Strona 1 z 7
Marian Mazur, 1966,
ħle z historii.
Argumenty, nr 11 (404), rok X, 13 marca, Warszawa,
str. 4 i 6. Z cyklu „O szkole cybernetycznie”.
Przepisał: Mirosław Rusek (
mirrusek@poczta.onet.pl
).
Aby oceniü nauczanie historii w szkole naleĪy najpierw odpowiedzieü na pytanie, do
czego znajomoĞü historii ma słuĪyü.
To, co siĊ nazywa krótko historią, jest w przewaĪającym stopniu historią polityczną,
czyli po prostu historią władzy. Wojny, rewolucje, zamachy stanu itp., a o tym głównie mówią
przecieĪ podrĊczniki historii, to nic innego jak wydarzenia rozstrzygające, gdzie i do kogo
bĊdzie naleĪeü władza.
Sprawowanie władzy jest jednak procesem cybernetycznym. PrzecieĪ jako
umiejĊtnoĞü zarządzania pojmował cybernetykĊ Sokrates (o czym wiadomo z dialogu
Platona „Giorgiasz”), a w wiele stuleci póĨniej Ampère w swej systematyce nauk. Wiener,
twórca cybernetyki w jej obecnej postaci, rozszerzył jej zakres na wszelkie procesy
sterowania, włącznie z biologicznymi i technicznymi, zgodnie z czym cybernetykĊ definiuje
siĊ jako naukĊ o sterowaniu.
SpołeczeĔstwo jest układem cybernetycznym złoĪonym z jednostek, z których kaĪda
takĪe jest układem cybernetycznym i steruje siĊ oddziałując na inne jednostki, a wĞród nich
równieĪ na jednostki sprawujące władzĊ. W ten sposób powstaje sprzĊĪenie zwrotne,
w którym rządzący i rządzeni oddziałują na siebie wzajemnie.
W Ğwietle tych wyjaĞnieĔ staje siĊ jasne, Īe znajomoĞü historii jest uĪyteczna, jeĪeli
umoĪliwia skuteczne sterowanie siĊ w społeczeĔstwie temu, kto tĊ znajomoĞü zdobył.
Aby skutecznie siĊ sterowaü, trzeba umieü przewidywaü. Ryzyko nietrafionych
przewidywaĔ moĪna znacznie zmniejszyü stosując naukowe metody przewidywania, co
wynika z okolicznoĞci, Īe istotą nauki jest wykrywanie prawidłowoĞci zjawisk. Najlepsze
wyniki w tym wzglĊdzie uzyskano w fizyce przez wykrycie wielu praw fizycznych
umoĪliwiających wyznaczenie przebiegu zjawisk fizycznych (przynajmniej makroskopowych)
z duĪą dokładnoĞcią.
W dziedzinach, w których nie udało siĊ sformułowaü dostatecznie Ğcisłych praw,
stosuje siĊ przewidywania ekstrapolacyjne, oparte na przypuszczeniu, Īe kierunek
zachodzących zmian bĊdzie w najbliĪszej przyszłoĞci zachowany. Tak na przykład
w meteorologii, przy układaniu prognoz na najbliĪsze godziny, przypuszcza siĊ, Īe
nadchodząca fala zimna bĊdzie posuwaü siĊ dalej, co pozwala przewidywaü, Īe
w miejscowoĞciach, znajdujących siĊ na drodze tej fali, nastąpi obniĪenie siĊ temperatury.
I wreszcie w dziedzinach, których przedmiotem są zjawiska zbyt trudne do ujĊcia
liczbowego, co uniemoĪliwia formułowanie Ğcisłych praw, a nawet stosowanie ekstrapolacji,
opiera siĊ przewidywanie na wyodrĊbnieniu zjawisk typowych, tj. mających taki sam
Strona
2 z 7
mechanizm, choü róĪniących siĊ szczegółami, w przypuszczeniu, Īe zjawisko pewnego typu
bĊdzie przebiegaü podobnie jak inne, wczeĞniejsze zjawiska tego samego typu. Na przykład
w medycynie przewiduje siĊ przebieg choroby okreĞlonego pacjenta na podstawie danych
z obserwacji wielu poprzednich pacjentów, cierpiących na tĊ samą chorobĊ.
Jest zdumiewające, Īe poĞród specjalistów z róĪnych dziedzin tylko historycy nie
starają siĊ przewidywaü przyszłoĞci, a nawet uchylają siĊ od zajmowania siĊ
teraĨniejszoĞcią. Zamiast poszukiwania uogólnieĔ i wykrywania mechanizmu typowych
wydarzeĔ historycznych ograniczają siĊ do opowiadania nam tych wydarzeĔ. Nic dziwnego,
Īe juĪ od dawna nasuwają siĊ wątpliwoĞci, czy tak pojmowana historia jest w ogóle nauką.
A przecieĪ są w historii zjawiska o dającym siĊ wyodrĊbniü mechanizmie. Ot, na
przykład, łatwo stwierdziü, Īe o przebiegu kaĪdej rewolucji rozstrzygają przygotowujący ją
ideologowie, kierujący nią przywódcy, walczący za nią bojownicy i stabilizujący ją
organizatorzy. Te właĞnie elementy tworzą mechanizm rewolucji, toteĪ zamiast opowiadania,
Īe Karolina Corday zamordowała Marata w kąpieli lub Īe Robespierre był z zawodu
adwokatem, naleĪałoby przeprowadziü porównanie wszystkich waĪniejszych rewolucji
i wskazaü, co miały one wspólnego a czym siĊ róĪniły, i jak siĊ to odbiło na ich powodzeniu
bądĨ niepowodzeniu.
Walka warstw wyzyskiwanych przeciw warstwom wyzyskującym, powstanie narodu
uciĞnionego przeciw narodowi ciemiĊzców, pojawianie siĊ i upadek tyranów itp., są to
przecieĪ wydarzenia o okreĞlonym mechanizmie. PodrĊczniki historii powinny wydobywaü
istotne ich elementy zamiast spiĊtrzaü nic nie znaczące szczegóły lub operowaü frazesami
w rodzaju: „nastĊpnie objął władzĊ...”, „naród chwycił za broĔ” itp.
Ewentualny argument, Īe wydarzenia polityczne są zaleĪne od zbyt wielu trudnych do
uchwycenia czynników, jest nieprzekonywający. Rozwój gospodarczy takĪe zaleĪy od wielu
czynników, a przecieĪ ekonomiĞci nie uchylają siĊ od ich przewidywania. RównieĪ pogoda
zaleĪy od wielu czynników, a jednak meteorologowie codziennie stawiają jej prognozy, choü
nie zawsze trafne.
Gdyby nawet przyjąü, Īe przewidywanie zdarzeĔ historycznych napotyka przemoĪne
trudnoĞci, to chciałoby siĊ przynajmniej widzieü wysiłek historyków w szukaniu jakichĞ
prawidłowoĞci zjawisk i wskazywaniu cech, po których taki czy inny typ zjawiska
historycznego moĪna by rozpoznaü, gdy siĊ ono zaczyna dopiero pojawiaü. Nikt nie mógłby
mieü pretensji do historyków nawet gdyby ich trud okazał siĊ daremny, ale rzecz w tym, Īe
oni siĊ od tego trudu zwolnili.
Rzecz jasna, taka postawa historyków odbija siĊ takĪe na nauczaniu historii, czyniąc
z niej w przewaĪnej mierze zbiór faktów. Kto po kim i kiedy wstąpił na tron, kto z kim, kiedy i
gdzie wygrał bitwĊ, kiedy i gdzie zawarto traktat, jakie obszary jeden kraj uzyskał, a inny
utracił – oto strumieĔ informacji, o których uczeĔ nie ma pojĊcia, do czego miałyby mu byü
Strona
3 z 7
uĪyteczne. Są one dla niego szumem informacyjnym, a – jak wiadomo – zapamiĊtywanie
szumu informacyjnego jest szczególnie mozolnym zajĊciem.
W nauczaniu historii przyjĊto oczywistą na pozór, a w istocie prymitywną zasadĊ, Īe
powinno siĊ ono odbywaü w sposób chronologiczny: skoro najpierw zaszedł pewien fakt,
a potem inny, to i uczeĔ musi najpierw dowiedzieü siĊ o pierwszym z nich, a dopiero potem
o drugim. Prowadzi to do dydaktycznego nonsensu, Īe o sprawach najbardziej odległych,
a wskutek tego najmniej podobnych do obecnych i najmniej zrozumiałych, dowiadują siĊ
uczniowie najmłodsi, a wiĊc najmniej do tego przygotowani.
Poza tym taki system nauczania sprzyja powstawaniu przeĞwiadczenia, Īe
poznawanie przeszłoĞci jest celem samym dla siebie, zamiast uwydatniaü, Īe historia to tylko
klucz do teraĨniejszoĞci, zbiór informacji o doĞwiadczeniach przeszłych, mający ułatwiaü
wybór aktualnego postĊpowania. Do tego zaĞ celu, podobnie jak przy przewidywaniu
pogody, czĊstokroü waĪniejsze jest to, co było wczoraj niĪ sto lub tysiąc lat temu.
TeraĨniejszoĞü nie powinna byü koĔcem nauczania historii lecz stanem, z którym
powinno siĊ konfrontowaü wydarzenia przeszłe. Tylko pod tym warunkiem nauczanie historii
moĪe mieü wartoĞü praktyczną i dlatego naleĪałoby je rozpocząü nie od spraw
najdawniejszych, lecz od najwaĪniejszych.
Podobnie jak zrĊby geografii przedstawia siĊ pokazując uczniowi globus, a na nim
czĊĞci Ğwiata, naleĪałoby mu przedstawiü zrĊby historii podając najpierw, jak długi czas ona
obejmuje oraz na jakie okresy i dlaczego siĊ ją dzieli.
Podobnie teĪ – jak przy nauczaniu geografii – nie wodzi siĊ po mapie wzdłuĪ linii
kolejowych i autostrad, lecz przechodzi od czĊĞci Ğwiata do poszczególnych krajów, a w nich
do waĪniejszych miast, tak samo w nauczaniu historii powinno siĊ przechodziü od spraw
ogólnych do szczegółowych, zamiast Ğledziü wydarzenia w kolejnoĞci ich nastĊpowania.
W kaĪdej fazie nauczania historii uczeĔ powinien mieü przed sobą obraz całej historii
powszechnej, np. w postaci tablicy historycznej, zawierającej główne wydarzenia
i sporządzonej w skali czasu w taki sposób, Īeby odczytując ją moĪna było bez trudnoĞci
stwierdziü jednoczesnoĞü bądĨ kolejnoĞü wydarzeĔ w róĪnych krajach.
RozciągniĊte na wiele lat nauczanie według dotychczasowego systemu sprawia, Īe
historia nie zarysowuje siĊ uczniowi w sposób syntetyczny, lecz rozpada mu siĊ na nie
powiązane ze sobą fragmenty. Wątpiącym w słusznoĞü tego twierdzenia proponujĊ, Īeby
sobie i swoim znajomym zadali pytanie, co siĊ w Polsce działo w czasach Joanny d’Arc,
Kolumba lub Cromwella.
Do ujĊcia tablicowego nadaje siĊ teĪ wiele innych informacji historycznych. I pod tym
wzglĊdem historycy mogliby wiele nauczyü siĊ od geografów, którzy dziĊki dobrze
wypracowanemu systemowi oznaczeĔ osiągnĊli to, Īe z samych tylko map moĪna odczytaü
mnóstwo informacji, np. dotyczących przynaleĪnoĞci paĔstwowej róĪnych terytoriów,
Strona
4 z 7
gĊstoĞci zaludnienia, wysokoĞci gór i głĊbokoĞci oceanów, ludnoĞci miast, itp. Podobnymi
Ğrodkami moĪna by na przykład przedstawiü, jak siĊ zmieniały ustroje w róĪnych krajach
z upływem czasu. Jeszcze szerszy uĪytek moĪna by robiü z wykresów, przedstawiających
zmiany zachodzące w róĪnych krajach pod wzglĊdem powierzchni, iloĞci
∗)
ludnoĞci, rozwoju
rolnictwa, produkcji, handlu, oĞwiaty, wojska itp.
Nie chodzi bynajmniej o to, Īeby z nauczania historii wyłączyü element narracyjny.
Przeciwnie, jest on nawet niezbĊdny, ale jako podstawa do uwydatniania poszukiwanego
mechanizmu takiego czy innego zjawiska historycznego bądĨ sprawdzania mechanizmu
uwydatnionego.
Moim zdaniem narracja powinna nieraz byü nawet o wiele bardziej szczegółowa, niĪ
w dotychczasowym nauczaniu historii. Na przykład spoĞród wszystkich bitew, stoczonych
w naszych dziejach, warto przedstawiü znacznie szczegółowiej przebieg bitwy pod
Grunwaldem, a to dla uwydatnienia roli, jaką w osiąganiu zwyciĊstwa odgrywa pozbawianie
nieprzyjaciela informacji, utrzymywanie go w niekorzystnym dlaĔ połoĪeniu i racjonalne
dysponowanie własnymi siłami.
Konsekwencją braku nastawienia na uwydatnianie mechanizmów zjawisk
historycznych jest teĪ bezkrytycznoĞü doboru informacji w podrĊcznikach historii. Wiele
informacji przenosi siĊ ze starych podrĊczników do nowych po prostu dlatego, Īe utarło siĊ
te informacje podawaü.
Na pewnym egzaminie maturalnym zdarzyło siĊ, Īe na pytanie dotyczące Maratonu
uczeĔ odpowiedział, iĪ jest to sportowy bieg długodystansowy. OdpowiedĨ ta była póĨniej
przytaczana jako przykład oburzającej ignorancji.
Nawiasem mówiąc, mam wątpliwoĞci, czy jest siĊ czemu dziwiü. Chyba nie, jeĞli
wziąü pod uwagĊ, Īe uczeĔ o bitwie pod Maratonem słyszał tylko raz, i to doĞü dawno,
a o maratonie jako biegu sportowym dowiadywał siĊ setki razy z gazet, radia i telewizji. Nie
oczekujmy cudów i myĞlmy cybernetycznie: rejestrat otrzymanej informacji powstaje
w korelatorze
1)
wskutek tego, Īe związany z tym przepływ energii zwiĊksza przewodnoĞü
korelacyjną. Im wiĊcej razy ta sama informacja zostanie odebrana, tym bardziej wzroĞnie
przewodnoĞü korelacyjna odpowiedniej drogi przepływu energii (aĪ do pewnego granicznego
stanu nasycenia). Jest oczywiste, Īe informacja odbierana setki razy wywołała o wiele
wiĊkszy rejestrat niĪ informacja odebrana jeden raz. NaleĪałoby siĊ raczej dziwiü, gdyby było
przeciwnie.
WaĪniejsze jednak jest pytanie, czy jest siĊ na co oburzaü. Jak wiadomo, sławnym
szczegółem bitwy pod Maratonem stało siĊ to, Īe jeden z Īołnierzy greckich biegł do Aten
z wieĞcią o zwyciĊstwie tak wytrwale, Īe po przybyciu na miejsce padł z wyczerpania. Czym
∗)
Powinno byü liczby, gdyĪ ludzie są policzalni – uwaga M. R.
Strona
5 z 7
relacja o tym wyczynie zasłuĪyła sobie na miejsce w podrĊcznikach historii? Dlaczego
przedstawia siĊ go jako chwalebny, skoro jest on raczej odstraszający? Gdyby Grecy zostali
pobici, mogłoby chodziü o moĪliwie wczesne zorganizowanie obrony Aten, ale po co taki
poĞpiech z wieĞcią o zwyciĊstwie? A co siĊ tyczy samej bitwy pod Maratonem, to tyle było
innych bitew bliĪszych i waĪniejszych, których pamiĊtania nie wymaga siĊ od uczniów, Īe nie
wiadomo dlaczego brak wiadomoĞci o tej właĞnie miałby ucznia dyskwalifikowaü. Chyba Īe
sie chce ją wykorzystaü jako ilustracjĊ nieudolnoĞci dowództwa greckiego, które nie
zapewniło sobie łącznoĞci z zapleczem, chociaĪby za pomocą sztafety – dostarczyłaby ona
wiadomoĞci szybciej i bez tragicznych nastĊpstw.
Gdyby autorzy podrĊczników historii w stosunku do kaĪdej informacji zadali sobie
pytanie, o mechanizmie jakiego zjawiska historycznego ma ona Ğwiadczyü, to spotkałoby ich
wiele niespodzianek.
Na szczególną uwagĊ zasługuje zagadnienie obiektywizmu historii. Warunkiem
skutecznoĞci sterowania siĊ jest posiadanie prawdziwych informacji, toteĪ jednym
z głównych działów cybernetyki jest badanie zniekształceĔ informacji i opracowywanie
Ğrodków ich usuwania. Dotychczasowe prace na ten temat dotyczą niemal wyłącznie
procesów technicznych, ale z rozwojem cybernetyki zaczyna siĊ je przenosiü równieĪ na
procesy fizjologiczne i socjologiczne. Wskutek braku zrozumienia dla tych spraw informacje
historyczne bywały zniekształcane czy to pod naciskiem władców, chĊtniej słuchających
przyjemnych kłamstw niĪ przykrych prawd, czy teĪ upodobaĔ samych dziejopisów i ich
skłonnoĞci do preparowania historii „ku pokrzepieniu serc”.
Jako ilustracja takiej postawy moĪe słuĪyü i fakt, Īe w dyskusji nad filmem „Popioły”
pewni nauczyciele (Głos Nauczycielski, nr 48, 1965) wypowiedzieli siĊ przeciw pokazywaniu
tego filmu młodzieĪy „poniewaĪ odziera ją ze złudzeĔ”. A wiĊc istnieją u nas nauczyciele,
którzy nauczanie historii pojmują jako wpajanie złudzeĔ...
SądzĊ, Īe w celu wyrabiania w uczniach obiektywizmu nie od rzeczy byłoby
konfrontowaü w szkole naszą historiĊ z obcymi jej ujĊciami, na przykład przez podawanie, co
o odsieczy wiedeĔskiej mówi siĊ w podrĊcznikach austriackich i tureckich, o wojnie polsko-
szwedzkiej w podrĊcznikach szwedzkich, itp. W kaĪdym razie pomogłoby to uczniom
w ocenie stopnia waĪnoĞci, jaki tym samym wydarzeniom przypisuje siĊ w róĪnych krajach.
Wydaje siĊ teĪ, Īe historiĊ (polityczną) jako przedmiot nauczania naleĪałoby
rozszerzyü, przekształcając ją wyraĨnie w historiĊ cywilizacji
∗∗)
. Chodziłoby tu o rozwaĪania
na temat wpływu, jaki na wydarzenia polityczne wywiera postĊp techniczny w dziedzinie
produkcji (mechanizacja, elektryfikacja, automatyzacja), transportu (nawigacja, kolejnictwo,
1)
Por. M. Mazur: „Twór skostniały”, Argumenty, 27, 1965 oraz M. Mazur: „ħle z polskiego”, Argumenty, 35,
1965.
∗∗)
MoĪna tu zastosowaü teoriĊ cywilizacji Feliksa Konecznego oraz „Podstawy nauki o cywilizacjach” Józefa
Kosseckiego (1996, 2003), które siĊ uzupełniają – uwaga M. R.
Strona
6 z 7
motoryzacja, lotnictwo), łącznoĞci (pismo, druk, poczta, fotografia, telegraf, telefon, radio,
telewizja, magnetofon) itp. Są to przecieĪ sprawy kapitalnego znaczenia. Gdy za czasów
imperium rzymskiego powstał bunt w jakiejĞ prowincji, w Rzymie dowiadywano siĊ o tym
dopiero po paru miesiącach; obecnie komunikaty z dowolnego punktu na kuli ziemskiej mogą
byü wszĊdzie odbierane niemal w chwili ich nadania.
Dawniej przywódcy poszczególnych armii prowadzili operacje samodzielnie, od czasu
do czasu przesyłając mocno spóĨnione meldunki do centrali; obecnie moĪliwe jest
wydawanie im bieĪących dyspozycji z kwatery głównej. O przemówieniach mĊĪów stanu
ogół obywateli dowiadywał siĊ niegdyĞ ze znacznym opóĨnieniem ze zniekształconych
relacji; dziĞ moĪe ich słuchaü w trakcie wygłaszania, a nawet widzieü przemawiającego.
Szczególnie ĞciĞle naleĪy w nauczaniu historii odróĪniaü wiadomoĞci od poglądów.
W zakresie wiadomoĞci historycznych, tj. informacji bĊdących odpowiedziami na
pytania: kto, co, gdzie, kiedy – powaĪnym błĊdem szkoły jest nieokreĞlonoĞü wymagaĔ.
UczeĔ nie wie, co ma znaü z zalewającej go powodzi nazwisk, dat i miejscowoĞci.
Wszystkich nie moĪe znaü, gdyĪ podaje mu siĊ ich zbyt wiele, toteĪ uczenie siĊ historii jest
dla uczniów istną udrĊką, a w okresie przedmaturalnym staje siĊ koszmarem. Na szczĊĞcie,
nauczyciele okazują siĊ rozsądnie tolerancyjni i wszystko koĔczy siĊ na ogół dobrze. UczeĔ
odetchnie z ulgą, gdy ma to juĪ poza sobą i zaraz po egzaminie pozbywa siĊ całego
historycznego balastu pamiĊciowego.
Chyba w Īadnym innym przedmiocie nie ujawnia siĊ tak jaskrawo wadliwoĞü systemu
egzaminacyjnego, jak właĞnie w historii. Powinna byü sporządzona lista (na przykład
w postaci wzmiankowanej juĪ tablicy historycznej), zawierająca wszystkie wiadomoĞci, które
uczeĔ jest obowiązany znaü bez wyjątku, ale ani o jedną wiĊcej. Nauczyciel bĊdzie mógł na
długo przed maturą upewniü siĊ, czy uczeĔ jest do niej przygotowany, a przede wszystkim
bĊdzie to mógł zrobiü sam uczeĔ. JeĞli stwierdzi, Īe wie wszystko, co go obowiązuje, to
moĪe iĞü na egzamin bez obawy. Tylko po co wówczas egzamin? Do tego tematu
zamierzam zresztą powróciü w innym artykule.
Do zalet omawianego systemu naleĪy moĪliwoĞü obliczenia, ile właĞciwie wiadomoĞci
wymaga siĊ od ucznia. SądzĊ, Īe gdyby z wiadomoĞci zawartych w obecnie obowiązujących
podrĊcznikach historii sporządziü tego rodzaju zestawienie, to ich liczba przeraziłaby
nauczycieli, autorów podrĊczników i członków komisji programowej. Rzecz jasna, naleĪałoby
ją zredukowaü do rozsądnego minimum, przy czym nareszcie doszłoby do głosu kryterium
uĪytecznoĞci informacji.
Natomiast zupełnie inne postĊpowanie jest potrzebne w zakresie poglądów na
wydarzenia historyczne, tj. informacji bĊdących odpowiedziami na pytanie: dlaczego. Autorzy
podrĊczników historii czĊsto przedstawiają przyczyny okreĞlonych wydarzeĔ z taką samą
pewnoĞcią siebie, z jaką podają daty tych wydarzeĔ, zapominając, Īe daty mogą byü
Strona
7 z 7
informacjami stwierdzalnymi (wiadomoĞciami), a przyczyny pozostają w sferze domniemaĔ
(poglądów). W zakresie przyczyn nie naleĪy ucznia egzaminowaü, lecz z nim dyskutowaü,
gdyĪ do domniemaĔ ma on nie mniejsze prawo niĪ sam nauczyciel. Dopiero ten element
sprawia, Īe historia moĪe byü pasjonująca, czego ilustracją jest choüby niezwykłe
powodzenie ksiąĪek Jasienicy. Nie mam Īadnych obaw co do tego, Īe wystĊpując w
charakterze dyskutantów na temat mechanizmu wydarzeĔ historycznych uczniowie
przejawialiby zainteresowanie historią w stopniu przekraczającym najĞmielsze wyobraĪenia
autorów programu nauczania tego przedmiotu. Zasadniczym jednak warunkiem jest, Īeby
nauczyciel rzeczywiĞcie dyskutował, a nie „uczył” poglądów.
Do tego rodzaju dyskusji moĪna by teĪ wykorzystywaü historyczne dzieła sztuki
(powieĞci, dramaty, filmy itp.), a przy okazji sprostowaü wystĊpujące w nich nieĞcisłoĞci
i przeinaczenia.
Na zakoĔczenie jeszcze jedna sprawa. Istnieją powieĞci dla dzieci i powieĞci dla
dorosłych, przy czym miĊdzy tymi dwoma ich rodzajami nie ma kolizji, gdyĪ kaĪdy ma
odrĊbną tematykĊ. Natomiast nie ma dwóch historii: jednej dla dzieci, a drugiej dla dorosłych,
gdyĪ jest to zawsze jedna i ta sama tematyka. Wynika stąd morał, Īeby w szkole nie uczyü
historii spreparowanej dla dzieci, jeĪeli nie chcemy, Īeby przyszli doroĞli, dla których
zazwyczaj jedyną znajomoĞcią historii bĊdzie wyniesiona ze szkoły, mieli na historiĊ
dziecinne poglądy.