Wywiad
z Super-Żołnierzem oswobodzonym spod wojskowej i
draco-reptyliańskiej kontroli.
Eve
Lorgen
Jest
to wywiad z pewnym mężczyzną, ofiarą abdukcji, którego ja będę
nazywać Zed. Dotyczy on jego wymuszonego zaangażowania z
reptylianami – jako niewolnik i ofiara uprowadzeń i kontroli
umysłu, a także jego udziału we wspólnym programie Obcych i
tajnego rządu jako Super-Żołnierz i MILAB (ofiara uprowadzeń
przez wojsko).
Zed korespondował ze mną po tym, jak
przeczytał na stronie MAAR (Malevolent Alien Abduction Research,
strona poświęcona badaniom uprowadzeń przez wrogich Obcych) kilka
artykułów na temat kontroli umysłowej opartej na traumie i o
abdukcjach Obcych. Zed zdał sobie sprawę z możnowładczej
hierarchii reptylian i Draco w jego programie kontroli umysłowej po
trwającej ponad dekadę systematycznej pracy w celu uwolnienia się
od abdukcji, MILAB i reptyliańsko-drakońskiej kontroli mentalnej.
Proces uzdrowienia i regeneracji opierał się na modlitwie i
egzorcyzmie, zaawansowanej medytacji oraz nieustannej wytrwałości w
dążeniu do odzyskania wolności.
Doświadczenia Zeda
obejmują klasyczne już uprowadzenia przez Szaraków, reptylian, a
także MILABY w operacjach bojowych "super-żołnierz" przy
kontrolowanym umyśle tajnych operacji Navy Seals (Sił Specjalnych
Marynarki Wojennej). Sprawa ta naświetla zjawisko reptyliańskiego
programu kontroli umysłu, walkę duchową oraz tajne operacje przy
wykorzystaniu metatechnologii, jako wsparcie dla programu wojska
tajnego rządu „Super-Wojownik”. Kluczowym aspektem procesu
rekonwalescencji Zeda było odkrycie, że program reptylian poważnie
podważał militarne zamierzenia ludzi. W przypadku Zeda frakcja
wojska tajnego rządu współpracowała z Obcymi kontrolerami w celu
stworzenia perfekcyjnego Superżołnierza-niewolnika o kontrolowanym
umyśle.
Z powodu trwającego prześladowania Zed
zdecydował się pozostać anonimowym.
Czyj
lub jaki materiał naprowadził cię na moją pracę (na mnie)?
Najpierw przeczytałem twój artykuł o kontroli umysłu na stronie MAAR. Kiedy kończyłem artykuł moje Wyższe Ja dało mi znać, abym wysłał wiadomość do autora i nawiązał dialog. Tak tez zrobiłem i oto jesteśmy.
Kiedy
i gdzie się urodziłeś i wychowałeś?
Urodziłem
się około roku 1969. (Na amerykańskiej ziemi jako potomek wielu
pokoleń czerwonokrwistych Amerykanów.)
Czy
któreś z twoich rodziców było związane z pracą z wojsku,
wywiadzie, lotnictwie czy też z jakąkolwiek pracą w tajnym
rządzie?
Nie,
w żadnym razie. Praca jako cywile, a styl życia zupełnie
pospolity.
Czy
jesteś świadomy jakichkolwiek powiązań z tajnymi stowarzyszeniami
czy kultami?
Moi
rodzice byli Zielonoświątkowcami. Zdaje mi się, że jest to ruch
Chrześcijański. Możliwe też, że mój pradziadek był członkiem
Ku-Klux-Klanu (moja rodzina była jednak bardzo NIE rasistowska, było
to coś niemile widzianego; ale historia rodzinna to inna
sprawa).
Czy
ty - lub inny członek rodziny – macie jakieś psychiczne zdolności
lub inne ponadprzeciętne talenty, np. zdolność jasnowidzenia,
uzdrawiania, nieprzeciętną sprawność fizyczną, zdolności
muzyczne, artystyczne czy bardzo wysokie IQ?
Moja
matka ma ogromną psychiczną intuicję. Mówi, że Święty Duch
często do niej przemawia. Jako obserwator zauważyłem jednak, jak
jej ego negatywnie potrafi wpłynąć na jej osądy. Ale dar posiada
– bez wątpienia. Mój ojciec jest dość dobrym duchowym
uzdrowicielem, a także ma duży wgląd intuicyjny w sprawy duchowe.
Nigdy by w ten sposób o sobie nie powiedział, jednak według mnie
jego praktyki duchowe przypominają bardziej te z wczesnego
mistycyzmu Chrześcijańskiego, w porównaniu do innych
Zielonoświątkowców. Sny prorocze, słyszenie „duchowych”
głosów czy uzdrawianie przez nakładanie rąk są bardzo
częste.
Jeśli o mnie chodzi, moje wyniki w testach IQ
celują gdzieś pomiędzy 160 a 180. Zauważyłem u siebie zdolność
przeczuwania czy czasem nawet „widzenia” rzeczy zanim się one
wydarzą. Czasem zdarza się to na długo przed danym wydarzeniem, a
czasem na milisekundy przed. Praktykowałem [uzdrawianie przez]
„nakładanie rąk” i nawet powiedziano mi, że moje ręce mają
„dar”. Wiem jednak, że dotykam zaledwie powierzchni mojego
prawdziwego potencjału. Przez jakiś czas uprawiałem sport w
zawodach. Dobrze mi szło. Nie zawsze na pierwszym miejscu, ale
często na drugim. Myślę, że celem programu MILAB było
zwiększenie moich wyczynów, podczas gdy program reptylian miał na
celu manipulację moją psychiką. Tak więc, nastawiano mnie na
wygranie wyścigu tak, bym nagle poczuł, że „przegrywam” i że
tracę siłę na tyle, by przegrać. Tylko podczas zawodów. Nigdy
podczas ćwiczeń. I nikt tego nie widział. Mogłem przemawiać do
setek ludzi zupełnie swobodnie. Zawsze byłem ponadprzeciętny we
wszystkim, co robię nawet bez większych starań. Jeśli coś
postanowię, to jestem niezwykle skuteczny. To może wydawać się
jak przechwałki, ale to nie tak. Moim celem jest po prostu
przedstawić fakty, tak jak ja je rozumiem.
Teraz muszę
pominąć kilka rzeczy, by dostać się do tej „torby psychicznych
rozmaitości”. To może być cokolwiek z ponad tuzina różnych
psychicznych zdolności, które wykazywałem świadomie lub
nieświadomie i to nie raz w moim życiu. Niektórych doświadczałem
wiele razy, choć nie miałem pełnego zrozumienia, co dokładnie
aktywuje we mnie te umiejętności. Przy niektórych jestem wciąż w
procesie nauki. Przy innych staję się coraz lepszy. Żeby móc to
wszystko wyjaśnić w tym wywiadzie, musiałbym rozważyć akt
wyłożenia wszystkich kart na stół, a nie czuję, by to było
bezpieczne w tym momencie. Dlatego powiem tylko, że wciąż poruszam
się naprzód na krzywej rozwoju, i to na wielu poziomach.
Telepatia
jest dla mnie najbardziej fascynująca i jednocześnie
najtrudniejsza. Czasem to jak „słyszenie głosów”. Jestem też
pewien, że krytycy powiedzą, że jestem schizofrenikiem, a nie
telepatą. Jeśli tak, to jest to niesamowicie spójna i konsekwentna
schizofrenia, o jakiej nigdy nie słyszałem. Kto stwierdzi, że
najwięksi zdiagnozowani schizofrenicy świata to nie najbardziej
utalentowani nieodkryci telepaci, których mylnie oceniono? Oni nie
są „psychiczni”, oni są „parapsychiczni”.
Jakie
jest twoje kulturowe dziedzictwo? Czy twoje drzewo genealogiczne
sięga do którychś z rodzin królewskich?
Wydaje
się, że gdzieś w przeszłości mogę być spokrewniony z
arcybiskupem Canterbury. Poza tym żadnych innych powiązań, których
jestem świadomy. Właściwie, to przodkowie jednej strony to zwykłe
mieszane wieśniaki [rejonu] Appalachów.
A
grupa krwi, odziedziczone choroby, niezwykłe alergie itp.?
Nie
pamiętam grupy krwi. Żadnych chorób dziedzicznych. Kiedyś miałeś
straszne alergie. Teraz już nie. Od czasu mojego wielkiego
wyzwolenia i uzdrowienia wszystkie alergie minęły. Poza tym jestem
zdrów i ponadprzeciętny w każdej kategorii.
Jaką
religię praktykowali twoi rodzicie i w jakiej byłeś
chowany?
Zielonoświątkowcy-chrześcijanie.
Wierzę, że to zapewniło mi „jakąś” ochronę, gdy byłem
młodszy. Na pewno jednak nie wystarczającą, bym był w 100%
bezpieczny.
(*EL:Wiele ofiar uprowadzeń, którzy są
poważnymi Chrześcijanami lub praktykującymi duchowość, zauważyło
że samo wybawienie i/lub egzorcyzmy nie zatrzymają abdukcji Obcych,
gdyż Obcy żyją na innym poziomie, innym niż tzw. demony. Naiwnym
byłoby uważać, że wszyscy Obcy to demony żyjący na takich
samych prawach. Wielu z nich to po prostu żywe stworzenia, które
mogą umrzeć zupełnie tak, jak my, ludzie.)
Jakie
było twoje pierwsze doświadczenie związane z UFO czy abdukcją
Obcych?
Jestem
świadom obcych abdukcji już, gdy miałem 4 latka. Te wczesne
wspomnienia składają się na dwie części. Jawne. Okres czasu, gdy
cała rodzina miała problemy ze snem i słyszała mnóstwo „kroków”
na korytarzach i tym podobne rzeczy. Moja matka była głęboko
przekonana, że cały dom był pod atakiem demonicznym, zadzwoniliśmy
więc po pastora z kościoła, by przeprowadził w domu egzorcyzmy.
Wydaje się, że było to ciężkie doświadczenie dla niego, gdy
czuł się pchany i odpychany przez niewidzialne ręce na swoim ciele
i tak on, jak i jego młodszy asystent i moi rodzice, zgodzili się
co do tego, że odbywała się tam jakaś poważna duchowa bitwa.
Inne [wspomnienia] to te stłumione, których jeszcze do niedawna nie
pamiętałem. Te pierwsze jednak pamiętam przez całe życie.
Stłumione wspomnienia dotyczą jazdy w dużym statku o kształcie
spodka. Prawdopodobnie miał jakieś 30 m. Wnętrze sufitu załogi
miało tę dziwną cechę. Jako że nie było żadnych okien, gdy
statek był w ruchu, cały sufit wnętrza statku zachowywał się jak
ekran ukazujący zewnętrzne otoczenie tak, jakby nie było dachu i
mogłeś patrzeć prosto na zewnątrz. Widok zapierał dech w
piersiach, a także oferował praktyczny 360-stopniowy podgląd dla
załogi i pasażerów. Potem nastąpiło lądowanie na ciemnej
stronie Księżyca i zostałem poprowadzony do kompleksu budynków, w
których miał nastąpić nasz trening. Mogło istnieć także wiele
innych powodów i celów, nie będę jednak spekulować.
Czy
wiesz o innych członkach rodziny, którzy mogli mieć wizyty
Obcych?
Podejrzewam,
że wielu lub wszyscy z nich mogli mieć co najmniej jedną. Nikt
jednak do niczego się nie przyzna, nawet jeśli pamięta, i nikt nie
chce słyszeć, jak ja mówię o swoich doświadczeniach. Dla każdego
jest to niewygodne. Wydaje mi się, że z realistycznych powodów. ET
i reptyle raczej kolidują z ideałem Zielonoświątkowców na temat
miejsca, w którym żyjemy. Nie chcą tego słyszeć.
Jak
wiele obcych abdukcji doświadczyłeś?
Tuziny.
Kiedy
zauważyłeś, że zaangażowane jest w to wojsko i tajny rząd?
Mam
wspomnienia wojskowego oficera o siwych włosach mówiącego do
jednego z kontrolerów (ubranego na czarno) odkąd miałem jakieś 5
lat.
Jaki
był charakter udziału wojska? Możesz powiedzieć, jaki oddział
czy grupa pracuje z Obcymi przy twoich doświadczeniach?
Wspomniany
oficer był ubrany w jasne khaki, więc myślę, że był z
Marynarki. Pamiętam trening, który przypominał ten odbywany w SEAL
(Marynarka Wojenna). Więc tak – przychodzi mi na myśl
Marynarka.
Opisz
trening, któremu poddawali cię reptylianie, inni Obcy czy wojsko,
gdy byłeś dzieckiem lub nastolatkiem.
Zajęłoby
to pewnie całe strony szczegółowych wspomnień. By dać ogólny
zarys – wiele ćwiczeń w holo-scenerii [holograficzne
rzeczywistości] z udziałem polowania, tropienia, grupowej pracy na
cel, ukrywania się i uników, wspinaczek, wędrówek, biegania,
pływania. Sparingi wręcz i z użyciem kijów w stylu bo. Białej
broni nie było przed wiekiem nastoletnim. Gdy byłem nastolatkiem,
doszła broń ostra i specjalna. Coraz więcej taktyki w stylu s-f,
cele, jak i ćwiczenia stawały się bardziej skomplikowane w miarę
dorastania.
W
jaki sposób ten rodzaj treningu wpłynął na twoje późniejsze
doświadczenia w życiu, w karierze czy innych mentalnie
kontrolowanych operacjach, w których byłeś zmuszany brać udział?
Np. Super-Żołnierz, Marynarka Wojenna itp.?
Byłem
blisko wielu rzeczy w wojsku. Możesz wierzyć lub nie, ale odciąłem
się od tego, gdy Yeshua ukazał mi się w śnie i powiedział mi to.
Że wiele złych rzeczy miało się zdarzyć. Więc tak zrobiłem.
W
jaki sposób twoje doświadczenia/abdukcje/mentalnie kontrolowane
operacje z udziałem Obcych (reptylian lub innych) i MILAB (przy
udziale wojska wraz z tajnym rządem) zmieniały się z czasem i
wiekiem?
Trudno
powiedzieć, gdyż wciąż składam w całość wspomnienia. Wydaje
mi się, że mój opór w programie miał swój szczyt w pewnym wieku
(powiedzmy, że 22 lat) i stałem się praktycznie bezużyteczny dla
kontrolerów MILAB. Nie byłem jeszcze wolny, ale nie byłem już
dobrym niewolnikiem, więc dano mi komendę do samounicestwienia.
Objawiło się to w formie wielu zachowań autoagresji, a nawet
prawdziwych prób samobójczych. Przynajmniej trzy z nich powinny się
były skończyć sukcesem, lecz zostały udaremnione w tajemniczy
sposób.
Kiedyś użyłem mojego BARDZO ostrego noża do
polowań, by podciąć sobie nadgarstki. Musiałem przeciąć kilka
razy, by nóż przeszedł przez ciało, aż do żyły. Oto więc była
– obnażona i połyskująca, miękka i giętka. Przytrzymałem
mocno, trzy razy, a jednak nie umiałem przeciąć żyły.
Zdeterminowany kułem żyłę ostrzem noża próbując ją rozerwać.
Rozciągała się, lecz nie pękła, ani trochę nie uszkodziła się.
Ból był ostry, lecz jedyna krew była ta z przeciętej skóry. Żyła
nie chciała się przeciąć. Nie umiem tego wytłumaczyć.
Tak
samo jak nie umiem wytłumaczyć nabojów broni palnej, które nie
wystrzeliły. Lub obudzenia się z przedawkowania tabletek i
alkoholu. Uwierz mi, to były poważne próby, naprawdę chciałem
umrzeć. Program samounicestwienia był aktywny, aż do mojego
uwolnienia. Czasem wciąż myślę o poddaniu się, lecz tylko przez
kilka sekund i nie częściej niż raz na dzień. Myśli o zabiciu
się były ciągłe przez całe lata. Program [kontroli umysłu]
reptylian był bardziej podstępny i natarczywy. Myślę, że
zatarcie kontroli MILAB było częścią programu reptylian.
Czy
w jakiekolwiek doświadczenia byli zaangażowani inni niedawno
poznani, nowi przyjaciele (inni uprowadzeni), którzy byli wysłani
razem z tobą do mentalnie kontrolowanych wspólnych misji?
Nie
przypominam sobie. Trzymano mnie w izolacji od ludzi wokół mnie.
Było to częścią reptyliańskiego programowania [umysłu] będącego
pod programem wojskowym i miało za cel obalić program wojskowy i
ustanowić swój własny. Częścią tego programu było zrobienie ze
mnie człowieka społecznie i psychologicznie odizolowanego tak, bym
wpadł w naturalny szablon programu. Zachowałem jednak duchowe,
moralne centrum. Głównie na temat [poczucia] dobra i zła w
czynieniu innym krzywdy. Myślę, że to mnie naprawdę uratowało. W
przeciwnym razie wyrządziłbym wiele szkód.
Co
było dla ciebie punktem zwrotnym, co skłoniło cię do szukania
pomocy?
Myślę,
że to było spotkanie ludzi, którzy nie myśleli, że jestem
szalony z powodu wszystkich tych doświadczeń (nie abdukcji, o tych
nie mogłem wtedy nawet mówić) i którzy inaczej tłumaczyli
rzeczy, które mi się przytrafiły, i którzy wierzyli w to, że
wszyscy jesteśmy połączeni z każdą inną istotą. Jak tylko
wiedziałem, że coś było bardzo nie w porządku z moim światem
(10-11 lat), zacząłem szukać odpowiedzi, co mogło być tego
powodem, i sposobu, w jaki mogłem mieć nad tym jakąś
kontrolę.
Jakie
metody terapeutyczne pomogły ci w otwarciu twoich wspomnień? Z
wszystkich tych metod – która była najważniejsza dla ciebie? I,
gdybyś mógł ocenić te metody, to której byś użył jako
pierwszej i jak byś opisał stopnie w procesie uzdrawiania i
rekonwalescencji?
Po
moim uwolnieniu było jasnym, że oni nie dadzą mi po prostu
spokoju, jednak nie mieli już kontroli nade mną „od środka”.
Cokolwiek mieli uczynić, było to czynem z zewnątrz. Moje Wyższe
Ja było moim nauczycielem i przewodnikiem podczas całego procesu.
Przeważnie trzymałem się z dala od badaczy takich, jak ty (nie
czytałem, ani nie kontaktowałem się), z wyjątkiem jednej książki
Davida Icka. Podstawą jest ścieżka uzdrowienia w miłości i
świetle dla własnego Ja i traktowanie całego życia jako święte.
Poza ścieżką CZYNU, nie samych myśli czy wierzeń, żaden
prawdziwy postęp nie może nastąpić. Jednak większość walk
odbywa się w umyśle. 99% tego, co wydaje mi się, że wiem, jest z
powodu SR (taki „nickname”, jaki używam dla swojego Wyższego
Ja). Dwa najważniejsze aspekty mojego uzdrowienia i ponownego
zrozumienia samego siebie to: SR (Wyższe Ja) i specjalna medytacja
MerKaBa, której się nauczyłem – egipska nazwa dla
„Wehikuł-Świetlnego-Ciała”. Podsumowując: jest to specjalna
18-stopniowa medytacja, która tworzy spójne pole energetyczne wokół
ciała, które jest zgodne z proporcjami świętej geometrii i jest
zakodowane specyficzną matematyką. Z wystarczającą praktyką pole
to staje się permanentne i musi tylko być „odżywiane” przez
pranę w celu podtrzymania. Bonusem jest to, że pole działa jak
twardy dysk komputera. Przechowuje wspomnienia i dane i może być
programowane do pewnych funkcji. Mówi się, że do nieograniczonych
funkcji. Moje funkcje są proste, a programy, które wydają się
bardzo efektywne zawierają „odporność na reptyliańską
technologię”, „ukrywanie przez statkami-matkami”, a także
„zupełną kontrolę i panowanie nad moimi nanorobotami” (są w
moim ciele, dlatego też są moje i tylko ja mogę je kontrolować).
Największy atut tutaj to powolne i stałe doskonalenie mojej energii
i Ducha. To sprawia, że człowiek staje się duchowo silniejszy, co
jest największą obroną przeciwko tym przeciwnikom. (Każdy
zainteresowany tym powinien zajrzeć na stronę
http://www.floweroflife.org
i przejrzeć pracę Drunvalo Malchizedek).
Moje Wyższe
Ja
Stało się jasne, że musiałem „ukryć się”
wystarczająco długo, by gromadzić energię i rozwinąć siłę, by
móc ponownie wkroczyć na pole walki. Jak na razie wszystko dobrze.
Powtarzam, że to jest kluczowe dla mojego uzdrowienia i ochrony. SR
było na tyle dobre, aby pomóc mi podczas medytacji w celu
zidentyfikowania linii kodu i opóźnienia linii kontroli i
namierzania, podczas jednoczesnego opracowywania linii związanych ze
specjalnymi zdolnościami. Także do bycia w stanie dodać moje
własne linie kodu tam, gdzie chcę. Np. przepisałem na nowo
pierwsze trzy linie odnośnie moich nanorobotów, a więc: (1) Moje
nanoroboty mogą odbudować, przywracać i odnawiać każdą tkankę,
komórkę i molekułę w moim ciele, (2) Moje nanoroboty skierują
się tam, gdzie im wskażę w moim ciele i zaangażują nieprzerwaną
energię w proporcjach, które wskażę do czasu, aż nowe polecenia
zostaną wydane. I gwoli pewności: (3) Moje nanoroboty nie są w
stanie przyjmować lub przekazywać jakichkolwiek poleceń spoza
mojego ciała.
Większość pracy została dotąd
wykonana, ale SR i ja kontynuujemy „sprzątanie”. Wykasowałem ID
[identyfikację] moich kontrolerów i już nie otrzymuję i nie
wysyłam sygnałów do/od Draco. Gdy myślę, jak dokładnie musiałem
wykonywać pewne rzeczy, by pokonać moje oprogramowanie, trudno mi
zrozumieć, jak komukolwiek mogło się po prostu „trafić” - ot,
tak - rozszyfrowanie i pozbycie się tego. Nie jestem też pewien, co
można zmienić, a co jest niepowtarzalne dla mnie i bezwartościowe
dla innych. Nawet spotkałem ludzi, których rozpoznałem jako
obiekty reptyliańskiej technologii [manipulacji] i pomyślałem, że
być może mógłbym im pomóc się od tego uwolnić. Chyba nie
mieliśmy szczęścia. Wiele godzin, tygodni, miesięcy i na koniec:
żadnego widocznego postępu. I znów trzeba się cofać do początku,
by znaleźć strategię, która by działała. To bardzo
frustrujące.
Musiałem urwać wszelkie kontakty z tymi
ludźmi dla swego własnego bezpieczeństwa. To jak porzucanie
tonącego okrętu – musisz odpłynąć, by ocalić siebie,
pozostawiając za sobą topiącą się rodzinę. To łamie mi serce.
Boję się o zdrowie psychiczne tych ludzi lub o coś jeszcze
gorszego. Udało mi się już przezwyciężyć poczucie winy, lecz
jednak to smutne musieć pozostawić ich, gdy cierpią; pragnąc mimo
wszystko pomóc. Jednak patrząc na porażki innych ludzi, nauczyłem
się tak wiele, jak z moich własnych porażek i sukcesów.
Samoświadomość i autokontrola muszą być tu bardzo silne. Bez
tego będą oni popychani z miejsca na miejsce w sposób, w jaki
najbardziej może przeszkodzić twoim próbom pomocy. Smutne, lecz
prawdziwe. Pragnienie bycia wolnym musi być silniejsze niż
jakiekolwiek inne pragnienia. Bez tego jest mała nadzieja - lub
żadna. Przetrwanie to za mało, miłość to za mało, rodzina to za
mało, siła to za mało. Tylko Wolność była na tyle potężna, by
trzymać mnie na nogach, gdy wszystko inne zawodziło.
Mogłem
być Wolny albo mogłem skonać straszną, żałosną śmiercią
(której naprawdę nie szukałem) starając się do ostatniego
tchnienia. Miłość była tuż za Wolnością, dźwigała [dla mnie]
większość ciężaru dnia codziennego, choć czasem i ona słabła,
a Wolność podtrzymywała mnie dalej i to ona mnie ratowała.
RATOWAŁA MNIE. Ale to tylko ja. Czy to podziała dla każdego? Nie
wiem, co jeszcze mogę powiedzieć. Wierzę, że masz większe
obeznanie tutaj, niż ja. Istnieje wiara w coś większego i
lepszego, niż to, gdzie jesteśmy teraz, ponieważ ja to „widziałem
i czułem” naprawdę – a później budziłem się i zdawałem
sprawę, w jak koszmarnej sytuacji tkwię – gdzie wszystko wydaje
się nie na miejscu i tak odmienne od wszystkiego i wszystkich wokół.
Trochę mnie to przeraża, gdy myślę o tym. Lecz przemożna wiara w
to, że istnieje świat większy od klatki, w której tkwiłem,
dawała mi siły, by iść naprzód.
Widziałem też
innych, którzy godzili się, by ich własne klatki wyznaczały ich
granice. Skłaniałem ich, by wyjrzeli poza kraty, lecz zawsze
wracali posłusznie do środka – nie mając tak silnej woli, jak
ja, by móc odpierać pokusę siedzenia w swym zamkniętym umyśle.
Zdaje się to być tą przemożną potrzebą wolności. Jak zwierzęta
chowane w zoo.
Rozumiem też frustrację związaną z
niektórymi komunałami New Age mówiącymi o potrzebie „nie
przywiązywania się” do niczego. Kiedy to właśnie „połączenie
się” z tymi rzeczami (wspomnienia, proces leczenia itd.) jest
jedyną drogą do tego, by dać sobie z nimi radę. Tak, jak mówisz
– pamięć to klucz do posiadania nad tym władzy. Odcinanie się
osłabia, gdyż trzyma cię w duchowym kręgu zaprzeczania i
wyparcia.
Prawdziwym kluczem zdaje się być Miłość,
Światło, Wolność i nieograniczone współczucie dla samego
siebie. Oczywiście, empatyczne wsparcie jest zawsze pomocą, lecz w
sytuacjach, jak ta, często go po prostu brakuje.
Czy
możesz opowiedzieć trochę o programowaniu?
Wiem,
że były elementy programowania, które były jak Sztuczna
Inteligencja. Miały możliwość zmiany i adaptacji do jakichkolwiek
bodźców z wewnątrz lub z zewnątrz, które były skierowane
przeciw temu. To bardzo skomplikowane. Czasem SI mogła być przejęta
przez pewną czującą, żywą formę, o zmiennej naturze i
frekwencji typowej dla Draco lub reptylian. Był jednak też
powierzchowny program Milab (zw. z wojskiem) z wieloma reptyliańskimi
programami działającymi pod nim, o których to wojsko nie
wiedziało, a które to były przeciwstawne wojskowym programom i
nastawione na realizację celów reptylian. To bardzo złożone. To
było jak życie przez długi czas z wieloma różnymi osobami w
mojej głowie. Kiedy zdołałem się uwolnić, pierwszą rzeczą,
jaką zauważyłem, to była cisza. Nie mogłem uwierzyć w to, że
można być tak cichym. Nie słyszałem niczego, ani nikogo, poza mną
samym. To była rozkosz. Nie rozumiałem, co to znaczy móc myśleć
w sposób czysty i niezakłócony aż do tamtego momentu.
(U
swojej podstawy, programowanie Milab (wojskowe) to generalnie program
Super-Żołnierza. Technicznie rzecz biorąc - jestem nieudanym
Super-Żołnierzem. To śmieszne, ale czuję się całkiem dobrze
będąc takim wcielonym fiaskiem. Wszystkie inne podprogramy
wspierają szerszy system związany z walką, przetrwaniem i
przestrzeganiem rozkazów. Detale są trochę bardziej skomplikowane,
lecz podstawy są z grubsza proste.)
Mój program
reptyliański jest dużo bardziej złożony. Nie czuję się jednak
komfortowo, by mówić o jego szczegółach. Wystarczy powiedzieć,
że to coś bardzo ciemnego, coś bardzo brzydkiego. Jeśli chcesz
podziękować losowi za cokolwiek, to podziękuj mu następnym razem,
że nie zrobiłem tego, co oni chcieli, bym robił. Nie wiem, czy
kiedykolwiek byłbym w stanie zawrócić z tej ścieżki, jeśli bym
na nią wstąpił. To okropne. Myślę, że najbardziej podstępną
rzeczą w programach reptylian jest to, jak bardzo naturalne mogą ci
się wydawać. Emocje takie jak gniew, smutek, zazdrość stają się
bardziej intensywne. Skąd pochodzą takie uczucia, to całkiem
oczywiste, lecz ich intensywność jest absolutnie poza normą. To
jak robienie góry z małego kretowiska. Reagowanie w ten sposób
może często drastycznie wpłynąć na rezultaty. Jakże łatwo jest
też pomylić program z twoją własną osobowością. Program może
wywołać przykładowo depresję. Zaczynasz się identyfikować z
uczuciami depresji i stajesz się coraz bardziej przekonany, że
jesteś tym, co odczuwasz. Same emocje mogą być twoje, ale ich
intensywność już nie. Utożsamiasz się z czymś takim, jak moc
nawet w jej negatywnej formie, jaką jest depresja - którą tak
naprawdę jest przecież niemocą. Program pokrywa twoją osobowość,
a siła programu osłabia twoją wolę, więc [w pewnym momencie] po
prostu przestajesz się temu opierać i dajesz się nieść przez ten
prąd. Sam stajesz się programem. Choć nie do końca, bo to tylko
postrzeganie. TY wciąż jesteś tobą, a program jest wciąż
programem. Jednak nie uda ci się tego dostrzec, jeśli nie
oddzielisz tych dwóch rzeczy. To całkiem jak paragraf 22
[paradoks]. Nie możesz wiedzieć, że jesteś niewolnikiem, dopóki
się nie uwolnisz, lecz nie możesz się uwolnić tak długo, jak
jesteś niewolnikiem. To bardzo przebiegłe.
Jakie
inne ofiary uprowadzeń przez wojsko (Milab) poznałeś lub czytałeś
o nich? Czy to były pomocne osoby i uwolnione [z programów]?
Nie.
Kiedy zacząłem podejrzewać, że jestem ofiarą wzięć, częścią
mojego programu było nie poszukiwanie jakichkolwiek info na ten
temat, więc nie robiłem tego. Gdy byłem już uwolniony, moje
Wyższe Ja radziło mi nie czytać żadnych książek, ani nie mówić
z nikim, gdyż mogło to zanieczyścić cały proces leczenia i
zdrowienia – tylko medytowanie i przebywanie na łonie Natury przez
rok czasu. Następnie, ja i moje WJ przepracowaliśmy wiele z moich
przeżyć i moje WJ pomogło mi je zdefiniować. Po tym WJ
powiedziało mi, że mogę już zacząć czytać, rozmawiać i
nawiązywać więzi z ludźmi, gdyż byłem już wystarczająco
ugruntowany w moich doświadczeniach, aby nie dać się nikomu
zwodzić.
Poznałem innych ludzi, co do których miałem
silne podejrzenie, że byli ofiarami kontroli. Nie byli spod tego
uwolnieni, a mi nie udało się im pomóc, przez co hamowali tylko
mój własny postęp. Wydaje mi się też, że przeczytałem historię
dwóch innych ofiar Milab. Nie pamiętam z tego zbyt wiele,
interesowało mnie tylko rozpoznanie zbieżności - a były takie i
to wystarczało, by widzieć, że nie był to zwykły przypadek.
Poznałem też osobiście kilku ludzi, których podejrzewałem,
jednak byli oni zdecydowanie tego nieświadomi – jeśli
rzeczywiście byli ofiarami.
Czy
możesz opisać jakiekolwiek z twoich reptyliańskich programów
kontroli umysłu – w jaki sposób mieli do ciebie dostęp i jak
wyzwalali twój program? A także jak oraz kiedy został ci on
wszczepiony? W jaki sposób programy reptylian i metody ich
wyzwalania różniły się od programów wojskowych, które były
nanoszone na te stworzone przez reptylian czy Obcych?
To
naprawdę skomplikowane. Więc wybacz mi, jeśli nie będzie się to
wydawać zbyt sensowne. Postaram się tak, jak mogę. A więc, do
swych kodowanych programów kontroli umysłu reptylianie mieli dostęp
poprzez nanoroboty. To sprawiało, że zmiana programu lub zdalne
sterowanie pewnymi emocjami, myślami, pragnieniami itd. było dla
Draco łatwiejsze – wszystko to, co może być stymulowane poprzez
system nerwowy. Nanoroboty zostały wszczepione w bardzo szybkiej
operacji medycznej – wszystkie (ponad 1000) wprowadzono do obiegu
krwi, gdzie już same znalazły swoje punkty docelowe (kluczowe
punkty w centralnym systemie nerwowym i mózgu oraz kluczowe organy,
takie jak oczy). Wcześniej powodowało to wielki ból w każdym
zakamarku mojego systemu nerwowego, w którym były one aktywne, z
mnóstwem wędrujących [po moim ciele] nanorobotów robiących swoją
robotę. Nie czuję się jednak komfortowo, by omawiać dokładny cel
mojego reptyliańskiego programu.
Ponad tym ekstremalnie
zaawansowanym technologicznie systemem kontroli był program Milab.
Bardziej prosty. Mniej dokładny, lecz z pewnością nie do
zlekceważenia. Program oparty na psychologicznej traumie lub też
jakiegoś rodzaju maszynerii indukującej stany hipnotyczne.
Tworzenie „czystej” [niezapisanej] osoby, by potem kształtować
w niej różne umiejętności – techniczne, społeczne, wojskowe,
psioniczne czy jakiekolwiek. Wierzenia również mogą być tu
nauczane [programowane] – polityczne, religijne, społeczne
itp.
Połączenie między prawdziwym MNĄ, a mną-Milabem
jest dość ścisłe, lecz moja dusza odparła i odrzuciła ten
program. Połączenie między prawdziwym MNĄ, a mną-reptyliańskim
jest bardziej subtelne, mimo to udało mi się to zwalczyć. To był
umyślny zabieg u reptylian i nieznany kontrolerom z wojska. Program
reptylian był stworzony, by służyć celom Draco, był przeciw
agendzie Milab.
Nie jestem pewien, jak opisać różnice w
wyzwalaniu tych dwóch różnych programów. Bodźce Milab działały
tylko, gdy spałem, przestawały działać, gdy się budziłem (to
był typ „uśpionego” programu, miałem prowadzić moje normalne
życie, podczas gdy program „spał” - dotąd, aż byłem
potrzebny). Wyzwalacze programu reptylian mogły działać bez
przerwy, w dzień i w nocy. Bywały dni, w których cały czas z nimi
walczyłem. Opierałem się programom i ich wyzwalaczom. Karali mnie
za to zawsze bólem i chorobą. Jednak nie ulegałem. Pragnąłem być
martwym, lecz trwałem nadal. Program reptylian był bardziej
aktywny, próbował kształtować kompletnie całe moje życie. Miało
to plany względem tego kim i czym powinienem być. Program Milab za
to pozostawiał jakąś przestrzeń dla mojej wolnej woli. Myślę,
że [wojskowi] zdają sobie sprawę, że to typowo ludzkie,
prawdopodobnie mieli wcześniej problemy z osobami, których wolną
wolę próbowali zupełnie stłumić. Mam na myśli wolną wolę,
lecz taką, oczywiście, która trzymała mnie w granicach
wyznaczonych przez ich agendę.
Czy
pamiętasz w twoich doświadczeniach jakiegoś Obcego programistę
lub kontrolera?
Dwóch
różnych typów, obaj ubrani w czarne stroje. Jeden Obcy – ciemno
brązowy reptoid, 120-150 cm wzrostu. Drugi to człowiek, wojskowy.
Pamiętam dokładnie reptyliańskiego kontrolera, nawet znałem jego
imię. Człowieka myślę, że mógłbym rozpoznać, gdybym go
zobaczył. Nie jestem jednak pewny, czy mogę go opisać, po prostu
nie miał żadnych niezwykłych cech. Zwyczajny wojskowy oficer,
krótkie siwe włosy, mundur. Nic szczególnego, choć wciąż widzę
jego twarz całkiem wyraźnie, więc myślę, że mógłbym go
wskazać, gdybym miał do porównania zdjęcia.
Co
z wojskowymi kontrolerami lub z tajnego rządu, którzy próbowali
mieć do ciebie dostęp?
Żaden
nie próbował się do mnie dostać inaczej, niż zdalnie. Właściwie,
to nie jestem pewny, wydaje mi się, że bali się do mnie zbliżyć,
jeśli nie byłem nieprzytomny. Widziałem i czułem ich bardzo
blisko, lecz wydawali się nerwowi i przestraszeni, gdy próbowałem
nawiązać kontakt wzrokowy. Właściwie, to było to dość widoczne
– gdy patrzyłem na nich, zerkali przestraszeni, a później
odwracali wzrok.
Czy
któryś z nich był znany społeczności badaczy UFO?
(*Niektóre
ofiary Milab zidentyfikowały znanych badaczy i autorów - pośród
członków grup zajmujących się UFO, zjawiskami paranormalnymi i
kontrolą umysłu – jako manipulatorów (kontrolerów) biorących
udział w porwaniach ludzi, którzy usiłowali zdominować ich umysł,
zastraszać ich i prześladować, po to, by siedzieli cicho. Nazywamy
ich OMAGS lub CHEOPS.)
Jako
że nie znam nikogo w społeczności UFO, nie jestem w stanie
powiedzieć.
Gdy
uwalniałeś się spod kontroli umysłu, czy byli jacyś „szpiedzy”
(OMAGS), którzy próbowali dostać się do twojego umysłu poprzez
hasła-bodźce lub inne metody, które okazały się
nieskuteczne?
Tak,
kilka razy przez telefon, ale – tak, jak mówię – nigdy
osobiście.
Czy
metody wyzwalania, dostępu do twoich kodów/alter ego używane przez
wojsko czy tajny rząd są inne, niż te używane przez Obcych
podczas abdukcji?
Najprostszą
różnicą jest to, że metody Milab odwołują się bardziej do
zmian osobowości (alter ego), podczas gdy te reptylianów są
bardziej „duchowe” - ciemne, ale duchowe.
Praca
wojskowych jest bardziej oparta na traumach, odnosi się do twoich
podstawowych instynktów, najczęściej strachu i przyjemności.
Jeśli wolisz: chodzi tu o zastraszanie i oferowanie cielesnych
nagród, gdy spiszesz się dobrze. Ostatnio przypomniałem sobie
pewną ciemnowłosą kobietę-kontrolera, która używała seksu jako
nagrodę i stymulant do działania. Myślę, że to typ stosujący
„ukąszenie miłości” [chora, manipulująca miłość]. Jednak
nigdy nie widziałem jej poza abdukcjami.
Program
reptoidów opiera się w głównej mierze na negatywnych emocjach.
Strach, złość, zazdrość, smutek, cokolwiek. Było dla mnie
kluczowym zrozumienie, że najbardziej tracę kontrolę, gdy
doświadczam negatywnych emocji. I że najwięcej kontroli miałem,
gdy je tłumiłem. Oczywiście, nie można ich tłumić w
nieskończoność, lecz czasem jest ważne, by je kontrolować, by
nie być przez nie manipulowanym.
Czy
byli jacyś ludzie z tajnego rządu lub inne oswobodzone ofiary
ET/Milabs, którzy pomogli ci się uwolnić?
Nikt,
kogo bym pamiętał.
Czy
możesz opisać jakieś wojskowe czarne misje, w których byłeś
zmuszony brać udział podczas kontroli umysłu? Jak wiele komórek
wojskowych jest zaangażowanych w używanie ofiar abdukcji i Milab
jako agentów?
Misje
razem z Seals (Siły Specjalne Marynarki Wojennej) w Centralnej
Ameryce, głównie w celu przyciśnięcia karteli narkotykowych. Mam
też inne wspomnienia, który wydawały mi się zupełnie nie
pasujące, gdyż dotyczyły [dalekiej] przeszłości, jak Wietnam,
albo też wydawały się być z innej planety. Po tym, jak James
wyjaśnił mi, jak używają podróży w czasie/przestrzeni
(wiedziałem, że to mają i tego używają, nie wiedziałem jednak,
że używają tego w ten sposób), wtedy wszystko nabrało większego
sensu.
Pamiętam, jak spędzałem wiele czasu w dżungli.
Wygląda na to, że dobrze sobie w niej radziłem, bo wciąż mnie
tam wysyłali. Najczęściej były to precyzyjne operacje zabójstw
wyznaczonych celów (społeczności), czasem samych przywódców czy
ich poruczników. Muszą potrzebować naprawdę dużo pieniędzy, by
prowadzić takie programy. Tak więc, pomagaliśmy zabezpieczać i
przeprawiać duże ładunki kokainy na sprzedaż w Stanach. Mam wiele
wspomnień z tym związanych, lecz są wciąż dość traumatyczne,
dlatego też nie chciałbym w nie teraz wchodzić. Starczy
powiedzieć, że zabijałem dla nich i mam z tym teraz poważne
problemy z obu powodów – zabijania i bycia przez nich
wykorzystywanym przeciw mej wolnej woli. Tak naprawdę to była
właśnie wyłaniająca się trauma, wspomnienia o zabijaniu ludzi w
misjach – to właśnie zaczęło uświadamiać mi przeżyte misje
Milab. Zajęło mi ponad siedem lat, by rozwikłać, zapamiętać i
poukładać to wszystko tak, że teraz mogę spać w nocy bez
barykadowania meblami z salonu moich drzwi wejściowych. Zespół
stresu pourazowego jest BARDZO realny i wymagało wiele regularnych
terapii, by sobie z tym poradzić.
Mojemu terapeucie
powiedziałem, że byłem w Siłach Specjalnych Marynarki, wykonałem
kilka tajnych akcji, zabiłem trochę ludzi i że mam przez te niezłe
problemy. Nie mówiłem nic o abdukcjach, reptylianach czy kontroli
umysłu. Chciałem po prostu wyleczyć traumę i ruszyć dalej z moim
życiem, ponieważ wszystko było praktycznie przez to w zawieszeniu.
Po prostu nie dawałem rady normalnie funkcjonować. Mój terapeuta
powiedział, że mam jeden z najcięższych przypadków stresu
pourazowego związanych z walką, jakie kiedykolwiek widział (a
widział wiele) i nigdy nie zakwestionował prawdziwości moich
wspomnień. Moje reakcje emocjonalne podczas terapii były prawdziwe.
Niekontrolowane wstrząsy, płacz, pocenie się, krzyk – kogoś,
kto był w głębokim bólu po zabiciu tak wielu ludzi.
Zdrowienie
było także prawdziwe. Zacząłem wybaczać sobie „wykonywanie
rozkazów” i uczyć się kochać siebie tu i teraz – po tym nie
byłem już zabójcą, byłem dobrym człowiekiem, który traktował
ludzi dobrze i pragnął pracować, by pomagać innym zmagać się z
cierpieniem. Zajęło mi to lata, lecz w końcu na nowo zacząłem
żyć i kochać moje życie – by potem być uderzony przez dalsze
programowanie reptoidów, ale nie mogłem przecież poradzić sobie z
wszystkim od razu. To musiało następować etapami, co zajęło lata
mojego życia.
Nie umiem powiedzieć, jakie oddziały
wojska używają ofiar Milab, a jakie nie. Wydaje się jednak, że
Marynarka i Siły Powietrzne bardziej, niż inni. Wydają się mieć
większy dostęp do zaawansowanej technologii.
Jakie
umiejętności czy programy odkryłeś u siebie, kiedy twoja pamięć
czy świadomość zaczęła wypływać (np. znajomość jęz. obcych
lub sztuk walki, parapsychiczne zdolności, fotograficzna, ejdetyczna
pamięć)?
Zdecydowanie
sztuki walki. Znam ruchy kata, których nigdy się nie uczyłem i
zlałem też parę tyłków, gdy już myślałem, że zostanę
zdeptany. A jednak coś się stało i bardzo byłem zaskoczony.
Powinnaś to była zobaczyć. Jeśli chodzi o pamięć, niektóre
wspomnienia są fotograficzne, niektóre ejdetyczne. Niektóre
zdolności są wciąż "uśpione" i potrzebne są
odpowiednie bodźce, by je przebudzić (np. jeśli A, B, C lub D
wydarzą się jednocześnie w miejscu X, Y, Z lub w obecności
czynników Q lub N, wtedy wyzwala to uśpioną zdolność c1101 - i
tak dalej).
(Wciąż się uczę, jakie zdolności posiadam
i które są rezultatem programowania, a które efektem stawania się
przebudzoną istotą ludzką. Jako że byłoby to odkrywanie zbyt
wielu kart, nie mogę tu wchodzić w szczegóły.)
Jakie
metody okazały się skuteczne, a jakie nie - podczas gdy próbowałeś
pomagać innym ofiarom abdukcji?
Jeśli
mam być szczery, jak dotąd żadne nie okazały się naprawdę
skuteczne. Przy niektórych następował większy postęp, niż przy
innych (im więcej miłości i światła, tym lepiej). Wciąż jednak
jestem tu w fazie eksperymentalnej.
Czy
bardziej mężczyźni, czy może kobiety bardziej są zdolne do
przebudzenia się i odzyskania zdrowia/wolności?
Myślę,
że mężczyźni mogą opierać się programowaniu bardziej
naturalnie. Myślę, że to może być testosteron i naturalna chęć
bycia wolnym. Nie wiem jednak, czy to ma jakiekolwiek znaczenie, czy
to kobieta czy mężczyzna, po prostu pragnienie wolności musi być
większe, niż cokolwiek innego. W przeciwnym razie można być łatwo
zwiedzonym lub rozproszonym w dążeniu do wolności.
Czy
udało ci się znaleźć jakiegoś szamana, kapłana, uzdrowiciela
czy kogoś o zdolnościach mentalnych, kto mógł ci asystować i
zrozumieć zjawisko globalnej kontroli umysłowej Obcych na tej
planecie?
Jeśli
na tej planecie są jacyś ludzie oświeceni duchowo, to jak niby
pomagają takim osobom, jak ty, odzyskać wolność? Gdzie oni są?
(LOL) Wiem także z doświadczenia, że jest bardzo niewielu
duchowych praktyków, którzy chcieliby podjąć ryzyko "wychylenia
się" odnośnie obecności reptoidów i ciemnych mocy, i bardzo
niewielu, którzy sięgnęliby do tych, którzy to zrobili. (Nie chcę
powiedzieć, że takich ludzi w ogóle nie ma. Są, ale w prawdziwej
mniejszości. Jeśli więc szukasz pomocy, to w głównych,
większościowych nurtach raczej jej nie znajdziesz teraz. W samych
obrzeżach, na marginesie - tam, zdaje się, że tacy ludzie się
zbierają.)
To frustrujące. Wierzę, że moi nauczyciele
dali mi nieocenioną wiedzę, ale to, co ja z nią zrobiłem, jest
prawdziwie pionierskie. Najwięcej, co byli oni w stanie zrobić z
moim przypadkiem, to mówienie czegoś w rodzaju: "Wow,
nieciekawie... Masz, to może ci pomóc.., choć życzę ci przy tym
szczęścia". Tak, więc - zdaje się, że są tu prawdziwe
braki, jeśli chodzi o skuteczną pomoc dla ofiar abdukcji i całej
reszcie nas będących na skraju fenomenów ET i konspiracji.
Myślę,
że cała reszta używa telepatii, podróży astralnych i podobnych
rzeczy, by móc komunikować się i pomagać. Zdaje się, że omijają
oni nurty, gdzie jest twarda technologia. Może dlatego, że nurty te
są zamieszkane przez krokodyle. Rozumiem to. Sam mam pragnienie udać
się w podziemia i zostać tam, aż ukończę moją pracę. Co wciąż
może się dla mnie okazać konieczne.
Ta garstka
mistrzów, z którymi o tym mówiłem, wszyscy mieli mniej więcej to
samo do powiedzenia: " Wow, to naprawdę ciężka sprawa. Zdaje
się, że zostałeś wybrany, by zrobić coś specjalnego ze swoim
życiem. Życzę powodzenia". Często dzielili się potem ze mną
wiedzą ze swojej praktyki (yoga, Zen, Chi-Qong, cokolwiek), co
później wypróbowywałem, integrowałem i jakoś udawało mi się
robić z tego pożytek. Uzdrowiciele energetyczni, typy metafizyczne
i różni tacy - byli oni dla mnie najlepszymi sprzymierzeńcami i
pomogli mi zrobić poważne kroki na ścieżce uzdrawiania, na tyle,
bym zdołał to pojąć. Jednak taka pomoc zdaje się bardzo
ograniczona.
Natomiast mistrzowie, których spotkałem w
duchowej formie, byli dużo bardziej pomocni, dawali więcej
informacji i byli bardziej otwarci, jeśli chodzi o agendę
reptylian. Lecz - jeśli mam być szczery - to większość nawet nie
poruszała tego tematu dotąd, aż sam nie pojąłem tego, co się ze
mną działo. Czym więcej odkrywałem o sobie samym, tym bardziej mi
pomagali. Jednak żaden nich nie powiedział do mnie nigdy czegoś w
rodzaju "Wiesz, jaki masz problem? Jesteś niewolnikiem
reptyliańskiej kontroli umysłu, ot co". Z oczywistych jednak
powodów nigdy bym im w to nie uwierzył, gdyby tak zrobili.
Co
powinno się zdarzyć dla takich ludzi, jak ty, by otworzyli się na
prawdziwą pomoc w wyzwoleniu się spod tego represyjnego reżimu
Draco i Obcych na tej planecie? Ciekawe umysły chcą
wiedzieć!
Solidarność
- przede wszystkim. Gorące pragnienie bycia wolnym i nawet większe
zaangażowanie dla miłości i światła we wszechświecie. Nie
wydaje mi się, bym mógł przeżyć bez tych rzeczy. Lecz
solidarność to klucz, jeśli chcemy iść naprzód. Solidarność z
każdym innym (pośród ofiar abdukcji) oraz solidarność z resztą
społeczności ET/UFO. W którymś momencie będą oni musieli
spojrzeć w oczy temu szaleństwu i zacząć nas zauważać, choć
myślę, że to będzie długa droga dla takiej jedności. Musimy
znaleźć sposób, by przezwyciężyć izolację i separowanie się w
tym wszystkim i znaleźć drogę, by spotkać się razem. Choć w
takiej atmosferze prześladowań łatwiej to powiedzieć, niż
zrobić. Pierwszy krok to trwanie w naszej własnej prawdzie i nie
uleganie rodzinie i znajomym, którzy nazywają nas szaleńcami i
niezrównoważonymi dlatego, że czujemy to, co czujemy. Nie
histeryzuj, to NIE pomoże, lecz trwaj w swojej prawdzie i nie pozwól
innym definiować twoją własną rzeczywistość. Nie musisz nawet
tam stać i kłócić się z nimi. Po prostu odchodząc pamiętaj, że
twoje doświadczenia są prawdziwe i że każdy się w końcu o tym
przekona. I to w najbliższych latach lub może dekadach, jeśli
potrwa to tak długo. Wszystko w końcu wyjdzie na jaw. Nie może to
pozostać sekretem na zawsze, nic nie może. Ujawnienie się wydarzy,
a kiedy tak będzie, to pozostanie już tylko odliczanie, aż
wszystko inne zostanie ujawnione i powszechnie zaakceptowane. To
będzie jak walka, a ludzie będą się opierać temu dla
jakichkolwiek powodów. W końcu jednak każdy będzie musiał stawić
temu czoła. Rodzice niektórych z nas (myślę, że też moi) mogą
tego nie dożyć, ale wiem, że ja będę wciąż żył, a to znaczy,
że także i większość z nas. Miłości, Światła, Wolności,
Pokoju, Mocy i Radości dla wszystkich mych braci i sióstr, ofiar
Milab. Poznamy Prawdę, a Prawda nas wyzwoli.
©
Tłumaczenie: Sati
- dla davidicke.pl
Źródło:
http://evelorgen.com/wp/articles/military-abduction-milabs-and-reptilians/interview-with-a-milab-supersoldier-recovered-from-military-and-reptilian-drac-control/
Ostatnio
zmieniony 25 lut 2014, 17:50 przez Sati,
łącznie zmieniany 1 raz