Trudna miłość.
Magda nie mogła zrozumieć jak to jest z miłością. Jak kochać Małgosię, która całe popołudnie zachowywała się niegrzecznie. Rozrzucała zabawki, krzyczała, tupała , biegała po mieszkaniu jak rozbrykany konik. Nic dziwnego, że Magda się zdenerwowała. Już trzeci raz próbowała rozwiązać zadanie z matematyki, ale przez te Małgosi hałasowanie nie mogła się skupić.
- Przestań wariować - upomniała ze złością siostrę - Nie jesteś w domu sama!
Ale Małgosia zupełnie nie mogła usiedzieć w miejscu. Niedokończone puzzle walały się na stoliku, książka z bajkami leżała otwarta na kanapie, rozebrane z ubranek lalki gniotły się na jednej wspólnej gromadce.
- Gosiu, może coś narysujesz? - zachęciła ją w końcu mama.
O dziwo Małgosia usiadła posłusznie przy biurku. Położyła kartkę, wyjęła mazaki.
Magda nachyliła się nad swoim zeszytem. Ale zadanie znów nie dawało się rozwiązać. Może by tak zadzwonić do Artura? To najlepszy matematyk w szkole. Właśnie dziś na stołówce Artur przysiadł się do jej stolika.
- Czy mogę ci towarzyszyć przy śniadaniu? - zapytał tak jakoś ładnie.
Magda zaczerwieniła się, ale nie zapomniała języka w buzi
- Oczywiście, będzie mi bardzo przyjemnie - odpowiedziała również elegancko. Roześmieli się . A później rozmawiali tak jakoś swobodnie, jakby się znali od dziecka A po szkole Artur odprowadził Magdę do domu. Na pożegnanie wymienili się telefonami .
- Jesteś najfajniejszą dziewczyną jaką znam - wyznał Artur pod koniec rozmowy - Zawsze możesz na mnie liczyć.
Magda spłonęła rumieńcem. Fajnie by było zaprzyjaźnić się z takim kolegą. Może go teraz właśnie poprosi o pomoc? Wystukała jego numer telefonu.
- Artur - zapytała szybko - może mógłbyś mi pomóc w lekcjach? To zadanie z matematyki jest strasznie trudne!
- Teraz nie mogę, właśnie zaczyna się mecz…
Magda posmutniała. Nie, już nigdy nie poprosi go o pomoc. Nie myślała, ze on tak, że mecz…
Nachyliła się znów nad zeszytem. Ale co to? W miejscu zadania rozkwitł żółto- czerwony kwiat? Tusz z mazaka przesiąka aż na następną stronę?
- Małgosia mi wszystko zamazała, zniszczyła mi cały zeszyt! - Magda pokazała mamie zabrudzoną mazakami stronę.
- Ja nie chciałam, przepraszam - Małgosia rozpłakała się nagle.
Mama chwyciła ją na ręce, przytuliła do siebie. Magda spojrzała na mamę nierozumiejącym wzrokiem. To przecież Magdzie stała się krzywda, to przecież Małgosia zawiniła a mama ją tuli, głaszcze.
- To niesprawiedliwe! - Magda nie umiała opanować złości - jak możesz kochać takie niedobre dziecko.
-Małgosia nie jest niedobra - powiedziała mama - ma tylko dziś gorszy dzień. Pan Bóg też wszystkich nas kocha, choć nie zawsze na to zasługujemy - mama próbowała rozjaśnić coś w Magdzie.
- To znaczy, że Małgosi wszystko wolno?
- Nie, nie wolno. Ale też nie wolno jej przestać kochać tylko dlatego, że była trochę niegrzeczna .
Nagle odezwał się dzwonek. Magda pobiegła otworzyć drzwi.
- Mecz już się skończył - Artur uśmiechał się ciepło - Pokaż mi to zadanie
Złość w sercu Magdy zaczęła topnieć. Ten Artur chyba jest jednak dobrym kolegą. A Gosia? Magda spojrzała na jej zapłakane oczy, smutną twarz.
-Kocham cię siostrzyczko - powiedziała głaszcząc ją po włosach.
Gosia przestała płakać. A mama uśmiechnęła się tak, jakby nagle słońce wpadło do pokoju i roztańczyło się po wszystkich kątach.
Krystyna Sztramska