Bogucka Maria Kazimierz Jagiellonczyk(z txt)


Maria Bogucka

KAZIMIERZ JAGIELLOŃCZYK

“Książka i Wiedza” Warszawa 1970

Kolegium redakcyjne:

Irena Koberdowa — przewodnicząca, Marian M. Drozdowski, Jan Reychman, Jerzy Topolski, Waldemar Tuszyński

Okładka, strony tytułowe i rozdziałowe Ewy Walawskiej

Redaktor Teresa Kowalska Redaktor techn. Ewa Leśniak Korektor H. Maryańska

Copyright by “Książka i Wiedza", 1970 Warszawa, Polana

I. Urodzony pod złą gwiazdą

“Po odbytym zjeździe w Horodle Władysław król polski udał się do ziemi ruskiej i tam całą jesień przepędził; po czym wyjechał do Litwy, gdzie przez zimę zabawiał się łowami. Zofia zaś, królowa polska, ściągnioną na siebie hańbą i uwięzieniem swoich dworzan, jako też wydaleniem panien służebnych zmartwiona i nie do uwierzenia prawie dotknięta, ustawicznym płaczem i narzekaniem użalała się, że ją niesłusznie zohydzono. Z rozporządzenia i nakazu króla Władysława z Rusi przeniosła się do Krakowa, gdzie w sobotę, dnia 29 listopada, w wigilę św. Jędrzeja Apostoła wydała na świat trzeciego syna, którego Zbigniew, biskup krakowski, w niedzielę dnia 21 grudnia (1427 r.)

ochrzcił w kościele krakowskim i dano mu imię Kazimierz.

Ale jak narodzenie pierwszego syna Władysława było Polakom miłe i pożądane, dla obcych zaś i postronnych straszne, tak przeciwnie, przyjście na świat tego ostatniego stało się dla swoich przykre i obmierzłe, a wielce pocieszne dla obcych, którzy z przyczyny rzuconej na królową i Jej dziecko potwarzy różne rozsiewali gadki i naśmie-wiska."

Takie oto plotki, zanotowane skrupulatnie przez kronikarza, narobiły swego czasu dużo hałasu w całej Polsce i nie tylko w Polsce. Bo też wielu wrogów miała królowa Zofia, czwarta żona Władysława Jagiełły, córka kniazia ruskiego Andrzeja Holszańskiego. Już w roku 1422, kiedy stary król postanowił raz jeszcze wstąpić w związki małżeńskie, osoba kandydatki na oblubienicę budziła wiele sprzeciwów. Jagiełło odrzucił jednak podsuwane sobie inne projekty i uparł się przy małżeństwie z młodziutką, wesołą, ładną Sonką.

“Wesele odbyło się w Nowogródku z wielką okazałością" — wspomina Długosz, dodając zaraz zło-śliwostki na temat nierównego wieku oblubieńców i charakteru Zofii, “kwitnącej wówczas dziewicy",

jednakże rzekomo “urodą więcej niźli cnotami zaleconej".

Początkowo wszystko układało się pomyślnie. Młoda królowa wniosła na dwór krakowski wdzięk i niefrasobliwość. Od dawna nikt nie śmiał się tu tak serdecznie! Sonkę w owym czasie niewiele obchodziła polityka. Otoczona gronem dworek, lubiących jak ona muzykę, tańce, swawole, spędza dnie na zabawach, na przymierzaniu strojów, słuchaniu opowieści. Stary Jagiełło pobłażliwie traktował młodziutką żonę, a gdy dała mu upragnionych synów: Władysława, późniejszego Warneńczyka (1424), i Kazimierza (1426), zmarłego zresztą rychło, bo już w roku 1427, wydawało się, iż trudno o bardziej szczęśliwe stadło.

Nie wszystkim jednak podobał się tryb życia królowej; jej zalotność gorszyła stare matrony i księży, stroje wydawały się zbyt swobodne. Od tego krok tylko do posądzeń o niewierność. I oto rozchodzi się wieść, że królowa znów brzemienna. Czy być może? Wszak król jest tak wiekowy...

Nikt w Krakowie nie odważył się zakomunikować tego rodzaju podejrzeń Jagiełłę. Dopiero w Horodle, na zjeździe z Witoldem, padły fatalne słowa. Stary władca, wściekły z gniewu, nie myślał nawet o sprawdzeniu pogłosek. Aresztowani zostali rycerze: Hińcza z Rogowa, Piotr Kurowski, Wawrzyniec Zaremba z Kalinowej i Jan Kraska. Jan z Koniecpola oraz bracia Piotr i Dobiesław ze Szczekocin uniknęli więzienia tylko dlatego, że pospiesznie zdołali zbiec.

Represje spadły także na dworki królowej. “Dwie panny dworskie, Katarzynę i Elżbietę Szczukowskie, od dworu królowej Zofii oddalono i zawieziono do Aleksandra Witolda do Litwy, gdzie, powydawane za mąż, stale już zamieszkały." Starano się od nich wydobyć potwierdzenie plotek, nie cofając się przed groźbami i szantażem. “Badano je — opowiada kronikarz — z wielką usilnością, azali wiedziały coś o małżeńskiej niewierności królowej, i postanowiono wydać je na męki, jeśliby prawdy rzetelnej wyjawić nie chciały." . :

Przerażone panny, “każniami zmuszone", potwierdziły podejrzenia. Wszczęła się wrzawa niemała, żądano “ukarania śmiercią cudzołożników". Opuszczona przez wszystkich królowa postanowiła się bronić. Zgłosiła się odważnie wraz z siedmioma dworkami do biskupa Oleśnickiego i zaprzeczyła kategorycznie plotkom. Aby zaś rzecz nie mogła

) budzić wątpliwości, złożyła uroczystą publiczną przysięgę “oczyszczającą" przed biskupem i dostojnikami królestwa. Haniebny proces Został odwołany.

Narodziny trzeciego syna Władysława Jagiełły, późniejszego króla Kazimierza Jagiellończyka (29 XI 1427), otaczała więc niezbyt miła atmosfera. Wprawdzie złośliwe wieści obiegające kraj wkrótce przycichły, ale pogodny nastrój na Wawelu prysnął bezpowrotnie. Spoważniała i Sonka. Porzuca płoche zabawy, zaczyna myśleć o przyszłości: jaki los spotka ją i synów po śmierci Jagiełły? Zanim rozpocznie wielką grę polityczną, udaje się, jak tylu ludzi średniowiecza, po horoskopy do astrologa.

“Był podówczas w Akademii Krakowskiej mistrz Henryk, rodem z Czech, w nauce gwiazdar-skiej z wrodzonego dowcipu i nabytej umiejętności na podziw biegły. Ten, przywołany do królowej Zofii przy powiciu pierwszego, drugiego i trzeciego syna, ze znaków niebieskich, pod którymi każdy z nich się rodził, przepowiedział, że ' pierwszy, Władysław, przeznaczony był, aby rządy państwa i wielu królestw osiągnął, gdyby mu losy dłuższego życia dozwoliły; drugi syn, Kazimierz,

wielce do matki swej przywiązany, miał żyć krót-(ko; trzeci, także Kazimierz, dłuższe wprawdzie niż tamci miał obiecane życie, ale los nie bardzo szczęśliwy, pod jego bowiem panowaniem czekały Polskę rozliczne przygody, a tylko opatrzność boska miała ją od ostatecznej zguby ochronić. Twierdził, że ich poczęciu i narodzeniu świeciła nieszczęśliwa gwiazda."

Czy rzeczywiście czeski astrolog ułożył tak niepomyślne horoskopy dla synów Jagiełły? Czy współtwórcą tej przepowiedni nie jest — w pewnej przynajmniej mierze — sam kronikarz? Trudno dziś powiedzieć. O ile bowiem horoskop trafny jest w stosunku do Warneńczyka i zmarłego w wieku niemowlęcym królewicza Kazimierza, o tyle krzywdzi chyba trzeciego syna Jagiełły. Pod jakąkolwiek urodzony gwiazdą, był on jednym z najwybitniejszych władców, jakich miała Polska.

Nieświadomi niepomyślnych wróżb ani złośliwych potwarzy związanych ze swoimi narodzinami, wychowywali się młodzi królewicze — starszy o trzy lata Władysław i Kazimierz Andrzej (bo takie nosił drugie imię) —na Wawelu pod troskliwym okiem matki oraz przydanych sobie przez

12

ojca i radę królewską opiekunów. Zaszczytną tą funkcją obarczono mistrza nauk wyzwolonych, kustosza gnieźnieńskiego, kantora krakowskiego i podkanclerzego królestwa Wincentego Kota z Dębna oraz dzielnego szlachcica i mężnego żołnierza Piotra Ryterskiego.

Wychowanie, wbrew insynuacjom niechętnego kronikarza, otrzymali młodzi Jagiellonowie ,,przystojne". Pomyślano, aby objęło ono nie tylko naukę czytania i pisania, ale i języków obcych, elementy historii Polski i dziejów starożytnych. Nie zaniedbywano przy tym ćwiczeń fizycznych i kształcenia w rzemiośle rycerskim. Jazda konna, szermierka, strzelanie z łuku i broni palnej, udział w polowaniach wypełniały niemało czasu królewiczom.

Podczas gdy na Wawelu rośli synowie Jagiełły, i w Polsce, i na Litwie toczyły się ostre targi w kwestii ich praw do dziedziczenia ojcowskiego tronu. Od chwili narodzin synów zapewnienie dziedziczności tronu polskiego —a nie tylko wielkoksiążęcego stolca litewskiego — stało się głównym celem polityki Jagiełły.

- Rzecz nie była jednak prosta i łatwa do przeprowadzenia. Wprawdzie panowie polscy z Ole-13

śnickim na czele, a także znaczna część szlachty, gotowi byli uznać następcą starszego królewicza, Władysława, ale żądali za to sowitej zapłaty: rozszerzenia i tak niemałych przywilejów oraz zobowiązania, iż ziemie litewskie i ruskie po śmierci aktualnego wielkiego księcia Witolda zostaną włączone do Królestwa Polskiego.

Były to ogromnie ciężkie warunki i Jagiełło z trudem tylko mógł przystać na ich część. Na zjeździe w Brześciu Kujawskim 1425 r., a więc w rok po narodzinach pierworodnego, król, aczkolwiek niechętnie, przyrzekł potwierdzić stare i nadać szlachcie nowe przywileje. Już jednak w rok później, na zjeździe w Łęczycy, starał się uchylić od tego zobowiązania. Doszło wówczas do wielkiego wzburzenia. Szlachta rozniosła na szablach akt zgody na sukcesję i rozjechała się do domów, przysięgając, iż nie uzna synów chytrego Litwina dziedzicami polskiego tronu. Trzeba było wielu lat zapobiegliwych starań, aby rzecz odrobić.

Dopiero w 1432 r. w Sieradzu udało się Jagiełłę przeforsować swe projekty dynastyczne. Król przybył na ów zjazd z żoną i obu synami. Roztropni, żywi chłopcy zdobyli sobie z miejsca dużą popularność. Po naradach obecni na zjeździe zobo-

14

wiązali się wreszcie, że po śmierci starego króla wyniosą na tron królewicza Władysława, “za co król Władysław wraz z królową Zofią obecnym prałatom i panom najżywsze składał dzięki".

Był już zresztą czas najwyższy. W czerwcu 1434 r. zmarł przeszło osiemdziesięcioletni Jagiełło.

Wkrótce po uroczystościach pogrzebowych Kraków stał się- widownią nowego, wspaniałego obchodu. W katedrze wawelskiej odbyła się koronacja ,,jedynej nadziei ojczyzny" — królewicza Władysława. Ale dziesięcioletni chłopiec nie mógł przecież sprawować rządów. Władzę zagarnęli więc możnowładcy. Właściwym panem kraju stał się biskup Zbigniew Oleśnicki, który już pod koniec życia Jagiełły potrafił zdobyć ogromne wpływy. Kierował on radą królewską, która w czasie małoletności króla sprawowała rządy.

Oleśnicki nie był jednak popularny wśród rzesz coraz bardziej aktywnej i domagającej się udziału w rządach szlachty. Wyrazem wzrostu inicjatywy szlacheckiej było powołanie w każdej ziemi tzw. opiekunów; mieli oni trzymać w zastawie zamki i dobra królewskie do czasu, aż król potwierdzi prawa. Małoletni Władysław nie mógł na

16

razie tego uczynić. Rychło też między dumnym możnowładcą, jakim był Oleśnicki, a szlacheckim społeczeństwem miało dojść do otwartego konfliktu. Pretekstu dostarczyła sprawa czeska, nabrzmiewająca już od początku XV stulecia.

Panowanie Jagiełły nie było — trzeba to podkreślić — okresem spokojnym dla Polski. Szybko rozwijający, się pod względem gospodarczym i spo- . łecznym kraj znajdował się w stanie ciągłego wrzenia. Na wsi — zwłaszcza pod koniec rządów tego króla —.rósł wyzysk chłopstwa, w miastach zaogniały się stosunki między patrycjatem -a pospólstwem i biedotą. Pogłębiał się także stary konflikt między rycerstwem-szlachtą a możno-władcami, zwłaszcza duchownymi. Szlachta wobec kościoła była nastrojona opozycyjnie. Rozlegały się sarkania na dziesięciny, na opłaty wysyłane do Rzymu oraz na pozywanie przed sądy duchowne.

W sąsiednich Czechach wielki reformator Jan Hus popchnął lud do walki z kościołem i wielkimi feudałami, do walki z niemczyzną. W tym czasie zrodził się plan połączenia dwu bratnich krajów, przed którymi stały podobne zadania.

Polska od wielu lat toczyła wojny z zakonem

2 Kazimierz Jagiellończyk

17

krzyżackim. W 1420 r. narzucił się na rozjemcę w tym sporze król Zygmunt Luksemburczyk i przyznał Pomorze krzyżakom. Zbiegło się to w czasie z otwartym buntem czeskich husytów przeciw Luksemburczykowi, który jako król czeski dopuszczał się w tym kraju licznych nadużyć “ku uciesze łakomych księży i całej nacji niemieckiej". I oto z Pragi ruszyło do Polski poselstwo ofiarowując czeską koronę Jagiełłę.

Ta ponętna propozycja wprawiła polskiego władcę w niemałe zakłopotanie. Czy przyjąć ją i narazić się na zarzut popierania heretyków? Byłoby to niewygodne zwłaszcza dla świeżego chrześcijanina, jakim był Jagiełło. Król polski nie przyjął więc oficjalnie godności, poparł jednak na tron czeski wielkiego księcia Witolda. Wysłano nawet do Czech jako namiestnika bratanka Wi-toldowego, Zygmunta Korybutowicza. Cała impreza załamała się jednak wskutek oporu biskupa Oleśnickiego i możnowładców polskich, niechętnych radykalnemu społecznie husytyzmowi.

Sprawa czeska miała odżyć wkrótce po śmierci Jagiełły. W 1438 r., po zgonie Zygmunta Luksem-burczyka, czescy husyci powołali na tron młodszego syna Jagiełły — Kazimierza. Jedenastoletni

18

wówczas królewicz,-przebywa jacy na dworze'brata i nie mający'na razie większych perspektyw, po raz pierwszy stanął w obliczu wielkiej kariery', Czy pozwolą mu jednak objąć tron “heretycki"? Co gorsza, wysuwa też do niego pretensje zięć Lu-ksemburczyka, Albrecht Habsburg.

W Polsce zdania były podzielone. .Magnaci z Oleśnickim na czele byli przeciwni. Szlachta, niechętna rządom magnackim, a w dużej mierze “zarażona" husytyzmem, popierała Czechów. Na Pragę ruszyły polskie oddziały. Doszło do walk z Habsburgiem, który szybko się koronował, aby ubiec Kazimierza. Władysław, zbyt młody, aby mieć własne zdanie, naciskany przez Oleśnickiego, nie pomógł bratu z należytą energią. Na Trzech Króli 1439 r. Władysław spotkał się we Wrocławiu z Albrechtem, obecny był również Kazimierz. Rozmowy wrocławskie nie doprowadziły do niczego, ale wkrótce potem poprzez posłów zawarto rozejm w Namysłowie.

Oleśnicki triumfował. Konfederacja szlachecka, zawiązana pod przewodem sprzyjającego husytyzmowi Spytka z Melsztyna w 1439 r. i skierowana przeciw rządom biskupa, została rozbita pod Grot-nikami. Po raz drugi tron czeski wysuwał się

2*

19

z rąk Jagiellonów. Wszechwładza Oleśnickiego w Polsce wydawała się być ugruntowana.

W tym samym czasie jednak otwierały się przed Jagiellonami nowe perspektywy międzynarodowe:

tron węgierski. Szybki podbój Półwyspu Bałkańskiego przez Turków w połowie XV wieku zagrażał południowo-wschodniej Europie. W bezpośrednim niebezpieczeństwie znalazły się przede wszystkim Węgry. Po rychłej śmierci panującego tam Albrechta Habsburga prawa do tronu przypadały mającemu dopiero przyjść na świat następcy.

Tymczasem sytuacja kraju wymagała energicznego, szybkiego działania. Szesnastoletni król Polski, młodzieniec rycerskiego ducha, bardziej, pasował do zagrożonego przez półksiężyc tronu niż niezaradne niemowlę. Już na zapusty roku 1440 przybyło do Krakowa poselstwo węgierskich panów, ,,naprzeciw którym Władysław brata swojego Kazimierza ze znaczną liczbą prałatów i panów wysłał za. miasto", po czym kazał ich “w przystojne wprowadzić gospody i we wszystkie rzeczy potrzebne hojnie i wspaniale opatrzyć".

Objęcie węgierskiego tronu uśmiechało się młodemu królowi. Marzył o wielkich szynach, o zwy-

21

cięstwach, które by wsławiły jego imię w całej Europie. Niemałą atrakcję stanowiła także zapewne perspektywa wyrwania się spod uciążliwej opieki Oleśnickiego i magnatów, którzy ciągle traktowali go jak niedowarzonego młokosa. Jasne było, że tym razem nie założą weta. Szło tu przecież nie o popieranie ,,niebezpiecznych heretyków", lecz o walkę w obronie chrześcijaństwa. Była to także — choć nikt z rządzącej kliki do tego by się głośno nie przyznał — znakomita sposobność pozbycia się z kraju młodzieńca, który już wkrótce mógł próbować sięgnąć po władzę.

Istniał jednak w tej całej sprawie jeden problem, i to poważny. Właśnie przybyli do Krakowa gońcy z wieścią o zamordowaniu ówczesnego, wielkiego księcia litewskiego Zygmunta. Na dobrą sprawę Władysław powinien był jechać nie na Węgry, lecz do rodzinnej Litwy, gdzie burzyli się bojarzy. Młody król wiedział, że Jagiellonom nie wolno lekceważyć wielkoksiążęcego tronu: Litwa to ich ziemia ojczysta, to ich dziedzictwo, siła, na której mogą się wesprzeć, gdy zawiodą inne, może bardziej błyskotliwe, ale mniej pewne kombinacje polityczne.

Łakomym okiem spoglądali także na Litwę

22

polscy magnaci. Śmierć Zygmunta otwierała sposobność odbudowania rozluźnionej unii na bardziej ścisłych zasadach. A może w ogóle perspektywy włączenia tego kraju do królestwa? O Litwie myślała również królowa-matka, dawna lekkomyślna Sonka, obecnie stateczna wdowa, pragnąca swym synom ułatwić wielką karierę. To ona — choć myśl o rozstaniu z niedorosłym chłopcem nie mogła być matce miła — rzuciła projekt wysłania na Litwę królewicza Kazimierza. Przekonała Władysława do swoich planów, zdobyła zgodę Oleśnickiego i innych potentatów.

Oczywiście nie ma mowy o wyniesieniu Kazimierza na tron wielkoksiążęcy; nie leży to ani w interesie Władysława, ani polskich możnych. Królewicz miał zostać namiestnikiem aż do dalszych-postanowień w tej sprawie.

Gdy się czyta opis owych wydarzeń u dokładnego, jak zwykle, Długosza, trudno się oprzeć wrażeniu, iż Władysław był jednak trochę niespokojny, gdy puszczał na Litwę brata. Podobny niepokój zdradzają w ostatniej chwili polscy panowie. Otrzymuje więc królewicz wiele nauk, “aby przede wszystkim Boga się obawiał, sprawiedliwość miłował, jedność między Królestwem Pol-

23

skim a Wielkim Księstwem Litewskim i miłość wzajemną utrzymywał i żadnych wojen bez zezwolenia Władysława nie przedsiębrał, a w świeżej zawsze pamięci mając dobrodziejstwa od Królestwa Polskiego odebrane, starał się gorliwie o jego dobro, pomnożenie i sławę".

Nie poprzestając na morałach, przydano Kazimierzowi “statecznych opiekunów": kasztelana i starostę krakowskiego Jana z Czyżowa, wojewodę sandomierskiego Dobiesława z Oleśnicy, kasztelana sandomierskiego Jana Głowacza z Oleśnicy, starostę chełmskiego Dzierżka z Rytwian i starostę lubelskiego Jana ze Szczekocin. Panowie ci mieli kontrolować postępowanie królewicza i czuwać nad wszystkimi jego posunięciami na Litwie.

Wkrótce syn Jagiełły “w otoczeniu licznej młodzieży szlacheckiej" i z przydanymi sobie małopolskimi panami wyjechał na Litwę. Nikt nie przypuszczał, że młodziutki Jagiellończyk tak szybko upora się z przydaną sobie strażą.

2. Ojcowizna

Pospiesznym marszem na Sandomierz, Lublin, Brześć i Bielsk ciągnął trzynastoletni królewicz Kazimierz ku ziemi swoich przodków. Szło z nim dwa tysiące wyborowych kopijników, wiele wozów i tabory. Wkraczali w kraj coraz bardziej dziki, porosły ogromnymi puszczami, pełnymi wszelakiego zwierza. Ówczesna Litwa była bowiem słabo zaludniona. Wsie i miasta rzadko rozrzucone, nie tak dostatnie jak w Polsce, mniej pól uprawnych, rzadsze i gorsze drogi.

Panowie polscy towarzyszący Kazimierzowi -z lękiem myśleli, co napotkają w Wilnie. Kraj był wzburzony, bojarzy coś knuli. Bunt przeciw dotychczasowej władzy i zamordowanie Zygmun-

25

ta Kiejstutowicza świadczyły o poważnym wrzeniu. Chodziły słuchy, iż po władzę sięga syn zamordowanego, Michał. Jakie przyjęcie czeka polski orszak i jadącego na jego czele chłopca?

. Na postoju w pobliżu rzeki Swisłoczy nastąpiło pierwsze spotkanie z Litwinami. To Michał Zyg-muntowicz na czele zbrojnego pocztu złożonego z 500 jeźdźców przybył z Grodna powitać Kazimierza Jagiellończyka. “I wyznał mu hołd wierności i posłuszeństwa", a następnie dołączył pokorną prośbę, “aby go książę Kazimierz utrzymał przy jego posiadłości ojczystej i służących mu prawach, a pomścił się niesprawiedliwej śmierci jego ojca". Kazimierz “przyjął prośbę łaskawie", nie zobowiązując się jednak do niczego.

W Dubnie przyjęli królewicza inni panowie litewscy. Zwiększony orszak ruszył do stolicy kraju — Wilna. Tu syn Jagiełły został wspaniale przyjęty przez mieszkańców, duchowieństwo, bojarów. Przy wtórze trąb i radosnych okrzyków zaprowadzono go na zamek. Do późna w noc w mieście błyszczały światła i niosło się daleko ' echo wesołej wrzawy. Litwa witała dziedzica starej dynastii.

Wkrótce po przybyciu okazało się, że panowie

26

litewscy nie czują się wcale związani decyzjami, jakie zapadły gdzieś w Krakowie w stosunku do królewicza. Myślą o wyniesieniu go na tron wielkoksiążęcy wbrew Polsce, są zdecydowani zerwać unię i rządzić krajem wedle swej woli.

Oczywiście cała rzecz ma posmak zamachu stanu. Zawiązano więc spisek i opracowano plan działania w głębokiej tajemnicy przed towarzyszącymi królewiczowi panami małopolskimi. Li-. twini działają metodą zaskoczenia: wczesnym rankiem, “kiedy panowie polscy jeszcze w łożach spoczywali i nie domyślali się niczego", ogłoszono Kazimierza wielkim księciem. Nakazano bić w dzwony i śpiewać hymny. Całe Wilno wiwatuje na cześć młodego władcy. Zaskoczeni Polacy na próżno usiłują protestować. . .

Czy Kazimierz wiedział wcześniej o tych zamiarach? Trudno rozstrzygnąć. W każdym razie pochwycił natychmiast rolę, jaka mu przypadła, i rozwinął ją z dużą zręcznością. Odprawił przydanych sobie w Sączu polskich opiekunów. Wręczając każdemu jakiś upominek, łagodnie, lecz stanowczo namawiał ich do powrotu. Po ich wyjeździe uczy się szybko litewskiej mowy i litewskich obyczajów. Na razie rządzą wprawdzie Li-

28

twą możni bojarzy, zwłaszcza potężny Jan Gasz-tołd, ale już wkrótce Kazimierz zacznie odgrywać coraz bardziej samodzielną rolę.

Najważniejsze było oczywiście umocnienie pozycji. Jagiellończyka jako wielkiego księcia Litwy, a więc legalizacja dokonanego przewrotu. Pertraktacje- z Władysławem nie dawały jednak rezultatu. Postępowała natomiast — i to szybko — stabilizacja stosunków wewnętrznych na Litwie. Zamieszki, które w ostatnim okresie dawały się tak bardzo we znaki, zostały stłumione. Głównych wichrzycieli — • zarówno mordercę' Zygmunta Kiejstutowicza, Iwana Czartoryskiego, jak i syna zamordowanego, 'księcia Michała Zygmuntowi-cza — wydalono z kraju. Zlikwidowano powstanie w ziemi smoleńskiej (1440), separatyzm żmudzki zażegnano (1442), tworząc tam odrębną jednostkę administracyjną, równorzędną z województwem wileńskim czy trockim.

W tym samym roku zaszachował Kazimierz stronników Swidrygiełły, oddając byłemu wielkiemu księciu w zarząd Wołyń i litewską część Podola. Było to jednocześnie znakomite posunięcie taktyczne wobec pretensji, jakie do tych ziem wysuwali Polacy. Jedynym wyłomem w procesie /

29

centralizacji Litwy było przyznanie — ze względu na machinacje wciąż potężnego Jana Gasztoł-da — księstwa kijowskiego wnukowi Olgierda, księciu Olelkowi Włodzimierzowiczowi. Kijów na długie lata miał się stać kuźnią intryg przeciw Ja-giellończykowi.

Natomiast spór z Mazowszem o Podlasie (Węgrów i Drohiczyn), grożący niemal wojną, zakończył się w roku 1444 polubowną ugodą między Kazimierzem a Bolkiem mazowieckim, dodatkowo umacniając pozycję wielkiego księcia Litwy. W ciągu czterech lat dokonał Kazimierz, mimo •młodego wieku i niedoświadczenia, wielkiego dzieła.

Tymczasem niespodziewane wydarzenia wstrząsnąć miały już wkrótce zarówno Polską, jak i Litwą. 10 listopada 1444 roku na dalekich Bałkanach Władysław, król Polski i Węgier, zginął w walce z Turkami. Tron polski był znowu nie obsadzony. Gdy wieść o klęsce pod Warną dotarła do Krakowa, nikt nie chciał wierzyć w śmierć młodego władcy. Krążyły fantastyczne wieści, że tylko zaginął, że wkrótce da znać o sobie. Wysłano jednak gońców na Litwę. Zła nowina ,,napełniła żalem wielkim i wycisnęła książęciu łzy rzewne nad

30

stratą jedynego brata" — notuje kronikarz, przemilczając, iż synowie Jagiełły byli przecież poróżnieni z sobą z powodu Litwy.

• Osobista żałoba nie przesłoniła Kazimierzowi nowej sytuacji politycznej i perspektyw, jakie się

•przed nim otwierały. Osierocony tron polski naturalną rzeczy koleją musiał przyciągnąć jego 'uwagę'. Jako syn Jagiełły i wielki książę Litwy miał do niego niezaprzeczone prawa.

W Polsce tymczasem zwołano na dzień 23 kwiet-.nia 1445 roku zjazd do Sieradza. Co robić: czekać .' ha dalsze wieści z Węgier? Większość była za natychmiastowym wyborem nowego władcy. Zbyt długo już krajem rządził coraz bardziej znienawidzony Oleśnicki! Gdy więc zaczęto myśleć o nowym królu, nasunęła się .natychmiast kandydatura Kazimierza. Tylko on mógł odnowić unię polsko-litewską, zerwaną ku wielkiemu niezadowoleniu panów polskich. Liczono przy tym, że Kazimierz w zamian' za wybór potwierdzi i znacznie rozszerzy przywileje udzielone szlachcie przez swoich poprzedników, a także podporządkuje Litwę Polsce.

•' Aby łatwiej osiągnąć zgodę na owe żądania, postanowiono zaprosić Kazimierza na najbliższy

32

zjazd do Piotrkowa, na 24 sierpnia tegoż roku, i nawet powierzyć mu rządy, ale tylko tymczasowo i zastępczo, niby to w oczekiwaniu na dalsze wieści o losach Warneńczyka. Z takim to dość zawiłym poselstwem ruszyli na Litwę czterej wybrani na posłów rycerze: Piotr Chrząstowski, Piotr Szamotulski, Piotr Oporowski i Mikołaj Czarnooki.

Kazimierz przyjął wysłanników łaskawie, lecz powściągliwie. Już w pierwszych rozmowach wykazał duży — jak na osiemnastoletniego młodzieńca — zmysł polityczny. Pozornie pędząc beztroski żywot, zajęty łowami w wielkich puszczach litewskich, jeździectwem, rycerskimi ćwiczeniami, w istocie prowadził już od pewnego czasu własną politykę, i to zarówno na Litwie, jak i poza jej granicami, na arenie międzynarodowej. '

Niepostrzeżenie prawie uwolnił się spod opieki Gasztołda; coraz zręczniej narzucał też swą wolę panom litewskim, wykorzystując dzielące ich waśnie. Osłabiał zbyt niezależnych i hardych bojarów, urywając im przy różnych okazjach skrawki •majętności, przenosząc w inne dzielnice, odmawiając synom opozycjonistów zgody na dziedziczenie ojcowskich urzędów i dóbr. Jednocześnie

33

nawiązuje kontakty z innymi władcami, śle posłów do wielkiego mistrza krzyżaków i do papieża.

Kazimierz zdawał sobie doskonale sprawę, że na Litwie jego kandydatura na tron polski budziła niechęć. Panowie litewscy obawiali się zarówno odnowienia unii z Polską — i to na niekorzystnych, być może, dla Litwy warunkach! — jak powrotu do rządów namiestników. Nie leżało to jednak i w jego interesie. Jagiellończyk pragnął wprawdzie objąć osierocony przez brata tron, ale nie kosztem podporządkowania swego dziedzicznego księstwa Polsce.

Rozumiał znakomicie, że dziedziczne władanie Litwą wzmacnia jego pozycję także w Polsce, i .nie zamierzał się tego wyrzec. Nie myślał też płacić za wybór przywilejami, sądził bowiem, że i bez tego Polacy obwołają go królem. Trzeba tylko — nie okazując zbytniego entuzjazmu — grać na zwłokę, czekać! Czas jest sprzymierzeńcem przewidujących polityków!

Ostatecznie więc rycerze polscy wrócili z Litwy z niczym. Przybyli na zjazd piotrkowski w końcu sierpnia 1445 r. panowie i szlachta mieli się bardzo rozczarować: Kazimierz nie przybył! Jego posłowie oświadczyli, iż książę boleje bardzo nad

34

śmiercią brata, lecz uważa, że czas nie jest odpowiedni, aby obejmować po nim tron. Trzeba zaczekać na pewniejsze wieści z Węgier, które — być może — zaprzeczą pogłosce. Na razie zaś mogą w Polsce rządzić zastępcy króla, jak to było w latach małoletności Władysława czy w okresie jego pobytu na Węgrzech. Pośpiech w tak smutnej i niejasnej sprawie nie jest na pewno wskazany.

Ta dyplomatyczna odpowiedź rozpoczęła okres dwuletnich targów i pertraktacji, kontredans poselstw, słanych z Piotrkowa do Wilna i z Wilna do Piotrkowa, poprzez które obie strony starały się przeforsować swój punkt widzenia. W istocie bowiem szło o warunki, na jakich Kazimierz ma objąć tron polski. Pośredniczyła w rokowaniach królowa Zofia, niespokojna mimo wszystko, czy syn nie utraci w ogóle ojcowskiego tronu. Polacy bowiem, zdesperowani chłodem Kazimierza, wydawali się być bliscy wyboru innego pana.

Wysuwano nawet konkretne kandydatury: Fryderyka Hohenzollerna i książąt mazowieckich Bolesława i Ziemowita. Pierwszy był jednak w Polsce jako Niemiec bardzo niepopularny, pozostali nie chcieli się angażować poważnie w walkę wyborczą z obawy przed zemstą Kazimierza. Projek-

35

ty te mogły spełnić jedynie rolę szantażu politycznego. A posłowie polscy oświadczali w Wilnie:

— Prosimy cię i błagamy, abyś raczył zmienić twój umysł, póki jeszcze można i godzi się, i póki nie zasiądzie na stolicy królewskiej kto inny, potężniejszy od ciebie, któremu będziesz musiał

podlegać!

Sami zresztą nie bardzo wierzyli w to, co mówią. Kazimierz nie pozostał zresztą dłużny i zapowiadając, iż “gdyby kto mimo woli jego usiąść chciał na polskim tronie, tego uważać będzie za swego wroga i postara się wszelkimi siłami, aby go strącić z niego i wygnać".

Wojna wisiała w powietrzu. We wrześniu 1446 roku Polacy zjechali się do Parczewa, a Litwini do Brześcia. O wspólnym zjeździe nie było mowy. Obie strony lękały się napaści i zdrady. Pertraktacje prowadzone przez posłów, raz wraz przerywały targi i kłótnie. Litwini przypominali swe stare pretensje do ziemi podolskiej, łuckiej i Oleska. Polacy żądali zatwierdzenia swobód i praw w rozmiarach, które nie mogły być miłe przyszłemu władcy.

Powoli i z trudem rodził się; kompromis. Kazimierz, znużony dwuletnią walką, zaniepokojony,

36

że znaleźli się rywale do polskiej korony, wydał wreszcie dokument, że połączy oba narody związkiem braterskim (nie było więc mowy o podległości Litwy!), że będzie nad nimi panował i bronił przed nieprzyjaciółmi. Zobowiązał się także 24 czerwca 1447 roku przybyć do Krakowa, by przyjąć koronę polską oraz zatwierdzić przywileje i prawa obu państw.

Było to więc ustępstwo, cena, którą należało zapłacić za tron! Jednocześnie na ustępstwa szła także strona polska. Panowie polscy dali gwarancję, że Kazimierz będzie mógł swobodnie powrócić na Litwę, gdy tylko tego zapragnie i ile razy zapragnie. Podobny dokument kazał sobie niegdyś wystawić Jagiełło. Przeszło pół wieku unii nie zniweczyło wzajemnej nieufności: Kazimierz, obejmując tron ojca i brata, zabezpieczał się przeciw własnym poddanym.

“Po załatwieniu rzeczy w ten sposób rozjechano się z Brześcia i Parczewa". Kazimierz podążył na Litwę, gdzie porządkował sprawy przed wyjazdem do Polski. Najważniejsze jego posunięcie z tego okresu to wystawienie Litwie wielkiego przywileju: rozszerzał on swobody osobiste i prawa majątkowe bojarów, a równocześnie przyrzekał urzę-

37

dy na Litwie nadawać tylko mieszkańcom Wielkiego Księstwa i zachować państwo w granicach Witoldowych, tj. nie odrywać od niego ziem spornych z Polską, czyli Podola i Wołynia. Tak więc wbrew stanowisku feudałów polskich państwo litewskie nie tylko nie utraciło pełnej niezawisłości, ale Jagiellończyk manifestował wyraźnie, iż o jego interesy będzie dbał jak o swoje własne.

W czerwcu 1447 r. orszak młodego króla przekroczył granicę polsko-litewską. W Sandomierzu spotkała syna królowa Zofia, w Korczynie witali go niewidziani od lat: Oleśnicki i wojewoda krakowski Jan z Tęczyna.

Wjazd do Krakowa odbył się wspaniale. Stolica uroczyście witała syna Jagiełły, reprezentanta dynastii, którą Polska przywykła już uważać za swoją. ,,Wszystek lud miejski wyszedł na jego spotkanie, Akademia także i szkoły, Wincenty arcybiskup gnieźnieński, Zbigniew krakowski, Jędrzej poznański i Paweł płocki -— biskupi witali jego królewską mość."

Tak skrupulatny zwykle Jan Długosz przemilcza wszakże jedno ważne wydarzenie: mowę powitalną, którą — jak chcą niektórzy — wygłosił przy tej okazji profesor Akademii Krakowskiej,

doktor medycyny, wykształcony w Padwie syn chłopski, Jan z Ludziska. W wystąpieniu jego, obok wysławiania świetności i starożytności rodu Jagiellonów i wyliczenia cnót elekta, wiele miejsca zajęły ustępy poświęcone reformie państwa polskiego oraz sprawie coraz nieznośniejszego ucisku wsi.

— Rolnicy są tu straszliwie uciskani niewolą (...) więcej niż jeńcy kupowani lub wzięci w bitwie i uprowadzeni do niewoli! — oświadczyć miał Jan z Ludziska, podobno wyznawca rewolucyjnej ideologii Husa.

Warto poświęcić chwilę uwagi stosunkom, jakie panowały na wsi polskiej w tym okresie. Schyłek XIII i wiek XIV były wyjątkowo pomyślne dla ludności wiejskiej. Uregulowane stosunki prawne w okresie tzw. kolonizacji, niezbyt wysokie świadczenia, szybki rozwój techniki w rolnictwie — wprowadzenie regularnej trójpolówki, nawożenia, pługów z żelaznymi częściami i bron — wszystko to umożliwiało wzrost zamożności chłopów. Bardziej przedsiębiorczy dorabiali sobie dodatkowo lichwą i handlem, kupowali sołectwa, często przenosili się do miast. -

Ale gdy jeden chłop dorabiał się i powiększał

swe .gospodarstwo, inny sprzedawał część swej ziemi i zostawał zagrodnikiem. Coraz więcej kręciło się w związku z tym na wsi różnych parobków i najmitów żyjących z pracy u zamożnych gospodarzy. Była więc wieś tego Okresu organizmem mocno zróżnicowanym. Na jej szczycie znajdowali się oczywiście sołtysi. Wieki XIV i XV to okres szybkiego rozwoju posiadłości sołtysów zwanych folwarkami. Liczyły one kilka, czasem kilkanaście łanów i dostarczały zboża na sprzedaż w pobliskim mieście. Na ich znaczne dochody łakomie spoglądali panowie świeccy i duchowni.

Rozwój miast i zapotrzebowanie na płody rolne z jednej strony, a jednocześnie spadek wartości pieniądza, a więc spadek wartości czynszów wnoszonych przez chłopów za uprawianą ziemię — oto powody powstawania folwarków. Biskupi, klasztory, szlachta zaczęli teraz sami brać pod uprawę ziemię. Karczowano lasy lub usuwano chłopów, zagarniając ich gospodarstwa. Księgi są-. dowe z przełomu XIV i XV wieku pełne są skarg rolników, którym ,,kazano z dziedziny precz". Ciągnęły szlachtę także dobrze zagospodarowane folwarki sołtysie. W 1423 r. w Warcie uchwalono więc przepis dozwalający usunięcie “nieużytecz-"

40

nego" lub “buntowniczego" sołtysa poprzez przymusowy wykup sołectwa. Umożliwiło to usunięcie w ciągu kilku dosłownie dziesięcioleci tak możnych dotąd sołtysów. Ich ziemie znalazły się w obrębie majętności kościelnych i szlacheckich. • ,. ;

Folwark szlachecki nie zatrudniał — jak folwark sołtysi — najemników. Szlachcic nie miał zamiaru płacić za pracę przy orce czy żniwach;

o wiele łatwiej i wygodniej było mu zmusić chłopów do wykonywania tych czynności za darmo. Wraz z wprowadzeniem — początkowo w niewielkim rozmiarze — pańszczyzny ograniczano prawa chłopów do opuszczania wsi. Wspomniany wyżej statut warcki zawiera ostre postanowienia przeciw ,,parobkom i dziewkom niewolnym uchodzącym lub uciekającym", ponieważ przynosi to ,,nie małe szkody" ich panom.

Chłopi usiłowali na różne sposoby przeciwstawiać się wzrastającemu wyzyskowi. Wierzyli, że znajdą sprawiedliwość, wydobywali więc ze skrzyń stare przywileje, jeździli do sądów. Przybycie do Krakowa króla Kazimierza Jagiellończy-ka obudziło nadzieje, zwłaszcza iż przed wyjazdem do Polski, 2 maja 1447 r., uwolnił on chło-

41

pów litewskich od pewnych bardzo uciążliwych podwód. Nie tylko więc Jan z Ludziska wierzył, że będzie to władca, który zniweczy ,,fałsz możnych" i usunie “niewolę chłopską, najgorszą plagę ze wszystkich nieszczęść, jaka dla ludzi wolnych cięższa jest od wszelkiej kary", który sprowadzi “wolność dla chrześcijańskich mieszkańców królestwa".

Nie wiemy na pewno, czy została wygłoszona i jakie wrażenie wywarła śmiała mowa krakowskiego uczonego na nowym władcy. Niewątpliwe jest natomiast, że przybył do Polski z zamiarem wprowadzenia daleko idących zmian i ulepszeń. Świadczy o tym choćby przebieg koronacji na Wawelu, która odbyła się 25 czerwca 1447 roku, w obecności dostojników królestwa, panów litewskich, licznie przybyłych książąt z Mazowsza, Rusi i Śląska, posłów zagranicznych, ba! nawet szlachty czeskiej i morawskiej, ściągniętej ciekawością barwnego widowiska.

“Astrologowie nie tuszyli dobrze o tej koronacji, że się odbyła w dniu złym" — notuje Długosz. Zdaje się, że idzie tu o fakt, że nie obyło się w momencie tak uroczystym bez zwady. Nowy król odrzucił mianowicie żądanie przedstawicieli obozu

43

móżnowładczego, by zatwierdził przywileje w brzmieniu ze schyłku panowania Jagiełły i czasów Władysława Warneńczyka. Był to wstęp do rozpoczynającej się ostrej walki między królem a obozem możnowładczym o zakres władzy monarszej.

3. Król czy kardynał?

Władza monarsza w Polsce była od lat ogromnie osłabiona. Korzenie tego zjawiska sięgały głęboko, jeszcze w epokę rozbicia dzielnicowego. Autorytet tronu podźwignął wprawdzie w XIV w. mądry Kazimierz Wielki, ale po jego bezpotomnej śmierci w kraju znów decydujący głos uzyskało możnowładztwo duchowne i świeckie. Ludwik Węgierski nigdy nie czuł się pewnie na polskim tronie, lawirował między magnatami i szlachtą, czynił ustępstwa na prawo i lewo, nie myśląc o ich konsekwencjach.

Również Jagiełło, niedawny poganin, wyniesiony przez panów małopolskich i koronowany dzięki małżeństwu z Jadwigą, znajdował się w niełatwej

45

sytuacji. Jedynym atutem w rozgrywkach między nim a możnymi i szlachtą było dziedziczne władanie Litwą, niestety nadszarpnięte przez bunty Witolda oraz Swidrygiełły. Trzeba więc było decydować się na ustępstwa wobec licznej i energicznej szlachty polskiej. A ta coraz ostrzej zgłaszała pretensje do współrządów, konkurując pod tym względem z magnatami. Jagiełło znajdował się chwilami między młotem a kowadłem. Pamiętamy, ile trudów i zabiegów kosztowało go zapewnienie sukcesji synowi.

Krótkie rządy Warneńczyka, który najpierw nie mógł jako niepełnoletni sprawować władzy, a potem bawił na Węgrzech, umocniły niepomiernie stanowisko panów małopolskich, zwłaszcza zaś ich potężnego przywódcy — biskupa krakowskiego Oleśnickiego.

Ale młody, energiczny król nie zamierzał pogodzić się z tym stanem rzeczy. Potrzebował jed1-nak sojuszników. Na jakiej grupie społecznej można się oprzeć bez obawy, że okaże się zbyt słaba lub nieudolna? Myśl o szlachcie narzucała się sama: wrogo nastawiona wobec Oleśnickiego i możnych, aktywna, rzutka!

Ale wobec tego nie można było nawet marzyć

o jakichkolwiek ulgach dla chłopów. Nowy władca musiał od razu zrezygnować z programu sugerowanego mu przez Jana z Ludziska, a raczej podjąć go częściowo w antymagnackim aspekcie.

Już następnego dnia po koronacji — opowiada Długosz — ,,w kilku wsiach klasztoru tynieckiego, które odmówiły nowemu królowi Kazimierzowi dostawy niezwykłych podwód, pozabierano ludziom dobytki. Rozżalone taką krzywdą niewiasty z pomienionych wsi, przybiegłszy ze swoim bydłem, napełniły cały kościół krakowski, nabożeństwem właśnie zajęty, płaczem i krzykiem wielkim, i sprawiły zamieszanie w kościele. Wielu •wzięło to bardzo do serca, że król Kazimierz od takich zelżywości poczynał swoje panowanie".

Tyle kronikarz, niechętny zresztą królowi, może więc trochę przesadnie ujmujący sprawę. . Niemniej jednak było prawdą: Kazimierz Jagiellończyk, licząc na pomoc szlachty przeciw magnatom, musiał przymknąć oczy n'a wzrost wyzysku chłopstwa i wszystkie niekorzystne przemiany na wsi.

A miasta? Czy król mógł liczyć na sojusz z miastami, które np. w Europie zachodniej wspierały władzę królewską? Nie byłaby to zła kalkulacja, Nasze miasta w XV wieku brały jeszcze czynny

48

udział w życiu politycznym. Wysyłały swych przedstawicieli na walne zjazdy stanów królestwa, uczestniczyły w takich wydarzeniach państwowych, jak elekcje, zawieranie międzynarodowych traktatów. Mieszczanie byli bogaci. Istniały tradycje współpracy mieszczaństwa z tronem, i to .z niezbyt odległych czasów Kazimierza Wielkiego. Do tych tradycji będzie się starał nawiązywać — ze zmiennym powodzeniem w różnych momentach — także Kazimierz Jagiellończyk.

Pierwsze lata panowania były dla syna Jagiełły szczególnie trudne. Po kilkuletniej nieobecności przybywał do kraju niechętnie nastrojonego, rozgoryczonego długimi przetargami i prolitewskim nastawieniem króla. Odmowa zatwierdzenia przywilejów — wbrew obietnicy — pogłębiła niechęć. W początkowym okresie mógł więc Jagiellończyk liczyć tylko na to, że Oleśnicki był jeszcze bardziej niepopularny niż on sam. A właśnie rozgrywka z Oleśnickim i popierającą go grupą małopolskich wielmożów była wstępem do odbudowania autorytetu władzy monarszej w Polsce, do prób stworzenia silnego, scentralizowanego państwa, jakie budowali w tym czasie królowie francuscy czy angielscy.

4 Kazimierz Jagiellończyk

49

'Dla ukrócenia wszechwładzy potężnego biskupa wykorzystał Kazimierz antagonizm między Małopolską a Wielkopolską. Wielkopolanie czuli się odsuwani przez Małopolan od rządów, lekceważeni. Tutaj najłatwiej można było znaleźć ludzi wrogo wypowiadających się o rządach biskupa. Oleśnicki nie pozostał jednak dłużny królowi. Zagrożony w swych wpływach, nawiązał kontakty z niechętną Kazimierzowi grupą możnych litewskich i razem z nimi poparł syna zamordowanego Zygmunta Kiejstutowicza, Michała, który od dawna — już to prośbami, już podstępem — starał się odzyskać majątki ojcowskie i stanowisko.

Jeszcze w 1447 r., wkrótce po koronacji, gdy Kazimierz udawał się z matką do Wielkopolski, Michał zabiegł mu drogę w Kaliszu. Błagał króla o przebaczenie za dotychczasowe knowania i prosił o przywrócenie posiadłości. “Ale król, którego tak wielka losu zmiana powinna była poruszyć do litości, wzgardził prośbami czołgającego się z pokorą książęcia".

Wykazawszy w ten sposób znaczną roztropność, Kazimierz szedł dalej konsekwentnie obraną drogą. Jesienią tego samego roku usunął ze' stanowisk na Litwie stronników Michała; on sam przebywał

50

jakiś czas na Mazowszu, potem w niewoli krzyżackiej — dostał się do niej próbując przedrzeć się na Żmudź. Wreszcie wyjechał na Śląsk, poszukując i tam pomocy przeciw Jagiellończykowi.

Wkrótce widzimy go znów na Litwie. Wiosną 1449 roku opanował Starodub, Nowogródek Sie-wierski i inne zamki. Wspomagany przez Tatarów, siał postrach i zniszczenie. W sierpniu król Kazimierz, zebrawszy wojska litewskie i ruskie, do których przyłączył się poczet Polaków — ,,samych tylko dworzan", ruszył na Michała. Do starcia jednak nie doszło, gdyż na wieść o zbliżaniu się króla Michał oddał zamki i zagarnięte obszary, a sam umknął.

• Jesienią, opanowawszy ostatecznie sytuację na Litwie, Kazimierz powrócił do Polski. Czekała go tu walna rozprawa z Oleśnickim. We wrześniu 1449 r. dumny biskup otrzymał od papieża czerwony kapelusz kardynalski. Przysporzyło mu to tylko wrogów i rozjątrzyło opozycję, ośmieloną poparciem króla. Na zjeździe w Piotrkowie w grudniu 1449 r. doszło do poważnych starć.

Przybył tu “Zbigniew kardynał z liczną drużyną braci i przyjaciół (doszła go bowiem była wiadomość, że niektórzy panowie polscy odkazywali się

4*

51

przeciw niemu z jakimiś groźbami i obelgami), i wszedłszy do pałacu królewskiego z wielką okazałością, udał się do izby obrad. Władysław zaś arcybiskup gnieźnieński, obawiając się, aby nie był zmuszony ze starszego miejsca ustąpić, opuścił izbę wraz z Jędrzejem biskupem poznańskim tudzież wojewodami Łukaszem poznańskim i Wojciechem Malskim łęczyckim i innymi panami koronnymi, którzy niechętnym okiem patrzyli na to wyniesienie Zbigniewa, utyskując, iż godność kardynalska udzielona mu została z ich krzywdą i zniewagą, aby przodek i pierwszeństwo należące się arcy-biskupowi sobie przywłaszczył i aby tego jednego, które im służyło, prawa starszeństwa ziemi wielkopolskiej ustąpić musieli krakowskiej, gdy przed wszystkimi innymi zawżdy przodkowali."

Panowie wielkopolscy, jak opowiada dalej Długosz, zebrali się na osobną naradę i zaprosiwszy na nią króla, wystąpili ze skargami na Oleśnickiego. Kazimierz wysłuchał chętnym uchem, uznał jednak, iż jeszcze za wcześnie na bezpośredni atak. Całą sprawę zakończono kompromisem: ,,Zeby atoli żadna strona nie zdawała się zelżoną i na czyje-kolwiek wystawioną przekąsy, uproszono kardynała, że jednocześnie z Władysławem arcybiskupem

52

gnieźnieńskim z>Piotrkowa ustąpił. Po ich odjeździe dopiero poczęto radzić o sprawach publicznych..."

W istocie jednak ów kompromis był głęboką porażką Oleśnickiego. Po raz pierwszy dumny mag-

, nat musiał się zgodzić, że najważniejsze sprawy państwowe rozstrzygano .bez niego. Wyjechał, ale uraza pozostała i nie ułagodziło jej przyznane mu przez zjazd piotrkowski wiosną 1451 r. pierwsze miejsce w senacie, a więc ów ,,przodek" przed arcybiskupem gnieźnieńskim.

W tym samym roku doszło do otwartego starcia między królem a potężnym kardynałem. Wkrótce po zjeździe piotrkowskim spotkali się obaj w No-

-wym Korczynie. Odbywał się tu zjazd prowincjonalny szlachty ziemi krakowskiej, sandomierskiej i lubelskiej. Oleśnicki wykorzystał nieobecność

'niechętnych sobie panów wielkopolskich i zaatakował króla.

Przebieg dramatycznej sceny zanotował skrupulatnie kronikarz.

— Widzisz to i poznajesz, Najjaśniejszy Królu — miał rzec kardynał —że wszystkie twoje dzieła i sprawy, z jakąkolwiek bacznością i usil-

nością przedsiębrane, na złe i n'a straty wychodzą.

53

Kardynał Oleśnicki (ryć. z 1443 r.)

Nie dzieje się to bez przyczyny. Albo my z tobą, albo ty sam jesteś w grzechu... Jagłellończyk zażądał wyjaśnienia insynuacji:

— Cóż rozumiesz, czy jestem pod zaklęciem jakiej winy?

—Tak jest! —odpowiedział kardynał Zbigniew.

— Powiedzże mi — rzekł król — jaka to ciąży iia mnie wina? ,Na to kardynał:

— Między sprawami ludzkimi, a zwłaszcza u chrześcijan, nie ma nic ważniejszego, nic święt-szego nad przysięgę. Ty pogwałciłeś ją, królu, strąciwszy ze stolicy i wypędziwszy z dziedzictwa, ojczystego książęcia Michała, brata twego, a syna Zygmunta wielkiego księcia litewskiego. A co więcej jeszcze majestat boski obraża — upokorzonemu i żebrzącemu litości, zrzekającemu się nawet swoich praw i ojcowizny, byleby cię tylko mógł przebłagać, odmówiłeś przebaczenia.

Była to więc otwarta obrona starego wichrzyciela i wroga Kazimierza. Nie wiadomo, jak zakonr-czyłaby się cała sprawa, gdyby nie śmierć Michaia na przełomie 1451 i 1452 roku.

Już na pierwszym zjeździe pc, feorosnacji, 55

w Piotrkowie, wystąpili panowie i szlachta z prośbami, aby król zatwierdził prawa i przywileje dane im przez poprzednich panujących oraz aby obiecał przyznać Polsce sporne z Litwą tereny: Podole i Wołyń. Kazimierz uchylił się wówczas od definitywnej odpowiedzi i szybko wyjechał na Litwę. Żądania te powtarzano i w roku 1448, a w grudniu 1449 stały się powodem zerwania obrad i unieważnienia uchwał podjętych w Piotrkowie.

Był to ten sam zjazd, z którego wycofać się musiał Oleśnicki. Doszło tu niemal do rebelii przeciw Jagiellończykowi. “Skoro bowiem n'a prośby całego zgromadzenia usłyszano taką króla odpowiedź, że nie może z ujmą Wielkiego Księstwa Litewskiego potwierdzić praw Królestwu Polskiemu, natychmiast za zgodą powszechną zniesiono wszystkie uchwały. Oburzyły się przeciw królowi umysły radców; odstąpili go i nic stanowczo nie załatwiwszy, opuścili obrady. Oznajmili przy tym wszyscy królowi, że jego rozporządzeń nie mogą ani słuchać, ani wykonywać; odmawiają mu nawet wszelkiego posłuszeństwa, dopóki praw i,swobód Królestwa Polskiego wyraźnie pismem i przysięgą nie zatwierdzi."

Spór zaostrzył się jeszcze w 1451 r. w związku

56

z chorobą, a następnie śmiercią Swidrygiełły, po którym pozostała ziemia łucka — kość niezgody między Litwinami i Polakami. Zajęcie zamku łuc-kiego przez załogę litewską i pogłoski obiegające Polskę, że nastąpiło to w porozumieniu z królem bawiącym właśnie na Litwie, omal nie doprowadziły do wojny. Wzburzona szlachta, jątrzona przez głównych wrogów króla: Oleśnickiego, wojewodę krakowskiego Jana z Tęczyna i wojewodę sandomierskiego Jana z Oleśnicy, domagała się, aby ziemie sandomierska, lubelska i ruska chwyciły za broń ,i ruszyły pod Łuck. Na szczęście Oleśnicki miał zbyt wielu przeciwników nawet na terenie Małopolski, aby plany jego zostały zrealizowane.

Zaniepokojony Jagiellończyk poszukał starym sposobem oparcia w Wielkopolsce. “Wysłał zatem król rycerza Tomasza Secygniewskiego do prałatów l panów Wielkiej Polski z ostrą skargą n'a Zbigniewa kardynała, użalając się, że w Sandomierzu, składał osobne zjazdy z niektórymi panami do swego przeciągnionymi stronnictwa i podburzał .powszechność przeciw królowi". Oleśnicki rozgłaszał między innymi, że Kazimierz Jagiellończyk wywiózł z Polski na Litwę wielkie skarby oraz zapasy broni; namawiał także szlachtę, aby

57

wymówiła królowi posłuszeństwo i wstrzymała wypłatę dochodów z dóbr królewskich.

Było to więc otwarte podżeganie do buntu. Walka między królem a “niekoronowanym. władcą" —-księciem kościoła wkraczała w fazę rozstrzygającą.

Za pośrednictwem Secygniewskiego Jagiellończyk wezwał przychylnych sobie panów i szlachtę na zjazd do Sandomierza w Zielone Święta 1452 roku. Jakoż przybyli tu: biskup włocławski Jan, wojewoda poznański Łukasz Górka, wojewoda brzeski Mikołaj Szarlejski oraz wielu innych Wielkopolan znanych z niechęci do kardynała. Stawili się także ,,niektórzy wezwani listami panowie krakowscy" popierający króla w tym sporze. Narady trwały cały tydzień. Stronników Oleśnickiego nie dopuszczono na nie.

Zjazd sandomierski zaniepokoił Oleśnickiego i związanych z nim wielmożów. Spostrzegli bowiem, że król zdobył sobie w ciągu kilku lat poważne grono stronników i że się ono bardzo szybko powiększa. Należało liczyć się z istnieniem obozu królewskiego. Gdy Jagiellończyk przybył na uroczystości Bożego Ciała do Krakowa, ,,Zbigniew kardynał i wojewodowie krakowski i sandomier-

58

ski, przybywszy do rady królewskiej, użalali się gorzko na króla o wytoczone przeciw nim oskarżenia, oświadczając, iż gotowi byli tłumaczyć się i usprawiedliwiać z czynionych im zarzutów".

Kazimierz Jagiellończyk przyjął — tak się przynajmniej wydawało — za dobrą monetę ową manifestacyjną chęć pojednania. Ze była krótkotrwała, okazało się już wkrótce. Kardynał znów zarzucał królowi, że nie dba o pomyślność Polski, faworyzuje Litwę, odrywa od królestwa należne jej prawnie ziemie łucką i podolską; zamiast wymierzać sprawiedliwość i chronić poddanych od napaści łotrów, “oddawał się zbytkom i rozkoszom, trawiąc czas na próżnowaniu, łaźniach i biesiadach".

Poparli gorąco Oleśnickiego: wojewoda krakowski Jan z Tęczyna i sandomierski Jan z Oleśnicy, po czym cała trójka usunęła się ostentacyjnie z Wawelu i przestała przychodzić na posiedzenia rady królewskiej, utrudniając w ten sposób jej funkcjonowanie. Nie miało to zresztą większego znaczenia, gdyż król wyjechał wkrótce do Wielkopolski. W Łęczycy przyjmowali go wspaniale panowie wielkopolscy, zwłaszcza arcybiskup gnieźnieński. Stąd Jagiellończyk udał się do Nie-

59

szawy, “gdzie zaproszonego do siebie mistrza pruskiego wraz ,z biskupami i komturami we czwartek po 'Sw. Jakubie wspaniałą uraczył biesiadą i szubami sobolowymi tudzież innymi darami hojnie poczcił". Następnego dnia król z kolei był gościem krzyżaków w Toruniu, spożył wraz z wielkim mistrzem obiad i otrzymał od niego dary. Spotkanie przebiegało w pozornie przyjaznej atmosferze.

Z Wielkopolski ruszył król do Sieradza, gdzie w dniu 24 sierpnia miał się zacząć zjazd walny panów i szlachty całego królestwa. Kardynał Oleśnicki ostentacyjnie na obrady nie przybył. Zjawili się natomiast posłowie litewscy. “Prośba ich była tej treści: aby ich zostawiono przy całości granic, a zwłaszcza ziemi podolskiej i łuckiej, które książę Witold posiadał, nie dopuszczą bowiem żadnego umniejszenia kraju."

Ale nie tylko spory graniczne były przedmiotem litewskiego poselstwa. Oświadczyli bowiem Litwini, “że nie chcą w żaden sposób do Polski być wcielonymi ani jej podległymi i woleliby raczej wszyscy zginąć, niżeli na to zezwolić, aby ich do Królestwa Polskiego przydzielono i służyć mu kazano. Jeśli więc te żądania odrzucone będą,

oświadczyli, że postarają się o innych sprzymierzeńców i przyjaciół, bez naruszenia wierności i posłuszeństwa Kazimierzowi".

Wystąpienie posłów litewskich było ogromnie nie na rękę Jagiellończykowi. A właśnie w czasie sieradzkiego zjazdu przypuszczono do niego generalny atak, aby zatwierdził wreszcie prawa i przywileje, jak to był obiecał w czasie pertraktacji o tron. Tylko wielki talent dyplomatyczny i zręczność Kazimierza sprawiły, że przełożono sprawę do następnego walnego zjazdu, który miał się odbyć dopiero za rok. Załatwiwszy sprawy polskie, ruszył Jagiellończyk na jesień i zimę do Wilna.

Rok 1453 był specjalnie brzemienny w wydarzenia. Wiosnę król spędził jeszcze dosyć beztrosko n'a łowach w ulubionych litewskich puszczach. Ale już 13 czerwca był w Parczewie, gdzie miał się odbyć zjazd polsko-litewski dla ostatecznego załatwienia wiecznych sporów. Litwini zatrzymali się jednak w Brześciu, a do Parczewa przysłali tylko posłów, którzy powtórzyli stare postulaty. Przybyli tu także posłowie książąt mazowieckich upomnieć się o zabrane przez Litwę powiaty: Go-niądz i Tykocin. Kazimierz dość szorstko odmówił, co wywarło złe wrażenie na Polakach, a Oleśnic-

62

3ciemu dało okazję do nowych ataków na króla. Wyciągnięto też sprawę zatwierdzenia przywilejów.

W końcu zebrani rozjechali się, nie uchwaliwszy nic konkretnego prócz terminu następnego spotkania. Odbyło się ono 24 czerwca w Piotrkowie. Atmosfera była bardzo gorąca. Zebrani wydobyli ze skrzyni starannie przechowywane oświadczenie króla, w którym zobowiązywał się potwierdzić-prawa koronne, ,,i takowe publicznie odczytano". Kazimierz zwlekał cały dzień, wreszcie oświadczył dyplomatycznie, iż może potwierdzić prawa i przywileje Korony, ale tylko jako król polski. W związku z tym w akcie zatwierdzenia opuszczo-'ny zostanie tytuł wielkiego księcia litewskiego.

“To oświadczenie króla, chociaż zdawało się na pozór słuszne, gdy je atoli głębiej roztrząśniono, poznano, że mieściło w sobie ukrytą zdradę". W ten sposób związek Polski z Litwą nie tylko nie ulegnie wzmocnieniu, ale wprost przeciwnie — osłabnie! W Piotrkowie zawrzało. Gdy dalsze pertraktacje nie przynosiły rezultatu, partia wroga Jagiellończykowi posunęła się do groźby wypowiedzenia mu posłuszeństwa. Doszły do tego inne jeszcze uciążliwe i upokarzające żądania, aby wy-

63

dalio z Polski wszystkich Litwinów, a -Księstwo Litewskie oddać w zarząd specjalnie wybranemu namiestnikowi, królowi zaś wyznaczyć czterech doradców, “bez których by zezwolenia nie mógł nic ważniejszego poczynać". Wszystkie te punkty odczytał Jagiellończykowi nie bez wielkiej satysfakcji jego śmiertelny wróg i główny wichrzyciel — kardynał Zbigniew.

Urodzony dyplomata i realista, jakim był przy całej swej apodyktyczności i absolutystycznych zapędach, Kazimierz zrozumiał, że zwyciężyć Oleśnickiego może tylko godząc się na żądania szlachty. Choć z ciężkim sercem, rezygnuje z walki, którą prowadził wytrwale od kilku lat. Było to przykre, ale jedyne wyjście. W obecności magnatów i dwunastu spośród szlachty wypowiada więc znamienne słowa:

— Ja, Kazimierz, król polski, wielki książę litewski i dziedziczny pan Rusi, przysięgam, ślubuję 'i przyrzekam na tę świętą boską Ewangelię, że wszystkie prawa, swobody, przywileje, zapisy i nadania mojego Królestwa Polskiego, duchowne i świeckie, kościołom i Królestwu Polskiemu, bi-. skupom i książętom, panom, rycerstwu, miastom, mieszkańcom kraju, zgoła wszystkim poddanym

64

wszelkiego stanu i powołania, przez świętej pamięci książąt, królów, rządców i jakichkolwiek bądź panów i dziedziców Królestwa Polskiego, a mianowicie przez Władysława ojca i Władysława brata mego, królów polskich, udzielone, darowane i nadane, utrzymam, zachowam i wykonam we wszystkich warunkach i opisach. Cokolwiek zaś niesprawiedliwie od tego Królestwa oderwano albo wydarto, to według możności mojej usiłować będę przywrócić i z całością państwa spoić; granic jego nie uszczuplę, ale owszem, całymi siłami przyrzekam ich bronić i starać się o ich rozszerzenie.

Tym oświadczeniem Kazimierz zrywa z dotychczasową polityką, wiąże się ze szlachtą, rezygnuje - z dużej części swych pierwotnych ambitnych planów. Do niektórych z nich wróci jeszcze — ale już nigdy nie uda mu się w pełni ich przeprowadzić. fiyła to cena, którą musiał zapłacić za ostateczne zwycięstwo nad kardynałem, a także za możliwość rozwinięcia szerokiej gry międzynarodowej, aby odzyskać ziemie “niesprawiedliwie od tego Królestwa wydarte": Pomorze. Trzeba bowiem pamiętać, że do Piotrkowa przybyli posłowie Związku Pruskiego, a zaraz za nimi zjechali wy-

5 Kazimierz Jagiellończyk

słannicy wielkiego mistrza krzyżaków. Na Pomorzu zaczynała się wielka burza i Kazimierz doskonale oceniał możliwości i perspektywy, jakie stawały właśnie przed Polską.

Wojna trzynastoletnia wisiała w powietrzu.

4. Małżeństwo i dyplomacja

W osobistym życiu władca nie powinien rządzić się sercem. Najbardziej prywatne sprawy podporządkowane muszą być racji stanu. Małżeństwo królewskie rodzi się więc jako wynik dyplomatycznych rozważań, przewidywań kierunków rozwoju sytuacji międzynarodowej, ewentualnych rozgrywek między panującymi domami.

Dziesięć dni trwały narady posłów polskich i króla węgierskiego Władysława Habsburga, którzy zjechali się w 1453 r. we Wrocławiu. Wkrótce ogłoszono uroczyście, że król polski Kazimierz Ja-giellończyk poślubi siostrę Władysława, a córkę Albrechta, niegdyś władcy Czech i Węgier i króla rzymskiego, Elżbietę Habsburżankę. Dwa wiel-

s*

67

kie rody panujące połączą się mocnym węzłem. Który wyciągnie stąd większe korzyści, pokaże przyszłość. Doradcy obu stron roztaczają przed władcami różne ponętne perspektywy...

Narzeczona miała niespełna siedemnaście lat, była nieładna nawet mimo uroku młodości. Portrecik dostarczony Kazimierzowi, zachęcające relacje dworaków nie mogły przesłonić tego faktu. Ale nie o urodę chodziło przecież roztropnemu królowi! Nie o posag — 100 tysięcy czerwonych złotych, które Władysław obiecał wypłacić siostrze, nigdy zresztą swej obietnicy nie wypełniając. Elżbieta da mu synów, wzmocni dynastię jagiellońską. Spowinowacenie się z Habsburgami umożliwi już niezadługo prowadzenie szerokiej, międzynarodowej gry. Stary dom litewski wy-dźwignie się na wielką potęgę Europy środkowej.

Termin ślubu wyznaczono na luty 1454 roku. Kazimierz zobowiązał się zapisać swej przyszłej' żonie dosyć hojne wiano w ziemi sandomierskiej i łęczyckiej, m. in. miasta: Koło, Opoczno, Prze-decz. Miesiące jesienne i początek zimy strawił Kazimierz — wedle kronikarza — polując w puszczach litewskich i przygotowując wielkie zapasy dziczyzny, by godnie przyjąć narzeczoną i przy-

68

Królowa Elżbieta (wg drzewa genealogicznego cesarza Maksymiliana I)

byłych na zaślubiny gości. Solone, wędzone lub wprost zamrożone sztuki zwierzyny —- nie brakło wśród nich słynnych z doskonałego mięsiwa niedźwiedzi, których łapy zwłaszcza uchodziły w średniowieczu za przysmak — transportowano ha saniach przez całą Polskę aż do Krakowa.

Wkrótce ich śladem ruszył sam król, zatrzymując się po kilka dni w znaczniejszych grodach i miastach, załatwiając ważniejsze sprawy państwowe i przyjmując posłów. W Sandomierzu zabiegli mu drogę posłowie Związku Pruskiego z wielmożą pomorskim Gabrielem Bażyńskim na czele. Kazimierz przyjął ich łaskawie, a na gotowość poddania ziem pruskich Polsce zalecił, aby przysłano oficjalne w tej sprawie poselstwo.

25 stycznia 1454 roku król wjechał do Krakowa, witany uroczyście przez dostojników, rycerstwo, mieszczan i studentów. Zabrano się żwawo do przygotowania uroczystości weselnych. Naprzeciw narzeczonej ruszyć miał orszak złożony z najprzedniejszych panów i szlachty. Król dobrał starannie uczestników, powierzając tak zaszczytną misję Janowi z Czyżowa, kasztelanowi i staroście krakowskiemu, Janowi z Tęczyna, wojewodzie krakowskiemu, Stanisławowi Ostrorogowi, woje-

70

wodzie kaliskiemu i Piotrowi z Szamotuł, kasztelanowi poznańskiemu. Mieli więc witać Elżbietę zarówno Małopolanie, jak Wielkopolanie. Jagiel-lończyk taktownie podzielił owo wyróżnienie między obie zwalczające się grupy, bacząc, by nowy spór prestiżowy nie zaognił sytuacji wewnątrz kraju.

Wielmożom towarzyszyły ich żony, stateczne matrony, które miały się zająć młodziutką Habs-burżanką i dotrzymać jej towarzystwa. Dołączono także do orszaku dla większej okazałości ,,młodzież wybrańszą królewskiego dworu", cały zastęp dzielnych rycerzyków, paziów, giermków, służby, tak iż cały poczet liczył ponad dwa tysiące osób, przybranych strojnie i kolorowo, na doborowych koniach. Kawalkada ruszyła gwarnie, z muzyką i śpiewami, przez zaśnieżone drogi, ku Śląskowi, skąd przybyć miała narzeczona.

Elżbieta, eskortowana przez grono znakomitych pań i panów czeskich, węgierskich i austriackich, zjechała do Cieszyna 2 lutego. Tutaj, po dwudniowym odpoczynku, nadeszła chwila rozstania ze znajomymi i przyjaciółmi. Przybyli do Cieszyna Polacy mieli odtąd towarzyszyć młodej narzeczonej i wieść ją na Wawel.

71

Droga, mimo że orszak starał się ją uczynić jak najmniej przykrą, nie była ani łatwa, ani miła. “Mrozy ostre tegorocznej zimy — pisze kronikarz — trwały aż do dnia 6 lutego, a ogromnie śniegi wszystkie drogi pozawalały. Nie tylko trzody domowe, ale i dzikie zwierzęta po lasach nie miały się czym żywić." Grajkom nadwornym, którzy umilać mieli czas Elżbiecie, grabiały ręce; wycie wilków goniło orszak całymi milami. Noclegi, acz przygotowane zawczasu starannie (jechano na Pszczynę, Oświęcim, Skawinę), nie zawsze były dostatecznie przytulne. W dodatku Kazimierz wysłał specjalnych gońców, którzy o trzy dni wstrzymali wjazd do Krakowa, przygotowania bowiem nie zostały na czas ukończone.

Na Wawelu tymczasem wrzały gorączkowe prace. Najlepsi rzemieślnicy krakowscy odświeżali sprzęty, krawcy szyli stroje, miecznicy i płatnerze polerowali stare zbroje i broń, aby błyszczała w dzień ślubu jak nowa. Złotnicy, haf tarze, kuśnierze od lat nie mieli tylu korzystnych zamówień. Piekarze, cukiernicy i pasztetnicy również uwijali się gorączkowo. W mieście panowała radosna przedświąteczna atmosfera. Trzosy kupców i bankierów pęczniały. W cenę szły korzenie i wina,

72

których dwór potrzebował ogromne ilości, jedwabie i sukna kupowane przez gotujących się do okazałego wystąpienia magnatów i rycerzy.

W piątek 8 lutego rozeszła się po Krakowie wieść, że uroczysty wjazd odbędzie się następnego dnia, “w godzinie pacierzy kapłańskich zwanych tercją", tj. w połowie przedpołudnia. Na ulice, odświętnie wymiecione i przybrane, wyległy tłumy, okna domów na trasie przejazdu pełne były ciekawych. Pachołkowie miejscy z trudem utrzymywali porządek.

Kazimierz wyjechał naprzeciw narzeczonej w otoczeniu panów duchownych i świeckich; towarzyszyli mu także książęta śląscy: Wacław raciborski oraz Janusz i Wacław oświęcimscy. “Wspaniale i przepysznie wydawał się król Kazimierz w swoim przybraniu pełnym blasku, gdy samo siodło, wędzidło, strzemiona i odzienie królewskie, prócz koni nakrytych rzędami z aksamitu i złotogłowiu, na 40 tysięcy czerwonych złotych ce'-niono".

Orszak królewski aż kłuł w oczy blaskiem szlachetnych kruszców, kamieni, barwami strojnych szat. “Przesadzali się w tym przepychu niektórzy panowie polscy — notuje z pewną przyganą Dłu-

73

gosz — wystąpiwszy wraz ze swoimi drużynami na koniach suto przybranych, w świetnym stroju, błyszczącym złotem i purpurą". Niestety, niesprzyjająca pogoda zepsuła nieco barwne widowisko, “od rana bowiem do wieczora ulewny deszcz padał, za czym te bogate stroje, przemokłe od słoty, w większej części poniszczały".

Ociekający wodą król, nadrabiając miną, powitał narzeczoną ,,z radością i wesołą twarzą". Następnie powitała Habsburżankę królowa Zofia, po czym zabrała ją do swego powozu i powiozła n'a Wawel. Z powodu tłoku orszak poruszał się powoli (a więc nie wszystkich deszcz rozproszył!) i dopiero ku wieczorowi dotarł na zamek.

Tutaj nastąpiły nowe ceremonie. U wrót katedry wawelskiej czekał na przyszłą królową kardynał Zbigniew i duchowieństwo krakowskie. Po mowach powitalnych zaprowadzono ją do kościoła, gdzie po krótkiej modlitwie “złożyła na ołtarzu ofiarę". Dopiero potem, upadającą ze zmęczenia, odprowadzono do przygotowanych pokoi. Po krótkim odpoczynku i zmianie szat czekała ją jeszcze wystawna wielogodzinna uczta. Życie królów me jest łatwe!

Ślub miał się odbyć następnego dnia, t j. w nie-

74

dzielę 10 lutego. Tymczasem rano wybuchł nowy zatarg między panami wielkopolskimi i małopolskimi. Szło o to, kto ma młodej parze dawać ślub — kardynał Zbigniew Oleśnicki czy też arcybiskup gnieźnieński Jan Odrowąż Sprowski. Zwaśnieni reprezentanci wrogich obozów wdali się w gorszącą kłótnię, nie bacząc na to, że królewscy narzeczem, przybrani w ślubne szaty, czekają w swych komnatach. “Na tej sprzeczce zeszło prawie aż do południa" — notuje kronikarz. Wreszcie rzecz załatwiono kompromisowo: ślub dawał Oleśnicki, a koronował Elżbietę na królową arcybiskup Sprowski.

Po wielogodzinnym męczącym wyczekiwaniu uroczystość odprawiono ,,z wielkim pośpiechem, z przyczyny nadchodzącego już wieczora". Złego wrażenia nie mogły zatrzeć zabawy, turnieje i bale, wyprawiane przez osiem dni. Nie rozproszyły też naprężonej atmosfery Wawelu. Prawdziwie beztrosko bawili się tylko młodzi niewiele znaczący dworzanie, służba, a u podnóża zamku pospólstwo krakowskie — ci wszyscy, którzy nie zdawali sobie sprawy, iż kraj stoi w przededniu ważnych i trudnych wydarzeń.

Jednym z najważniejszych zadań, jakie stały

'75

przed państwem polskim w drugiej połowie XV wieku, było zjednoczenie wszystkich ziem polskich, zwłaszcza zaś odebranie krzyżakom Pomorza Gdańskiego. Zakon nakładał wysokie cła na -polskie towary i hamował kontakty handlowe miast polskich z pomorskimi. Cierpiał na tym handel zagraniczny, dla którego Bałtyk stanowił ważną drogę wywozu polskich produktów i przywozu różnych towarów obcych.

Pomorze również odczuwało odcięcie od naturalnego zaplecza, jakim były dla niego ziemie nad środkową i górną Wisłą. Przywóz żywności i surowców z Polski miał duże znaczenie dla miast pruskich, które pozostawały w stałym niemal konflikcie z zakonem krzyżackim. Ten bowiem, jako zwierzchnik feudalny ziem pruskich, usiłował nie dopuścić do rozwoju samorządu miejskiego oraz obciążał miasta wysokimi podatkami.

Jednocześnie zakon', który na własną rękę prowadził ożywiony handel z krajami Europy zachodniej, był poważnym konkurentem dla Gdańska, Torunia, Elbląga i innych miast pruskich. Wrogie krzyżackiej władzy nastroje spotęgowały się zwłaszcza po wielkiej wojnie z lat 1409—1411.

“W czasie wojny mistrz i zakon raczej z zam-

76

Spisywanie skarg na krzyżaków (ryć. z XVI w.)

ków spoglądali na nasze nieszczęścia, niż nam dopomagali! — skarżyła się ludność.

Krzyżacy, wszczynając awanturnicze wojny z Polską, działali na niekorzyść swych poddanych. Próżno całe Pomorze protestowało przeciw prze- .

77

dłużaniu się zbrojnych zatargów i domagało się pokoju. Zakon nie chciał się wyrzec swej agresywnej polityki. W związku z tym kwitnący niegdyś i ludny kraj ubożał. Obalenie rządów krzyżackich stawało się dla ludności Pomorza sprawą życia lub śmierci.

5. Powrót nad Bałtyk

Eberhard von Kynsberg, poseł krzyżacki na uroczystościach zaślubin królewskich, spotkał się na Wawelu z Gabrielem Bażyńskim i innymi Pomo-rzanami. Łatwo się domyślił, czego na polskim dworze szukają najwybitniejsi członkowie Związku Pruskiego. Zresztą wieść, że król przyjął Po-morzan bardzo łaskawie, rozeszła się już po zamku. Kynsberg zrozumiał niebezpieczeństwo, jakie zawisło nad zakonem, i postanowił działać, wykorzystując opozycyjne nastroje Małopolan wobec króla.

Posłuchajmy, co mówi o tym Długosz: ,,Na uroczystość zaślubin królewskich wysłany był od mistrza i zakonu podskarbi wielki ze zleceniem, aby

79

50 tysięcy czerwonych złotych, które wziął ze sobą, rozdał w podarunku królowi i panom koronnym... a starał się odwieść króla od przyjęcia szlachty i miast pruskich pod swoją opiekę i rządy. Podskarbi, nie dopełniwszy tak zbawiennych zleceń, a wyrozumiawszy, że król i panowie radni skłaniali się do prośby szlachty i miast pruskich, jak tylko wziął odprawę, opuścił natychmiast Kraków i najkrótszą drogą wyruszył do Śląska, a potem do Miśni i Saksonii, aby za owe 50 tysięcy złotych zbierać zaciągi na obronę mistrza i zakonu.

Przed wyjazdem atoli z Krakowa, dowiedziawszy się, że król Kazimierz przyjął pod swą zwierzchność Prusaków, zasiał zgubne ziarno niezgody. Był bowiem pod te czasy Piotr Szafraniec, podkomorzy krakowski, jeden z panów koronnych,' z przyczyn swoich chytrych knowań w wielkiej u króla Kazimierza niełasce. Człek ladaco jakich mało, złodziejów i rozbójników spólnik i obrońcą, szczwany matacz i podstępca, kłamstwy barwionymi umiejący własnych najzaufańszych przyjaciół podchodzić, a otumanionych łotrowsko zaprze'-dawać; śmiały zdrajca i sprzysiężnik, przezorny przy tym i układny.

Do tego więc udał się podskarbi krzyżacki, a przenajętego złotem i hojnymi obietnicami użył jako narzędzia najskuteczniejszego do popierania swojej sprawy, a szkodzenia królowi i Królestwu. Doradził mu wzniecić domową wojnę dla przeszkodzenia wojnie zewnętrznej. Aby zaś zamierzoną zbrodnię tym lepiej ukryć w tajemnicy, niewielu przypuścił do spisku i w nocy składał narady. Lubo ten zamach zdradziecki nietajny był królowi i panom koronnym, gdy jednak rzecz wniesiono na radę, podobało się puścić wszystko płazem."

Ostatecznie intrygi krzyżackie nie przyniosły rezultatu. Nie pomógł również opór Zbigniewa Oleśnickiego, który doradzał usilnie, “aby wbrew. zawartym sojuszom i przysiędze nie przyjmować nad Prusakami opieki i panowania". Ogromną większością głosów rada królewska poparła Związek. Sojusz króla z Wielkopolanami wydał owoce. 6 marca 1454 r. kancelaria królewska opublikowała dokument, w którym Kazimierz Jagiellończyk ogłaszał uroczyście i podawał współczesnym do wiadomości włączenie Prus w skład Korony Polskiej. Pomorze, które “krzyżacy, fałszywie nazwani braćmi zakonnymi, z dopustu bożego... pota-

jemnie najechali, zajęli i bezprawnie zatrzymali wbrew naleganiom króla, na zatratę swych dusz i wbrew miłości bliźniego", miało po 150 latach powrócić do macierzy.

Ale od ogłoszenia inkorporacji do rzeczywistego przyłączenia Pomorza wiodła daleka i uciążliwa droga. Obóz szlachecki i miasta pruskie, które podejmowały walkę o zjednoczenie Pomorza z macierzą, miały przeciw sobie w kraju grupę potężnych magnatów. Cesarz i papież opowiadali się po stronie zakonu, który stawał do walki mając tak potężnych sojuszników.

Początek działań wojennych nie był dla krzyżaków pomyślny. Decydującą rolę odegrała szybkość działania zbuntowanych stanów pruskich. Akcję antykrzyżacką prowadziła tu już od dawna szlachta pruska wchodząca w skład działającego' od r. 1397 tzw. Związku Jaszczurczego. W r. 1440 ' powstał tzw. Związek Pruski, skupiający oboik szlachty również mieszczan.

Na wieść o przychylnym stosunku Polski do sprawy pomorskiej w Prusach wybuchło powstanie. Za przykładem Torunia i Gdańska, które pierwsze obaliły rządy krzyżackie, poszedł Grudziądz, Elbląg i Królewiec. W krótkim czasie

82

z większych twierdz w rękach zakonu pozostał jedynie Malbork, Sztum i Chojnice. W końcu maja 1454 roku Kazimierz Jagiellończyk wkroczył uroczyście do Torunia.

“Wstąpiwszy na majestat wśród rynku miasta Torunia ustawiony i świetnie przyozdobiony, sam mając na sobie kapę i wszelkie znamiona dostojności królewskiej: koronę na głowie, jabłko i berło w ręku, przy boku miecz, a wkoło siebie grono prałatów i panów polskich, odbierał przysięgę Wierności i hołd Ziemi Chełmińskiej, którą w jej imieniu składał wojewoda Gabriel Bażyński wraz z przedniejszymi panami i starszyzną miast Chełmna i Torunia, niosąc chorągiew i godła Ziemi Chełmińskiej, a na znak podległości i posłuszeństwa rzucając je pod nogi królewskie."

Po tej ceremonii król udał się do kościoła Sw. Jana, gdzie odśpiewano Te Deum laudamus. “Dzień cały spędzono wśród powszechnej radości i uweselenia" — notuje kronikarz.

Podobnie było w Elblągu, gdzie hołd królowi składał m. in. biskup chełmiński. Na stałą kwaterę wybrał król Toruń. Tu załatwiał najpilniejsze sprawy pruskie, m. in. przywileje dla Gdańska, Torunia i Elbląga. Do pobliskiej Nieszawy

6*

83

Poselstwo pruskie u Kazimierza Jagiellończyka (wg miniatury z 1496 r.)

ściągnęła wkrótce nowo poślubiona królowa Elżbieta.

Upojenie pierwszymi sukcesami nie trwało jednak długo. Wojsko polskie ustępowało pod względem jakości świetnie wyćwiczonym najemnym oddziałom zakonu. Ciągnąca na wojnę szlachta była niekarna i kłótliwa. Z Niemiec napływały niepokojące wieści o pośpiesznych zaciągach dla wielkiego mistrza. Zakon szykował się do odwetu. Bardziej doświadczeni w sprawach wojskowych doradcy królewscy naglili do pośpiechu. Rozgrywka o Pomorze dopiero się zaczynała, a jej przebieg miał być trudny i skomplikowany.

Upalne lato 1454 r. miało się właśnie ku końcowi, gdy rycerstwo z Wielkopolski, z którym król wiązał duże nadzieje, otrzymało rozkaz stawienia się pod Chojnicami.

Już sam pochód wojsk polskich nie zapowiadał nic dobrego. Naprzeciw karnym, zdyscyplinowanym oddziałom krzyżackim ciągnęła niesforna tłuszcza, rabując leżące po drodze włości, niszcząc dobytek chłopów, grabiąc wsie i miasteczka. Na całym szlaku, którym posuwało się pospolite ruszenie, podnosiły się krzyki i płacze pokrzywdzonej ludności. Na koniec “przybyli w miejsce wy-

85

znaczone, do wsi Cerekwicy". O dwie mile leżały Chojnice, oblegane bezskutecznie przez wojsko królewskie, zajęte — jak powiada Długosz •— “raczej zbytkami i swawolą niżeli dobywaniem miasta". ,' .

Wielkopolanie rozłożyli się w Cerekwicy bezładnym i hałaśliwym obozem, który wkrótce zamienił się w burzliwie obradujący sejmik. Gdy król nadciągnął od strony Chojnic, niesforne tłumy, “zapomniawszy dawnej karności rycerskiej, posłuszeństwa i uszanowania", otoczyły go i zażądały potwierdzenia starych oraz nadania nowych przywilejów dla szlachty, grożąc, że ,,w przeciwnym razie nie pójdą wcale do walki".

Moment był niezwykle trudny. Z Niemiec Ciągnęła na pomoc oblężonym w Chojnicach krzyżakom potężna odsiecz. Jej przednie straże — jak 'donosiły wysłane na zwiady oddziały — były już niedaleko. Od postawy Wielkopolan zależały teraz losy oblężenia, a nawet — jak się wydawało królowi — losy całej wojny. Przyparty do muru, obiecał spełnić wszystkie żądania szlachty, zgodził się rozszerzyć jeszcze bardziej i tak niemałe jej prawa. Ustępliwość króla ułagodziła nieco rozgorączkowaną tłuszczę. Zmęczona gardłowaniem i zado-

86

wolona z łatwego triumfu szlachta dała się zebrać, uporządkować i wreszcie poprowadzić na Chojnice.

Rankiem 18 września 1454 r. wojska polskie, podzielone na 7 hufców bojowych, zajęły stanowiska na wzgórzach leżących na południowy zachód od Chojnic. Od zachodu, to jest od strony, z której miał nadciągnąć nieprzyjaciel, chroniły je głębokie jezioro i bagna przecięte wąską groblą. Była to więc pozycja obronna, niezwykle wygodna dla tak niedoświadczonego żołnierza, jak wielkopolskie pospolite ruszenie. Wysłane na zwiady poprzedniego dnia straże donosiły, że nieprzyjaciel jest już zupełnie blisko, a więc w obozie polskim spodziewano się go od rana. Sam król, przybrany jak do bitwy, spoglądał co chwila w stronę, gdzie na drugim brzegu jeziora miały się ukazać wrogie zastępy. Ale nadbrzeżne łąki były wciąż puste, czerniejące zaś w dali zarośla nieruchome i milczące.

I tak “stało wojsko przez dzień cały, czekając od rana aż do godziny nieszpomej ochoczo i z wielkim upragnieniem walki". Było' już dobrze pod wieczór, kiedy ukazały się pierwsze oddziały krzyżaków. Za nimi postępowały w milczeniu następne

87

doborowe i sprawne hufce. Okryci żelazem rycerze, siedzący na ogromnych koniach, wydawali się z daleka, wśród oparów wstających z bagien i jeziora, podobni do baśniowych olbrzymów.

Na widok coraz to nowych zastępów strach opanował Wielkopolan, “niewielu bowiem było wśród nich rycerzy ćwiczonych w boju, ale najwięcej nowo zaciężnych, którzy — jak to ludziom wrodzone — przy pierwszym spotkaniu odczuli trwogę". Również wodzowie polscy — wojewoda poznański Łukasz z Górki, wojewoda kaliski Stanisław z Ostroroga, wojewoda inowrocławski Mikołaj Szarlejski oraz kasztelan rozpierski Dzierżek a- Rytwian — wszyscy stronnicy królewscy i zaufani Kazimierza, jako wojownicy byli niezbyt doświadczeni.

Pomimo to początek bitwy był dla Polaków pomyślny. Krzyżacy dotarli do jeziora i tu ustawili się w szyki. Podzielili się na 5 hufców, każdy w kształcie klina, według niemieckiego obyczaju. Dwa wojska gotowe do boju mierzyły się teraz wzrokiem poprzez dzielącą je spokojną taflę wody. Nagle w wieczornej ciszy rozległa się głucha, potężna pieśń: to rycerstwo niemieckie ze śpiewem gotowało się do bitwy.

88

Do ataku pierwsi ruszyli Polacy. Chorągwie przebyły groblę i uderzyły na nieprzyjaciela z taką siłą, że jego szeregi zmieszały się. Rozpoczęła się zaciekła walka wręcz. Poległo wielu rycerzy, a główny dowódca niemiecki Bernard Szumborski dostał się nawet chwilowo do niewoli. Już wśród Niemców rozlegały się krzyki rozpaczy, a zwycięstwo zdawało się chylić na polską stronę, kiedy załoga krzyżacka zamknięta w Chojnicach wypadła nagle z twierdzy i uderzyła na tylne straże polskie.

Tego nie przewidzieli ani Kazimierz Jagiellończyk, ani jego dowódcy. We wziętym w dwa ognie wojsku powstał zamęt i panika. Pierwszy rzucił się ze swym hufcem do ucieczki rzekomo Stanisław Ostroróg. Za nim poszli inni, pozostawiając na placu boju chorągwie i broń. Na próżno garstka mężnie j szych rycerzy usiłowała stawić czoło nieprzyjacielowi i zatrzymać uchodzących! W nierównej walce padł podkanclerzy Piotr ze Szcze-kocin, starosta kolski — syn słynnego Zawiszy _: Czarnego — Jan Zawisza z Rożnowa i wielu innych.

Nie n'a wiele się również zdało osobiste męstwo Kazimierza Jagiellończyka. “Sam król—pisze

Nagrobek Jana

Zawiszy

z Rożnowa

poległego

pod Chojnicami

kronikarz — o mało nie wpadł w ręce nieprzyjaciół, z zaciętą bowiem wytrwałością dotrzymywał placu, krzepiąc i usiłując odświeżyć bitwę; zaledwie ci, którym straż jego była powierzona, zdołali opierającego się zabrać z pola i zmusić do ucieczki."

Klęska pod Chojnicami wywołała wielką radość wśród krzyżaków, a strach i zamieszanie na całym Pomorzu. Ustało oblężenie Malborka. Niektóre zamki i miasta ponownie dostały się w ręce krzyżackie. Oblężenie Chojnic skończyło się niepowodzeniem. Zdawało się, że bitwa ta zaciąży na dalszym przebiegu wojny. Stronnictwo Oleśnickiego, od początku niechętne walce, przeżywało cichą satysfakcję. Małoduszna i wygodna szlachta, ta sama, która pod Cerekwicą wymogła na królu przywileje, a pod Chojnicami niesławnie uciekła, wołała teraz, że przyczyną klęski było nieudolne dowództwo. Wodzowie ze swej strony składali winę na niedoświadczenie i tchórzostwo żołnierza.

- Najchlubniej zachowało się mieszczaństwo. Kiedy uchodzący z pola bitwy król, “smutny i wyrzekający na los przeciwny", przybył do Bydgoszczy, o. potem do Nieszawy, odszukało go tam poselstwo miast pomorskich i zaniosło, usilną prośbę, “aby

91

się nie zrażał doznaną przeciwnością, ale czym prędzej nowe zbierał wojska". Dzielni mieszczanie oświadczyli, że “wszyscy majątki swe chętnie poświęcą na powetowanie tej klęski, a wiary swojej i przychylności nie złamią do śmierci". Pokrzepiony tym Jagiellończyk miał oświadczyć, iż “klęska doznana bardziej go rozgniewała, niż pokonała", i postara się, aby nieprzyjaciel nie cieszył się długo swymi sukcesami.

Tak zakończył się akt pierwszy zmagań polsko--krzyżackich. Mimo wszystko oznaczał on, że Polska ponownie stanęła nad Bałtykiem. Ugruntowanie tego osiągnięcia przynieść jednak miały dopiero lata następne.

Prowadzenie wojny wymaga jednak pieniędzy. Lata, które nastąpiły po klęsce pod Chojnicami, to dla Kazimierza Jagiellończyka okres nieustannych zabiegów o środki na dalszą akcję militarną na Pomorzu.

Jeszcze w r. 1454 powołano pod broń pospolite ruszenie z wszystkich ziem polskich z wyjątkiem lwowskiej i podolskiej, zagrożonych najazdami tatarskimi. Ale — król rozumiał to doskonale — nie było ono w stanie skruszyć sił zakonu — świetnie wyćwiczonych, zawodowych wojsk zacięż-

92

nych. W Brześciu Kujawskim n'a walnej naradzie-

-dyskutowano dalsze perspektywy walk. W toku wojny bowiem coraz większą rolę odgrywać ipo-częli najemnicy, werbowani także poza granicami kraju — na Śląsku, Morawach, w Czechach. Potrzeba było na to mnóstwo pieniędzy, skoro żołd tygodniowy konnego wahał się w tym czasie od l do 2 złotych węgierskich.

Kapitały mieszczańskie, złożone przez takie miasta, jak Gdańsk, Toruń, Kraków, nie mogły już wystarczyć. Pozostało odwołać się do szlachty, aby zgodziła się na podatki. “Ale szło to leniwo, choć potrzeby były palące" — stwierdza kronikarz. Zwłaszcza Małopolanie niechętnie przyłączali się do uchwał finansowych. Na wielu sejmikach wołano wprost, “aby szlachty nie niszczyć częstymi wyprawami i pieniężnymi ofiarami".

Protestowało przeciw ponoszeniu ciężarów na wojnę również duchowieństwo. Gdy w roku 1456 Jagiellończyk gorączkowo poszukiwał środków na wykupienie Malborka z rąk zaciężnych oddziałów czeskich, udał się do biskupa i kanoników krakowskich (a było to już po śmierci niechętnego wojnie Oleśnickiego) z prośbą o pożyczenie naczyń

•i klejnotów. W kapitularzu doszło do dramatycz-

93

nej sceny: król z płaczem błagał o pomoc, przypominał, że kraj jest w potrzebie. Wreszcie duchowieństwo zgodziło się poręczyć za króla u kupców krakowskich, którzy zebrali na pożyczkę 6 tysięcy czerwonych złotych. Na wykup zaś trze-. ba było 436 tysięcy!

Stały brak pieniędzy odbijał się na przebiegu działań wojennych. A były to lata wielkich zmagań. Krzyżacy z pomocą-własne j floty i dostarczonych przez Danię okrętów starali się opanować sytuację na morzu. Było to groźne niebezpieczeństwo zwłaszcza dla Gdańska. Król począł więc werbować żeglarzy do swej służby, wydając im tzw. listy kaperskie, upoważniające do zajmowania i uprowadzania nieprzyjacielskich statków. Powstała dzięki temu polska flota odniosła w 1456 r. zwycięstwo koło wyspy Bornholm nad okrętami duńskimi. W rezultacie zniechęceni porażką Duńczycy przestali pomagać krzyżakom.

Inne świetne zwycięstwo na wodzie odniesiono w 1463 r. w pobliżu Elbląga. Łączy się ono ściśle z dziejami miasta Gniewa. Była to silna twierdza krzyżacka, długo oblegana bezskutecznie przez polskie rycerstwo. Na czele oblegających stał mężny i biegły w sztuce wojennej wódz Piotr Du-

94

nin. Zdobycie twierdzy gniewskiej było sprawą niezwykle palącą. Kto bowiem panował nad Gni&-wem, ten miał w swych rękach drogę wiślaną do Malborka i całych Prus. Usadowieni w Gniewie krzyżacy uniemożliwiali swobodny spław ku morzu towarów z ziem polskich. Cierpiały na tym bardzo miasta pomorskie.

Nic też dziwnego, że pod Gniewem toczyły się długie zacięte boje. W końcu Dunin postanowił wziąć twierdzę głodem. Zamek i miasto otoczono szańcami. Wisłę zablokowała flota gdańska, złożona z czółen, barek i niewielkich rzecznych statków.

Na odsiecz Gniewa ruszył z Królewca sam wielki mistrz z flotą liczącą 44 okręty. Od strony lądu miał zaatakować wojska Dunina Bernard Szum-borski z 2 tysiącami zaciężnych. W sumie armia idąca na Gniew liczyła 3 500 ludzi, o l 500 więcej, niż posiadał Dunin. Nie zapewniło to jednak wojskom zakonnym zwycięstwa. Flota krzyżacka zjawiła się wcześniej niż armia lądowa. Wielki mistrz, chwiejny i niezdecydowany, zląkł się samotnej walki i rozpoczął odwrót. W ślad za nim ruszyły okręty gdańskie i elbląskie, razem 25 jednostek.

14 września 1463 r. wielki mistrz i goniący go

95

mieszczanie dotarli do Elbląga. Szczupła ilościowo flota związkowa otoczyła zbite ciasno okręty krzyżackie. Atak nastąpił w kilkanaście godzin później, o świcie 15 września. W słabym świetle jesiennego poranka okręty gdańskie i elbląskie runęły na wroga. W ciągu paru minut zarzucono haki i pomosty, okręty sczepiły się bokami. Rozpoczęła się zaciekła walka wręcz. Około południa bitwa była skończona. Wielki mistrz uciekł w popłochu w stronę Królewca, rad, że unosi głowę z pogromu. W ręce zwycięzców wpadło 600 jeńców i niemal cała flota krzyżacka.

Tymczasem na lądzie krzyżaków również spotykały niepowodzenia. Do z dawna opowiadających się po stronie Polski mieszczan dołączył się szeroko rozlewający się na całym Pomorzu ruch chłopski. Tylko w niewielu okręgach chłopi opowiadali się za krzyżakami. W 1457 r. w ręce polskie wpadł zamek malborski, a choć krzyżacy zdołali go odebrać, w 1460 został ponownie, tym razem definitywnie, zajęty przez nasze wojska, W dwa lata później (1462) Dunin odniósł świetne zwycięstwo koło Pucka nad Jeziorem Zarnowiec-kim.

Barwny opis tej bitwy zamieszcza Długosz.

1 Kazimierz Jagtellończyk

97

Pierwsze starcie, z obu stron poprowadzone z impetem, wypadło zwycięsko dla Polaków, ponieważ dworzanin królewski, Paweł Jasieński, znany siłacz, skoczył z boku na nieprzyjaciela i kopie krzyżackie pokruszył lub powybijał z rąk żołnierzy. Bohaterski ten czyn otworzył drogę polskiemu rycerstwu, które ochoczo runęło na wroga. Zaczęła się zacięta walka, która trwała trzy godziny. Potem znużeni zapaśnicy cofnęli się do taborów dla krótkiego odpoczynku. Następne starcie przyniosło znów sukces Polakom: dowódca krzyżacki Frycz Rawnecke został raniony.

Kilkakrotnie jeszcze podrywali się krzyżacy do ataku, próbowali przeciwdziałać rozsypce wojska, zewrzeć szeregi. Wszystko na próżno! Polskie rycerstwo gromiło przeciwnika coraz dzielniej. Polegli wkrótce wodzowie krzyżackich oddziałów, a naczelny dowódca, Frycz, po beznadziejnej obronie zwalił się z konia.

,,Zwycięstwo było zupełne — pisze Długosz. —-Zabrali Polacy 200 wozów, 15 dział i wszystek obozowy rynsztunek. Ze strony nieprzyjacielskiej legło w bitwie 2 tysiące ludzi, 600 dostało się do niewoli. Z Polaków, prócz Hektora Chodorowskie-go herbu Bróg, żaden szlachcic nie zginął; tylko

98

z gminu, talk z konnych, jak i pieszych, stu mężów." Było jednak wielu rannych. “Sani nawet dowódca wojsk, Piotr Dunin, odniósł ciężką, chociaż nie niebezpieczną ranę w rękę, prócz tego draśnięty w udo przy pęknięciu od strzału działowego zbroi."

Bitwa stanowiła punkt zwrotny wojny. Wkrótce opanowano większość ziem zakonnych. Broniły się już tylko dwa gniazda krzyżackie na Pomorzu Gdańskim: Starogard i Chojnice. Starogard oblężony został w grudniu 1465 r. Krzyżacy odcięli zaopatrzenie, oblegający czuli głód; zamknięta w twierdzy załoga nękała ich wycieczkami. Twierdzę zdobyto dopiero w lipcu 1466 roku.

Równie ciężkie boje toczono o Chojnice, “przystało bowiem Polakom zetrzeć z czoła hańbę poniesionej pod Chojnicami klęski". Od 28 lipca 1466 r. zaczęło się oblężenie: ,,0blężeńcy, pobudzeni do wściekłości i rozpaczy, miotali na Polaków strzały zatrute, od których wielu rannych umierało. Ta jednak, choć tak zgubna i barbarzyńska srogość, nie zachwiała stałości Polaków, którzy jakby ślepi i zapamiętali, śmierć lekceważąc, rzucali się na mordercze ciosy nieprzyjaciół..."

7"

99

W sierpniu siły oblegających wzrosły o oddziały zajęte dotąd przy zdobywaniu Starogardu. W sumie stanęło-pod Chojnicami 6 tysięcy ludzi. Otoczono miasto i twierdzę wałem i okopami. Król “nakazał surowo ze wszystkich miast, wsi i miasteczek Wielkiej Polski i Kujaw sprowadzić robotników i chłopów z wozami, łopatami i innymi narzędziami pod Chojnice, aby jak najśpieszniej dokoła stawiać kosze, kopać rowy i sypać wały. Posłuchano natychmiast rozkazu, przybyło wielkie mnóstwo wozów i robotników i z jednej strony miasta podnosiły się szybko izbice i okopy. Padł niemały strach na oblężeńców..."

Zaczynało się więc regularne, wedle prawideł sztuki wojennej, oblężenie miasta. Na próżno zamknięci w Chojnicach krzyżacy urządzali wycieczki, które przeradzały się w formalne bitwy. 14 września np., ,,chcąc jakby ostatecznie spróbować szczęścia, w czasie pacierzy kapłańskich zwanych tercją, wypadłszy z miasta, w znacznej sile uderzyli na obóz królewski. Ale pobici i zmuszeni do odwrotu, wkrótce potem, kiedy Polacy obiadowali, z większą jeszcze siłą i natarczywością powtórzyli wycieczkę. Trwała bitwa przez kilka godzin, obie strony zarówno dotrzymywały placu,

100

z jednej i drugiej strony padało mnóstwo zabitych i rannych."

Wielkim ciosem dla oblężonych był pożar wzniecony przez Polaków za pomocą strzał ognistych. ,,Na próżno oblężeńcy usiłowali gasić ogień, miasto bowiem Chojnice wszystkie domy miało pokryte słomą. Spłonęła zatem czwarta część miasta, z wielkimi zapasami żywności i dobytkami mieszkańców". 28 września krzyżacy ,,wydali w ręce wodzów królewskich miasto, działa i wszelkie statki wojenne. A siadłszy zaraz na konie, łzami zalani, wyrzekali na książąt niemieckich i ich głowę (tj. cesarza), którzy im obiecanych nie przysłali posiłków".

Tak padł ostatni punkt oporu krzyżackiego na Pomorzu. Nic więc dziwnego, że król Kazimierz, “odebrawszy wiadomość o poddaniu się miasta Chojnic, kazał po kościołach odprawiać nabożeństwa i śpiewać hymny dziękczynne". Wojna się kończyła! Kraj zaczął oddychać — po raz pierwszy od tylu lat — spokojniej. Chłopi, kryjący się dotychczas z bydłem i dobytkiem po lasach, wracali na zgliszcza swych domostw. Gdzieniegdzie rozlegał się już stuk siekier — to wiejscy cieśle rozpoczynali odbudowę zniszczonych chat.

101

Zaludniały się puste od wielu lat drogi. Kupcy na ładownych wozach ciągnęli na jarmarki, czeladnicy rozpoczynali zwykłą wędrówkę od miasta do miasta. Na całym Pomorzu odżywał dawny ruch i gwar.

Październik 1466 roku przyniósł wielki zjazd i uroczystości w Toruniu. Choć w mieście grasowała właśnie zaraza, przybyli tu: król polski Kazimierz Jagiellończyk, wielki mistrz krzyżacki Ludwik von Erlichshausen, legat papieski Rudolf, senatorowie, przywódcy Związku Pruskiego i inni możni. 19 października w pięknie sklepionej sali toruńskiego Dworu Artusa podpisano uroczysty traktat pokojowy.

“Po spełnieniu i zatwierdzeniu ugody wieczystego pokoju — pisze Długosz — której warunki i opisy przez dni kilka układano, i po spisaniu jej językiem łacińskim w formie przywileju z podpisem własnoręcznym Rudolfa legata apostolskiego i trzech pisarzów publicznych, a nadto opatrzeniu jej pieczęciami króla Kazimierza i mistrza krzyżackiego tudzież prałatów i radców stron obydwóch, przybyli osobiście do giełdy (t j. do Dworu Artusa) toruńskiej król Kazimierz, i mistrz Ludwik z licznym panów orszakiem.

102

Gdy się obydwaj wzajemnie i po przyjacielsku przywitali, nakazano milczenie, a Rudolf, legat apostolski, ogłosił w całej osnowie umowę wieczystego pokoju między Kazimierzem królem polskim i jego królestwem z •jednej a Ludwikiem mistrzem pruskim i zakonem z drugiej strony szczęśliwie zawartego i naprzód językiem niemieckim, gdyż po polsku nie umiał, a potem przez Wincentego Kiełbasę, sekretarza, polskim wszystkie jego warunki i opisy szcze-,gółowo wyłuszczył. Na które, gdy obie strony przystały i zezwoliły, naprzód Kazimierz król

Strój wielkiego mistrza krzyżackiego

polski, a potem Ludwik mistrz pruski, przyklęknąwszy, na wizerunku krzyża Chrystusowego do rąk Rudolfa apostolskiego legata złożyli przysięgę, mocą której zobowiązali się pokój umówiony we wszystkich warunkach, opisach i zastrzeżeniach jak najwierniej zachować.

Toż samo uczynili: Jan arcybiskup gnieźnieński, Jakub biskup włocławski, Paweł biskup warmiński i wszyscy, tak ze strony królewskiej, jako i ze strony mistrza senatorowie, wojewodowie, kom-turowie, urzędnicy, dostojnicy i miast obywatele;

Potem z giełdy udali się wszyscy do kościoła franciszkańskiego Panny Marii, gdzie odśpiewano Te Deum laudamus, a mszę wielką na cześć Trójcy Przenajświętszej odprawił uroczyście legat Rudolf w obecności króla i mistrza. Nareszcie mistrz wraz z wszystkimi panami swymi zaproszony do stołu królewskiego, przyjęty był wspaniale i uczciwie. Dzień cały przepędzono na wielkiej radości i ochocie."

Radość była w pełni uzasadniona. ,,Ziemie, o które toczyła się walka przez lat półtorasta, przyznane zostały słusznie Królestwu Polskiemu". Zwyciężony zakon zwracał Polsce Pomorze Gdańskie z Ziemią Chełmińską, Dobrzyńską i Warmią,

104

czyli tereny zwane od tej pory Prusami Królewskimi. Krzyżakom pozostała jedynie niewielka część Prus ze stolicą w Królewcu — tzw. Prusy Zakonne. Wielki mistrz uznał się lennikiem Polski i musiał złożyć hołd królowi Kazimierzowi. Potęga zakonu po trzynastoletnich zmaganiach leżała wreszcie nieodwołalnie w gruzach.

6. Wielkie i male rozgrywki

Kończąc opowieść o dziejach wojny trzynastoletniej, Jan Długosz napisał: “Przeniknęła mnie, piszącego niniejsze roczniki, niemała radość z powodu zakończenia wojny pruskiej i przywrócenia ziem niegdyś oderwanych... Ja, który z boleścią znosiłem, że Królestwo Polskie przez różne narody jest rozszarpywane, za szczęśliwego uważam siebie i moich współczesnych, którym po tylu wiekach udało się widzieć zjednoczenie. Za szczęśliwszego zaś jeszcze uważałbym siebie, gdyby mi się udało widzieć Śląsk, ziemię lubuską i słupską... przywrócone i połączone. Weselej bym stąd odszedł i spokojnie spał w grobie."

Niestety, marzenia naszego kronikarza nie

106

miały się spełnić ani za jego życia, ani w ciągu najbliższych stuleci. A przecież Kazimierz Jagiel-'lończyk, zmierzając do objęcia wszystkich ziem polskich swą władzą, nie poprzestał na rewindykacji ujścia Wisły.

Pobliskie Mazowsze, podzielone na drobne księstwa, pozostające we władaniu książąt piastowskich, prędzej czy później musiało wejść w skład Korony. Król zwracał baczną uwagę na rozwój sytuacji na tym terenie. Korzystny moment nadarzył się, gdy w lutym 1462 r. zmarł młodziutki książę Władysław II, po którym pozostała bogata spuścizna: księstwo płockie, bełskie, ziemia wiska, gostynińska, rawska, sochaczewska i inne. Pretendentów do spadku nie brakło. Królowi jednak udało się ubiec ich i wcielić do Korony księstwo bełskie, ziemię gostynińska i rawską.

Rozpoczął się przewlekły proces o te tereny, jak i o resztę schedy (ziemię sochaczewska, księstwo płockie), do których zgłaszali pretensje: książę warszawski Konrad II, zwany Rudym, oraz Konrad Czarny z Oleśnicy, żonaty z piękną Małgorzatą, córką Ziemowita V (ojciec jej był swego czasu panem Rawy, Sochaczewa i Gostynina).

Mimo iż zajęty wojną z krzyżakami, król nie

107

Zamek książąt mazowieckich w Ciechanowie

zaniedbywał Mazowsza. Było ono dla niego tym cenniejsze, że stanowiło naturalny pomost między Polską centralną a odzyskanym właśnie z takim trudem Pomorzem. Aby sprawę załatwić możliwie jak najformalniej, Kazimierz powołał specjalny sąd dla rozstrzygnięcia sporu o spadek po Władysławie. Na sędziów wybrał własnych poddanych

108

i bliskich współpracowników: marszałka nadwornego Jana Rytwiańskiego, pisarzy Jakuba z Szad-ka oraz Jana Ostroroga. Nie ulegało wątpliwości, że przysądzą oni sporne tereny królowi Kazimierzowi.

Nie mogło się to podobać ubiegającym się o spadek książętom. Świeżo właśnie upełnoletniony Konrad — miał zaledwie około 14 lat — przybył do Piotrkowa na sejm walny, otwarty uroczyście 11 listopada 1462 roku, by zgłosić zastrzeżenia wobec takiego składu sędziów. Gdy zaś jego sprzeciw nie odniósł skutku, porywczy młodzieniec zapałał srogim gniewem i “wraz z całą swoją drużyną, porwawszy się nagle, wyszedł z izby, w której się sprawa odbywała". .

Król, któremu szło głównie o zwłokę i temu celowi służyć miał proces sądowy, pozwolił spokojnie odjechać Konradowi, a drugiego pretendenta — księcia oleśnickiego Konrada — rozbroił na razie podarkami. Ten bez skrupułów przyjął 200 czerwonych złotych oraz dwie szuby sobolowe i powrócił do domu.

Pierwszy akt rozgrywki zakończył się zwycięstwem dyplomatycznym Kazimierza. Sprawa odżyła jednak w roku następnym. Książętom nale-

109

gającym, by wyznaczyć sąd bardziej bezstronny, odpowiedziano dyplomatycznie, a nie bez dumy, iż ,,królowi polskiemu, który nad sobą nie zna nikogo wyższego, nie przystało, aby go ktokolwiek inny prócz jego panów koronnych sądził".

Spór ciągnął się przez lat kilka. W 1465 r. znużony Konrad oleśnicki zrzekł się pretensji za 20 tysięcy czerwonych złotych, które król obiecał wypłacić mu w ciągu 4 lat.

Już po pokoju toruńskim pomyślał Jagieliończyk o dalszym rozszerzeniu swego zwierzchnictwa na Mazowszu. W roku 1476 mimo protestów książąt mazowieckich Janusza II i Bolesława V zajął na podstawie ugody z wdową po Władysławie, Anną, ziemię sochaczewską. Akcję przeprowadził błyskawicznie, tak aby zainteresowani książęta nie mogli mu przeszkodzić. Ponieważ szpiedzy donieśli o podejrzanych ruchach konkurentów, król całą noc pędził na czele oddziału zaufanych rycerzy do Sochaczewa. Do miasta wpadli, gdy było jeszcze ciemno, a koguty nie zaczęły jeszcze piać. Rozbudzeni nagle mieszczanie, w pierwszej chwili zatrwożeni, czy to nie napad nieprzyjaciela, poznawszy króla, pobiegli budzić księżnę Annę. Przy odziana naprędce, wprowadziła króla

110

pospiesznie na zamek, który obsadzono mocną

polską załogą.

W ten sposób Sochaczew — miasto słynące ze zręcznych rzemieślników i targów na bydło — wszedł w skład Korony Polskiej. Z objętych przez Kazimierza ziem mazowieckich sformowano wkrótce oddzielne województwo rawskie. Pierwszy — i to niemały — krok na drodze do scalenia Mazowsza z resztą ziem polskich został zrobiony wbrew separatystycznym tendencjom miejscowych Piastowiczów. Następcy Kazimierza kroczyli już dalej szlakiem przez niego utorowanym i wytyczonym z dalekowzroczną przezornością.

Nie były Kazimierzowi obojętne i sprawy Śląska. Ta bogata i ludna kraina, która w dziejach politycznych Polski XII i XIII wieku odgrywała tak poważną rolę, nie weszła po 1320 roku w skład zjednoczonego państwa polskiego. Do połowy XIV wieku większość książąt śląskich uznała się lennikami Czech. Mimo to Śląsk nadal gospodarczo i kulturalnie ciążył do Polski; liczne kontakty handlowe, przepływ ludności itp. stwarzały mocną więź mimo politycznego rozdziału.

Kazimierz Jagiellończyk pamiętał o tradycjach dawnej wspólnoty i o więzach współczesnych. Już

111

wkrótce po przybyciu do Polski, w lecie 1448 roku, przyjmował wspaniale w Krakowie książąt raciborskich Mikołaja i Wacława oraz oświęcimskich — Wacława i Janusza. Zimą 1450 roku Wawel znów podejmował gości śląskich: ponownie książąt raciborskich oraz księcia cieszyńskiego Bolesława. Zwłaszcza Bolesław słynął z życzliwości do Polski. Mówiono o nim, iż “nie przód chciałby umrzeć, nim by cały Śląsk widział przywrócony do jedności z Królestwem Polskim".

Oczywiście problem Śląska trudniejszy był i bardziej zawikłany niż sprawy mazowieckie. Król musiał się tu liczyć z roszczeniami Czech do tych terenów. Z różnych względów, o których będzie jeszcze mowa niżej, nie chciał wszczynać z Czechami sporu o Śląsk. Niemniej chętnie widział i wspaniale przyjmował książąt śląskich na swym dworze, rozumiejąc doskonale wagę kontaktów towarzyskich dla dyplomacji.

“Dla uczczenia przybyłych (książąt ze Śląska) rycerstwo polskie z rozkazu króla Kazimierza wyprawiało przez całe zapusty (roku 1450) gonitwy rycerskie z kopiami; dawano i inne widowiska" — wspomina kronikarz. Występowali więc skoczkowie i wesołkowie, pląsały specjalnie z Litwy spro-

112

wadzone tresowane niedźwiedzie. Wieczory wypełniały wystawne uczty, w czasie których biesiadującym przygrywali muzykanci.

Nie same chyba jednak zabawy i przyjęcia interesowały przybyłych, a Kazimierz również wykorzystywał zapewne odwiedziny na rozmowy polityczne. Niestety nikt me zanotował ich treści. Nie wiemy więc, o czym radzono w owe dni na Wawelu.

Lata następne przyniosły pogorszenie się stosunków ipolsko-śląskich. Narastał konflikt między kupcami wrocławskimi a krakowskimi, starającymi się utrudnić bogatym Ślązakom handel z ziemiami polskimi. Dochodziło do starć między kupcami a ludnością pogranicza. Ludność polska skarżyła się na “łupiestwa Ślązaków", ci zaś wysuwali pretensje wobec polskiego rycerstwa i mieszczan?.

W 1452 r. Bolesław Opolczyk urządził formalny najazd na ziemię siewierską i wieluńską. W na-' stępnym wybuchła otwarta wojna z Januszem oświęcimskim, zakończona zresztą poważnym nabytkiem terytorialnym: Kazimierz zakupił księstwo oświęcimskie i włączył je do Korony. Był to zresztą ostatni jego sukces na tym terenie.

8 Kazimierz Jagiellończyk

.113

W latach następnych Śląsk jest już tylko elementem w rozgrywkach dynastycznych.

Inny punkt newralgiczny polityki Jagiellonczy-ka to Pomorze Zachodnie. Konszachty Eryka szczecińskiego i Henryka słupskiego z krzyżakami, które napsuły królowi niemało krwi, nie były długotrwałe. Wobec naporu Brandenburgii władcom Pomorza Zachodniego zależało na dobrych stosunkach z Polską. W czasie wojny trzynastoletniej Eryk związał się silnie z władcą Polski, zostając jego lennikiem z pogranicznych ziem: lęborskiej i bytowskiej. Flirt królewski z księżną szczecińską Zofią — Kazimierz ponoć żałował, że nie ożenił się swego czasu z tą mądrą, piękną i dowcipną kobietą — miał raczej polityczne nie uczuciowe podłoże.

Zacieśniały się także kontakty gospodarcze pomorsko-polskie, zwłaszcza wielkopolskie. Szczecin! stał się głównym pośrednikiem między dorzeczem Odry a morzem. Tędy szło z Wielkopolski zboże ze szlacheckich folwarków, tędy przywożono do Polski sukno, śledzie, sól i inne poszukiwane artykuły. Próby zahamowania tego handlu, jakie czyniła Brandenburgia, godziły zarówno w Pomorze, jak i w Polskę. Nic też dziwnego, że Kazimierz

114

Jagiellończyk interweniował wielokrotnie na rzecz książąt pomorskich, zwłaszcza w trudnych dla nich latach wojny o sukcesję szczecińską (1464— ,1475) oraz wojny z Brandenburgią (1478—1479).

Chyba właśnie stanowisko Polski zmusiło Bran-denburczyków do pokoju z Pomorzem mimo przewagi militarnej. Objęcie rządów na Pomorzu przez Bogusława X przyniosło nie tylko stabilizację i wzmocnienie tego kraju, ale także okres wzmożonych tendencji zjednoczeniowych z Polską. Wyrazem tego było m. in'. jego małżeństwo (1491) z córką Kazimierza Jagiellończyka Anną.

Ale zarówno Śląsk, jak i Pomorze Zachodnie to tylko margines ówczesnej polityki zagranicznej Polski. Zdobyta jeszcze przez Kazimierza Wielkiego Ruś wytyczyła inne kierunki zainteresowań, Jpostawiła przed polskimi władcami nowe problemy, tym istotniejsze, że jednocześnie byli oni wielkimi książętami Litwy. Południowo-wschod-Jlie rubieże obu państw połączonych unią były w stałym niebezpieczeństwie. Napady tatarskie powtarzały się niemal co roky; nikt tu nie był pewny dnia ani godziny.

W XV wieku doszło na terenie Tatarszczyzny do ważnych przeobrażeń. Rozpadła się Złota Orda;

115

powstały oddzielne chanaty — kazański, astrachański, wyodrębniła się orda nogajska i Wielka Orda, zwana także Kipczacką. Na Półwyspie Krymskim powstał chanat krymski pod wodzą Hadżi, a potem Mengli Gireja. Girejowie słali do króla polskiego poselstwa z darami — raz był to nawet wielbłąd, który wzbudził wielki podziw na dworze — i zapewnieniami przyjaźni. A przecież napaści nie ustawały i tak zwane kresy stale były zagrożone.

Już w 1448 r., zaledwie kilkanaście dni po wyjeździe Kazimierza Jagiellończyka z Podola, wtargnęła tu horda tatarska. Płonęły osady, przerażona ludność porzucała w popłochu domy i dobytek. Nie wszystkim jednak udawało się zbiec. Na szczęście większość jeńców odbito, a łupy odebrał energiczny starosta Teodor Buczacki, który zabiegł drogę wracającym już do siebie czambułom, rozproszył je i zmusił do ucieczki.

W roku 1450, gdy rycerstwo polskie przebywało na wyprawie wołoskiej i kraj był bezbronny, Tatarzy znów spustoszyli Ruś i Podole. W 1452 ich zagony dotarły aż pod Lwów, bogate i warowne miasto. Gdy wieści o tym dotarły do Sieradza, gdzie obradował właśnie zjazd, zaniepokoił?

jony król powierzył obronę kasztelanowi krakowskiemu Janowi z Czyżowa i wojewodzie krakowskiemu Janowi z Tęczyna. Otrzymali oni kilka tysięcy grzywien na zaciąg wojska, ponieważ pospolite ruszenie nie było w stanie zapewnić bezpieczeństwa kresom.

Na szczęście tym razem wśród Tatarów wybuchły zamieszki i sami wycofali się z kraju. Ale już w rok później spustoszyli ziemię łucką i oleską, a nie napotkawszy nigdzie oporu, ,,z wielką zdobyczą ludzi i bydła wrócili do swego kraju", wiodąc podobno 9 tysięcy brańców! Napady takie powtarzały się i w latach następnych. “Wszystek kraj podolski, prawie w każdym zakątku, od człeka aż do bydlęcia zakrwawiony i sprzewracany, a z nim część znaczna Rusi, wydały jęk bolesny!" — powie o jednym z nich kronikarz.

Problem tatarski komplikowały dodatkowo stosunki litewsko-moskiewskie. Były to lata, gdy państwo moskiewskie zyskiwało stopniowo prymat na Rusi. Próby powstrzymywania niewygodnej dla Litwy ekspansji moskiewskiej przy pomocy sojuszu z Tatarami nie udawały się. Dwa razy przygotowywano wspólną wyprawę na Moskwę — w 1472 i 1480 — i dwa razy nie doszła ona do

118

Bitwa z Tatarami (wg Miechowity)

skutku. Natomiast układ o przyjaźni Kazimierza z chanem Wielkiej Ordy Achmedem spowodował kontrprzymierze chana krymskiego Mengli Gire-ja z księciem moskiewskim i wzmożone napady na południowo-wschodnie rubieże zarówno Polski, jak i Litwy. Łuny pożarów i zgiełk wojenny stały się nieodłącznym elementem kresowego krajobrazu.

Pozornie Mengli Girej pragnął zachować przyjazne stosunki z Polską. Obiecywał przysłać na dwór królewski swego syna jako rękojmię przyjaźni, przymawiał się o podarki. Wśród wymiany gładkich, życzliwych listów i uprzejmości gotował jednak zdradzieckie ciosy. Jednym z najstraszliw*

119

szych był niespodziewany wielki najazd na ruskie obszary wielkiego księstwa pod wodzą samego chana, l września 1482 r. Tatarzy dotarli do bram Kijowa.

Napaść była tak nieoczekiwana, że ówczesny wojewoda kijowski Iwan Chodkowicz Fedwie zdążył zamknąć się w twierdzy wraz z rodziną i znaczniejszymi mieszkańcami Kijowa. Niestety, próba obrony zakończyła się tragicznie. Tatarzy podpalili drewnianą kijowską warownię. Uciekających z płomieni, zaczadziałych od dymu kijo-wian Tatarzy chwytali z łatwością. W ten sposób dostał się do niewoli sam wojewoda wraz z żoną, synem i córką. Dopiero po latach udało się wykupić z jasyru Chodkowiczową i syna Aleksandra. Wojewoda wraz z córką zmarli w pętach — los jakże częsty w owych czasach dla mieszkańców pogranicza!

Spaliwszy zamek i wziąwszy do niewoli jego obrońców, Tatarzy rozbiegli się po mieście, łupiąc bogate kijowskie cerkwie, składy i sklepy, plądrując mieszkania bogatych kijowian. Ludność, która się ukryła w pieczarach pobliskiej Ławry, podusili dymem.. Potworne zniszczenia dotknęły prawie całe województwo kijowskie i bracławskie.

120

W odpowiedzi powołano pod broń pospolite ruszenie z całego Wielkiego Księstwa Litewskiego:

40 tysięcy ludzi ruszyło pod wodzą namiestnika połockiego Bohdana Andrejewicza. Odbudowano Kijów i umocniono inne zamki — Żytomierz, Czerkasy, Kaniów. Poszły też ostre noty dyplomatyczne do Mengli Gireja, a gdy nie dały spodziewanych rezultatów, Kazimierz Jagiellończylk nawiązał na nowo kontakty z wrogą chanowi krymskiemu ordą zawołżańską, gdzie po śmierci Achmeda władzę objęli jego dwaj synowie: Szach--Achmed i Murtoza. Wynikiem owej dywersji dyplomatycznej były starcia między Ordą a Tatarami krymskimi na przełomie 1484—1485 r.

Ale za panowania Kazimierza Jagiellończyka rodzi się nowy niebezpieczny problem: Turcja, z którą polskie rycerstwo starło się niedawno na polach Warny, rzuciła cień na Mołdawię — starego lennika polskich władców. Rychło ów cień wydłużył się tak dalece, że chłodem od niego powiało aż na Kraków.

Od roku 1387 księstwo albo — jak je wówczas zwano — hospodarstwo mołdawskie stanowiło, choć z przerwami, lenno Polski. Jego burzliwe losy śledzono bacznie na Wawelu. Mołdawia to

121

kraj hodowców bydła, pędzonego stąd przez Mało-polskę i Kraków na Śląsk, a nawet dalej, a także kraj ruchliwych kupców, wrota na wschód dla polskiego mieszczaństwa. Tędy, za pośrednictwem miast nad Morzem Czarnym, szły do nas w XIV i XV wieku atrakcyjne, poszukiwane na rynkach polskich, jak i zagranicznych, towary.

Głównymi ośrodkami ożywionej wymiany były:

po stronie polskiej Lwów, a po stronie mołdawskiej Suczawa. Tutaj można było kupić z łatwością różnokolorowe jedwabie, wzorzyste adamaszki, wymyślne ozdoby do siodeł, zwane tybinkami, "uprząż końską z pięknymi srebrnymi guzami, tu zaopatrywano się w pieprz, oliwki i tymian, •w greckie wina, ryby z Morza Czarnego, futra, konie, bydło. Z Polski wywożono do Mołdawii sukno, czapki, różne części gotowej odzieży, nierzadko broń, zwłaszcza zaś miecze i noże dobrej krakowskiej roboty.

Hospodarowie na tronie mołdawskim zmieniali się często. Od śmierci Aleksandra Dobrotliwego w 1432 aż do roku 1457, kiedy to rządy objął Stefan III Wielki, walki o tron mołdawski i skomplikowana sytuacja wewnętrzna kraju nie ułatwiały 'Polsce utrzymywania wpływów na tych terenach.

122

Pierwsze dziesięciolecie rządów Kazimierza Ja-giellończyka obfitowało w momenty drażliwe i krytyczne. W roku 1448 ówczesny hospodar Piotr ociągał się ze złożeniem hołdu i dał schronienie wichrzycielowi z Litwy Michałowi Zygmun-towiczowi.

W roku 1450 Polska wystąpiła zbrojnie przeciw pretendującemu do tronu mołdawskiego synowi naturalnemu Aleksandra Dobrotliwego, Bogdanowi. Interwencja ta zakończyła się jednak klęską naszego wojska na Krasnym Polu. Zaważył tu zresztą podstęp Bogdana, który początkowo zawarł z Polakami ugodę, a następnie, uśpiwszy ich czujność, napadł niespodzianie. Mimo to podjęto dalsze układy z wiarołomnym partnerem. Wkrótce jednak został on zamordowany znienacka w czasie uczty przez innego pretendenta do tronu.

Stabilizacja władzy za panowania Stefana Wielkiego przypada na lata, gdy groza turecka zawisła już bezpośrednio nie tylko nad Mołdawią, ale także nad Polską i całą Europą. W lecie 1453 r. rozeszła się straszliwa wieść o upadku Konstantynopola. Nie poprzestając na tej zdobyczy, Turcy szykowali się do nowych podbojów.

— Póki nie osiągniemy Białogrodu serbskiego,

123

.Białogrodu czarnomorskiego i Kilii — oświadczył sułtan Mohammed II zwany Zdobywcą — poty •nie będzie miała należytego powodzenia walka ;z chrześcijanami!

Mołdawia i północne brzegi Morza Czarnego miały być więc obiektem następnej agresji fanatycznego półksiężyca, którego ideą naczelną było panowanie nad całym światem.

Jakoż już w roku 1456 jeden z krótkotrwałych hospodarów mołdawskich, wspomniany już Piotr, musiał uznać zwierzchnictwo sułtana i obiecać mu stały haracz. Od tej pory Turcy stale wysuwali dalsze roszczenia i pretensje. W tej sytuacji Stefan III Wielki musiał szukać oparcia. Znajdował je u dwóch rywalizujących o wpływy na terenie mołdawskim władców: Kazimierza Jagiellończyka i króla węgierskiego Macieja. Sam zresztą był człowiekiem rycerskiego ducha: rzutki i energiczny, potrafił odnosić sukcesy. W tym samym roku, gdy sułtan zajął Kaffę (1475), hospodar mołdawski odniósł nad Turkami świetne zwycięstwo nad Jeziorem Rakowieckim, upamiętnione przez Długosza piękną inwokacją:

“O mężu podziwienia godny! Od bohaterskich wodzów, których tak podziwiamy, w niczym nie

124

mniejszy, któryś w naszych* czasach pierwszy wśród książąt świata tak wspaniałe nad Turkami odniósł zwycięstwo!"

Nie zaślepiony powodzeniem, Stefan nadal zabiegał o pomoc w Polsce, słał posłów z prośbami do Wenecji i Rzymu. Jakoż sprawa turecka stanęła w owych latach na porządku dziennym we wszystkich państwach okalających Turcję, od Neapolu, przez Rzym, Wenecję, Budę, Wiedeń po Kraków. Przez Europę szły straszliwe, częściowo zresztą wyolbrzymione wieści o potędze i dzikości Turków. Szeptano, iż sułtan chce uderzyć od morza na Włochy, że gotuje się do zdobycia stolicy chrześcijaństwa — Rzymu, aby w bazylice Sw. Piotra urządzić stajnię dla swych koni. Opowiadano o męstwie i okrucieństwach janczarów, o cierpieniach, jakie znoszą chrześcijanie znajdujący się w pogańskiej niewoli.

Sułtan w owym czasie nie pragnął konfliktu z Polską. Na dworze Jagiellończyka w latach 1475—1478 pojawiali się bardzo często jego posłowie z przyjaznymi listami i darami: srebrnymi naczyniami misternej roboty, postawami aksamitu, złotogłowia i innych kosztownych materii. Dla łatwiejszego porozumiewania się z tymi egzotyczny-

125

mi wysłannikami utworzono nawet przy dworze nowy, specjalny urząd dragomana (tłumacza).

Król pertraktował z Turkami, rozumiejąc jednak dobrze, że jest to tylko cisza przed burzą, a poselstwa z darami nie mogą przesłonić grożącego niebezpieczeństwa. Nie zaniedbywał więc kontaktów z Rzymem i Wenecją. Z jego ramienia w 1477 r. przybył do Włoch osiadły już wówczas w Polsce humanista Kallimach, aby m. in. omówić zrodzony tu projekt użycia Tatarów przeciw Turkom. Autorem tego pomysłu był wenecjanin Bernard Giustiniani. Ten zażarty wróg Turcji alarmował Europę, że grozi jej straszliwe niebezpieczeństwo. W Polsce plany jego oceniano zresztą bardzo krytycznie. Kazimierz spodziewał się jednak, iż — wygrywając problem turecki — poselstwo Kallimacha odciągnie Rzym i Wenecję od popierania starego wroga Jagiellonów — króla Węgier Macieja.

Nie minęło dziesięć lat od upadku Kaffy, gdy latem 1484 roku nowa nawała turecka ruszyła na Mołdawię. W ciągu dziesięciu dni padł Białogród, Kilia broniła się tylko 5 dni. Następca Mohamme-da Bajezyd II zrealizował program swego poprzednika. Porty czarnomorskie, centra wielkiego hand-

lu, wpadły w jego ręce. Wojna polsko-turecka wisiała na włosku, zwłaszcza że Stefan, nie doczekawszy się pomocy Węgier, z całą energią rozpoczął starania na dworze Jagiellończyka.

Sejm, który obradował w Piotrkowie przez cały grudzień 1484 r., uchwalił na żądanie króla podatek w wysokości 12 groszy z łana. Również duchowieństwo zgodziło się dać “podatek podwójny". Odmówili natomiast nie zainteresowani sprawami mołdawskimi mieszkańcy Prus Królewskich i wielki mistrz krzyżacki Marcin Truchsess. Nie zrażony tym Jagiellończyk czynił dalsze przygotowania do wyprawy mołdawskiej. Kupcy krakowscy służyli królowi pożyczkami. Gromadzono broń, żołnierzy zaciężnych z Czech i Niemiec, przygotowywano tabory.

Trzon wojska, które już w drugiej połowie czerwca ruszyło z królem na Mołdawię, stanowili zaciężni; pospolite ruszenie powołano jedynie z Rusi, z innych dzielnic szli wyłącznie ochotnicy. Jagiellończyk słusznie starał się mieć może mniej liczną, ale za to bardziej sprawną armię. Doświadczenia wojny trzynastoletniej nie były daremne.

Po dwóch tygodniach dość spiesznego marszu wojsko polskie dotarło do Kołomyi i rozłożyło się

128

w pobliżu miasta obozem. Wkrótce przybył tu także hospodar Stefan i 15 września 1485 roku złożył królowi polskiemu hołd. Uroczystość odbyła się z wielkim przepychem. Kazimierz Jagiellończyk zasiadł na tronie ustawionym w kosztownym namiocie z wschodniej tkaniny, otoczony dostojnikami Królestwa, którzy dzierżyli symbole jego władzy: berło i jabłko. Głos trąb obwieścił zbliżanie się hospodara Stefana na czele orszaku bojarów mołdawskich. Przed namiotem hospodar zsiadł z rumaka; zbliżywszy się do tronu, ukląkł i pochylił niesioną przez siebie chorągiew Mołdawii aż do ziemi, po czym rzekł:

— Najmiłościwszy królu mój, ja waszej królewskiej mości hołd czynię i składam ze wszystkimi ziemiami i ludźmi moimi i proszę o obronę waszej królewskiej mości oraz o zachowanie mnie przy prawach i przy prawie moim, tudzież przy godnościach moich.

Arcybiskup lwowski Jan Wątróbka podał klęczącemu krzyż, na który Stefan złpżył królowi polskiemu przysięgę wierności. Wówczas przemówił Kazimierz:

— My ciebie i ziemie twoje pod naszą obronę przyjmujemy i zostawiamy cię przy wszystkich

9 Kazimierz- Jagielloficzyk

129

godnościach i prawach ziem twoich, jako naszego

wojewodę.

Jak podaje Wapowski, w czasie ceremonii ściany namiotu w pewnym momencie opadły, aby całe rycerstwo zobaczyło Stefana klęczącego przed polskim królem. Teraz hospodar otrzymał obiecaną ipomoc: oddział zaciężnych pancernych, złożony z 3 tysięcy doborowych żołnierzy pod wodzą Jana Karnkowskiego. Czas był najwyższy, bo Turcy podeszli już pod samą Suczawę. Skoro jednak Stefan, wspomagany przez Polaków, ruszył na nich, wycofali się ku Dunajowi.

Jagiellończyk zamierzał nie tylko zabezpieczyć Mołdawię i utrwalić jej zależność od Polski, ale odzyskać Kilię i Białogród. W grudniu 1485 r. ruszyły z Polski dwa poselstwa: do Rzymu oraz do cesarza i Wenecji. Celem obu było zmontowanie akcji antytureckiej. Posłowie do Rzymu — Jan z Targowiska i Rafał z Leszna — uzyskali tyle, że papież Innocenty VIII ogłosił krucjatę przeciw Turkom i Tatarom. Dokument z 5 lipca 1486 roku obejmuje całe państwo Jagiellończyka, prócz tego zaś Mazowsze, Inflanty, Niemcy, Czechy i obiecuje wszystkim, którzy wezmą udział w walce z poganami pod wodzą króla polskiego, odpust zupełny.

130

Duszą drugiego poselstwa był znany humanista Kallimach. Usiłował on uzyskać pomoc wenecjan w pertraktacjach z Turcją, a dwór habsburski ściślej związać z polskim poprzez małżeństwo cesarza Maksymiliana, owdowiałego właśnie, z jedną z polskich królewien. Starania jego nie zostały jednak uwieńczone sukcesem.

Tymczasem król na sejmach nadal zabiegał o fundusze na wyprawę przeciw Turkom. Miał nadzieję, że w roku 1487 ruszy do Mołdawii, a może i dalej, królewicz Jan Olbracht. Plany te rozbiły się wskutek niebezpieczeństwa tatarskiego. Za kulisami aktywności tatarskiej stali jednak Turcy. Zamiast wyprawy ruszyło więc z Krakowa poselstwo do Turcji, znów z energicznym Kallimachem na czele. Uwinął się tak zręcznie, że gdy w początkach roku 1488 wracał do Polski, jechało z nim poselstwo sułtana, gotowe do rokowań pokojowych.

Posłów przyjęto na sejmie w Piotrkowie. Postanowiono raz jeszcze skierować do Konstantynopola wysłanników z Mikołajem Firlejem z Dąbrowi-cy na czele. Polecono mu sfinalizować rozmowy tak, “aby przymierze było i list przymierny był dany". Miał się Firlej domagać zwrotu Kilii i Bia-

9*

131

Płyta nagrobna Kallimacha w kościele dominikanów w Krakowie

łogrodu, gdy to jednak się nie powiodło, podpisano dwuletni pokój na zasadzie status quo (początek 1489 r.). Jeden z jego ważnych punktów zapewniał poddanym króla polskiego wolny handel w państwie sułtana.

Porozumienie polsko-tureckie rozgoryczyło Stefana. Hospodar mołdawski szuka więc pomocy na Węgrzech, stara się unieważnić hołd złożony Ja-giellończykowi w Kołomyi. Na pograniczu polsko--mołdawskim dochodzi do gwałtów i starć tak poważnych, iż w lecie 1490 r. powołano nawet pospolite ruszenie przeciw Wołochom. W Polsce podejrzewano, że agenci Stefana buntują chłopów na Pokuciu (właśnie szerokie rozruchy wszczął tu słynny Mucha), że intryguje on przeciw Polsce na terenie Moskwy i wśród Tatarów.

Kończył się również etap pokojowych stosunków z Tatarami. Kronika pruska podaje/że w 1486 r. nie zasiewano w Polsce pól z obawy przed Tatarami. Wiadomość na pewno przesadzo1-na, ale w jakimś stopniu oddaje atmosferę grozy i niepokoju na kresach. Niepokojące wieści płynęły zarówno od zawołżańskiej ordy, jak i chanatu krymskiego. Turcy starali się zjednoczyć wszystkich wyznawców islamu przeciw chrześcijanom.

133

Już wiosną 1486 r. ruszyli ordyńcy zawołżańscy ku granicom Litwy, zatrzymali się jednak nad dopływami pogranicznej Worskli. Do napadu doszło następnego roku. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Polska mogła odpowiedzieć natychmiast:

królewicz Jan Olbracht, idący właśnie przeciw Wołochom, zmienił kierunek i dopędził zagon tatarski. 8 września pod Kopystrzynem na Podolu doszło do bitwy. 1500 napastników padło na miejscu, innych wybito w czasie ucieczki lub pobrano do niewoli. Dowódcę łupieskiej wyprawy ścięto z rozkazu Olbrachta. Cała Polska cieszyła się z powodu “tak świetnych prymicji rycerskiego zawodu i dzielności" królewicza. Śpiewano Te Deum po kościołach, Jagiellończyk rozesłał zwycięskie biuletyny po całym kraju.

Już jednak przy końcu następnego roku zagroził Polsce nowy najazd tatarski. Cała zima upłynęła królowi na zabiegach o zgodę na podatki, aby móc wystawić wojsko przeciw zimującym na Podolu Tatarom. Jakoż w początkach lipca 1489 r. Olbracht ruszył ponownie. Przebieg tej wyprawy nie jest dokładnie znany, wiemy tylko, iż Tatarzy zostali z kraju wypłoszeni. Nie na długo! Jesienią

134

1490 r. ich zagony grasują znów po Rusi, pustoszą Wołyń, podchodzą niemal pod Lublin.

Jan Olbracht, zajęty właśnie na Węgrzech, nie mógł tym razem stanąć na czele wojska zgromadzonego pospiesznie przeciw ordyńcom. Powołano pod broń wszystkich “szlachetnie urodzonych" z Rusi i Wołynia. W styczniu 1491 r. powiodło ich dwu wodzów: kasztelan lwowski Mikołaj z Chod-cza i marszałek ziemi wołyńskiej, starosta łucki, książę Semert Holszański. 25 stycznia 1491 r. pod Zasławiem nad Horynią dognano lotne watahy tatarskie. Polacy spadli na wroga jak sępy. Zaczęła się krwawa bitwa, która skończyła się straszliwą rzezią Tatarów: z 9 tysięcy ujść miało z życiem podobno zaledwie 50! Wyswobodzono brańców, odebrano łupy. Wracające w triumfie wojska przyjmował radośnie Lwów. Mieszczki ściskały spracowanych rycerzy, wytaczano na ulice beczki piwa, sypano owies utrudzonym koniom.

U schyłku panowania uporał się więc Kazimierz Jagiellończyk z Tatarami zawołżańskimi. Ale pogłębiał się konflikt z chanatem krymskim i szły wieści o coraz bardziej nieprzyjaznym wobec Polski nastawieniu Mengli Gireja. Za Tatarami stała

135

zaś Turcja. Ten fakt pociągał za sobą daleko idące konsekwencje.

Zaangażowanie się na terenie Mołdawii otworzyło epokę starć z półksiężycem, starć, które wypełniać miały dwa następne stulecia. Zajmowały one coraz więcej miejsca w polityce zagranicznej Polski, a na pewnym etapie niemal wyparły wszelkie inne zainteresowania. Trudno jednak z tego powodu czynić zarzuty Kazimierzowi Jagiellończykowi czy jego czasom.

7. Wielki książę Litwy

Władając Polską, nie zapominał Jagiellończyk o Litwie. Za jego rządów, a także za rządów jego następców, aż do roku 1569 Litwa i Polska to dwa niezależne suwerenne państwa, związane jedynie dość wątłą nicią — osobą monarchy. Dzieliło zaś je wiele sprzecznych interesów, że warto przypomnieć choćby wieloletni spór o Podole i Wołyń, przybierający momentami bardzo drastyczne formy, mimo iż Kazimierz Jagiellończyk starał się z wrodzoną zręcznością utrzymywać status quo, t j. pozostawić przy Polsce Podole, przy Litwie zaś Wołyń.

Niełatwo było rządzić obu krajami. Gdy zaś uprzytomnimy sobie rozległość obu krajów, ów-

137

czesny sposób podróżowania, wymagający mnóstwa czasu i dobrego zdrowia, utrudnione możliwości porozumiewania się w sprawach nagłych i wymagających szybkiej decyzji — to zrozumiemy, iż rządzenie w tych warunkach to nieustanne pokonywanie wielkich przeszkód.

Wśród problemów stojących w owym czasie przed Litwą na czoło wysuwał się stosunek do Moskwy. Zręczny władca Iwan III prowadził właśnie szeroką akcję jednoczenia ziem ruskich. Wielkie Księstwo Litewskie, którego terytorium w znacznej części składało się z ziem ruskich i w którym Rusini stanowili niemal 3/4: ludności, nie mogło na to patrzeć bez niepokoju.

Litwa owych lat to w większości kraj słabo zaludniony, porosły wielkimi lasami, o rzadko rozrzuconych siedzibach. Miasta, a nawet zamki budowano z drewna; murowane twierdze posiadały tylko: Wilno, Troki, Kowno, Łuck i Krzemieniec. 'Wśród puszcz rozrzucone były niewielkie poletka, uprawiane prymitywnymi narzędziami, z których płody rolne nie wystarczały na pokrycie potrzeb. Podobnie słabo było rozwinięte rzemiosło. Import z zagranicy musiał uzupełniać te braki.

Drogami wśród puszczy przedzierały siętkara-

138

Iwan III (ryć. współczesna)

wany kupców, ciągnęły wozy ładowane suknem, żelazem, solą. Na eksport szły prawie wyłącznie płody leśne oraz zgrzebne płótna lniane. Transport był powolny i niebezpieczny ze względu na zły stan traktów, grasujących tu i ówdzie łotrzyków, brak karczem i zajazdów. Rzeki przebywać trzeba było w bród. Nierzadko ładowne bryki grzęzły wśród trzęsawisk i mokradeł, a zmęczeni podróżni -oganiać się musieli przed dzikimi zwierzętami.

Lasy też i trzęsawiska stanowiły głównie o obronności kraju. W największych nawet ośrodkach, na zamkach takich jak wileński czy łucki, nie było dział, broni palnej, pancerzy. Wprawdzie i w Polsce, o tyle zamożniejszej i lepiej rozwiniętej, nie każdego było w owym czasie stać na konia bojowego i zbroję, na Litwie jednak wyposażenie takie należało do rzadkości, a najpopularniejszą broń stanowiły jak za Olgierdowych czasów łuki i berdysze.

Kazimierz Jagiellończyk, oceniając trzeźwo zasoby i możliwości Litwy, pragnął uniknąć konfliktu z Wielkim Księstwem Moskiewskim. Jeszcze w początkach panowania, w latach 1440—1449, zawarł szereg korzystnych, choć pełnych umiaru traktatów z Nowogrodem, Pskowem, Twerem,

140

a także z samą Moskwą. Ustalały one granice Litwy po źródła Wołgi i brzegi Ugry oraz Oki, a więc potwierdzały stan z czasów Witolda. O ekspansji na dalsze terytoria ruskie Kazimierz raczej nie myślał. Z jednej strony pochłaniały go sprawy polskie, a więc rozgrywki o Pomorze, a także wielka gra o trony węgierski i czeski, z drugiej trzeźwo i realnie oceniał możliwości Księstwa Litewskiego.

Stosunki moskiewsko-litewskie zaostrzyły się w latach 1471—1472, między innymi w związku z podbojem Republiki Nowogrodzkiej przez lwa-;

na III. Nowogrodzianie szukali wówczas pomocy w Wilnie. Krystalizował się pomysł wspólnego — wraz z Tatarami nieprzyjaznymi Iwanowi — •ade-rzenia na Moskwę. Niektórzy panowie litewscy dążyli zdecydowanie do wojny.

“Przeciw wielkiemu księciu Moskwy kiedy Litwini pragnęli wystąpić orężnie, odwodził ich od tego zamiaru król polski Kazimierz — powiada kronikarz. — Mądrze i umiarkowanie odradzał im szukać starcia z księciem, którego wzmogły liczne zwycięstwa i skarby, zanimby — nowicjusze sami — nie postarali się o posiłki wprawnych żołnierzy z Polski. Niechby też niewiele pokładali

141

nadziei w Rusinach do swego państwa przynale-, żących lub jemu podległych, którzy dla odmienności wyznania byli im nieprzychylni i gotowi w razie walki z Moskwą raczej przyczynić się do zguby niż do zwycięstwa Litwinów. Chętnie tych słów mądrzejsi i rozważniejsi słuchali, uznawszy, że król prawdę mówił i przepowiadał."

Stosunki wewnętrzne na Litwie nie pozwalały zresztą myśleć o wojnie z Moskwą. Bojarzy litewscy sprawiali królowi od lat niemało kłopotów. Wrogo nastawieni do związku z Polską, niechętnie patrzyli na połączenie obu tronów — litewskiego i polskiego. Ten separatyzm zamiast słabnąć w toku rządów Kazimierza wzrastał. Ciągłe wyjazdy króla do Polski, przedłużająca się nieobecność w Wilnie, dawały pretekst do wzmożonych nalegań, aby zarząd' Litwą oddał, jak to czynił niegdyś Jagiełło, specjalnemu namiestnikowi.

Oczywiście nie brakło kandydatów na to stanowisko. Ale Kazimierz, dobrze rozumiejąc, ile znaczy dziedziczny tron litewski, między innymi dla umocnienia jego pozycji w elekcyjnej Polsce, odrzucał te sugestie stanowczo. Mimo to powracały one stale, a Litwini nie cofali się przed intrygowaniem w łonie samej rodziny królewskiej. W roku

142

1478 doszło do tego, iż król odmówił swemu ulubionemu synowi Janowi Olbrachtowi, gdy ten ze łzami w oczach prosił, aby mu powierzył rządy na Litwie. Oświadczył szorstko, iż “póki życia" nigdy nikomu nie odda namiestnictwa w Wielkim Księstwie.

Jednocześnie starał się stopniowo osłabiać miejscowych książąt i bojarów. Służyło temu stałe podkopywanie zasad dziedziczenia, urywanie przy różnych okazjach po kawałku włości co najmoż-niejszym rodom, oddawanie ważniejszych, zwłaszcza pogranicznych grodów zaufanym ludziom, którym Kazimierz nadawał tytuł i władzę na-miestniczą na danym terytorium. Po śmierci książąt z reguły odbierał synom dzielnice dzierżone przez ojców; w zamian nadawał nowe, skromniejsze obszary, położone na odległych krańcach Litwy, gdzie nie byli ani znani, ani lubiani.

Przykładem tej długofalowej, lecz niezawodnej polityki mogą być losy księstwa kijowskiego. Jeszcze w XIV wieku Witold usunął ze stolicy kijowskiej tamtejszego udzielnego księcia Włodzimierza Olgierdowicza i oddał zarząd Kijowa w ręce namiestnika. Kazimierz, na żądanie potężnego Gasztołda, zdecydował się zwrócić Kijów jego zię-

143

ciowi, a synowi wywłaszczonego księcia Włodzimierza, Olelkowi.

Gdy jednak ów wkrótce zmarł, król był już na tyle panem sytuacji na Litwie, że odmówił kategorycznie podziału spadku między synów zmarłego. Jako ekwiwalent dał jednemu z Olelkowi-czów Słuck i Kopyl, drugiego, Semena, zostawił wprawdzie panem na Kijowie, ale tylko w formie dożywocia. Po śmierci Semena (1471) jego dzieci otrzymały zaopatrzenie już w zupełnie innych rejonach kraju, a księstwo kijowskie uległo ostatecznej likwidacji — Kazimierz przekształcił je po prostu na województwo.

Tego rodzaju posunięcia, zwłaszcza że chodziło tu nie o pojedyncze wypadki, lecz przemyślany i konsekwentnie realizowany system, nie mogły oczywiście zadowolić kniaziów i bojarów. Nie brakło też buntów i spisków na życie Jagiellończy-ka. W roku 1442 głową takiej rebelii był potentat ze starego rodu — książę Jur Lingwenowicz. W 1456 r. słychać o rozruchach wzniecanych na Litwie przez odsuniętego od rządów potężnego do niedawna Gasztołda, którego wspólnikiem był książę Jerzy Ostrogski. Wykorzystując separatyzm litewski, chcieli oni rozerwać unię personalną

144

z Polską. Wielkim księciem miał zostać Semen Olelkowicz z Kijowa. Jako potomek Olgierda mógł on liczyć na poparcie pewnej części ludności.

Na wieść o groźnych rozruchach jesienią, 1456 roku król porzucił wojnę w Prusach i pospieszył na Litwę. W tłumieniu opozycji i uspokajaniu wichrzycieli częściowo siłą, częściowo groźbą, a także poprzez darowizny i kaptowanie stronników dyplomacją, przeszła Kazimierzowi cała zima 1457 roku.

Lata następne nie przyniosły trwałego uspokojenia. Mimo to król starał się lać oliwę na wzburzone morze nastrojów. Długosz wspomina, iż w roku 1460 przybył do Brześcia na Niedzielę Palmową i pozostał tu osiem dni na naradach z panami litewskimi, odwodząc ich cierpliwie od projektów zbrojnej napaści na Podole, pozostające we władaniu Polaków. Pokój został uratowany, ale możni litewscy oskarżali Kazimierza o stronniczość, o trzymanie strony polskiej przeciw Litwie. Podobne zarzuty stronniczości, tylko na rzecz Litwy, wysuwali Polacy.

Wiosną 1461 roku, w czasie pobytu Kazimierza w Wilnie, Litwini postawili mu formalne ultimatum: albo zamieszka na stałe na Litwie, albo odda

10 Kazimierz Jagiellończyk

145

ją w zarząd Semenowi Olelkowiczowi. A więc po raz drugi wypłynęła kandydatura potomka Olgierda, tym niebezpiecznie j sza, że z projektem występowali nie rebelianci, lecz lojalni doradcy królewscy. Kazimierz — mistrz w odwlekaniu decyzji, gdy tego było potrzeba, i przekładaniu spraw “na później" — wywinął się od stanowczej odpowiedzi i ruszył do Polski, gdzie jego obecności wymagał tok wojny trzynastoletniej.

Już jednak na Boże Narodzenie 1463 r. pospieszył do Grodna, aby uśmierzyć “niektórych panów litewskich wszczynających rozruchy", po czym całą zimę i wiosnę spędził na Litwie.

Dzieląc czas między oba kraje, Kazimierz doprowadził w latach następnych do znacznego utrwalenia unii i stabilizacji stosunków wewnętrznych w Wielkim Księstwie. A przecież w ostatnich latach panowania, w przeddzień wyprawy planowanej wspólnie z Tatarami (z ordą zawołżańską i chanem Achmedem) na Moskwę, która odrzuciła roszczenia Litwy do Rżewa i Wielkich Łuków, odkryto przerażający spisek. Musiało to uświadomić niemłodemu już królowi, jak kruche jest dzieło, któremu poświęcił tyle lat i trudu.

Ośrodkiem spisku był Kijów, odebrany — jak

146

Pieczęć majestatyczna Kazimierza Jagiellończyka

wiemy — Olelkowiczom i przekształcony w województwo, stanowiący wciąż jednak ośrodek starej tradycji wielkoksiążęcej. Tutaj biło serce opozycji przeciw Jagiellończykowi.

Zaczęło się od tego, że w połowie roku 1480, po śmierci oddanego królowi wojewody trockiego Stanka Sudywojowicza, ów najwyższy na Litwie urząd przeszedł w ręce dotychczasowego wojewody kijowskiego Marcina Gasztołda. Wakujące zaś po nim stanowisko otrzymał, nie, jak się tego spodziewał, odsunięty do Słucka, lecz nie rezygnujący z wielkiej kariery potomek Olgierda, Michał Olelkowicz, ale ,,człowiek królewski", zwykły bo-jarzyn, wyniesiony na szczyty za wierną służbę Jagiellończykowi, Iwan Chodkowicz (wojewodą kijowskim Chodkowicz nie był zresztą długo;

spotkał go — jak wiemy — straszny los jeńca i śmierć w tureckiej niewoli). Wybór ten oburzył nie tylko Olelkowicza, lecz i innych reprezentantów arystokracji litewskiej.

Zazdrość wybuchła powszechna; przypominano stare krzywdy i zniewagi, wywlekano dawne roszczenia i pretensje. Powoli rodziły się projekty zgładzenia Kazimierza Jagiellończyka i osadzenia na tronie litewskim reprezentanta jednego ze sta-

148

rych rodzin litewskich. Najaktywniejsi uczestnicy spisku to kniaziowie: Michał Olelkowicz, Fedor Bielski i Iwan Holszański. Udało im się uzyskać poparcie wielkiego księcia Moskwy i przygotować wszystko do zamachu na życie bawiącego właśnie na Litwie króla wraz z synami. Towarzyszącą mężowi królową Elżbietę zamierzano oszczędzić i tylko wtrącić do więzienia.

' Z relacji nieco późniejszej, bo pochodzącej z XVI wieku, dowiadujemy się szczegółów tej sensacyjnej afery. Zamach miał się odbyć w Palmową Niedzielę, tj. 15 kwietnia 1481 r., w czasie wesela Fedora Bielskiego z księżną Anną Kobryńską, na które spodziewano się przybycia króla z rodziną. Plan był obmyślony w najdrobniejszych szczegółach. Pokrzyżował go sam Kazimierz nie zjawiając się w Kobryniu, rzekomo z powodu zmęczenia łowami, których — jak wiadomo — był namiętnym miłośnikiem. W istocie został ostrzeżony przez pewnego tapicera, który ozdabiał komnaty na gody i odkrył, że we framugach pochowana jest broń, a następnie wyśledził spiskowców.

Czy powieść ta jest prawdziwa? Trudno sądzić. Szczegóły takie czy inne nie mają zresztą istotnego znaczenia. Sam fakt, że sprzysiężenie istniało

149

i zostało wykryte, nie ulega najmniejszej wątpliwości. Pod zarzutem planowanego królobójstwa uwięziono dwóch głównych spiskowców — Michała Olelkowicza i Iwana Holszańskiego. 30 sierpnia wobec dowodów “jaśniejszych od słońca" zostali ścięci z wyroku trybunału nadzwyczajnego, w skład którego weszli najwyżsi ówcześni litewscy dostojnicy: wojewoda wileński Olechno Sudymon-towicz i wojewoda trocki Marcin Gasztołd.

Nie od rzeczy będzie zwrócić uwagę na fakt, iż byli oni bliskimi krewnymi jednego ze skazanych. Gasztołd żonaty był z rodzoną siostrą Iwana Holszańskiego Anną, córka zaś wojewody wileńskiego, Zofia, była żoną Aleksandra Holszańskiego, brata Iwana. Surowość wyroku świadczy, że mimo węzłów rodzinnych i przyjaźni trybunał rozporządzał niezbitymi dowodami winy; za podniesienie ręki na majestat królewski nie mogło być innej kary prócz kary śmierci. Owej surowej epoce, a nie okrucieństwu Kazimierza przypisać należy krwawą rozprawę ze spiskowcami.

Jednemu z nich, kniaziowi Fedorowi Bielskiemu, udało się zmylić pogoń i umknąć poza granice Litwy. Znalazł on schronienie w Moskwie. Biadał tam bardzo, że musiał uciekać następnego dnia po

150

ślubie, zostawiając nie tylko majątek, ale i młodą żonę, z którą spędził zaledwie jedną noc. Wstawiał się za nim Iwan III u Kazimierza Jagiellończyka i prosił o wydanie Anny Kobryńskiej mężowi, ale król się nie zgodził.

Jednodniowa oblubienica wyszła zresztą wkrótce po raz drugi zamąż i kiedy po latach, już za panowania Aleksandra, zezwolono jej na wyjazd do Moskwy do pierwszego męża, odrzuciła propozycję. Tak więc i kniaź Bielski został ukarany za plany królobójstwa — choć nie gardłem, lecz utratą majątku i żony.

W rezultacie tych wydarzeń Kazimierz zrezygnował z wyprawy na Moskwę. Cztery następne lata spędził na Litwie (1480—1484). W Krakowie w czasie nieobecności zastępował go, przynajmniej częściowo, syn — królewicz Kazimierz. Znany z pobożności młodzieniec dotknięty był gruźlicą płuc i każdej jesieni i wiosny jego stan się pogarszał. W połowie 1483 roku podążył do rodziców na Litwę. Jego śmierć, która nastąpiła 4 marca 1484 r. w Grodnie, była wielkim ciosem dla rodziny królewskiej.

Niejaką pociechę stanowił fakt, że Kazimierz miał opinię świątobliwego. Przypieczętował więc

151

stosunkowo świeżą chrześcijańskość domu Jagiellońskiego. Posiadanie w rodzinie świętego lub nawet świętego in spe było atutem nie do pogardzenia w dyplomacji ówczesnej epoki, przełamującej się już wprawdzie ku renesansowi, lecz nie wyzbytej jeszcze tak całkiem średniowiecznych rysów światopoglądowych. •

Zreasumowanie rządów Kazimierza Jagiellończyka na terenie Litwy nie należy do rzeczy prostych. “Czasy rządów Kazimierza dla Polski można uznać za pomyślne, natomiast za niefortunne dla Litwy — pisze w Polskim słowniku biograficznym znany historyk M. S. Kuczyński. — Kazimierz dopuścił do tak wielkiego upadku znaczenia Litwy na Rusi, zawiódł tak bezwzględnie wszystkich sojuszników litewskich na wschodzie, że konsekwencją tego musiało być uzyskanie przez Moskwę hegemonii w Europie wschodniej, upadek wpływów Jagiellońskich w Mołdawii i rozwiązanie spraw tatarskich na korzyść Moskwy, a na niekorzyść Litwy."

Osąd to chyba zbyt ostry i jednostronny. Istot--nie, Kazimierz unikał wojny z Moskwą, starał się łagodzić konflikty i pograniczne zatargi, 'rozwiązywało mu to bowiem ręce do działania na innym

153

terenie. Dzięki taktyce Kazimierza otwarta wojna moskiewsko-litewska zaczęła się dopiero za jego następców. Okazało się wówczas, iż bez. wsparcia Polski Litwini nie mogą sobie poradzić z przeciwnikiem. A przecież za rządów Kazimierza sytuacja byłaby jeszcze trudniejsza!

Chyba słusznie oceniał Kazimierz perspektywy ewentualnej rozgrywki, gdy ostrzegał Litwinów przed pochopnym atakiem na Wielkie Księstwo Moskiewskie, przypominając o składzie narodowościowym kraju, o antagonizmach wyznaniowych. Zbyt wielkie kęsy ziem ruskich mogły się okazać niestrawne dla tego wielkiego, lecz mało spoistego organizmu, w dodatku znajdującego się na dość niskim stopniu rozwoju gospodarczego.

Największą zasługą Kazimierza na terenie Wielkiego Księstwa było jednak przełamanie dążeń odśrodkowych, centralizacja państwa, stabilizacja władzy i stabilizacja społeczeństwa — a więc to wszystko, do czego dążył także na terenie Polski, ze zmiennym zresztą powodzeniem.

8. Król i papież

“ Szanował kler!" — taką opinię wydał Miechowita królowi, który całe prawie życie strawił na mniej lub bardziej ostrych zatargach z papieżem i na którego nuncjusz Baltazar de Piscia (oddany zresztą wrogowi Jagiellończyka — Maciejowi węgierskiemu) odważył się w pewnym momencie rzucić nawet klątwę. Koncepcja państwa i władzy królewskiej, jaką reprezentował Kazimierz, zrywająca ze średniowiecznym schematem, w którym władza duchowna była czymś nadrzędnym w stosunku do świeckiej, wymagała nowego ułożenia stosunków Polski z papiestwem. Jagiellończyk ów nowy stosunek forsował od pierwszych chwil swego panowania.

155

Sytuacja, jaką zastał w Polsce, nie była łatwa. W okresie rozbicia dzielnicowego i za rządów świeżo ochrzczonego Jagiełły wzrosły niepomiernie przywileje duchowieństwa. Kościół, uzależniony od dalekiego Rzymu, tworzył jak gdyby państwo w państwie. Dostojnicy duchowni kierowali się interesem własnym lub kościoła, nie zawsze zgodnym z polską racją stanu. Co roku płynęły z Polski do Rzymu wielkie sumy pieniędzy jako tzw. annaty. Ludność sarkała na te obciążenia coraz głośniej.

Nie podobało się również, iż duchowni zwolnieni byli od udziału w obronie kraju i cieszyli się specjalnymi ulgami podatkowymi. Dobrowolny datek na wojnę, tzw. subsidium charitatwum, uchwalał kler z rzadka i bardzo niechętnie. Natomiast dziesięciny wybierano bardzo gorliwie, ściągając na duchowieństwo zarzut chciwości i egoizmu. Wpływy husyckie z sąsiednich Czech sprzyjały krytyce życia kleru, zwłaszcza zakonników;

jakoż w istocie było ono dalekie od ideału! Wszystko to sprawiało, że nie tylko król, ale także szerokie rzesze ludności wysuwały wobec kościoła i duchowieństwa różne pretensje.

Zaraz po objęciu tronu Kazimierz Jagiellończyk

156

zażądał od papieża prawa do obsadzania benefic-jów i stanowisk kościelnych w całej Polsce. W ten sposób pragnął wprowadzić w skład episkopatu ludzi wiernych sobie, którym by mógł ufać i których by mógł używać do zadań politycznych. Moment był bardzo sprzyjający dla króla polskiego — okres walk papieża Mikołaja V z antypa-pieżem Feliksem V — i kurii zależało bardzo na poparciu Polski.

Wkrótce po koronacji Kazimierz uznał Mikołaja V, co miało tym większe znaczenie, że Zbigniew Oleśnicki, głowa możnowładztwa małopolskiego, był zwolennikiem antypapieża Feliksa. W ten sposób walka Kazimierza z opozycją wewnętrzną splotła się z rozgrywką w Rzymie. Za uznanie zażądał Kazimierz od Mikołaja prawa do obsadzania godności duchownych w Polsce oraz części sum zbieranych na rzecz Rzymu.

Jakoż Mikołaj uznał uprawnienia króla do obsady 20 beneficjów oraz zgodził się na pobranie 10 tysięcy dukatów od duchowieństwa z przeznaczeniem na walkę z Tatarami. Jednocześnie przesłał królowi polskiemu ,,złotą różę" — wyraz uznania i miłości ojcowskiej, przyznawaną przez papieży osobom szczególnie zasłużonym wobec ko-

157

ścioła. “Ważyła ona — powiada kronikarz — sto czerwonych złotych". .

Już w roku 1448 uczynił Kazimierz użytek z bulli papieskiej, forsując na opróżnione arcybi-skupstwo gnieźnieńskie swego kandydata Władysława Oporowskiego. Ale dalszy bieg wydarzeń we Włoszech nie był dla nas pomyślny. Rok 1449 przyniósł powszechne uznanie Mikołaja V. Utrwaliwszy swą pozycję w Rzymie, papież bez skrupułów porzuca swego niedawnego sojusznika; co węcej, godzi się z Oleśnickim, potwierdza mu (nadaną przez antypapieża Feliksa V) godność kardynalską i popiera wysuwanego przez niego kandydata na biskupstwo włocławskie dziekana krakowskiego Mikołaja Lasockiego, wbrew desygnowanemu przez króla Janowi Gruszczyńskiemu.

Mimo że sojusz z papieżem rozpadł się tak szybko, Kazimierz nie myślał rezygnować ze swej polityki w zakresie spraw kościelnych. Zarządził więc, aby nie dopuszczono Lasockiego do objęcia urzędu; musiał się on zadowolić posiadłościami biskupstwa leżącymi na Pomorzu, które usłużnie udostępnił mu — zachwycony aferą — wielki mistrz krzyżacki. Tak więc wewnętrzny spór przerodził się w konflikt międzynarodowy. Ów alians

158

Sala gotycka w zamku malborskim

Rzym—krzyżacy rozwinął się w latach następnych, zwłaszcza w okresie wojny trzynastoletniej, poważnie nam szkodząc na różnych płaszczyznach.

Kazimierz tymczasem konsekwentnie szedł dalej. Kiedy w styczniu 1452 r. zmarł biskup przemyski Piotr Chrząstowski, król, nie radząc się ani kapituły, ani panów małopolskich, osadził na sto-

159

licy biskupiej Mikołaja z Błażejowie, Ślązaka z pochodzenia. Był to kamień obrazy dla chciwych zaszczytów i majętności duchownych z Małopolski. W roku następnym podobnie arbitralnie rozporządził opróżnionymi biskupstwami w Wilnie i Kamieńcu, a na arcybiskupstwo gnieźnieńskie wprowadził swego pisarza, kanonika Jana Sprow-skiego, wbrew lansowanemu przez część kapituły Tomaszowi Strzępińskiemu. Papież był zmuszony ów wybór zatwierdzić.

Strzępiński został zresztą wkrótce biskupem krakowskim, również z poparcia Kazimierzowego, co nie rozładowało jednak chyba jego urazy do króla, nie pozwolił bowiem dać owych naczyń kościelnych, o które błagał Jagiellończyk kapitułę ze łzami w roku 1456, by wykupić Malbork z rąk czeskich zaciężnych żołnierzy.

Wojna trzynastoletnia zaostrzyła ogromnie stosunki między dworem polskim a papiestwem. Papież opowiedział się jawnie po stronie krzyżaków i wyklął zbuntowanych przeciw nim członków Związku Pruskiego. Głowa kościoła w Polsce, kardynał Zbigniew Oleśnicki, starał się za wszelką cenę odwieść króla od walki o Pomorze. Jagiellończyk nie uląkł się jednak interdyktu i — wspoma-

160

gany przez Wielkopolan — dokonał wielkiego dzieła zjednoczenia.

Intrygi Rzymu wzmogły się w owym czasie. Rozgrywka toczyła się na dwu płaszczyznach: międzynarodowej i wewnętrznej. Właśnie w latach sześćdziesiątych wybuchł wielki spór o obsadę biskupstwa krakowskiego, który sprawił królowi niemało kłopotu, ale jednocześnie wykazał słuszność jego polityki.

6 września 1460 r. zmarł biskup krakowski Tomasz Strzępiński. Kapituła wystąpiła do króla z pokorną prośbą, aby nie wyznaczał następcy, lecz zdał się na samych kanoników, których w tak ważnej materii miał jakoby oświecić sam Duch Święty.

Była to próba uniezależnienia się od decyzji króla, na co ten nie mógł się zgodzić. Polecił więc kapitule biskupa włocławskiego Jana Gruszczyńskie-go. Wybory okazały się jednak jawną rebelią: kandydat królewski otrzymał zaledwie trzy głosy, prawie wszyscy opowiedzieli się za podkancle-rzym Janem, synem Lutka z Brzezia.

Najbliższy sejm w Piotrkowie był widownią .gorszącego sporu między dwoma kandydatami do biskupiego stolca. Jan' zląkł się zresztą rychło

11 Kazimierz Jagiellończyk

161

gniewu królewskiego i ustąpił z przyznanej sobie godności. Cała sprawa zakończyłaby się szybko, gdyby się nie wmieszał niechętny Polsce papież Pius II, który — korzystając z zamieszania — wyznaczył trzeciego pretendenta na biskupstwo: Jakuba z Sienna.

Teraz rozpętała się prawdziwa wojna. Kazimierz uznał incydent za bunt, papieskiego pupila wraz ze stronnikami pozbawił majątków i wygnał z kraju. Wykonanie wyroku nie było jednak łatwe. Króla absorbowała wojna w Prusach, miał też kłopoty na Litwie. Gdy zimą 1460—1461 r. bawił na Litwie, Jakub zjawił się w Krakowie, został konsekrowany na biskupa przez tamtejszego sufragana i rozpoczął urzędowanie. Na wieść o zbliżaniu się króla wiosną 1461 r. umknął jednak przezornie.

Kazimierz zjechał do stolicy l czerwca; dla zwolenników Jakuba nastał sądny dzień! Wygnany sufragan Jerzy schronił się aż w Opolu. Straszliwe gromy spadły na głowy prałatów i kanoników krakowskich, którym król surowo zakażał wpuszczać Jakuba do dóbr i zamków biskupstwa. Do Rzymu ruszyli posłowie — starosta sandomierski Jan Rytwiański i kanonik włocławski

162

Maciej z Raciąża z poleceniem, by odwołano Jakuba, a zatwierdzono na biskupstwie królewskiego kandydata.

Tymczasem Jakub Sieneński, schroniwszy się w Piędziczowie (Pińczów), słał listy do kapituły krakowskiej, żądając wprowadzenia do dóbr biskupstwa, a opornym grożąc klątwą. Ze swej strony król zapowiadał wszystkim, którzy opowiedzą się po jego stronie, konfiskatę dóbr oraz wygnanie. Miał jednak biskup-buntownik stronników wśród magnatów małopolskich. Gdy rozeszła się wieść, że król zamierza oblec Piędziczów, Jakuba ukrył w Tęczynie Jan Tęczyński; w jakiś czas potem przechowywał go w Melsztynie Jan Mel-sztyński. Opozycja małopolska wykorzystała ów moment dla zademonstrowania swych nastrojów wobec króla.

2 stycznia wrócili posłowie królewscy z Rzymu, wioząc dwie bulle papieskie. Nie mogły one niestety zadowolić Kazimierza. Pius polecał zarząd biskupstwa krakowskiego archidiakonowi krakowskiemu Janowi Pniewskiemu aż do przybycia do Polski i rozpatrzenia sporu przez legata papieskiego Hieronima. Swój gniew król wyładował na stronnikach Jakuba: zajął dziesięciny tych du-

ir

163

•>

HISTORIA POLONICA

IOANN15

DŁYGOSSl

SEY LONGIN1

C A N O N I C I CRACOVIEN.

IN TResI O M O S

D1C E S TA

Autonfate & Sumptibus H E R B V L T l DOBR.OM1LSK1

r A

DOBROMILI, TnOfficina loannisSzcIigJt-, Anno D. >6)S

Strona tytułowa Historii Długosza

chownych krakowskich, którzy opowiadali się za Jakubem. Ofiarą tych represji ipadł m. in. także nasz sławny dziejopis Jan Długosz. Odtąd też datuje się zapewne jego niechęć do króla, której wyraz daje niejednokrotnie w swych Dziejach Polski.

Jesienią, gdy Kazimierz zamykał sejm w Piotrkowie i zbierał się do odjazdu na Litwę, przybył legat papieski. Hieronim z Krety nie był fortunnie obrany dla tej bądź co bądź delikatnej misji. Niezręczny dyplomata, pasjonat, z góry źle usposobiony do Polski i Polaków, oświadczył, że przybył w trzech sprawach: ,,uspokojenia" kościoła krakowskiego, uśmierzenia wojny pruskiej, zachęcenia do wojny tureckiej. Pragnął więc papież rzucić Polskę przeciwko półksiężycowi, odciążając w ten sposób krzyżaków i tworząc ,wał obronny przeciw ,,niewiernym".

Narady trwały dni kilka, w czasie których zarówno Kazimierz, jak i legat ,,-rozpalali się gniewem". Nie szło już o Jakuba z Sienna, lecz o pierwszeństwo w Polsce władzy świeckiej nad duchowną, a więc zasadę, o którą walczył od początków panowania. Nic też dziwnego, że ,,rychlej całe zgubi królestwo — oświadczył w pewnym

165

momencie — niż dozwoli, aby Jakub posiadł biskupstwo krakowskie". Na co Hieronim:

— Chociażby trzy królestwa zginęły, mniej byłoby szkody, niż gdyby Stolica Apostolska w swoich prawach upadła!

, Starcie się dwu krańcowych koncepcji światopoglądowych było tym ostrzejsze, że ścierali się ludzie o gwałtownych temperamentach, nieskorzy do ustępstw i wybuchowi.

Ostatecznie jednak — jak powiada kronikarz — “pomiarkowali .się". Kazimierz, wobec powagi sytuacji, zrezygnował ze spędzenia zimy ' na Litwie. Postanowiono, iż 17 stycznia 1463 r. odbędzie się sejm w Piotrkowie, na którym stanie Jakub wraz z kapitułą krakowską i dotychczasowym zarządcą diecezji “dla załatwienia sprawy zgodnym sposobem". Czas, który pozostał do sejmu, wykorzystał legat na narady z krzyżakami, Kazimierz zaś na zhołdowanie ziemi rawskiej i go-stynińskiej, które przyłączył do Korony, korzystając ze śmierci jednego z książąt mazowieckich.

Styczniowy sejm to wielki sukces Kazimierza. Mimo ożywionej działalności Hieronima nikt nie ośmielił się opowiedzieć za Jakubem. Główny jego sojusznik, Jan Tęczyński, w ogóle się nie zjawił.

166

Osamotniony Jakub musiał się ukorzyć i zrzec biskupstwa. Za to król przebaczył jemu i jego stronnikom, a duchownym krakowskim (m. in. i Janowi Długoszowi) przywrócił łaskawie ich “chleby duchowne".

Do Rzymu ruszyło poselstwo z prośbą, aby pa- . ipież, wobec przeniesienia biskupa włocławskiego Jana Gruszczyńskiego na stolicę krakowską, na tamtym biskupstwie zatwierdził podkanclerzego królestwa Jana z Brzezia. Dla Jakuba z Sienna przeznaczył Kazimierz wakujące właśnie biskupstwo płockie. Król, gdy woli jego stało się zadość, potrafił być łaskawy.

Misja Hieronima nie powiodła się więc. Gdy zaś na majowym zjeździe w Brześciu Kujawskim z krzyżakami okazał jawną przyjaźń zakonowi, m. in. występując gwałtownie przeciw przybyłym na obrady delegatom Gdańska, Torunia i Elbląga, skompromitował się na terenie Polski zupełnie. Stanisław Ostroróg oświadczył mu wręcz przy jakiejś okazji, iż ,,nie o zjednanie pokoju, dla którego przysłany był od papieża, starał się, ale raczej niecił zarzewie klęsk i mordów". Wybuchła głośna awantura, legat bowiem, jak wspomniano, nie był zręcznym dyplomatą. Następnego dnia

167

obrażony Hieronim wyjechał z Brześcia i udał się do Wrocławia.

W latach następnych Kazimierz już' bez przeszkód obsadzał swymi ludźmi opróżnione biskupstwa, a zarówno Pius II, jak i jego następca Paweł II zadowalali się zatwierdzaniem kandydatów królewskich.

Nieprzyjaźń Rzymu ujawniła się jednak wkrótce z okazji zakończenia — pomyślnego dla Polski — wojny trzynastoletniej. Papież mimo naglących poselstw Jagiellończyka zwlekał z zatwierdzeniem pokoju toruńskiego i zdjęciem klątwy ciążącej na szlachcie oraz miastach pruskich. Kiedy zaś wypłynęła sprawa korony czeskiej dla najstarszego syna Kazimierzowego Władysława, Rzym opowiedział się za Maciejem węgierskim. Wojna dyplomatyczna nie ustawała. Wkrótce zaś miało przyjść do nowych konfliktów i zadrażnień: zbliżał się zatarg z Tungenem, którego czas

trwania i rozmiary daleko przekroczyły wojnę o biskupstwo krakowskie.

9. Pruskie kłopoty

26 lipca 1467 roku, a więc w kilka miesięcy po zawarciu pokoju toruńskiego, zmarł biskup warmiński Paweł Legendorf. Kazimierz Jagiellończyk mianował natychmiast na opróżniony stolec biskupa chełmińskiego Wincentego Kiełbasę. Kapituła, nie zważając na to, obrała własnego kandydata, mieszczanina z Ornety, a więc miejscowego pochodzenia, dziekana warmińskiego Mikołaja Tungena. Zaczynał się przeszło dziesięcioletni spór, który współcześni nazwali wojną księżą al-ibo popią.

Skomplikował go dodatkowo szereg elementów o międzynarodowym znaczeniu -— a więc: wystąpienie przeciw królowi wielkiego mistrza, niedaw-

no pokonanego, ale wciąż knującego zdradę; dalej nieżyczliwa wobec Polski polityka papieska, powikłania na terenie Czech i Węgier, wreszcie zbyt powolne, nie pozbawione tarć zrastanie się Prus, Królewskich z resztą kraju. Król uważał, że tylko on ma prawo rozporządzać godnością biskupią na Warmii.

— Nie chcemy niczego od biskupstwa, skoro też nic od niego nie mamy — oświadczył — jak tylko byśmy posiadali tam osobę, która by nam była wierną!

Tymczasem Tungen nawiązał kontakty z nieprzyjaciółmi króla i Polski, zwłaszcza z królem węgierskim Maciejem. W dodatku Kazimierz obawiał się, aby jakiekolwiek ustępstwo nie stało się precedensem: ,,Jeśliby święty ojciec, papież, mógł tam swego umieszczać biskupa, to mogłoby to przejść w zwyczaj i król, a także kraj i miasta (tj. Prusy) zostałyby obrabowane z tego uprawnienia".

Kapituła wszakże uporczywie trwała przy swym kandydacie, gdyż był to człowiek miejscowy. Wprawdzie Kiełbasa posiadał szlachectwo pruskie, ale na Warmii traktowano go jako ,,cudzoziemca". Tak więc zarówno Kiełbasa, jak i drugi

170

Najstarsza

pieczęć miasta Chełmna

(uszkodzona)

wysunięty przez króla kandydat, kanonik gnieźnieński Andrzej Oporowski, budzili na Warmii specjalną niechęć jako ludzie “obcy".

Wkrótce spór przerodził się w otwartą wojnę. W 1472 r. “Mikołaj Tungen, oburzony niegodnie i rozgniewany, że Sykstus IV papież z warmińskiego biskupstwa przeniósł go na kamieńskie,-

171

widząc przy tym, iż Kazimierzowi królowi polskiemu nie najlepiej na Węgrzech się powiodło", zebrał 500 najemnych rycerzy i opanował szereg zamków na Warmii. Zaczynały się regularne działania wojenne, które z przerwami trwały aż do roku 1479.

Sykstus IV, pragnąc zachęcić Kazimierza do wojny z Turcją, przeniósł niewygodnego biskupa z Warmii na Pomorze Zachodnie, do Kamienia. Niestety, przychylność kurii rzymskiej wobec Ja--;

giellończyka okazała się — jak zwykle — bardzo nietrwała. Już wkrótce papież znów związał się z nieprzyjaznym Polsce Maciejem Korwinem i zaczął wspierać Tungena, który stopniowo stawał się panem Warmii.

Nie mogły tego rodzaju posunięcia zapewnić papieżowi w Polsce popularności. Kazimierz Ja-giellończyk natomiast, ze swymi koncepcjami centralizacji oraz suwerenności państwa wobec władzy duchownej, zyskiwał poparcie coraz szerszych rzesz polskiej szlachty. Wyrazem jej opinii i postępowych dążeń stał się opracowany właśnie w czasie zatargu z Tungenem w latach siedemdziesiątych XV wieku przez kasztelana poznańskiego Jana Ostroroga traktat pt. Monumentum

172

pro Reipublicae ordinatione. Żądał w nim Ostro-róg całkowitego uniezależnienia Polski od papie-stwa oraz zerwania z uległością mogącą sugerować, ,,jakoby król w okowach w więzieniu papieża był trzymany".

Występował więc przeciw wysyłaniu opłat do Rzymu, przeciw zwyczajowi apelacji do kurii rzymskiej w niektórych procesach sądowych, przeciw składaniu przez biskupów przysięgi papieżowi. Żądał, aby obciążyć podatkami wszystkie stany, aby nikt nie był zwolniony od udziału w obronie kraju, nawet duchowieństwo. Były to', wedle ówczesnych pojęć, żądania na wskroś rewolucyjne.

Zatarg o biskupstwo warmińskie trwał. Na wiosnę 1476 roku Kazimierz na czele dwu tysięcy zaciężnych żołnierzy osobiście ruszył do Prus. Otaczało go rycerstwo wielkopolskie, spodziewano się także przybycia panów i szlachty z Małopolski. Niestety Małopolanie ociągali się, pieniądze zaś przeznaczone na żołd dla zaciężnych rozchodziły się bardzo szybko. Król zabawił jakiś czas w Toruniu, po czym udał się do Malborka, gdzie przyjmował uroczyście wielkiego mistrza Henryka von Richtenburga.

173

Zamek w Malborku (ryć. z XIX w.)

Obdarowany i ugoszczony wspaniale chytry mnich wyparł się wszelkich kontaktów z królem węgierskim Maciejem, co było wierutnym kłamstwem. Oświadczył także, iż “do złożenia z biskupstwa Mikołaja Tungena, za porozumieniem się ze swymi panami, da królowi skuteczną i pomoc i radę". I to wszakże było jedynie wykrętem, gdyż

174

pod koniec 1476 r. zawarł z Tungenem “zgodę i przymierze" przeciw “wspólnemu wrogowi", tj. królowi polskiemu. W początkach zaś roku 1477 biskup-buntownik oraz popierająca go kapituła poddali się “szczególnej obronie i wieczystej opiece króla Węgier". Był to już nie tylko bunt, ale zdrada.

20 lutego 1477 r. zmarł Henryk von Richten-burg. Następcą został wojowniczy Marcin Truch-sess von Wetzhausen, którego Długosz nazywa wprost “przeniewiercą i wrogiem". Nie tylko sprzymierzył się z Tungenem, ale nie złożył Kazimierzowi hołdu, Wkroczył zbrojnie' do Prus i opanował Brodnicę, Chełmno oraz Starogard.

Przeciwko krzyżakom i Tungenowi ruszyło z Polski,,poczesne wojsko" pod dowództwem Jana Białego i Jana Żelezińskiego. Oddziały krzyżackie musiały ustąpić. Wielki mistrz “ze wstydem i sromotą zwinął obóz i z całym wojskiem wrócił do domu". Maciej Korwin nie wspomógł swych sojuszników, co więcej, właśnie toczyły się między nim a Kazimierzem rokowania pokojowe. Nowe starcia w Prusach w początkach 1479 roku zakończyły się także niepowodzeniem buntowników. Cała Warmia była w rękach króla. Tungen, ,,nie

175

mając już kędy bezpiecznie ani stopy postawić", zbiegł do krzyżaków.

Nadeszła wiosna 1479 roku, niosąc kres “popiej wojny". Na sejm. piotrkowski zjechało mnóstwo panów z całej Polski, było bowiem — jak informuje Długosz — wiele urzędów do rozdania. Przybyli też reprezentanci Prus — Mikołaj Ba-żyński oraz rajcy trzech największych miast:

Gdańska, Torunia i Elbląga. Przybyli także dwaj kanonicy warmińscy z upoważnieniem od kapituły, aby złożyć królowi należną przysięgę. Prosili, aby na nowo uznał się “opiekunem i obrońcą" warmińskiego kościoła. Przybyli wreszcie — radzi nieradzi — wielki mistrz Marcin Truchsess i pokonany Mikołaj Tungen.

Biskup, “rzuciwszy się do nóg królowi, z pokorą i łzami wyznał swoje winy". Kazimierz, zwyciężywszy, potrafił przebaczać. Uznał więc Tungena biskupem warmińskim, zastrzegłszy jednak swe wyraźne i wyłączne prawo do obsadzania tego stanowiska. 15 lipca Mikołaj Tungen złożył Jagiellończykowi uroczysty hołd.

Ustalono jednocześnie tryb składania hołdu królowi przez kolejnych biskupów. W przeciągu trzech miesięcy od zatwierdzenia przez Rzym każ-

176

dy biskup warmiński ma osobiście stawić się przed' królem, jeśli zjedzie on w tym czasie do Prus. W razie nieobecności króla przysięgę wierności odbierze w kościele katedralnym w Malborku biskup wyznaczony przez króla w obecności wojewody-i starosty malborskiego oraz burmistrzów Gdańska, Torunia i Elbląga.

Postanowiono także, iż podobną przysięgę składać będzie co dziesięć lat cała ludność Warmii. Postanowienie to nie było zresztą w przyszłości egzekwowane.

Ostatnim aktem “wojny popiej" był hołd złożony Jagiellończykowi 9 października 1479 roku przez wielkiego mistrza. ,,W zamku nowokorczyńskim — pisze Długosz — w sali wielkiej, Marcin Truchsess mistrz pruski, komturowie, szlachta i obywatele miast pruskich, po wielu trudnościach i namowach, wśród których rzeczony mistrz zaklinał się, że pierwej da z siebie żywego skórę zdjąć i posiekać się na drobne kawałki, złożywszy ostatecznie swój upór, wykonali Kazimierzowi królowi i Polsce... uroczystą przysięgę".

Kres “wojny popiej" nie oznaczał jednak końca zatargów Kazimierza z papieżem i duchowieństwem. Znów odżyła stara nieprzyjaźń z Macie-

12 Kazimierz Jagiellończyk

177

jem Korwinem, który szukał jak zwykle pomocy w Rzymie. Niekiedy Kazimierz wręcz groził papieżowi, że sam będzie mianował wszystkich biskupów (niektóre stanowiska pozostawały bowiem w dyspozycji papieskiej), odwoła Polaków z kurii oraz ogłosi jako ostatnią instancję dla kościoła polskiego parlamentum regis (tutaj w znaczeniu rady królewskiej). Podobne koncepcje wysuwano w kilkadziesiąt lat później, w połowie XVI wieku, za rządów Zygmunta Augusta. Można więc Jagiel-lończyka uznać za prekursora idei polskiego kościoła narodowego.

Koniec zatargu z Tungenem oznaczał ważny krok w dziele przyspieszenia zrastania się Prus z resztą kraju, a więc sprawy, która od lat leżała bardzo Jagiellończykowi na sercu.

Wysiłki w kierunku unifikacji rozpoczęto już w kilka miesięcy po zawarciu pokoju toruńskiego, w roku 1467.

Jeszcze w roku 1454 król wprowadził na terenie Prus urzędy analogiczne do tych, jakie były w Koronie, a więc województwa, kasztelanie i starostwa. W 1467 zniesiono istniejący od dawna na tych ziemiach urząd gubernatora-wielkorządcy i ustanowiono w zamian, wzorem Wielkopolski

178

i Rusi, godność naczelnego starosty ziem pruskich, przywiązaną do starostwa malborskiego. Głową Prus został nie możny tamtejszy Scibor Bażyński, któremu odebrano wielkorządztwo, lecz zaufany człowiek Jagiellończyka, starosta malborski Jan Kościelecki.

Ostatniego wielkorządcę-gubernatora Ścibora Bażyńskiego mianował król wojewodą malbor-skim. Mimo to Bażyński uważał się za pokrzywdzonego. I nie tylko on. Wielu możnych pruskich, którym nie dość było “chlebów" rozdanych ,w czasie wojny, zazdrosnym okiem patrzyło na powstałą w Prusach, obok hierarchii ziemskiej, hierarchię urzędników ' królewskich, podległych wyłącznie woli króla, odpowiadających przed sądami jego komisarzy, niezależnych od sądów pruskich i prawa chełmińskiego.

W roku 1469 wprowadzono na terenie Prus system sądowniczy na wzór koronnego, a więc sądy grodzkie i ziemskie. Jednocześnie przybyli tu komisarze królewscy -— biskup włocławski i chełmiński oraz bohater wojny trzynastoletniej, podkomorzy sandomierski Piotr Dunin, którzy ,,najprzód w Gdańsku, a potem w Elblągu zasiedli do spraw miejscowych". Działalność ich nie była mi-

12*

179

Elbląg (ryć. z XVI w.)

ła miejscowej oligarchii. Rozpoczęło ją wezwanie do Scibora Bażyńskiego, “aby się więcej nie mienił wielkorządcą" — widocznie magnat, mimo iż “zdetronizowany" od dwu prawie lat, nadal używał starego tytułu.

Potem rozpatrzono podstawy prawne różnych posiadłości. I tu nie było lepiej. Bażyńskiemu komisarze “odebrali włości, które posiadał na Żuławach, i przyłączyli' je do zamku malborskiego. Dobra zaś w powiecie gdańskim, tczewskim

180

i puckim, za ich (tj. komisarzy) namową oddane dobrowolnie przez gdańszczan, którzy je mieli w zastawie od 'króla za pewne należytości pienięż-, ne, częścią rozdzielili między szlachtę pomorską i pruską za dochowaną wierność królowi, częścią odkażali do skarbu królewskiego. Elblążanom odjęli jezioro Drużno, dla wielkiej ryb obfitości, i przydzielili je do zamku malborskiego. Nałożyli na tychże elblążan podatek, który w ilości 2 tysięcy czerwonych złotych węgierskich królowi i królestwu corocznie mieli opłacać."

Tyle kronikarz. Można sobie wyobrazić burzę, jaka się kryła za tymi powściągliwymi słowami. Już nie tylko Bażyński czuł się dotknięty i “ograbiony". Rewindykacja dóbr na korzyść starostwa .malborskiego uderzyła w potężny Gdańsk i — choć nie w tym samym stopniu znaczny — Elbląg. Miasta te cieszyły się na terenie Prus niemałymi wpływami. Kazimierz, jednocząc Prusy z Koroną i tworząc silne oparcie ekonomiczne dla władzy królewskiej, miał przeciw sobie zgodny front miejscowych potentatów, zarówno pruskich oligarchów, jak miasta.

W roku 1472 król udał się do Prus osobiście. Kilkutygodniowy pobyt w Toruniu wypełniły roz-

181

mowy z przedstawicielami miejscowego społeczeństwa. Chodziło o podcięcie wpływów Tungena w tym środowisku. Ale zarówno szlachta, jak i reprezentanci miast wykorzystali ową okazję, aby wysunąć własne skargi, czyli — jak je wówczas zwano — gravamina. Między innymi żądali, aby zamki pruskie powierzano tylko ludziom miejscowym. Król wymówił się brakiem pieniędzy na spłatę osadzonych na nich rycerzy.

W 1476 r. Jagiellończyk przeprowadził w Prusach ujednolicenie praw, przyjmując za podstawę prawo chełmińskie. Rok później starostą malbor-skim został zasłużony wódz z okresu wojny z krzyżakami, znany dobrze mieszkańcom całego Pomorza Piotr Dunin. Król powierzył mu największy zamek w Prusach w obliczu nowego zagrożenia ze strony wiarołomnego zakonu. -

Dunin był człowiekiem godnym pełnego zaufania, a jego doświadczenie wojskowe mogło się okazać specjalnie w tym momencie przydatne. Twardość charakteru, niezłomność, z jaką realizował politykę króla, doprowadziły go jednak wkrótce do konfliktu ze stanami pruskimi.

Dunin nie był dyplomatą. Jego listy i wystąpienia utrzymane były w tonie surowym i stanow-

182

czym. Zachowana jego korespondencja z Gdańskiem rzuca światło na przyczyny nieprzy jaźni między nim a miastem. Starosta malborski zarzucał gdańszczanom fałszowanie wag i miar, konfiskował podejrzane towary. Wobec zamknięcia dowozu soli zamorskiej na Mazowsze — miało być zaopatrywane z salin królewskich — groził więzieniem gdańskim kupcom, jeśli ów zakaz łamali. Domagał się, aby rajca gdański Jerzy Brandt płacił czynsz należny z dóbr trzymanych przezeń w Kościelcu na Żuławach.

Żądał od rady gdańskiej karania chłopów ze wsi podległych miastu, gdy popełnili jakieś przestępstwo, a równocześnie brał tychże chłopów w obronę, gdy byli nadmiernie uciskani przez bogatych mieszczan gdańskich. Ulubionym powiedzeniem

Dunina było:

— Kto jest winien, ma być ukarany! Tego rodzaju człowiek nie mógł być popularny i lubiany — ale takiego właśnie starosty potrzebował król. Wkrótce zresztą miał się pojawić nowy powód do zatargów. Przez szereg lat po zakończeniu wojny trzynastoletniej król nie żądał od ludności Prus żadnych podatków. Rozumiał, iż Pomorze, wykrwawione i wyniszczone w czasie woj-

183

ny, ofiarne w obliczu zmagań z krzyżakami, musi mieć czas na regenerację. Niech odżyje wieś pomorska, obrosną w dostatki chłopi, wzbogaci się szlachta. Niech miasta rozwiną dalekosiężny handel i zarobią na nim tak, aby pieniądze zgarniał nie tylko patryc j at, lecz także drobni kupcy, rzemieślnicy, przekupnie. Niemal dwadzieścia lat pozostawiono Prusom Królewskim całkowitą wolność od ciężarów na rzecz władzy centralnej.

W końcu jednak król był zmuszony odwołać się do zasobnej kiesy stanów pruskich. Skarb królewski stale był pusty. W roku 1485, w obliczu grożącej wojny z Turcją, Jagiellończyk zwrócił się do stanów pruskich z prośbą o pomoc finansową, ale zjazd w Toruniu prośbę królewską odrzucił.

Właśnie wówczas zmarł Piotr Dunin i sprawy finansowe splotły się z problemem obsady trzech ważnych starostw: malborskiego, osieckiego i grudziądzkiego. Starostą malborskim został towarzysz Dunina z okresu wojny trzynastoletniej Paweł Ja-sieński, starosta chełmski i bełski oraz stolnik sandomierski, a w latach 1474—1477 podskarbi królewski.

Wybór był niezwykle trafny. Jasieński, ulubieniec króla i niezastąpiony towarzysz w czasie roz-

Bogaty mieszczanin w XV w. (ołtarz Jana Jałmużnika)

rywek myśliwskich, był człowiekiem o nieprzeciętnych zdolnościach w dziedzinie skarbowości, a jednocześnie układnym, giętkim dyplomatą. Istotnie doprowadził on do rozładowania nastrojów, obiecując wielmożom pomorskim ustępstwa, m. in. w sprawie obsady starostwa grudziądzkiego. Jego nagła śmierć w początkach 1485 roku pozbawiła króla tak bardzo cennego pomocnika na terenie Prus.

Następcą Jasieńskiego został podkomorzy krakowski, Zbigniew Tęczyński, syn Jana, znanego stronnika kardynała Oleśnickiego. Przeszedł on do obozu królewskiego, jak się zdaje, ujęty surowym wyrokiem Kazimierza na mieszczan krakowskich winnych zabójstwa jego stryja Jędrzeja Tęczyńskiego. Teraz, jako zaufany króla, obejmował starostwo malborskie, a na stanowisku tym miał nieraz okazywać pogardliwy i niechętny stosunek do miast i ich mieszkańców, nawet jeśli chodzi o potężnych gdańszczan.

Na terenie Prus Królewskich Tęczyński otrzymał bardzo szerokie pełnomocnictwa. Był on nie tylko przełożonym starostów królewskich w Prusach, ale zwoływał sejmiki pruskie z ramienia króla i w ogóle występował jako mąż zaufania Ja-

186

giellończyka. Miał także'dostarczać królowi pieniędzy. '.'•

Nie były to jednak łatwe zadania, zwłaszcza wobec istnienia podwójnej administracji Prus. Staroście malborskiemu podporządkowani byli starostowie przybyli z Korony, a więc ci, którzy siedzieli w Gniewie, Nowem, Grudziądzu, Swie-ciu, Tucholi, Jasieńcu, Rogoźnie, Kiszewie, Kościerzynie, Lipienkach, Kowalewie, Człuchowie, Czarnem, Białoborze, Osieku, Brodnicy, Bratianie. W sumie 17 zamków podlegało Tęczyńskiemu. Trzynaście było od niego niezależnych: Puck, Mi-rachowo, Tczew, Starogród, Skarszewy, Sztum, Dzierzgoń i Tolkmicko, Starogard, Radzyń, Po-krzywno, Popowo, Golub, Bierzgłowo. Podlegały one naczelnikowi krajowemu, który prócz tego zwoływał zjazdy stanów, gdzie przekazywał w czasie ich obrad rozkazy i rozporządzenia króla, słowem — pośredniczył między reprezentacją społeczeństwa Prus Królewskich a królem.

Naczelnikiem krajowym był jakiś czas Mikołaj Bażyński, ale ze względu na swą niechęć do króla manifestacyjnie złożył urząd. Król dymisji tej formalnie nie przyjął, w praktyce wyznaczał jednak na naczelników Prus innych wojewodów. Za-

187

targi między nimi a starostą generalnym komplikowały ogromnie administrowanie Prusami.

Zwłaszcza dużo kłopotów sprawiał Tęczyńskie-mu potężny, nie liczący się z nikim i z niczym. Gdańsk. To wielkie, bogate miasto dawało się we znaki okolicznej szlachcie. Gdańszczanie bezceremonialnie porywali ,,szlachetnie urodzonych" i stawiali ich przed sądami miejskimi lub więzili długie miesiące w wieży. Toczyli wielorakie spory z opatem cystersów z Oliwy, mieszali się do rządów okolicznych starostów, odmawiali płacenia sum na pensje dla sędziów ziemskich i ławników z terenów Pomorza, wskutek czego cierpiał wymiar sprawiedliwości.

Tęczyński nie pozostawał jednak dłużny w odpowiedzi. Jego listy kierowane do miasta pełne są nie tylko napomnień, ale i pogróżek, wielokrotnie je istotnie realizował. Więzi więc starosta np. przewoźnika z Koźlin, podległego radzie gdańskiej, tylko dlatego, że pobrał opłatę od jadącego do niego lekarza. Broni granic Żuław i Mierzei, domaga się, aby gdańszczanie naprawiali tamy i rowy. Ba! — zdarzają się wypadki, że skierowuje transporty towarów przeznaczonych dla Gdańska-przez Nogat do Elbląga!

188

Mieszają się — jak widać — w jego działalności posunięcia słusznie i usprawiedliwione z krzywdzącymi i niesprawiedliwymi. I jedne, i drugie irytowały możny gdański patryc j at, którego członków pyszny magnat tytułował uparcie tylko ,,sławetnymi", a nie ,,wielmożnościami", jak to czynili inni w tym czasie.

Nie znajdował Tęczyński wspólnego języka także z możnymi pruskimi i tamtejszą szlachtą. Wojna trzynastoletnia podkopała materialnie szlachtę pomorską; dobra były zniszczone, wsie popalone, chłopi wybici lub rozproszeni. Za zniszczenia, a także za przeciwstawianie się krzyżakom i wierność Kazimierzowi w czasie walk wszyscy spodziewali się niemałych nagród.

Tymczasem “chleby", którymi rozporządzał Kazimierz, nie były liczne. W dodatku król pamiętał, aby najważniejsze zamki i godności powierzyć swoim ludziom. Dla miejscowych zostało niewiele, a byli i tacy, którzy nic nie otrzymali. W przeciwieństwie do szlachty z Ziemi Chełmińskiej, którą od lat łączyły różnorakie więzy ze szlachtą koronną, między innymi rodzinne, czuli się oni czymś innym, odrębnym w stosunku do reszty kraju.

- 189

Dochodził do tego lęk przed utratą przywilejów, praw i zwyczajów krajowych.

Głową malkontentów był syn ostatniego gubernatora Scibora Bażyńskiego, wojewoda malborski Mikołaj, pragnący odebrać starostom z Korony zamki i dobra królewskie i przeznaczyć je miejscowym możnym. Tęczyński starał się go nie .przejednać, ale złamać. .

Na zjeździe toruńskim w 1486 r. Bażyński skarży się na wyrządzone krzywdy: Fakty W istocie błahe, takie jak kłótnia o prawo wyrębu drzew w puszczy sztumskiej, o polowania, o dochody z młynów, urastały wobec krewkiego charakteru obu oponentów do wielkiej epopei. Wprawdzie w styczniu 1486 r. rozeszła się wieść, iż starosta malborski chce się pogodzić z wojewodą (pośredniczyli w owej ugodzie starosta z Rogoźna Gotard z Radlina oraz rajcy gdańscy), ale spokój nie trwał długo.

Brak talentów dyplomatycznych i krwisty temperament Zbigniewa Tęczyńskiego wpływały niewątpliwie na zaostrzanie się pruskich kłopotów Kazimierza Jagiellończyka. Przecież udawało się królowi wprowadzać to, co uznał za stosowne, choć z wolna i bardzo mozolnie. W roku 1485 zgo-

Zamek w Toruniu (ryć, z XIX w.)

dził się na żądane podatki Toruń, w 1487 Elbląg, a w 1488 — szlachta chełmińska. Wydawało się, iż zapalny problem rozwiązano. Tymczasem zbliżał się nowy akt dramatu, ponowny zatarg ó biskupstwo warmińskie.

Już dawno zamyślał Kazimierz Jagiellończyk osadzić na tym bogatym beneficjum jednego ze swych synów — Fryderyka. Byłoby to nie tylko świetne zaopatrzenie dla młodzieńca, ale także związałoby Warmię mocniej z Jagiellonami. Stary wróg królewski Mikołaj Tungen zwietrzył owe zamiary, gdyż począł się starać w Rzymie o bullę papieską, która miała pozbawić króla wpływu na wybór biskupa warmińskiego. I oto 4 marca 1488 r. papież Innocenty VIII oświadczył, iż, choć dawno przyznano królowi polskiemu prawo obsadzania niektórych beneficjów w kościołach jego państwa, to jednak wyłącza się niniejszym Warmię z owego zwyczaju. Raz jeszcze Rzym zdradził się ze swą nieprzyjaźnią wobec Polski.

Tungen, zbrojny w bullę papieską, sam zaś już stary człowiek, postanowił zdobyć się na znaczne wyrzeczenie, aby tylko zapewnić diecezji następstwo wedle swej woli. 31 stycznia 1489 r. zrzekł się godności biskupiej na rzecz młodszego i bar-

192

dziej energicznego kanonika warmińskiego Łukasza Watzenrode, zastrzegając sobie jedynie dożywotnie utrzymanie. Były to zresztą ostatnie dni jego życia: zmarł 14 lutego tegoż roku. W pięć dni później kapituła jednomyślnie obrała biskupem Łukasza Watzenrode i nie oglądając się na króla, wysłała listy do Rzymu z prośbą o zatwierdzenie wyboru.

Tymczasem król, gdy dotarła wieść o śmierci Tungena, w piśmie do papieża przypominał mu dawniejszą obietnicę, iż biskupstwo otrzyma syn królewski. Jednocześnie wysłał na Warmię marszałka koronnego Rafała z Leszna oraz kanonika krakowskiego Jana Lubrańskiego. Mieli oni zakomunikować kapitule wolę króla w sprawie osadzenia w Lidzbarku królewicza Fryderyka.

Wobec oporu kapituły sprawę przekazano sejmowi pruskiemu, który zebrał się w Tczewie 26 kwietnia 1489 r. Atmosfera obrad była bardzo burzliwa. Ale nieprzychylne królowi nastroje miały ulec rychłej zmianie. W maju całe Prusy obiegła trwożna wieść, że wojska królewskie przekroczyły granice. Dwa tysiące jezdnych i 600 pieszych maszerowało w głąb Pomorza pod wodzą Jana Jaśnickiego. Kazimierz Jagiellończyk dawał

13 Kazimierz Jagiellończyk

193

niedwuznaczną odpowiedź na zuchwalstwo kanoników warmińskich.

W dodatku w samych Prusach nie było jedności. Część szlachty nie chciała drażnić króla i gotowa była przystać na jego projekty. Zwłaszcza wśród szlachty Ziemi Chełmińskiej rozlegały się głosy pojednawcze. Wkrótce doszło w Chełmnie do osobnego zjazdu, na którym zebrani uchwalili podatki żądane przez króla oraz wyrazili zgodę na objęcie przez królewicza Fryderyka biskupstwa warmińskiego. Pod wpływem tego zjazd stanów w Grudziądzu, który się zebrał ostatniego maja, przebiegł w atmosferze bardziej pojednawczej;

nie brakło głosów tłumaczących się z niedawnych wystąpień, a nawet przepraszających króla.

Sprawy powikłała niespodzianie decyzja papieża. Innocenty wystosował dwa listy: 18 maja do kapituły i 13 czerwca do samego Kazimierza — oba o zatwierdzeniu na biskupstwie Łukasza Wa— tzenrode.

Król natychmiast odpowiedział papieżowi w tonie ostrym, prawie niedyplomatycznym. Oskarżał go, że przyczynia się do rozpętania w Polsce krwawej wojny, że podnieca poddanych do niegodnego buntu przeciw władzy. Pełne goryczy słowa sta-

194

rego króla zawierają właściwie podsumowanie wieloletniego sporu, jaki przez całe życie toczył z papiestwem.

W końcu lipca przyjął Jagiellończyk poselstwo, w skład którego weszli: biskup i wojewoda chełmiński, kilku szlachty oraz rajcy Elbląga. Audiencja miała przebieg burzliwy. Posłowie zeznawali potem, iż ,,nigdy króla nie widzieli tak zagniewanym." W imieniu królewskim przemawiał do przybyłych kanclerz Jakub z Dębna. Oświadczył on, iż król spodziewa się, że Prusy uchwalą podatki na wojnę z Turkami niezależnie od sprawy biskupstwa. Są to dwa różne zagadnienia, których łączyć nie należy. Co zaś do Łukasza Watzenrode, to splamił się on intrygowaniem w Rzymie. Król zakazuje niniejszym kategorycznie przekazywać mu biskupstwo i oddawać w. j ego ręce dobra biskupie.

Rozwój sytuacji nie był jednak pomyślny dla zamierzeń króla. W sierpniu na sejmie w Piotrkowie doszła go niemiła wiadomość, że Łukasz cichaczem dostał się na Warmię i 22 lipca nastąpił uroczysty jego wjazd do stolicy biskupiej. W dodatku sytuacja międzynarodowa nie sprzyjała interwencji w Prusach. Właśnie król węgierski

13*

195

Maciej żądał zerwania sojuszu z Czechami, gdzie już panował najstarszy syn Jagiellończyka — Władysław, i domagał się zmiany granic Śląska;

królewicz Jan Olbracht wyprawił się na Tatarów i lęk ogarniał króla o wyniki tej ekspedycji, powierzonej niedoświadczonemu młodzieńcowi;

w Królewcu zmarł wielki mistrz i z niepokojem oczekiwano, jakiego człowieka obiorą krzyżacy na to stanowisko. Niepewność ze wszystkich stron paraliżowała inicjatywę Jagiellończyka.

Chmury przetrzeć się miały dopiero na jesieni. Olbracht pokonał Tatarów, z Węgier przyszła wieść o ciężkiej chorobie króla Macieja, który przynajmniej na czas jakiś stawał się mniej niebezpieczny. Wielkim mistrzem wybrany został Jan Tiefen, starzec mało przedsiębiorczy i pokojowego raczej usposobienia. 18 listopada złożył on hołd Kazimierzowi i obiecał nie wspomagać Łukasza Watzenrode.

Król miał więc ręce rozwiązane w stosunku do

Prus. Komisarze królewscy: Zbigniew Tęczyński, wojewoda inowrocławski Mikołaj Działyński i sędzia kaliski Sapiński, przybyli w końcu września na zjazd stanów w Tczewie, występowali szorstko i energicznie. Pod ich naciskiem uczestnicy

. 197

obrad godzili się uchwalić podatek, ale pod pewnymi warunkami. Oto najważniejsze z nich: usunąć ze starostw przybyszów z Korony, wyprowadzić wojska królewskie z Prus, sprawy pruskie załatwiać tylko z radą pruską bez panów koronnych, przyłączyć do Prus oddane księciu słupskiemu ziemie — lęborską i bytowską, zachować przywileje Warmii. Od części owych żądań obradujący zresztą ustąpili.

• Kiedy wyniki rokowań przedstawiono Jagiel-lończykowi i jego doradcom, wśród rady koronnej przeważały nastroje pokojowe. Pod ich wpływem król zrezygnował z wysłania na Warmię karnej ekspedycji, a także przestał posługiwać się w pertraktacjach z Prusakami tak bardzo nielubianym przez nich Tęczyńskim.

Nastąpiło więc pewne odprężenie, choć istota sporu nie została zlikwidowana. W Grudziądzu w początkach stycznia 1490 roku stany uchwaliły wreszcie roczny podatek od całych Prus, a w grudniu tegoż roku pojawiło się na sejmie w Piotrkowie poselstwo z wojewodą malborskim Mikołajem Bażyńskim na czele, które prosiło o łaskę dla Łukasza Watzenrode.

Na zimę król wyjechał, jak to było w jego zwy-

198

czaju, na Litwę. 8 lutego 1492 roku przybyło tam nowe poselstwo z Prus, aby usprawiedliwić zwłokę w przekazywaniu obiecanych pieniędzy do skarbu i ponownie prosić o zgodę na utrzymanie Łukasza Watzenrode na stolicy biskupiej. Aby lepiej usposobić króla, zarówno Łukasz, jak i cała Warmia przyłączyli się do ogólnej uchwały podatkowej Prus. Kazimierz pozostał jednak nieugięty.

Tak więc sprawa konfliktu z możnymi i duchowieństwem Prus Królewskich nie została rozstrzygnięta za jego panowania. Ale dzieło, którego dokonał na tym terenie, choć nie pozbawione rysów i skaz, przetrwało wiele dziesiątków lat i później, w drugiej połowie XVI stulecia, stało się bazą dla ostatecznej unifikacji terenów pomorsko--warmińskich z resztą Polski.

10. Korony dla synów

l marca 1456 roku “po godzinie dziewiątej w nocy — notuje skrupulatny kronikarz — Elżbieta królowa polska powiła syna dziwnej nadob-ności, kształtnego i na schwał urodnego ciała. Gwiazdarze przepowiadali, że postać nieba i położenie planet w godzinie jego przyjścia na świat wróżyły mu pomyślną przyszłość i panowanie nad wielu narodami i królestwy. W oktawę uroczystości Wielkiejnocy ochrzczony przez Tomasza biskupa krakowskiego, przyjął imię dziada swego Władysława".

Wkrótce grono wnuków Jagiełły miało się powiększyć. 3 października 1458 roku urodził się drugi syn, Kazimierz, świątobliwy i chorowity,

zmarły — jak wiadomo — w początkach 1484 roku; 27 grudnia 1459 roku urodził się Jan Olbracht, przyszły król Polski (w latach 1492—1501);

5 sierpnia 1461 roku przyszedł na świat Aleksander, który miał panować w Polsce w latach 1501— 1506; l stycznia 1467 roku urodził się Zygmunt, zwany później Starym, król Polski w latach 1506—1548; wreszcie 27 kwietnia 1468 roku ujrzał światło dzienne najmłodszy syn Jagiellończyka, Fryderyk, ten sam, którego król miał wysuwać na biskupstwo warmińskie, a który już jako dwudziestoletni młodzieniec (w 1488 r.) został mianowany biskupem krakowskim, a Wkrótce potem arcybiskupem gnieźnieńskim i kardynałem (1493).

W sumie miał więc Kazimierz sześciu synów, z których jeden zmarł bardzo młodo, a jeden obrał karierę duchowną. Na pozostałych czterech czekały korony.

Córek było aż siedem: urodzona w roku 1457 Jadwiga, która w przyszłości miała zostać żoną księcia bawarskiego Jerzego; urodzona w roku 1464 Zofia, która została małżonką margrabiego brandenburskiego Fryderyka; Elżbieta (1465), zmarła w niemowlęcym wieku, i jej młodsza sio-

stra (urodzona 1472) tegoż imienia, również wcześnie zgasła; w roku 1476 ujrzała światło dzienne Anna, przyszła żona księcia pomorskiego Bogusława, w dwa lata po niej (1478) Barbara, wydana potem za księcia saskiego Jerzego; około roku 1483 przyszła na świat najmłodsza córka Jagiellończy-ka, której nadano imię dwu starszych, zmarłych przedwcześnie sióstr — Elżbieta. Została ona w przyszłości żoną Fryderyka II z Legnicy.

Na dworze królewskim chowała się więc liczna gromadka dzieci, którym rodzice starali się zapewnić staranne wykształcenie (nauczycielami byli ludzie tej miary co Długosz i Kallimach), a także życiową karierę. Córki, jak widać, powydawano dość korzystnie zamąż, mimo iż nie miały zbyt wielkich posagów. Przy małżeństwach królewien dwór polski kierował się zresztą nie tylko chęcią zabezpieczenia ich losu; szło tu także o korzystne alianse polityczne, o wykorzystanie tego atutu, jakim w ówczesnych rozgrywkach dyplomatycznych były więzy rodzinne panujących.

Ale nie córki były głównym przedmiotem troski królewskich rodziców. Całą swą ambicję skierowali oni na synów, potomków z jednej strony wielkiego Jagiełły, z drugiej, przez matkę, Al-

203

brechta, króla rzymskiego, czeskiego i węgierskiego.

Niektórzy historycy czynią zarzut Kazimierzowi Jagiellończykowi, że zbyt przejął się ideami dynastycznymi (zapewne m. in. pod wpływem żony, dumnej Elżbiety Habsburżanki), że poświęcał interesy Polski dla korzyści rodziny, jak to było np. ze Śląskiem. Czy można jednak mieć o to pretensję do piętraastowiecznego władcy, który państwo utożsamiał z osobą królewską? Dla którego wyniesienie domu Jagiellonów było jednoznaczne z wyniesieniem krajów, którymi władali?

Pierworodny wnuk Jagiełły miał niewiele ponad rok, gdy pod koniec 1457 roku dotarła do Polski wieść o śmierci króla węgierskiego i czeskiego Władysława Pogrobowca. I choć dwór polski zajęty był wojną o Pomorze, nie zaniedbano wysłać posłów na Węgry i do Czech, którzy demonstracyjnie przypomnieli o prawach, jakie Kazimierz i jego synowie mają do tych ziem.

Jakoż nie brakło tam zwolenników Elżbiety, pamiętających, iż jest ona córką Albrechta, władcy Czech i Węgier; przybył nawet do Krakowa szlachcic węgierski Jan Iskra z propozycją, aby Kazimierz wystąpił przeciw “uzurpatorowi" na

204

tronie węgierskim Maciejowi Korwinowi, ale król odpowiedział odmownie, ponieważ zbyt był zaabsorbowany wojną z krzyżakami. Podobnie odprawiono z niczym posłów z Wrocławia i Namysłowa, szukających opieki Kazimierza przeciw Jerzemu z Podiebradu, który zajął tron czeski po Władysławie.

Jerzemu lub — jak go dość pogardliwie nazywa Długosz — Jerzykowi zależało na porozumieniu z Jagiellończykiem. Już w roku 1458 posłowie jego przybyli do Krakowa, ofiarowali pomoc na wojnę -pruską, obiecywali poskromić łupiestwa i niepokoje na granicy śląskiej, ba, oświadczyli nawet, że uznaje on prawa Jagiellonów do korony czeskiej i gotów jest wydać odpowiednie instrukcje, aby na wypadek jego śmierci przeszła ona w ich ręce.

Jerzyk, popierany przez obóz husycki, miał przeciw sobie silną opozycję panów katolickich w Czechach, a także papieża, dlatego szukał porozumienia z Kazimierzem Jagiellończykiem. Ten zaś, nakłaniany przez papieża i katolików czeskich do “krucjaty" przeciw “kacerskiemu" władcy Czech, nie spieszył się z decyzją w tej sprawie. Rokowania się przeciągały.

205

W zimie 1460 roku zjechali do Bytomia panowie polscy i czescy. Z Polski przybyli: wojewoda kaliski Stanisław z Ostroroga, podkomorzy i starosta krakowski Mikołaj Pieniążek z Witowic oraz kustosz wiślicki i kanonik krakowski Jan Długosz. Ze strony czeskiej zaś książę cieszyński Przemysław, Zdenek Konopnicki ze Sternberga, burgrabia praski oraz brat stryjeczny Jerzego Jan Zajkacz. Czesi proponowali, aby zorganizować spotkanie obu władców, Polacy żądali uznania praw synów Elżbiety do tronu czeskiego.

Po kilku spotkaniach wstępnych doszło wreszcie do zjazdu obu królów w Głogowie w maju 1462 roku. Oto jak opisuje go Długosz: “We wtorek, dnia 18 maja, wyruszył (Kazimierz) ze Wschowy i rycerstwo swoje podzieliwszy na 6 hufców, w najpiękniejszej postawie i szyku, w najokazalszym przyborze, postępował tym porządkiem, że pięć hufców szło naprzód, król Kazimierz zaś z prałatami i panami swymi w szóstym zastępie. A gdy już zbliżał się do Głogowa, Jerzy, król czeski, wyjechał na jego przyjęcie wraz z biskupami, 'książętami i panami swymi o milę od miasta. Powitali się obydwaj z konia, po czym króla Kazimierza odprowadzono do głogowskiego zamku,

206

sam zaś król czeski przeniósł się gospodą do wiet-nicy" (t j. do ratusza miejskiego).

Następny dzień spędzono na układach, trzeci na biesiadach i rozrywkach. Król polski wydał ucztę tak wspaniałą i kosztowną, że “król czeski, bojąc się, aby i w tej okazji nie był pośledniejszym, wstrzymał się od wzajemnego zaproszenia". Jeszcze ponad tydzień trwały narady, po czym zaprzysiężone uroczyście dożywotnie przymierze między obu monarchami. Król Jerzy, nie mogąc przekazać tronu czeskiego własnym synom, zobowiązał się pomóc synowi Jagiellończyka, sześcioletniemu wówczas zaledwie Władysławowi, aby został po nim władcą Czech.

Układ głogowski w pełni zaspokoił ambicje dynastyczne Kazimierza. Zapewniając korzystne wyposażenie jego najstarszemu synowi, pozwalał tymczasem działać w innych kierunkach. Władysław był zbyt mały, aby można było aktualnie myśleć o osadzeniu go na tronie czeskim, najkorzystniej było czekać na przyobiecane przez Jerzego następstwo, szczególnie iż sytuacja wewnętrzna w Czechach była powikłana i stwarzałaby niemałe kłopoty każdemu, kto by w tym czasie w nią ingerował.

207

Spór między husytami a katolikami nie wygasał, zwłaszcza że podżegał go Rzym. W roku 1466 papież, któremu ugoda głogowska była bardzo nie n'a rękę, wyklął Jerzego z Podiebradu jako “wroga wiary świętej" i “obrzydłego kacerza" oraz wywierał nacisk na Kazimierza, aby zajął tron czeski.

Legat papieski Rudolf, ten sam, który brał udział w zawieraniu pokoju toruńskiego z krzyżakami wręcz obiecywał Polsce za wystąpienie przeciw Jerzemu Śląsk i Łużyce. Istotnie w tym czasie była taka możliwość, zwłaszcza wobec sporów Jerzego z najpotężniejszym miastem na Śląsku — Wrocławiem.

Ale Kazimierz, mając w perspektywie osadzenie najstarszego syna w Czechach, nie podchwycił tej koncepcji. Wedle układu głogowskiego Śląsk i tak prędzej czy później miał przejść pod berło jagieł lońskie, a to było dla króla bardziej istotne niż fakt, w granicach jakiego państwa się znajdzie.

W latach 1466 i 1467 Jagiellończyk lawiruje więc między poselstwami, które ślą do niego często z Czech, zarówno zaniepokojony, błagając o utrzymanie sojuszu Jerzy, jak i katoliccy pano wie proszący, aby objął tron czeski.

“Nie życzył sobie bowiem król Kazimierz — wyjaśnia Długosz — po ukończeniu wojny pruskiej wikłać się w inną, świeżo w Czechach zapaloną, która z obu stron z wielką toczyła się zawziętością 'i sił wytężeniem, wolał raczej zwlekać i na obie strony wątpliwą dając odpowiedź, oczekiwać spokojnie, jak się sprawa czeska ostatecznie rozwiąże". Wydaje się, że na takiej postawie zaważył w dużej mierze pusty skarb i ogromne zadłużenie króla z okresu wojny z krzyżakami.

W związku z tym odrzucił również szantaż, do jakiego posunął się papież w owym czasie: obiecywał mianowicie zatwierdzić pokój toruński i zdjąć klątwę z Prus pod warunkiem, że sam król polski lub któryś z jego synów przyjmie czeską koronę. “Nie podobał się królowi i panom koronnym ten warunek" — stwierdza kronikarz.

Wysyłani przez Kazimierza w tym czasie do Czech posłowie starali się doprowadzić do pokoju między Jerzym a jego zbuntowanymi poddanymi. Niestety, z zamieszek czeskich skorzystał król węgierski Maciej Korwin i pod pozorem chronienia katolików przed “gwałtem heretyków" najechał zbrojnie Czechy, aby je połączyć z Węgrami pod wspólnym — jak to było niegdyś — berłem. Tego

210

rodzaju konkurencja zagrażała poważnie interesom Kazimierza Jagiellończyka.

8 kwietnia 1468 roku przybył do Krakowa jeden z wodzów czeskiej partii katolickiej, biskup ołomuniecki Protazy. Oświadczył on' królowi, że jedzie do króla Macieja, który wziął czeskich katolików przeciw ciemiężącemu ich Jerzemu z Podie-bradu w obronę. Jednocześnie poinformował, że utworzyła się przeciw Jerzemu koalicja (Maciej Korwin, papież i cesarz Fryderyk) i zachęcał króla, aby do niej przystąpił. Szkoda by było — dowodził — gdyby król węgierski ubiegł Jagiellończyka i zagarnął koronę czeską dla siebie. Sugerował również, że jest okazja wydania za mąż córek królewskich: Jadwigi za Macieja, a Zofii za syna cesarza Fryderyka — Maksymiliana.

Król dał odpowiedź wymijającą, obiecując, że rzecz rozważy, w sprawie małżeństwa Jadwigi z Maciejem wypowiedział się jednak odmownie. Korwin spustoszył niedawno ziemię spiską, intrygował przeciw Polsce na terenie Mołdawii, nie godzi się więc królowi brać takiego nieprzyjaciela za zięcia. Zresztą do drzwi pukali już następni posłowie — tym razem Jerzego. Rychło z Krakowa ruszyło poselstwo złożone ze znakomitych mężów

14*

211

do Czech. Polacy usiłowali, jak uprzednio, pogodzić zwalczające się na terenie Czech ugrupowania oraz odsunąć od tronu Macieja. Niestety, bez skutku. Co więcej, wiosną obrano Macieja królem czeskim.

Wprawdzie tłumaczyli się z tego gęsto katolicy tamtejsi przed Jagiellończykiem, a przybyły w czerwcu 1469 r. na Wawel kanclerz czeski Jan Zając, “zaszczycony zaufaniem królewiców, poj-rzawszy na nich, rzekł ze łzami, że wielce nad tym ubolewa, iż pominąwszy synów królewskich, prawych korony czeskiej dziedziców, dano ją Maciejowi, węgierskiemu królowi. Ze nie z własnej chęci, ale raczej z drugich namowy na jego wybór zezwolił".

Była to jednak duża porażka dynastycznej polityki Kazimierza.

Wkrótce jednak pomyślniejsze wieści zaczęły napływać z Czech. Partia przeciwna Maciejowi okrzyknęła oto królem Władysława Jagiellończy-łka, a Jerzy z Podiebradu, rad nierad, poparł ów wybór, zastrzegając sobie jedynie dożywotnie sprawowanie rządów. Chciał jeszcze Jerzy przy okazji wydać za młodego królewicza swą córkę Ludmiłę, ale “nikomu, prócz -kilku radców, nie zdawało się

212

to wcale, aby królewicz tak znakomity kalał się związkiem z kobietą w błędach kacerskich wychowaną, i tak z ojca, jako i z matki nikczemne mającą pochodzenie". Tak upadły projekty związku, który zarówno król Kazimierz, jak i Elżbieta ocenili jako mezalians.

Jagiellończyk starał się teraz uzyskać uznanie Władysława królem czeskim przez papieża i cesarza, a także wyperswadować Jerzemu dożywot-niość rządów. Władysław nie był już bowiem dzieckiem i można było zacząć myśleć o istotnym osadzeniu go na tronie. Sprawę ułatwiła śmierć Jerzego z Podiebradu; zmarł 22 marca 1471 roku.

Kazimierz, dotąd kunktator w sprawach czeskich, natychmiast skierował do Pragi poselstwo, .aby dopilnowało praw królewicza polskiego do korony czeskiej. Rozminęło się ono z poselstwem czeskim, dążącym pospiesznie na Wawel pod wodzą Scibora Towaczowskiego, wielkorządcy Moraw, z wieścią o wyborze Władysława przez sejm w Kutnej Horze.

16 lipca 1471 roku ,,w sali większej krakowskiej, gdy w czasie nabożeństwa odbywającego się w oktawie Bożego Ciała posłowie czescy powtórzyli swoje zlecenia, Władysław, król nowo obrany,

213

w obecności ojca swego Kazimierza, przesławnego króla polskiego, tudzież Jana arcybiskupa gnieźnieńskiego, Jakuba biskupa włocławskiego, panów, rycerstwa, szlachty i mnogiego zebrania ludu, przemówił w języku polskim tak wymownie i pięknie, że wielu słuchających do łez poruszył, i za powszechną zgodą, na cześć Boga Wszechmogącego, pomnożenie wiary chrześcijańskiej i zaszczyt ludów słowiańskich przyjął rządy królestwa czeskiego, przyrzekając nieprzezornie, że zapłaci wszystkie długi królestwa, które rozumiał, iż nie były tak wielkie."

Tyle kronikarz, z góry uprzedzający swych czytelników współczesnych i potomnych o kłopotach finansowych, jakie stać się miały udziałem nowego króla Czech. Na razie ruszył on spiesznie do swej nowej ojczyzny, odprowadzony przez ojca daleko, bo aż za Oświęcim. 19 sierpnia 1471 r. Praga witała uroczyście nowego władcę. W tydzień później odbyła się koronacja na Hradczanach.

Urządziwszy Władysława w Czechach, postanowił Kazimierz skorzystać z niechęci niektórych panów węgierskich do Macieja i na podstawie uprawnień królowej Elżbiety do tego tronu osadzić tam drugiego syna. W początkach

214

Królowa , Elżbieta (A. Lesser)

września 1471 roku ruszył więc z 12 tysiącami żołnierzy królewicz Kazimierz na podbój korony węgierskiej. Zakończyła się ta wyprawa — w dużej mierze z powodu braku pieniędzy na opłacenie za-ciężnych oddziałów — fiaskiem.

Po kilku miesiącach królewicz Kazimierz wrócił “nie bez wielkiego smutku i sromu". Stary król musiał nawiązać z Maciejem rokowania pokojowe, które toczyły się wiele miesięcy, przerywane i wznawiane w zależności od układu stosunków

międzynarodowych i... krewkości temperamentów obu stron.

Tym usilniej dokładał Kazimierz starań, by pomóc Władysławowi w utrzymaniu się na tronie czeskim. Syn, zagrożony przez króla węgierskiego, słał coraz to nowe prośby o pomoc finansową i militarną. Sytuacja była w istocie groźna, bowiem Maciej zajął Morawy, Śląsk i Łużyce.

Na usiłowaniach, aby wycisnąć z sejmującej szlachty nowe podatki, mijały Kazimierzowi tygodnie i miesiące. Zżerała go troska o Władysława, tak niedoświadczonego jeszcze, a narażonego na tyle niebezpieczeństw. Chodziły przecież wieści po Europie, iż Maciej nasyła na niego skrytobójców. Jednego takiego złapano w Kutnej Horze z wenec-

216

ką trucizną, ,,która mieściła w sobie jad tak potężny, że bez zatrucia nią nawet jadła lub napoju i bez pomazania ciała, samym tchem i wonią zabijała każdego".

Czy była to prawda, czy tylko wymysły? Trudno dziś dociec. Maciej tak bardzo intrygował przeciw Jagiellończykowi, tak łączył się ze wszystkimi jego wrogami, iż w końcu przypisywano mu różne winy nie popełnione. I tak gdy w lecie 1473 roku panowała w Polsce wielotygodniowa susza, która spowodowała pożary w różnych miastach (Kraków, Wieliczka, Sandomierz, Konin, Bełz, Chełm, Lubowla), wśród ludności krążyły plotki, że to “król węgierski wysłał do Polski podpalaczy i czarowników, którzy takowe urządzali pożogi".

Pod koniec roku 1473 cesarz po długim ociąganiu uznał wreszcie Władysława królem czeskim i zawarł “przyjazne związki" z królem polskim. Odpowiedzią na to ze strony Macieja było naruszenie południowych granic Polski zimą 1474 roku (spalenie Pilzna, napaść na Żmigród) oraz przymierze z wichrzącym właśnie w Prusach Tunge-nem. Dla odparcia najazdu węgierskiego zwołano pospolite ruszenie. Cóż, kiedy ,,szlachta, w długoletnim pokoju do miękkości nawykła i zniewieścia-

217

ła, mając nadto za wymówkę porę zimową, leniwo zbierała się na wyprawę; w ściąganiu objadała dobra duchowne, a z domów wypychając włościan, sama w nich rozpierała się i ukrywała przed wojną".

Maciej namówił również księcia żagańskiego Jana, aby najechał na Wielkopolskę. I tu obrona zawiodła. “Panowie i szlachta Wielkiej Polski — opowiada Długosz — których przywódcami byli:

Łukasz Górka poznański i Stanisław z Ostroroga kaliski, wojewodowie, tudzież Maciej z Moszyna starosta wielkopolski, lubo zebrali wojsko dwanaście tysięcy głów wynoszące i przez kilka tygodni stali obozem w okolicy Kościana i Wschowy, nie stawili jednak żadnego oporu nieprzyjaciołom, którzy w ich oczach włości polskie palili dokoła i z tak bliska, że im perzyny n'a twarze leciały. Taka była w nich tchórzliwość, iż dozwolili bezkarnie i w oczach swoich 600 wsi z dymem puścić i zdobycz wszystką uprowadzić."

W odwet Kazimierz poprowadził wielką wyprawę na Śląsk, nie po to jednak, aby go do Polski przyłączyć, lecz by zapewnić tu panowanie swego syna Władysława jako króla czeskiego. 24 października w okolicach Oławy (Polacy rozbili tu ty-

218

dzień wcześniej wojska węgierskie) doszło do spotkania ojca z synem po kilkuletniej rozłące. Po wzruszającym powitaniu obaj władcy połączyli swe siły (Kazimierz miał około 60 tysięcy, Władysław 20 tysięcy) i ruszyli pod Wrocław, gdzie oczekiwał na nich wróg Jagiellońskiego domu — Maciej.

Kampania nie przebiegała jednak — jak się tego spodziewano — pomyślnie. Wprawdzie wojska polskie i czeskie złupiły bezlitośnie Śląsk, ale niewiele obchodziło to Macieja, który ze swej strony słał swych żołnierzy na pogranicze Ziemi Wieluńskiej i Wielkopolski. W dodatku w obozie polsko--czeskim szerzyła się zaraza, wybuchały swary i kłótnie, brak było subordynacji.

W tych warunkach Kazimierz, choć z ciężkim sercem, zdecydował się na rokowania. Nie szły one gładko, jako że ,,ukazały się wzajemne niechęci między królem czeskim a królem węgierskim: jeden na drugiego marszczył twarz surową i groźną, a przy podawaniu sobie dłoni odwracali na bok oczy".

Kiedy zawiodły bezpośrednie kontakty, rzecz załatwili pełnomocnicy. 8 grudnia zawarto rozejm na trzy lata, przewidujący wzajemny zwrot zagar-

219

niętych zamków i jeńców. Wojna “śląska" była skończona. “Królowie polski i czeski podali sobie dłonie, poczcili się nawzajem upominkami i nic ważnego nie zdziaławszy, odjechali z powrotem" — wspomina nie bez złośliwości Długosz. Śląsk, Morawy i Łużyce pozostały w rękach Macieja, co potwierdził także układ z roku 1478, dający jedynie Władysławowi Jagiellończykowi prawo wykupienia ich z rąk zdobywcy.

Korona czeska pozostała jednak w rękach Jagiellonów.

Upalny lipiec roku 1479 miał wreszcie przynieść ostateczny kres wieloletniej wojnie; toczyła się ona ze zmiennym nasileniem, to przygasając, to wybuchając, gdy kończyły się terminy rozejmów. Napsuła wiele krwi wszystkim zainteresowanym i wszyscy już byli nią znużeni.

Wielki zjazd królów w Ołomuńcu, przebiegający początkowo w sztywnej atmosferze, zakończył się niemal przyjacielsko. Zarówno Władysław czeski, jak i węgierski Maciej porzucili pozy i dąsy, które jeszcze kilka lat temu uniemożliwiały osobiste rozmowy na Śląsku. Może odegrała tu pewną rolę przyjaźń, jaka wywiązała się niespodziewanie między królową węgierską Beatrycze a młodym Ja-

220

giellończykiem? Oboje namiętni szachiści, przesiadywali całe popołudnia przy tej grze.

Podczas gdy król Maciej popijał chłodne piwo, a Beatrycze i Władysław kontynuowali rozgrywki szachowe, sekretarze królewscy i kanceliści pracowali pilnie nad ostateczną redakcją traktatu, który miał być podpisany. Nie przynosił on rewelacji. Obaj przeciwnicy siedzieli mocno w swych siodłach — Władysław w Czechach, Maciej na Węgrzech — i Kazimierz Jagiellończyk pojmował to doskonale. Potwierdzono więc jedynie istniejący stan rzeczy, godząc się, choć z żalem, na pozostawienie w rękach króla węgierskiego Moraw, Łu-życ i Śląska, z tym jednak zastrzeżeniem, iż po bezpotomnej jego śmierci może je król czeski odkupić za 400 tysięcy dukatów od korony węgierskiej.

Korona węgierska! Mimo uroczystego pokoju w Ołomuńcu ani na chwilę nie przestał o niej Kazimierz Jagiellończyk marzyć dla swych synów.

Już Wkrótce po zawarciu traktatu w Ołomuńcu zaczęły się między królem polskim a Maciejem nowe nieporozumienia. Korwin intryguje przeciw-Jagiellończykowi w dalekiej Moskwie, na terenie Rzymu; Kazimierz popiera niechętną Korwinowi

221

politykę Czech. Otwarta waśń wybucha w roku 1485 z powodu Mołdawii. Złożony przez Stefana w Kołomyi hołd Kazimierzowi potraktował Maciej jako pogwałcenie praw korony węgierskiej i na wiosnę 1486 r. wytoczył o to sprawę przed papieżem. Odpowiedzią na to ze strony króla polskiego były kontakty z cesarzem Fryderykiem prowadzącym właśnie wojnę z władcą Węgier.

Bardziej jednak niż skargi zanoszone do Rzymu zaniepokoiły Kazimierza Jagiellończyka inne posunięcia Korwina. Wedle postanowień traktatu ołomunieckiego w razie bezpotomnej śmierci Macieja Władysław miał prawo wykupić Morawy, Śląsk i Łużyce. Otóż Korwin, nie mogąc doczekać się potomstwa z legalnej żony, postanowił zapewnić sukcesję po sobie naturalnemu synowi, zrodzonemu ze związku z pewną Siązaczką — Janowi Korwinowi.

W roku 1487 odbył się uroczysty ślub młodego Korwina z księżniczką mediolańską Blanką Sforzą. Przy okazji król węgierski obiecał legitymować Jana i zapewnić mu jeśli nie dziedzictwo na Węgrzech, to przynajmniej panowanie na Morawach, Łużycach i Śląsku. Wkrótce potem Maciej począł przygotowywać objęcie Śląska przez Jana. Scią-

222

gając jedno lenno po drugim, oddawał je synowi. Oczywiście godziło to w interesy książąt śląskich i musiało wywołać protest. Tak wybuchła wojna głogowska.

Głogów w owym czasie należał do księcia żagańskiego Jana, tego samego, który niedawno, podżegany przez Macieja, pustoszył granice Wielkopolski. Jan nie miał syna, posiadał natomiast trzy dorodne córki. Wedle obowiązujących praw nie mogły one jednak dziedziczyć księstwa. Oczywiście myśl, że będzie musiał oddać swe ziemie Korwinowi, nie była miła księciu. Porozumiał się więc z księciem ziębickim Henrykiem, którego małżonka obdarzyła aż trzema synami, i wyprawiono potrójne wesele.

Wkrótce Jan zaczął nakłaniać mieszkańców Głogowa, aby uznali spadkobiercami księżniczki i ich mężów i aby złożyli im hołd. Tu wmieszał się jednak Maciej, pragnąc zagarnąć Głogów dla własnego syna. Śląsk stanął w ogniu wojny, tym uciąż-liwszej, że domowej, część bowiem książąt i miast stanęła po stronie Jana żagańskiego i Henryka zię-bickiego, część zaś opowiedziała się po stronie króla węgierskiego.

Maciej wysłał na Śląsk znaczne siły wojskowe,

223

które zdobyły Głogów i pobiły pod Tomkowicami opierającego im się księcia Henryka. 28 grudnia 1488 roku książę żagański zrzekł się swych księstw w zamian za dożywotnie zaopatrzenie. Henryk zię-bicki wykręcił się rezygnacją jedynie z Ząbkowic Śląskich.

Korwin triumfował. Chodziły pogłoski, iż szykuje się do ogłoszenia na wiosnę roku 1490 swego syna królem czeskim.

Poczynania króla Węgier obserwował zaniepokojony Kazimierz Jagiellończyk. Wiosną 1489 r. zawarto porozumienie między Polską a Czechami dla obrony traktatu ołomunieckiego. Król węgierski nie chciał jednak otwartego zerwania. Na Wawelu pojawił się biskup waradyński Jan, zręczny dyplomata, który usiłował zatrzeć niemiłe wrażenie, jakie wywarła działalność Macieja na Śląsku., Starał się skierować uwagę króla polskiego na niebezpieczeństwo tureckie, proponując utworzenie ligi przeciw “niewiernym". Natomiast w innych krajach przedstawiał Korwina jako władcę zagrożonego właśnie przez sojusz polsko-czeski i domagał się rozbicia owej “niebezpiecznej dla pokoju spółki".

Sejm piotrkowski obradujący w sierpniu 1489

224

roku przyjął Maciej owego posła dość zimnu f z rezerwą. Zarzuty, które wysuwał w stosunKu do Polski i Czech, zostały odparte. Ujęto jednak dłoń, która się wyciągała z propozycją porozumienia. Kazimierz Jagiellończyk za zgodą rady koronnej wysunął projekt spotkania polsko-węgierskiego jeszcze tego roku, późną jesienią, we Wrocławiu. Jakoż zaczęły się przygotowania do owego zjazdu, w początkach listopada wynajmowano już od' wrocławian gospody, potem jednak sprawa się rozchwiała.

Tymczasem we wrześniu 1489 r. król węgierski zażądał od Polski zwrotu Spiszą. Ziemia spiska, leżąca na południowych stokach Karpat, w dolinie górnego Popradu, bogata i ludna, oddana została w r. 1108 Węgrom jako posag córki Bolesława Krzywoustego Judyty. W roku 1412 wróciła w większej części do Polski jako zastaw Zygmunta Luksemburczyka, obejmując 13 miast spiskich w zamian za pożyczkę od Jagiełły. Za panowania Kazimierza sprawa wykupu była już przedawniona, żądanie Macieja było więc wyraźnym pretekstem. Zatarg przedstawiony został papieżowi, który wobec oczywistych dowodów przedawnienia

226

musiał uznać bezzasadność roszczeń węgierskich. Sędziowie papiescy przysądzili Spisz Polsce.

Kiedy sprawa spiska upadła, Maciej tym żywiej rzucił się w wir intryg przeciw Polsce. Z tego okresu datują się jego wzmożone kontakty z Moskwą, a także z poplecznikiem Iwana III, chanem .tatarskim Mengli Girejem. Nie należy się też dziwić, iż wieść o chorobie króla Węgier przyjęto na polskim dworze z dużym zainteresowaniem i nadzieją. Maciej Korwin zmarł 6 kwietnia 1490 r., opróżniając tron, który już od dawna przyciągał uwagę Jagiellonów.

Do Polski nowina dotarła bardzo szybko, z pewnym opóźnieniem na bardziej odległą Litwę. Ale już 7 maja wyjeżdża król z ogromnym pośpiechem z Grodna, kierując się najkrótszymi drogami na Kraków.

Ponieważ królewicz Kazimierz, przeznaczony swego czasu na tron węgierski, już nie żył, król zamierzał osadzić na Węgrzech trzeciego wedle starszeństwa syna, Jana Olbrachta. Za tą kandydaturą oświadczyła się grupa możnych węgierskich, z potężnym wojewodą siedmiogrodzkim Batorym na czele. Szansę Olbrachta były istotnie bardzo duże, gdy niespodziewanie rodzony brat

15*

227

pokrzyżował mu szyki. Oto część węgierskich magnatów, między innymi potężny Zapołya, opowiedziała się za Władysławem. 8 maja 1490 r. zawarto w tej sprawie tajne porozumienie.

Do konkurencji o koronę węgierską stawało więc dwu braci. Obaj rozwinęli szeroką działalność w zakresie kaptowania stronników. Rozgrywka zapowiadała się interesująco. Na elekcyjny sejm węgierski, zwołany do Pesztu na dzień 17 maja, przybyli posłowie z Polski: kanclerz Krzesław z Kurozwęk, prawa ręka Jagiellończyka w ostatnich latach jego rządów, starosta sądecki i spiski Piotr Kmita z Wiśnicza oraz kasztelan wieluński Piotr Myszkowski. Mieli oni forsować Olbrachta. Jakoż istotnie 7 czerwca 1490 roku szlachta, przeważnie górnowęgierska, okrzyknęła władcą młodszego królewicza.

Niestety, Batory okazał się sojusznikiem niestałym. Magnaci rej wodzący na elekcji uznali proklamację z 7 czerwca za nieważną. Zaczęły się nowe przetargi i dyskusje, dni płynęły.

Obok obu Jagiellończyków ubiegali się o spadek po Macieju: jego syn Jan Korwin oraz syn cesarza Fryderyka Maksymilian. Niewiele brakowało, a Węgry stanęłyby w ogniu wielkiej wojny domo-

228

Władysław Jagiellończyk na karcie tytułowej ' utworu Pawła z Krosna (XVI w.)

wej. Wreszcie 15 lipca .1490 roku królem Węgier okrzyknięty został syn Kazimierza Jagiellończy-ka, król czeski .Władysław. •

W Polsce jednak wyboru tego nie uznano. Jan Olbracht, zaopatrzony przez Kazimierza w wojsko i pewne zasoby gotówki, ruszył pod koniec czerwca z Krakowa i pierwszego lipca przekroczył granicę polsko-węgierską. 10 sierpnia, idąc niezbyt szybkim marszem, stanął pod Pesztem. Starszy brat jednak, choć ogólnie uważany za leniwego i bardzo dbałego o uciechy stołu, tym razem okazał się prędszy: dzień wcześniej zajął Budę, instalując się w mocnym zamku.

Tak więc bracia stanęli naprzeciw siebie jako wrogowie. Zaaranżowane spotkanie zamiast spodziewanej ugody zakończyło się kłótnią. Żaden nie myślał zrezygnować na rzecz drugiego.

W tym pojedynku Olbracht okazał się stroną słabszą. Wprawdzie przez cały czerwiec radził w Krakowie sejm nad sposobem sfinansowania jego wyprawy, wprawdzie Kazimierz Jagiellończyk pozastawiał, co się dało, i pozaciągał pożyczki, ale niewiele uzbierał. Złe płatne wojsko 01-brachta było niesubordynowane i niezbyt wojownicze, dawało się za to we znaki spokojnej ludno-

230

ści, rabując, paląc, gwałcąc. Nie była to najlepsza propaganda na rzecz kandydatury Olbrachta.

W październiku 1490 roku królewicz polski obiegł bogate i ludne miasto Koszyce. W lutym 1491 roku nadciągnął tu także Władysław: między obu wojskami doszło do potyczek. Wojna trwałaby jeszcze długi czas, gdyby nie interwencja Kazimierza Jagiellończyka. Król polski zrozumiał wreszcie, iż Jan Olbracht niewielkie miał szansę na Węgrzech. Trzeba było zapobiec bezpłodnej, hańbiącej zwadzie braci. Ostatecznie tak czy owak tron węgierski przypadł Jagiellonom. Marzenie tylu lat ziściło się wreszcie.

Ruszyli więc na Węgry raz jeszcze posłowie z Polski: arcybiskup lwowski Andrzej Róża, zbrojny w autorytet szat duchownych, i wojewoda poznański, wymowny a przebiegły Maciej z Bnina. Nie wiemy, jakich użyli perswazji i argumentów. .W każdym razie 20 lutego 1491 roku podpisano pokój, zwany od miejsca zawarcia koszyckim. Władysław zostawał królem Węgier, Olbracht zaś otrzymał na Śląsku księstwo głogowskie, Oleśnic-' ko-wołowskie i opawskie. W wypadku jednak bezpotomnej śmierci Olbrachta lub obrania go królem Śląsk przechodził z powrotem na koronę'

231

węgierską. W ten sposób przekreślano ewentualność wejścia owych księstw w granice Polski. Na wypadek bezpotomnej śmierci Władysława Węgrzy obiecywali obrać jego następcą Olbrachta.

Pokój został podpisany i królewicz winien był opuścić terytorium, na którym zaczął panować jego starszy brat. Ale Olbracht zwlekał z powrotem do Krakowa. W drugiej połowie lipca 1491 r. jego żołnierze znów poczęli grasować po kraju. W końcu sierpnia Olbracht obiegł Bardyjów i pustoszył górne Węgry, a więc krainę, gdzie jeszcze niedawno miał tylu stronników. Ze robił to bez wiedzy, a nawet wbrew woli Kazimierza Jagiel-lończyka, świadczy najlepiej fakt, iż w tym właśnie czasie stary król zdecydowanie występował na terenie Niemiec w obronie praw Władysława czeskiego do korony węgierskiej.

,,Partyzantka" Olbrachta trwała kilka miesięcy. W sam Nowy Rok 1492 r. został rozbity pod Pre-szowem przez wojska wiernego Władysławowi Zapołyi. Był to kres wyprawy węgierskiej pechowego Jagiellończyka. Zmuszony potwierdzić raz jeszcze warunki koszyckie, powrócił do Polski.

Mimo że wyprawa Olbrachta zakończyła się •klęską, polityka dynastyczna Kazimierza Jagieł-232

Jan Olbracht (Kronika Bielskiego)

lończyka święciła triumfy. Pod koniec życia udało mu się skupić pod berłem jagiellońskim ogromne obszary. Polska, Litwa, Czechy i Węgry — cztery wielkie kraje znalazły się w rękach potomków 'Jagiełły. Powstał blok, któremu nie było równego w całej Europie środkowej. Dom Jagiellonów stał u szczytu potęgi. Nie przypuszczał też nikt wówczas, że rozsypie się w ciągu kilku dziesięcioleci.

Zbyt krótki okres trwania dzieła Kazimierza Jagiellończyka jako twórcy potęgi dynastycznej sprawił też chyba, że Polska nie wyciągnęła stąd realniejszych korzyści. Panowie polscy nie zadbali nawet, aby w toku rozgrywek przywrócić macierzy Śląsk. Czyni się z tego często zarzut Kazimierzowi Jagiellończykowi.

Sprawy tej nie można chyba jednak rozpatrywać z punktu widzenia ocen i poglądów XX wieku. Kazimierz, jak i inni współcześni mu władcy, uprawiał politykę dynastyczną, a kładł na nią tym większy nacisk, im bardziej niepewny był elekcyjny tron polski. W większości wypadków różne kraje wyciągały niemałe korzyści z sukcesów dynastycznych swych panujących, Polsce to się jednak nie udało. Czy winę za to ponosi król? Trudno na to odpowiedzieć jednoznacznie.

11. O nowy kształt państwa

Jakim gospodarzem był Kazimierz Jagielloń,czy'k, zaabsorbowany stale wielkimi rozgrywkami na arenie międzynarodowej? Czy poświęcał należytą uwagę sprawom mniej efektownym, ale decydującym o sile i prężności kraju? Jak kształtowała się polityka wewnętrzna tego władcy?

Przyjrzyjmy się przede wszystkim terenom i ludziom, nad którymi panował. W pierwszych latach panowania Kazimierza Jagiellończyka obszar Korony wraz z lennym Mazowszem (31 847 km2) wynosił około 235 tyś. km2, a po przyłączeniu Prus Królewskich (19 657 km2) i Warmii (4 250 km2) około 260 tysięcy km2. W chwili śmierci króla terytorium obu państw, tj. Korony

235

i Litwy, ale bez ziem lennych, tj. bez Prus Zakonnych, Lęborka i Bytowa, Mazowsza i Mołdawii, wynosiło około l 115 tyś. km2.

Na tym ogromnym obszarze żyło prawie 5 milionów ludzi — przeciętna gęstość zaludnienia nie . była więc wysoka, o wiele mniejsza niż w krajach Europy zachodniej, wyższa jednak niż np. w Wielkim Księstwie Moskiewskim. Z tego jednak znaczną część ludności stanowili Litwini i Rusini, nie licząc innych mniejszości narodowych, jak Niemcy, Włosi, Francuzi, Żydzi, Ormianie itd., zwłaszcza silnie reprezentowanych w miastach. A więc mozaika narodowościowa z wszystkimi swymi konsekwencjami — antagonizmy narodowościowe, wyznaniowe itd., a także niezwykle nierównomierne rozmieszczenie osad ludzkich; obok krain ludnych, takich jak Prusy czy Małopolska, ogromne tereny puszcz i pustek na tzw. kresach.

Stwarzało to dodatkowe problemy nie tylko gospodarcze, ale także militarne (kwestia obronności granic południowo-wschodnich). Wzrost terytorialny państwa spowodował zwiększenie liczby województw: po roku 1450 utworzono województwo bełskie i rawskie, w 1474 lubelskie z ziemią łukowską. Na terenie Prus Królewskich powstały

236

trzy województwa: pomorskie, malborskie i chełmińskie.

System zarządzania państwem nie zmienił się w zasadzie od czasów Kazimierza Wielkiego. Obok dostojników ziemskich, których rola malała z biegiem czasu (a których, jak np. na terenie Prus, król starał się świadomie ograniczać), prawdziwymi zarządcami kraju z ramienia panującego byli starostowie generalni (dla całych ziem) oraz grodowi i niegrodowi (dla mniejszych obszarów). Kazimierz Jagiellończyk starał się, aby te ważne stanowiska obsadzać przez oddanych sobie, energicznych ludzi. Sprawy te omawialiśmy już na przykładzie specjalnie trudnego, specyficznego terenu, jakim były Prusy. Nie zawsze jednak odpowiedni element dostawał się na starostwo. Brak pieniędzy zmuszał króla do zastawiania starostw tym, którzy mogli poratować go pożyczką; z wykupem z reguły bywały kłopoty.

Przybyły do kraju syn Jagiełły — jak widzieliśmy — nie miał początkowo stronników, a wrogów, zwłaszcza wśród potężnych Małopolan, mu nie brakło. Od samego początku pracuje Kazimierz nad pozyskaniem sobie ludzi i powoli tworzy się krąg oddanych doradców i współpracow-

237

ników. Naturalnym jego sprzymierzeńcem byli od początku Wielkopolanie — ci, których Długosz nazywa “młodszymi panami królestwa". Zazdrośni o wpływy Małopolan, dążący do obalenia dyktatury Oleśnickiego, do zjednoczenia z Polską Pomorza, porozumieli się bardzo szybko z młodym Jagiellończykiem. Wspólnota interesów gwarantowała, iż współpraca będzie wieloletnia i owocna.

Jan Ostroróg, późniejszy wojewoda poznański i autor słynnego Monumentum pro Reipublicae ordinatione, gorący zwolennik silnej władzy królewskiej i wróg papiestwa, to najbardziej znana i najbardziej reprezentatywna postać z tej grupy. Obok niego wymienić należy starostę generalnego Wielkopolski Łukasza z Górki, brata biskupa kujawskiego i następcę Górki na stanowisku starosty generalnego Macieja z Bnina, wojewodę inowrocławskiego Mikołaja Szarlejskiego, wojewodę łęczyckiego Mikołaja z Kutna i wielu innych. Wszyscy oni dzięki królowi obrośli nie tylko w zaszczyty, lecz powiększyli wydatnie swe majątki. Byli też jego prawdziwą ,,gwardią".

Zresztą na terenie Małopolski również zachodziły pewne przemiany. I tutaj królowi udało się przełamać niechęć i stworzyć koło sobie przychyl-

238

ne. Zadanie pod tym względem ułatwiła śmierć Zbigniewa Oleśnickiego. Kardynał zmarł l kwietnia 1455 roku, a więc na progu wojny pruskiej, której tak był przeciwny. Obóz wrogi królowi pozbawiony został głowy. Reszty dokonało umiejętne rozdawanie dóbr i urzędów; każdy wakans oznaczał wzmocnienie partii królewskiej. Oddanymi przyjaciółmi króla byli zwłaszcza dwaj kolejni kanclerze koronni — Jakub z Dębna oraz Krzesław z Kurozwęk.

W latach końcowych panowania Kazimierza senat składał się już w większości z oddanych Kazimierzowi ludzi. Nawet episkopat, mianowany przez króla, zmienił swe oblicze i współpracował z monarchą. Wyrazem najbardziej plastycznym owej nowej atmosfery wokół tronu może być fakt, iż bratanek osławionego kardynała o tym samym imieniu — Zbigniew Oleśnicki — wiąże swą karierę z Jagiellończykiem, debiutuje w jego kancelarii, zostaje stopniowo biskupem włocławskim i podkanclerzym, a w roku 1481 arcybiskupem gnieźnieńskim, cały czas wiernie służąc królowi. Były to rezultaty przemyślanej polityki Kazimierza, jego talentów dyplomatycznych, umiejętności pozyskiwania sobie ludzi.

239

Zyskawszy oparcie w gronie dobranych starannie dostojników, mógł Kazimierz myśleć o wzmocnieniu swej władzy, o scentralizowaniu państwa, o nadaniu Polsce bardziej nowożytnego kształtu. W tym samym czasie podobne dążenia nurtowały także inne kraje. We Francji Ludwik XI (1461—-1483) likwidował rezultaty feudalnej anarchii. W Anglii Henryk VII Tudor (1485—1509) kładł podwaliny pod monarchię absolutną. Podobny charakter miała działalność Iwana III (1462—• 1505) na terenie Wielkiego Księstwa Moskiewskiego.

Na dworze krakowskim obserwowano owe poczynania z dużym zainteresowaniem. Dojrzewało przekonanie o konieczności zmian w Polsce, gdzie wszystko toczyło się trybem wytyczonym niegdyś przez Kazimierza Wielkiego. Nowe czasy wymagały nowych form rządzenia. Grono przyjaciół i doradców króla dyskutowało nieraz zapewne o potrzebie reformy państwa, o przystosowaniu go do nowej epoki, uczynieniu bardziej prężnym i silnym.

Nawoływał do reform m. in'. Jan Ostroróg, nadając owym ideom kształt literacki w wielkim, wspomnianym już dziele Monumentum pro Rei-

240

publicae ordinatione. Zawarte w nim wywody należy traktować w pewnej mierze jako program Kazimierza, konsekwentnie rozwijany i uzupełniany w miarę rozwoju wypadków. I tak niewątpliwie szereg pomysłów zrodzonych z ducha zachodnioeuropejskiego absolutyzmu podsuwał królowi i jego doradcom Włoch przebywający "w Polsce, słynny Filip Buonaccorsi, zwany Kalli-machem. Ścigany przez papieża za udział w spisku na terenie Rzymu, znalazł schronienie w Polsce, tu też rozwinął ożywioną działalność jako propagator humanizmu, nauczyciel dzieci królewskich, pzęsty poseł z ramienia Kazimierza do różnych

władców.

O jakich konkretnie reformach myślał Kazimierz Jagiellończyk i jego współpracownicy? Na pierwszy plan wysuwała się tu oczywiście sprawa unifikacji i centralizacji państwa, o której już była częściowo mowa. Łamanie starych, ze średniowiecza głębokiego się wywodzących separatystycznych tendencji występowało jednak nie tylko na ziemiach świeżo za panowania Kazimierza do Królestwa Polskiego przyłączonych, takich jak Pomorze ; Gdańskie czy niektóre części Mazowsza.

16 Kazimierz Jagiellończyk

241

Chodziło także królowi — i było to nie mniej , ważne — o wzmocnienie spójni między Małopolską a Wielkopolską, które — jak widzieliśmy— były wrogo do siebie nastawione w początkach jego rządów. Chodziło też o silniejsze zespolenie z resztą kraju Rusi, zdobytej jeszcze przez Kazimierza Wielkiego, ale różniącej się narodowością, wyznaniem i obyczajem od Korony, o likwidację wreszcie starych, ostrych antagonizmów polsko--litewskich.

Były to zadania ogromne, przewyższające możliwości i środki, jakimi król dysponował, i dlatego nie zawsze wykonalne. Mimo najszczerszych wysiłków Kazimierza jego następcy otrzymali w spadku wielkie terytorialnie, ale niespójne wewnętrznie państwo, nurtowane przez silne tendencje odśrodkowe.

Drugą naczelną wytyczną polityki wewnętrznej Kazimierza, związaną zresztą z jego polityką zagraniczną, była sprawa możliwie mocnego poddania kościoła polskiego wpływom króla. I o tym mówiliśmy wyżej. Podkreślenie przez króla niezależności Polski od papiestwa uczyniło wprawdzie z Rzymu jego zaciętego wroga i doprowadziło do różnych antypolskich wystąpień na are-

242

nie międzynarodowej, niemniej wielkim sukcesem królewskim było przejęcie obsady najważniejszych beneficjów. Pozwoliło to na umiejętny dobór osób na wyższe stanowiska kościelne w Polsce, wzmocniło autorytet tronu i dało królowi do ręki ważny atut w licznych przetargach i rozgrywkach, zarówno krajowych, jak i na forum międzynarodowym.

Wiele miejsca w planach Kazimierza zajmowały sprawy skarbu i wojska, wymagające gruntownej w owym czasie reformy. Rozumiał to doskonale nie tylko król, ale także inni światlejsi ludzie epoki. Pisał o tym Ostroróg, dyskutowano na ten temat nie tylko na dworze, ale także wśród szlachty.

Podstawą siły militarnej ówczesnej Polski było pospolite ruszenie szlachty, unormowane jeszcze przez Kazimierza Wielkiego jako ciężar gruntowy. Służyć ono miało wyłącznie do obrony kraju, a w razie wyjścia poza granice król obowiązany był płacić żołd w wysokości 5 grzywien od kopii. W dodatku przyjął się zwyczaj, iż powołanie pospolitego ruszenia wymagało uprzedniej zgody stanów, tak w każdym razie w praktyce już za czasów Kazimierza w większości wypadków po-

16*

243

stepowano". Wymogła to szlachta na królu u progu wojny trzynastoletniej.

Było więc pospolite ruszenie machiną ciężką, niełatwą do puszczenia w ruch, a w dodatku mało przydatną bojowo. To, co było dobre w XIV wieku, zawodziło w XV. Słabo wyćwiczona, niezdyscyplinowana szlachta zawodziła — jak wykazały już pierwsze lata wojny trzynastoletniej — w starciu z zaciężnymi, zawodowymi oddziałami, które stanowiły trzon v armii naszych sąsiadów Wytym okresie.

Wodzem pospolitego ruszenia był wojewoda — często człowiek zupełnie pozbawiony talentów wojskowych. Szlachta stawiała się na wyprawę źle uzbrojona, nierzadko w słomianych kapeluszach zamiast hełmów, z bronią przestarzałą, ' odziedziczoną po dziadach. Bardziej myślała o porzuconej gospodarce, o nie dokończonych siewach czy nadchodzących żniwach niż o nieprzyjacielu, którego należało pokonać. Nie byli to już średniowieczni wojowniczy rycerze, lecz spokojni rolnicy, których niełatwo było zamienić w żołnierzy.

Jedynym wyjściem z sytuacji był zaciąg najemników, których w XV wieku nie brakło. Wykształcił się w owym czasie typ zawodowego żołnierza,

244

Broń z XV w.

obeznanego doskonale ze swym rzemiosłem, służącego każdemu, kto tylko miał pieniądze i płacił regularnie żołd. Werbowano ich setkami na terenie Czech, Śląska, Niemiec i posługiwano się nimi we wszystkich konfliktach wojennych tej epoki. Takich właśnie najemników rzucił Kazimierz Ja-giellończyk na krzyżaków po klęskach pospolitego ruszenia, odniesionych w początkach wojny o ujście Wisły.

Posługiwanie się zaciężnymi oddziałami wymagało jednak pieniędzy. Najemnicy, jeśli nie otrzymali w porę żołdu, albo “odbierali" sobie sami należność rabując kraj, albo przerzucali się do .obozu przeciwnika. Był to miecz ostry, ale obosieczny, i należało operować nim ostrożnie, aby '••-.

nie zadać ciosu samemu sobie.

Dochody, jakimi rozporządzał Kazimierz, były

bardzo niewielkie. Gospodarował nimi roztropnie i oszczędnie — oskarżano go nawet z tego powodu o skąpstwo — ale nie miał naprawdę zbyt dużych możliwości w tym zakresie. Starostwa i tenuty, tj. dochody z dóbr królewskich, były prawie wszystkie zadłużone i obciążone spłatami, przynosiły więc bardzo niewiele. Wpływy z żup solnych również zmniejszyły się, zwłaszcza po

wydaniu statutów nieszawskich (1454), które ustaliły cenę soli dla szlachty na 8 groszy, podczas gdy od kupców można było dostać i po 15 groszy

za cetnar.

Trochę pieniędzy przynosiły cła, ale już w tym

czasie podnosiły się głosy żądające zwolnienia ,,szlachetnie urodzonych" od tego rodzaju opłat, Należy więc sądzić, że szlachta zaczynała się już w praktyce od nich uchylać, co zapewne zmniejszało dochody skarbowe króla. Niewielkie sumy przynosiło również poradine, ustalone przez przywilej koszycki na 2 grosze od łana, zwłaszcza że często Kazimierz musiał je już z góry zastawiać, aby opędzić najpilniejsze potrzeby. Ratowała go trochę olbora z kopalń olkuskich (Vio wydobywanego kruszcu), ale była to kropla w morzu potrzeb. Roczny dochód skarbu królewskiego wahał się w latach 1480—1490 od kilku do dwudziestu tysięcy dukatów. Cóż to znaczyło, skoro utrzymanie tysiąca jezdnych kosztowało w owym

czasie około 24 tysięcy dukatów rocznie?

Musiał więc Kazimierz Jagiellończyk, chcąc nis

chcąc, zabiegać, aby sejm uchwalił pobory nadzwyczajne. Nie było to łatwe, gdyż szlachta, niechętnie sięgająca do kies, z trudem tylko dawała W

się namówić na dodatkowe świadczenia. Zresztą nawet z takim wysiłkiem i oporami uchwalony pobór nie przynosił zbyt wiele. Wynosił on zazwyczaj po 12 groszy z łana, co przy opieszałości egzekucji, częstym zaleganiu całych okręgów itp.

dawało kilkanaście, najwyżej dwadzieścia kilka tysięcy dukatów.

Do tego dochodził podatek od mieszczan — tzw. szos — wynoszący zwykle po dwa grosze od grzywny (można go w sumie rachować na kilka tysięcy dukatów) i akcyzy przynoszące niespełna dwa tysiące dukatów. A ile płaciło duchowieństwo? Nie mamy żadnych danych o subsidium charitatwum, choćby szacunkowych. Wiemy wszakże, że za rządów Kazimierza sięgano do tego źródła, aczkolwiek nieczęsto.

Ostatecznie wyrywane społeczeństwu z takim trudem uchwały podatkowe mogły dać rocznie-najwyżej kilkadziesiąt tysięcy dukatów. Na tej podstawie niektórzy historycy — np. znany badacz okresu Fryderyk Papee — szacują roczne dochody Kazimierza w najbardziej “tłustych" latach na 50—70 tysięcy dukatów.

Było to bardzo niewiele. Roczny dochód elektora brandenburskiego wynosił w owym czasie

248 .

około 100 tysięcy dukatów, i to wpływających regularnie, niezależnie od chwilowych uchwał podatkowych. Maciej Korwin, wróg Jagiellonów, miał podobno co roku około 400 tysięcy dukatów, a Ludwik francuski jeszcze więcej. Ubogi skarb Jagiellończyka nie mógł nastarczyć na potrzeby chwili. W pierwszym okresie jego rządów ogromne sumy pochłaniała wojna trzynastoletnia, w drugim — wojna popia i polityka dynastyczna na terenie Czech.

Wystarczy dla zorientowania czytelnika przypomnieć, iż Malbork wykupiono od zaciężnych czeskich w roku 1456 za 436 tysięcy dukatów, z czego połowę dały Prusy, przede wszystkim bogate tamtejsze miasta, resztę Korona. Nic dziwnego, że król czynił wszystko, aby wydusić z sejmujących ofiarniejszy gest. Jakoż uchwalono wówczas pobór podwójny lub może nawet potrójny (24 lub 36 groszy z łana), dzięki czemu rok 1456 zapisał się trwale w pamięci szlachty;

wspomina o tym Sarnicki, dodając, iż był to podatek, jakiego nie było nigdy przedtem ani potem.

Wojna popia również kosztowała niemało. I tak np. w Nowym Korczynie w roku 1479 zobowiązano się wypłacić krzyżakom za zwrot zaję-

249

tych przez nich trzech zamków pruskich: Brodnicy, Chełmna, Korczyna, 8 tysięcy dukatów, a w roku następnym obiecano dalsze trzy tysiące jako odszkodowanie wojenne. Spłata zobowiązań wobec najemników z okresu wojny trzynastoletniej trwała jeszcze kilka lat po zawarciu pokoju toruńskiego. A obrona granic przed Tatarami? A koszty wypraw mołdawskich, wojny “śląskiej"?

Potrzeby wciąż były większe niż środki, toteż magazyny królewskie stale świeciły pustkami, zamki były źle konserwowane. Remont Wawelu, zaczęty w roku 1461, został wkrótce zarzucony z braku funduszów. Król chodził w wytartym kubraku, a królowa zastawiała swą suknię hafto, waną perłami krakowskim lichwiarzom. Kiedy w roku 1479 wydawano za mąż królewnę Zofię za elektora brandenburskiego, to — jak notuje zgorszony kronikarz — “odprawiano gody weselne... tak licho i ubogo, że nawet dworzanom królewskim nie dano zwykłej strawy..."

Nie był to rezultat złej gospodarki króla czy jego nieudolności, lecz konsekwencje wadliwego systemu wojskowo-skarbowego. Rozumiał to Kazimierz, pojmowali doskonale jego współpracownicy. Ostroróg w swym dziele wyraźnie żądał

250

reform w tym zakresie. Aby je jednak przeprowadzić, trzeba było rozporządzać sojusznikiem potężniejszym, bardziej masowym niż grupa dostojników i senatorów, skupionych wokół tronu.

Jakie zaplecze społeczne posiadała monarchia Kazimierza Jagiellończyka? Na kogo król mógł liczyć i w jakim zakresie? Odpowiedź na te pytania stanowi klucz do zrozumienia, dlaczego dążenia reformatorskie syna Jagiełły nie powiodły się w pełni.

“Kiedy król Kazimierz znajdował się na wyprawie pruskiej i był już w Inowrocławiu, zdarzył się w Krakowie okropny wypadek, który między mieszczanami krakowskimi a szlachtą, osobliwie zaś Toporczykami, długie i straszliwe zapalił niezgody" — opowiada kronikarz. 16 lipca 1461 roku “rycerz znakomity, Jędrzej z Tęczyna, rozgniewany na Klemensa płatnerza, że mu wychodzącemu na wojnę nie wygotował na czas i w zupełności zbroi", złajał go i pobił. Klemens pobiegł na ratusz ze skargą na krewkiego klienta i rajcy ujęli się za pokrzywdzonym mieszczaninem. Delegacja udała się na zamek, aby prosić o spra-

252

wiedliwość królową Elżbietę, która obiecała nazajutrz rozsądzić sprawę.

Wieść o zatargu obiegła tymczasem miasto. Mieszkańcy Krakowa z oburzeniem komentowali wybryk magnata. Na ulicach zbierały się grupki ludzi, wykrzykiwano obelgi pod adresem “szlachetnie" urodzonych. Tęczyński, wbrew radom, aby się schronił, na zamek i przeczekał tam burzę, przechadzał się ulicami. Ta demonstracja dolała oliwy do ognia.

Wprawdzie magnat, zorientowawszy się wreszcie, iż niebezpieczeństwo jest poważne, zabarykadował się w swej gospodzie przy ul. Brackiej, ale wzburzony tłum obiegł kamienicę i gotował się wziąć ją szturmem. W ostatniej chwili Tęczyński wraz z synem umknął do kościoła franciszkanów i skrył się w zakrystii. Ktoś jednak wskazał kryjówkę. Mieszczanie wyważyli drzwi do zakrystii, wywlekli zza szaf magnata i zamordowali go. Młody Tęczyński uniknął losu ojca tylko dzięki. ogromnej przytomności umysłu. W zamieszaniu:

wypadł z kryjówki i schował się w przyległym. domu: mieszkająca tam wdowa ukryła go litościwie w piecu. Następnego dnia rankiem, przez nikogo nie rozpoznany, opuścił miasto.

25$

Cała Polska, szlachecka powstała przeciw mieszczanom. Nikogo nie obchodził fakt, że zostali oni sprowokowani, że dumny panek świadomie drażnił tłum, że pierwszy wykroczył przeciw prawu, znieważając i bijąc płatnerza. Wolno mu było, bo szlachcic — tak rozumowali obrońcy Tęczyńskiego.

Król stanął po stronie szlachty. 9 grudnia 1461 r. w Korczynie odbyła się pierwsza rozprawa przeciw rajcom krakowskim. Jako oskarżyciele wystąpili: brat zamordowanego, kasztelan krakowski Jan Tęczyński, i syn, też Jan Tęczyński, starosta rabsztyński. W imieniu oskarżonych, którzy nie stawili się na sąd, wystąpił szlachcic Jan Oraczowski. Przedstawił on przywilej, wydany jeszcze przez Kazimierza Wielkiego, który zastrzegał, iż “żaden z rajców nie mógł gdzie indziej pozywany być przed króla do sądu tylko w Krakowie".

Wściekłość szlachty zwróciła się przeciw obrońcy. Uczepiono się małej nieformalności — Oraczowski nie miał formalnego pełnomocnictwa. W związku z tym skazano go na zapłacenie trzech grzywien kary. Kiedy się okazało, że nie ma przy sobie również pieniędzy, obecni chcieli go rozszar-

254

pac. Kazimierz Jagiellończyk ledwo osłonił niefortunnego przyjaciela krakowian. Ostatecznie sąd odłożono na osiem dni, a gdy w nowym terminie zatrwożeni rajcy znów się nie stawili, skazano ich na karę śmierci, zastrzegając “zakład pieniężny" w wysokości 80 tysięcy czerwonych złotych.

Boże Narodzenie spędził król w Krakowie. Po świętach wznowiono rozprawę, jak tego domagali się Tęczyńscy, a także “wielka liczba rycerstwa". Rajcy, po raz trzeci pozwani przed sąd, tym razem przybyli. Prosili jednak, aby ich “utrzymano przy właściwych przywilejach", tzn. aby byli sądzeni przez sąd miejski. Nie zwrócono na to uwagi i wyrok “gardłowy" powtórzono. Tego samego dnia straż zamkowa aresztowała na ratuszu 9 mieszczan uważanych za głównych sprawców zabójstwa Tęczyńskiego — w tym czterech rajców. “Dla ochronienia reszty mieszczan wydani zostali" — tak komentuje kronikarz brak oporu ze strony miasta.

Egzekucja — mimo próśb królowej Elżbiety — nastąpiła 15 stycznia 1462 roku. “Zaprowadzono ich — relacjonuje Długosz — przed dom Jędrzeja Tęczyńskiego podle kościoła §w. Michała. Piotr

255'

z Waszmutów, sędzia sandomierski, ogłosił wyrok i sześciu spomiędzy wydanych, jako to: Konrada Langa, Stanisława Leymithera, Jarosława Szar-leja — rajców, Wojciecha — malarza, Mikołaja Szarlanga — wyrobnika ostróg i Mikołaja — rotmistrza sług miejskich... w zamku mieczem katowskim ścięto u wieży Tęczyńską zwanej (dla uniknięcia między pospólstwem zaburzenia, gdyby ich na rynku tracono) i w kościele Panny Marii pod cyborium w jednym grobie, nie bez płaczu i szlochów całego miasta, pochowano."

Los trzech pozostałych, choć nie tak okropny, również nie był do pozazdroszczenia. Byli to: rajca Marcin Bełza, “za którym całe zgromadzenie braci bernardynów ze łzami i żałością wielką prosiło", oraz Jan Tesznar i Jan Wolfram. Wtrącono ich do więzienia, z którego wyszli po przeszło roku, gdy miasto zapłaciło 6 200 czerwonych złotych. Płatnerz Klemens musiał w ogóle uchodzić z Polski; przygarnął go Śląsk.

Tak więc w sporze, który wybuchł między Krakowem a szlachtą, Jagiellończyk opowiedział się niedwuznacznie po stronie szlachty. A przecież nie był wrogiem mieszczan. W czasie wojny trzynastoletniej bratał się z mieszkańcami Torunia

256

i Gdańska, w samym Krakowie miał przyjaciół wśród bogatych kupców, którzy służyli mu kredytem w potrzebie. Popierał Kraków w sporach z Wrocławiem, starał się stworzyć kupcom polskim pomyślne warunki działalności. Zwłaszcza w początkowym okresie swych rządów wydał wiele przywilej ów i dla miast i miasteczek koronnych.

Zwalczał szerzące się rozbójnictwo, które utrudniało kontakty handlowe między miastami. Bardzo często grasowali bowiem w tym czasie na traktach i na drogach łotrzykowie szlacheckiego pochodzenia, napadający na. ładowne bryki i wozy, łupiąc nielitościwie podróżnych. Tych rozbójników, bez względu na szlacheckie pochodzenie, kazał król ścigać i skazywać na śmierć bez zwłoki.

Dwie zwłaszcza bardzo głośne historie przypadają na jego rządy. Pierwsza to dzieje Krzysztofa Szafrańca z Pieskowej Skały, grasującego na terenie Małopolski i ściętego jesienią 1484 roku na specjalne polecenie króla. Druga to losy unieszkodliwienia postrachu Wielkopolski Wawrzyńca Gruszczyńskiego z przydomkiem Kosmider. W latach 1484—1485 toczyła się niemal wojna z tym

17 Kazimierz Jagiellończyk

257

rycerzem-bandytą, który zresztą korzystał z protekcji króla węgierskiego Macieja. ,

Nie był więc Jagiellończyk wrogiem miast, rozumiał ich potrzeby, popierał rozwój, o ile to tylko leżało w jego możliwościach. Jednocześnie jednak zdawał sobie sprawę, iż w Polsce miasta i mieszczanie nie odgrywają takiej roli, jaka im przypadła w innych krajach, np. we Francji czy Anglii. Tam rola polityczna miast W związku z ich potęgą ekonomiczną wzrastała z każdym rokiem — u nas malała.

Król musiał się więc opierać na grupie społecznej silniejszej, z większą inicjatywą niż mieszczanie. Taką grupą była u nas szlachta —- liczna, bogata, energiczna. Występowała ona wyraźnie przeciw mieszczanom, wypierając ich z różnych dziedzin życia, starając się ograniczyć ich zarobki. W tym to właśnie czasie pojawiły się cenniki na towary miejskie, wydawane przez wojewodów. Zaczynała się także szerzyć pogarda dla zajęć mieszczańskich, a przy różnych okazjach podkreśla się niższość stanową mieszczan'.

Narastała atmosfera, która miała doprowadzić do konstytucji antymieszczańskiej z 1496 r. Uchwalono ją już po śmierci Kazimierza, ale

258

grunt dla niej przygotowany został jeszcze za jego rządów. . •

Owe nieprzyjazne sygnały nie napotykały oporu miast. Każde z nich stanowiło odrębną, zamkniętą całość gospodarczą, zazdrośnie strzegącą własnych przywilejów. Największe ośrodki, takie jak Kraków, Lublin', Poznań itd., toczyły między sobą zacięte walki konkurencyjne i nie były zdolne do solidarnej akcji.

Potężne miasta pomorskie, które od pokoju toruńskiego weszły w skład Rzeczypospolitej, uważały, że są to sprawy Korony, że ich nie dotyczą. Ten separatyzm zaszkodził bardzo sprawie miejskiej. Zresztą najbogatsi mieszczanie kupowali dobra ziemskie i przechodzili w szeregi szlachty. Było to wygodniejsze niż walka o prawa i przywileje mieszczańskie, a jednocześnie zaspokajało snobistyczne marzenia o wejściu do kręgu ,,szlachetnie urodzonych".

Tymczasem szlachta konsekwentnie rozwijała swą ofensywę przeciw miastom. Statuty nieszaw-skie z 1454 r. zawierają przepis, że sprawy o zabicie lub zranienie szlachcica przez mieszczanina miały podlegać nie miejskim, ale szlacheckim sądom ziemskim. Było to sprzeczne z przywilejami

17*

259

'•wielu miast, między innymi Krakowa. Niepomyślne dla mieszczan konsekwencje owego przepisu ujawniły się w czasie“rozprawy o zabójstwo Tę-czyńskiego. •

Odebrano również miastom prawo głosu w sprawie nakładanych na nie podatków. Kiedy na sejmie prowincjonalnym małopolskim w Kor-czynie w 1456 r. “rajcy krakowscy powoływali się na papierowe dokumenty zwalniające ich od podatków, król z prałatami, baronami i całą społecznością (tj. szlachtą) orzekli, że mają dać podatek".

: Od tego czasu wprowadzono zwyczaj nakładania na mieszczan podatków bez pytania ich o zgodę,

'z wyjątkiem Prus, gdzie inna utrzymała się praktyka, ze względu na ogromną zamożność i siłę tamtejszego mieszczaństwa.

Tak więc wypierane ze zjazdów ogólnopaństwo-wych, a nawet prowincjonalnych, obojętnie zresztą przyglądające się najważniejszym wydarzeniom politycznym, miasta coraz wyraźniej schodziły z areny szerszej działalności.

Sojusz króla i szlachty, zrodzony w ogniu wspólnej walki z magnaterią, a raczej z jej starym odłamem kierowanym przez Oleśnickiego, przypieczętowany został u progu wojny trzynastoletniej. Wtedy to, we wrześniu 1454 r., zebrane w Cerekwicy, niewielkiej wsi koło Torunia, rycerstwo wielkopolskie ,,z wrzaskiem wielkim" stłoczyło się przed namiotem królewskim. Grożąc, że nie pójdą do boju — nieprzyjaciel był tuż — wymogli na władcy dokument obiecujący, że w przyszłości nie będzie powoływał pospolitego ruszenia ani nakładał nowych podatków bez zgody zjazdów ziemskich, to jest szerokich rzesz szlachty.

260

261

W kilka tygodni później w podobny sposób wymogła na królu analogiczny dokument szlachta małopolska. Rzecz rozegrała się tym razem na terenie wsi Opoki w pobliżu Nieszawy. Tak doszło do narodzin statutów cerekwicko-nieszawskich, filaru wolności i wpływów szlacheckich w Polsce na długie stulecia.

Kazimierz Jagiellończyk, przyparty dosłownie do muru, poczynił ustępstwa, które już wkrótce zemściły się na nim samym. Za szczególną ironię losu poczytać trzeba fakt, że król, którego ideałem była scentralizowana, silna monarchia absolutna, własnymi rękami położył fundamenty pod demokrację szlachecką w Polsce i podciął źródła niezawisłości tronu.

Wbrew dążeniom Kazimierza Jagiellończyka panowanie jego stało się okresem szybkiego wzrostu znaczenia szlachty. W dużej mierze poczytać to trzeba za wynik przemian ekonomicznych owego czasu. Od zakończenia wojny trzynastoletniej Polska zetknęła się bezpośrednio z zaawansowaną w rozwoju ekonomiką krajów Zachodu, takich jak Anglia, Niderlandy, Francja. Port gdański, odzyskany po tylu zmaganiach, stanowił pomost, po którym odtąd miało dochodzić

262

do częstych kontaktów między Polską a tymi krajami.

Szlachta w lot zrozumiała, jakie korzyści można wyciągnąć z sytuacji panującej na zachodnich rynkach. Amsterdam i inne wielkie miasta czekały na chleb z polskiej mąki, na polskie żyto i pszenicę. Wszystkie produkty, jakich dostarczały rozwijające się u nas od początków XV wieku folwarki, mogły liczyć na korzystny zbyt. Dostarczać ich jak najwięcej! Sprzedawać obcym kupcom, a za uzyskane pieniądze nabywać luksusowe towary: południowe wina i owoce, jedwabne tkaniny, cienkie sukna, koronki i inne wyroby przemysłowe wytwarzane w angielskich, holenderskich i francuskich warsztatach — taki program bardzo odpowiadał właścicielom folwarków w całej Polsce.

Jak jednak przewozić towar ciężki, a jednocześnie delikatny, źle znoszący deszcze? Najłatwiej drogami wodnymi. Wisła i jej dopływy roiły się każdego lata od szkut i tratw, obciążonych aż do granic wytrzymałości. Już w roku 1446, a więc zaraz po objęciu rządów przez Kazimierza, na walnym zjeździe w Piotrkowie postanowiono, że Wisła, Warta, Dunajec, Bug, Dniestr, Dniepr,

263

Wisłok, Wisłoka i Pilica mają być wolne od wszelkich przeszkód dla spławu. Nie wolno budować na nich tam, zawad czy innych urządzeń utrudniających żeglugę. Postanowienie to, aprobowane przez młodego króla, otwierało przedsiębiorczej szlachcie szeroką drogę do rozwinięcia handlu wiślanego. ,

Następnym etapem w tej akcji było stopniowe, ale konsekwentne wypieranie mieszczan z owego handlu, skupianie całego zysku ze sprzedaży zboża i innych płodów folwarcznych w rękach szlachty. Tylko z Gdańskiem musieli się liczyć właściciele folwarków, tylko kupcy gdańscy, monopolizujący w swych rękach pośrednictwo przy transakcjach z obcymi żeglarzami i kupcami, zbyt potężni, aby im owe uprawnienia odebrać, nabijali sobie kiesy złotem. Inne miasta musiały zadowalać się ochłapami zysków.

I chociaż niektóre miasta leżące nad Wisłą, takie jak Sandomierz, Kazimierz, Warszawa, ciągnęły niemałe zyski ze spławu, to jednak w większości był on spławem szlacheckim, a nie mieszczańskim. Konstytucja z roku 1496, zwalniająca całą szlachtę od ceł, stwarzała specjalnie dogodne warunki dla szlacheckich eksporterów.

26ł

Oczywiście,'obok handlu drogą morską rozwijał się w owym czasie także handel lądowy, rozkwitały jarmarki (np. lubelskie), z Rusi pędzono przez Małopolskę stada wołów na Śląsk, i dalej, do Niemiec. Ten handel był domeną kupców raczej, choć i tu zdarzało się szlachcie robić interesy. " '.. '

Najgorzej na rozwoju eksportu zboża za granicę wychodzili oczywiście chłopi. Rozwój folwarku, bogacenie się szlachty, szło tylko jedną drogą:

przez wzmożony wyzysk chłopstwa. Toteż — jak widzieliśmy na początku niniejszej książeczki —-Kazimierz nie mógł podjąć podsuwanej sobie roli ,,króla chłopów", opiekuna uciśnionego ludu wiejskiego. Sojusz ze szlachtą wymagał określonej polityki także w tym zakresie.

Zresztą król sam eksportował zboże i drewno ze swych dóbr na Podlasiu i koło Grodna. Potrzebując stale pieniędzy, chciał wykorzystać ową złotą żyłę, która pomnażała dostatki szlachty. Z konieczności przymykał więc oczy na wzrost wyzysku chłopów, na utrudnienia czynione im przez właścicieli dóbr, gdy chcieli odejść ze wśi (sam w pewnym momencie zakazał chłopom na Żuławach opuszczać gospodarstwa, co prawda

265

tylko do swego przyjazdu do Prus!); na podnoszenie wymiaru prac przymusowych. I chociaż wieś za jego panowania była jeszcze zamożna, a stosunki w niej uważać można w świetle późniejszych wydarzeń za całkiem znośne, to jednak nadciągały już zwiastuny wtórnego poddaństwa, które w perspektywie dobrze prosperującą gospodarkę chłopską doprowadzić miało do upadku.

Czy w świetle powyższego można mówić o absolutyzmie Kazimierza Jagiellończyka? Na pewno król nie był zwolennikiem rządów czy nawet tylko współrządów szlachty. Ustępstwa dla niej, jak np. statuty cerekwicko-nieszawskie, zostały wymuszone. Kazimierz, wygrawszy wojnę oraz złamawszy opozycję możnowładczą, coraz niechętniej widział mieszanie się szlachty do najwyższej polityki.

Istotnie, dzięki osobistemu autorytetowi, zwłaszcza w końcowym okresie panowania, był w praktyce niemal samowładcą. Kiedy możni pruscy w 1485 r. uchylali się od udzielenia rady w sprawie wojny z Turcją, zasłaniając się brakiem pełnomocnictw od “powszechności", Jagiel-lończyk oświadczył:

— Ja was obrałem, abyście mi radzili we

266

wszystkich moich sprawach, a nie powszechność kraju!... Wy jesteście radą, którąśmy wybrali z biskupów, wojewodów, rycerstwa i miast!... Nie mamy nic do czynienia z pospólstwem!

I choć w tym samym roku odwołał się Jagiel-lończyk w Toruniu do przedstawicieli szlachty oraz miasteczek, a więc do ,,powszechności", to jednak czynił to niechętnie i z ociąganiem się. Po . złamaniu opozycji możnych, po utworzeniu przychylnej sobie grupy senatorów, król starał się wycofać z sojuszu ze szlachtą i opierać tylko na dostojnikach tworzących jego radę. Ułatwiał mu to fakt, że po wygraniu dwu ciężkich wojen, po y/łączeniu Prus Królewskich i osadzeniu syna najpierw w Czechach, a potem i na Węgrzech, powaga i autorytet monarchy w oczach poddanych wzrósł niepomiernie.

Kazimierz był wielkim i sławnym monarchą, którego lękali się przeciwnicy i szanowała cała Europa. Nawet Turcy — postrach owych lat — liczyli się z królem polskim. Owiany urokiem dzielnego wojownika i potężnego władcy, imponował polskiej szlachcie i magnatom. I choć wzrastało znaczenie sejmików, zwłaszcza generalnych, na których zapadały uchwały podatkowe, to jed-

267

nak Kazimierz potrafił zmusić obradujących, gdy tego wymagały okoliczności. Był to król, który potrafił wzbudzać lęk i szacunek.

Ale ze względu na bazę społeczną, na jakie j Się przez długi czas opierał jego absolutyzm, była to budowla nietrwała i wsparta jedynie na fundamencie osobistych cech charakteru i zdobytej w toku różnych sukcesów powagi tego króla. Nie udało mu się natomiast przeprowadzić reform skarbowo-wojskowych, uporządkować w pełni zarządu państwa, wzmocnić i rozszerzyć zakresu władzy monarszej w samej jej koncepcji, a nie tylko w praktyce.

Chociaż pod berłem Kazimierza Jagiellończyka Polska przeżywała czasy prawdziwej potęgi i świetności, wielu palących zagadnień wewnętrznych nie udało się rozwiązać. Zaciążyło to na dalszych losach kraju, gdy na tronie Kazimierzo-wym zasiedli jego synowie. •

12. Na skraju epok

Kazimierz Jagiellończyk to wojownik i mąż stanu. Pół życia strawił na wojnach, osobiście parając się rycerskim rzemiosłem, drugie pół zajęły mu rozgrywki dyplomatyczne prowadzone z wielkim rozmachem na arenie międzynarodowej, a także wewnątrz kraju, na sejmach i sejmikach. Rozwinął ogromną aktywność, poszukując sojuszników, zwalczając wrogów, których miał niemało, i uparcie wzmacniając tron, na którym zasiadał

prawie pół wieku.

A były to lata znamienne nie tylko ze względu na przemiany polityczne i gospodarczo-społeczne. Panowanie Jagiellończyka to czasy schyłkowe średniowiecza, czasy narodzin nowej, renesanso-

269

wej epoki. Ożywcze prądy jak świeży wiatr przeciągały nad Polską. Upowszechniała się znajomość pisania i czytania, rosła liczba szkół, i to nie tylko w miastach, lecz także na wsi. Synowie bogatej szlachty i patrycjuszy, zdobywszy początki wykształcenia w kraju, wyjeżdżali dla uzupełnienia studiów i poznania obcych krain za granicę.

Podnosił się poziom społecznej kultury, przełamywał stary sposób myślenia, rodziły nowe zainteresowania. Jakub z Paradyża, którego schyłek życia przypadł na panowanie Kazimierza, był teologiem, sprawy ducha stanowiły dla niego problem najważniejszy, głosił ascezę i wyrzeczenie się świata. Już wkrótce jednak literatura zaczęła “ nabierać odmiennego zabarwienia: w zbiorach kazań i postyllach pojawiły się anegdoty i historyjki o całkiem świeckiej treści, kursowały wiersze opiewające ziemskie uczucia, listy o ludzkich kłopotach i radościach. Im różnorodniejsze zaś sprawy i nastroje starano się przelać na papier, tym sprawniejsze musiało być pióro, tym zasób słów bogatszy, tym poprawniejsza składnia.

Czyni się czasem zarzut Kazimierzowi, że nie interesował się rozwojem nauki i sztuki, że nie był mecenasem, jak choćby jego własny syn. Zyg-

270

munt I. Istotnie, ten' wiecznie zadłużony, wiecznie potrzebujący pieniędzy na cele militarne lub dyplomatyczne król nie płacił pensji literatom i artystom, nie gromadził dzieł sztuki, nie budował pałaców. Istniały jednak mocne więzy między nim a pierwszymi humanistami w Polsce: Grzegorzem z Sanoka, Piotrem z Bnina, Jakubem z Szadka, nie mówiąc już o Ostrorogu czy Kallimachu, którego przygarnął na swój dwór i powierzał mu różne ważne misje.

Nie zapominajmy też, że za jego właśnie panowania rozwinął się ogromnie Uniwersytet Jagielloński. Przybyły trzy nowe katedry: gramatyki i retoryki, poetyki oraz matematyki i astronomii;

zwłaszcza ta ostatnia rozkwitła wspaniale, zaliczając do grona swych profesorów znakomitego uczonego Wojciecha z Brudzewa, mistrza — jak chcą niektórzy — Mikołaja Kopernika. Wkrótce uczelnia poczęła się dusić w starych, zbyt ciasnych murach. Obok Collegium Maius, budynku ufundowanego jeszcze przez Jagiełłę, gdzie mieszkali profesorowie teologii i filozofii, wzniesiono w roku 1449 na użytek wykładowców z innych dziedzin nowy gmach, zwany Collegium Minus.

' Warto przypomnieć, że w drugiej połowie XV

272

wieku przewinęło się przez krakowską Alma Ma-ter prawie 15 tysięcy scholarów. Była wśród nich młodzież z wszystkich zakątków Korony, nie brakło także przybyszów z Pomorza, a nawet z zagranicy. Zwłaszcza wielu Ślązaków podążało do Krakowa na studia, wzmacniając w ten sposób starodawne więzi tej ziemi z resztą Polski. Sława Uniwersytetu rozchodziła się po całej Europie.

Na czasy panowania Jagiellończyka przypada też rozkwit gotyckiego budownictwa miejskiego, wtedy powstały obronne mury i wieże takich miast, jak np. Kraków czy Gdańsk, wzniesiono wiele katedr i kościołów w większych i mniejszych miastach (że przypomnimy tu tylko Poznań i Toruń), pobudowano dziesiątki kamienic patrycju-szowskich. Wiązało się to z rozwojem gospodarczym kraju, z szybkimi obrotami handlu i doskonaleniem się rzemiosła, z bogaceniem się mieszczan, których stać było na kosztowne budowy.

Również dwory szlacheckie — choć w większości jeszcze drewniane — w owych czasach rozbudowywały się i przybierały bardziej zasobny wygląd. Szlachta właśnie w czasach Kazimierza Jagiellończyka uzyskała samowiedzę jako grupa

18 Kazimierz Jaglellończyk

273

społeczna l dojrzała do ogromnego skoku gospodarczego oraz politycznego, co natychmiast odbiło się korzystnie na jej obyczajowości i kulturze. Za zboże sprzedawane w świeżo odzyskanym'' Gdańsku można było wygodniej i bogaciej urządzić wnętrza domów; dywan, książka, zegar, obraz — przedmioty spotykane dotąd tylko w pałacach magnatów — zaczęły coraz częściej zjawiać się także w szlacheckich siedzibach.

Tak więc rządy Kazimierza Jagiellończyka stanowiły dla Polski świt nowych czasów we wszystkich dziedzinach życia. Najmocniejszym tego wyrazem jest fakt, iż dwa największe dzieła powstałe za jego panowania — Historia Polski Jana Długosza i Ołtarz Mariacki Wita Stwosza — noszą w sobie więcej zarodków nowej epoki niż cech odchodzącego w przeszłość średniowiecza.

Budowniczy nowożytnego państwa, zrywający ze średniowieczną uległością wobec Rzymu, nie przez przypadek władał krajem właśnie wtedy, kiedy kanonik krakowski przezwyciężał dawną, kronikarską manierę, dając wykład historii złożony z faktów powiązanych w łańcuch przyczyn i skutków, a nawet naświetlonych krytycznie, a rzeźbiarz? w podwawelskim grodzie ewangelicż-

274

na scenę ubierał w szaty realnego życia miejskiego z połowyXV wieku.

, Zarówno król, jak artyści i uczeni stali na przełomie dwu epok, a to, co czynili, każdy w swym zakresie, kładło podwaliny pod kształt szesnasto-wiecznej Polski, z wszystkimi dobrymi i złymi stronami tego stulecia.

Zmarł Kazimierz Jagiellończyk 7 czerwca 1492 roku w Grodnie, w wieku 65 lat. Pochowano go w Krakowie na Wawelu, gdzie też stanął rozn.o-częty jeszcze za jego życia marmurowy grobowiec w stylu wczesnego renesansu. Wykonał go słynny twórca Ołtarza Mariackiego Wit Stwosz. Na sarkofagu król w bogato obramowanym płaszczu, spiętym kosztowną klamrą, w koronie na głowie, dzierży symbole władzy: w prawej dłoni jabłko, w lewej berło. U boku monarchy spoczywa wielki miecz, przypominający o dziełach niestrudzonego wojownika i zjednoczyciela. Twarz króla — poorana zmarszczkami — to pełna bolesnej zadumy twarz doświadczonego władcy, niespokojnego o przyszłe losy ziem, nad którymi panował.

Opinie o Kazimierzu Jagiellończyku już wśród współczesnych były bardzo rozbieżne. Chwalą go Miechowita i Wapowski, nie lubi wyraźnie Dłu-

18*

275

gosz, zarzucając lekkomyślność, lenistwo, obojętność wobec spraw państwowych. Niechęć musiał w nim jako duchownym wzbudzać ten król walczący z papieżem, naginający episkopat do swych interesów, nawet w życiu osobistym odchodzący od średniowiecznych ideałów ascezy i pobożności. “Do miłostek skłonny, lubił łaźnię" — powie o nim Miechowita, dając świadectwo umiłowaniu życia i wigorowi tego króla, który wprowadził Polskę w czasy renesansu.

“Był zaś król Kazimierz postaci wyniosłej.,. twarzy podłużnej i pełnej... od młodości aż do końca życia zawsze myśliwy i łowca... zawsze trzeźwy, pił wodę, a win i sycery r nie używał i nawet zapachu ich nie lubił... W biesiadach pobłażliwy i wytrwały, na trudy, zimno, dym, wiatr, upał najcierpliwszy. Kler szanował, od poddanych żądał pieniędzy, o przyrzeczeniach pamiętał, był prawdomówny, pożyczki zwracał" — takie świadectwo wystawił mu Miechowita.

Pochlebstwa lub niechętne oceny historyków nie zmieniają jednak naszego sposobu widzenia owego króla, który wielkością umysłu i śmiałością

gatunek miodu pitnego

276

zamierzeń dorównał największym władcom Polski, choć nie wszystkie jego wysiłki uwieńczone zostały pomyślnym rezultatem.

Na zakończenie jeszcze jedna sprawa: od lat budzi dyskusje wśród badaczy zagadnienie tak zwanego testamentu politycznego Kazimierza Ja-giellończyka. Miał w nim rzekomo na łożu śmierci polecić starszego syna, Jana Olbrachta, na króla 'polskiego, młodszego zaś Aleksandra na wielkiego księcia Litwy.

Czy tak było istotnie? Czy rzeczywiście Kazimierz, który całe życie bronił się energicznie przed oddaniem Litwy w zarząd komukolwiek, nawet własnemu synowi, który w ustawicznych rozjazdach starał się godzić niełatwe problemy kierowania dwoma tak rozległymi państwami, pod koniec życia powziął myśl zerwania unii personalnej?

Na decyzji takiej mogła oczywiście zaważyć chęć bardziej równomiernego wyposażenia synów.

Sprawa jest jednak o tyle wątpliwa, że informacje o tej rzekomej woli królewskiej są nieco późniejsze niż data samego zgonu. Nie wspomina np. o tym pierwsze wydanie Miechowity, a dopiero drugie, zaaprobowane przez cenzurę. Może więc ktoś chciał usankcjonować życzeniem zmarłego

277

stan rzeczy, który nastąpił już po jego śmierci? Trudno na to pytanie znaleźć definitywną odpowiedź. Nie jest to zresztą kwestia, która by miała większe znaczenie dla całokształtu biografii króla.

Co warto przeczytać?

O Kazimierzu Jagiellończyku, a raczej o różnych aspektach jego działalności, pisano wiele. Brak jednak było dotąd, poza krótkim, encyklopedycznym artykułem w zeszycie 53 Polskiego słownika biograf iczneg 3 pióra S. M, Kuczyńskiego — pełnej biografii tego króla. Warto oczywiście, dla rozszerzenia zagadnień, które ze względu na charakter niniejszej popularnej książeczki zostały jedynie naszkicowane, sięgnąć do różnych bardziej szczegółowych, specjalistycznych opracowań.

I tak okres wojny trzynastoletniej omawiają obszerniej:

M. Biskup, Gdansfca flota kaperska w okresie wojny trzynastoletniej, Gdańsk 1953

M. Biskup, Kazimierz Jagiellończyk a początki floty polskiej. Zapiski Tow. Nauk., t. 17, Toruń 1951

M. Biskup, Stosunek Gdańska do Kazimierza Jagiel-lonczyka w okresie wojny trzynastoletniej, Toruń 1952.

279

M. Biskup, Trzynastoletnia wojna z zakonem krzyżackim, 1454—1466, Warszawa 1967. .

M. Biskup, Zjednoczenie Pomorza Wschodniego z Polską w połowie XV w.. Warszawa 1959

K. Górski, Pomorze w dobie wojny trzynastoletniej, Poznań 1932

K. Górski, Związek Pruski i poddanie się Prus Polsce, Poznań 1949

A. Vetulani, Rokowania krakowskie 1454 i zjednoczenie ziem pruskich z Polską, “Przegląd Historyczny",'t. .45, Warszawa 1954 ..

O ustawodawstwie nieszawskim pisał:

M. Bobrzyński, O ustawodawstwie nieszawskim Kazimierza Jagiellończyka, Kraków 1873 .

Rozwój sejmików i sejmu nakreśliła

-W. Knoppek, Zmiany w układzie sil politycznych w Polsce w drugiej połowę XV wieku i ich związek z genezą dwuizbowego sejmu, • “Czasopismo . Prawno-Histo-ryczne", t. 7, Poznań 1955 '

A. Pawiński, Sejmiki ziemskie, początek i rozwój, Warszawa 1895 ,

A. Prochaska, Geneza i, rozwój parlamentaryzmu za pierwszych Jagiellonów, Kraków 1899 .

O stosunkach Kazimierza, ze stolicą papieską dowiedzieć się można ciekawych szczegółów z następujących studiów: •

J. Friedberg, Polityka Kazimierza Jagiellończyka wobec papieża Piusa II, Czech i Niemiec, Przemyśl 1&01

280

J. Friedberg, Zator g Polski z Rzymem w czasie wojny trzynastoletniej, “Kwartalnik, Historyczny", t. 24, Warszawa 1910

Politykę wewnętrzną króla analizują prace:

K. Górski, Rządy wewnętrzne Kazimierza Jagiellończyka w Koronie, “Kwartalnik Historyczny", t. 66, Warszawa 1959 ,

K. Górski, Starostowie malborscy w latach, 1457—1510, Toruń 1960

Dwa obszerne tomy monograficzne poświęcone czasom Kazimierza Jagiellończyka, zwłaszcza zaś ostatniemu dwunastoleciu jego rządów, pozostawił:' ';,

F. Papee, Polska i Litwa na przełomie wieków średnich, Kraków 1903

F. Papee, Studia i szkice z Czasów Kazimierza Jagiellończyka, Warszawa 1907 .. .

Tych, których interesują zagadnienia gospodarcze i społeczne okresu, z konieczności potraktowane w niniejszej książce skrótowo, odsyłamy do odpowiednich, rozdziałów w pracy:

B. Zientara, A. Mączak, I. Ihatowicz i Z. Landau, Dzieje gospodarcze Polski eto r. 1939, Warszawa 1965.

Kalendarzyk najważniejszych wydarzeń

1422

1424

1425

1427 1432

1434

1438

1439

1440

282

ślub Władysława Jagiełły z Sonką urodził się Władysław Warneńczyk

Jagiełło nadaje szlachcie przywileje w Brześciu Kujawskim

urodził się Kazimierz Jagiellończyk Zjazd w Sieradzu; szlachta zobowiązuje się obrać następcą Jagiełły królewicza Władysława

śmierć Jagiełły, koronacja Władysława

husyd czescy powołują królewicza Kazimierza na tron

klęska Spytka z Melsztyna pod Grotnikami powołanie Władysława na tron węgierski

1440 — Kazimierz wielkim księciem litewskim

1444 — śmierć Władysława pod Warną

1445 — zjazd panów polskich w Sieradzu 1443,— koronacja Kazimierza Jagiellończyka

1448 ''— Tatarzy pustoszą Podole

1449 — wyprawa przeciw Michałowi Zygmuntowiczowi'

1449 — Oleśnicki kardynałem ,-

1450 — najazd Tatarów na Podole, wyprawa mołdawska

1451 — zatarg polsko-litewski o Łuck

1452 — zjazd Wielkopolan w Sandomierzu

1452 — Bolesław Opolczyk najeżdża ziemię siewierską i wieluńską

1453 — Turcy zajmują Konstantynopol

1454 — ślub Kazimierza Jagiellończyka z Elżbietą •c""Hahsburżanką 1454 — wybuch wojny trzynastoletniej, • klęska pod

Chojnicami

1454 — przywilej cerekwicko-nieszawski ' 1456 — urodził się królewicz Władysław 1456—1457 — wykup Malborka z rąk zaciężnych czeskich

1459 — urodził się Jan Olbracht

1460 — zjazd bytomski

1460 — spór o obsadę biskupstwa krakowskiego

1461 — zabójstwo Jędrzeja Tęczyńskiego 'w Krakowie

1461 — urodził się Aleksander

1462 — zwycięstwo nad krzyżakami koło Jeziora Żar-

nowieckiego 1462 — wcielenie do Korony księstwa helskiego, ziemi

gostynińskiej i rawskiej "

283

- zjazd w Głogowie

- bitwa na Zalewie koło Elbląga

- pokój toruński

- początek “wojny popiej"

- urodził się królewicz Zygmunt

- urodził się królewicz Fryderyk

- Władysław Jagiellończyk królem Czech

- śmierć Jerzego z Podiebradu, Władysław osiada na tronie czeskim

wojna z Maciejem Korwinem, wyprawa na Śląsk - ' , wcielenie ziemi sochaczewskiej do Korony wybuch wojny z krzyżakami.

hołd wielkiego mistrza Truchisessa w Nowym

Korczynie

zjazd w Ołomuńcu

plany wojny litewsko-moskiewskiej

spisek bojarów litewskich na życie Kazimierza

Jagiellończyka

najazd Tatarów na Ruś i spustoszenie Kijowa

Turcy zajmują Kilię i' Białogród

wyprawa mołdawska, hołd hospodara Stefana

w Kołomyi

najazd Tatarów na Podole, zwycięstwo 01-

brachta pod Kopystrzynem

wojna głogowska

zatarg z Korwinem o Spisz

spór o obsadę biskupstwa warmińskiego

śmierć Macieja Korwina

1490 — wojna między Janem Olbrachtem i Władysławem o tron węgierski

1491 — wielka wyprawa odwetowa na Tatarów 1491 — pokój koszycki

1491 — ślub królewny Anny z Bogusławom .pomorskim

1492 — śmierć Kazimierza Jagiellończyka

Postacie z tej książki

Albrecht II Habsburg (1397—1439), 1401 książę Austrii, 1437 król węgierski, 1438 czeski i rzymski, ojciec Elżbiety — żony Kazimierza Jagiellończyka.

Aleksander Jagiellończyk (1461—1506), syn Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki, 1492 wielki książę litewiski, 1501 król polski, za jego

rządów zwyciężyła .demokracja szlachecka (konstytucja Nihii Novi). t

Anna Jagiellonka (1476—1503), córka Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki, 1491 żona księcia pomorskiego Bogusława X, dzięki czemu zacieśniły się więzy między Pomorzem Zachodnim a Polską. , Anna (zm. ok. 1482), córka Piasta, księcia oleśnickiego Konrada V, 1446 żona księcia mazowieckiego Władysława I, oddała w 1476 ziemię sochaczewską Kazimierzowi Jagiellończykowi.

B a j e z y d II (1447—1512), 1481 sułtan turecki, postrach 286

ówczesnej Europy, walczył z Węgrami, Wenecją;'Egiptem, Persją, Mołdawią, zagrażał Polsce.

Barbara Jagiellonka (1478—1534), eórk-a Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki, 1496: żona księcia saskiego Jerzego Brodatego.

Bażyński Ga'briel (zm. 1474/1475), jeden z głównych działaczy Związku Pruskiego, stał na czele poselstwa, które w lutym 1454 r. poddało Pomorze Polsce, 1454 wojewoda elbląski, 1455—1474 chełmiński, potem gu-

-bernator ziem pruskich; za zasługi otrzymał -wiele sta-rostw (golubskie, -'kiszporsicie, papowskie, radzyńskie,

kowalskie). '

Bażyński Mikołaj (zm; 1503), bratanek Gabriela, syn Ścibora, 1478—1480 kasztelan gdański, 1481—1503 wojewoda malborski, .starosta kiszporski, skarszewski, sztumski, przywódca opozycji pruskiej, zwalczał dążenia Kazimierza Jagiellończyka do unifikacji Prus Królewskich z resztą kraju.

Bażyński Ścibor (zm. 1480), brat Gabriela, gubernator Prus aż do zniesienia urzędu (1467), 1454 wojewoda królewiecki, 1456—1467 elbląski, 1467—1480'malborski, starosta elbląski, sztumski, tolkmicki, przywódca opozycji antykrólewskiej w Prusach i reprezentant pruskiego separatyzmu.

Bielski F e do r (zm. po 1506), uczestnik spisku bojarskiego na życie Kazimierza Jagiellończyka w 1481, po,. wykryciu zbiegł do Wielkiego Księstwa Moskiewskiego.

Bogdan (zm. 1451), hospodar mołdawski 1449, oporny lennik Polski, co spowodowało wyprawę polską na Mołdawię, dzięki podstępowi rozbił wojska polskie w 1450

287:

na Krasnym Polu; zamordowany zdradziecko w czasie

uczty przez swego współzawodnika.

Bogusław X (1454—1523), książę na Szczecinie i Słupsku 1474, Wołogoszczy 1478, zjednoczył całe Pomorze Zachodnie; wychowany na 'dworze Kazimierza Jagiellończyka, w 1491 poślubił jego córkę Annę; utrzymywał bliskie związki z Polską.

Bolesław II (zm. 1452), fesiążę cieszyński i frysztacki, utrzymywał przyjazne stosunki z Polską, w 1450 złożył na Wawelu wizytę Kazimierzowi Jagiellończykowi.

Bolesław IV (ok. 1415—1454), książę warszawski, czer-siki, zakroczymski, ciechanowski, łomżyński 1428, płocki 1444, po śmierci Władysława Warneńczyka kandy-' dat do tronu polskiego.

Bolesław V (1454—1488), książę warszawski, zakro-. czymski, nurski, płocki, wiski; popadł w zatarg z Kazimierzem Jagiellończykiem w związku z pretensjami do ziemi sochaczewskiej.

Chodkowicz Iwan (Chodkiewicz, zm. 1484), bojar wyniesiony przez Kazimierza Jagiellończyka na wysokie urzędy, 1476 namiestnik Witebski, 1478 .starosta łucki, 1481 wojewoda kijowski, 1482 dostał się wraz z rodziną do niewoli tatarskiej, gdzie zmarł.

Długosz Jan (1415—1480), 1436 kanonik krakowski, 1480 arcybiskup lwowski, sekretarz i bliski współpracownik Oleśnickiego, niechętny Kazimierzowi Jagiellończykowi i niektórym jego poczynaniom, 1467 wychowawca synów królewskich, znakomity historyk, autor dziejów Polski od czasów najdawniejszych aż do 1479 r.

288

Dunin Piotr z Prawkowic (ok. 1415—1484), wojewoda brzesko-kujawski 1430, burgrabia krakowski 1457, mar-,, szalek nadworny 1460 i podkomorzy sandomierski;

w wojnie trzynastoletniej zwyciężył w bitwie pod Puckiem 1462, zdobył Gniew 1463 i Chojnice w 1466'; w 1477 prowadził kampanię przeciw Mikołajowi Tungenowi;

jako starosta malborski realizował politykę Kazimierza Jagiellończyka w Prusach.

Elżbieta Habsburżanka (1436/1437—1505), córka króla rzymskiego Albrechta, siostra Władysława Pogro-bowca, króla Czech i Węgier, od 1454 żona Kazimierza Jagiellończyka, •współtwórczyni jego polityki dynastycznej.

Elżbieta Jagiellonka (ok. 1483—1517), córka Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki, od 1515 żona księcia legnickiego Fryderyka II.

Erlichshausen Ludwik (ok. 1410—1467), wielki mistrz krzyżacki od 1450, przegrał wojnę trzynastolet- . nią z Polską, musiał zawrzeć w Toruniu pokój 1466, uanać się lennikiem Kazimierza i zadowolić częścią dawnego terytorium krzyżackiego, tzw. odtąd Prusami Zakonnymi albo Wschodnimi.

Eryk II (ok. 1425—1474), książę wołogosko-słupski, w wojnie trzynastoletniej początkowo sprzymierzył się z Kazimierzem Jagiellończykiem, 1456 otrzymał w lenno ziemię bytowską i lęborską, 1460 związał się z krzyżakami, po klęsce zakonu odnowił przymierze z Polską.

Fryderyk Jagiellończyk (1468—1503), szósty syn Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki, przeznaczony na biskupstwo warmińskie, którego, nie

19 Kazimierz Jagiellończyk

289

uzyskał, potem biskup krakowski 1488, arcybiskup gnieźnieński i 'kardynał 1493. ', . . :

G a s z t o ł d Jan (zm. 1458), wpływowy magnat litewski, 1440 wojewoda trocki, 1443 wileński, stał na czele stronnictwa, które w 1440 obrało Kazimierza Jagiellończyka .wielkim księciem; przeciwnik ścisłego połączenia Litwy z Polską, stopniowo odsuwany od rządów, przeszedł do •Opozycji.

Górka Łukasz (zm. 1475), wojewoda poznański 1441,;

starosta generalny wielkopolski 1451—1453, 1440—1444 przebywał z królem Władysławem na Węgrzech, 1445 posłował na Litwę, aby zaprosić na tron Kazimierza Jagiellończyka, w wojnie trzynastoletniej dowodził pod Chojnicami 1454; służył także królowi pożyczkami na potrzeby wojenne, 1473 w Opawie prowadził układy z Maciejem Korwinem.

G r u s z c z y ń s k i Jan (1405—1473), 1460 biskup krakowski, 1454—1468 kanclerz wielki koronny, 1464 arcybiskup gnieźnieński.

Grzegorz z Sanoka (ok. 1406—1477), znany humanista, przyjaciel i protektor Kallimacha, od 1451 arcybiskup lwowski.

Ho Iszańskł Iwan (zm. 1481), kniaź ruski, uczestnik spisku na życie Kazimierza Jagiellończyka, ścięty.

Innocenty; VIII (Gioyanni Battista Cibo, 1432—1492), papież od 1484, wydał bullę przeciwko czarownicom (Summis desiderantes); niechętny Kazimierzowi Jagiel-lończykowi, popierał Łukasza Watzenrode na biskupstwo warmińskie przeciw królewiczowi Fryderykowi.

Iwan III (1440—1505), wielki książę moskiewski 1462,

290

zjednoczył dużą część ziem ruskich, dążył do centralizacji państwa, walczył z Litwą już po śmierci Kazimierza Jagiellończyka (1492—1494 i 1500—1503). Jadwiga Jagiellonka (1457—150'2), córka Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki, o.d 1475. żona księcia bawarskiego Jerzego; małżeństwo nie było udane — Jerzy uwięził ją nawet i zwolnił dopiero na

interwencję Kazimierza.

Jakub z Sienna (1413—1480), krewniak kardynała Oleśnickiego i zwolennik jego polityki, 1460 mianowany przez papieża Piusa II biskupem krakowskim wbrew woli Kazimierza Jagiellończyka, zrzekł się stanowiska, 1464 biskup kujawski, 1473 arcybiskup gnieźnieński.

Jakub z Dębna (ok. 1427—1490), 1469—1473 kanclerz wielki koronny, prawa ręka Kazimierza Jagiellończyka, wielokrotny poseł m. lin. do Czech.

Jakub z S zadka (ok. 1412—1487), prawnik, dyplomata w służbie Kazimierza Jagiellończyka.

Jan Olbracht (1459—1501), syn Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki, kilkakrotnie zwyciężył Tatarów, 1490—1492 współzawodniczył z bratem Władysławem o koronę węgierską, 1492 król polski, przedsięwziął nieudaną wyprawę na Mołdawię 1497;

za jego panowania chłopi zostali ostatecznie przypisani do ziemi (sejm piotrkowski 1496).

Jan II (1435—1504), książę żagański, 1481—1488 także głogowski; początkowo używany przez Macieja Korwi-na przeciw Polsce, 1488 w wyniku tzw. wojny głogowskiej został przez Korwina 'pokonany i musiał mu oddać swe księstwa.

19*

291

Jan Głowacz z Oleśnicy (zm. 1460), brat kardynała, marszałek Królestwa Polskiego 1431—1440, starosta krakowski 1439—1440, kasztelan sandomierski 1440 i wojewoda sandomierski 1441, 1440 towarzyszył Kazimierzowi Jagiellończykowi na Litwę, po objęciu przez niego tronu polskiego przeszedł do opozycji.

Jan z Czyżowa (zm. ok. 1458), kasztelan i starosta krakowski, w 1440 jeden z opiekunów Kazimierza Ja-giellończyka w drodze na Litwę, stronnik kardynała Oleśnickiego, występował na sejmach przeciw Kazimierzowi Jagiellończykowi.

Jan z Ludziska (ok. 1400—ok. 1460), humanista, profesor Akademii Krakowskiej, pochodził z rodziny chłopskiej, nawoływał do reformy Królestwa Polskiego i poprawy doli ludu wiejskiego.

Janusz II (1455—1495), książę łomżyński, ciechanowski, płocki, wiski, 1476 usiłował ubiec Kazimierza Jagiellończyka i zawładnąć Sochaczewem.

Janusz III (zm. ok. 1496), książę oświęcimski 1445— 1457, 1448 odwiedzał Kazimierza Jagiellończyka w Krakowie, 1452 najechał ze swym bratem Przemkiem ziemię krakowską, w odwecie wojska polskie opanowały Oświęcim, 1457 odstąpił księstwo oświęcimskie Polsce za 50 tyś. grzywien, a sam osiadł w Gliwicach.

Jasieński Paweł (zm. 1485), starosta chełmski i bełski, stolnik sandomierski, podskarbi koronny 1474— 1477, zasłużony żołnierz z okresu wojny trzynastoletniej, ulubiony współpracownik i towarzysz Kazimierza Ja- • giellończyka, 1485 starosta malborski.

Jerzy z Podiebradu (1420—1471), magnat moraw-

292

ski, zwolennik husytyzmu, niezależności politycznej od kościoła i Niemców, w czasie małoletności Władysława Pogrobowca regent, 1458—1471 król czeski; 1465 papież Paweł II rzucił na niego klątwę i doprowadził do obioru królem przez część katolicką czeskiej szlachty Macieja Korwima; układem w Głogowie 1462 następcą swym uznał Władysława Jagiellończyka.

K a 11 i m a c h (Filippo Buonaccorsi, 1437—1496), humanista włoski, poeta i dyplomata, zamieszany w spisek przeciw papieżowi Pawłowi II uciekł 1468 z Rzymu i osiadł w Polsce 1470; nauczyciel synów królewskich, po śmierci Kazimierza doradca Jana Olbrachta; 1489 wraz z Konradem Celtesem i innymi humanistami założył towarzystwo literacko-naukowe: Societas Littera-ria Vistulana; napisał: O życiu i obyczajach Grzegorza z Sanoka.

Kazimierz (1458—1484), syn Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki, wychowanek i ulubieniec Długosza; 1471 obwołany przez przeciwników Korwina królem Węgier, nie zdołał uzyskać korony; w czasie nieobecności ojca w Krakowie sprawował władzę na-miestniczą, znany z dobroczynności i pobożności, 1602 kanonizowany.

Konrad IX Czarny (zm. 1471), książę oleśnicko-ko-zielski, bytomski i gliwicki, od 1452 stronnik Jerzego z Podiebradu, 1462—1465 starał się zająć na Mazowszu Rawę, Sochaczew i Gostynin jako dziedzictwo swej żony Małgorzaty, córki Ziemowita V mazowieckiego.

K o n r a d III R u d y (ok. 1450—1503), książę warszawski,

293

Czerski, liwski, występował jako pretendent do Rawy,

Sochaczewa i Gostynina.

Kościelecki Jan (zm. 1475), kasztelan bydgoski 1450, wojewoda inowrocławski 1459, starosta inowrocławski, bydgoski, malborski, świecki, tucholski, prawa ręka Kazimierza Jagiellończyka na terenie Pomorza.

Krzesław z Kurozwęk (am. 1503), kanonik krakowski 1476, dziekan gnieźnieński 1478—1485, sekretarz królewski i kanclerz wielki koronny 1483, prawa ręka Kazimierza Jagiellończyka.

Maciej z Bnina (zm. 1492/1493), 1467 krajczy koronny, 1475 starosta generalny wielkopolski, 1476 wojewoda kaliski, 1477 poznański, brat znanego humanisty biskupa kujawskiego Piotra z Bnina, zaufany współpracownik Kazimierza Jagiellończyka.

Maciej Korwin (1440—1490), syn Jana Hunyadyego, 1458 król węgierski, dążył do centralizacji państwa, przeprowadził szereg reform, m. in. wojskowych, starał się opanować tron czeski, co spowodowało wieloletni konflikt z Kazimierzem Jagiellończykiem.

Mengli Girej (zm. 1515), chan tatarski 1469, często łączył się z wrogami Kazimierza Jagiellończyka, m. in. z Moskwą.

Michał Olelkowicz (zm. 1481), potomek Olgierda, syn Aleksandra (Olelka) Włodzimierzowicza, po jego śmierci usunięty z Kijowa 1455, otrzymał od Kazimierza Jagiellończyka Słuck i Kopyl; członek opozycji bojarskiej, 1481 uczestnik spisku na życie króla.

Michał Zygmuntowicz (ok. 1406—1452), syn wielkiego księcia Litwy zamordowanego w 1440, wichrzył

294

przeciw Kazimierzowi JagieUońćzykowi na Litwie, zdemaskowany, zbiegł do Tatarów potem do Moskwy, gdzie

został otruty.

Mikołaj V (Tomasso Parentucelli, 1397—1455), papież od 1447, doprowadził do zakończenia schizmy zapoczątkowanej na soborze bazylejskim i rezygnacji ostatniego antypapieża Feliksa V; uznał uprawnienia Kazimierza Jagiellończyka do obsady 20 beneficjów na terenie Polski, przygotowywał krucjatę przeciw Turkom, którzy 1453 opanowali Konstantynopol, i starał się wciągnąć

do niej Polskę.

Mohammed II Zdobywca (1430—1481), sułtan turecki od 145.1, 1453 opanował Konstantynopol, prowadził podbój Półwyspu Bałkańskiego, walczył z Węgrami, Wenecją, Genuą, rzucając postrach na całą Europę.

Olelko (zm. 1454), syn księcia kijowskiego Włodzimierza, osadzony na Słucku i Kopylu, 1441 Kazimierz Jagi ellończyk oddał mu księstwo kijowskie w dożywotnie

władanie.

Oleśnicki Zbigniew (1389—1455), biskup krakowski 1423, kardynał 1449; w okresie rządów Władysława Warneńczyka i bezkrólewia właściwy kierownik państwa, odsunięty przez Kazimierza Jagiellończyka stanął na czele opozycji magnatów małopolskich; przeciwnik wojny z krzyżakami i inkorporacji Prus.

Oleśnicki Zbigniew (ok. 1430—1493), bratanek kardynała, sekretarz Kazimierza Jagiellończyka, 1472 podkanclerzy koronny, 1473 biskup włocławski, 1481

arcybiskup gnieźnieński. O poro w.s k i Władysław (zm. 1453), arcybiskup

295

gnieźnieński 1448, przeciwnik kardynała Oleśnickiego.

O s t r o g s k i Jerzy (zm. ok. 1500), kniaź ruski, 1456 przywódca buntu bojarów przeciw Kazimierzowi Jagiellończykowi.

Ostroróg Jan (1436—1501), kasztelan poznański 1476, wojewoda 1500, pisarz polityczny, autor dzieła Monu-mentum pro Reipublicae ordinatione, postulował w nim niezależność Polski od papiestwa, opodatkowanie duchowieństwa na cele państwa, wzmocnienie władzy królewskiej, reformy skarbowo-wojskowe.

Ostroróg Stanisław (zm. ok. 1477), starosta generalny wielkopolski 1439, 1440, 1449, wojewoda kaliski 1452, poznański 1474; w wojnie trzynastoletniej jeden z dowódców pod Chojnicami, dyplomata i poseł króla do Czech.

Paweł II (Piotr Barbo, 1417—1471), papież od 1464, wyklął Jerzego z Podiebradu i ogłosił przeciw niemu krucjatę, usiłując namówić do niej Kazimierza Jagiellończyka.

' Pius II (Eneasz Sylwiusz Picoolomini, 140'5—1464), papież od 1458, humanista i pisarz, przygotowywał krucjatę przeciw Turkom; jawnie popierał krzyżaków, 1460— 1463 rozpętał niemal wojnę domową w Polsce, popierając Jakuba z Sienna wbrew woli króla na biskupstwo krakowskie.

Reiffiin Henryk von Richtenberg (zm. 1477), od 1470 wielki mistrz krzyżacki, intrygował przeciw Kazimierzowi Jagiellończykowi, wiążąc się z Maciejem Korwinem i popierając Tungena.

Semen Olelkowicz (ok. 1420—1470), książę kijow-

296

ski 1455—1470, jako zięć Gasztołda kandydat bojarów na wielkiego księcia Litwy w czasie buntu w 1456 r.

S p r o w s k i Jan Odr o wąż (zm. 1464), sekretarz królewski, arcybiskup gnieźnieński 1453, przeciwnik Oleśnickiego.

Stefan III Wielki (zm. 1504), hospodar mołdawski od 1457; w obawie przed Turkami szukał pomocy w Polsce, na Węgrzech, w Wenecji i Rzymie, 1462 lennik:

Kazimierza Jagiellończyka, 1485 złożył mu uroczysty hołd w Kołomyi.

Stwosz W i t (Stosz, ok. 1447—1538), rzeźbiarz rodem z Norymberg!, działał głównie w Krakowie, gdzie stworzył wspaniałe dzieła odbijające przełom dwu epok: Ołtarz Mariacki, nagrobek Kazimierza Jagiellończyka i in.

Sykstus IV (Francesco delia Rovere, 1414—1484), papież od 1471, w sporze Kazimierza Jagiellończyka z Tungenem odegrał dość chwiejną rolę.

Szamotulski Piotr (zm. 1473), 1445 posłował na Litwę oferując Kazimierzowi Jagiellończykowi tron polski, 1450 kasztelan kaliski, 1451 poznański, 1461 starosta generalny wielkopolski.

Szarlejski Mikołaj (zm. po 1478), wojewoda in'o-wrocławski 1453, brzeski 1457, starosta brodnicki, przeciwnik Oleśnickiego i jego polityki.

Tęczyński Jan (zm. 1470), brat Jędrzeja, podkomorzy krakowski 1415, wojewoda sandomierski 1438, krakowski 1438, kasztelan krakowski 1458, zwolennik polityki Oleśnickiego i przeciwnik Kazimierza Jagiellończyka.

297

Tęczyński Jan (zm. 1498/1499), syn Jędrzeja, starosta sandomierski 1479, wiślicki 1485—'1490.

Tęczyński Jędrzej (zm. 1461), istarosta rabsztyński 1441, chełmiński 1455, zabity przez mieszczan krakowskich po bójce z płatnerzem Klemensem.

Tęczyński Zbigniew (zm. 1498), syn Jana, podkomorzy krakowski 1481, starosta malborski 1485"— 1495, współpracownik i zaufany pomocnik Kazimierza Jagiellończyka.

Tiefen Jan (zm. 1497), od 1489 wielki mistrz krzyżacki, złożył Kazimierzowi Jagiellończykowi hołd i zobowiązał:

,się nie popierać Łukasza Watzenrode na biskupstwie warmińskim.

T r u c h s e iS s Marcin von W e t z h a u s e n (zm. 1489), od 1477 wielki mistrz krzyżacki, wiązał się przeciw Kazimierzowi Jagiellończykowi z Tungenem i królem Maciejem Korwinem.

Tu n g e 'n Mikołaj (zm. 1489), biskup warmiński obrany w 1467 przez kapitułę wbrew woli Kazimierza Jagiellończyka, zajął zbrojnie część posiadłości biskupich, a potem, wspomagany przez krzyżaków i Korwina, całą Warmię; pobity uszedł do Królewca, 1479 ukorzył się przed królem.

Watzenrode Łukasz (zm. 1512), biskup warmiński 1489, obrany przez kapitułę i zatwierdzony przez. papieża wbrew woli Kazimierza Jagiellończyka, który chciał oddać biskupstwo swemu synowi Fryderykowi, wuj Mikołaja Kopernika.

Władysław Jagiellończyk (1456—1516), najstarszy syn Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsbur-

298

żanki, 1471 król czeski, 1490 węgierski, na zjeździe w Wiedniu 1515 poprzez małżeństwo swych dzieci uznał następstwo Habsburgów w Czechach oraz na Węgrzech.

Władysław III Warneńczyk (1424—1444), król polski 1434, węgierski 1440, zginął w bitwie z Turkami pod Warną.

Władysław Pogrob owiec (1440—1457), brat Elżbiety Habsburżanki, 1453 król Czech, 1450 król Węgier.

Zofia Holszańska (Sonka, ok. 1405—1461), czwarta żona Władysława Jagiełły, córka kniazia ruskiego Andrzeja. Holszańskiego., matka Kazimierza Jagiellończyka.

Zofia (ok. 1435/1436—1497), córka Bogusława IX, od 1451 żona księcia ma Wołogoszczy Eryka II, odegrała dużą rolę w zbliżeniu Eryka i Kazimierza Jagiellończyka.

Zofia Jagiellonka (1464—1512), córka Kazimierza

. -Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki, od 1479 żona margrabiego brandenburskiego Fryderyka, matka księcia pruskiego Albrechta.

Zygmunt Jagiellończyk (14-67—1548), syn Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki, król polski jako Zygmunt I Stary i wielki książę litewski od 1506 r.

Spis treści

1. Urodzony pod złą gwiazdą 5

2. Ojcowizna 25

3. Król czy kardynał? 45

4. Małżeństwo i dyplomacja 67

5. Powrót nad Bałtyk 79

6. 'Wielkie i małe rozgrywki 106

7. Wielki książę Litwy 137

8. Król i papież 155

9. Pruskie kłopoty 169

10. Korony dla synów 200

11. O nowy kształt państwa 235

12. Na skraju epok 269

Co warto przeczytać? 279

Kalendarzyk najważniejszych wydarzeń. 282

Postacie z tej książki 286

BIBLIOTECZKA . POPULARNONAUKOWA

pod red. mgr A. Klubówny

a Ukazały się:

.(S • ,.

f-i l. Henryk Sarnsonowicz: Hanza — władczyni mórz

2. Józef Modrzejewski: Aleksander Macedoński,

& wyd. 2 .

<c 3. Janusz Deresiewicz: Handel chłopami W dawne] Rzeczypospolitej .

Q 4. Jan Reychman; Mahomet i świat muzułmański,

te wyd. 3

O 5. Andrzej Zahorski: Stanisław August — polityk,

S wyd. 2

rt 6. Władysław CzapliftSki: Na dworze króla Władysława IV

7. Henryk S/ska: Twarde życie Tomasza, Noczhic-kiego ' '

9 8. Wanda Wteckowska-Mttzner: Karol Choaklewicz,

? wyd. 2

f, 9. Marian H. Serejski: Karol Wielki na tle swoich czasów

JS 10. Irena Koberdowa; Leon Gambetta

<a 11. Zofia Turska: o kąt dla żaka (historia burs uczniowskich i studenckich)

Q 12. Leon Baumgarten: Marzyciele i carobójcy (narodnicy rosyjscy)

g 13. Tadeusz Żbikowsfci; Konfucjusz

;! 14. Krzysztof Dąbrowski: Kalisz prastary

ŚWIATOWID : ŚWIATOWID : ŚWIATOWID

ŚWIATOWID Q

g 0 f-<

• < 1-1

Ul

a

1-4

ft

m\ mórz ^ ' sedoński, <

dawnej m iłmański, Q

' .w

^

polityk, Q

!-!

Włady- ^

01

Noczńlc-

akiewicz, 0

. ^ e swoich p

3urs ucz- tn f (naród- Q

0

f-i

. <

m

ŚWIATOWID

SWIATOWIB

f 15. Staw g Zach < 16. Iwan ^ Lews <"" 17. Edwa ków

Q cz- 2 g XVII

§ 18. Lesze

t-; 19. Frań <i g (dzie

^ 20. Wito 21. Laszl 22. Andr B nie j s ^ 23. Wanc ^ (Mar •<< 24. Henr |g 25. Jeara <» manc 26. Magd g lecia g 27. Miro. \0 Razir fr; 28. Romc ? . (Pign ^ 29. Wito czan 30. Anto

S dzi ( g; 31. Marę 0 32. Staw <; (Chol

01

ŚWIATOWID

ŚWIATOWID

SWIATOWin

ATOWID O

h (Wasyl <!

15. Stawomir Sierecfei: Prawda i legenda o Dzikim Zachodzie (USA), wyd. 2 .

16. Iwan Undżiew: Bohater spod znaku lwa (Wasyl Lewski) ,, ^,

17. Edward J. Pokorny: Tropiciele niebieskich szlaków (historia astronomii), cz. l — starożytność, cz. 2 — średniowiecze i odrodzenie, cz. 3 — wiek XVII—XVIII, cz. 4: Łowcy gwiazd — wiek XIX

18. Leszek .Podhorodecfcż: Sicz Zaporoska

19. Franciszek; Machalski: Od Cyrusa do Mosaddeka (dzieje Iranu)

20. Witold Jakóbczyk: Bismarck

21. Laszlo Maickai: Stefan Batory w Siedmiogrodzie

22. Andrzej Jezierski i Stanisław M. Zawadzki: Cenniejsze od złota (dzieje hutnictwa)

23. Wanda Więckowsha-Mitzner: Miłość l polityka (Maria Ludwika Gonzaga)

24. Henryk Cywźnskź: Życie pieniądza

25. Jeara Freuźlie: z rodu entuzjastów: (Inesa Ar-mand)

26. Magdalena Witwźńska: Kuligiem przez trzy stulecia (zabawy i rozrywki staropolskie) . ,

27. Miroslaw Wierzchowskź: Sokół stepowy (Stiepan Razin)

28. Roman Stopa: Mali ludzie z pustyni l puszczy .(Pigmeje i Buszmeni)

29. Witold Kochanski: Dole i niedole Serbołuży-czan

30. Antoni SIósarczyk: 25 wieków w cleniu góry Fu-dzi (dzieje Japonii)

31. Marek Ruszczyc; Andrzej Strug

32. Sławomir Sżereckź; Tajemnice szalonej rzeki (Chorezm)

ŚWIATOWID

ŚWIATOWID

<n ŚWIATOWID

ŚWIATOWID D

SWIATOWI-D

ŚWIATOWID

ŚWIATOWID O

33. Janusz Tazbir: Piotr Skarga

34. Tadeusz, Żurowski: Świt górnictwa (kopalnia neolityczna w Krzemionkach. Opatowskich)

35. Anna Klubówna i Eligiusz Klubu: Cejlon — dzieje i osobliwości .

36. Danuta Ciepienko-Zielinska: Królewięta na Tul-czynie (Potoccy) /

37. Jan Reychman: Dni świetności i klęski Turcji

38. Wojciech Sulewski: Partyzanci .na • powstańczych szlakach (w Kieleckiem)

39. Jan Drohojowski: Abraham Lincoln

40. Jerzy Lobman: Chiny poprzez wieki

41. Bolesław Kuzmiński: Czarny Napoleon (generał haitański Toussaint L'0uverture)

42. Irena Koberdowa: Bohater w czerwonej koszuli (Garibaldi) -

43. Stawomir Sierecki: Burzliwe dzieje perły Antyli

(dzieje Kuby) '44. Izabela Dziekańska: Kara

45. Maria Składankowa: Zoroaster i magowie

46. Monika Warneńska: Szukam “Baltazara Kujawskiego" (Julian Marchlewski) / ,

47. Jerzy Holzer: Od Wilhelma do Hitlera

48. Andrzej Zajączkowski: Aszanti — kraj Złotego Tronu (jeden z ludów Ghany)

49. Stefan Pelczyński: Strza'*/ w Croissant (Jean Jau-res) ,

50. Waldemar Voise: Myśliciele i praktycy (początki filozofii greckiej) .

51. Zofia Libiszowska: żona dwóch Wazów (królowa Ludwika Maria)

52. Jerzy J. Piechowskt: Dawny Babilon i współczesny Irak '

ŚWIATOWID : ŚWIATOWID

ŚWIATOWID

•ft m

ŚWIATOWID

ŚWIATOWID

Q

!? O t-i

ŚWIATÓW 11) WIATOWID : ŚWIATOWID

Q ' ' K .53. Franciszek Bernas i Julitta Mikulska-Bernaś:

•O Przednia straż Hitlera (dywersja hitlerowska S w Polsce przed II wojną światową)- • g 54. Stefania Land l Macza Plewkiewiczowa: .Portret ^n' . Jakuba Jasińskiego '

55. Maria Bogucka: Anna Jagiellonka

56. Wacław Sterner: Narodziny kolei

57. Irma Sinielnikowa i Olga Worobjowa: Córki Marksa

58. Jan Drohojowski: Indianin prezydentem Meksyku (Benito Juarez) ,

59. Jerzy Łanowski: Szlakiem siedmiu cudów starożytności '

80. Leszek Podhorodecki:. Jan Sobieski s . Q 61. Kazimierz Zurowskit Gniezno — pierwsza; stolica ^ , Polski, wyd. 2 . O 62. Antoni Gladysz: Skarby ciemności -(dzieje górnłc-S . twa polskiego) ,

M 63. Wiesław Fijalkowskt: Awantury karaibskie (pró-5 by opanowania krajów Ameryki Środkowe)" przez

USA)

64. Mirosław Wierzchowski: Kartki z dziejów Rosji, H cz. l i 2 . :

'':'- 65. Andrzej Zającskowski: Pierwotne religie czarnej

^ Afryki ..

,-<! ' 66. Marian J. Lech: Za króla Sasa

67. Wojciech Sulewski: Pod bokiem generalnego gubernatora (partyzantka w Krakowskiem, Rze-szowskiem i na Podhalu)

68. Eugeniusz Stuszkiewicz: Budda l jego nauka “. 69. Eligiusz Kluba: Z dawnych wierzeń indyjskich O (hinduizm)

^ 70. Henryk Katz: Karol Marks i jego epoka n ' " '

TO -' -.SWiATOWJU

ŚWIATOWID

ŚWIATOWID

ŚWIATOWID

ŚWIATOWID : ŚWIATOWID : ŚWIATOWID : ŚWIATOWID

a s • s

S- 71. Jerzy Orlewski: Kariera nafty ?. ^ 72. Donata Ciepienko-ZźeUnsfca; Emilia Plater |-i *< 73. Monika Warneresfca: U podnóża Gór Diam.ento- ^ F wych (dzieje Korei) F ^ m 74. Stanistaw Grzybowsfci: Marcin Luter tn

75. Marceli Kosman: Na tropach bohaterów Trylogii Q 78. Iwan Undżźew: Piórem l szablą (Christo Botew) O g 77. Leszek Podhorodecki: Stefan Czarniecki; g O 78. Amelia Łączynska: Infuły l szyszaki (dzieje rodu O ^ Górków) ^ 5 79. Maria Emilia Zafączkowska: Kemal Pasza g <n 80. Karol Morawski: Czerwona rewolucja i biały re- <o

gent (Węgry 1918—1945)

81. Danuta Wójcik-Góralska: Władztwo księżnej Iza-S beli (Puławy Czartorysklch) " ]? 82. Jerzy Targalski: Pierwsi buntownicy (bracia Pla- {? E-i wińscy — z kręgu Ludwika Waryńskiego) E-j S 83. Józe.f WójcźcM: Tysiąc lat Polski nad Bałtykiem g p 84. Jare Drohojowski: Bóg obfitości (Meksyk i kraje g

Ameryki Środkowej) , 85. Marek Ruszczyc: Pierwszy prezydent — Gabriel y Narutowicz

? 86, Marceli Kosmare: Wielki książę. Witold ^ 87. Anna Klubówna: Kazimierz Wielki ^ 88. Dionżza Wawrzyfcowsfca-Wierc.tochowa: Maria Bo-^ huszewiczówna '

89. Bogdan Bero i Eugeniusz Bojanowski: Aztekowie — naród wybrany przez słońce

O 90. Zo,fźa Libiszowsfca: Król-Słońce i jego czasy (Lud-§t wik XIV)

0 91. Jerzy Strzelczyfc: Po tamtej stronie Odry (dzieje <! Połabian)

<n w • ŚWIATOWID : ŚWIATOWID : ŚWIATOWID : ŚWIATOWID

a ss.

.1

ŚWIATOWID : ŚWIATOWID : ŚWIATOWID : ŚWIATOWID

S " ••"'' - §'

^ 92. Ryszard Kołodziejczyk: Portret warszawskiego S ^ milionera (Leopold Kronenberg) : ' t-i ^ 93. Maria i Bogdan Skladankowie: Wyprawy krzy- g ^ żowe •>

0} v1

94. BolesEaw Kużminski: Sto wieków chleba

95. Wanda Mlicka: Karmazyni i chudopachołki O 96. Joanna Olkiewicz: Z dziejów Florencji Q fe 97. Leszek Podhorodecki: Hetman Żółkiewski ^ O 98. Janusz Warda: Mahatma Gandhi — przywódca O S( Indii < S 99. Marceli Kosircan: Władysław Jagiełło ^ ? ItfO. Franciszek Bemas i Julitta Mifculsha-Bernaś: Od <n

Sarajewa do Wersalu (I wojna światowa), cz. l—2 101. Stanisław Grzybowski: Henryk VIII i reformacja B w Anglii " ? 102. Marian J. Lech: Stanisław Leszczyński g ^ '103. Antoni Gajewski: z dziejów Brazylii t-;

^ 104. Tadeusz Jakub owicz: Przeciw grandom i hidal- 5

^ gom ^ 105. Franciszek BernaS l JuUttą Mikulska-BernaS: Zamach na Hitlera '•

Q WS. Krzysztof Dunin-Wąsowicz: Jan Stapiński — try- O 5 bun ludu wiejskiego ^ O 107. Oktawiusz Jurewźcz: Schizma wschodnia O ^ 108. Zygmunt Łukowski: Jerzy Plechanow •< K 109. Jan Tyszfciewicz i Karol Morawski: Krzyżacy 5

“Książka i Wiedza", Warszawa maj 1970 r. Wyd. I. Nakład 9740 + 260 egz. Obj. ark. wyd. 10,1. Obj. ark. druk. 19,25 (10,8). Papier ilustr. M. V, 70 g, 61,3 X 94 cm. Oddano do składu 20. X. 1969 r. Podpisano do druku 9. IV. 1970 r. Druk ukończono w maju 1970 r. Zakłady Graficzne w Toruniu, Katarzyny 4. Żarn. nr 2307. p-13. Cena zl 15.—

Siedem tysięcy osiemset jedenasta publikacja “KiW"



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bogucka Kazimierz Jagiellończyk
Kazimierz Jagiellończyk
Święty Kazimierz Jagiellończyk
61 Stosunki polsko – węgierskie za Kazimierza Jagiellończyka
Wit Stwosz Nagrobek Kazimierza Jagiellończyka
62 Polityka dynastyczna Kazimierza Jagiellończyka
Polityka dynastyczna Kazimierza Jagiellończyka
Maria Kazimiera d Arquien
Kazimierz JagielloSczyk objŃę węadz¬ wr¬cz w komfortowej sytuacji
Polska w dobie Kazimierza Jagiellończyk2 najn wersja 2
Maria Kazimiera d Arquien
Maria Kazimiera Iłłakowiczówna
Braun Gałkowska Maria Psychologia domowa(z txt)
S Szybkowski O DOKUMENCIE KAZIMIERZA JAGIELLOŃCZYKA DLA JANA SZREŃSKIEGO Z 4 XI 1466 ROKU, CZYLI ZA
Akademia Krakowska, Założenie Akademii Krakowskiej i jej działalność za czasów Kazimierz Wielkiego i
CZAROWNICA Maria Bogucka
DWORSKA MODA KOBIECA ZA CZASÓW KRÓLOWEJ MARII KAZIMIERY Maria Widacka

więcej podobnych podstron