filozofiaWyklad4 id 551736 Nieznany

background image

Filozofia, wykład 4, 29 marzec 2010 rok

Dzisiaj kontynuujemy rozważania o Sokratesie:

Sokrates został oskarżony o psucie młodzieży i o bezbożność. Zarzut o bezbożność wziął się

stąd, iż Sokrates prawie od zawsze powoływał się na to, że słyszy taki wewnętrzny głos – nazywał
go – Daimonionem (słowo oznacza duszka, dziecko bogów), który mu odradzał (nigdy mu nie
doradzał) (np, Sokratesie nie zajmuj się polityką, gdyż...). Ludzie wzięli tego duszka za prywatnego
boga Sokratesa, uważali, że nie wierzy on w bóstwa państwowe. Wytoczono mu proces. Słynne jest
dzieło „Obrona Sokratesa” spisane przez Platona, który był obecny na tym procesie.

Jak bronił się Sokrates?

W swojej mowie stwierdził, że jest posłańcem Bogów (oczywiście nie powiedział tego

wprost, ale można było to tak odczytać), że jest najlepszym obywatelem Aten i że skazując go
Ateńczycy wyrządzą więcej krzywdy samym sobie niż jemu. Sokrates stwierdził „człowiek gorszy
nie może zaszkodzić lepszemu”
- to jest w perspektywie troski o duszę, można zaszkodzić komuś
niszcząc jego ciało, ale duszy nie można zniszczyć, jeśli to my na to nie pozwolimy. Bez naszej
wewnętrznej zgody nikt nam duszy nie zniszczy. Wspomniał również, że nie występuje publicznie,
nie wypowiada się na tematy polityczne, tylko udziela prywatnych rad, nie dlatego, że brak mu
odwagi, lecz odradził mu to wspomniany Daimonion, towarzyszący mu od lat chłopięcych.
Sokrates przyznał mu rację, gdyż jak stwierdził, gdyby zajmował się polityką, nie byłby tym kim
jest obecnie, już dawno by upadł, uznał, że rozwój wewnętrzny, prywatny, nie idzie w parze z
polityką. Stwierdził, że nie wygłasza on własnej mowy obronnej, lecz tak naprawdę mowę obronną
Ateńczyków i ich moralności. Czy mogło się to spodobać Ateńskim sędziom?

Oczywiście nie, Sokrates został skazany na śmierć poprzez wypicie cykuty. Podczas

wydania tego wyroku obowiązywało święto w Grecji, więc Sokrates ostatnie 30 dni życia spędził w
więzieniu. Uczniowie proponowali mu ucieczkę, ale on się nie zgodził. Wyrok został wykonany,
Sokrates z godnością wypił puchar trucizny. I cóż się potem wydarzyło? Niedługo po jego śmierci
Ateńczycy doszli do wniosku, że oskarżenie było niesłuszne i oskarżyciele podzielili los Sokratesa.
Hegel stwierdził, że wydarzenie to uwidoczniło to, że moralność Greków wzniosła się na wyższy
szczebel. Grecy zastanowili się nad swoją moralnością i uznali, że popełnili błąd. Zatem Sokrates
był tym, który pomógł Grekom „wznieść się wyżej”.

Nowe pojęcie:

Autarkia – autonomia cnoty i człowieka moralnego.

Ostatnim pojęciem jakie powinniśmy wiązać z Sokratesem jest pojęcie autarkii (autarkia) –

oznacza autonomię cnoty i człowieka cnotliwego. Co to oznacza? Ano jeśli dopracujemy się już
arete (tj. odwagi moralnej, dokładniej wykład 3) to jest ona niezależna od kogokolwiek, tzn. jeśli
jestem już uczciwy i moralny, to zawsze taki będę. W przeciwnym wypadku będzie to oznaczać, że
nigdy nie byłem moralny, lecz tylko tak mi się wydawało, że posiadłem już moralność, a tak
naprawdę stosowałem się do niej tylko wtedy kiedy było mi łatwo przestrzegać jej norm (w chwili
kiedy ktoś przystawiłby nam broń do skroni, to już nie bylibyśmy tacy moralni, można by nam było
ją odebrać)

Czy Sokrates miał rację?

Czy jeżeli ktoś jest biedny to, to usprawiedliwia kradzież żywności? Zawsze przecież można

poprosić, wg. Sokratesa nawet najgorsze warunki nie są usprawiedliwieniem dla braku moralności.

background image

I tyle o Sokratesie, teraz przechodzimy do jego ucznia, czyli do Platona.

Platon

Wybitny filozof, twórca wielu metafor, które na stałe wbiły się w kulturę europejską.

Najsłynniejsza jest bodajże jego metafora o jaskini i cieniach.

Tekst źródłowy metafory zawarty na końcu wykładu.

Przedstawiona jest historia ludzi, którzy żyli w podziemnej jaskini, nigdy nie widzieli świata

zewnętrznego. W podziemiach trzymały ich kajdany i okowy. Jeden z nich został uwolniony, został
wyciągnięty na zewnątrz. Ta droga była ciężka, jego ciało było nastawione na kamienie. Wreszcie
udało się, dotarł na powierzchnię, lecz okazało się, że jego wzrok się pogorszył. Musiał
przystosować się do światła słonecznego, to noc była okresem, w którym się do tego dostosowywał,
patrzył w gwiazdy, dopiero po pewnym czasie mógł spojrzeć w stronę słońca. Zrobiło mu się żal
jego pobratymców, którzy nadal byli w jaskini, postanowił do nich wrócić spotkał się jednak z
agresją z ich strony.

Przyjrzyjmy się symbolice powyższej metafory:

Zauważamy tutaj symbolikę oświecenia - ten, który wie więcej i chce tą wiedzę przekazać często
bywa źle zrozumiany, spotyka się z agresją (czyżby Platon pisał o Sokratesie? Tak, ale nie tylko).
Ludzie w jaskini, żyją w ciemnościach, są niejako ograniczeni, postrzegają świat tylko za pomocą
zmysłów, które wg. Platona dają wiedzę tylko powierzchowną, ubogą i niestety często fałszywą.

Platon mówi o podziemnej jaskini, jakie to ma znaczenie? Dlaczego nie jest to zwykła grota
skalna, tylko dlaczego jest ona podziemna?
Jest tu ukryta symbolika poziomów naszej wiedzy, jest
to najniższy poziom egzystencji człowieka, niżej nie można już spaść, bo dokąd jak nie do
podziemi? można się już tylko stąd odbić.

Ludzie tam są przywiązani, mają kajdany i okowy. Postawmy zatem pytanie co ogranicza ludzi w
tej konkretnej sytuacji?
Kajdanami są zmysły, ludzie wierzą tylko w to co zobaczą i usłyszą,
wydaje im się, że za pomocą zmysłów można posiąść wszelką wiedzę. (Prosty przykład – co
możemy powiedzieć o drugim człowieku tylko patrząc na niego? Praktycznie nic) Platon był
przeciwnikiem poznania zmysłowego, uważał, że takie źródło – zmysły - ograniczają człowieka, są
tymi kajdanami, które trzymają człowieka w tej podziemnej jaskini. Uważał, że taka wiedza jest
powierzchowna, znikoma, a często także deformująca (widzimy kogoś brzydkiego, możemy uznać,
że nie chcemy go poznać, a mógł to być ktoś wartościowy, weźmy np. Sokratesa, który do
urodziwców nie należał :-) ).

Kolejny moment symboliczny - dlaczego ten uwolniony sam nie zrywa tych kajdan tylko jest
uwalniany i przez co jest uwalniany?
Co się musi stać, żeby człowiek który przez całe życie żył na
tym najniższym poziomie, coś w swoim życiu zmienił?

Co jest tą siłą? Są dwie odpowiedzi, albo bodziec zewnętrzny w postaci kogoś ważnego, innej
osoby, która posiadła już szersze spojrzenie na rzeczywistość (w kulturze osoba tak zwana
Mistrzem – dla Platona – Sokrates), albo też bodziec wewnętrzny – jakieś radykalne, bolesne
przeżycie, doświadczenie, które nas wyciąga. Stąd też kamienie, to wyciąganie jest bolesne, nie jest
to droga usłana różami.

background image

Dlaczego ten człowiek gorzej widzi po wyjściu na powierzchnię? Musi się przyzwyczajać do
otoczenia, najpierw patrzy na gwiazdy, a dopiero później w stronę słońca. Co to oznacza? Zmiana
światopoglądów jest procesem, który wymaga czasu i naszej pracy. Kiedy już patrzy na słońce
dostrzega radykalną różnicę, pamięta o cieniach, teraz widzi prawdziwe wartości, dokonało się
oświecenie.

Postanowił zlitować się nad tymi, którzy pozostali w jaskini, postanowił do nich wrócić. Tylko jak
opowiedzieć o słońcu, ludziom którzy widzieli wyłącznie cienie?
Trzeba by się było ograniczyć
tylko do pojęć znanych przez te osoby, niestety w języku tych osób nie da się opowiedzieć o
doświadczeniu słońca.

Platon zauważa ułomność języka, język jest najdoskonalszym narzędziem jakie człowiek wymyślił,
ale nie jest narzędziem doskonałym,
bo jeżeli nie mamy tych samych doświadczeń, to ciężko
będzie się nam zrozumieć, będziemy mogli się jedynie przybliżać do czegoś co jest nam nieznane.
Przychodzi ktoś, mówi coś nam, czego nie znamy, ktoś krytykuje nasze dotychczasowe przeżycia,
stąd i agresja osób w jaskini wobec tego, który powrócił.

Zauważmy też, że nie zostali uwolnieni wszyscy, lecz tylko jedna osoba, zatem tylko jednostki mogą

zostać oświecone.

Dualizm świata wg. Platona

Metafora jaskini odsyła nas do czegoś, co Platon nazwał dwoma światami:

świat, który znamy, świat materialny, który nie jest autonomiczny, to są tylko te cienie w
jaskini, świat materialny jest tylko odbiciem

skoro świat materialny jest cieniem, odbiciem, zatem musi być jakiś świat, który odbija
świat materialny, jest nim świat idei. Jest wiele przedmiotów, które określamy tą samą
nazwą, np. dzban, czyli musi być jakieś pojęcie dzbana, które pozwala nam rozpoznawać te
przedmioty, i to pojęcie sobie egzystuje w świeci idei i dzięki niemu w świecie materialnym
mogą istnieć przedmioty, które będziemy nim określać.

Rozważmy krzesło, co musi posiadać krzesło, żeby można było je nazwać krzesłem?

Zauważmy, że każde krzesło posiada: mniej lub bardziej wygodne siedzisko, nożność (nie nogi, bo
krzesło może mieć również i jedną nogę) i oparcie. Ponadto siedzisko powinno być jednoosobowe,
gdyż w przeciwnym wypadku byłaby to ławka, oparcie raczej z tyłu niż z przodu.
Nazwijmy te cechy krzesłowatością, każde krzesło musi posiadać te cechy, żeby było krzesłem.
I owa krzesłowatość jest ideą krzesła. I tutaj widzimy, że świat idei, jest światem niematerialnym.
Owa krzesłowatość jest bytem inteligibilnym, tzn. dostępnym tylko za pomocą rozumu. Wszystko
co istnieje musi posiadać swoją ideę, wszystko w świecie materialnym jest zatem cieniem pewnej
idei, także człowiek. Co zatem jest potrzebne, żeby byt materialny nazwać mianem człowieka? Wg.
Platona jest to dusza rozumna.

W powyższej metaforze to Słońce odzwierciedlało świat idei, człowiek dążył do tego żeby je
ujrzeć, poznanie było procesem trwałym, niełatwym, wymagającym pracy. Najwyższą ideą u
Platona jest idea dobra.
Świat idei jest zbudowany hierarchicznie. Na szczycie mamy ideę dobra,
dalej mamy idee ogólne, schodząc w dół spotkamy idee konkretne.

Platon twierdził, idąc za Orfikami, że nasza dusza żyła na początku w świecie idei. Dusza
przebywając w tym świecie mogła poznać (dobro, prawdę, piękno) bezpośrednio, ale dusza była
niesforna i została wtrącona w ciało i zapomniała o tym co poznała, ale mamy możność

background image

przypominania (koncepcja poznania, epistemologiczna, u Platona zwana – anamnezą, czyli
stopniowe odzyskiwanie pamięci) (Ciało jest zatem barierą, która ogranicza nas od świata idei).
Cała wiedza jest w nas, i wszystko sobie stopniowo przypominamy. Mamy wrodzoną wiedzę o
świecie idei. Ten pogląd nazywamy natywizmem.

Nowe pojęcie:

Natywizm – przychodzimy na świat z wiedzą, istnieje wiedza wrodzona. Przeciwnikiem tego
poglądu był Arystoteles, który głosił słynne „tabula raza” jesteśmy czystą kartką papieru i żyjąc
zapisujemy na niej kolejne zdania.

Kolejną słynną metaforę stanowi rydwan.

Co składało się na Rydwan Platona?

Koń ładny, koń brzydki, skrzydła oraz woźnica
Rolą duszy w świecie idei jest podążanie za orszakiem Bogów w stronę świata idei (w górę).
Najgorzej jest kiedy dusza napije się zawiści i zazdrości, wówczas staje się ociężała i ciężko jest jej
podążać w górę, rydwan traci skrzydła

Człowiek składa się z trzech części:

Woźnica to część rozumna duszy, nasza głowa.
Koń piękny odpowiada duszy odważnej, umieszczonej nad przeponą, odpowiedzialnej za męstwo,
odwagę, uczucia, natomiast ten koń brzydki to jest ta gorsza część duszy, gorzej daje się
kontrolować symbolizuje instynkty i potęgę, położona jest poniżej przepony.

Jedną z najsłynniejszych koncepcji Platońskich jest jego Utopia.

Platon był rozczarowany demokracją Ateńską i wyobraził sobie Utopię, państwo doskonałe.
Wymyślił sobie, że państwo będzie podzielone na 3 warstwy społeczne. Najniższa warstwa -
rzemieślnicy, rolnicy, odpowiedzialni za utrzymanie państwa, druga warstwa wojsko, mieli bronić
państwo, a najwyższa warstwa, czyli Ci którzy mieli rządzić – filozofowie, nie mieli otrzymywać
pensji za to co robią. Podobnie jak w Rydwanie 3 części. Platon uważał, że państwo nie powinno
być za duże, żeby łatwo dało się je kontrolować. Sądził, że istnienie państwa dobrego jest możliwe
jeżeli mamy dobrych obywateli. Wnioskował zatem, że należy stworzyć specjalne komisje, w
swoim utopijnym ustroju państwa podtrzymywał tradycję spartańską co do zabijania dzieci, które
mogły nie być dobre. (nie mamy wiedzy na temat tego, czy uważał tak w rzeczywistości, taki obraz
przedstawił w tym dziele).

Wg. Platona od edukacji zależy jakość obywateli, stąd też nie powinni uczyć się byle czego, stąd
wprowadził cenzurę, tego czego mieli się uczyć. Wszystko było kontrolowane, każdy miał robić to
do czego się najlepiej nadaje. Nie mamy takich samych praw, rodzimy się różni. Miały być
specjalne komisje, które wybierałyby najlepszą rolę dla każdego z nas. Nie ważne było
pochodzenie. Mogliśmy pochodzić z rodziny rolników, a zostać wybrani do tego, aby być
wojownikiem, tudzież filozofem.

Rozum jest takim samym narzędziem jak każde inne, może zostać użyte zarówno w dobrym jak i
złym celu (jak i nóż). Platon natomiast przypisywał rozumowi zawsze powiązanie z dobrocią.

background image

Czy państwo Utopia Platona rzeczywiście jest doskonałe? Przypomina nam ustrój państw
autorytarnych, komunistycznych. Mamy tam cenzurę, selekcję, każdy otrzymuje swoją rolę i musi
ją odgrywać. (Gdzie tu szukać motywacji?). Rządzi nami wąska grupa filozofów. Platon
przedstawiając swoją Utopię pokazał, że państwo albo będzie bezpieczne, ale wtedy nie będzie
takiej wolności, będzie musiało być kontrolowane, albo postawimy na wolność, ale nie będzie
wtedy takie bezpieczne. Platon doszedł do wniosku, że tych dwóch pojęć nie da się połączyć.

Tekst źródłowy do wykładu: - metafora Jaskini wg. Platona:

- Przedstaw sobie obrazowo (...) naszą naturę ze względu na kulturę umysłową i jej

brak. Zobacz! Oto ludzie są niby w podziemnym pomieszczeniu na kształt jaskini.

(...). W niej oni siedzą od dziecięcych lat w kajdanach; przykute mają nogi i szyje tak,

że trwają na miejscu i patrzą tylko przed siebie; okowy nie pozwalają im obracać
głów. Z góry i z daleka pada na nich światło ognia, który się pali za ich plecami, a

pomiędzy ogniem i ludźmi przykutymi biegnie górą ścieżka, wzdłuż której widzisz
murek zbudowany równolegle do niej, podobnie jak u kuglarzy przed publicznością

stoi przepierzenie, nad którym oni pokazują swoje sztuczki.
- Widzę - powiada.

- Więc zobacz, jak wzdłuż tego murku ludzie noszą różnorodne wytwory, które
sterczą ponad murek; i posągi, i inne zwierzęta z kamienia i z drzewa, i wykonane

rozmaicie (...).
- Dziwny obraz opisujesz i kajdaniarzy osobliwych.

- Podobnych do nas - powiedziałem. - Bo przede wszystkim czy myślisz, że tacy
ludzie mogliby z siebie samych i z siebie nawzajem widzieć cokolwiek innego oprócz

cieni, które ogień rzuca na przeciwległą ścianę jaskini?
- Jakimże sposobem? - powiada - gdyby całe życie nie mógł żaden głową poruszyć?

(...)
- Więc gdyby mogli rozmawiać jeden z drugim, to jak sądzisz, czy nie byliby

przekonani, że nazwami określają to, co mają przed sobą, to, co widzą?
- Koniecznie. (...)

- Więc w ogóle - dodałem - ci ludzie tam nie co innego braliby za prawdę, jak tylko
cienie pewnych wytworów.

- Bezwarunkowo i nieuchronnie - powiada.
- A rozpatrz sobie - dodałem - ich wyzwolenie z kajdan i uleczenie z nieświadomości.

Jak by to było, gdyby im naturalny bieg rzeczy coś takiego przyniósł; ile razy by ktoś
został wyzwolony i musiałby zaraz wstać (...) i patrzeć w światło, cierpiałby robiąc to

wszystko, a tak by mu w oczach migotało, że nie mógłby patrzeć na te rzeczy,
których cienie poprzednio oglądał. Jak myślisz, co on by powiedział, gdyby mu ktoś

mówił, że przedtem oglądał ni to, ni owo, a teraz coś bliższego bytu, że zwrócił się do
czegoś, co bardziej istnieje niż tamto, więc teraz widzi słuszniej; i gdyby mu ktoś

teraz pokazywał każdego z przechodzących i pytaniami go zmuszał, niech powie, co
to jest. Czy nie myślisz, że ten by może był w kłopocie i myślałby, że to, co przedtem

widział, prawdziwsze jest od tego, co mu teraz pokazują?
- Z pewnością - powiada. (...)

- A gdyby go ktoś - dodałem - gwałtem stamtąd pod górę wyciągał po kamieniach i
stromiznach ku wyjściu (...) ażby go wywlókł na światło słońca, to czy on by nie

cierpiał (...) a gdyby na światło wyszedł, to miałby oczy pełne blasku i nie mógłby
widzieć ani jednej z tych rzeczy, o których by mu teraz mówiono, że są prawdziwe?

- No nie - powiada - tak nagle przecież.
- I myślę, że musiałby się przyzwyczajać, gdyby miał widzieć to, co na górze.

Naprzód by mu najłatwiej było dojrzeć cienie, potem w wodach odbicia (...) ciała
niebieskie i niebo samo po nocy łatwiej by mógł oglądać (...) niż po dniu widzieć

słońce i światło słoneczne. (...) Dopiero na końcu, myślę, mógłby patrzeć w słońce

background image

(...) słońce samo w sobie i na swoim miejscu mógłby dojrzeć i mógłby oglądać, jakie
ono jest.

- Koniecznie - powiada.
- Potem by sobie wymiarkował o nim, że od niego pochodzą pory roku i lata, i że ono

rządzi wszystkim w świecie widzialnym, i że jest w pewnym sposobie przyczyną
także i tego wszystkiego, co oni tam poprzednio widzieli.

- Jasna rzecz, że do tego by potem doszedł.
- Więc cóż? Gdyby sobie swoje pierwsze mieszkanie przypomniał i tę mądrość

tamtejszą, i tych, z którymi razem wtedy siedział, wspólnymi kajdanami skuty, to czy
nie myślisz, że uważałby sobie za szczęście tę odmianę, którą przeszedł, a litowałby

się nad tamtymi?
- I bardzo.

- A tam u nich przedtem może niejeden zbierał od towarzyszów pochwały i
zaszczyty, i dary, jeżeli najbystrzej umiał dojrzeć to, co mijało przed oczami, i

najlepiej pamiętał, co przedtem, co potem, a co równocześnie zwykło się było zjawiać
i mijać, i najlepiej umiał na tej podstawie zgadywać, co będzie. Czy ty myślisz, że on

by za tym tęsknił i zazdrościłby tym, których tamci obsypują zaszczytami i władzę im
oddają? Czy też raczej (...) stanowczo by wolał (...) nie wiadomo jaką dolę znosić

raczej, niż wrócić do poprzednich poglądów i do życia takiego jak tam?
- Ja tak myślę - powiada - że wolałby raczej wszystko inne znieść, niż wrócić do

tamtego życia.
- A jeszcze i nad tym się zastanów. Gdyby taki człowiek z powrotem na dół zszedł i w

tym samym szeregu usiadł, to czy nie miałby oczu napełnionych ciemnością, gdyby
nagle wrócił ze słońca?

- I bardzo - powiada.
- A gdyby teraz znowu musiał wykładać tamte cienie na wyścigi z tymi, którzy bez

przerwy siedzą w kajdanach, a tu jego oczy byłyby słabe zanim by nie wróciły do
siebie (...) to czy nie narażałby się na śmiech i czy nie mówiono by o nim, że chodzi

na górę, a potem wraca z zepsutymi oczami, i że nie warto nawet chodzić tam pod
górę. I gdyby ich ktoś próbował wyzwalać i podprowadzać wyżej, to gdyby tylko mogli

chwycić coś w garść i zabić go, na pewno by go zabili.
- Z pewnością - powiada.

- Otóż ten obraz - powiedziałem - kochany Glaukonie, trzeba w całości przyłożyć do
tego, co się poprzednio mówiło. Więc to siedlisko, które się naszym oczom ukazuje,

przyrównać do mieszkania w więzieniu, a światło ognia w nim do siły słońca.
Wychodzenie pod górę i oglądanie tego, co jest tam wyżej, jeśli weźmiesz za

wznoszenie się duszy do świata myśli, to nie zbłądzisz i trafisz w moją nadzieję,
skoro pragniesz ją usłyszeć. Bóg tylko chyba wie, czy ona prawdziwa, czy nie. Więc

jeżeli o to chodzi, co mnie się zdaje, to zdaje mi się tak, że na szczycie świata myśli
świeci idea Dobra i bardzo trudno ją dojrzeć, ale kto ją dojrzy, ten wymiarkuje, że ona

jest dla wszystkiego przyczyną wszystkiego, co słuszne i piękne, że w świecie
widzialnym pochodzi od niej światło i jego pan, a w świecie myśli ona panuje i rodzi

prawdę i rozum, i że musi ją dojrzeć ten, który ma postępować rozumnie w życiu
prywatnym lub w publicznym.

- Mniemam i ja tak samo - powiedział - tak, jak tylko potrafię.
- Więc proszę cię - dodałem - podziel ze mną jeszcze i to mniemanie i nie dziw się,

że ci, którzy tam zaszli, nie mają ochoty robić tego samego, co ludzie, tylko ich dusze
chcą wciąż tam przebywać i tam dążą. To chyba też naturalne (...).

- To z pewnością naturalne - powiada.
- No cóż? A czy to, myślisz, dziwne, jeżeli ktoś od tych boskich widoków do marności

ludzkich powróci, że nie wygląda wtedy jak ludzie i mocno wydaje się śmieszny, bo
jeszcze słabo widzi, zanim się nie przyzwyczai do tutejszych ciemności, kiedy będzie

musiał w sądach czy gdzieś indziej walczyć o cienie sprawiedliwości albo o bałwany,
które tylko cienie rzucają, i stawać do zawodów o te rzeczy tak, jak je biorą ludzie,

background image

którzy Sprawiedliwości samej nie widzieli nigdy?
- To nie jest zgoła dziwne - powiedział.

- Gdyby ktoś miał rozum - dodałem - to by pamiętał, że dwojakie bywają zaburzenia
w oczach. Jedne u tych, którzy się ze światła do ciemności przenoszą, drugie u tych,

co z ciemności w światło. Więc gdyby wiedział, że to samo dzieje się i z duszą, to
kiedykolwiek by widział, że się któraś miesza i nie może niczego dojrzeć, nie śmiałby

się głupio, tylko by się zastanowił, czy ona wraca z życia w większej jasności i teraz
ulega zaćmie, bo nie jest przyzwyczajona, czy też z większej ciemnoty weszła w

większą jasność i zbytni blask ją olśnieniem napełnia; wtedy by jej stan i jej życie
uważał za szczęście a litowałby się nad tamtą. (...)

- A nasza myśl obecna - ciągnąłem - wskazuje zdolność tkwiącą w duszy każdego
człowieka (...). Tak jak oko nie mogło się z ciemności obrócić ku światłu inaczej, jak

tylko wraz z całym ciałem, tak samo całą duszą trzeba się odwrócić od świata
zjawisk, które powstają i giną, aż dusza potrafi patrzeć na byt rzeczywisty i jego

pierwiastek najjaśniejszy i potrafi co widzenie wytrzymać. Ten pierwiastek nazywamy
Dobrem.

"alegoria jaskini", fragment VII księgi PAŃSTWA, 514-518C

przełożył Władysław WITWICKI


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
pojecia z filozofii id 370388 Nieznany
Inkaska filozofia id 214472 Nieznany
filozofia e id 170815 Nieznany
filozofia id 170239 Nieznany
filozofiaprzyrody id 170876 Nieznany
filozofia 3 id 170270 Nieznany
filozofowie id 170906 Nieznany
filozofiawstep id 170891 Nieznany
FILOZOFIA id 321380 Nieznany
program filozofia id 395214 Nieznany
pojecia z filozofii id 370388 Nieznany
Portrety filozof c3 b3w id 3772 Nieznany
Filozofia skrypt do nauki id 47 Nieznany
Filozofia grecka cz 1 id 170543 Nieznany
Filozofia opracowanie id 170613 Nieznany
Filozofia Madhyamiki id 170588 Nieznany
Filozofia prawa id 170654 Nieznany
Filozofia zycia docx) id 170494 Nieznany
8 Filozofia religii id 46900 Nieznany (2)

więcej podobnych podstron