Szczęście Biedaczyny
Kuba nie mógł uwierzyć, że spotkało go takie wielkie szczęście. A jeszcze rano robił głupie miny na propozycję Mamy, by po Mszy Świętej pójść na festyn rodzinny. A teraz skakał z radości jak pajac na sprężynie i wykrzykiwał radośnie.
-Wygrałem, wygrałem! Słyszycie, wygrałem na loterii pięćset euro!
-Ale miałeś farta - Tata poklepał go po ramieniu.
- I teraz jesteś bogaty jak król - cmoknęła z uznaniem Magda - może i dla nas skapnie coś z tego twojego bogactwa!
- Pewnie! - Kuba wyprostował się dumnie i zrobił rękami taki gest jakby poprawiał koronę - czego sobie moi poddani życzą?
Parsknęli śmiechem i zaraz podjęli grę.
- Ja bym chciała laptopa mój królu i władco - Magda skłoniła się przed Kubą nisko dotykając włosami ziemi.
- A ja rower - Jasiek zdjął z głowy czapkę i wykonał nią zamaszysty skręt w prawo i w lewo.
- Ja proszę kochanego króla chciałabym Ferbiego - zapiszczała Małgosia
- A wy? Moi kochani królewscy Rodzice? - Kuba zapytał grubym głosem.
- My…- zaczęła Mama, ale nagle przerwała słysząc jak za jej plecami ktoś woła.
- A ja to bym kupiła za taką wygraną chleb, mleko i masło dla moich małych smyków. I zapłaciłabym wszystkie zalegle rachunki!
Obejrzeli się jak na komendę.
- O, pani Michalska! -Mama rozpoznała sąsiadkę z dołu -aż tak źle się u pani dzieje?
- Źle pani Janielska. Mąż stracił pracę, ja trochę choruję, a chłopcy…widzi pani sama…takie chucherka, że jak wiatr mocniej powieje to odfruną… - w oczach pani Michalskiej pojawiły się nagle łzy.
To prawda. Chłopcy trzymający się spódnicy pani Michalskiej byli chudzi i biednie ubrani.
- Przepraszam, ale się trochę śpieszę, bo tam gdzieś podobno rozdają darmową zupę, jest więc okazja żeby najeść się do syta - powiedziała cicho sąsiadka i odeszła od nich a maluchy za nią.
Od razu zrobiło się im jakoś smutno. Kurcze, oni tu wymyślają jakieś prezenty dla siebie a tamci nie mają co jeść.
- A może by się z nimi moją wygraną trochę podzielić? - powiedział Kuba, gdy po jakimś czasie wracali do domu.
Oczy mamy dziwnie poweselały.
- To świetny pomysł. Przyda im się parę groszy!
- Pojdę z tobą - zaofiarowała się Magda - w końcu król potrzebuje eskorty.
Zapukali więc do drzwi państwa Michalskich a Mama z Tatą i Bliźniakami powędrowali do góry.
A gdy wrócili buzie im się nie zamykały od opowieści.
- U nich jest naprawdę biednie - relacjonował z przejęciem Kuba - nie mają prądu, ciepłej wody i w ogóle niczego nie mają…
- A pani Michalska to jeszcze przepraszała, że nie może nas niczym poczęstować, bo właśnie skończył się im cukier i herbata - dodała Magda
- No i oni wcale nie chcieli przyjąć od nas tych pieniędzy, ale w końcu udało nam się ich przekonać - Kuba aż miał wypieki na twarzy.
- Ale na mój rower wystarczy? - zapytał Jasiek
- I na mojego Ferbiego też ? - zapytała Małgosia
Kuba rozłożył bezradnie ręce, ale w oczach miał takie ciepło i takie szczęście jakby wygrał nie pięćset a tysiąc euro.
- Bardzo mi przykro, ale oddaliśmy im wszystko! Obiecuję jednak, że jak znów wygram to spełnię i wasze i moje marzenia.
Tata popatrzył na Kubę z podziwem a Mama przytuliła go mocno, jak kiedyś, gdy był jeszcze małym chłopcem.
- Mój ty biedaku! - szepnęła mu do ucha
- Biedaku? - zdziwił się Kuba
- Bo jesteś jak Święty Franciszek, taki Boży Biedaczyna. I jak On umiesz się dzielić. I jak On wiesz, że mieć puste ręce w zamian za pełne serce to jest największe szczęście na świecie.