Pośród cieni rozdział II


Rozdział II

Gdy dotarłam już do szkoły, a muszę wspomnieć, że chodzę do najlepszego liceum w mieście, ruszyłam w stronę swojej szafki. Przepychając się przez tłumy kolegów i koleżanek popędziłam aby wziąć kilka najpotrzebniejszych książek.

Kiedy w końcu zdyszana znalazłam się pod klasą, w której za chwilę miała się odbyć historia, od razu przecisnęłam się do moich przyjaciółek. Katie ubierająca się na czarno nie może żyć bez swojego ipoda, na który ma wgrane ulubione kawałki alternatywnego rocka. Niebieskooka Rene, dla której najszczęśliwszym czasem w roku jest pora posezonowych wyprzedaży. I oczywiście Ana moja kumpelka ze szkolnej ławki, z którą mogłyśmy przetrwać najnudniejsze lekcje jedynie wymieniając się najbardziej smakowitymi ploteczkami dotyczącymi życia szkolnego.

- Hej dziewczyny! - Powiedziałam stając obok przyjaciółek.

- Cześć - odparły zgodnym chórem.

- Właśnie porównujemy swoje zadania z matmy - wprowadziła mnie w temat Katie.

- To świetnie - powiedziałam z uśmiechem - bo mi brakuje dwóch podpunktów w trzecim zadaniu i to będzie koniec.

- Mogę zobaczyć twoją prace domową? - zapytała z nadzieją Rene - bo mi to w ogóle nie wychodziło.

Resztę czasu przed rozpoczęciem lekcji spędziłyśmy na wymienianiu się zadaniami. Gdy w końcu zabrzęczał dzwonek, wszystkie miałyśmy wzorowo odrobioną prace domową. Omawiałyśmy jeszcze przygotowania do Dnia Wyzwolenia, a po chwili pojawił się nauczyciel. Pan Jackson jest starszym mężczyzną z szopą siwych włosów na głowie i bardzo wydatnym brzuszkiem.

- Wchodźcie do klasy - zagrzmiał na korytarzu jego głos - tutaj jest klucz.

Uczniowie z cichym pomrukiem skierowali się w stronę sali. W międzyczasie przywitałam się jeszcze z kilkoma znajomymi z klasy, wymieniając się nowymi wiadomościami.

W środku zajęłam miejsce w mojej ławce przy oknie. Wypakowałam potrzebne książki i zeszyty, grzebałam jeszcze w czarnej skórzanej torbie poszukując przyborów do pisania, kiedy profesor Jackson zaczął się rozwodzić nad systemem feudalnym w Europie.

Po chwili zatopiłam się w swoich myślach, wiedząc, że nauczyciel nie pozwoli na rozmowy podczas swoich lekcji i nie mogę poplotkować z Aną.

Zaczęłam wyglądać przez okno. Ludzie przechodzący ulicą nie zwracali na siebie uwagi, każdy pędził w tylko sobie znanym kierunku. Śledziłam ich wzrokiem z wysokości drugiego piętra, na którym znajduje się klasa historyczna.

Nagle moją uwagę przykuł wysoki chłopak, który właśnie pojawił się w moim polu widzenia. Słońce wydobywało delikatne złote refleksy z jego lśniących brązowych włosów, które lekko falowały pod wpływem wiatru. Jego muskularne, choć nie przepakowane, ramiona opinała czarna skórzana kurtka. Przyglądałam mu się zafascynowana.

Z takiej odległości nie widziałam go zbyt dokładnie, ale to co mogłam zauważyć bardzo mi się spodobało. W tej chwili chłopak podniósł wzrok i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Poczułam dziwny prąd przenikający moje ciało.

Nie mogłam oderwać wzroku od tego nieziemsko przystojnego chłopaka. On zwolnił swój krok przyglądając mi się z uwagą. Po chwili ruszył dalej i zniknął za horyzontem.

Siedziałam jak sparaliżowana zastanawiając się, co właściwie się wydarzyło. Nagle poczułam ból w łydce, później okazało się, że to Ana kopnęła mnie pod ławka, chcąc mnie przywołać do rzeczywistości. Za chwilę usłyszałam zirytowany głos pana Jacksona.

- Veronico Julie Garret - profesor ze złością wymówił moje pełne imię - czy doczekam się na twoją odpowiedź? Poświęcisz mi chwilę swojej cennej uwagi?

- Przepraszam - zmieszana zauważyłam, że przygląda mi się cała klasa - ale nie dosłyszałam pytania.

- Nie dosłyszałaś pytania? - powtórzył - wydawało mi się, że mówię dostatecznie głośno i wyraźnie. A może czas na wizytę u laryngologa panno Garret?

Poczułam, że momentalnie robię się czerwona. Palące policzki starałam się ukryć pod rozpuszczonymi włosami, jednak na niezbyt wiele to się zdało.

- Czy mógłby pan powtórzyć pytanie? - speszona ściszyłam glos.

- Oczywiście - powiedział z nutą złości w głosie. - Czy mogłaby pani opisać sytuację kobiet w okresie, który omawiamy?

Zdenerwowana nie mogłam zebrać myśli. W końcu udało mi się wydukać w odpowiedzi kilka słów. Nauczyciel pomęczył mnie jeszcze przez chwilę dodatkowymi pytaniami i nareszcie dał mi spokój. Z ulgą powitałam dźwięk dzwonka.

Jak oparzona zerwałam się z krzesła i wybiegłam z klasy. Od razu popędziłam do damskiej łazienki, znajdującej się na końcu korytarza. Chwiejnym krokiem podeszłam do umywalki, odkręciłam zimną wodę i opłukałam twarz. Z uwagą przyjrzałam się twarzy odbijającej się w lustrze. Ciemne cienie pod oczami zdradzały nieprzespaną noc, ale poza tym wyglądałam w miarę normalnie.

Zmęczona osunęłam się wzdłuż ściany na podłogę. Siedziałam tak przez chwilę z zamkniętymi oczami cały czas myśląc o nieznajomym chłopaku. Uczucie, którego doświadczyłam, gdy nasze spojrzenia się spotkały było mi zupełnie obce. Nigdy nie potrafiłam związać się na poważnie z żadnym chłopakiem. Zawsze czegoś mi brakowało. Ala to niesamowite przyciąganie zawarte w jednym kontakcie wzrokowym…

Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Szybko się podniosłam i przywołałam na twarz radosny uśmiech. Osobą wchodzącą do łazienki okazała się Ana.

- Tu jesteś - powiedziała z widoczną ulgą - wszędzie cię szukamy, a z sali wyskoczyłaś jakby ktoś cię gonił. Co się stało?

- Wszystko w porządku - starałam się brzmieć szczerze - po prostu musiałam skorzystać z ubikacji.

Ana popatrzyła na mnie podejrzliwie.

- Przecież cię znam. Widzę, że cos się dzieje. Na historii zupełnie odpłynęłaś, a tobie się to nie zdarza. Profesor chyba z pięć razy powtarzał swoje pytanie.

- Naprawdę wszystko w porządku. Po prostu zobaczyłam za oknem cos dziwnego i później myślałam o tym.

- Oświecisz mnie co to było? - zapytała moja przyjaciółka, jednocześnie wyjmując z torby tusz do rzęs.

- Właściwie nic ważnego - odpowiedziałam. Tak, jasne. Pomyślałam z drwiną. To był tylko najseksowniejszy chłopak na świecie, pierwszy który zrobił na mnie tak piorunujące wrażenie. Ale to przecież nic ważnego.

Ana przerwała na chwilę poprawianie swojego makijażu i przyjrzała mi się uważnie. Ja tymczasem, starałam się wyglądać zwyczajnie.

- Nie chcesz mówić to nie. Ale ja i tak wiem, że cos musiało się stać. Ale teraz porozmawiajmy o czymś innym. Co zakładasz dzisiaj wieczorem?

Westchnęłam, na szczęście Ana nie mogła zbyt długo skupiać się na jednym temacie. Chwilę później zaczęła się rozwodzić nad naszymi planami na dzisiaj. No tak, kompletnie wyleciało mi z głowy. Rene miała niedawno osiemnaste urodziny, jest od nas starsza o rok, ponieważ później zaczęła chodzić do szkoły. Dzisiaj miałyśmy zaplanowaną małą imprezkę. Tylko my cztery, alkohol i mnóstwo kalorii. Chciałyśmy jakoś uczcić otrzymanie dowodu przez naszą przyjaciółkę.

W tej swobodnej atmosferze dotarłyśmy pod salę, w której za chwilę miała się odbyć nasza następna lekcja. Nagle poczułam w torbie wibracje. Od razu zaczęłam szukać telefonu. Był na samym dnie, wiec musiałam przy okazji wyjąć wszystkie pozostałe rzeczy. Kiedy w końcu znalazłam komórkę okazało się, że to sms od Elle. Szybko go odczytałam.

Hej słońce! Przepraszam Cię bardzo, ale jednak nie spotykamy się dzisiaj po szkole. Jacob przyjechał, wiec zerwałam się z lekcji i siedzimy teraz u mnie w domu. Mam nadzieje, że się na mnie nie gniewasz.

Całuję, Elle

Od razu odpisałam, że się nie gniewam i wyraziłam nadzieję co do ich miło spędzonego czasu. Kiedy wysłałam już wiadomość, pomyślałam o czekającej mnie samotnej drodze do domu. Nie zapowiadało się to zbyt przyjemnie, ale na szczęście miałam ze sobą słuchawki, a na moim telefonie zawsze znajduje się mnóstwo muzyki.

Resztę lekcji spędziłam rozmyślając o moim stroju na wieczór. Jeszcze nie miałam nic gotowego i uznałam, że będę musiała się trochę w tej kwestii wysilić.

Kiedy wyszłam ze szkoły, owiał mnie ciepły, wiosenny wietrzyk. Z nadzieja pomyślałam o zapowiadanym wzroście temperatury. Uwielbiam słońce. Godzinami mogłabym na nim siedzieć i się wygrzewać. Katie śmieje się ze mnie czasami, że jestem jak jej kot, który nie przepuści żadnej okazji do pobycia na słońcu.

Na szczęście udało mi się zdążyć na autobus i już po kilku minutach wysiadałam na swoim przystanku. Kiedy w końcu znalazłam się w domu, zaczęłam przygotowania do wieczornego wyjścia.

Wzięłam szybki odświeżający prysznic, po czym owinięta grubym ręcznikiem wróciłam do swojego pokoju. Tam od razu skierowałam się w stronę ogromnej szafy znajdującej się naprzeciwko okna.

Przez cały ten czas starałam się nie myśleć o tajemniczym nieznajomym, którego widziałam dzisiaj na historii. Pomimo licznych wysiłków odwrócenia uwagi, moje myśli uparcie krążyły wokół tamtego przystojniaka. Ciągle wspominałam blask jego włosów i zastanawiałam się jaki kolor miały jego tęczówki. Z odległości jaka nas dzieliła nie mogłam tego dostrzec. A może tak bardzo skupiłam się na odczuciach, które mnie ogarnęły, gdy spojrzał w moim kierunku, że nie zarejestrowałam barwy jego oczu?

Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do pokoju.

- Proszę - powiedziałam, nie do końca zdając sobie z tego sprawę.

Drzwi uchyliły się lekko i pojawiła się moja mama. Jesteśmy do siebie bardzo podobne. Ta sama figura, włosy, tylko oczy nas różnią. Moje są piwne, a jej mają barwę błękitnego nieba.

- Cześć kochanie - powiedziała na powitanie, rozglądając się po moim pokoju. Kiedy jej wzrok spoczął na moich ubrania porozrzucanych w całym pomieszczeniu, pokręciła z dezaprobatą głową - wychodzisz dzisiaj wieczorem?

- Tak. Wspominałam ci, że idziemy świętować dowód Rene - oczywiście zapomniałam dodać, że prawdopodobnie wrócę do domu nad ranem i będę nieźle pijana. Ale tego to już wiedzieć nie musiała. I tak zawsze bardzo się martwiła.

- W takim razie nie będziemy czekać na ciebie z kolacją. Baw się dobrze - podeszła do mnie i ucałowała w czoło. Poczułam lekkie wyrzuty sumienia, że nie będę się zachowywała dokładnie tak jakby sobie tego życzyła, ale szybko je stłumiłam. Nie chciałam aby cokolwiek zakłóciło mi radość z tego wyjścia.

- Jasne, nie martw się o mnie, postaram się nie wrócić zbyt późno - mama tylko się uśmiechnęła i już po chwili jej nie było.

Z westchnieniem zaczęłam znowu przeglądać moje ubrania. Po kilku minutach uznałam, że nadeszła pora na zakupy.

Zajmę się tym w weekend - pomyślałam.

W końcu zdecydowałam się na niezawodny zestaw. Założyłam czarne dopasowane rurki i czarną bluzkę na ramiączkach z delikatną koronka przy dekolcie. Do tego dodałam jeszcze wysokie szpilki, też oczywiście czarne.

Następnie zajęłam się makijażem i włosami. Mocniej podkreśliłam oczy czarną kredką i pogrubiającym tuszem. Na usta nałożyłam jedynie nawilżający balsam, pozwalając by pozostały naturalne. Z fryzurą czekało mnie więcej pracy. Zwykle proste kosmyki, postanowiłam zakręcić w delikatne loki.

Kiedy ułożyłam już włosy, dokładnie przejrzałam się w lustrze. Efekt był całkiem niezły, wiec zadowolona wyszłam z pokoju.

Na korytarzu wpadłam na Jake'a.

- Wow, siostra, ale z ciebie laska - powiedział z uznaniem - kim jest ten szczęśliwiec?

- Umówiłam się z dziewczynami - z początku nie zrozumiałam o co mu chodzi.

- A ja już myślałem, że w końcu idziesz na randkę - mimowolnie pomyślałam o chłopaku, który zrobił dzisiaj na mnie takie wrażenie. Zaczęłam się zastanawiać jak by to było iść z nim na randkę. Od tych myśli oderwał mnie głos brata - Halo? Ziemia do Nikki?

- To, że ty chodzisz na randki średnio pięć razy w tygodniu nie oznacza, że każdy ma tak rozbudowane życie osobiste - odgryzłam się.

Jake tylko się uśmiechnął.

- Nic nie poradzę na to, że jestem taki przystojny. Każda dziewczyna chce się ze mną umówić, a ja nie mogę ich zawieść - miał rację, chociaż jest moim bratem, muszę przyznać, że jest bardzo przystojny. Wiele moich szkolnych koleżanek błagało mnie o zaproszenie do domu tylko po to, aby na niego popatrzeć.

- Nie bądź taki pewny siebie - powiedziałam - ja już muszę lecieć.

- Baw się dobrze siostra. I poderwij jakieś ciacho - zaśmiał się jeszcze i już po chwili zniknął w swoim pokoju.

Pokręciłam głową. Bardzo kocham brata, ale to jak traktował dziewczyny i ogólnie związki, działało mi czasem na nerwy.

Kiedy w końcu dotarłam na miejsce spotkania z przyjaciółkami wszystkie już czekały. Powitały mnie komplementami skierowanymi pod moim adresem.

- Nikki, wyglądasz niesamowicie - pochwaliła mnie Rene.

- Tak. Jak tylko wejdziemy, męska część sali padnie na twój widok - dorzuciła Katie.

- Dzięki - powiedziałam lekko zawstydzona taka ilością miłych słów - idziemy?

- Jasne - entuzjastycznie wykrzyknęła Ana - już nie mogę się doczekać. Tak dawno nie tańczyłam.

- Właśnie - przytaknęłam - dzisiaj skupiamy się na dobrej zabawie bez żadnych problemów.

Roześmiane weszłyśmy do klubu. Od razu ogłuszył mnie dźwięk muzyki. Był to oczywiście jakiś najnowszy hit list przebojów. Razem zajęłyśmy miejsca przy jedynym pusty stoliku, a Rene poszła po drinki.

Rozejrzałam się zafascynowana. Wiele osób tańczyło na parkiecie. Pragnęłam jak najszybciej do nich dołączyć. Może i nie jestem mistrzynią tańca, ale straszną przyjemność sprawia mi poruszanie się w takt muzyki.

Niedługo potem pojawiła się Rene z naszymi zamówieniami. Szybko opróżniłyśmy zawartość szklaneczek i podążyłyśmy w stronę tańczących. Na parkiecie porwał mnie tłum i już za chwilę ruszałam się razem z innymi.

Resztę wieczoru spędziłam na parkiecie bawiąc się z przyjaciółkami. Cały czas ktoś nas prosił do tańca. Robiłam sobie tylko małe przerwy na kolejne porcje alkoholu.

Kilka godzin później zmęczone, ale i zadowolone z wieczoru, wyszłyśmy z klubu. Na dworze panowała już noc. Szybko sprawdziłam zegarek w mojej komórce. Wskazywał 4.30. Chłodne powietrze nieco mnie otrzeźwiło. Pożegnałam się z przyjaciółkami i ruszyłam swoja stronę. Jako, że nie miałam już żadnego autobusu zrezygnowałam z taksówki i postanowiłam się przejść. Po jakichś dziesięciu minutach usłyszałam za sobą odgłos kroków. Przestraszona zatrzymałam się i zaczęłam nasłuchiwać. Panowała idealna cisza, zakłócana tylko czasami przez przejeżdżające nieopodal samochody.

Idiotka - pomyślałam o sobie ze złością - za dużo wypiłam i teraz mam omamy.

Po chwili jednak odgłos się powtórzył. Był głośniejszy i rozlegał się z jakby bliżej. Zamarłam przerażona.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pośród cieni rozdział VIII
Pośród cieni rozdział V
Pośród cieni rozdział I
Pośród cieni rozdział III
Pośród cieni rozdział VII
Pośród cieni rozdział VI
kurs html rozdział II
mikroekonomia rozdział II (3 str), Ekonomia
Rozdziały I II
Rozdział II[1]
konstytucyjne ksiazka2005 rozdzial II[1], Prawo konstytucyjne
Rozdział II
Rozdzial II Nessie
opr umk 041029b, Rozdział II
Rozdzial II Brytyjska szkola analityczna. Zaoczni.
Rozdział II Rzymskie?finicje prawa, systematyzacje prawa i pojęcia prawne
ROZDZIAŁ II
Łobocki Rozdział II

więcej podobnych podstron