PAMIĘTNIKI WAMPIRÓW HUNSTERS MOONSONG ROZDZIAŁ5


ROZDZIAŁ 5

Słońce świeciło bardzo jasnym blaskiem. Bonnie osłaniała oczy jedną ręką i rozglądała się niespokojnie dokoła, kiedy szła przez dziedziniec do księgarni. Długo nie mogła zasnąć w nocy po ich powrocie do pokoju. Co, jeśli jakiś szalony człowiek polował w kampusie?

-Jaki jasny dzień- powiedziała sama do siebie- Wszędzie są ludzie. Nie ma się czego bać. Jednak złe rzeczy mogą się przydarzyć nawet w biały dzień. Dziewczyny mogą zostać zwabione do samochodu przez szalonego człowieka albo uderzone w głowę i przewiezione do jakiegoś podejrzanego miejsca. Potwory czają się nie tylko w nocy. Po tym wszystkim, jak poznała kilku wampirów, którzy przechadzali się dookoła w ciągu dnia cały czas... Damon i Stefan jej nie przerażali, ale były też inne dzienne potwory.

-Chociaż raz chciałabym czuć się bezpiecznie- pomyślała tęsknie.

Zbliżała się do terenu zabezpieczonego poprzedniej nocy przez policję.

Studenci stali w pobliżu w grupach dwu- lub trzyosobowych, rozmawiając ze sobą ściszonym głosem. Bonnie obserwując czerwonawo- brązowe plamy w poprzek drogi, przypominające krew, przyspieszyła kroku, by je ominąć. Usłyszała szelest w krzakach. Bonnie przyspieszyła jeszcze bardziej, wyobrażając sobie dzikie oczy napastnika ukrywającego się w zaroślach i rozejrzała się nerwowo. Nikt nie patrzył w jej kierunku. Czy ktoś jej pomoże, jeśli zacznie krzyczeć?

Zaryzykowała spojrzenie do tyłu na zarośla- może powinna rzucić się do ucieczki?- i zatrzymała się zażenowana wściekłym biciem serca. Urocza mała wiewiórka wyskoczyła niepewnie spod gałęzi. Wciągnęła nosem powietrze, a następnie przecięła ścieżkę i wskoczyła na drzewo za policyjną taśmą.

- Szczerze mówiąc, Bonnie McCullough, jesteś kretynką- Bonnie mruknęła do siebie.

Facet przechodzący obok niej usłyszał ją i parsknął śmiechem, a Bonnie oblała się rumieńcem z wściekłości.

W tym czasie dotarła do księgarni i zdążyła już zapanować nad swoim rumieńcem. Mając cerę typową dla osoby rudej, jej gwałtowne uczucia widoczne były albo poprzez bladość albo czerwienienie się jej skóry. Przy odrobinie szczęścia uda jej się kupić książki bez upokorzenia się po raz kolejny.

Bonnie poznała księgarnię podczas wczorajszych zakupów, ale nie od strony znajdujących się w niej książek.

Dziś jednak miała już listę potrzebnych książek i musiała się w nie zaopatrzyć. Ona nigdy nie była wielkim fanem szkoły, ale może w College będzie inaczej. Zdecydowanie odwróciła się od błyszczących przedmiotów i skierowała się ku podręcznikom. Wykaz książek był okropnie długi. Znalazła opasły tom podręcznika psychologii z poczuciem satysfakcji: to na pewno pomoże jej w zdiagnozowaniu jej przyjaciół. Jako student pierwszego roku Anglistyki miała w programie ogromną ilość powieści do przestudiowania, więc zaczęła wędrować przez sekcję fikcji, wyciągając „Czerwone i czarne”, „Oliver Twist”, „Wiek niewinności” z półek, które mijała. Krążyła w poszukiwaniu reszty podręczników, mając zamiar do rosnącego stosu książek dodać „Do Latarni morskiej” i zamarła.

Zander. Piękny, piękny Zander z wdziękiem buszował miedzy półkami, jego biało-blond głowa pochylała się nad książką. Nie zauważył jej jeszcze, więc Bonnie natychmiast schowała się z powrotem do poprzedniego przejścia. Oparła się o ścianę, dysząc ciężko. Poczuła, jak jej policzki oblewają się gorącym rumieńcem. Ostrożnie wyjrzała zza rogu. Nie zauważył., wciąż uważnie coś czytał. Dzisiaj miał na sobie czarną koszulkę, a jego włosy lekko kręciły się na karku. Jego twarz wyglądała na smutną z tymi wspaniałymi niebieskimi oczami ukrytymi pod długimi rzęsami i nie było śladu po wspaniałym uśmiechu. Miał ciemne cienie pod oczami.

Pierwszym odruchem Bonnie była chęć ucieczki. Równie dobrze mogła znaleźć książkę Wirginii Wolf jutro, przecież nie musiała jej przeczytać dzisiaj. Naprawdę nie chciała, żeby Zander pomyślał, że go śledzi. Byłoby lepiej, gdyby spotkał ją gdzieś, gdzie nie zauważyłaby go. Jeśli ją zauważy, będzie tym zaciekawiony.

Poza tym, może nie był zainteresowany Bonnie. Może to był rodzaj zalotów, kiedy na nią wpadł i omal nie powalił ją na ziemię. Co, jeśli był po prostu uprzejmy? Co, jeśli wcale nie pamięta Bonnie?

Nie, lepiej tym razem odpuścić i poczekać, aż będzie lepiej przygotowana na to spotkanie. , Na litość Boską, nie miała nawet zrobionej kreski na powiekach. Bonnie zebrała myśli i zdecydowanie zaczęła się wycofywać.

Ale z drugiej strony…

Bonnie zawahała się. Wtedy coś zaiskrzyło między nimi, czyż nie? Poczuła coś, kiedy ich oczy się spotkały. I uśmiechnął się do niej, jakby naprawdę zauważył ją, mimo roztargnienia i wzburzenia.

I co z decyzją, jaką podjęła dzień wcześniej, kiedy wracała z tej samej księgarni? Jeśli ma stać się wspaniałą, pewną siebie, wychodzącą z cienia przyjaciółek osobą, nie powinna uciekać za każdym razem, kiedy spotka chłopaka, który jej się podoba.

Bonnie zawsze podziwiała sposób, w jaki Elenie udawało się zdobyć to, czego pragnęła. Elena po prostu poszłaby za nim i nic nie stanęłoby jej na przeszkodzie.

Kiedy Stefan po raz pierwszy pojawił się w Fell's Chuch, nie chciał mieć nic wspólnego z Eleną, a już na pewno nie chciał wpaść jej w ramiona i zacząć niesamowity, wieczny romans. Ale Eleny to nie obchodziło. Ona chciała mieć Stefana nawet, gdyby miałoby ją to zabić.

I, cóż, tak naprawdę ją to zabiło.

Bonnie zadrżała. Potrząsnęła głową delikatnie. W każdym razie, jeśli chcesz znaleźć miłość, nie możesz bać się próbować, czyż nie?

Uniosła podbródek z determinacją. Przynajmniej nie będzie więcej zawstydzona. Jej policzki były zimne, prawdopodobnie była blada, jak bałwan, ale przynajmniej nie była zawstydzona. A to już coś.

Zanim zdążyła zmienić zdanie po raz kolejny, ruszyła szybkim krokiem w kierunku, gdzie stał Zander zatopiony w lekturze.

-Cześć!- powiedziała, a jej głos brzmiał lekko piskliwie.

-Zander!- spojrzał w górę, a niesamowity, piękny uśmiech pojawił się na jego twarzy.

- Bonnie!- powiedział entuzjastycznie- Cześć, cieszę się, że Cię widzę. Myślałem o Tobie.

- Naprawdę?- Bonnie spytała i natychmiast miała ochotę skopać się za jej podekscytowany ton głosu.

- Tak- powiedział miękko- Naprawdę- patrzył jej głęboko w oczy swymi niebiańsko-błękitnymi oczami- Chciałem zdobyć Twój nr telefonu.

- Naprawdę?- ponownie spytała Bonnie i tym razem nie przejmowała się już, jak brzmi jej głos.

- Jasne- powiedział. Szurał stopą do dywanie, jakby się nieco denerwował i ogromne ciepło rozlało się po wnętrzu Bonnie. Był zdenerwowany, rozmawiając z nią!

- Tak się zastanawiałem- kontynuował- może moglibyśmy coś zrobić kiedyś razem. To znaczy, jeśli masz ochotę.

- Oh- rzekła Bonnie- To znaczy, tak! Mam ochotę. Jeśli Ty masz.

Zander znów się uśmiechnął i było tak, jakby to miejsce, w którym teraz stali rozświetliło się. Bonnie musiała uważać, żeby się nie zatoczyć, taki był wspaniały.

- To może w weekend?- zapytał Zander i Bonnie poczuła się tak lekko, jakby mogła
unosić się w powietrzu, uśmiechnęła się.

Meredith wysunęła lewą stopę i podniosła prawą piętę, poruszając się w tył, trzymając ręce w górze, po czym gwałtownie odrzuciła pięści w ruchu blokującym. Potem przesunęła nogę bokiem do przodu i uderzyła z pięści lewej ręki. Kochała ćwiczyć taekwondo. Każdy ruch był częścią choreografii, a jedyną rzeczą do zrobienia było ćwiczyć w kółko, aż do osiągnięcia najwyższej precyzji i kontroli. Taekwondo było sztuką perfekcji, a Meredith uwielbiała być perfekcyjna.

Najwspanialszą rzeczą było to, że kiedy będzie dla niej to wszystko tak naturalne, jak oddychanie, będzie przygotowana na wszystko. Będzie w stanie przewidzieć kolejny ruch przeciwnika i będzie mogła kopnąć lub uderzyć nawet bez zastanawiania.

Odwróciła się szybko, zablokowała wysoko prawą rękę i nisko lewą. To były przygotowania, Meredith to wiedziała. Jeśli będzie przygotowana na tyle, żeby wyczuć kolejny ruch bez konieczności angażowania mózgu, będzie mogła ochronić siebie i innych.

Kilka tygodni temu, kiedy ona i jej przyjaciele byli atakowani przez upiora, a ona skręciła
kostkę, tylko Stefan był w stanie obronić Fell`s Chuch.

Stefan, wampir.

Meredith automatycznie zacisnęła usta, kiedy wyrzucała w przód swoja prawą nogę, przyjęła pozycję tygrysa i zablokowała lewą rękę.

Lubiła Stefana i ufała mu, naprawdę, ale wciąż…

Potrafiła wyobrazić sobie, jak pokolenia Sulezów .przewracałyby się w grobach, przeklinając ją, gdyby się dowiedzieli, że odeszła zostawiając swoich zdanych na niebezpieczeństwo bezbronnych przyjaciół jedynie z wampirem. Wampiry były wrogami.

Nie Stefan, oczywiście. Wiedziała, pomimo całego tego jej szkolenia, że może zawsze liczyć na Stefana. Damon, to inna sprawa. Jakkolwiek przydatny był Damon w kilku bitwach, jakkolwiek uprzejmy i szczerze mówiąc dość miły w ostatnich tygodniach, Meredith nie potrafiła mu zaufać. Ale jeśli będzie trenowała ciężko, jeśli będzie doskonaliła się jako wojownik, nie będzie musiała. Poruszyła się w prawo i wyrzuciła prawą rękę.

- Niezłe uderzenie- rzekł głos za nią.

Meredith odwróciła się i zobaczyła krótkowłosą afro amerykankę opierającą się o drzwi sali ćwiczeń i obserwującą ją.

-Dzięki- powiedziała Meredith zaskoczona.

Dziewczyna wkroczyła do pokoju.

- Kim jesteś?- spytała- czarny pas?

- Tak- odparła Meredith i nie mogła nie dodać z dumą- W taekwondo i karate.

- Hmm…- powiedziała dziewczyna, a jej oczy rozbłysły- Ja trenuję taekwondo i aikido. Nazywam się Samantha. Szukam partnera do sparingu. Zainteresowana?

Pomimo niedbałego tonu, Samanta gorliwie wymachiwała nogą, a psotny uśmiech czaił się w kącikach jej ust i Meredith zmrużyła oczy.

- Jasne- odparła z lekkością- Pokaż, co potrafisz.

Samanta uśmiechnęła się szeroko. Zrzuciła buty i weszła na matę. Stanęły twarzą w twarz, oceniając siebie nawzajem. Była o glowę niższa od Meredirh, szczupła, ale żylasta i umięśniona i poruszała się z gracją, jak kot. Oczy dziewczyny zdradzały, że była pewna, iż z łatwością pokona Meredith. Myślała, ze Meredith jest jedną z tych amatorów, którzy mają opanowaną teorię i technikę, ale nie mają instynktu prawdziwej walki.

Meredith znała ten rodzaj wojowników dobrze, poznała go dość dobrze na zawodach. Jeśli tak myśli Samanta o Meredith, będzie zaskoczona.

- Gotowa?- zapytała Samanta. Na skinienie Meredith, natychmiast przystąpiła do ataku uderzając pięścią, jednocześnie okręcając się na przeciwnej stopie dookoła, próbując zmieść Meredith. Meredith zareagowała instynktownie, blokując uderzenie, robiąc unik , potem sama zrobiła wykop, którego Samanta uniknęła uśmiechając się z przyjemnością.

Wymieniły jeszcze kilka ciosów i kopnięć i Meredith była pod wrażeniem. Ta dziewczyna była szybka, szybsza niż większość zawodników, z którymi Meredith miała do tej pory do czynienia, nawet od tych na poziomie czarnego pasa. Była też znacznie silniejsza, niż na to wyglądała.

Była jednak zbyt zarozumiałą, agresywną zawodniczką; pośpiech, z jakim wyprowadziła swój pierwszy cios pokazał wszystko. Meredith mogła wykorzystać to zarozumialstwo przeciwko niej. Samanta przeniosła ciężar ciała i Meredith wykorzystując moment, wykonała szybki wykop piętą i trafiła w udo Samanty. Tamta zachwiała się nieco i Meredith znalazła się szybko poza jej zasięgiem.

Twarz Samanty natychmiast się zmieniła. Była teraz coraz bardziej zła, Meredith mogła stwierdzić, że także osłabiona. Zmarszczyła brwi, usta zrobiły jej się wąskie, podczas gdy Meredith celowa utrzymywała obojętny wyraz twarzy. Nogi i pięści Samanty poruszały się szybko, ale straciła tym samym na dokładności. Meredith przygotowała się do ponownego ataku, próbując wyprowadzić swoją przeciwniczkę z równowagi kierując się w stonę rogu, jednocześnie blokując ciosy Samanty. Kiedy była niemal osaczona zablokowała ramieniem pięść Samanty, powstrzymując ją przed całkowitym wyprowadzeniem ciosu i podcięła swoją stopą stopy Samanty. Samanta potknęła się i upadła ciężko na matę. Leżała i po prostu patrzyła na Meredith przez chwilę, z oszołomioną twarzą, a Meredith uniosła się nad nią zaniepokojona. Jeśli skrzywdziła Samantę? Czy dziewczyna z wściekłości zaatakuje ją?

Wtedy twarz Samanty rozkwitła w szerokim, promiennym uśmiechu.

- To niesamowite!- powiedziała- Czy możesz mi pokazać ten ruch?



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
PAMIĘTNIKI WAMPIRÓW HUNSTERS MOONSONG ROZDZIAŁ6
PAMIĘTNIKI WAMPIRÓW HUNSTERS MOONSONG ROZDZIAŁ 4
PAMIĘTNIKI WAMPIRÓW HUNTERS MOONSONG ROZDZIAŁ 3
Pamiętniki Wampirów Powrót o Zmierzchu Rozdział 12
L J Smith Pamiętniki wampirów 06 Uwięzieni ROZDZIAŁ 1 2
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 14
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 38
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 30
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 34
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 21
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 42 i EPILOG
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 37
Smith Lisa Jane Pamiętniki Wampirów 05 Powrót o zmierzchu [rozdzia 6]
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 25
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 7
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 8
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 23
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 13
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 17

więcej podobnych podstron