Smt 3 Nauka Zachodu


SMT 3. Materiały

Nauka Zachodu

Literatura:

Grażyna Grajewska, Maski dziejopisarstwa, Gniezno 2002.

Mieczysław Albert Krąpiec, U podstaw rozumienia kultury, Lublin 1992 (tegoż, Dzieła, t. XV).

Nowak, Metodologia

Naturwissenschaft, Geisteswissenschaft, Kulturwissenschaft. Einheit - Gegensatz - Komplementarität?, hg. von Otto Gerhard Oexle, Göttingen 1998.

Bertrand Russell, Mądrość Zachodu, przekład W Jacórzyński i M. Wichrowski, Warszawa 1995.

Nauka i metoda

Nowak o metodzie

„Metoda to tyle, co określony, powtarzalny i wyuczalny sposób — schemat lub wzór — postępowania, świadomie skierowanego na realizację pewnego celu poprzez dobór środków odpowiednich do tego celu”. Metodą naukową można nazwać „pewien określony sposób postępowania”, którego celem jest „realizacja pewnego celu czy pewnej kategorii celów poznawczych w nauce”.

Z kolei zachodzi pytanie o to, czym jest nauka? Udzielana na to pytanie odpowiedź zawsze była uwarunkowana kontekstem historycznym i kulturowym. Ogólnie można powiedzieć, że do nauki należą zarówno określone sposoby, które znajdują zastosowanie w racjonalnym badaniu otaczającej nas rzeczywistości, jak też i suma wiedzy, którą przyjmuje się za „naukową”. Wiedza nie podlega weryfikacji jako całość. Czyni się to bowiem w ramach specjalizacji naukowych, a w ich ramach specjaliści dokonują sprawdzenia procedur badawczych i uznania na tej podstawie określonych założeń i przeświadczeń na temat określonego odcinka rzeczywistości. Nauka zatem dzieli się na dyscypliny badawcze, które konstytuują twierdzenia czy też systemy powiązanych ze sobą twierdzeń. Jednym ze sposobów określania całościowych procedur i systematyzacji myślowych na temat badanego odcinka rzeczywistości jest określenie ich jako „paradygmaty” lub konstelacje zbiorowych przekonań. Wiedza naukowa jest na ogół przedstawiana jako pewna, stała i niezmienna.

Zanim przejdziemy do krytyki poznania naukowego już teraz chciałbym podkreślić zmienność w podejściu w formułowaniu zasad rządzących historią nauki. Zagadnienie to ukazuje m. in. Wojciech Wrzosek.:

„Tak więc, potraktowanie nauki jako nieautonomicznej rzeczywistości kulturowej, to moim zdaniem podstawowa różnica, jaka zachodzi między nieklasyczną historią nauki a klasyczną. Prekursorami i dzisiaj już klasy­kami nieklasycznej historii nauki są m.in. Max Scheler, Karl Mannheim, Ludwik Fleck, Georges Canguilhem, Thomas Kuhn, Michel Foucault. Przy czym, pamiętamy, że każdy historyk nauki ma prawo do swych klasyków, może selekcjonować i hierarchizować tradycję na swój sposób.

Klasyczna, tradycyjna historia nauki zdaje się koncentrować swoją uwagę na tym, co stanowi specyfikę poznania naukowego względem in­nych form refleksji poznawczej i pozapoznawczej. Wskazuje na odrębność nauki i jej wewnętrzne cele i zasady postępowania poznawczego, których przestrzeganie stanowi powód jej sukcesów. Ponieważ za rozwój nauki od­powiedzialne są jej wewnętrzne mechanizmy (logiczno-metodologiczne), to one same tłumaczą kolejne pojawiające się odkrycia, teorie, idee.

Kluczowym - jak mi się wydaje motywem dla rozważanego rozróż­nienia miedzy klasycznym a nieklasycznym podejściem do dziejów nauki zdaje się być stosunek do prawdy. Jeśli historia nauki ufundowana jest na klasycznym jej rozumieniu tj. takim, które pojmuje prawdę jako wartość ponad historyczną, ustanawianą jako zgodność myśli z tzw. rzeczywistością pozamyślową od niej niezależną, to wówczas historia nauki jest historią podążania ku owej tożsamości, bądź odkrywania jej. Relacja nauka a tzw. rzeczywistość poznawana staje się kluczowym problemem klasycznej hi­storii nauki. Za rzeczywistość poznawaną przez daną naukę uznaje tę, która opisywana jest przez współczesne teorie i koncepcje naukowe. One to bowiem jego zdaniem opisują ją taką jaka ona jest. W tym kontekście minione koncepty naukowe interpretowane są jako bądź to odległe od prawdy, błędne, bądź jako przeczuwające ją, zmierzające ku niej, odkry­wające ją częściowo itp.

Odmienne podejście pojawia się na arenie historii nauki wtedy, gdy prawda relatywizowana jest historycznie i staje się kulturowym konstruktem.

Te dwa fundamentalne podejścia ustanawiają odmienne pola kategorialne historii nauki. Nieklasyczną historia nauki wyprowadza rozważania o dziejach nauki w świat, w którym prawda nie jest ostateczną kategorią wyznaczającą i porządkującą sens ludzkich zabiegów poznawczych. Sama staje się historyczną zmienną.”

Oczywiście trudno to przekonanie podzielać bezkrytycznie w stosunku do całej nauki. Dlatego niezawodności wiedzy naukowej próbuje się z reguły dowieść w ramach poszczególnych dyscyplin badawczych. Prowadzi to do daleko idącej specjalizacji i dzielenia nauki na coraz węższe odcinki. Proces ten nie jest niczym, poza względami racjonalnymi, ograniczany. Dyscyplinę badawczą wyróżnia się na tej podstawie, że ma ona swoją dziedzinę, którą poddaje naukowej obserwacji oraz odpowiednie dla osiągnięcia tego celu metody. Na przykład w medycynie powstały szczegółowe jej dyscypliny, takie jak epidemiologia, reumatologia, ortopedia, laryngologia, urologia, ginekologia i wiele innych; w geografii powstała geografia fizyczna, a w jej ramach przykładowo hydrologia, geologia; geografia gospodarcza, a w jej ramach m. in. demografia. Przedmiot poznania i metody pokrewnych dyscyplin wzajemnie się zazębiają. Lekarze muszą mieć orientację w chemii, geografowie w naukach ścisłych, politolodzy w historii. W nauce obowiązuje jawność procedur. Wszelkie badanie musi się poddać intersubiektywnej kontroli. Dlatego powinno być udokumentowane, a przesłanki poddane gruntownej weryfikacji już przez samego wykonawcę badania, który zobowiązany jest do oceny i ustosunkowania się nie tylko do argumentów przemawiających za jego poglądem, ale też nie może kryć słabości swych twierdzeń i wątpliwości. Nauka opiera się więc na badaniu, czynności, która nie zna granic i barier. Każde twierdzenie i każda teoria dąży do maksymalnie ścisłego poznania. Dawniej powszechnie obowiązywał pogląd, że wiedza oparta na doświadczeniu i racjonalnej interpretacji jest trwała i niezmienna. Dziś do normą staje się zaznaczenie, że osiągnięte wyniki odpowiadają aktualnemu stanowi wiedzy. Zakłada się tym samym, że badanie będzie kontynuowane i przyniesie mniej lub bardziej posuniętą rewizję aktualnego poglądu.

Nauki formalne

Nowak: „W naukach tych wymaga się, aby poszczególne twierdzenia czy cafe teorie były udowodnione przez wykazanie — w sposób formalnie, logicznie czy matematycznie, kontrolowalny — iż wynikają one dedukcyjnie z pewnych innych twierdzeń już udowodnionych lub też z pewnych założeń naczelnych zwanych aksjomatami. Natura przedmiotu tych nauk jest ciekawym zagadnieniem filozoficznym — ale spraw tych rozważać tu nie będziemy, jako że sami ich przedstawiciele nie są zgodni co do tego, czy badają oni byty ,jakoś istniejące realnie" czy też jedynie pewne twory myślowe. W każdym razie stosowane w nich metody uzasadniania twierdzeń i teorii to różne schematy rozumowań dedukcyjnych”. Rozumo­wania te są niezawodne, oczywiście o ile spełniają wewnętrzne warunki danej dyscypliny formalnej.

Za Gajewska, Maski, s. 12:

Do interpretacji i oceny wydarzeń, zarówno w sferze przyrodniczej jak i społecznej, odwołujemy się do autorytetu nauki. Jednak dziś wiadomo, że nie istnieje ona w jakiejś sferze wolnej od uwarunkowań kulturowych, społecznych [czy także gospodarczych]. Według M. Foucaulta nauki społeczne odgrywają istotną rolę w umacnianiu władzy, w budowaniu przekonania o jej uniwersalnym charakterze czy nawet niezbędności. Stosunki pomiędzy władzą i społeczeństwem tworzą przestrzeń dla wiedzy, wiedzy służącej rządzącym. Każde społeczeństwo tkwi pośród różnego typu dyskursów. Uważane są one za prawdziwe, „ponieważ zostały stworzone ośrodki, dzięki którym sankcjonuje się prawdę i opracowuje mechanizmy, które umożliwiają odróżnianie prawdy od fałszu”. Dążenie do prawdy, jest `ustalanie' jest pożądaną przez społeczeństwo wartością. [problem polega jednak, ze obok siebie istnieją różne oczekiwania prawdy, drogi do jej dochodzenia i wreszcie same prawdy.]

1. Nauka Zachodu

O wyjątkowości nauki nowoczesnej Zachodu

Daston Lorraine 1998:

Zerwanie nauki z teologią dokonało się w wyniku długotrwałych przemian w zakresie umysłowości w okresie XIII-XV w. Ogólny bilans tych przemian przyniósł przekonanie, że kwestie wiary i poznania naukowego są w pełni oddzielne, a co za tym idzie, poznanie naukowe ma charakter ziemski i świecki. Mimo to zakładano, że nie powinno być ono sprzeczne z wiarą. Tu należy nadmienić, że nauka ciągle nie mogła uwolnić się do więzi religijnych i teologicznych. Uczeni wielokrotnie dochodzili do wyników badawczych, które nie dawały się pogodzić z wywodami teologów. W takich sytuacjach dominującą postawą było dążenie do przezwyciężenia zaistniałych sprzeczności. Z reguły niestandardowe i nowatorskie wyniki badawcze starano się pogodzić z religijnym obrazem świata i objawieniem.

W czasach nowożytnych, w XVII-XVIII w., panowało przekonanie, że nauki przyrodnicze powinny mieć odniesienie do kultury i wartości ogólnospołecznych.

Pod koniec XVIII i w ciągu XIX w. rozwinęły się nauki przyrodnicze, zbudowaną w nich empirię uznano za wzór naukowego badania. Pozytywiści stworzyli utopijną wizję o organizowaniu życia społecznego na podstawach ściśle naukowym (w ich własnym rozumieniu). Rządy powinni sprawować inżynierowie i naukowcy. Niebawem jednak, jeszcze w XIX w. i w następnym, doszło do nadużyć w zakresie

Kraniometrii (metoda pomiaru czaszek, część antropometrii),

eugeniki (od eugenes -dobrze urodzony) zespół poglądów i metod mających na celu poprawienie gatunku ludzkiego; w sferze biologicznej, cech psychicznych (np. zdolności), jak i moralności. Celem e. jest ustalenie i utrwalanie warunków pozwalających na rozwój dodatnich cech dziedzicznych i ograniczenie ujemnych (zwłaszcza chorób dziedzicznych). Właściwie do szeroko pojętej eugeniki można zaliczyć poradnictwo genetyczne, świadome rodzicielstwo, walka z alkoholizmem i chorobami wenerycznymi i wiele innych. Najwięcej nadużyć ma tu do odnotowania nazizm).

Do grona wybitnych eugeników można od biedy zaliczyć Michaela Jacksona. Zaproponował on Whitney Houston współpracę nad poczęciem wspólnego potomka, przyszłego geniusza muzycznego. Niestety, Whitney bardziej ufa tradycyjnym metodom.

i łyssenkoizmu (od Łysenko, twórcy pseudonaukowych teorii w biologii i rolnictwie, głównie krzyżowanie gatunków roślin i zwierząt i miraże nadzwyczajnych efektów).

Refleksja nad nauką jest obecnie uprawiana przy rozumieniu jej jako dziedziny kultu­ry. Oczywiście jest wiele definicji kultury. W tym momencie możemy przyjąć, że na kulturę składają się wszelkie przejawy świadomej działalności człowieka. Jednakże samo założenie, że nauka stanowi dziedzinę kultury, jest zbyt ogólnikowe. Należy je rozpatrywać z punktu widzenia specyfiki Zachodu. Nauka nowożytnego Zachodu została wyodrębniona z kultury wcześnie, bo już w epoce oświecenia. Co więcej, naukę przeciwstawiono kulturze. Na tej podstawie można wyodrębnić przeciw­stawiane sobie, ukazujące istotę problemu takie pary, jak: nauka - religia, nauka - sztuka, nauka - ideologia...

Dla zrozumienia dwóch najważniejszych i fundamentalnych postaw w teorii nauk istotne znaczenie ma nawiązanie do tradycji wywiedzionych jeszcze z filozofii starożytnej.

[Według Bertranda Russella, w systemie platońskim doświadczenie zmysłowe rozumiane jest prosto, jako wzajemne postrzeganie postrzegającego i postrzeganego. Każdemu ze zmysłów odpowiada właściwa mu dziedzina. Związki zachodzące pomiędzy tym, co przekazują poszczególne zmysły, wymagają koordynacji i uporządkowania przez władzę nadrzędną, czyli duszę (umysł)].

Cyt.: „Platońska" strategia badań zmierza, ogólnie biorąc, do uznania przezroczystości świata i bezpośredniej dostępności prawdy, przyj­muje podmiotowo-przedmiotową taktykę poznawania, z natury swej rzekomo nieuchronnie prowadzącą do prawdy. Taktyka ta ujawnia naiwno-realistyczne podejście do świata i jego poznawania.

Natomiast „arystotelesowski" sposób zgłębiania świata przyjmu­je bądź to, że świat przysłonięty jest kulturą, bądź że istnieje tylko w niej samej. [Odwołując się do Russella, problem można wyjaśnić od strony podziału rzeczywistości na materię i formę. Forma ma charakter twórczy w stosunku do materii i substancjalny; jednak istnieje niezależnie od rzeczy jednostkowych. Świat bytów jednostkowych jest realny, ale porządkują go powszechniki]. To pozornie proste zapośredniczenie poznania stawia radykalnie odmiennie roszczenia nauki w stosunku do prawdy. Bardziej adekwatnie uwzględnia przeświadczenia, zdawałoby się, powszechne, o jej złożoności. W tej sytuacji podmiotowo-przedmiotowe ujęcie poznania ustępuje coraz częściej idei poznania jako „dialogu kultur".

Tradycję przeciwstawiania nauki kulturze można by zatem kojarzyć z tradycją pla­tońską [wyraźniejsze przeciwstawienie umysł - zmysły]. Miała ona swoją kontynuację w myśli Kartezjusza, następnie Galileusza i w pozytywistycznym ideale nauki, odwołującym się do metodologii przyrodoznawstwa i upatrującym jej sensu w opanowaniu przyrody dla zaspokojenia ludzkich potrzeb.

Krąpiec: „I taki typ poznania dostosowany do podmiotu i rzeczywistości materialnej, mierzonej, bywał skuteczny w zużytkowaniu do celów ludzkich badanego przedmiotu. To już nie wiedza dla wiedzy (propter ipsum scire), ale wiedza dla przemiany i zużytkowania (scire propter uti) badanej rzeczywistości stała się miernikiem wartości poznawczej naukowego poznania.

Dla A. Comte'a naukotwórczym poznaniem (po odrzuceniu teologii i metafizyki) kieruje pytanie: „jak" prawidłowo przebiegają fakty? Na pytanie „jak?" można odpowiedzieć poprzez opisy, klasyfikacje, operacyjne definic­je, mierzenia i wreszcie — wielkie ekstrapolacje pomiarów. Stąd współcześnie ideałem poznania skutecznego jest wiedzieć „jak zużytkować poznawanie" przedmiotu? W zużytkowaniu, czyli instrumentalizacji poznawczego przedmiotu, rolę doniosłą odgrywają matematyczne funkcje, ujmujące niektóre relacje ilościowe, na podstawie których można skonstruo­wać narzędzie lub też posłużyć się poznawanym przedmiotem jako narzę­dziem dla zamierzonych operacji, a więc technizacji rezultatów poznania.” W określaniu istoty nauki filozofia pozytywistyczna nadmiernie skupiała się na różnicach dzielących nau­kę i kulturę, a kwestionowała ich genetyczną jedność i zacierała zbieżności. Nauka została wyodrębniona w myśli teoretycznej Zachodu przez przeciwstawienie jej kulturze, a ściślej tym jej dziedzinom, z których się wywodziła (tradycja, religia, teologia, sztuka).

Tendencja zmierzająca do autonomizacji i suwerenności nauki znalazła silne wsparcie i „uzasadnienie" ze strony nowożytnej cywi­lizacji, kształtującej się w symbiozie z przyrodoznawstwem. Re­fleksja nad humanistyką uległa w XIX w. wpływom pozytywistycznego ideału nauki, przejęła z przyrodoznawczego sposobu myślenia fundamentalne pojęcia oraz światopoglądowe przesłanki. Historiografia a za nią nauki polityczne, były szczególnie podatne przyrodoznawcze wzorce. W XX wieku nie przejmowała ich jednak bezpośrednio, lecz za pośrednictwem dyscyplin, które jako nowe nauki o człowieku, przejęły przyrodoznawcze elementy metodologiczne.

Naukom politycznym dała początek historiografia. Pisanie o dziejach wywodziło się z literatury. Przez całe pokolenia badaczy ubiegało się o status nauki. Jednocześnie usuwano z dziejopisarstwa wszystko to, co było niezgodne z tym dążeniem. Powstanie teorii historycznej i przemiany metodologiczne w tej sferze historii zachodzące za czasów nowożytnych przebiegały równolegle dokonywały się w znacznej mierze w ślad za rozumieniem nauki (jej celów, metod, prawdy, obiektywności itp.) proponowanym przez no­wożytny pozytywizm.

Historia więc uplasowała się w obszarze kultury na przecięciu się tendencji wiodących ją ku science i tych pozostawiających ją w obszarze lettre. Usadowienie to przyczyniło się do jej ustawiczne­go kryzysu tożsamości, będącego zarazem stymulatorem rozwoju, jak i źródłem ciągle powracającego „kompleksu niższości". Balast ten stał się wspólny dla wszystkich nauk o człowieku i społeczeństwie, zatem dla socjologii, politologii; w mniejszym stopniu dla nauk filologicznych, choć tu odmienne pozycje zajmują językoznawstwo i literaturoznawstwo.

W efekcie nauki społeczne mogą uchodzić zarówno za naukę w świetle science, jak i za sztukę (lettre). W szczególny rodzaj zakłopotania wobec tego problemu popadają czytelnicy prac przeznaczonych dla szerszego kręgu odbiorców. Jeszcze bardziej złożony obraz sytuacji rysuje się od strony teoriopoznawczej. W każdej z nauk humanistycznych dokonywano prób zbudowania teorii, które stworzyłyby kanon postępowania wzorowany na naukach przyrodniczych. Najsilniej uwidoczniło się to w dziedzinie socjologii, ulubionego dziecka myśli pozytywistycznej, które miało stworzyć niezawodny wzorzec badania człowieka i jego realnej rzeczywistości. Poza socjologią występowała daleko posunięta nieufność wobec wszelkich modernizujących tendencji w duchu science.

Cytat: „Humaniści, którzy stali w obronie swej tożsamości, odwoływali się do tradycji arystotelesowskiej, która postrzega ją jako dziedzinę kultury. Nurt ten odegrał istotną rolę w myśli Giambattisty Vico, neokantyzmu, fenomenologii i hermeneutyki. W końcu XX w. znalazł oparcie w odnowionej filozofii języka i kultury. Ogólnie rzec można, iż ary­stotelesowski nurt myślenia o nauce poszukuje cech jednoczących ją z kulturą i nadaje im wię­ksze znaczenie niż cechom różnicującym. W konsekwencji jeśli już humanistykę oddziela się od przyrodoznawstwa, to ponad tym po­działem dostrzegana jest ich jedność oparta na uniwersalnej wspólno­cie bycia wytworem kultury, dziełem człowieka”. Refleksja nad naukami politycznymi powinna odwoływać się do tego, co jest wspólne dla kultury i duchowej refleksji nad nią.

Współcześnie w naukach humanistycznych, zwłaszcza w praktyce badawczej, dominuje postpozytywistyczna metodologia. Według niej, nauka ma za zadanie dostarczanie wiedzy pewnej, stałej i niezmiennej. Gwarancją jakości mają być obiektywizm i bezstronność. Dopiero na dalszym planie pojawia się problem relatywizacji osiągnięć badawczych, głównie ze względu na ich historyczność i przemijalność. Historyczność badania polega na tym, że odbywa się ono w określonych warunkach dziejowych i społecznych, które określają zarówno środowisko uczonych, jego poszczególnych członków, jak i odbiorcę wyników badawczych.

P b

s r r

Według Krąpca, klasyczna filozofia grecka miała w swym dorobku określony i stosunek do nauki. Arystotelesowsko-Platońska koncepcja nauki dążyła do uzgodnienia poznawczego człowieka z rzeczywistością. Wiedzieć, aby wiedzieć prawdziwościowo — propter ipsum scire — było zadaniem naukowego poznania. A zatem nie tworzenie narzędzi, nie przekształcanie rzeczywistości, nie jej użytkowanie było zadaniem nauki, ale rozumienie rzeczywistości, i to w zasięgu tego, co jest rzeczywiste. Taka koncepcja naukowego poznania - świetnie dopasowana do zainteresowań filozofii-metafizyki, która jedynie była wiedzą o podstawach racjonalności, jej źródłach, jej charakterze - jako odczytania treści bytu realnego i wyjaśnienia ostatecznego faktów zmienne­go świata była wówczas jedynie naukową.

Stara, racjonalna koncepcja nauki (prawdziwościowa) - ciągle wartoś­ciowa w dziedzinie filozofii - natrafiła już na duże trudności w okresie śred­niowiecza (XIII wiek), gdy zainteresowania badawcze przesunęły się na ana­lizę materii i świata. Jeszcze większe trudności umiejscowienia się w obrębie tej starożytnej koncepcji nauki jakościowej wystąpiły w renesansie (Galileusz, Torricelli i in.), gdy w świetle starej koncepcji nauki osądzano hipotezy fizy­kalne i nowy obraz świata. Do zasadniczego upadku tej koncepcji - w nau­kach empirycznych - doszło po reformie Kartezjusza i jego rozdzieleniu res extensa od res cogitans oraz wprowadzeniu matematycznej metody do ba­dania materii. Zaprzeczenie (na tle idealizującej koncepcji poznania, także u empiryków angielskich) substancjalności i przyczynowości przez D. Hume`a dopełniło miary w upadku starożytnej koncepcji naukowego, wartościowego poznania.

Zsubiektywizowana koncepcja poznania, po Kartezjuszu i empirykach angielskich (poznaje się nie świat realny, ale własne wrażenia zmysłowo-poznawcze o świecie) tudzież rozwój instrumentów wyostrzających zmysłowe poznanie (mikroskop i teleskop), zwłaszcza zaś Hume'a negacja zasady przyczynowości skłoniła Kanta do skonstruowania nowej koncepcji nauki, w której naukotwórczym pytaniem stało się uwzględnienie apriorycznych warunków wartościowego poznania: jakie są aprioryczne warunki wartoś­ciowego poznania? Zrelatywizowanie przedmiotu naukowego poznania do podmiotu i jego struktury gwarantowało krytyczne podejście do obszaru badań i praktyczne wykorzystanie badanych przedmiotów. Wkrótce bo­wiem okazało się, jak bardzo narzędzie wyostrzające poznanie — będące też swoistym a priori w stosunku do przedmiotu (mikroskopy, narzędzia po­miarowe, w tym najmniejsze pomiary dokonywane przez strumień elektro­nów) - wpływa nawet na sam przedmiot poznawany-mierzony.

A dogodną i skuteczną, jak się okazało, drogą ku temu prowadzi hipotetyczno-dedukcyjna metoda, w myśl której dobiera się (na podstawie dotychczas ukazanych skutecznie rezultatów poznawczych) odpowiednio zestawione matematyczne funkcje do pokierowania zabiegami eksperymentalnymi, ce­lem uzyskania zamierzonych rezultatów praktycznych. Hipotetyczno-dedukcyjna metoda została uznana nie tylko ze względu na skutecznie uzy­skiwane rezultaty, ale nadto zyskała mocną podbudowę teoretyczną przez powiązanie z neokantyzmem i jego specyficznym aprioryzmem usprawiedli­wiającym właśnie hipotetyczność teoretycznych założeń w procesie pozna­wczym.

Pozytywizm naukowy usiłował poszerzyć K. Popper przez zaprze­czenie dogmatycznego empiryzmu, przez odrzucenie weryfikacjonizmu w nauce na rzecz falsyfikacjonizmu; przez osłabienie indukcji na rzecz dedu­kcji. Zaakcentował przy tym jeszcze mocniej hipotetyzm, który już nie miał ograniczać się tylko do teorii, ale także i do doświadczenia. Stąd też wiedza utraciła stały punkt niewzruszonego odniesienia, a stała się raczej zwartą płynną masą poznawczą, jakby „pływającym okrętem". A w swej ontologii Popper przyjął jeszcze „trzeci świat", jako świat nauki i kultury żyjący włas­nymi prawami.

Współczesna sytuacja w nauce nadto wskazuje na bazę w dotychczas nabudowanych przez zabiegi poznawcze osiągnięciach-sensach i na jej wzbogacenie poprzez nowe interpretacje teoretyczne i eksperymentalne. Najogólniej rzecz biorąc, ten świat naukowych ustaleń-sensów mieści się w teorii ewoluującego bytu, zwłaszcza świata materii. Dla wielu naukowców ewolucja została uznana już nie za teorię, ale za fakt przesądzający rozumie­nie poszczególnych zdarzeń i struktur bytowych. A sama koncepcja ewolucji posiada swe mechanicystyczne, dialektyczne i teologiczne sposoby rozumie­nia i interpretacji. I zasadniczo odpowiednio rozumianą koncepcję ewolucji rzutuje się - jako swoiste a priori — na doniosłe w świecie i życiu ludzkim fakty, jakimi są np. ludzkie poznanie, ludzkie działanie, ludzki psychizm i sama ludzka dusza. Stąd rozumienie bytu i człowieka już jest - w dużej mierze - usytuowane w apriorycznej teorii, w stosunku do samego faktu. Teorię tę nakłada się, jako zwartą siatkę pojęć, na byt i samego człowieka (jego psychiczne działanie), aby uzyskać rezultaty poznawcze koherentne z ogólną wizją rzeczywistości. Oczywiście wizję tę należy bogacić przez nowe interpretacje, przez kreacje nowych sensów, ale na tle siatki zastanych już i skutecznie funkcjonujących sensów. Naukowe poznanie tworzy zręby samej nauki. Jej jednak rozumienie jest analogiczne, albowiem samo wyrażenie „nauka” dotyczy różnych spraw, które się wiążą i wzajemnie warunkują. S. Kamiński zauważa: „Nauka bowiem może jawić się ob­serwatorowi jako pewien język lub jako pewne poznanie, lub wreszcie jako pewien przedmiot. Stąd dopuszczalne są rozmaite podejścia do nauki: od strony językowej, poznawczej i przedmiotowej [...]. Wypada najpierw roz­proszyć obawy, jakoby podejścia te musiały być całkowicie jednostronne i ciasne. Naukę-język daje się przecież badać i determinować nie tylko jako syntaktycznie ujęty system znaków, lecz także w aspekcie pragmatycznym, a więc w stosunku do człowieka jako twórcy i odbiorcy językowych sfor­mułowań, oraz semantycznie, a więc w relacji do rzeczywistości, której do­tyczy język. Podobnie ujęcie poznawcze nauki nie wyklucza obok formal­nych (logiczno-metodologicznych) i epistemologicznych także dociekań hu­manistycznych nad poznaniem jako sferą ludzkiej kultury. Potraktowanie nauki-przedmiotu jako specyficznego zjawiska kulturowego pozwala uwz­ględnić także jego moment logiczny, epistemologiczny i technologiczny. Po­nadto w jakimkolwiek determinowaniu nauki można wskazywać jej genezę, strukturę i funkcjonowanie, tudzież jej zastosowania, czyli określony cha­rakter instrumentalny".

2. Nauka a kultura. Normy w nauce

Daston Lorraine, w: Naturwissenschaft, Geisteswissenschaft, Kulturwissenschaft. Einheit - Gegensatz - Komplementarität?, hg. von Otto Gerhard Oexle, Göttingen 1998

W XX w. wyobrażenie o bezstronności i obiektywności nauki, w dodatku jako obiektywnym instrumencie postępu, który miałby służyć wspólnemu dobru ludzkości, de facto się skompromitowało

Aparat władzy wykorzystywał naukę, aby pod jej płaszczykiem stosować represje. W 1942 r. Robert Merton ogłosił cztery normy, które powinny obowiązywać w nauce: uniwersalizm, bezstronność, zorganizowany sceptycyzm, komunizm. Ten ostatni element autor niebawem zdezawuował. Zapanował pogląd, że ponieważ natura jest uniwersalna, jednorodna w czasie i przestrzeni, to nauka powinna mieć wobec niej uniwersalną ważność. Zarazem powinna być całkowicie niezależna od ustroju społecznego, swej historycznej epoki i pojedynczych ludzi. W nauce o człowieku, rozumianej w sensie science, przyjęto na stałe zasady autonomii i neutralności. Pracownik nauki powinien być bezstronny w podwójnym znaczeniu. W dążeniu do prawdy powinien on nie zważać na osobiste korzyści ani nie powinien kierować się osobistymi przekonaniami. Przekonania te utwierdzały się w konfrontacji z naukową polityką, którą uprawiano pod rządami dyktatorów, zwłaszcza w III Rzeszy (np. wykluczenie żydowskich uczonych) i w Związku Radzieckim (np. doświadczenia Łysenki w rolnictwie). Naukowiec, podobnie jak badana przez niego rzeczywistość, szczególnie przyrodnicza, nie podlega słabym instytucjom stworzonym przez ludzi. Zatem zachowuje neutralność wobec ideologii, nie ulega nastrojom i fobiom ludzi władzy. Zasady te stały się swoistym katechizmem nauki w połowie XX w. Co więcej, na tej podstawie zapanowało przekonanie, że kontakt naukowca z pozanaukową kulturą prowadzi do jego zepsucia, czy, jak to określano, kontaminacji.

W postulacie autonomii i neutralności tkwi jednak wieloznaczność. Może on być rozumiany jako autonomia i neutralność wobec treści naukowych, instytucji (lub nawet całego systemu organizacji nauki), albo wybitnych osobistości. Pozornie do przyjęcia są wszystkie trzy założenia. Wybitni uczeni rzadko w swym działaniu byli bezstronni. W instytucjach naukowych najwięcej do powiedzenia miała polityka, kontrowersje ideologiczne, zapędy dyskryminacyjne. Pozostaje więc treść naukowa jako wolna od kulturowej kontaminacji. Przykłady mogące świadczyć o tym, że treść nauk eksperymentalnych może być ściśle zależna od kontekstu napotykają na opór. Ze strony przeciwnej argumentuje się, że jest to możliwe tylko w pseudonaukowej orientacji lub manipulowaniu nauką.

W latach siedemdziesiątych XX w. istnieje grupa socjologów nauki i kultury, prowadząca badania pod hasłem „Science in Context”. W jej zainteresowaniu pozostają zagadnienia, jak dalece kierunek i wyniki badawcze określane są przez czynniki „wewnętrzne”, intelektualne, a jak przez „zewnętrzne”, zależne od tzw. kontekstu.

W tej sytuacji trudna do utrzymania są zasady Mertona (Kontaminationsmodell). Dziś nawet trudno utrzymać podział na zewnętrzne i wewnętrzne wpływy, jakie oddziałują na treści naukowe. Uznaje się, że inspiracje pochodzące z szerszego kontekstu kulturowego występują i są korzystne dla badań i odkryć. Powstała nawet swoista „genealogia” norm Mertona. W XVII w. ukształtowały się zasady empiryzmu, podstawy nowoczesnego przyrodoznawstwa, które w istocie opierały się na regułach honoru angielskiego dżentelmena w okresie restauracji monarchii Stuartów. Normy Mertona dotyczące bezstronności w gruncie rzeczy nawiązują do antyutylitarystycznej postawy dżentelmena. Z uproszczeniem można orzec, że obskurancki kodeks honorowy arystokracji angielskiej daje początek kryteriom bezstronności naukowej. Dlaczego jednak punktem wyjścia jest przednowoczesna nauka? Otóż dlatego, że powstawały wówczas pojęciowe i instytucjonalne struktury podstawowych dyscyplin naukowych. Można ukazać okoliczności, w jakich wiedza o naturze czerpała inspiracje z otoczenia kulturowego.

Klasowe interesy przenikają do treści nauki. Tę starą prawdę ukazywały z całą otwartością opracowania marksistowskie, wynikające zresztą z marksowskiej teorii poznania. Marksiści ukazywali również uwarunkowania, jakie w ich opinii powodują całkowite uzależnienie naukowca od subiektywnego kompleksu przekonań. Określali to jako zdeterminowanie świadomości przez warunki stworzone przez bazę. Dziś terminologia jest bardziej zróżnicowana. Stwierdza się wpływ bardziej skonkretyzowanych form na treści naukowe: systemu szkolnego, instytucji badawczych, państwowego poparcia, klasowych przywilejów. Do tego dochodzą czynniki kulturowe: wartości, myśli, uczucia, motywacje działania. Przy tym kulturowe motywacje oddziałują w sposób bardziej skryty i trudniejszy do ustalenia, aniżeli społeczne. Literatura antropologiczna ukazuje też ogromne znaczenie czynnika irracjonalnego w działaniu, czynnika, który długo był niedoceniany.

Nauka jako kultura

Oczywiście istnieje obóz obrońców ścisłej neutralności nauki. Opór wynika przede wszystkim na skutek niechętnego stosunku do kultury jako splotu rozmaitych czynników, z ogromnym udziałem nieprzeniknionych, niemożliwych do zinterpretowania w kategoriach racjonalnych. Przyrodoznawstwo według tego poglądu odwołuje się bezpośrednio do natury, które jest zbiorem uporządkowanym przez tkwiące w niej prawa, natomiast nie jest tekstem do czytania i interpretowania.

Na czym polega nowoczesne przyrodoznawstwo, ukazuje niżej przytoczony przykład.

Konrad Gesner jest autorem dzieła „Historia animalizm. De avibus” (1555). Osobny artykuł jest o pawiu. Autor wymienia nazwę ptaka w rozmaitych językach, zestawia opisy, jakie znalazł u autorów starożytnych, wspomina o związku pawia z Junoną w mitologii, przytacza przysłowia związane z pawiem, wspomina o tym, jakie leki można z niego otrzymać. Sporo uwagi poświęca zachowaniu ptaka, np., że wstydzi się swych stóp. Dowiadujemy się, że od słowa paw tworzy się wiele przymiotników. Sceptycy powiedzą, że właśnie osiągnięcia współczesnego przyrodoznawstwa polegają właśnie na tym, żeby obiekt natury, jakim jest paw, wyzwolić z kulturowych znaczeń. W takim razie przytoczmy opis pawia, jaki występuje w dziele Charlesa Darwina „The Descent of Man, and Selection in Relation to Sex” (1871). Darwin informuje czytelnika, że paw jest monogamiczny, że ma zróżnicowaną liczbę pazurów na nogach; o tym jak, genetycznie rzecz biorąc, doszło to powstania barwnych oczek na jego ogonie, następnie też, że samce chętnie i z dumą demonstrują samicom swoje pióra na ogonie, wzbudzając tym zresztą zainteresowanie przedstawicielek płci przeciwnej. W porównaniu obu charakterystyk uwidacznia się przejście (czy postęp?) od jednego rodzaju opisu do drugiego. Problem leży w tym, jak je nazwać. Dla jednych jest to naturalizacja obiektu, dla innych jego odczarowanie. W każdym razie oznacza to zerwanie z uznaniem kontekstu kulturowego. Nauka nie jest kulturą, nie jest rezerwuarem wartości i znaczeń; wręcz odwrotnie - jest tym co tak rozumianą kulturę, w taki czy inny sposób rozłoży lub zniszczy.

Jednak w gruncie rzeczy opis Darwina jest tak samo naszpikowany kulturowymi odniesieniami, jak ten Gesnera. Jednak znaczenia w obu tekstach zmieniły zasadniczo nie tylko treść alt i kształt. Oba opisy są antropomorficzne, jednak wynikają z odmiennych założeń kulturowych i intelektualnych. Gesner objaśnia, czym jest paw na podstawie tradycji. U Darwina paw otrzymuje miejsce w temporalisierten Tafonomie (ukazany poprzez rozgałęzienia drzewa), poza tym jest scharakteryzowany według hierarchii estetycznej i według ideologii ról seksualnych. Nie jest dla naszej kwestii istotne, czy jeden z opisów jest bardziej „naukowy” od drugiego. Właściwiej byłoby spytać o konwencję obu przedstawień. Pytanie o naukowość nie ma nic wspólnego. Tak samo w sztuce pytanie, czy obraz jest naturalistyczny nie oznacza jeszcze bezwarunkowo, że jest prawdziwy. Rysunek Leonardo da Vinci przedstawiający żeńskie organy rozrodcze jest wybitnie naturalistyczny, ale pod względem anatomicznym jest fałszywy.

„Polityka”, 16 08 06

W 1971 r. odbyła się pierwsza międzynarodowa konferencja na temat komunikacji z przedstawicielami pozaziemskich inteligencji. Wśród uczestników znaleźli się wybitni astronomowie i biologowie. Organizatorzy zakładali początkowo, że nie ma sensu zapraszać humanistów. W końcu jednak zmienili zdanie, zapraszając także przedstawicieli nauk o kulturze. Dyskutowano nad równaniem astronoma Franka Drake'a, które zostało sformułowane w celu oszacowania prawdopodobnej liczby cywilizacji w naszej galaktyce, które miałyby być stworzone przez inteligentne istoty. Jako potencjalne źródło życia brano pod uwagę galaktyczne komety, których istnienie jest tylko hipotezą. Liczbę wysoko Szacowano, że w galaktyce istniej około miliona rozwiniętych cywilizacji, które mogły się rozwijać od około dziesięciu milionów lat. Jedynym sceptykiem okażał się historyk, Amerykanin Wiliam Mc Neil. Stwierdził on, że dyskusja skierowała się na zjawiska, których istnienie nie jest przez nikogo sprawdzone empirycznie. „Odczuwam w tej dyskusji tony sugerujące pewien rodzaj naukowej religii”. Oczywiście jego słowa zostały przyjęte jako obraza racjonalności. Zresztą poszukiwanie kontaktu z rozumnymi istotami, które których istnienie zakłada się hipotetycznie, nadal pasjonują wielu astronomów i miłośników astronomii.

Podane przykłady dotyczą jednak tych sfer działalności ludzkiej, które nauka zostawia kulturze. Czy sama nauka jest kulturą? Gdyby tak było, to nauka wykreowałaby własne wartości, a nie zapożyczała je z innych sfer. Można sobie wyobrazić, że nauka jest kulturą, ale zarazem jest wyraźnie odgraniczona od tego, co powszechnie rozumie się jako kulturę. W ten sposób okazuje się, że twierdzenia 1) że nauka jest umiejscowiona w kulturze; 2) że nauka jest kultura są niezależne od siebie; jedno nie może wykluczać drugiego. Nauka dzieli się na dyscypliny badawcze, które, jak można oczekiwać różnią się pomiędzy sobą epistemologicznymi wartościami i znaczeniami. Ale autentyczna kultura nie wyrasta tylko na gruncie epistemologii. Znaczenia i wartości tworzą w niej system mający swe wzory sądzenia i oceniania. Kultura wyraża też się w praktykach, a nie tylko w programach.

Samo pojęcie „obiektywność nauki” jest historycznie uwarunkowane i ma niedługą historię. Dopiero w połowie XIX w. zostały sformułowane zasady i praktyka naukowej obiektywności. Oczywiście można spotkać się z argumentem, że badanie natury jest zawsze obiektywne, niezależnie od tego, czy się je tym przymiotnikiem opatrzy, czy też nie. Tak je mieli rozumieć Kartezjusz i Bacon. Jednak takie podejście opierałoby się na nieporozumieniu, nie w stosunku do pojedynczych przedstawicieli nauki nowożytnej, lecz w postawieniu problemu. Postulat naukowej bezstronności jest jednak czym innym aniżeli poszukiwanie prawdy albo pewności; wyjaśnień, bądź też ukrytych struktur matematycznych. Co więcej bezstronność może być i wielokrotnie znajdowała się w sprzeczności z poszukiwaniem prawdy. Obiektywność nie jest jedyną prawdą epistemologiczną. Może się zdarzyć, że uczony musi wybierać pomiędzy prawdą i bezstronnością. W tym przypadku każda podjęta decyzja ma swoje następstwa w konstruowaniu kwestionariusza badawczego, doborze narzędzi czy danych, które zostaną zastosowane. Możemy sobie wyobrazić społeczeństwa, w których prawda od dawna jest wartością epistemologiczną, podczas kiedy postulat bezstronności nabiera znaczenia dopiero z czasem. Historia obiektywności nie jest tożsama z historią nauki.

Obiektywność naukową można scharakteryzować jako samodzielną kulturę, w której istnieją i rozwijają się wartości, interpretacje, praktyki. Można w niej wyróżnić „mechaniczną bezstronność”, która zakłada wykluczenie jakiegokolwiek oddziaływania człowieka na naturę. Wyłoniła się ona w połowie XIX w. w wielu dyscyplinach naukowych, m. in. w naukach biologicznych i medycznych. Jej przedstawiciele dążyli do tego, aby wyłączyć wszelkie możliwe oddziaływania ludzkie, przez które dokonuje się estetyzacja czy antropomorfizacja przedmiotu badań, albo które przyczyniają się do fałszowania wyników. Symbolem obiektywności stał się aparat fotograficzny. De facto chodziło jednak o autentyczność. Sposób funkcjonowania aparatu stwarza iluzję, że oddaje rzeczywistość bez pośrednictwa człowieka. Ale za to obraz nie musi być bardzo zgodny z oryginałem. Także w nauce nadrzędnym celem była autentyczność zamiast dokładności. Czarno-białe zdjęcie nie jest tak dokładne jak rysunek dokumentacyjny, w którym można zastosować kolor. W praktyce zatrudniano w badaniach niewykwalifikowanych ludzi, po to, by byli bardziej bezstronni w swych obserwacjach od samych naukowców, bardziej zbliżeni w swym funkcjonowaniu do maszyny. W relacjonowaniu wyników wprowadzono język do minimum ograniczający rolę podmiotu poznającego, zwykle autora opracowania. Wymagano od niego żelaznej woli i samokontroli. Było to jeszcze postulatem M. Webera. Postulat tak rozumianej bezstronności występował nie tylko w deklaracjach i przemówieniach. W praktyce badawczej oznaczał, że możliwe było w imię zachowania bezstronności zrezygnowanie z większej, aczkolwiek osiągalnej, dokładności. Co z tego wywodu wynika? Postulat mechanicznej bezstronności, jego realizacja, odbywa się przy stworzeniu i zachowaniu wartości i znaczeń kulturowych.

Wnioski

Zwyczajowy podział na nauki o przyrodzie i nauki o kulturze nie jest dychotomiczny. Oba rodzaje nauk odzwierciedlają swoje uwarunkowanie kulturowe i dla obu doniosłym tematem jest kolektywny empiryzm i bezstronność. Kolektywny empiryzm jest przeciwieństwem indywidualnej refleksji. Polega na stworzeniu rozciągniętej w czasie i przestrzeni sieci badaczy, którzy pozostają we wzajemnej łączności. Prowadzą oni działalność badawczą, której epistemologiczne cechy mają zewnętrzny, ponadjednostkowy charakter. Stosunek pomiędzy naukami o przyrodzie i naukami o kulturze kryje w sobie o wiele więcej wariantów, aniżeli często spotykana formuła wzajemnej przeciwstawności i dopełnienia.. W obu rodzajach nauki kryje się wiele podobieństw, jeśli chodzi o standard uzasadnienia i argumentacji.

Powszechne przeświadczenie o przeciwstawności między tym, co racjonalne, a tym, co kulturowe jest głęboko zakorzenione, ale problematyczne. Kultura bowiem obejmuje badaniem zarówno irracjonalną, jak irracjonalną sferę działalności człowieka. Jeśli wynik badawczy ma swoje korzenie w kulturowych przekonaniach, to jeszcze nie znaczy, że jest fałszywy. Do dziś respektujemy odkrycia Kepplera czy Newtona, choć nie podzielamy wyznawanych przez nich wartości kulturowych. Jeśli analizuje się naukę w jej kulturowym kontekście, kiedy bada się naukę jako (sub)kulturę, to nie znaczy, że kwestionuje się przez to jej racjonalność.

Podział na przyrodę i kulturę jest metafizyczny, tkwi w nowożytnej metafizyce Zachodu. W tym porządku natura jest odwieczna, uniwersalna, niezachwiana, a kultura przeciwnie - lokalna, zmienna, mająca określony kształt. Próby przerzucenia mostów są niekiedy nieudane. Kosmologowie rozważają, jak prawa natury mogą się przekształcić w kontyngenty proce historyczny. Społeczne fakty w rozumieniu Durkheima są twarde jak beton.

Kontynuowanie dyskusji, której celem jest wypunktowanie różnic między naukami o przyrodzie i naukami o kulturze nie może satysfakcjonować. Zamiast pytać, jak otoczenie kulturowe zakłóca dochodzenie do racjonalności, może byłoby lepiej zadać sobie pytanie w jaki sposób otoczenie kulturowe poprzedza i warunkuje dochodzenie do racjonalności.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DL a zachodnia nauka, Wschód, buddyzm, Garuda
WĘDRÓWKI LUDÓW W EUROPIE ZACHODNIEJ 4-6 WIEK, NAUKA, WIEDZA
Demokacje zachodnie - Ulicka, Studia (europeistyka), nauka o polityce, Teoria polityki, ćwiczenia 11
biologia, fizjologia roslin, Fizjologia roślin- nauka o objawach życia roślin, obejmuje procesy zach
Smt 14a Manipulacja nauką
Średniowieczna filozofia i nauka islamska oraz jej wpływ na filozofię i naukę zachodnią (Stanisław W
Epidemiologia jako nauka podstawowe założenia
Pestalozzi Nauka o rzeczach
Nauka chodu
Sztuka romańska w Europie Zachodniej (X XIII w 2
socjologia jako nauka
NAUKA O ORGANIZACJI(1)
Prezentacja Nauka o polityce zaj 3
NAUKA WPŁYWANIA
Prezentacja Nauka o polityce zaj 4
Istota i modele opieki pielęgniarskiej w krajach Europy Zachodniej
prezentacja Nauka i kultura
NAUKA O ORGANIZACJI
Dydaktyka jako nauka podstawowe informacje

więcej podobnych podstron