Sam w środku nocy ?
- Adam ostatnio wszystkim dokucza! - skarżył się któregoś dnia Kuba podczas kolacji - dziewczyny ciągnie za włosy, chłopakom podstawia nogi, plecaki zrzuca z wieszaków. A wczoraj takiemu małemu z pierwszej klasy wyrwał z rąk śniadanie i uciekł.
- A ty nie stanąłeś w obronie tego małego? - Tata spojrzał wnikliwie na Kubę.
-Ja? - poczerwieniał Kuba - Adam wygląda jak Shrek, mięsnie ma twarde jak kamienie, strach do niego podejść.
-A mówiłeś, że Ty nikogo się nie boisz! - Magda popatrzyła na Kubę drwiąco.
- Samemu przeciwko takiemu siłaczowi? Łatwo ci mówić, prawda Tato?
Tata westchnął i zamiast odpowiedzieć na pytanie zaproponował:
- A może byśmy jutro Kuba pojechali do naszego szałasu w lesie? Tam się jedna ściana trochę zawala, trzeba by gałęzi naciąć, dziury załatać.
- Jasne tato! - ucieszył się Kuba zapominając o Adamie.
-No to pakuj plecak. Pojedziemy tam we dwóch, popracujemy razem, pogadamy i przenocujemy...
To „pojedziemy we dwóch” znaczyło, że Magda i Maluchy z Mamą zostają w domu. A więc jadą tylko on i Tata! Super!
Wyjechali po południu. Dzień był piękny, słońce, lekki wiaterek, ptaki ukryte w gałęziach drzew, zapach lasu. Cudnie. Z łatwością trafili do ich szałasu. Rzeczywiście wymagał naprawy. Zabrali się więc od razu do pracy. Gadali przy tym o wszystkim, a nawet śpiewali, żartowali. Wieczorem zjedli smażoną w ognisku kiełbasę. A później usiedli przed szałasem wpatrując się w pierwsze gwiazdy na niebie.
- Czy nie bałbyś się, gdybyś został w lesie zupełnie sam? - zapytał nagle Tata.
- Ja? Ja niczego i nikogo się nie boję! - wykrzyknął Kuba i nagle przypomniał mu się Adam. Znów poczerwieniał, jak przedtem.
- To może spróbujesz, co? Chodźmy! - zarządził Tata i ruszyli w kierunku wysokiej sosny na polanie. Kuba czuł, że czeka go coś bardzo trudnego. Kiedy zatrzymali się przy leżącym pniu, Tato wyjął z kieszeni jakąś chustkę i zawiązał nią Kubie oczy.
- To będzie próba twojej odwagi - powiedział Tata - Teraz usiądź i nie ruszaj się stąd na krok, aż nie usłyszysz głosów rannych ptaków. Wtedy zdejmiesz chustkę i wrócisz do szałasu. Zgoda?
- Zgoda - wyszeptał Kuba czując jak drżą mu nogi i głos.
Słyszał jak Tata odchodzi. Chciał zawołać, żeby wrócił, ale bał się, że Tata nazwie go tchórzem.
Noc okazała się długa i straszna. Kuba na każdy szelest, skrzypnięcie, nieznany odgłos reagował skuleniem ramion i zasłanianiem uszu rękami. Jego wyobraźnia podpowiadała mu, że ktoś się skrada… jakieś dzikie zwierzę. Przypomniały mu się wszystkie filmy grozy, a każdy odgłos był straszniejszy. Ten strach rósł w nim jak ogromny pająk. Kuba trząsł się z zimna, choć Tata okrył go pledem. Chciał wstać i uciec z tego strasznego miejsca. - Mamo! - jęknął. Nie! Musi zostać i poczekać na wschód słońca! Gdy usłyszał pierwszego ptaka, ściągnął chustkę z oczu. Zobaczył wtedy kształty drzew, mech i trawę. I wiszącą na drzewie drewnianą kapliczkę z Maryją i Aniołem. A tuż przy nim siedział zawinięty w koc… Tata.
- Tata? - wykrzyknął Kuba rzucając się Tacie na szyję. - Cały czas byłeś przy mnie?
- Cały czas - uśmiechnął się Tata. - Tak jak twój Anioł Stróż.
- A ja myślałem, że jestem całkiem sam i tak się bałem, że myślałem, że umrę.
-Nigdy nie jesteś sam! - Tata zmierzwił Kubie włosy. - Nie tylko w lesie, ale i w domu, i w szkole, gdzie rządzi ten niby siłacz Adam.
Kuba popatrzył na Tatę uważnie. Tak, Tata chce mu coś ważnego powiedzieć. Po to był ten las, szałas, chustka na oczach, ta strasznie trudna próba, no i Tata siedzący przy nim. Czuł, że już się nie boi
-Wiesz tato, ja jutro pogadam z Adamem, a jakby co, to pokazałeś mi parę chwytów obronnych.
- To nie boisz się już ? - uśmiechnął się Tata.
- Może trochę tak, ale przecież będzie przy mnie Anioł Stróż, jak ty tutaj. No i ta próba dziś w nocy bardzo mi pomogła, więc spróbuję!