06 skandal zla


VI. Gnoza jako usprawiedliwienie Boga

Poszukując odpowiedzi na pytanie „skąd zło?”, rozpatrujemy różne tradycje myślowe, religijne i filozoficzne. Ich odpowiedzi są bardzo różne. Teraz zapoznamy się z odpowiedzią o bardzo radykalnym charakterze - gnozą. Krótko mówiąc, jest to pewien nurt myślowy, jaki ukształtował się na przełomie epoki Starego i Nowego Testamentu. Nie był to nurt wywodzący się z judaizmu, czy z chrześcijaństwa, aczkolwiek blisko ocierał się o te dwie tradycje i czasami w nie wnikał. Dawniejsi pisarze chrześcijańscy traktowali gnozę jako herezję chrześcijańską. Teraz wiemy, iż początki gnozy są zupełnie inne. To niezwykle wielokształtny i zróżnicowany ruch, mający swoje korzenie przede wszystkim w obecnym Iranie, czyli Persji. Doszedł tam do głosu dualizm, przekonanie o tym, że światem rządzą dwa pierwiastki: dobry i zły.

Gnostycyzm to konkretne doktryny, które szczególnie rozwinęły się w II i III wieku po Chrystusie. Najogólniej wyróżnia się jego dwa typy: irański i syryjsko-egipski. Gnostycyzm irański głosił odwieczne przeciwstawienie oddzielnie istniejących dwóch zasad świata. Nieco inny charakter ma gnostycyzm syryjsko-egipski, gdzie dualizm jest wynikiem procesu, który w tajemniczy sposób dokonał się w samym bóstwie. Bóstwo emanowało, czyli wyłaniało z siebie kolejne byty, aż do takiego, który przeciwstawił się pierwotnemu Bogu.

Badacze próbowali określić rdzeń myślowy gnozy, znaleźć ośrodkowy mit, pozwalający na wyróżnienie doktryny gnostyckiej spośród innych. Uczestnicy bardzo ważnego dla badań nad gnozą kongresu naukowego, jaki odbył się w Messynie w 1966 roku doszli do wniosku, że najbardziej istotne w niej jest przekonanie o obecności „boskiej iskry” w człowieku, która wyłoniła się z boskiego świata i wpadła w świat materialny, naznaczony zmiennością, a więc narodzinami i śmiercią, ale jeżeli się obudzi, przypomni sobie, kim jest, ma szansę powrotu do pierwotnego istnienia. W drugiej części wykładu omówię Hymn o perle, dzieło najprawdopodobniej syryjskiego pisarza z drugiej połowy II wieku, podejmujące ten wątek.

Dualizm niesie w sobie jasną odpowiedź na pytanie, czym jest zło. Zło to ciemny, rządzony przez złego Boga świat, przede wszystkim materialny. Powiedzmy jednak kilka słów o podstawowych założeniach gnozy. Interesować nas będzie raczej pewien typ podejścia do rzeczywistości, niż szczegóły historyczne. Sama nazwa pochodzi od greckiego gnosis - „poznanie”. Ale żeby zrozumieć, o jaki typ poznania tutaj chodzi, przyjrzyjmy się innym formom poznania. Są to: theoria, czyli poznanie racjonalne, rozumne (tak jak ujmował to Platon) oraz pistis, co po grecku oznacza wiarę, źródło poznania religijnego dla Żydów i chrześcijan. Gnosis przeciwstawia się pistis, czyli poznaniu przez wiarę, która polega na zaufaniu objawiającemu się Bogu. Różni się też od theorii. Theoria jest bezinteresowna, prowadzi do bezinteresownego zachwytu, płynącego z poznania. Natomiast poznanie głoszone przez gnozę służy zbawieniu człowieka poprzez znalezienie odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania, stawiane sobie przez ludzi: kim jesteśmy, kim byliśmy, dlaczego zostaliśmy rzuceni w świat? Czy istnieje nadzieja na jakieś wybawienie? Gnoza jest więc poznaniem religijnym, ponieważ wszystkim, którzy ją przyjmują, daje nadzieję ostatecznego ocalenia.

Aby zrozumieć, na czym to ocalenie polega, trzeba zobaczyć, w jaki sposób gnoza postrzega Boga, świata i człowieka. Wiemy już, że zasadniczym rysem myśli gnostyckiej jest dualizm. Dualizm Boga i świata, a także ostatecznie człowieka i świata. Boskość jest całkowicie pozaświatowa, obca światu. Większość nurtów gnostyckich głosiła przekonanie, że Bóg nie stworzył świata. Świat jest dziełem ciemnych potęg, stworzonych przez Boga, zbuntowanych archontów, którzy trzymają go z daleka od Boga. Bóg jest całkowicie transcendentny, to znaczy całkowicie wykracza poza świat, jest ukryty przed wszystkimi bytami stworzonymi przez archontów i zupełnie niepoznawalny dla naturalnego rozumu. Aby go poznać, trzeba dostąpić nadzwyczajnego objawienia. A nawet wtedy, gdy człowiek to objawienie przyjmie, nie sposób go przeniknąć i adekwatnie wyrazić. A więc Bóg jawi się jako daleki, niepoznawalny, nie pozostający w żadnej relacji ze światem, niedostępny.

Świat rządzony jest przez archontów, demiurgów, którzy go stworzyli i właściwie cały stanowi olbrzymie więzienie dla ducha. A w tym więzieniu najbardziej ponurym karcerem jest ziemia, scena ludzkiego życia. Nad ziemią roztaczają się jeszcze sfery kosmiczne, otaczają ją z zewnątrz. Mnożono ilość tych sfer, które przedstawiano jako „czapy” nasadzone na ziemię, oddzielające człowieka od Boga. Te obrazy miały wyrażać stopień oddalenia człowieka od Boga. O tym, że niektóre szkoły gnostyckie były zaznajomione z literaturą biblijną, świadczy nadawanie archontom imion Boga Starego Testamentu: Adonai, Elohim. Każdy z tych archontów jest władcą we własnej sferze.

Człowiek według gnozy składa się z ciała, duszy i ducha (sarks, psyche i pneuma). Ma też jakby podwójną genezę: jest z wysokości i z niskości. Jest światowy i pozaświatowy. Nie tylko ciało (sarks), ale i dusza (psyche) jest dziełem demonicznych mocy, które utworzyły ciało i ożywiły je własną siłą psychiczną. Na tyle, na ile człowiek jest cielesny i psychiczny, na tyle podlega żywiołom tego świata i kierowany jest przez los, gwiazdy, planety. Ale w jego wnętrzu istnieje jeszcze coś, co pochodzi z wysoka. To pneuma - boska iskierka, uwięziona w świecie. Ciało i psychika to więzienie dla ducha. Jeżeli człowiek nie otrzyma z wysoka światła poznania, nie wie, że posiada ducha. Jest jak pijany ignorant. Z ignorancji może obudzić go jedynie wiedza, owa gnosis, której sens i znaczenie jest nie tylko poznawcze, ale także zbawcze, egzystencjalne.

Skoro cała wiedza ma służyć zbawieniu, to możemy dalej zapytać, jak to zbawienie jest rozumiane? Jaka jest możliwość wyrwania się z tego więzienia, do którego zostaliśmy wtrąceni? Trzeba przyjąć ową gnosis, owo światło z wysoka. Poznanie nie jest wynikiem wysiłku ludzkiego umysłu, jest wiedzą podarowaną, objawioną. Jej pierwszy cel to obudzenie człowieka, by przypomniał sobie, skąd jest, kto jest jego ojcem, kto jest właścicielem jego pneumy, jego ducha, tej boskiej iskierki. To obudzenie powoduje, że człowiek jest w stanie porzucić życie cielesne i psychiczne na rzecz życia pneumatycznego. Pneumatyczny znaczy duchowy. Jakie przynosi to konsekwencje w sferze etycznej? Gnoza, poznanie budzące w ludziach pamięć ich boskiego pochodzenia, sprawia, że pneumatycy są oddzieleni od wielkiej masy głupców chodzących po świecie. Moralność gnostycka opiera się na wrogości w stosunku do świata i pogardzie w stosunku do dóbr materialnych. Wszystkie wysiłki skierowane są na wyrwanie się ze świata.

Gnostyk jest albo ascetą, albo libertynem. Asceta niszczy ciało przez posty, umartwienia, głodzenie się. W niektórych średniowiecznych praktykach gnostyckich jedną z form odchodzenia z tego świata była endura, czyli zagłodzenie się na śmierć. Praktykowali ją katarzy i albigensi. Równie skutecznym sposobem było niszczenie ciała przez rozpustę. Pneumatykowi bowiem wszystko wolno. Jego duch jest uwolniony i nie musi stosować się do przepisów prawa narzuconych człowiekowi. Prawo jest jedną z form zniewolenia jednostki, rodzajem kajdan, jakie archonci nań nałożyli.

Spróbujmy w skrócie przedstawić schemat wizji świata zaproponowany przez gnozę. Wszystko rozpoczyna się pierwotną emanacją. Jest ona różnie opisywana. Mówi się o rozdzieleniu boskości, rozdwojeniu, rozpierzchnięciu się jej części, co powoduje wyłonienie się z niej innych światów. Ta emanacja prowadzi do dezintegracji. Człowiek odkrywa, że jest właśnie taki „zdwojony”, zarazem materialny i boski. Nosi w sobie boską iskrę, wtłoczoną w powłokę cielesną, która jest mu nienawistna, a przede wszystkim stanowi źródło zła i cierpienia. Ponieważ dezintegracja jest mocno powiązana z emanacją, i ponieważ demiurgowie-archonci są tworzycielami świata, można powiedzieć, że dla doktryn gnostyckich stworzenie świata równa się grzechowi pierworodnemu. To, że jesteś, jest przez ciebie niezawinionym, ale jednak grzechem. Widać to zwłaszcza po skutkach, albowiem jesteś rozbity, rozdarty, zdezintegrowany. O ile myśl biblijna przedstawiała człowieka jako przyjaciela Boga i Boga jako przyjaciela człowieka, który przechadza się po raju, a człowiek dopiero w wyniku buntu staje się wygnańcem, tutaj człowiek jest wygnańcem w wyniku samego faktu swego zaistnienia. Dopiero gnosis pozwala człowiekowi na powrót, czyli reintegrację.

Pora pochylić się nad samym problemem zła w gnozie. Świat jest zły, bowiem nie jest dziełem Najwyższego Boga. W takim razie nie można tego Boga oskarżyć o zło, ani postawić Go przed sądem, jak chciał Hiob. Nie można obarczać Boga odpowiedzialnością za cierpienie niewinnych i istnienie zła. Świat jest dziełem jakiegoś bóstwa pomniejszego rzędu, pośrednika, demiurga. Stąd wynika, iż teologia gnostycka zawierała w sobie elementy teodycei, czyli usprawiedliwienia Boga. Bóg Najwyższy jest niewinny, ponieważ nie ma nic wspólnego z tym światem. Jest całkowicie transcendentny, jest Otchłanią (Bythos), tajemnicą. Klemens Aleksandryjski, wielki uczony chrześcijański, przytacza słowa jednego z gnostyków, Bazylidesa: Wszystko, tylko nie obarczanie Opatrzności złem. Przyznam się, że zdanie to wydaje mi się dość zagadkowe, bowiem w samym terminie „Opatrzność” jest już zawarta relacja Boga do świata. Tym nie mniej widać tu bardzo wyraźną tendencję usprawiedliwienia Boga przez zarysowanie Jego absolutnej transcendencji.

Z zachowanych zapisów znamy słowa Szymona Maga, wspomnianego w Dziejach Apostolskich. Są to odpisy cytatów z jego pism, których całość nie przetrwała do naszych czasów. Głosił on następujący pogląd: Bóg, który stworzył niebo i ziemię i wszystko, co do nich należy, nie jest Najwyższym Bogiem. Najwyższy Bóg to inny Bóg, niepoznawalny, nienazywalny, można powiedzieć, iż jest Bogiem Bogów. Ale to inny stworzył świat i inny Bóg nadał mu prawa.

Co było przyczyną emanacji wiodącej do dezintegracji? Różne szkoły gnostyckie w różny sposób odpowiadały na to pytanie. Na przykład gnoza walentyniańska głosiła, że niezgłębiona boskość, Pra-Ojciec, Głębia, Bythos, emanuje, czyli wyłania z siebie kolejne, pneumatyczne, duchowe byty. Ostatnią z nich jest Sophia, Mądrość. To paradoksalna nazwa, bowiem wszelkie zło wzięło początek z jej ignorancji. Zbuntowała się i chciała pojąć, kim jest Pra-Ojciec. Chcąc zrozumieć to, co przekracza jej możliwości, Sophia, ostatnia sfera boskości, popada w ignorancję i brak formy. Ogarnięta ciemnością ignorancji, zaczyna kierować się namiętnościami, rzuca się w poszukiwanie światła, które z niej uciekło i wyłania z siebie demiurga, który ostatecznie tworzy świat, aby uwięzić iskry boskości, rozproszone w wyniku pra-kosmicznej katastrofy. Szalona potęga tego demiurga zasadza się na tym, iż jest on jednocześnie potężny i głupi. Nie ma nic gorszego niż połączenie tych dwóch rzeczy. Trzeba wielkiej siły, mocy i walki, aby wyrwać się z tego więzienia, jakie stanowi nasze ciało i powrócić do świata pierwotnego.

Przejdźmy teraz do Hymnu o Perle, który będzie dobrą ilustracją naszych rozważań. Jego tłumaczenia dokonał Czesław Miłosz. Jak sam uczciwie przyznaje, nie jest to tłumaczenie akademickie, to znaczy nie umożliwia nam ściśle filologicznego poznania tekstu źródłowego. Jest to tłumaczenie poetyckie, ale na nasz użytek wystarczy. Oto pierwszy fragment: Kiedy byłem dzieckiem w domu Ojca mego, w Królestwie, radowałem się, żyjąc w bogactwie i wspaniałości. Tak rysuje się początek: bohater przebywa w Królestwie, w domu Ojca, który oznacza tu „królestwo Najwyższego”. Ale żyje tam jako małe dziecko, które cieszy się z bogactwa i wspaniałości, jednak jeszcze nie zdobyło świadomości, jeszcze nie wie, kim jest, choć zażywa już swojej pełni. Jest to pełnia pierwotna, która musi zostać poddana próbie. I dopiero gdy z tej próby, przebytej zwycięsko, powróci, otrzyma na nowo szatę chwały.

Aż moi rodzice wysłali mnie daleko z naszej ojczyzny, ze Wschodu, dając mi na drogę ze skarbca brzemię duże, ale do dźwigania lekkie. Ciekawe, że Wschód jest miejscem, w którym znajduje się pierwotne Królestwo. Znajdujemy tu ogromną ilość symbolicznych określeń, bez wyjaśnienia których wszystko staje się niezrozumiałe. Bohater otrzymuje jakby pokarm, wiatyk na drogę, który ma mu służyć jako umocnienie, gdy przyjdzie czas próby. Zdjęli ze mnie suknię chwały, w którą ich miłość mnie była oblekła i płaszcz z purpury tak utkany, że był w sam raz na mnie. Szata księcia to jest jego najgłębsze ja, jego najgłębsza istota, jego pamięć o rodzicach, o kraju, z którego wyszedł. W irańskiej doktrynie Awesty wierzono, że umarłemu ukazuje się zaraz po śmierci jego własna świadomość religijna w postaci pięknej dziewczyny. Hymn mówi: Biegnę na spotkanie tego obrazu i mój obraz biegnie na moje spotkanie. Całuje mnie ona i obejmuje, jak gdybym powracał z długiej niewoli. Księciu odebrano tę szatę, aby mógł wyruszyć w drogę.

Teraz bardzo ważne zdanie: I wypisali w moim sercu, abym nie zapomniał: „Zstąpisz do Egiptu i przyniesiesz Perłę, która leży pośrodku morza owinięta cielskiem ziejącego smoka, a wtedy włożysz znowu twoją suknię chwały i płaszcz, i razem z twoim bratem, naszym namiestnikiem, odziedziczysz Królestwo. Nakaz zstąpienia do Egiptu jest wyraźnym nawiązaniem do biblijnego rozumienia Egiptu jako domu niewoli. Ciekawe, że gnoza przejęła Egipt jako symbol świata materialnego. Persowie kojarzyli Egipt ze światem zmarłych i kultem demonów. Stąd cytowane przez jednego z pisarzy starochrześcijańskich powiedzenie gnostyków: wszyscy ignoranci, którzy nie znają gnozy są Egipcjanami. Dalej: pośrodku morza natrafiamy na ciało smoka. Morze, w świadomości Bliskiego Wschodu, poza pierwotnym chaosem, było siedliskiem największego niebezpieczeństwa. Smok to babilońska Tiamat, bogini pierwotnego Chaosu, którą Marduk (dobry bóg) zwyciężył, rozcinając na pół i stwarzając w ten sposób świat. Świat ukształtował więc dobry Bóg, ale uczynił go z resztek Chaosu, z resztek smoka. W morzu schowana jest Perła. Perła jest tu jednym z obrazów boskiej iskry, która istnieje w człowieku, spętana chaotycznym cielskiem i chaotyczną psychicznością.

Wyruszyłem ze Wschodu i schodziłem w dół, mając za towarzyszy królewskich wysłańców, bo droga była niebezpieczna i trudna, a ja młody na taką podróż. Bohater schodzi więc na dół z tego mitycznego, szczęśliwego, boskiego Wschodu. To nie jest tylko opis trasy turystycznej, lecz obrazowa forma emanacji, zstępowania z wysokości w niż. Przekroczyłem granice Maiszanu, gdzie zbierają się kupcy ze Wschodu i przybyłem do kraju Babel i wszedłem w mury miasta Sarbug. Napotykamy znów termin biblijny, jakim jest Babel, wieża, którą budowali ludzie, chcąc dosięgnąć Boga. Miasto Sarbug było miastem granicznym. Stamtąd udałem się w dół, do Egiptu i moi towarzysze pożegnali się ze mną. Książę musi sam stawić czoła niebezpieczeństwu, samotnie przejść próbę. Poszedłem prosto do smoka i zatrzymałem się w gospodzie obok jego gospody, czekając aż zaśnie i będę mógł zabrać mu Perłę. Sam jeden, trzymając się osobno, byłem obcy wśród bawiących w gospodzie, ale zobaczyłem kogoś z mego plemienia, pięknego i wdzięcznego młodzieńca, syna królów. Przywiązał się do mnie, a kiedy wyjawiłem mu po co tam się znalazłem, ostrzegł mnie przed Egipcjanami i towarzystwem nieczystych. Mamy tu krótkie wyjaśnienie tego, co znaczy być człowiekiem-pneumatykiem: jestem obcy, ponieważ jestem inny od „bawiących w gospodzie”. Obcy to ten, który nie jest stąd, przychodzi skądinąd. Nie rozumie bawiących się tutaj ludzi, ale oni także nie rozumieją jego. I następne spostrzeżenie: gnostycy są czyści. Świat to oberża, w której weselą się głupcy nie mający pojęcia, czym on tak naprawdę jest. Książę określa spotkanego w oberży gnostyka jako „pięknego” i „wdzięcznego”.

Ale pokusa jest wielka. Ja jednak ubrałem się w ich szaty, aby nie podejrzewali mnie, że przychodzę z innych stron szukając perły i nie pobudzili przeciwko mnie smoka. Bohater postępuje na pozór roztropnie, ale kieruje nim lęk. Chce być jak inni, by go nie podejrzewali. Szuka uzasadnienia swojego postępowania: gdyby został rozpoznany, ludzie pobudziliby smoka przeciwko niemu i to on by zwyciężył. Ale rozpoznali, że nie jestem z nich, mimo iż przebrałem się i chciałem udawać, że jestem jak oni. Świadczyli mi grzeczności i mieszali chytrość z napojem i dali mi spróbować ich mięsiwa. Wtedy zapomniałem, że jestem synem Króla i służyłem ich królowi. Miłosz bardzo ładnie ujął to „mieszanie chytrości z napojem”. Książę uległ zapomnieniu. Stracić pamięć znaczy tyle, co stracić tożsamość. Nasz bohater zapomniał, skąd jest i dokąd zmierza. Zapomniał, że jest synem Króla. Zapomniałem o Perle, po którą posłali mnie rodzice. Dla ciężkości ich pokarmu zapadłem w głęboki sen. Życie somatyków i psychików jest snem. Obżerają się mięsem, mieszają chytrość z napojem i zapadają w głęboki sen. Powyższe stwierdzenie zawiera bardzo głęboką diagnozę człowieka i życia.

Moi rodzice wiedzieli co działo się ze mną i martwili się o mnie. Ogłoszono w naszym Królestwie, że wszyscy mają zebrać się u naszych bram. I królowie oraz książęta kraju Partów i wszyscy wielcy Wschodu uradzili co robić, abym nie został w Egipcie. I napisali do mnie list, a każdy z wielkich podpisał się swoim imieniem. A oto treść listu: Od Ojca twego, króla królów, i od matki twojej, władczyni Wschodu, i brata twego, naszego namiestnika, tobie, naszemu synowi w Egipcie, pozdrowienie. Zbudź się i wstań ze swego snu i pojmij słowa naszego listu. Przypomnij sobie, że jesteś synem Króla: zważ, w czyją służbę niewolną wstąpiłeś, pamiętaj o Perle, dla której wyruszyłeś do Egiptu. Przypomnij sobie twoją suknię chwały, miej w pamięci twój świetny płaszcz, abyś mógł je oblec i przyozdobić się nimi, aby twoje imię czytano w księdze bohaterów i abyś razem z bratem twoim, naszym namiestnikiem, odziedziczył Królestwo. List w tym wypadku to nic innego, jak boskie objawienie, boska wiedza, która jest przypomnieniem. Dotyczy ono dwóch rzeczy: pochodzenia (przypomnij sobie, skąd jesteś) i tego, co człowiek ma uczynić (przynieść Perłę). Niby poseł był list ten, zapieczętowany królewską ręką przeciwko złym siłom, synom Babelu i nieposłusznym demonom Sarbug. Wiedza gnostycka ma licznych wrogów. Świat bowiem to teren walki synów światłości z synami ciemności. Ów list wzbił się w kształcie orła, króla ptaków i leciał aż usiadł przy mnie i cały stał się mową. Na jego głos zbudziłem się i wstałem ze snu, wziąłem go, ucałowałem, złamałem jego pieczęć i zacząłem czytać. Jak to, co nosiłem wypisane w sercu były słowa listu. Objawienie jest przyniesieniem jakiejś nowiny. Ale tę nowinę rozpoznajesz dlatego, że nosisz ją już w sobie: dlatego, że jesteś dzieckiem Króla, masz w sobie iskrę Ojca. A więc list budzi cię tylko, abyś przypomniał sobie o Perle, po którą cię posłano. Przypomniałem sobie, że jestem królewskim synem i że moja dusza urodzona w wolności tęskni do swoich.

Obudzenie wymaga podjęcia decyzji. Rzuciłem czary na straszliwego, ziejącego smoka i sprowadziłem na niego sen wymawiając nad nim imię Ojca mego, imię naszego namiestnika i imię mojej matki, królowej Wschodu. Zabrałem Perłę i wyruszyłem w drogę powrotną do domu mego Ojca. Bohater przeszedł więc przez etap emanacji, dezintegracji, a teraz wchodzi w reintegrację, wstępuje na drogę powrotną. Zrzuciłem z siebie ich plugawe i nieczyste szaty i zostawiłem je za sobą w ich krainie. Pozbywa się wszystkiego, co go zbrukało, co kazało mu zasnąć. Przede mną leciał list, który mnie zbudził. Ten list jest niczym anioł, który najpierw przynosi jakąś wieść, a następnie prowadzi naszego księcia jaśniejąc przed mymi oczyma i swoim głosem uśmierzał mój strach i swoją miłością zachęcał. Podróż powrotna jest bowiem ogromną pracą, wymagającą przezwyciężania wielu przeszkód i przeciwności.

Moją suknię chwały, którą kiedyś nosiłem i mój płaszcz, który mnie kiedyś okrywał moi rodzice posłali na moje spotkanie przez zaufanych skarbników. Kiedy zobaczyłem suknie, nagle wydała mi się lustrzanym podobieństwem mnie samego. Widziałem, że jestem w niej cały i że ona cała jest we mnie, że byliśmy w rozłące a przecie jednym i tym samym, tak samo ukształtowani. Szata chwały to najgłębsza, duchowa rzeczywistość boska. I obraz Króla królów był na niej przedstawiony wszędzie i cała mieniła się od poruszeń tajemnej wiedzy. I dostojna w swoich ruchach cała dąży ku mnie i z rąk niosących ją spieszy, abym ją wziął, a mnie też moja miłość pobudziła i biegłem ku niej, aby ja przyjąć. Oto re-integracja, powrót, spełnienie, dotarcie do celu, który jest w gruncie rzeczy źródłem. I tak wstąpiłem w bramę powitań i uwielbień (...) Przyjął mnie z radością Ojciec, byłem w nim w jego Królestwie i wszyscy jego słudzy chwalili go dźwiękiem muzyki za to, że jak obiecał, przybyłem na dwór Króla Królów i przyniósłszy Perłę ukazałem się z Nim razem.

Czym jest zło? Jest to materialny świat stworzony przez demiurga. Jakie jest wyjście? Wyjście to przypomnienie przez tajemną, duchową wiedzę, kim jestem (dzieckiem Króla), jakie mam zadanie (przynieść Perłę) i ku jakiemu celowi zmierzam: ku ponownemu zjednoczeniu w wyższym świecie, w którym już archonci i demiurgowie nie rządzą, lecz rządzi Niewyrażalny, Niewypowiedziany i prawdziwie panujący.

7



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
08 skandal zla, filozoficzne
09 skandal zla, filozoficzne
05 skandal zla, filozoficzne
Skandal zla-Schopenhauer-Kant, filozofia, Kant
03 skandal zla, filozoficzne
02 skandal zla, filozoficzne
07 skandal zla, filozoficzne
01 skandal zla, Antropologia
04 skandal zla
2013 06 23 Skandaliczne zachowanie Jugendamtu
06 Saga o Ludziach Lodu Dziedzictwo zła
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 06
MT st w 06
CUN cz II 23 06 07 komentarz dla studentów
06 BIOCHEMIA lancuch odechowy 2id 6260 ppt
Kosci, kregoslup 28[1][1][1] 10 06 dla studentow
06 Kwestia potencjalności Aid 6191 ppt
06 Podstawy syntezy polimerówid 6357 ppt
06

więcej podobnych podstron