Jerzy Szaniawski, Dwa teatry


Jerzy Szaniawski „Dwa teatry”

I AKT Do dyrektora przychodzi Laura, która przynosi mu śniadanie, kożuszek do kawy wkłada troszczy się o niego, wie, że wrócił późno. Opowiada o śnie (dyrektor ma swój kajecik na sny wszystkich): w białej willi, z dyrektorem na werandzie, z błękitnego nieba zaczyna padać deszcz - kolory ważne w jej snach, pytania, czy maluje w dzieciństwie - prawie psychoanaliza. Woźny (Matkowski) chce zaliczkę, aby ją dostać prosi o wyjaśnienie snu (dziecko, a oni z żoną starzy już), podlizuje się mówiąc, że u nich w teatrze najważniejszy jest autentyzm i realizm - dyrektor sam wypłaca pieniążki.

Autor sztuki przychodzi: rzecz o inżynierze, który wysadza miasto w powietrze, by stanęło nowe, a jego dziewczyna ginie pod gruzami - dyrektor boi się, że zbyt brutalne; dyrektor gada, gada, a autor odpowiada zawsze jednym słowem, obojętny na odmowę, żegna się. Dyrektor sprawdza, czy Montek da radę zbudować do tego scenografię (oczywiście); teraz w teatrze wystawiana jest „Powódź”. Przychodzi młody Chłopiec - zawsze zjawia się w deszczu, przynosi nową sztukę, poprzednia zawsze były odrzucane, ale on się nie zraża; teraz króciutka „Gałąź kwitnącej jabłoni” (Dyrektor każdego przyporządkowuje do szkoły, pierwszy: katastrofista, drugi - liryk). Zwierza, że matka była aktorką, wciąż śniła o teatrze - dyrektor natychmiast oferuje mu pożyczkę - ten odrzuca, mówiąc, że lubi ten gest. Opowiada, że kupił dziewczynce pierścionek, bo wpatrywała się w szybę jubilera, szedł z samotna kobietą za pogrzebem - podoba mu się ten gest, podejrzewa, że jego ojciec był wielkim panem, stąd ta wielkopańskość. Dyrektor: „utwory pańskie nie będą grana w żadnym teatrze świata”. Wchodzi Lizoletta, zatapiają z Chłopcem wzrok. Rozmawiają o Chłopcu z deszczu - Lizoletta nie chce przejrzeć tego o gruzach, ale czyta „Gałąź” - mówi, że może ją grać np. taki obrazek w antrakcie. Dyrektor żali się, że krytykują jego teatr, że nie podoba się jego „Zwierciadło”. Lizoletta mówi, że na zawsze będzie grała tu, choć zdaje sobie sprawę z ograniczeń, które narzuca przybrana konwencja, wie, że widz czasem będzie musiał przekroczyć w interpretacji te granicę faktów Dyrektor wyznaje, że ją kocha.

II AKT Próba: za kurtyną odsłania się kurtyna teatru „Małe Zwierciadło” - na próbie generalnej słychać odgłosy naprawiania dachu. Sztuka w jednej odsłonie pt. „Matka” - pokój leśniczego, jednocześnie jadalnia i gabinet, duże okno, widoczny ośnieżony las, matka przy stole łuska groch, wchodzi Pani w futrze, wesoła, prosi o gościnę, bo pociąg nie może jechać przez śnieg i stanął w lesie. Gospodyni częstuje, rozmawiają o córce kobiety, która jest nauczycielką, będzie miała dziecko niedługo (Pani zachwyca się jedzeniem). Matka jest wdową, mieszka u zięcia od 4 lat, męża zabili kradnący drzewa. Pani mężatka, ale bezdzietna, zauważa pianino Erarda, bardzo dobre, tylko raz takie widziała - to zięcia Tomasza Łaniewskiego, Pani zdziwiona, znała go, studiował prawo. Stara mówi, że ona też ją poznanej - jej fotografia była w szufladzie zięcia. Dzieci dzwonią, że będą zaraz, matka sugeruje, żeby Pani wyszła, córka przy niej to pliszka przy papudze. Stara czyta w myślach, jest nazywana wiedźmą. Wie, że zięć - Leśniczy tęskni do czegoś innego, o lesie mówi, że jest piękny i uspokaja, inaczej niż miejscowi. Jedzie, córka widziała, że ktoś był, bo mignęły sanki. Matka tłumaczy o pociągu, zięć proponuje, że pojadą z żoną zobaczyć co się stało po obiedzie. Zięć widzi otwarte pianino - powtarza melodię graną przez Panią. Córka płacze, wie, że mężowi jest ciężko z nimi. Stają oboje w oknie i patrzą w dal. Matka tryumfuje.

„Powódź” - poddasze wiejskiego domu, drabina, słoma, dziecko w kołysce, klatki z kurami, korytko. Anna i Andrzej, woda wciąż przybiera, każe zapakować kobiecie dziecko do korytka i puścić na wodę. Widzą w dali łódkę, wołają - ze słomy podnosi się Ojciec, chce zabrać kurki, śpiewa dziecku, beztroski. Andrzej każe ratować się matce i dziecku, daje im dokumenty, weksel. Na łodzi jest jeszcze miejsce dla Andrzeja, bo potrafi wiosłować, ale łódź się kolebie już, bo przypływa z kompletem ludzi. Ojciec nie chce puścić łodzi, Andrzej bije go wiosłem - woda podchodzi już pod brodę starca.

IIIAKT Duża sala w suterenie - porozrzucane rekwizyty Teatru małego zwierciadła. Dyrektor siedzi w fotelu, przychodzi Laura, przenieśli się do nowego miejsca, jest mało ludzi do pomocy, nie ma elektryczności, jak gotować. Dyrektor nawet nie pyta, co się jej śniło - złoty kosz z purpurowymi różami, Murzyn z błękitnym frak. Matkowski mówi, że ich aktorzy zajęli się pomaganiem żonom, po wyjściu kobiety oznajmia, że ta się kocha w Dyrektorze, wyrzuca mu, że wszyscy wiedzą, że mięknie na opowieści snów i wyłudzają od niego pieniądze w ten sposób. Z rozmowy o ludziach, który się bili, zginęli itp. Można uznać, że ten akt dzieli wojna. Dyrektor zasypie, przychodzi Chłopiec z deszczu, który mówi, że wita Dyrektora u siebie, proponuje porozumienie w sprawie planu otwarcia teatru, tu już jest teatr od dawna - na wyższej płaszczyźnie grają kawałek „Krucjaty dziecięcej” Chłopca z deszczu: młodzi chłopcy w chełmach i mundurach, przychodził Chłopiec do dyrektora, bo dopiero w jego teatrze postaci ożywały, widzowie mieli do nich jakiś stosunek. Przychodzi Dyrektor Drugi: przedstawia się jako dyrektor Teatru Snów, który jest w tym miejscu właśnie, teatr zainteresuje Dyrektora, bo jest badaczem snów, proponuje mu obejrzenie spektaklu „Małego Zwierciadła”, były grane te same spektakle, ale ich dalsze ciągli, trochę inaczej. Pojawiają się Matka, która wyrzuca Pani, że pojawia się, przez nią jej córka płacze. Dyrektor zdziwiony, bo u niego to Matka, stojąca na straży szczęścia córki wygrała. Leśniczy i Andrzej siedzą obok siebie: pierwszy widzi ciągle swoją byłą, drugiego prześladuje głos ojca wołającego pomocy. Dyrektor znów zdziwiony. Drugi Dyrektor komplementuje jego teatr jako mądry, praktyczny, celowy, będzie jeszcze święcił tryumfy, ich jest wynurzony z dziwacznej perspektywy, mglisty, ale mają tę przewagę, że obnażają wszystkie uczucia. Słychać głos skrzypka, który podobno umarł, a tu gra. Dyrektor też dołączy do trupy, która jest u Drugiego Dyrektora. Jest tu i Lizoletta: dyrektor zrozpaczony, przecież nie chciała zginąć pod gruzami, Dyrektor kona. Laura, Montek i Matkowski patrzą na niego przez otwarte drzwi.

Interpretacyjka wg. Krystyny Starczewskiej + Jerzy Szaniawski



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
J Szaniawski Dwa teatry
Szaniawski- gotowy, DWA TEATRY - JERZY SZANIAWSKI
Jerzy Szaniawski wypowiedź na temat teatruw dramacie Dwa teatry doc
dwa teatry szaniawski
Opracowanie, Dwa teatry, Żeglarz
dwa teatry, Lit. pol. po 1918 roku
Dwa teatry, Szkoła
IV.6 Realistyczny dramat o tematyce współ. Jerzy Szaniawski, IV
JERZY SZANIAWSKI
Jerzy Szaniawski
Jerzy Szaniawski Edyta
Jerzy Szaniawski
ROZPRAWKA 48 Matka,Jerzy Szaniawski
Jerzy Kwiatkowski Dwa słowa o poezji Krynickiego(1)
Żeglarz Jerzy Szaniawski
Jerzy Pogonowski Dwa paradygmaty metalogiki Materiały pomocnicze do wykładów 2 5
LP X XII Szaniawski Jerzy Żeglarz

więcej podobnych podstron