08 Mroczna Legenda Feehan Christine Rozdział 3


Rozdział 3

Gabriel zdał sobie sprawę z ognia, głodu i potrzeby. Obsesja. Każdą cząstkę jego skóry lizały gorące płomienie. Jego ciało było ciężkie i bolące, pilnie wymagające tego, co zgodnie z prawem należało do niego. Leżała przy nim blada i nieruchoma, chłód jej skóry działał przeciwko niemu. Ignorując konsekwencje, pozbył się wąskiej bariery odzieży między nimi jedną myślą. Zaparła mu dech w piersi. Jej ciało było smukłe, doskonale uformowane dla niego.

Leżał trzymając ją w ramionach, ostrożnie rozważając opcje. Nie chciał pozwolić jej popełnić samobójstwa. Chciał dostać szansę na wspólne życie. Nie mógł bez niej żyć. Ale nawet przywiązywanie jej do siebie za pomocą rytualnych słów nie wystarczyłoby, aby powstrzymać ją przed powitaniem świtu. Czytał w jej myślach, jej woli. Mógł wymyślić tylko jeden sposób by ją powstrzymać. Był tylko jeden sposób by zmusić jej do uległości. Niewybaczalny. Musiałaby to zaakceptować. Nie wybaczyłaby mu, ale wybrałaby życie dla obojga z nich. To dałoby mu czas, aby mógł przywiązać ją do siebie emocjonalnie.

Gabriel pomyślał o braku innych możliwości na jakiś czas. Podczas gdy leżał trzymając ją w swoich ramionach, jego determinacja tylko wzrosła. Miałby ją. To było samolubne i złe, ale nie pozwoliłby jej wybrać śmierci ponad życiem. Mógł udać, że to zaoszczędzi im wyścigu, że razem są winni tego, że ich gatunek robi wszystko, aby móc dalej trwać, ale wiedział, że nie ma niczego szlachetnego w jego decyzji. Pragnął jej. Należała do niego i zamierzał upewnić się nie tylko w tym, że ją posiadał, ale także, że już nie będzie mogła się sprzeciwić.

Zamknął oczy i wysłał siebie poza swoje ciało, aby wejść w jej. Ruszał się wolno i pewnie, zdeterminowany nie popełnić żadnych błędów. Był starożytnym z niewiarygodną mocą i wiedzą. Dopilnowałby obudzić jej ciało właśnie wtedy, gdy znalazł to, czego szukał. Została już tylko jedna rzecz do zrobienia. Po powrocie do własnego ciała, zdał sobie sprawę, że jest uzdrowicielką, kobieta długo żyjąca na ziemi. Musiałby upewnić się, że nie miała czasu myśleć albo poczuć, nic oprócz głodu szalejącego pomiędzy nimi. Był całkowicie pewny, że mógł całkowicie dać sobie z tym radę. Karpackie rytuały łączenia się w pary mogły być płomienne i intensywne.

Gabriel ustawił swoje ciało ponad jej by móc poczuć chłodny atłas jej skóry przeciw nieznośnemu gorącu jego. Schylił swoją ciemną głowę i złączył swoje usta z jej, aby wziąć jej pierwszy oddech, jako że wydał jej polecenia, aby się obudziła i przyszła do niego potrzebującego jej. Jego umysł w pełni połączył się z jej, był nie do powstrzymania, w pełni wzbudzić jego męskość w gorącu karpackiego rytuału łączenia się w pary. Bicie serca jego partnerki życiowej znalazło bicie jego, jej umysł natychmiast uchwycił głód promieniujący od Gabriela. Ogień przerodził się w dziki pożar. Rozpaczliwie potrzebował jej, aby przeżyć. Musiał ją mieć. Jego ciało szalało dla niej, domagało się jej. Nikt inny nie mógł ugasić płomieni grożących, że spalą go całkowicie.

Jego głód był jej głodem, jego potrzeba stała się jej. Jej ciało spalało się i bolało z potrzeby, jej piersi nabrzmiały przyciśnięte do jego klatki piersiowej, jej biodra poruszyły się niespokojnie. Gabriel znalazł pocieszenie w jedwabistym gorącu jej ust. Jego ręce zbadały każdy cal jej skóry, każdy cień i wgłębienie. Chciał poświęcić jak najwięcej czasu, aby móc posmakować każde nowo odkryte miejsce, ale nie mógł dać jej czasu na rozłączenie ich złączonych umysłów. Zjechał swoim językiem w dół kolumny jej gardła, zwlekając przy jej przyśpieszonym pulsie. Jego ręka przeniosła się do skrzyżowania jej nóg, jego kolano rozwarło je, aby dać mu lepszy dostęp.

Francesca mogła jedynie czuć gwałtowną i okrutną tęsknotę, pusty głód. Była w niej czerwona mgiełka szaleństwa, ogień przetaczający się przez nią. Wszędzie gdzie ją dotknął, tańczyły płomienie. Usłyszała, jak jęk opuszcza jej gardło, kiedy jego palce znalazł jej gorące, wilgotne centrum. To tylko uczyniło jej tęsknotę intensywniejszą. Jego zęby skrobały łagodnie jej pierś, drażnił jej sutki do twardych szczytów, powrócił do atłasowego łagodnego falowania. Poczuła go, grubego i twardego, wciskającego się w nią. Jego umysł karmił ją erotycznymi obrazami, pokazując jej swoją gwałtowną potrzebę by posiąść ją. Nie mogła już myśleć, mogła tylko czuć w nieskończoność. Poczuj, usychaj z tęsknoty i spalaj się.

Jej włosy były wszędzie, ocierając się o ich ciała, jedwabne kosmyki nieznośnie erotyczne na ich wrażliwych skórach. Był dziwny szum w jej uszach. Sięgnęła do niego trochę rozpaczliwie, jej ramiona okrążały jego głowę, przyciskając go ostrożnie do niej, podczas gdy jego usta zabierały każdą rozsądną myśl z jej umysłu, do czasu, gdy został tam tylko on. Nie istniała ziemia albo niebo, czas ani miejsce, jedynie Gabriel z jego szerokimi ramionami, rozgrzaną skórą i jego ciało domagające się jej jak nikt kiedykolwiek wcześniej. Jej ciało nie czuło, że należy do niej; było miękkie i giętkie, bolące tak samo jak Gabriela.

Wyszeptał coś do niej. Rozpoznała starożytny język, ale jego słowa były przyciszone przy jej piersi. Podniósł jej biodra i przerwał na jedno uderzenie serca. Podniosła wzrok na niego, speszona jego czystym zmysłowym pięknem. Jego czarne spojrzenie trzymało jej.

- Zgłaszam pretensje do ciebie, jako twój życiowy partner. - Jego ciało ruszyło do przodu i wzięło ją w posiadanie.

Francesca krzyknęła, jej ręce zaplątały się w jego ciemnych, długich włosach na znak protestu.

- Odpręż się, Francesco. - Gabriel wymruczał słowa, jego głos był piękny, hipnotyzujący, fascynujący. Jego biodra poruszały się z wolnym, erotycznym rytmem, dając jej czas, aby mogła przyzwyczaić się do jego inwazji. Schylił swoją ciemną głowę całując jej atłasową skórę, jego usta poruszały się przy jej pulsie. Skupił się robiąc wdech powstrzymując się przed zagłębianiem w niej. Była ciasna i gorąca, otaczająca go aksamitnym gorącem. Była całkowicie idealna. Zamknął oczy na moment, delektując się uczuciem jej dookoła siebie.

Francesca wiedziała, że powinna protestować, ale jego usta sprawiły, że oszalała z potrzeby. Biała błyskawica przeszła przez nią, kiedy zatopił zęby głęboko w jej gardle, złączając ich razem w najbardziej erotyczny sposób. Serce, umysł, dusza i ciało. Jej siły witalne wpłynęły do niego właśnie wtedy, gdy jego ciało wzięło jej, jego biodra zagłębiające się w niej głęboko, mocny rytm, zabierający ich obydwoje na wstrząsające wydarzenie. Gabriel drżał z wysiłku by utrzymać samokontrolę. Nic, co kiedykolwiek kosztował nie smakowało jak ona. Mocno, erotycznie, wszystko, co mógł chcieć. Gorąca. Słodka. Uzależniająca. Jego ciało stawało w płomieniach, chowając się w niej głębiej i mocniej, łącząc ich w jedno.

Gabriel zagarnął swoim językiem jej pierś.

- Proszę, Francesca. - Jego głos był matowy z potrzeby. Od razu odpowiedziała na jego usilny apel. Jej usta przesunęły się na silne mięśnie jego klatki piersiowej. Jego ciało zaciśnięto się w oczekiwaniu, gdy jej zęby dokuczały jego tętnu, skrobała tam i z powrotem, szczypiąc.

- Francesca. - Wymówił jej imię w beznadziejnej, pilnej potrzebie. Francesca odkryła, że musi się zastosować. To było więcej niż mroczne zaklęcie; przynęta stara jak świat działała na nią. Jego ciało było tak silne, tak mocne, tak doskonałe. Poczuła zapach jego krwi, jego siły witalnej wzywającej ją, kuszącej. Jej usta poruszały się zmysłowo przy jego muskularnym ciele, jej zęby dokuczały mu aż jęknął z potrzeby. Zatopiła swoje zęby głęboko. Piorun roztrzaskał go na części i pochował siebie w jej gorącej, zaciśniętej pochwie, zatracając się w prawdziwej rozkoszy jej ciała.

- Roszczę sobie do ciebie prawo, jako do mojej życiowej partnerki. Należę do ciebie. Oddaję ci swoje życie. Daję ci moją ochronę, moją lojalność, moje serce, moją duszę i moje ciało. Biorę od ciebie to samo. - Ledwie udało mu się znaleźć wiążące słowa rytuału. Jej ciało prężyło się wokół niego, wyczerpując, dzieląc, dojąc go gorącym płomiennym aksamitem tak mocno, że myślał, iż stanie w płomieniach.

- Jesteś moją życiową partnerką, przywiązaną do mnie na całą wieczności i zawsze pod moją opieką.

Francesca przejechała językiem w poprzek maleńkich ukłuć, które zrobiła w twardych mięśniach jego klatki piersiowej i przylgnęła do niego. Był jedyną bezpieczną kotwicą, jako że jej ciało zostało zmiecione falami czystej roztopionej przyjemności. Topiła się w tym; jej ciało nie należało już do niej. Już nigdy nie przeżyje czegoś takiego. Leżała pod nim, serca waliło w jej uszach głośno jak młotem, krew pędziła, jego smak był w jej ustach, ciało głęboko w niej, i po raz pierwszy w swoim nieśmiertelnym życiu była naprawdę zadowolona.

Gabriel leżał na niej, przyciskając ją do siebie, i czuł, że nigdy nie będzie chciał odejść od piękna jej ciała. Podniósł głowę, aby spojrzeć jej w oczy, oczekując potępienia. Francesca pogładził z powrotem jego wilgotne włosy.

- Tak, tego właśnie brakowało mi przez te wszystkie lata. - Powiedziała to cicho, ze zdumieniem.

Schylił głowę, aby pocałować ją w miękką, wrażliwą linię jej gardła. Wplótł zaborczo ręce w jej włosy.

- Jesteś tak niewiarygodnie piękna, Francesco. - Jego głos szepnął uwodzicielsko przy jej skórze.

Zamknęła oczy i pozwoliła mu wniknąć do swojego ciała i umysłu. Związał ich ze sobą. Miała nadzieję, że tego nie zrobi, ale to nie robiło żadnej różnicy. Nic z tego nie robiło różnicy.

Francesca cieszyła się z tego, że doświadczyła to, czego powinna była wiele lat temu, ale to nie wystarczy, aby zatrzymać ją na ziemi. Setki lat minęło, a jej życie ciągnęło się bez końca. Nie może zacząć od nowa, jako karpacka kobieta przywiązana do despotycznego mężczyzny. Zrelaksowała swoje ciało, rozkoszując się uczuciem jego przy sobie. Był tak różny od niej, miał o wiele więcej mięśni i ścięgien, muskularny i twardy.

Ruszał się ponownie, wolno i łagodnie, jeszcze raz budząc gorąco między nimi. Francesca umyślnie unikała wszystkich myśli o seksie, ponieważ wiedziała, że to nigdy się jej nie zdarzy. Teraz chciałaby mieć szerszą wiedzę na ten temat.

- Zrobiłem to - Gabriel zapewnił ją i jeszcze raz przejął kontrolę nad ich ciałami. Kierował nią swoim umysłem, rękoma przykrywając jej zaokrąglone pośladki, ruszał jej ciałem na spotkanie jego rytmu.

Nie odmawiała mu; Francesca nawet nie chciała. Przez wszystkie długie wieki jej samotnego istnienia, nigdy nie zdradziła swojego partnera życiowego. Tak długo jak wiedziała, że żyje, czekała w nadziei tak jak wiele kobiet często robiło. Ale ponieważ puste lata przeszły, zrozumiała, że on po nią nie przyjdzie. Wtedy postanowiła znaleźć swoją drogę w słońcu. Jej życie z Brocem było by następne w kolejności. Ale teraz było całkiem inaczej. Nikt inny nie mógł sprawić, że czuła się tak jak z Gabrielem. Był płomieniem i ekstazą, jego ręce przesuwające się po niej, jakby chciał zapamiętać każdą linię i krzywiznę jej ciała. Jakby ją uwielbiał. Jakby nie mógł bez niej żyć.

Pragnie jej. Potrzebuje jej. Tylko ona mogła uspokoić ogniste płomienie w jego ciele. Wiedziała, że tylko Gabriel mógłby ożywić jej ciało w taki sposób. W pełni żywa. Tylko Gabriel mógłby spalić jej ciało z taką intensywnością, że prężyła się w czystej rozkoszy roztrzaskała się na kawałki i straciła kontrolę. Nigdy nie doświadczyła, ani nawet sobie czegoś takiego nie wyobrażała, ich ciała poruszały się w tym samym rytmie, pozwoliło to zbliżyć się jej do krawędzi najwyższego klifu.

Gabriel przesunął usta na jej pełną pierś, gorący i głodny, tak, że jej ciało topniało, jej wnętrzności zamieniły się w roztopioną lawę. Chciałaby dotknął jej, by badał ustami każdy cal jej skóry. Jego język wirował wokół jej twardych sutków i jej aksamitna pochwa zacisnęła się tak, że utonęła w przyjemności. Ruszał się z pewnymi, twardymi pchnięciami, ich ciała łączyły się, jego ręce ściskały jej biodra, podczas gdy trzymał ją nieruchomo dla swojej inwazji. Chciała go w ten sposób w kółko.

Mogła przeczytać erotyczne obrazy w jego głowie, rzeczy, które miał zamiar jej zrobić, rzeczy, które chciał, aby ona mu zrobiła i chciała tego wszystkiego. Jej ciało wirowało poza kontrolą i ona chwyciła się go, delikatny odgłos czystej przyjemności uciekającej wcześniej mogła teraz zatrzymać. Nie chciała zatrzymywać tego, chciała tego momentu, aby był ostatnim z całej jej wieczności. Ona chciała zająć jego czas i badać w każdym calu jego twarde, doskonałe ciało. Chciała wieźć go z jego umysłu z przyjemnością, ponieważ wiedziała, że może.

Jej ramiona owinęły się wokół jego szyi, trzymając go, blisko gdy pchał, wchodząc w nią głębiej, podczas gdy ona zbliżała się na ​​krawędź, wchodził w nią wciąż i wciąż, dopóki nie wybuchł w niej, spadał z nią, ich ciała splątane były tak, że nie wiadomo było gdzie zaczyna się jedno, a kończy drugie. Gabriel trzymał ją przy sobie, spowolniając bicie ich serc, bardziej niż zadowolony z jej reakcji. Zamiast być na niego wściekła za jego umyślne uwiedzenie, przycisnęła swoje piękne usta we wgłębienie jego ramienia i swoje miękkie, giętkie ciało. Odczytał z jej umysłu jej zadowolenie, jej narastającą ochotę na więcej. Chciała tego gorąca i ognia. Chciała jego rąk na sobie. Nie zdarzyło mu się to nigdy wcześniej, nigdy czegoś takiego nie doświadczył.

Nagle zesztywniała i pchnęła jego klatkę piersiową. Gabriel pozwolił jej na kilka cali wolności. Kropla potu spływała w dół doliny między jej kuszącymi piersiami, leniwie oparł głowę, śledząc koralik językiem. Poczuł, jak jej ciałem wstrząsnął dreszcz i jak napięła się dookoła niego. Pchnęła go ponownie, a on od razu odszukał jej umysł. Opanowało ją poczucie winy i zamieszanie, że była w stanie czuć tak silny pociąg seksualny, jakiego jeszcze nigdy wcześniej nie doświadczyła.

- To jest naturalne, Francesca - szepnął uspokajająco, jego zęby ocierały się tam i z powrotem ponad jej wrażliwą piersią, przesuwając się do kącika jej ust.

- Może dla ciebie jest, ale nie dla mnie. Potrzebuję czasu Gabriel, muszę sobie to wszystko przemyśleć. Muszę być sama. Chcę się nad tym dobrze zastanowić. Proszę pozwól mi wstać.

Słyszał płacz w jej głosie? Studiował jej twarz przez długi moment, gdy odwracała od niego wzrok, chciał, aby spojrzała w jego ciemne oczy, ale uparcie odmawiała. Niechętnie wysunął swoje ciało z jej i od razu poczuł się osamotniony. Też się tak poczuła, ale odmawiała przyznania się do tego. Chciała być sama. Gabriel przeniósł swój ciężar z niej, jego ręka przesunęła się po jej miękkiej skórze jeszcze raz, ponieważ nie mógł nic na to poradzić. Leżąc podniósł wzrok na sufit sali, mały uśmiech zadowolenia wykrzywił jego usta.

Pragnęła go tak jak on jej. We Francesce była ukryta zmysłowa, bardzo namiętna kobieta. Gabriel zamknął oczy i wyobraził sobie jak by to byłoby trzymać ją w ramionach w każdy świt, budzić się każdej nocy z nią przy sobie, pochować swoje ciało w głąb jej witającego gorąca za jej zgodą. Przez całe swoje istnienie nie wyobrażał sobie takiego raju, a teraz był zdeterminowany, nie stracić jej.

Francesca wycofała się do łazienki. Stanęła pod prysznicem ze łzami spływającymi po twarzy. Jak mogło stać się to tak późno w ciągu jej istnienia? Jak Gabriel mógł żyć, gdy cały świat uważał, że Karpatianin nie żyje? Był legendą, mitem, a nie kimś, kto żyje, oddycha i domaga się swoich praw.

To nie sprawi, że poczujesz się lepiej chowając się tam. Wyczuła, że Gabriel jest blisko. Pośpiesznie przemogła łzy i zakręciła wodę. Wychodząc z kabiny prysznicowej, zawinęła swoje szczupłe

ciało w duży ręcznik. Jej skóra była wrażliwa, rumieniąc się bez przyczyny. On jej to zrobił. Zmienił ją na wieki. Dał swoją krew i przeprowadził ją w pełni do karpackiego świata. Przywiązał ją do siebie, kończąc rytuał, aby dwie połowy z ich duszy były połączone razem, ich serce biło w tym samym rytmie. Będzie go potrzebowała teraz, będzie potrzebowała dotknąć jego umysłu i będzie potrzebowała gorąca jego ciała przez resztę swojego czasu na ziemi. Francesca, która nigdy nikogo nie potrzebowała. Francesca, która nigdy nie odpowiedziała przed nikim.

Gabriel rozsiadł się leniwie na futrynie drzwi, jego czarne oczy patrzyły na nią ostrożnie. Jej piękno zabrało mu dech w piersiach, ale łzy czepiające się jej długich rzęs szarpały mu serce.

- Nie chowam się - odpowiedziała przechodząc stanowczo do wielkiego lustra. Wyglądała jakoś inaczej? Czy to świadczy o tym, że była kochana tak dokładnie przez człowieka? - Jedynie

zbierałam myśli.

- Sądzisz, że nic się nie zmieniło. - Zrobił z tego oświadczenie.

- Nie mogę dać ci tego, co chcesz ode mnie. Nie naciskaj mnie, Gabrielu, albo zmusisz mnie abym

przedstawiła tę sprawę naszemu Księciu.

Gabriel uśmiechnął się, obnażając zęby drapieżnika. Nie było w tym żadnego humoru, tylko wilcza groźba. Po raz pierwszy obawiała się go.

- Nikt mi ciebie nie zabierze, Francesco, na pewno nie Michaił. W żadnym wypadku, nie przyniosłabyś nikogo innego do naszej prywatnej bitwy. To jest między nami. Wierzysz w to tak mocno jak ja. Nie zrobiłem żadnego błędu, jestem tylko lojalny wobec mojej partnerki życiowej, aby chronić jej zdrowie.

- A co z jej szczęściem?

- Daj mi czas, a to również ci zapewnię. Nie próbuj krzyżować ze mną miecza. Nie wygrasz.

- Podziwiam twoją arogancję - Francesca powiedziała płynnie i pozwoliła ręcznikowi spaść na podłogę, jednocześnie ubierając się w stylu jej rodzaju. - Muszę wyjść tej nocy. - Nie zamierzała się z nim kłócić.

- Jeśli poszukujesz pożywienia, dostarczę ci go - Gabriel odpowiedział płynnie.

Walczyłaby powstrzymywać kolor wypływający na jej szyję i twarz. Nie chciała myśleć o sposobie, w jaki dostarczyłby jej. Zamienił prosty akt żywienia w płciową intymność.

- Bardzo dziękuję za ofertę, ale idę do szpitala. Była wiadomość od Brice'a o innym pacjencie.

Gabriel wyciągnął i zacisnął palce wokół jej smukłego nadgarstka, kajdany, których ona nie mogła

zerwać. Nie zadawał jej ból; jego dotyk było delikatny, ale nawet gdyby walczyła rozpaczliwie, nigdy nie złamałaby jego uchwytu.

- Będę trzymał to, co jest moje, Francesca. Nie wplątuj tego lekarza do naszej bitwy.

- Nie ma żadnej bitwy Gabriel - odpowiedziała łagodnie. - Brice jest moim przyjacielem. Często chodzę pomagać do szpitala, gdzie jest to potrzebne. To jest część mojego życia, tego, kim jestem. To nie ma nic wspólnego z Brice'em, poza tym, że, można być lekarzem i przyjaźnić się.

- Sięgasz po niego w swoim umyśle, ponieważ jest on prosty. On jest ci znajomy i dobrze się z nim czujesz. Ja cię przerażam.

Jej ciemne oczy spoczęły na jego twarzy.

- Nie wiem dokładnie, co masz zamiar zrobić, ale mogę przeczytać twój zamiar. Chcesz mnie zatrzymać przed robieniem rzeczy, które już dawno zaplanowałam zrobić.

Gabriel wzruszył ramionami od niechcenia, nie przecząc oczywistemu.

- Być może to pomoże, jeśli wziąć pod uwagę inne możliwości, inny sposób życia.

- Ponieważ myślisz, że zmieniłeś swój styl życia. Nie zmieniłeś, wiesz o tym. Za dzień lub dwa będzie zabójstwo w tym mieście i zaczniesz poszukiwania nie oglądając się za siebie, bez jednej myśl o mnie, właśnie tak jak zrobiłeś wcześniej.

Gabriel uśmiechnął się do niej, bardzo białymi zęby.

- Nie będę mieć innego wyboru, tylko poszukiwać wampira, ale nie tylko się obejrzę, ale też wrócę.

Francesca wykręciła nadgarstek, przypominając mu by ją uwolnił.

- Nie ma potrzeby, aby się śpieszyć - powiedziała lekko. Nawet, kiedy to mówiła, próbowała go od siebie oddalić, sięgnęła w górę, aby wygładzić jego kołnierzyk.

Od razu Gabriel poczuł ten sam kojący spokój, jakiego nie doznał od chwili, kiedy pierwszy raz go dotknęła. Nie zdawał sobie sprawy, jak mocno była w jego środku. Francesca rozpoznała go i wiedziała, co zrobić, aby się zrelaksował.

- Jesteś wielkim człowiekiem Gabriel, legendą wśród naszych ludzi i twoja reputacja jest zasłużona. Chciałabym dać ci wszystko, co powinieneś mieć. - Długie rzęsy Francesca ukrywały głęboki smutek i poczucie winny w jej oczach. - Ale miałam życie przed twoim przyjazdem tutaj. I nie znam cię. Moje ciało reaguje tak jak powinno Karpackiej życiowej partnerki, ale moje serce nie należy do ciebie.

Gabriel przyniósł jej rękę do jej piersi i trzymał się za serce.

- Czujesz podziw dla tego ludzkiego lekarza Francesca, mogę wyczytać to łatwo w twoich myślach, ale nie myl tego z miłością.

- Czemu wierzysz, że mogę nie kochać ludzkiego mężczyzny?

- Ponieważ jesteś moją życiową partnerką i jest dla ciebie tylko jeden mężczyzna. Jestem tu teraz Francesca. Powinienem być tu wcześniej, ale jestem tu teraz. Nie pozwól, aby twój strach wysłał cię do tego mężczyzny.

- Darzyłam uczuciem Brice od dłuższego czasu, Gabriel. Naprawdę rozważałam pomysł dzielenia z nim moich ostatnich lat. Zasługuję na jakąś namiastkę szczęścia w tak długim życiu.

Francesca nie mogła zrozumieć, dlaczego czuła się winna. Nie była winna niczego Gabrielowi. Miała

poprosić go by nie łączył ich razem, ale już to zrobił. Czuła się osaczona i zdezorientowana.

- Lubisz towarzystwo tego lekarza, ponieważ dzielisz jego interesy. Jesteś urodzonym uzdrowicielem. On również leczy ludzi. Ale ta wspólność nie jest miłością, Francesca. Sympatia, podziw i przyjaźń to nie miłość.

- Jeśli by mi się oświadczył, spotkałbyś mnie żyjącą z nim.

Czarne oczy Gabriela przesunęły się na jej twarz. Bardzo łagodnie wyciągnął rękę i szarpnął jej brodę w górę.

- Nie muszę czytać w twoich myślach, aby wiedzieć jak często zadawał ci to pytanie. Żaden człowiek, ludzki czy innej rasy, nie może uczynić cię jego. Nie kochasz go, Francesca.

- Nie kocham cię, Gabriel. I to jest dla mnie ważne. Żyłam zbyt długo by wejść w związek dla seksu.

Jego oczy śmiały się z niej.

- Świetnego seksu - poprawił.

W odpowiedzi mały uśmiech igrał na jej ustach.

- Dobrze, świetnego seksu - przyznała. - Nic sobie nie wyobrażaj, dałam jedynie diabłu to, co mu się należało. Cały ten czas nasi ludzie nazwali cię aniołem światła i Luciana aniołem ciemności. Myślę, że oni mogą mówić na odwrót. - Cofnęła rękę i obróciła się z dala od niego. - Nie dbam o to czy znajdziesz następną komnatę do spania, Gabrielu. Nie licz za bardzo na wygrywanie bitwy między nami. Nawet po tym, co nastąpiło, jestem wciąż zdeterminowana, aby postarzeć się. Żyłam za długo i nudzę się patrzeniem jak inni umierają.

- Nie ma żadnej bitwy, kochanie, - wymruczał łagodnie i przyjrzał się, jak wyszła w ponurą noc. Nie możliwym jest, aby mu uciekła. Upewnił się w tym. Nikt, człowiek, czy inny, nie mógł zabrać mu jej. I jego ubezpieczenie uniemożliwiłaby jej szukania pociechy w świcie. Sunął przez pokój do drzwi i był zmuszony do odwrócenia wzroku od świateł z miasta. Tak dużo. To zostało oświetlone tak jasno jak niebo.

Gabriel był zamknięty pod ziemią na długi czas; miał dużo do nadrobienia. Musiał od nowa nauczyć się układu Paryża, znaleźć każdą alejkę i dziurę. To były doskonałe miejsca do polowania na demony, jakim stał się Lucian. Niedługo się zacznie. Zabójstwa, śmierci, niekończące się polowania, walki.

Gdzieś tam, w uśpionym mieście, czeka bezlitosny i niepohamowany zabójca. Nikt nie będzie bezpieczny, dopóki Gabriel go nie zniszczy. Teraz z Francescą do chronienia, wiedział, że musi zwyciężyć. Musi znaleźć sposób na zniszczenie własnego brata. Nie może sobie pozwolić na chwilę zawahania, z powodu dawnej lojalności, nie może sobie pozwolić na taki luksus. Musi chronić Francesce przez cały czas. Z ciężkim sercem przebiegł trzy kroki i wzbił się w powietrze.

Francesca, dla zabicia czasu, poszła na piechotę do szpitala. Kochała noc. Tak mocno jak tęskniła za słońcem, pracowała, aby móc chodzić w jego świetle. Po zachodzie, był spokój, podczas gdy za dnia panował chaos. Kochała dźwięki wydawane przez nocne istoty, pęd skrzydeł na powietrzu, których widok był przeznaczony dla niewielu wybranych. To jest sekretny świat, którego zawsze była częścią, a teraz Gabriel chce, aby do niego wróciła.

Ile czasu minęło, od chwili, kiedy ostatni raz widziała ojczyznę? Jakie było by to uczucie chodzić ponownie po leczniczej ziemi? Zatopić palce w żyznej, leczniczej glebie? Od dawna o tym śniła.

Dlaczego to wróciło tym razem? Właśnie teraz? Co czuje do Brice'a? Czy mogła tak chętnie oddać ciało Gabrielowi i czuć coś do Brice? Gabriel nie wziął niczego, czego nie chciała mu dać. Może obudził ją dla swojej potrzeby, może nawet zasadził w niej nasienie pożądania przed obudzeniem jej, ale ona była jak nieopierzone pisklę. Nie mogła zrzucić odpowiedzialności za to, co się stało na ramiona Gabriela. Mogła go zatrzymać, albo w ostateczności utrudnić mu sprawę. Nie, nie mogła zrzucić winy na Gabriela. Pragnęła go od chwili przebudzenia się, z jego krwią krążącą w jej żyłach.

Co to znaczy? Czy jest zdolna być z dwoma mężczyznami na raz? Czy kocha Brice? Jeśli, go kocha, to czemu nie ożeniła się z nim dawno temu? Czy Gabriel ma rację? Czy uciekła do Brice, ponieważ jest bezpieczny i znajomy? Czy dalej była młodą dziewczyną chowającą urazę, pogrążoną w bólu i upokorzeniu? Pomyślała o dawnej sobie z tymi głupimi uczuciami.

Była związana z Gabrielem. Jej umysł poszukiwał jego. Jej ciało rozpaczliwie pragnęło jego. Byli złączeni, lecz jej krnąbrne serce wydawało się mieć własny umysł. Jak to się mogło stać? Czy stała się tak ludzka, że nie może być złączona rytualnymi słowami? Nie, czuła potrzebę, ten palący głód, który jedynie Gabriel mógł ugasić.

Wzdychając Francesca potarła pulsujące skronie. Zdradziła własne przekonania. Nie miała nigdy zamiaru poświęcić się Brice'owi, ale potajemnie rozmyślała pomysł, aby dać szansę ich związkowi.

Brice troszczył się o nią; czuła prawdziwą sympatię za każdym razem, gdy go spotykała. Nie może jej okłamać, ona może bez trudu czytać mu w myślach. Będzie zmartwiony, jeśli wycofa się z ich związku. Pozwoliła mu na uczucie do siebie. Czy to czyni ją odpowiedzialną? Czuła się zdezorientowana i osamotniona. Była tak zmęczona życiem i tak bardzo samotna.

Nie jesteś samotna Francesca. Jestem tu z tobą, abyś mogła ze mną porozmawiać. Nie musisz cię czuć zdradzona. Wkroczyłem do twojego życia niespodziewanie. Nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z tego, że myślisz o innym mężczyźnie i bardziej martwisz się o jego szczęście niż o moje, ale rozumiem to. Moje pojawienie się w twoim życiu skomplikowało wszystko.

Francesca mrugnęła, aby zatrzymać cisnące się jej do oczu łzy. Było coś pocieszającego i intymnego w tym, że mówił w jej głowie tak łagodnym głosem, szeptał uspokajające słowa zrozumienia i przyjaźni w momencie kryzysu. Minęło tak dużo czasu od chwili, kiedy ostatnio rozmawiała w ten sposób. Głos Gabriela był potężnym narzędziem, muskającym ją delikatną pieszczotą w jej umyśle. Po raz pierwszy, przez te wszystkie wieki samotności, poczuła, że nie jest sama. Kobiety jej gatunku potrzebowały swojej drugiej połowy. Gabriel . Zamknęła oczy na chwilę. Czemu musiał wrócić akurat teraz?

- Francesca! Dzięki Bogu. - Brice przyszedł pośpiesznie z alkowy zaraz za rogiem, od wejścia do sali powypadkowej. - Straciłem połowę mojego życia martwiąc się o ciebie. Kim był ten mężczyzna?

Ramię Brice'a owinęło się wokół jej ramion i od razu poczuła ciężką wagę dezaprobaty Gabriela.

Karpaccy mężczyźni źle znoszą dzielenie się swoimi kobietami z innymi. Gabriel pochodził ze starego świata. Spędził wieki na tropieniu potworów, chroniąc innych. Ma instynkt drapieżnika, lecz mimo to jest uprzejmym dżentelmenem. Mogła wyczuć jego walkę o przywrócenie równowagi i rozumiała, kiedy instynkt wymaga od niego, aby wykończyć konkurencje szybko i efektywnie. Minęło bardzo dużo czasu, od kiedy żyła w jego świecie. Zdążyła już zapomnieć jak mężczyźni ich rasy traktowali kobiety.

Chroniąco. Zaborczo.

- Nazywa się Gabriel, Brice. Przepraszam, nie miałam pojęcia, że tam będzie. Jeśli bym wiedziała, powiedziałabym ci zanim go poznałeś.

- Patrzył na ciebie jakbyś była jego własnością. - Przytulił ją do siebie, nagle czując się, jakby ją stracił. W jej oczach można było dostrzec ostrożność, której tam wcześniej nie było. Zmieniła się, ale nie mógł dokładnie stwierdzić jak. - On myśli, że jesteś, prawda? Kim on dla ciebie jest?

- Był moim mężem. Myślałam, że nie żyje - powiedziała miękko, zgodnie z prawdą - byłam jeszcze bardziej zszokowana od ciebie, gdy go ujrzałam. Nie miałam pojęcia o tym, że wrócił. Przez wszystkie te lata myślałam, że jest martwy.

- Nigdy nie wspominałaś o tym, że miałaś męża - Brice był wyraźnie w szoku.

Kiwnęła głową.

- Wiem, że nie. To było wiele lat temu i zaakceptowałam jego odejście. Jego powrót jest dla mnie szokiem i muszę się tym zająć. Wszyscy musimy.

Brice przełknął głośno, wyraźnie niezadowolony, tak mocno, że automatycznie uspokoiła go swoim dotykiem. Natychmiast splótł ze sobą ich ręce.

- Co to oznacza? On nie ma prawa po tak długim czasie, myśleć, że po prostu wróci do twojego życia, prawda? Wiesz co do ciebie czuję. Co to dla nas oznacza?

- Tak naprawdę, to nie wiem co o tym teraz myśleć, Brice. Mówiłam ci, jestem pogrążona w pełnym szoku - ponieważ Francesca nie mogła znieść tego, że jest wobec niego nieuczciwa, zmusiła się do kontynuowania - ale to zmienia wszystko. Jak mogłoby nie? Gabriel jest bardzo zniewalającym mężczyzną i nie było pewności, że on nie żyje.

Brice oddalił się od niej, jego oczy przesuwały się po niej w potępieniu.

- Wciąż cię pociąga, czyż nie?

Francesca odwróciła od niego wzrok, w poczuciu winy.

- On był moim mężem, Brice. Co sobie wyobrażałeś?

- Cholera, Francesca! Powinnaś mnie poślubić dawno temu. Na pewno o tym myślałaś, nie możesz zaprzeczyć, że nie. Więc co jeśli on wrócił? Nie należy do twojego życia nigdy więcej. - Nagle stał się bardzo spokojny. - Nie został w twoim pokoju, czyż nie?

Francesca nie odpowiedziała, tylko wpatrywała się umyślnie w drugą stronę, unikając odpowiedzi.

Brice uderzył się w czoło - Francesca! Odbiło ci? Przecież nic nie wiesz o tym człowieku. Gdzie był przez ten czas? Czy chociaż wiesz, czym się ostatnio zajmował? Założę się, że nie, po prostu przyjęłaś go jakby ten czas w ogóle nie minął. Prawdopodobnie siedział w więzieniu. Czy to jest to Francesca? Czy siedział w więzieniu, a ty po prostu nie chcesz mi o tym powiedzieć? Myślę, że jesteś mi to winna.

- Nawet gdybym chciała ci powiedzieć, nie byłabym zdolna do tego. Nie pozwalasz mi powiedzieć nawet jednego słowa - zaprotestowała Francesca. - Gdzie był Gabriel i co robił to jego sprawa, tylko jego, a ja nie jestem ci winna tej informacji.

- Spałaś z nim - Brice zrobił z tego oświadczenie.

- To też nie twoja sprawa - zadarła brodę, jej oczy błyskały w ostrzeżeniu. Francesca, może i czuła się winna, ale nie pozwoli Brice'owi , ani innemu mężczyźnie udzielać jej nagany. Zawsze była z nim szczera, zawsze. Wielokrotnie zachęcała go, aby znalazł sobie inną kobietę, taką, która by go uwielbiała, tak jak na to zasługuje. Francesca nie była tego rodzaju kobietą. To sprawiło jej smutek, że nie jest. Czuła się gorsza od innych, ponieważ nie może oddać swojego serca całkowicie i zupełnie. Było z nią coś nie tak, czegoś jej było brak. Będzie tak, jakby Gabriel podążał inną ścieżką, znajdzie ją mniej niż doskonałą, a jego życie z nią będzie niedoskonałe.

- Nie przyszło ci do głowy, że mógł być z inną kobietą, przez wszystkie te lata? Gdzieś tam może mieć inną żonę, a nawet dzieci. - Słowa wymknęły się złośliwie, zanim mógł je powstrzymać.

Jej duże, ciemne oczy błysnęły w nagłym gniewie na tą sugestię. - To jest ponad tobą, Brice- wskazała łagodnie

- Francesca, proszę. Nie rób tego. Brice okrążył jej talię ramieniem, ale ponieważ przyciągnął ją tak blisko, jego ciało było bardzo świadome przekroczenia jakiejś linii.

Od razu poczuła się niekomfortowo, zesztywniała. Mogła poczuć zapach jego wody kolońskiej i chociaż była droga, sprawiła, że nieznacznie przyprawiała ją o mdłości. To było dziwne, zawsze lubiła jego wodę po goleniu, ale teraz myślała tylko o tym, jak pachnie Gabriel, jego piżmowy, samczy zapach. Czy to była część rytuału, wiązania? Czy to sprawia, że nie może dotknąć innego mężczyzny? Czy to był sekret mężczyzn z ich rasy, posiadania ich kobiet? Drżącą ręką przeczesała włosy. Może jest jakiś sposób by rozwiązać to, co związały rytualne słowa. Przecież dokonała niemożliwego, znalazła sposób, aby móc spacerować wśród ludzi w południowym słońcu. Gabriel mógł obrócić to w niwecz, ale to nie zmieniło faktu, że zrobiła coś, czego, żadnemu innemu karpatianowi nigdy się nie udało.

- Nic nie robię, Brice. Nie wiem co robić, więc nie robię niczego. Nie proszę cię byś na mnie czekał. Zawsze ci mówiłam, żebyś znalazł sobie słodką dziewczynę i ustatkował się.

Francesca zaczesała włosy do tyłu, gest zdenerwowania, który rzadko robiła.

- Kocham cię, Francesca - Brice powiedział smutno. - Nie mogę o tobie zapomnieć i znaleźć sobie innej kobiety. Jesteś jedyną, której chcę. Nie twierdzę, że podoba mi się pomysł byłego męża w twoim domu, ale nie chcę, żebyś mnie odrzucała, ponieważ myślisz, że nie możesz tego załatwić.

Francesca potrząsnęła głową - Nie mogę tego załatwić, Brice. Nie masz pojęcia, jaka jestem zdezorientowana. Nie chcę o tym już więcej rozmawiać. Choć, spojrzę na tego twojego pacjenta.

Brice złapał ją za ramię, uniemożliwiając jej wejście do szpitala - Kochasz go?

Francesca powoli wypuściła oddech.

- Jak bym mogła? Przecież tak długo go nie widziałam go. Nie znam go. Nawet nie chcę go od nowa poznać. Wiem jedynie, że jest odważny i podziwiam go jak jeszcze nikogo w całym moim życiu. Zasługuje na przyjemne życie, lecz ja nie chcę być jego częścią.

Brice powiedział po cichu.

- Nie jesteś mu już nic winna. Nie obchodzi mnie to, że był twoim mężem. Mówisz tak jakbyś uważała, iż jesteś mu coś winna, ale to nie prawda. Nie dbam o to czy był tajnym agentem i uratował świat. Nie może po prostu tu wrócić i oświadczyć, że chce cię ponownie.

Gabriel uratował świat, prawdopodobnie więcej niż raz. Ponownie będzie musiał zaryzykować życiem, aby uratować ludzi przed wampirem chodzącym luźno po mieście. Oddał szczęście, rodzinę, emocje i kolory. Nie tylko ryzykował życiem, ryzykował duszą, aby śmiertelni i nieśmiertelni byli bezpieczni. Nie miał prawdziwego życia; nawet jego rasa bała się jego mocy. Był całkiem sam. Gabriel. Jej serce zapragnęło go tak gorąco, jak umysł sprzeciwiał się przeciwko jego kontroli nad nią.

- Gabriel jest inny, Brice. Nie mogę go przed tobą wytłumaczyć. Miałam trudny wieczór, proszę nie mówmy o tym przez jakiś czas. Nie mogę udzielić ci takiej odpowiedzi, jakiej byś chciał abym ci udzieliła, a jeśli dalej będziesz dalej mnie naciskać, będę musiała odpowiedzieć, że nie ma dla nas nadziei. - Potarł pulsujące skronie - Co z twoim pacjentem? Chcesz mojej pomocy czy nie?

Brice potrząsnął głową, próbując ukryć frustrację.

- Dobrze Francesca, niech ci będzie. Odłóżmy ten temat na później, ale chcę byś wyrzuciła go z domu, albo zabrała do jednego ze schronisk. Któreś z nich powinno mieć dla niego łóżko.

Francesca przypuszczała, że Gabriel jest bardzo bogaty. Nie ważne ile czasu spędził pod ziemią, ma ukryty zapas złota, lub czegoś o podobnej wartości. Potomkowie jego klanu zatrzymali jego majątek, czekając na jego powrót. Nawet, jeśli nic nie ma, inni karpatianie podzieliliby się z nim swoimi bogactwami, w powitaniu w swojej społeczności. Dla karpatian bogactwo nic nie znaczy. Z resztą Francesca nie mogła nic zrobić tylko żyć według tych zasad i dzielić z nim to co było jej.

- Poprosiłam go, aby znalazł sobie miejsce tak szybko, jak to będzie możliwe, ale nie mam zamiaru go wyrzucać. Teraz opowiedz mi o swoim pacjencie, albo wracam do domu. - Mówiła to na serio. Jeśli Brice będzie ją dalej naciskał, po prostu odejdzie i nie wróci przez bardzo długi czas

Dziewczynka ma czternaście lat i wygląda, jakby ją potrącił pociąg. Roentgen wykazał, że większość kości w jej ciele jest połamana. Lekarze próbowali ją poskładać, ale nie za bardzo im to wyszło. Jest praktycznie w stanie śpiączki. Patrzy na mnie, ale nic nie mówi. Nawet nie wiem, czy mnie słyszy. Jest w złym stanie. Na plecach ma blizny o dziwnym kształcie, ale szczególnie okropne znajdują się na rękach i ramionach, jakby wielokrotnie walczyła. Wygląda, jakby ciągle uczestniczyła w bitwach. Jej ojciec to brutalny człowiek, przyniósł ją. Był brudny i nie mówił zbyt wiele. Nie ma innych krewnych. Gliny mówią, że jest przestępcą zawodowym, ale nie ma w jego historii nadużycia siły wobec dziecka. Nie możemy mu nic udowodnić, bez rozmowy z dzieckiem, ale ona nie może mówić. Chce ją zabrać do domu, mówi, że jego córka jest upośledzona, ale nie przypuszczam, że to prawda.

Francesca poczuła, jak jej serce wywraca się do góry nogami. Nienawidziła takich rzeczy, walczyła przez wieki, aby zakładać bezpieczne przystanie dla kobiet i dzieci, ponieważ nigdy nie ma ich wystarczająco dużo. Czternaście lat. Czemu ojciec torturuje i wykorzystuje seksualnie jego własne dziecko, podczas gdy jej gatunek tak bardzo się stara, aby zachować przy życiu ich dzieci? Karpaccy mężczyźni chronili kobiety i dzieci za cenę własnego życia. To nie ma sensu, jej serce krwawiło dla biednej nastolatki, której nie ma, kto chronić, od osoby, która powinna kochać ją najbardziej.

- Została wykorzystana seksualnie?

Brice kiwnął głową.

- Na pewno. To dziecko było tak często wykorzystywane, że to aż wzbudza odrazę.

Potrzebujesz mojej pomocy, kochanie? Piękny głos Gabriela zabrzmiał delikatnie w jej umyśle.

- Pokaż mi ją, Brice. - Poinstruowała łagodnie. Dziecko zostało wykorzystywane seksualnie. Zamierzam ją teraz obejrzeć. Brice powiedział, że podejrzewają ojca. Nie myśląc o tym, co robi wysłała mu wszystkie informacje, które uzyskała od Brice'a. Ze mną wszystko będzie dobrze.

Oczekuję, że sięgniesz po mnie, kiedy zajdzie taka potrzeba. Wraz z łagodnym poleceniem była natychmiast zalana ciepłem i wygodą, silne ramiona otoczyły ją, gdy stanęła naprzeciw innej osoby maltretowanej emocjonalnie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
08 Mroczna Legenda Feehan Christine Rozdział 4
Mroczna Legenda Feehan Christine rozdział 7
Mroczna Legenda Feehan Christine rozdział 5
Mroczna Legenda Feehan Christine rozdział 6
Feehan Christine Mrok 08 Mroczna legenda
11 Mroczne Pochodzenie Feehan Christine
Feehan Christine Dark Legend Rozdział 2
Feehan Christine Mroczny Opiekun 09 rozdział 4
Feehan Christine Dark Legend Rozdział 1
Feehan Christine Mroczny Opiekun 09 rozdział 3
Feehan Christine Mroczny Opiekun 09 rozdział 1
Feehan Christine Mroczny Opiekun 09 rozdział 2
Feehan Christine Karpaty 03 Mroczny blask (tłum nieof )
Feehan Christine Mrok 14 Mroczna żądza
Feehan Christine Karpaty 11 Mroczne Pochodzenie Całość
Feehan Christine Mroczny Opiekun 09 prolog cz 2
Feehan Christine Mrok 01 Mroczny książę [Cała PL]
Feehan Christine 11 Mroczne pochodzenie

więcej podobnych podstron