Eve Lorgen Super żołnierz wyrwany spod kontroli


Super-żołnierz wyrwany spod kontroli



Eve Lorgen

Jared” - 59-letni weteran z Wietnamu - twierdzi, że po tym, jak w 1964 r. wstąpił do Sił Powietrznych, został zwerbowany do tajnego projektu „czarnych operacji” i kontroli umysłu. Ten supertajny program, jako pod-projekt MK-Ultra, został przygotowany w celu stworzenia „Super-Żołnierza” - z mózgiem jak komputer, doskonałą pamięcią fotograficzną i rozwiniętymi zdolnościami parapsychicznymi. Jared uważa, iż jest „jedynym w swoim rodzaju” prototypem, eksperymentalnym produktem, i że poprzez złożoną procedurę w jego umysł i ciało wszczepiona została postać „super-wojownika”. Jared nazywa tą postać „David” - jest to istota, który działa niezależnie od Jareda i która została zaprogramowana do wykonywania misji tajnego rządu i jego kontrolerów. Z osobistych powodów Jared woli nie używać prawdziwego imienia i nie ściągać na siebie uwagi. Żyje on zwyczajnym życiem w Midwest, ma dzieci, wnuki i robi wrażenie skromnej osoby. Nikt nigdy by nie zgadł, że Jared był używany jako tajny Super-Żołnierz. Uważam, że jest on szczerym człowiekiem, chociaż jego wspomnienia misji w dalekiej przestrzeni kosmicznej byłyby świetnym materiałem dla serii „Gwiezdne Wrota”!


Poznałam Jareda przez dwóch wspólnych przyjaciół, którzy także są świadomi istnienia tajnych projektów kontroli umysłu. Odezwali się do mnie z powodu mojego wywiadu z Andy Pero, Super-Żołnierzem Montauk Boy. Historia Jareda jest niezwykła, gdyż był on wczesnym pierwowzorem Super-Żołnierza, zaangażowanym w operacje podróży w czasie, choć nie poprzez [technologię] „Montauk Chair” - jak było to w przypadku Andiego (i innych Montauk Boys [„Chłopaków Montauk”]).



Jared twierdzi, że udało mu się zbuntować i że jego kontrolerzy nie mają już do niego dostępu. Lecz tak naprawdę to „David” wymknął się spod kontroli pozostawiając swoich „nadzorców” w tyle. Jared nie jest całkiem świadomy tego, co robi „David”, ani też nie może tego w pełni kontrolować, przez co życie stało się dla niego nieprzewidywalne, tak samo zresztą jak i dla agentów „tajnego rządu”.

Jared został wysłany na wojnę w Wietnamie, w celu poddania go próbom w twardych realiach wojny i czarnych operacjach – z czego zdał sobie sprawę później, gdy jego wspomnienia zaczęły się ujawniać w 1986 r., powodując przy tym ciężki stres. W tym czasie większość wspomnień dotyczyła jego udziału przy różnych grupach w Bien Hoa, Bazie Sił Powietrznych stacjonującej 24 mile na północ od Sajgonu. Niektóre z tych wspomnień dotyczyły tajnych misji w Wietnamie i Kambodży – część z nich została potwierdzona przez innych weteranów.

Jednak wspomnienia Jareda sięgają dalej. Przypomniał on sobie, jak był wykorzystywany w wielu tajnych misjach podróży międzywymiarowych, podróży w czasie, w obserwacji nowoczesnych statków kosmicznych i różnych ras pozaziemskich. Jared pamięta także swój pobyt w podziemnych bazach w Utah i Strefie 51.

Jest to jeden z nielicznych wywiadów z udziałem Jareda, jako że jego wspomnienia wciąż wypływają na powierzchnię. Dla niego to ciągły, odkrywczy proces - jak również dla tych, którzy chcą zrozumieć zasięg możliwości technologicznych tajnego rządu i złożoność technik programowania i tworzenia super-agentów. Nie żyjemy już w erze [prosto sterowanych] „Kandydatów” [film „Manchurian Candidate” - pol. „Kandydat”] czy misji prowadzonych w naszym czasie i w naszym, widzialnym świecie. Teraz mamy do czynienia z technologią, która jest w stanie wpływać na przestrzeń, czas, ludzki umysł i złożone rzeczywistości. Czas można rozciągać, można go cofać i podróżować przez niego. Liczne pętle czasowe najwyraźniej istnieją, a ludzki umysł ma większe możliwości, niż nam się wydaje.

W moim doświadczeniu zawodowym z ofiarami uprowadzeń przez wojsko (Milab) i tajnych projektów często się zdarza, że dwie - lub więcej osób - może potwierdzić wspomnienia innych, gdyż były to wspólne doświadczenia. To może być najbardziej powierzchowny poziom [wspomnień] misji lub jakby „senne” rzeczywistości z udziałem Obcych czy innych wymiarów. Najczęściej wspomnienia takie ukazują się jako „flashbacki” [nagły przypływ wrażeń i wspomnień- przyp.tłum.], odtwarzające się w ich głowie tak, jakby oglądali film lub też jako żywe, intensywne sny. Generalnie, dany człowiek nie przypomina sobie tych zdarzeń i nie ma kontroli nad sytuacją, w międzyczasie będąc wciąż pod stałym „dostępem” dla osób go kontrolujących, które mogą wykorzystać go dla jakichkolwiek upatrzonych celów. Przeważnie tacy ludzie nigdy nie stają się zupełnie „wolni” i dopiero po latach, gdy wypływają wspomnienia, zdają sobie sprawę z tego, że byli uprowadzani i manipulowani. Jeśli kontrola umysłu jest efektywnie wykonana, to większość w ogóle tego nie pamięta. Ci, którym udało się przypomnieć, to – moim zdaniem – wierzchołek góry lodowej. I naprawdę powinniśmy zacząć ich słuchać.

Wywiad z Jaredem był prowadzony na przestrzeni kilku tygodni. W tym czasie kilka dziwnych rzeczy się wydarzyło, np. przechwycenie [naszych] e-maili, zakłócenia linii telefonicznej czy inne anomalie. Nie mogę potwierdzić wszystkich szczegółów opowieści Jareda, ale wierzę, że mówi on prawdę na temat swoich doświadczeń. Mogę potwierdzić jednakże, że Jared i „David” istotnie mają niezwykłe zdolności psychiczne. Miejmy nadzieję, że – jeśli Jared rzeczywiście wyrwał się spod kontroli – zainspiruje tym innych do nauki kilku przydatnych rzeczy, by móc wyzwolić się od kontrolerów umysłów.



EL – Eve Lorgen
JD – Jared/David

EL: Jak myślisz – kiedy zaczęła się twoja rekrutacja i trening dla eksperymentu „ Pojekt Super-Żołnierz”? Czy istnieje jakaś oficjalna nazwa lub podkategoria dla tego projektu?

JD: Wydaje mi się, że zostałem zwerbowany w czasie, gdy przystąpiłem do Sił Powietrznych w styczniu 1964 roku, było to podczas rekrutacji w Bazie Sił Powietrznych Lackland – w miejscu, gdzie odbywa się szkolenie. Jestem pewien, że w tym czasie – poza zastrzykami i innymi tego typu rzeczami – pobierano nam próbki krwi. W ten właśnie sposób zdecydowano o mojej kandydaturze do projektu. Powiedziano mi, że było to w ramach pod-projektu MK-Ultra, zwanego projektem Monarch. Z tego, co usłyszałem, projekt ten miał szerokie spektrum działania; wszystko, co było związane z programowaniem. Myślę, że obejmowało to również Montauk Boys [projekt „Chłopcy Montauk”].

EL: Do jakiego rodzaju szkolenia wojskowego i stopnia doszedłeś? Jaki był twój poziom stopnia w porównaniu do stopnia „Davida”? Czy pamiętasz, jakie uniformy nosiłeś podczas tajnych operacji?

JD: W Siłach Powietrznych byłem specjalistą od uzbrojenia, zajmowałem się wszelkimi rozporządzeniami do spraw materiałów wybuchowych, które były umieszczane na samolotach myśliwskich; bomby wybuchowe, rakiety, napalm, amunicja kalibru 20 mm, flary itp. To było wspaniałe pole dla kariery, do czego mnie tam używano, w pewnym sensie. Kiedy wyszedłem ze służby w 1968 roku miałem stopień E4, inaczej: Bucksergeant [stopień sierżanta].

W operacjach tajnego rządu nie pamiętam, aby używano jakichkolwiek stopni. Nie używaliśmy żadnych. Mogły istnieć jakieś, a ja mogę ich nie pamiętać, więc nie jestem tutaj pewien. Jednak nie nosiliśmy stopni tak, jak w wojsku.

Jeśli chodzi o umundurowanie w tajnych misjach, to wydaje się, że nosiliśmy pewnego rodzaju granatowe kombinezony z insygniami na lewej stronie kieszeni. Nie umiem jednak tego opisać. Innymi razy nosiliśmy cywilne ubranie zgodne z charakterem misji i czasem współczesnym. Kiedy cofaliśmy się w czasie, w ramach misji nosiliśmy ubrania odpowiednie dla danego okresu i celu operacji. Nosiliśmy także wojskowe mundury przy niektórych misjach – np. gdy byliśmy wysyłani w pełnym szyku bojowym w przestrzeń kosmiczną, by zwalczać Obcych.

Jeśli chodzi o trening, dla mnie nie było żadnej potrzeby odbywania treningu. Jak tylko jesteś zaprogramowany, ruszasz po prostu w drogę, a oni i tak mają dostęp do ciebie kiedy i dla jakichkolwiek celów cię potrzebują. Trening? Żadnej potrzeby... Wszystko było załatwiane przez programowanie, później wypuszczano cię w teren i testowano w realnych misjach.

EL: W jaki sposób i kiedy wspomnienia twojego tajnego życia zaczęły się pojawiać?

[justify]JD: Wspomnienia zaczęły wypływać koło roku 1986. Pierwsze były o tym, co przeszedłem w Wietnamie. To było jak układanie puzzli, a następnie oglądanie, jak cały obraz zaczyna się wyłaniać. Zaczęło się od walk w mojej bazie, następnie walki w dżungli, zwiady, misje czarnych operacji, aż do ciekawszych rzeczy z tajnym rządem i całą działalnością związaną z czasem, przestrzenią i podróżami międzywymiarowymi, a także do pracy z Obcymi i walk przeciw Obcym.

EL: Jared, czy możesz opowiedzieć, jak osoba „Davida” została stworzona i jak ci została wszczepiona? Cały ten proces narodzin...

JD: Dla mnie „narodziny” Davida były tylko małą częścią większej całości. Wszystko zaczęło się z kontrolą umysłu i programowaniem mnie na to, co miało przyjść później, więc ogólnie – myślę, że zajęło to trochę czasu. Jak tylko ten proces się zakończył, kolejnym krokiem było stworzenie na komputerze tej „istoty” z mojego DNA. Zostało to zrealizowane przez naukowca, który dodał tam to, co chciał, by stworzyć Davida takiego, jakiego chcieli. Wykreował więc ten „program-David” z pewnymi cechami i zdolnościami – i, oczywiście, z brakiem jakichkolwiek dobrych cech – i uczynił go nie posiadającym żadnych emocji, uczuć czy jakiegokolwiek wzglądu dla istoty ludzkiej. Doskonała maszyna do zabijania z inteligencją, która pozwalała mu na rozrost do jakiegokolwiek poziomu. W pewnym więc momencie, jak został ukończony na komputerze, zdecydowali że nadszedł czas, by wszczepić go we mnie.

Najpierw „załadowali” mój umysł do komputera w celu zachowania go tam, gdyż metodą prób i błędów odkryli, że nie mogli zaszczepić innego bytu do ciała, które już było zajęte. Obie istoty (w takim wypadku) byłyby rozbite i pomieszane ze sobą. Więc, jak tylko ściągnęli mój umysł, podłączyli 3 elektrody do mojego ciała. Jedną u podstawy karku, drugą pomiędzy łopatkami, a trzecią u podstawy kręgosłupa. Wszystko było gotowe, następnym krokiem było zatrzymanie pracy serca (w celu stworzenia stanu czasowej śmierci klinicznej, by uwolnić moją duszę) i załadowanie nowej istoty. Jak tylko zaczęło się ładowanie, moje ciało przeszło w stan potwornych ucisków, skręcania, wykręcania i okropnych nudności, wydając przy tym gardłowe dźwięki. Po pewnym czasie wiedzieli, że proces będzie udany. Wielu innych podczas wcześniejszych eksperymentów zmarło zanim zdołano dojść do tego punktu.

Jak tylko ładowanie było kompletne w lewej półkuli mózgowej, ciało zostało przygotowane do zanurzenia w „pojemnik porodowy”. Różne typy kabli, elektrod i innych rzeczy, których nie pamiętam, zostało przyczepione do mojego ciała, od głowy do palców u nóg. Następnie moje ciało (z wszczepionym już Davidem) zostało umieszczone w pojemniku z jakimś rodzajem płynu w środku. Nie była to woda, lecz jakiś płyn. W pojemniku moje ciało pozostało na trzy miesiące, do momentu, aż się „narodziło”. Przez cały ten czas moja dusza „latała” wokół i w górze zupełnie zdezorientowana wiedząc, że nie powinna być poza ciałem, trzymała się więc blisko pośród wszystkich innych pod sufitem. Dusza otoczona jest czystym, złotym światłem. Wszystko, co mogła zrobić, to po prostu czekać. Po okresie trzech miesięcy ciało jest wyciągnięte i przywrócone do życia, umysł wprowadzony z powrotem i następuje pobudka. Dusza wraca do ciała i wszystko jest ukończone.



EL: Czy pamiętasz o jakichś innych Super-Żołnierzach takich, jak ty? Czy były jakieś kobiety Super-Żołnierze?

JD: Wiem tylko o trzech innych mężczyznach z podobnym programem Super-Wojownika. A to dlatego, że pamiętam, jak zostałem wzięty (przez tajny rząd ludzi, nie Obcych) i zawieziony do tajnego laboratorium w Maine. Cała nasza czwórka Super-Żołnierzy tajnego projektu spotkała się tam z dziwnym, wysokim i chudym mężczyzną ubranym na czarno, który miał rangę „niewidzialności” dla innych – mówiąc w przenośni. Potężny człowiek, który wydawał się mieć zwierzchnictwo nad nami i innymi.

Jeden z naszej czwórki miał kryptonim „Kowboj”, co było dość ironiczne, gdyż był pełnokrwistym Indianinem. Mój kryptonim to był „Rambler”, a imion pozostałej dwójki nie pamiętam.

Podczas naszych czarnych misji w Wietnamie czasem zdarzało się, że musieliśmy łączyć się z innymi grupami w celu realizacji misji i niekiedy mieliśmy okazję pracować z załogą kobiet. Były tak dobre i twarde, jak my, a w czasie pracy równie wytrwałe i poświęcone zadaniom. Nie wiem, czy były Super-Żołnierzami. Przypuszczam jednak, że tak, z powodu ich niezwykłych zdolności i wytrzymałości.

EL: Czy byłeś kiedykolwiek w stanie potwierdzić prawdziwość twych wspomnień u ludzi, którzy mieli podobne doświadczenia?

JD: Tak. Spotkałem niedawno weterana z Wietnamu, byłego podpułkownika, który brał udział w tych samych tajnych akcjach, m.in. w demontażu U-2, który został zestrzelony w Kambodży. Gdy zaczęłam mówić na temat kontroli umysłu, stał się nagle milczący. Byłem także w stanie potwierdzić inne wspomnienia tajnych operacji u dwojga innych ludzi, których znam, choć nie zamierzam tu wymieniać ich imion. Jedną z tych akcji była misja podróży w czasie. To wystarczająco utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie jestem wariatem, bo czasem zaczynasz rzeczywiście myśleć w ten sposób, mając pamięć tych wszystkich dziwnych pętli czasowych krążących po twojej głowie!



EL: Czy możesz opowiedzieć o misjach podróży w czasie, akcjach w przestrzeni kosmicznej czy podróżach międzywymiarowych?

JD: W pewnej akcji bojowej mieliśmy przenieść się do przyszłości gdzieś w dalekiej przestrzeni kosmicznej razem z całą grupą. Jeden z członków grupy powiedział mi, że miał być to rok 2032. Wysłano nas na planetę zwaną Kalmine, gdzieś we wszechświecie. Gatunek zamieszkujący planetę nazywał się Zomba. Były to istoty o wysokości przeciętnego człowieka o kościstej, niby szkielet, sylwetce z dziwną twardą szczęką, która przy szerokim otwarciu opadała na klatkę piersiową. Naprawdę dziwnie to wyglądało. Cała siła zbrojna została wysłana tam przez kosmiczny prom czasowy. Było nas tysiące, łącznie z kobietami-żołnierzami. Byliśmy w pełnym uzbrojeniu, bojowe uniformy, hełmy itd. Nasze uzbrojenie składało się z całej armady czołgów, pojazdów opancerzonych, wszyscy uzbrojeni po zęby. Wszystkie pojazdy były bardzo szybkie nawet na skalistym terenie planety, wszystkie miały napędy atomowe. Mieliśmy broń laserową i pulsacyjną, a także wszystkie pojazdy. Teren planety był skalisty, urwisty, bez żadnych widocznych konstrukcji. Nie widziałem też żadnych drzew czy roślinności, tak jak na ziemi. Byliśmy w nisko położonym terenie, na wyższym terenie były te istoty walczące przeciw nam. Kiedy strzelaliśmy do nich laserami, to po trafieniu nie umierały natychmiast. Zamiast tego wydawały z siebie wrzaski mrożące krew w żyłach szarpiąc się i skacząc wszędzie, więc trzeba było mierzyć cały czas bronią, aż w końcu padały. Wydawało się, że konały tak w nieskończoność, choć tak naprawdę to były sekundy, ale w tym powietrzu i tym wszystkim wokół wydawało się jak nieskończoność. Planeta ta miała tlen w atmosferze, więc nie musieliśmy nosić skafandrów, masek czy innych rzeczy do ochrony. To było właśnie dziwne dla mnie, dlaczego nie widziałem tam żadnej roślinności.

Jak mówiłem, przylecieliśmy tam w promach kosmicznych poprzez wytwarzany tunel czasoprzestrzenny (wormhole), przez który mogliśmy poruszać się z prędkością nieskończoności, dlatego więc możliwe jest dostać się w jakiekolwiek miejsce we wszechświecie, i to w mgnieniu oka.


Główną metodą do podróży w czasie było dosłowne, fizyczne przechodzenie przez portal. Po prostu „skakaliśmy” wprost w portal lub w tunel. Mówiliśmy o tym „strzelanie w portal”. Woleliśmy używać portalu zamiast korzystać z promu, gdyż „przepływanie” przez portal było tak niezwykle piękne i fascynujące, prawie jak sceny z filmu „Kontakt”. Z tą różnicą, że nie było to jakoś obramowane, po prostu przechodziło się przez to.

EL: Czy byłeś kiedyś porwany przez Obcych? Czy możesz opisać jakichś Obcych, których spotkałeś oraz gdzie to było?

JD: Nigdy nie byłem uprowadzony przez Obcych. Niektórzy Obcy, których widziałem, to Szaraki, kilku reptylian, no i te dziwne kościste istoty, które wcześniej opisałem.

Mam jedno wspomnienie, gdzie stoję w wielkiej, ogromnej podziemnej jaskini gdzieś w płd.-zachodnich Stanach, chyba w Utah. Młoda (ludzka) dziewczynka, w wieku ok. 7-8 lat, ubrana jak Shirley Temple, z czarnymi włosami do ramion, w zrolowanych skarpetkach i czółenkach z paskiem, stoi przede mną. Oboje widzimy ogromny obcy statek zawieszony nad ziemią w powietrzu. Nie widać części do lądowania. Nagle z dolnej środkowej części wysuwa się urządzenie podobne do drabiny. Mała dziewczynka wchodzi na stopnie, chwyta za poręcz i wspina się w górę. Widzę, że się trzęsie. Sięgam do jej dłoni i ściskam ją, rozluźnia się i czuje się bezpieczna. Intuicyjnie wyczuwam, że celem jej pobytu jest bycie obserwatorem, „zbieraczem faktów” - obserwować wszystko w najmniejszym szczególe.

Wspinamy się do środka statku i widzę jakiś płyn – cienka warstwa na całej podłodze. Nie wpływało to na nas w żaden sposób. Zastanawiałem się, dlaczego nigdzie nie cieknie, nie wycieka przez dziury, ani nie spływa nigdzie. Widzę oświetlenie, ani za jasne, ani za ciemne; żadnego też widocznego źródła światła. Skręcamy w prawo i widzimy reptoida, który tam stoi. To samiec, wzrostu ok. 1,70 m, szaro-zielona skóra. Wydaje się, że jego kształt się zmienia, choć nie drastycznie; żadnego zarysu mięśni, w ogóle ich nie widać na ciele. Zdałem sobie sprawę, że nie mają oni stawów takich, jak my, i kiedy się poruszają, to wydaje się, jakby ich kości się gięły do pozycji, jakiej chcą. W drugim pomieszczeniu wszedł kolejny Obcy. Zaczęli przekonywać mnie w sposób telepatyczny, bym mówił do nich tak samo – poprzez umysł. Ja jednak mówiłem na głos. Chciałem im się przeciwstawić i pokonać ich biegłość w kontroli mentalnej. Wiedziałem, że to było częścią mojego zadania, by sprawdzić, czy dam radę przezwyciężyć ich próby kontrolowania mnie umysłowo, gdyż wielu innych poniosło porażkę. Dalej więc sprzeczałem się z nimi i zacząłem być złośliwy. Obcym nie udawała się kontrola nade mną. Zacząłem grozić im fizycznie.

Wiedziałem, że fizyczna forma tych reptylian ulega degradacji, a ich rasa wymiera. To było jedną z przyczyn, dla których krzyżowali się z ludźmi. Ten pojazd był statkiem do rozrodu. Ściany były z płyt, które zaczęły otwierać się od podłogi w górę. Widziałem pojemniki z ciałami ludzkimi zawieszonymi w żółto-pomarańczowym płynie. Za każdy panelem była ludzka kobieta. Początkowo żadna się nie poruszała, choć nie były martwe; później zaczęły się trochę poruszać. Płyn dawał im zawieszenie i ochronę przy podróżach w czasie i między wymiarami. Oddychały płynem.

Obcy w międzyczasie próbowali walczyć ze mną, lecz nie udawało im się mnie kontrolować. Zdałem sobie też sprawę, że ta cienka warstwa płynu na podłodze służyła Obcym do poruszania się. Nie chodzili oni, ani nie podnosili stóp, ale prześlizgiwali się po tym. Ich nogi nie miały kostek, a ich stopy były w prostym kształcie litery „L”.

Po mojej lewej otworzyły się inne drzwi prowadzące do kolejnego pokoju. Widzę stół, który wygląda jak stół do porodu czy rozrodu – ma miejsca na nogi z dwoma paskami i miejsce do położenia ciała. Obcy przyprowadzili ludzką kobietę do stołu chcąc, abym z nią spółkował w celu zapłodnienia. Odmówiłem i zacząłem się na nich wściekać. W tym momencie zauważyłem u nich emocje, zaczęli być źli, więc zacząłem im fizycznie grozić. Część mnie miała za zadanie być agresywnym, moim głównym celem tam było sprawdzenie, czy uda mi się pokonać ich mentalną kontrolę.

W momencie, gdy zaczęliśmy być agresywni, mała dziewczynka przestraszyła się, choć przy mnie wciąż czuła się bezpieczna. Wyczułem przez jej reakcję, że prawdopodobnie była już w takiej sytuacji wcześniej. Kiedy byliśmy w drugim pokoju powiedziałem do Obcych coś, co ich naprawdę wkurzyło. Wtedy właśnie jedyny raz zobaczyłem mały uśmieszek na twarzy dziewczynki. Wiedziałem, że była dobrze wytrenowana (prawdopodobnie niewolnica programu Monarch MK) po jej zachowaniu w całej tej sytuacji.



EL: Czy pamiętasz kogokolwiek z twoich programistów, kontrolerów czy „treserów”? Jakie rodzaje słów/zdań były używane do wyzwalania twojego programu?

JD: Tak, pamiętam kilku różnych kontrolerów. Jeden z nich był wysokim blondynem, dość ciężkim i muskularnym. Pamiętam go z pobytu w Wietnamie. W jednym ze wspomnień pamiętam, jak będąc w Wietnamie grupa treserów chciała uzyskać dostęp do Davida i jednym ze zdań było: „Ok, teraz zagrajmy w liczby”. (Mam zeznanie innego agenta, który potwierdza, że takie hasło było używane także na nim, również zdanie: „Teraz wiesz, że liczby nie kłamią.") Później treser/kontroler zaczyna wymieniać rosnąco serię liczb, co pogrążało mnie w bardziej hipnotyczny stan.

EL: Jaki rodzaj parapsychicznych i mentalnych zdolności posiada David?

JD: David ma precyzyjny zmysł telepatii i prekognicji, przez co umie wyczuwać, czy jest w niebezpieczeństwie jakiegokolwiek ataku. Posiada też zdolność do bilokacji, podczas gdy Jared wciąż funkcjonuje w codziennym życiu. David może wyrządzić fizyczną szkodę z dystansu poprzez bilokację i materializację w jednej z moich form. Nigdy nie mam kontroli nad tym, co robi czy nad tym, co zdecyduje się zrobić. Przeważnie odkrywam to dopiero później przez wspomnienia. Wiem teraz, że to, co udaje mi się przypomnieć, to zaledwie wierzchołek góry lodowej – w sensie, w jaki sposób jestem używany i tego, co David robi niezależnie od mojej świadomości.

Jeśli ktokolwiek myśli o skrzywdzeniu mnie, David wie o tym natychmiast. W pewnej sytuacji zdarzyło się, że David rozwalił laboratoryjny komputer – było to w ogromnym budynku, gdzie znajdowały się rzędy komputerów-monitorów; przy każdym z nich była osoba monitorująca daną osobę. Był to interaktywny system inwigilacji i kontroli. David nie był przez nich widziany, ale kiedy zechciał mógł być widoczny w ludzkiej formie. W sąsiednim pokoju odgrodzonym grubą kuloodporną ścianą przebywali uzbrojeni strażnicy z bronią laserową. David spowodował, że ich broń dosłownie wyleciała im z rąk, a po tym zaczął z niej do nich strzelać. Ludzie tam pracujący zaczęli uciekać w stanie paniki. Skończyło się to ogromną eksplozją, która zniszczyła budynek.

David mógł zmieniać formę. Sam nie miał fizycznej formy, ale mógł przybrać taką, jeśli chciał być widocznym.

EL: Czy masz jakieś implanty w ciele?

JD: Tak. Wydaje mi się, że mam co najmniej trzy implanty. Dwa z nich były w dole moich stóp, a jeden za moim prawym uchem. Tego jednak już nie mam, znikła także blizna za moim uchem. Te w moich stopach były drobnymi idealnymi kuleczkami tuż pod powierzchnią skóry. Myślę, że były to implanty śledzące. Implant za moim uchem mógł mieć za cel przekazywanie komunikacji i wiadomości.

EL: Czy wiesz, pod jaką komórką rządu lub wojska „tajny rząd” może operować?

JD: Nie jestem w stanie powiedzieć. Wiem tylko, że tajny rząd ma swoje własne wojsko i pracowników ochrony w swoich bazach i tajnych lokalizacjach.



© Tłumaczenie: Sati - dla davidicke.pl

źródło: http://evelorgen.com/wp/articles/military-abduction-milabs-and-reptilians/rogue-supersoldier/



1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Eve Lorgen Wywiad z Super Żołnierzem oswobodzonym spod kontroli
Eve Lorgen Wywiad z Lilu Thuatha
Eve Lorgen Wywiad z Maarit, skandynawską MILAB
Eve Lorgen Symptomy uprowadzenia
Eve Lorgen Wywiad z Michaelem i Stephanie Relfe – Protokoły Marsa
Modlitwa żołnierza spod Monte Cassino
Przydatność antybiotykoterapii w kontrolowaniu astmy oskrzelowej
kontrola 5
Kontrola badań laboratoryjnych
KONTROLA JAKOŚCI W BUDOWIE STATKU 3
Czynności kontrolno rozpoznawcze w zakresie nadzoru nad przestrzeganiem przepisów
kontrola społeczna 2
stres kontrolowany
uwaga i kontrola poznawcza
Stres kontrolowany i niekontrolowany nasze
KONTROLA PAŃSTWOWA
Rozwiązania instytucjonalne w zakresie realizacji i kontroli praw pacjenta
Wykł BADANIA KLINICZNO KONTROLNE I PRZEKROJOWE

więcej podobnych podstron