Jak muszelka.
Takiego cudownego dnia już dawno u Janielskich nie było. Właśnie z nad morza przejechała Babcia Krysia i zaraz w domu zrobiło się wesoło i gwarno. Bliźniaki czepiały się babcinych rąk jak rzepy psiego ogona. Babcia dosłownie nie mogła się ruszyć, ale wcale się tym nie przejmowała tylko rozdawała szczęśliwe uśmiechy na prawo i lewo.
- Moje maleństwa - szeptała ze łzami w oczach - aleście wyrośli
- Jak gryka - strzelił Jasiek wywracając zabawnie oczami
- Chyba jak gorczyca - poprawił go Tata. Właśnie wczoraj czytali wspólnie przypowieść Pana Jezusa o ziarnie gorczycy.
- A ja robię się coraz mniejsza - Babcia zaśmiała się figlarnie - niedługo będę taka mała jak muszelka - poskarżyła się żartobliwie wyciągając z torby koszyczek z muszelkami.
- Jakie śliczne! - Magda z zachwytem oglądała muszelki, brała je do rąk, głaskała .
- Sama je zbierałam - pochwaliła się Babcia wypinając dumnie pierś - słychać w nich jak szumi morze.
Rzeczywiście, kiedy przyłożyli muszelki do uszu wydawało im się że fale są tuż tuż, że odbijają się o ich stopy. Jasiek z wrażenia otworzył buzię jak szczupak wyrzucony na brzeg. Małgosia przymknęła oczy.
I właśnie wtedy, w tę czarodziejską ciszę wkradł się sygnał telefonu. Pierwsza ocknęła się Mama. Podniosła słuchawkę.
- Agnieszka przypomina ci o jakimś filmie - poinformowała Magdę
- Zupełnie zapomniałam - zawołała Magda - wybieramy się z dziewczynami do kina .
- Co grają ?- Tata był czujny jak Indianin.
- Nie wiem - speszyła się Magda - ale wszyscy idą …
- Jacy wszyscy ? - wtrąciła się Mama
- No Agnieszka, Jagoda …
- A ktoś z dorosłych ?
- Przecież nie jesteśmy dziećmi…
- To późny seans. Myślę, że potrzebujecie opieki - powiedziała stanowczo Mama .
- Wszystkie moje koleżanki idą same - zaprotestowała Magda - ja też jestem prawie dorosła
- Nooo...- odezwał się Jasiek - jesteś taka duża jak gryka
- Jak gorczyca - poprawiła teraz Jaśka Mama - a do kina pójdziemy jutro razem. Z Babcią i Maluchami.
Magda skrzywiła się niezadowolona. Dziewczyny ją znowu wyśmieją, że trzyma się Mamy spódnicy.
- Jutro to ja nie chcę - odpowiedziała odwracając się na pięcie. Była naprawdę zła na Mamę, że wciąż traktuje ją jak dziecko. Wtedy Babcia wyjęła z koszyka jedną muszelkę i położyła ją sobie na dłoni
- Ta muszelka przypomina mi ciebie - powiedziała patrząc na Magdę
- Mnie ? - Magda zarumieniła się - przecież wcale nie jestem do niej podobna.
- Kiedy się urodziłaś byłaś bardzo maleńka. Mama wtedy nazwała cię Muszelką. Miałaś mikroskopijne ręce i nogi. Leżałaś w inkubatorze w maciupeńkiej czapeczce na głowie i skarpetkach sięgających kolan. Martwiliśmy się o ciebie bardzo. Mama wkładała rękę w małe okienko i głaskała cię po brzuszku. Obiecała, że jak Pan Bóg pozwoli ci przeżyć będzie czuwała nad tobą jak Anioł Stróż i nigdy nie da cię skrzywdzić. Wciąż się o ciebie bardzo boi - głos babci się załamał.
Magda przeniosła wzrok z Babci na Mamę. Na jej wzruszoną nagle twarz i dziwnie mokre oczy.
- To ja już pójdę z wami jutro do tego kina - powiedziała zawstydzona - i chcę być nadal twoją małą muszelką - dodała rzucając się Mamie na szyję.
- Jeszcze zdążysz być dorosła - Mama odetchnęła z ulgą - kiedyś ci na to pozwolę
- Gdy urośnie jak gryka? - zapytał Jasiek.
- Jak gorczyca - krzyknęli chórem chichocząc wesoło. Takiego entuzjazmu też już dawno u Janielskich nie było. Wszyscy się nagle rozgadali, rozkrzyczeli, bliźniaki podskakiwały jak koniki polne na łace.
- Byłam mała jak muszelka- zadziwiła się na nowo Magda zaglądając do koszyka. Muszelki też się chyba zadziwiły , bo zachrzęściły radośnie jakby i one chciały dołączyć się do tej nagle odkrytej przez Babcię tajemnicy.