Szczęście w nieszczęściu
Malutki Dominik płakał całą noc. Mama poiła go koperkową herbatką, masowała mu brzuszek, nosiła go na rękach. Śpiewała mu kołysanki, tuliła i głaskała.
-Ja już dłużej tak nie wytrzymam! - poskarżyła się Magda Agnieszce, gdy szły razem do szkoły - kocham tego mojego braciszka, ale on co drugą noc daje tak koncert, że tylko włosy rwać z głowy.
-Z tymi włosami to uważaj, bo nie chcesz być przecież łysa - roześmiała się Agnieszka.- Ale rzeczywiście nie wyglądasz dobrze.
- No tak, taki maleńki wyjec to prawdziwe nieszczęście - odezwał się za nimi czyjś głos. Magda z Agnieszką odwróciły się - to była pani Zielińska.
-To nie żaden wyjec, tylko malutkie dziecko!- zaperzyła się Magda.
-To tymbardziej trzeba mu pomóc! Może ktoś rzucił na niego urok - powiedziała tajemniczo ta pani.
Magda zbladła.
- Ale Mama wypróbowała już wszystkie sposoby.
- Oj, na pewno nie wszystkie! A okadzać małego dymem próbowała? A wosk lała na wodę? Sypała głowę solą lub popiołem? Albo czerwoną nitkę na rączce zawiązała?
- Ale moja Mama i Tata nie wierzą w takie zabobony. Nas i Dominika ma w opiece Pan Bóg, On nas kocha, więc chce dla nas wszystkiego co najlepsze. - powiedziała odważnie Magda.
-To dlaczego ten wasz Pan Bóg nie potrafi pomóc twojemu braciszkowi? Przyjdź ty do mnie z nim dziecko, pomogłam niejednemu malcowi to i jemu pomogę! - Pani Zielińska puściła oczko do Magdy i poszła dalej.
-Wierzysz jej ? - Magda zapytała Agnieszkę.
- Sama nie wiem, ale moja babcia mówiła mi kiedyś, że ta pani Zielińska jest bardzo zabobonna i tak boi się nieszczęść, że dmucha po prostu na zimne. W jej mieszkaniu jest pełno talizmanów, różnych kamieni, figurek, jakieś odpromieniacze, maski, amulety.
- Ale Mama i Tata się nie zgodzą, żeby pani Zielińska robiła coś nad naszym braciszkiem…
- Ale czy muszą wiedzieć? - powiedziała Agnieszka - w końcu to ty też cierpisz, jesteś coraz bardziej niewyspana.
Magda rozmyślała o tym co powiedziała Agnieszka przez cały dzień w szkole. Aż w końcu powzięła decyzję. Po powrocie do domu zaproponowała Mamie, że pójdzie z Dominikiem na spacer. Wiozła go później wózkiem tak zdenerwowana, że trzęsły się jej ręce. Mały uśmiechał się do niej i Magda chciała nawet zawrócić, ale jak przypomniała sobie, że w nocy znów nie będzie mogła zasnąć przy jego płaczu, przyspieszyła kroku. Pani Zielińska mieszkała w drugim bloku na parterze więc Magda wjechała wózkiem na korytarz i zadzwoniła do jej drzwi. Raz, drugi, trzeci. Cisza. Zapukała. Raz, drugi, trzeci. Znów cisza. Zawołała: Pani Zielińska, Pani Zielińska !
Z naprzeciwka otworzyły się drzwi i stanęła w nich jakaś staruszka
- Straszne nieszczęście się dziś stało dziewuszko - powiedziała. - Panią Zielińską zabrało pogotowie. Spadła z drabinki jak wieszała firanki. Źle z nią bardzo, straciła przytomność.
Magda pobladła i bez słowa wyszła z bloku. Dominik nadal się uśmiechał jakby nigdy nic. Kochany!
- Byłam dziś z Dominikiem u lekarza. - powiedziała Mama, gdy Magda wróciła z Dominikiem do domu. - Jest tak jak myślałam, to kolka, pani doktor zapewniła, że jakiś czas minie i że to nowe lekarstwo które przepisała na pewno mu pomoże.
Magda odetchnęła z ulgą. Głupia była, że chciała szukać pomocy u kogoś takiego jak pani Zielińska - w końcu ona sama siebie nie ustrzegła przed nieszczęściem. Tylko może teraz trzebaby jej jakoś pomóc?
-Pani Zielińska spadła z drabiny - szepnęła.
- Tak, już wiemy - Mama pokiwała ze smutkiem głową - Tata był na Mszy Świętej, którą ksiądz kapelan odprawił w kaplicy szpitalnej w jej intencji. I wiesz co? Zaraz później Pani Zielińska odzyskała przytomność. Takie szczęście w nieszczęściu.
-To nie szczęście w nieszczęściu tylko Pan Bóg - westchnęła Magda czując jak łzy kapią jej z oczu, a później pomyślała, że będzie modlić się, żeby Pani Zielińska uwierzyła w Pana Boga i Panu Bogu a ona Magda, żeby już nigdy nie zwątpiła w Bożą opiekę nad nimi. A jak Dominik będzie płakał w nocy, to ona wstanie i mu zaśpiewa tę piosenkę o Aniołach, którą Mały bardzo lubi, więc może wtedy szybciej zaśnie? Albo pomodli się do Anioła Stróża Dominika, by on zanucił mu kołysankę…