822-1763). Jak odnotowali archeolodzy, po
podboju Larsy przez Hammurabiego dzielnica zaczęła ubożeć.
Upadek ten można tłumaczyć zamarciem -już i tak
ograniczającego się do importu miedzi z Maganu z postojem w
Bahrajnie (Dilmun) - handlu z krajami położonymi nad Zatoką
Perską4'. Przyczyny tego stanu rzeczy nie są jasne. Zgodnie z
najbardziej prawdopodobną hipotezą Hammurabi metal ten
sprowadzał zAnatolii bądź z Cypru przez tereny północnej
Syrii. Podboje babilońskie zapewniły pokój południowej
Mezopotamii, lecz jednocześnie ją zrujnowały. Pokój nie trwał
zresztą długo: nie więcej niż dwadzieścia lat po śmierci
monarchy rozpętały się jeszcze bardziej krwawe wojny, które
zadały ostateczny cios dobrze prosperującemu portowi,jakim był
Ur. Te lokalne konflikty były jednak drugorzędne w stosunku do
zmian politycznych, jakie zaszły nie tylko w Me zopotamii, ale
na całym Bliskim Wschodzie. Zrozumieć je możemy tylko wtedy,
gdy cofniemy się mniej więcej o sześć wieków.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MEZ 9
MEZ
MEZ
MEZ 7
MEZ#
MEZ 5
MEZ
MEZ 2
Barry Manilow Let Me? Your Wings
Britney Spears Don´t let me? the last to know
MEZ 1
MEZ
MEZ 8
MEZ!
MEZ
MEZ

więcej podobnych podstron