Kurs szybkiego czytania
- Kuba! - Mama zajrzała do pokoju syna i z niezadowoleniem pokiwała głową - Ty wciąż przy komputerze ? Nie masz na jutro nic zadane?
Kuba uśmiechnął się do mamy rozbrajająco
- O…ż….m - wymamrotał niezrozumiale - al….ja….w p..nut
- Mógłbyś nie mówić do mnie tym tajemniczym szyfrem? - Mama machnęła z niecierpliwością ręką.
- To nie żaden szyfr - uspokoił Mamę Kuba - tylko Maciek nauczył mnie szybkiego mówienie i czytania. Przed chwilą powiedziałem ci „oczywiście że mam , ale ja je odrobię w pięć minut” . Bo wiesz mamo? - oczy Kuby nabrały dziwnego blasku - Maciek chodzi na taki kurs szybkiego czytania. I oni tam się uczą jak na przykład w ciągu godziny przeczytać całą książkę. No i Maciek mi pokazał jak to robić. Teraz to odrabianie lekcji to dla mnie pikuś.
- Pikuś? - Mama złapała się na tym, że powtarza po Kubie słowo z ostatniej reklamy - ja bym wolała, żebyś czytał dokładniej i wyraźniej. Ostatnio w kościele, gdy czytałeś „Lekcję” nie poszło ci za dobrze
- Oh mamo!- Kuba poczerwieniał na wspomnienie tamtych chwil, gdy dukał przez mikrofon jak chłopiec z pierwszej klasy - na początku zawsze jest trudniej. Rzuciłem na tekst oczami tylko raz
- Przecież Biblia to nie jakaś pierwsza lepsza książka - Tata pojawił się za plecami Mamy jak Anioł - przez te święte teksty mówi do nas sam Pan Bóg. Mądrze, pięknie, prawdziwie, tak by zrozumiał Go każdy człowiek. Gdyby rozmawiał z nami skrótami to byśmy Go tak rozumieli jak przed chwilą mama ciebie. Czyli w ogóle. Pamiętasz jak w zeszłą niedzielę w kościele Pismo Święte czytał pan Antoni?
Kuba westchnął ciężko. Gdy pan Antoni zaczynał czytać, albo recytować wiersze wszyscy wokół cichli zachwycenie jego głosem i sposobem mówienia. Ale przyjaciel Taty był zawodowym aktorem a Kuba tylko zwykłym chłopcem, który nie radził sobie nawet ze szkolnymi podręcznikami a co dopiero z Biblią.
-A może zamiast Maćka posłuchałbyś wskazówek pana Antoniego? - wpadł na pomysł Tata .
Ale Kuba nie zdążył mu odpowiedzieć, bo właśnie zadzwonił dzwonek u drzwi
- Antek? - zawołał zaskoczony Tata - właśnie o tobie mówimy !
- Wiem - zaśmiał się gość - właśnie Anioł Stróż powiedział mi , ze ktoś tu potrzebuje mojej pomocy - zażartował witając się z Tatą i Mamą
- Ale ja poważnie - Tata nie umiał ukryć zdziwienia - Bo widzisz, Kuba ma znów w niedzielę czytanie, a nie bardzo mu to idzie … Gdybyś mógł …
- Chętnie - Pan Antoni udał, ze nie dostrzegł zmieszanej miny Kuby - najlepiej jak zaczniemy od razu.
- To ja zaparzę herbaty - zawołała Mama dając Tacie znak by i on poszedł za nią do kuchni.
Kuba wyjął z półki Biblię. Położył ja na stole. Trochę się wstydził Pana Antoniego, bo przyjaciel Taty zrobił się nagle bardzo poważny. Z jakąś nabożną uwagą otworzył Pismo Święte.
-„Na początku było słowo, a ono było u Boga….” - zaczął czytać wolno, wyraźnie, dokładnie wymawiając wszystkie wyrazy. Kuba poczuł nagle dziwny dreszcz przechodzący mu wzdłuż pleców.
- Teraz ty - pan Antoni podsunął mu Biblię przed oczy. Więc zaczął czytać tak samo wolno, starając się tak samo modulować głos i akcentować sylaby.
Mama z Tatą słyszeli zza drzwi pokoju to jego czytanie przerywane nieraz uwagami pana Antoniego
- Tu weź oddech …
- A tu szerzej otwórz usta….
- Tę ostatnią zgłoskę musisz powiedzieć wyraźniej ….
I Kuba czytał coraz pięknie, coraz mniej się mylił, coraz mnie pan Antoni go poprawiał.
- No, na dzisiaj wystarczy - powiedział w końcu przyjaciel Taty, widząc , ze Kuba aż się spocił z tego wysiłku - będzie z ciebie jeszcze prawdziwy artysta. W nagrodę zapraszam cię na sztukę w której występuję. - dodał wyjmując z kieszeni prostokątny kawałek papieru - To jest bilet dla dwóch osób, możesz więc jeszcze kogoś zaprosić
Kuba aż poczerwieniał z radości. Po raz pierwszy miał iść na dorosła sztukę. Więc kiedy Pan Antoni pił z rodzicami herbatę zadzwonił do Maćka
- Hi, dziem..nmecz?- zapytał tamten
- Nie - Kuba z ledwością domyślił się o co chodzi koledze- nie idziemy na żaden mecz. Zapraszam cię do teatru. I wiesz, chciałbym, abyśmy od dzisiaj mówili pięknym językiem. Takim jak w kościele albo jak w teatrze właśnie…
I Kuba wcale się nie zdziwił, ze po drugiej stronie zapadło na chwilę głębokie milczenie. A później Maciek wyjąkał
- Tak jest szefie, mnie też, ten głupi bełkot już przestał bawić.