Co z tą świętojańską nocą?
Kiedy Magda z Agnieszką wracały ze szkoły gadały jak najęte. A to dlatego, że na lekcji polskiego pani opowiadała o nocy świętojańskiej i teraz obie przyjaciółki rozmawiały tylko o świętojańskich obyczajach i obrzędach. W dodatku pani powiedziała, że jeśli klasa zechce to mogą sobie taką sobótkowa noc sami urządzić.
- Jutro pojedziemy na łąkę po kwiaty i zioła, a później upleciemy z nich wianki - snuła marzenia Magda
- I włożymy w nie świeczki. Takie oświetlone wianki będzie widać z daleka jak je wrzucimy do rzeki. Ciekawa jestem, kto wyłowi mój.
-Ja bym chciała, żeby mój wyłowił Borys. Wiesz, zrobię zdjęcie mojego wianka komórką i mu je wyślę. No i napiszę SMS-a, że jak go wyłowi to będziemy razem skakać przez ognisko.
- No coś ty! Tak było tylko w tych starych zwyczajach, a nie teraz.
Magda zaczerwieniła się i szepnęła:
- Ja bym tak chciała, bo tak było w tę Noc bożka Kupały, jak mówiła pani.
Pomysł puszczania wianków na wodę i skakania przez ognisko był naprawdę fantastyczny. Magdzie oczy świeciły się, gdy opowiedziała o tym w domu przy kolacji.
-Wróżby, wianki, skoki przez ognisko. Wszystko będzie jak w jakiejś baśni. Tylko, co to był ten bożek Kupała? Kuba, dowiedz się. W zamian mógłbyś przyjść na tę naszą magiczną świętojańską noc.
-Poszukam w Internecie ! - ucieszył się Kuba.- Już mnie pięty swędzą na myśl o skakaniu przez ogień!
- Chwileczkę - ostudził zapał Magdy i Kuby Tata. - Przecież to święto pogańskie. I bożek pogański. I zwyczaje pogańskie. A my jesteśmy chrześcijanami. Wierzymy w Pana Boga i Panu Bogu. A Jemu takie wróżby się wcale nie podobają…
- Ale to tylko taka zabawa…
Tata posmutniał.
-A ty wiesz córeczko, że o szczęście to trzeba się modlić i że jakieś tam wianki, choćby najpiękniejsze w tym nie pomogą? A skoki przez ognisko to obrzęd na cześć jakiegoś bożka Kupały czy innego, a my mamy oddawać cześć tylko naszemu Pana Jezusowi, choćby tak jak, czcił Go Jan Chrzciciel - święty patron i dnia, i nocy świętojańskiej.
W oczach Magdy pojawiły się łzy. Zupełnie o tym nie pomyślała, że takie obrzędy, wianki, skoki przez ogień, bożek… to grzech.
- A kwiat paproci? To też pogański zwyczaj? Pani mówiła, że on przynosi szczęście.
- To baśń. Legendarnemu Jacusiowi, który szukał go przez kilka lat i w końcu go znalazł, szczęścia nie przyniósł - powiedział Tata. - Co prawda dzięki niemu stał się bogaty, ale nie mógł się niczym i z nikim podzielić. Wtedy opuścił dom, rodziców i bliskich, kupił zamek, zatrudnił służbę, i hulał od świtu do nocy. Kiedy w końcu wrócił do rodzinnego domu jego mama i tata już nie żyli, a reszta rodziny żyła w strasznej biedzie.
- Przecież ten Jacuś miał dużo pieniędzy, mógł im wszystkim pomóc.
- No właśnie nie mógł, bo kwiat paproci zamienił jego serce w twardy głaz.
-Smutna historia. Musze opowiedzieć o niej pani, koleżankom i kolegom.
- Opowiedz. I może zamiast na tę noc Kupały zaproś wszystkich na wycieczkę do naszego szałasu w lesie. Zrobimy ognisko, pośpiewamy, posiedzimy nad jeziorem, obejrzymy zachód słońca…
- Jeśli zechcą - powątpiewała Magda.
Ale za kilka dni przybiegła do domu cała w skowronkach.
- Zgodzili się, nie wszyscy, ale tylko ci co chodzą do kościoła.
Wieczorem, 23 czerwca powędrowali więc do lasu, tam gdzie stał szałas Janielskich i gdzie szumiały drzewa i fale leśnego jeziorka. A gdy stanęli w cieniu wysokich sosen Magda wśród zarośli ujrzała światełko. Aż jej dech zaparło. Kwiat paproci zakwitł! A jednak jest! Kiedy byli już całkiem blisko okazało się, ze to wcale nie kwiat paproci tylko jakaś figurka ze świecącą się przy niej lampką. Ta postać, twarz, broda, ubranie ze skóry i woda spływająca z dłoni wydała się Magdzie jakaś znajoma.
- To Jan Chrzciciel - powiedział Tata - przecież dziś jest Jego święto. Noc Świętego Jana - Świętojańska noc. Święty Jan święci wodę! Żebyście mogli się bezpiecznie kąpać!
- Już możemy? - ucieszył się Kuba
- Oczywiście, tylko najpierw może pomódlmy się. Prawda Święty Janie Chrzcicielu?
Roześmieli się radośnie. Magda też! Może dlatego, że Święty Jan Chrzciciel był taki swojski, no i Borys trzymał ją za rękę.