Kazanie
A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}
strona
główna nowości
email księga gości ogłoszenia reklama-banery
chat zasponsoruj
Przypowieść
o uczcie
Łk
14,15-24
„Jak
narkotyk” to film, który warto zobaczyć. Jest to kino budzące refleksje,
niosące przesłanie. Główną bohaterką jest Anna, w której rolę wcieliła się
Magdalena Cielecka. Młoda, bardzo ładna i utalentowana dziewczyna
wychowuje się w rodzinie o głębokim duchu wiary i patriotyzmu. Ma
troskliwą matkę i wspaniałego ojca, który należy do „Solidarności” i
walczy z ustrojem totalitaryzmu sowieckiego. Anna ma świetne wyniki w
szkole i jest dobrze zapowiadającą się poetką. Jednak w jej szczęśliwe
życie wkrada się niczym zły duch choroba. Specjaliści z Akademii Medycznej
w Gdańsku mówią o dwóch, może trzech latach życia. Poważna wada serca jak
kat odlicza lata, dni i minuty. Anna czuje, że została okradziona z
radości, szczęścia, wolności i z istnienia w tym świecie, który tak bardzo
kochała i o którym pisała w swoich wierszach. Ograbiona, zrozpaczona i
samotna, bo któż zrozumie co dzieje się w jej sercu. Buntuje się przeciwko
Bogu. Jak to możliwe, aby Ten, który sam Jest miłością tak bardzo okaleczył człowieka ?
Mnóstwo sprzeczności kłębi się w głowie Anny, która rozpaczliwie pragnie
czerpać z życia. Przecież tak niewiele chwil jej pozostało. W krótkim
czasie wychodzi za mąż za Piotra, który zaakceptował perspektywę
krótkotrwałego małżeństwa. W
ten sposób spada na Annę kolejny cios. Mąż popełnia samobójstwo. Młody
student architektury okazał się schizofrenikiem. Co jeszcze może spotkać
naszą bohaterkę ? Młoda wdowa pragnie umrzeć, już nie dlatego, że musi ale
dlatego, że chce. Czekanie na
koniec ? To zbyt bardzo będzie bolało. Jednak w tej sytuacji Anna
otrzymuje wielką szansę. Jest możliwość zoperowania chorego serca co może
przedłużyć jej życie o wiele
lat. Operacja się udaje. Lekarze oznajmiają, że życie pacjentki rozpoczyna
się jak gdyby na nowo. Anna rodzi się po raz drugi. Tym razem bez żadnego
limitu. Może planować przyszłość i cieszyć się życiem. Kończy studia i
zaczyna wykładać filozofię na Uniwersytecie. Powinna być szczęśliwa.
Otrzymała przecież nową szansę i wie dobrze jak wielką wartość ma zdrowie
i życie. Ale Anna nie może odnaleźć swojego miejsca w tym świecie.
Przebywa w środowisku, w którym recytuje się wiersze i pije się wódkę, aby
zakrzyczeć ból istnienia. Miota się i szuka wśród wielu mężczyzn dawnej
miłości, której doświadczyła będąc z Piotrem, lecz jej nie odnajduje.
Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam przypowieść o uczcie, na którą
„pewien człowiek zaprosił wielu” jak mówi Pismo Święte. Jednak zaproszeni
goście zaczęli jednomyślnie się wymawiać. Szukali argumentów aby
usprawiedliwić swoje lenistwo, gnuśność i brak wychowania. Gospodarz czuł
się zawiedziony. Przecież przygotował się, poświęcił wiele czasu,
pieniędzy i starań, aby godnie przyjąć i ugościć tych, których umiłował,
wybrał, z którymi chciał się spotkać, wspólnie radować. Wówczas, już
rozgniewany organizator uczty, nakazuje słudze, aby zaprosił w jego
imieniu ułomnych, niewidomych i chromych. Gospodarzem jest Bóg. Uczta to
życie wieczne blisko Boga. Ci zaproszeni na początku goście to naród
wybrany, który odrzucił Dobrą Nowinę o Zbawicielu i o nadejściu Królestwa
Bożego. Natomiast chorzy, ułomni i niewidomi to poganie, którzy nie byli
przygotowani na przyjście Mesjasza i nic o Nim nie wiedzieli. Dzisiejsza
Ewangelia dotyczy również nas. Jezus przez swoją mękę, śmierć i
zmartwychwstanie otworzył nam
niebo. Każdego zaprasza na wieczną ucztę, którą starannie
przygotował. My wszyscy mamy otwartą drogę do raju, ale często z niej
rezygnujemy. Zachowujemy się jak Anna, która otrzymuje od Boga wielki dar,
lecz nie potrafi go wykorzystać. Gubimy to co cenne, a w naszych dłoniach
pozostają tylko nędzne okruchy miłości. Bardzo często mamy swoje pomysły
na życie, swoją moralność i swoją ocenę tego co jest dobre a co złe.
Ewangelia, nauka Chrystusa, przykazania miłości – to już się nie sprawdza.
Liczy się przyjemność, doznanie i łatwy pieniądz. Kiedy indziej brak
pracy, beznadziejność i brak perspektyw, lęk przed jutrem zagradzają nam
drogę i stanowią przeszkodę aby spojrzeć głębiej i zobaczyć to, co tak
naprawdę jest ważne w naszym życiu.
Kiedy Anna staje wobec perspektywy dwóch, trzech lat życia, wówczas
zadaje sobie pytanie o śmierć. Jako dojrzała, zmęczona życiem i szukaniem
miłości kobieta udziela sobie odpowiedzi. Mówi „ Śmierć jest wtedy, kiedy
wszystko się już wie, a jednocześnie jest się ciekawym co będzie dalej.” A
Ty jak myślisz ? Co będzie dalej ? Czy jesteś ciekawy, a może jest to ci
zupełnie obojętne ? Zobacz, wszystko przemija, kończy się, niszczeje. Na
świecie nic nie ma trwałego. Ale w każdym sercu jest pragnienie czegoś
więcej i właśnie ono, to przeczucie, pochodzi od Boga. Wiara w Boga
otwiera przed nami niezbadaną przestrzeń. Jedno jest pewne, że kiedy Jezus
w dzisiejszej Ewangelii mówi o uczcie, chce przekazać nam, że życie
wieczne, raj to szczęście, którego nie możemy sobie teraz wyobrazić .
Nawet przypowieść to tylko namiastka, jakaś próba ukazania tego co tak
trudno opisać słowami, co teraz można zobaczyć niejasno jak w zwierciadle
i tylko oczyma wiary.
Nauka
o rzeczach ostatecznych – eschatologia, mówi o przejściu z życia doczesnego do
wiecznego jako spełnieniu. Każdego dnia my wszyscy dążymy do tego
spełnienia. Wybieramy dobro, naprawiamy zło, modlimy się i powierzamy
swoje życie Bogu. Doświadczamy już teraz szczęścia , miłości i czasem tak
blisko jesteśmy Boga, ale każdy z nas wiarą i jakimś niebywałym zmysłem
przeczuwa, że to nie wszystko. Pragniemy czegoś więcej. Dążymy do pełni,
którą jest Bóg. On jest spełnieniem. W naszym doczesnym życiu możemy dążyć
do spełnienia jak Anna, rozpaczliwie i po omacku. Możemy szukać wrażeń po
sięgnięcie dna i nadal pozostawać nie nasyconymi. Ale możemy przeżyć dany
nam czas tak jak chce tego Bóg. Ten, kto powierza swoje życie Bogu jest
szczęśliwy. Doświadcz cierpień, upadków, czasem przegrywa, ale wie dobrze,
że nie jest sam. Potrafi nieść krzyż swojego życia, bo tak niósł go kiedyś
Chrystus. Potrafi cierpieć bo Jezus też płakał. Potrafi pościć, bo
Chrystus też pościł a jest przecież Bogiem. Ks. Jan Twardowski napisał
kiedyś: „Nie cierpienie dla cierpienia, nie krzyż dla krzyża, nie piątek
dla piątku, nie po to aby pytać skąd i co dalej. Wszystko to bez sensu. Za
mało. Lecz po to by być z Tobą. Pobiec. Bać się i zostać skoro Ciebie
bolało.” To zupełnie inne spojrzenie, którego się nie zrozumie dopóki się
nie spróbuje. Być z Bogiem – to cała nasza radość i nasze spełnienie. Czym
jest uczta, o której słyszeliśmy dzisiaj ? Jest to przebywanie z Bogiem. Obyśmy zasiedli kiedyś
przy wspólnym stole, nie spiesząc się nigdzie bo czasu już nie będzie.
Amen
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Kazanie na święto Matki Bożej GromnicznejKazanie na 18 Niedzielę Zwykłą CKazanie na nowy rokKazania sejmowe Piotra SkargiKazanie na 3 Niedziele Wielkiego Postu BKazanie na 15 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 22 Niedzielę Zwykłą C CKazania Piotra SkargiKazanie Wielkanocne 3Samarytanka kazanie na druKazanie o świętokradztwachKazanie na VI Niedzielę Wielkanocy AKazanie o nawróceniumoja NADZIEJA Mielec Kazanie 2 (krok 5 7)więcej podobnych podstron