Strona 1 z 6
Tomasz Persidok – „Upadek obyczajów?” - Sztandar Młodych, 8-10 sierpnia,
1980 - nr 189/190 (9375), str. 4.
Przepisał: Mirosław Rusek (
mirrusek@poczta.onet.pl), wst
Ċp i wytłuszczenia od redakcji.
Rozmowa z prof. dr Marianem Mazurem, członkiem Komitetu Naukoznawstwa
PAN, autorem około stu piĊüdziesiĊciu publikacji z zakresu cybernetyki (i jej
zastosowania w psychologii), naukoznawstwa i socjologii. KsiąĪki „Historia
naturalna polskiego naukowca” oraz „Cybernetyka i charakter” okazały siĊ
bestsellerami.
TP – Jest pan Panie Profesorze, reprezentantem nauk Ğcisłych. Czy nie jest
Pan
zaskoczony,
Īe
proponujĊ
Panu
temat
rozmowy
tak
bardzo
„humanistyczny”: czy moĪna mówiü o kryzysie wartoĞci moralnych, kryzysie
etyki w polskim społeczeĔstwie? Najprostszym odruchem byłoby przecieĪ
zwrócenie siĊ z tym pytaniem do filozofa, moralisty lub socjologa.
MM – My
ĞlĊ, Īe socjolog czy filozof po prostu podzieliłby siĊ swoimi poglądami na
spraw
Ċ. A ja nie mam poglądów. PodajĊ twierdzenia i przedstawiam ich dowody.
Nigdy nie opierałem si
Ċ na analizie znaczeĔ słów lecz na analizie zjawisk.
TP – Nasi czytelnicy sygnalizują szereg niepokojących zjawisk: Īycie bez
zasad, brak szacunku dla drugiego człowieka, zanik etyki zawodowej,
chamstwo... Cokolwiek by powiedzieü o zakresie wystĊpowania tych zjawisk,
są to fakty. Fakty, które oburzają. Czy moĪna do nich podchodziü bez emocji,
wyłącznie z arsenałem chłodnej, naukowej analizy?...
MM – Nawet trzeba. Chciałbym tutaj poruszy
ü coĞ z dziedziny mechanizmów
ludzkiego post
Ċpowania. KaĪdy człowiek ma wrodzone poczucie racjonalnoĞci. Musi
je mie
ü, bo inaczej nie dałby sobie rady w Īyciu, czyli mówiąc cybernetycznie, nie
mógłby si
Ċ sterowaü. Ale racjonalnoĞü jest to stosunek wyniku do nakładu. Człowiek
stara si
Ċ wkładaü jak najmniej energii, czasu pracy – i oczekuje najwiĊkszego
rezultatu. Który
Ğ z działaczy wizytując fabrykĊ, ujrzał jak tokarz wytaczający bardzo
precyzyjne wałki, po wytoczeniu rzucał je do skrzynki. Uwaga obserwatora była
nast
Ċpująca: czy robotnik nie zdaje sobie sprawy z tego, Īe jego precyzyjna praca
idzie na marne? Rzucany do skrzynki wałek mo
Īe siĊ przecieĪ wgnieĞü, zarysowaü,
odkształci
ü...
Strona
2 z 6
TP – Czy spostrzeĪenie to było słuszne?
MM – Niech pan posłucha... Post
Ċpowanie robotnika wcale nie było tak
nonsensowne, jakby si
Ċ mogło na pozór wydawaü. Aby racjonalnoĞü wyraĪała siĊ
du
Īym ułamkiem, licznik tego ułamka powinien byü duĪy, albo mianownik powinien
by
ü mały. Gdy sytuacja jest taka, Īe zarobek jest jednakowy bez wzglĊdu na jakoĞü
wykonania, pracownik d
ąĪy do zmniejszenia wysiłku. Płacą mu za wałek – od sztuki,
a nie za precyzj
Ċ i starannoĞü. RacjonalnoĞü fabryki – wiĊc i całego społeczeĔstwa
kłóci si
Ċ z racjonalnoĞcią tokarza. Wobec tego właĞciwym podejĞciem jest
sprawienie,
Īeby obie te racjonalnoĞci były ze sobą w zgodzie. Ale to juĪ naleĪy do
organizatorów, nie do robotnika.
TP – Ale przecieĪ kaĪdy powie: postĊpowanie robotnika jest niemoralne: on
marnuje dobro społeczne...
MM – Prosz
Ċ pana, pomstowaniem niczego siĊ nie naprawi, jeĪeli przeciwstawia siĊ
ono ludzkiemu poczuciu racjonalno
Ğci. Trzeba naprawiü wadliwie działający
mechanizm zjawisk.
TP – Czy racjonalnoĞcią moĪna tłumaczyü takĪe np. brak kultury, chamstwo?...
MM – Zaraz, zaraz... To s
ą juĪ sprawy uboczne. Ale skoro juĪ pan je poruszył,
posłu
ĪĊ siĊ takim przykładem. Koniec czerwca, wyjazdy na wczasy, kolonie. Dla
dzieci rezerwuje si
Ċ kilka wagonów; siłą rzeczy uszczupla siĊ liczbĊ miejsc dla innych
pasa
Īerów. Pociąg wjeĪdĪa na peron. Co siĊ dzieje? Tłum ludzi tłoczy siĊ do
wagonów, przepychaj
ąc siĊ i przekrzykując. Odbywają siĊ istne walki. Niech pan
porówna ten obrazek z innym: samolot odlatuje za kilkana
Ğcie minut, pasaĪerowie
siedz
ą w poczekalni – kulturalnie, spokojnie, nikt siĊ nie tłoczy... Jest róĪnica,
nieprawda
Ī? Czy na wyjazd pociągiem na wakacje dobrali siĊ sami chamscy
pasa
Īerowie, a na odlot do ParyĪa sami dĪentelmeni? Nie po prostu inne są w obu
przypadkach warunki podró
Īy.
TP – Rozumiem: okreĞlony, naganny sposób postĊpowania wymuszony jest
niejako przez okolicznoĞü... Nie całkiem mnie to przekonuje. Kontrprzykład:
wąskie przejĞcie na chodniku blokuje kobieta z dzieckiem i wózkiem. KtoĞ chce
przejĞü. Mógłby przeprosiü. On jednak wybiera inną metodĊ: potrąca kobietĊ
brutalnie barkiem. To w Īadnym razie nie była koniecznoĞü!
MM – Owszem. Ale czy nie jest czasem tak,
Īe gdy czĊsto pojawiają siĊ takie
sytuacje – mam na my
Ğli róĪne utrudnienia i przeszkody – to wytwarza siĊ pewien
Strona
3 z 6
odruch, pewien typ post
Ċpowania jako ogólna zasada w Īyciu. Brzmi ona: „jak siĊ nie
b
Ċdziesz pchał, to niczego nie bĊdziesz miał”.
TP – Brakiem kultury grzeszą takĪe i ci, którym los oszczĊdził utrudnieĔ.
ObserwujĊ nieraz, jak chamsko zachowują siĊ niektórzy kierowcy w
supereleganckich limuzynach. Straszą pieszych na przejĞciach, wymuszają
pierwszeĔstwo, chlapią błotem z kałuĪ...
MM – Sytuacje takie rodz
ą siĊ z głodu osobistego znaczenia. Człowiekowi który
dostał si
Ċ do upragnionego samochodu, który wreszcie kupił samochód, wydaje siĊ,
Īe doznał jakiegoĞ awansu, Īe został dziĊki temu wyróĪniony. WiĊc na kaĪdym
kroku, cz
Ċsto odruchowo chce zaznaczyü swoją wyĪszoĞü. Nie naleĪy pomijaü
wpływu warunków na post
Ċpowanie człowieka. JeĪeli pewne warunki trwają stale, z
jakimi
Ğ powtarzającymi siĊ sytuacjami, wytwarzają siĊ okreĞlone układy
informacyjne, przewa
Īające nad tymi, które powstają z sytuacji rzadkich.
TP – Logiczne wyjaĞnienie tych mechanizmów nie wyklucza ich potĊpienia...
MM – Chciałbym zosta
ü dobrze zrozumiany; nie lekcewaĪĊ wymagaĔ moralnoĞci.
Obja
Ğniam jednak, jakie działają w danym przypadku mechanizmy. Gdy siĊ owe
mechanizmy rozumie, człowiek przestaje si
Ċ wielu rzeczom dziwiü. Co nie znaczy, Īe
nie budz
ą oburzenia.
TP – Wróümy do symptomów naszego „upadku obyczajów”. Absolwentka
liceum z Sopotu mówi: naleĪymy do pokolenia któremu dano wszystko oprócz
wzorców... Ile w tym zarzucie prawdy?
MM – Nie rozumiem, co to s
ą wzorce. Ludzie są róĪni i potrzeby ich teĪ są róĪne –
tak
Īe w zakresie postĊpowania.
TP – A wzorce osobowe?
MM – Kiedy
Ğ, ze trzydzieĞci lat temu, na Politechnice Warszawskiej, której byłem
wówczas pracownikiem, zwołano nas na zebranie w celu poinformowania o nowej
tabeli płac. Pewien adiunkt zabrał głos i okre
Ğlił te nowe płace jako za niskie.
Spotkało go pot
Ċpienie ze strony człowieka referującego sprawĊ, za „merkantylne
podchodzenie do nauki”.
TP – DĪentelmeni i naukowcy nie mówią o pieniądzach...
MM – Adiunkt zareplikował: „mnie pan nie musi tego tłumaczy
ü, ale niech pan to
powie moim dzieciom, gdy głodne wstaj
ą od stołu”. Widzi pan wiĊc na tym
autentycznym przykładzie,
Īe ilekroü dotyka siĊ spraw moralnoĞci, to albo natrafiamy
na odmachiwanie si
Ċ hasłami - jak powiedział Boy – ĩeleĔski – albo na nieznajomoĞü
Strona
4 z 6
mechanizmu społecznego. Rzecz w tym,
Īe operuje siĊ pojĊciami etyki i moralnoĞci,
jakby to były jakie
Ğ ĞwiĊtoĞci...
TP – Bo chyba są ĞwiĊtoĞciami?...
MM – S
ą to przejawy zjawisk sterowniczych, a wiĊc cybernetycznych. Podstawą
zachowania człowieka s
ą parametry charakteru, czyli sztywne parametry
sterownicze. Jednym z nich, tym decyduj
ącym o ludzkich dąĪeniach jest dynamizm.
Wynika on z bilansu energii. Kto ma nadmiar energii fizjologicznej ten musi j
ą
rozprasza
ü. Inni mają niedostatek energii, wiĊc muszą go wyrównywaü czerpiąc
energi
Ċ (socjologiczną) z otoczenia. Słabnąca moc fizjologiczna musi byü
uzupełniana moc
ą socjologiczną (np. posiadaniem pieniĊdzy, władzy itp.). A energia
socjologiczna nie jest „niczyja”; tego co kto
Ğ zdobĊdzie, nie zdobĊdzie juĪ ktoĞ inny.
Społecze
Ĕstwo stawia tu jednak pewne granice dla własnego dobra
i bezpiecze
Ĕstwa. I właĞnie te granice, poza które nie wolno w społeczeĔstwie
wychodzi
ü, stanowią to, co siĊ potocznie nazywa moralnoĞcią. Kto wykracza poza
granice – jest niemoralny. Ró
Īne społeczeĔstwa mają róĪne zakresy tolerancji:
granice te mog
ą ulegaü teĪ przesuniĊciu z biegiem czasu.
TP – Wiele z tego co było niemoralne za czasów naszych dziadków, bywa dziĞ
całkiem dopuszczalne. MoĪna dziĞ nosiü spódniczki mini i mieszkaü ze sobą
bez Ğlubu...
MM – Takich przykładów mogliby
Ğmy przytoczyü mnóstwo. Jednym z kanonów
moralno
Ğci w naszym cywilizowanym społeczeĔstwie jest od wieków zasada
monogamii. Ale np. w Niemczech po wojnie trzydziestoletniej, gdy m
Ċska czĊĞü
społecze
Ĕstwa uległa znacznemu wyniszczeniu odstąpiono od tej zasady.
Biologiczna potrzeba narodu zmodyfikowała normy moralne.
TP – Za postĊpowanie niemoralne uchodzi wykraczanie poza dziĞ
obowiązujące granice. Naszej czytelniczce z Sopotu chodziło zapewne o to, Īe
owe granice są obecnie w wielu sprawach zatarte lub wrĊcz niewidoczne.
MM – S
ądzĊ, Īe spotyka siĊ ona niekiedy – jak kaĪdy z nas – z sytuacjami, gdy
presja społeczna i rygory moralne s
ą stosowane wobec róĪnych ludzi niejednakowo.
Kiedy widzi,
Īe to, czego nie wolno jej, uchodzi bezkarnie innym, zapytuje zdziwiona:
przepraszam, gdzie jest wzorzec?... Moralno
Ğü na bezludnej wyspie nie istnieje.
Robinson mógłby robi
ü co chciał – i zawsze bĊdzie „moralny”. Niemoralne jest to co
szkodzi innym.
Strona
5 z 6
TP – Inny nasz czytelnik, student z Poznania negatywnie ocenia rolĊ sportu w
naszym Īyciu społecznym. Twierdzi nawet, Īe sport jest czynnikiem
wzbudzającym agresjĊ. Fakt: coraz wiĊcej słyszy siĊ o burdach na stadionach,
o niekulturalnym lub wrĊcz chamskim zachowaniu kibiców. Czy, według Pana
Profesora, jest to jakiĞ symptom „upadku obyczajów”, charakterystyczny dla
naszych czasów?
MM – Nie b
ĊdĊ rozwodził siĊ tutaj na temat homeostazy, bo pisałem o tym
wyczerpuj
ąco w swoich ksiąĪkach. Mówiąc najkrócej, homeostaza jest to dąĪenie
systemu autonomicznego do utrzymania si
Ċ w równowadze funkcjonalnej. Naturalnie
w interesie tego systemu. Dotyczy to organizmów, grup społecznych, klas szkolnych,
załóg fabrycznych i całych społecze
Ĕstw. Stan równowagi nie jest czymĞ stałym,
organizm musi poszukiwa
ü jej przy kaĪdym zakłóceniu, toteĪ homeostaza nie
przestaje u nas działa
ü ani na chwilĊ. Nawet gdy stan równowagi istnieje, odchylamy
si
Ċ Ğwiadomie od niego, aby zaraz do niego powróciü. Tu ma swoje Ĩródło potrzeba
nara
Īania siĊ na niebezpieczeĔstwo, potrzeba walki, lub choüby namiastki walki, a
ju
Ī co najmniej obserwacja walki. Dlaczego oglądając western, przejmuje siĊ pan
akcj
ą, wciela siĊ w poszczególne postacie? No właĞnie: to teĪ jest potrzeba
wynikaj
ąca z homeostazy. Walka, obserwacja walki, trzymanie czyjejĞ strony jest
potrzeb
ą ludzką. W braku rzeczywistej walki człowiek sobie wymyĞli jej namiastkĊ. I
taka namiastk
ą jest sport.
TP – Zgoda: sport i wszystkie związane z nim emocje, ale przecieĪ nie dzikie
wrzaski, rzucanie butelkami, awantury i bijatyki, towarzyszące współczesnym
zawodom sportowym!
MM – I dlatego s
Ċdzia reaguje na to, co dzieje siĊ na boisku, zaĞ specjalna słuĪba
porz
ądkowa lub nawet milicja robi porządek na trybunach.
TP – Czy moĪna jednak stwierdziü, iĪ współczeĞni kibice są bardziej
rozwydrzeni od tych sprzed – dajmy na to – piĊüdziesiĊciu lat?
MM – Nie s
ądzĊ. Kibice są tacy sami, tylko sport jest namiastką potrzebną w coraz
wi
Ċkszym stopniu, rozrasta siĊ, a wiĊc – przy wiĊkszej iloĞci róĪnego rodzaju
rozgrywek i zawodów – cz
ĊĞciej dochodzi do incydentów.
Strona
6 z 6
TP – I jeszcze ostatnia sprawa. Nie zawsze chce siĊ nam solidnie przyłoĪyü do
pracy. Nam – to znaczy dzisiejszym Polakom. Jest to sygnał, który znalazł swe
odbicie w wypowiedzi elektryka z Wrocławia na tej samej kolumnie „Sztandaru
Młodych”. Jakie jest zdanie Pana Profesora na ten temat?
MM – Uwa
Īam, Īe takie opinie są nieprawdziwe i krzywdzące. Polacy pracujący za
granic
ą naleĪą do najlepszych pracowników. Są lubiani i cenieni przez pracodawców.
Ale tam panuje dobra organizacja pracy, w czym my tutaj, w kraju nie zawsze
celujemy.
TP – Jest wiĊc z tą sprawą tak: Polak, gdy mu dobrze zorganizowaü pracĊ, gdy
wie, Īe robota jest sensowna i nie idzie na marne, pracuje znakomicie. Czy o to
chodzi?
MM – Tak. I nie jest prawd
ą, Īe decydują o jakoĞci pracy przede wszystkim zarobki.
Zarobki wpływaj
ą na jakoĞü pracy szczególnie wtedy, gdy pracownik widzi, Īe ktoĞ
inny za to samo lub za jeszcze mniej otrzymuje wi
Ċksze wynagrodzenie.
TP – Pragnąłbym takiej sytuacji, w której samo wykonywanie pracy jest juĪ
wystarczającym powodem do rzetelnoĞci, bez wzglĊdu na uwarunkowania.
Tego wymaga podstawowa uczciwoĞü.
MM – Nie wyodr
Ċbni pan uczciwoĞci jednego obywatela bez porównaĔ z innym
obywatelem.
TP – Nie jest Pan idealistą Panie Profesorze...
MM – Co to jest idealizm?!... Ja mówi
Ċ o racjonalnoĞci, o stosunku wyniku do
nakładu. O tym rozmawiamy.
TP – Na zakoĔczenie naleĪałoby jednoznacznie odpowiedzieü na postawione
na początku pytanie. Czy obserwujemy dziĞ jakiĞ upadek obyczajów?...
MM –
ĩadnego. SpołeczeĔstwo jako całoĞü funkcjonuje tak, jak to wynika ze
statystycznego układu parametrów charakteru jego członków oraz z warunków
Īycia.
Rozmawiał: Tomasz PERSIDOK