Strona
1 z 6
Marian Mazur, 1984, Jaka szkoła? Przegląd Tygodniowy. Warszawa. 27 maja,
rok III, nr 22 (113), str. 14.
Przepisał: Mirosław Rusek (
mirrusek@poczta.onet.pl).
Marian Mazur (1909–1982
∗
), najwybitniejszy polski cybernetyk, był jednym
z nielicznych naukowców ł
ączących wiedzĊ wysoce specjalistyczną z ogólną,
wzorem człowieka „renesansowego” XX wieku.
Wiele jego prac miało charakter nowatorski, znacznie wyprzedzało osi
ągniĊcia
innych badaczy. Zdał egzamin najtrudniejszy, jaki przed człowiekiem stawia nauka.
Sformułował nie dostrzegane wcze
Ğniej rozwiązania róĪnych problemów. Ubiegł
współczesnych. Dopomogły mu w tym talent i odwaga.
Nie przechodził oboj
Ċtnie wobec problemów współczesnego Ğwiata. Stał siĊ
bardzo cenionym publicyst
ą. Wiele jego idei, zwłaszcza dotyczących optymalnej
organizacji nauki i społecze
Ĕstwa, przyĞpieszyło wprowadzenie nowych rozwiązaĔ.
Pozostawił przygotowane do druku teksty. Po opublikowaniu artykułu
wspomnieniowego o Marianie Mazurze „Prekursor” („PT” nr 9/84)
Īona profesora
udost
Ċpniła nam nie opublikowane materiały. Przedstawiamy fragment szkicu
po
ĞwiĊconego sprawom szkolnictwa. Sądzimy, Īe oceny profesora nie
zdezaktualizowały si
Ċ.
Stan szkolnictwa jest wprost rozpaczliwy, na co zło
Īyły siĊ co najmniej trzy
czynniki. Po pierwsze, na całym
Ğwiecie brakuje racjonalnej koncepcji szkoły. Po
drugie, szkoła jest tworem niezmiernie trudnym do reformowania, gdy
Ī drobne
poprawki prawie nic nie daj
ą, a gruntowne reformy uniemoĪliwia koniecznoĞü
kontynuowania dotychczas obowi
ązujących programów. Z dnia na dzieĔ ani z roku
na rok nie wymieni si
Ċ wszystkich nauczycieli, ani nie pozbawi siĊ ich wieloletnich
nawyków i nie wpoi nowych, nie wymieni si
Ċ uczelni kształcących nauczycieli po
staremu, nie wymieni si
Ċ teĪ programów nauczania ani podrĊczników. Nie mówiąc
ju
Ī o zmianie mentalnoĞci uczniów, z których kaĪdy – statystycznie biorąc – w
dowolnej chwili, jak
ą by siĊ zechciało wybraü jako początek reformy, ma juĪ za sobą
kilka lat szkoły takiej, jaka jest, a wi
Ċc szkoły, która zdąĪyła go juĪ jakoĞ urobiü i
∗
Data Ğmierci Marian Mazura jest przepisana tak, jak w oryginale (uwaga M. R.).
Strona
2 z 6
przez to uczyni
ü go niezdolnym do przestawienia siĊ na inny system uczenia siĊ. Po
trzecie, do tego wszystkiego nale
Īy doliczyü lokalne błĊdy w traktowaniu szkoły.
Nie miejsce tu na przedstawienie, cho
üby szkicowe, projektu nowej szkoły,
tote
Ī ograniczĊ siĊ do wyjaĞnienia, dlaczego oceniam szkolnictwo tak krytycznie.
Truizmem jest stwierdzenie,
Īe zadanie szkoły to dostarczenie uczniowi
takiego rodzaju informacji, jakich b
Ċdzie potrzebował w przyszłoĞci jako dorosły
(rzecz jasna, chodzi o informacje podstawowe, które b
Ċdzie musiał póĨniej
uzupełni
ü).
Jakie
Ī to są informacje. ĩycie psychiczne składa siĊ z procesów
informacyjnych i procesów decyzyjnych. Czego
Ğ siĊ doznaje i czegoĞ siĊ chce. Jest
to podział zupełny, nic trzeciego nie ma.
Naczelny zarzut, jaki nale
Īy szkole postawiü, to ten, Īe jest absolutnie
wyprana z procesów decyzyjnych. Kształci przedmiot, istot
Ċ odbiorczą, półczłowieka,
na którego inni b
Ċdą wpływali, wydawali mu nakazy i zakazy, egzekwowali
wiadomo
Ğci, które ma ze szkoły, a nawet takie, których nie ma znikąd, chwalili za
dobre spełnienie obowi
ązków a ganili za złe. Nie kształci go jako podmiotu, nawet
przyszłego, a có
Ī dopiero teraĨniejszego.
Z czasem, ju
Ī po wyjĞciu ze szkoły, zacznie powoli rozeznawaü siebie równieĪ
jako podmiot (gdyby to nast
ąpiło wczeĞniej, szkoła uĪyłaby wszelkich moĪliwych
Ğrodków, aby mu to wybiü z głowy, najłagodniejszym z nich byłoby obniĪenie oceny
ze sprawowania za „krn
ąbrnoĞü”) mogący krytykowaü, stawiaü Īądania, nie zgadzaü
si
Ċ, wyraĪaü niezadowolenie. Wówczas stwierdzi, Īe nie ma pojĊcia, jak to robiü,
popełni mnóstwo bł
Ċdów przez nieodróĪnianie słusznoĞci od taktyki, ucząc siĊ
umiej
ĊtnoĞci decydowania od zera, zdany wyłącznie na siebie. Pod tym wzglĊdem
ucze
Ĕ koĔczący szkołĊ znajduje siĊ w sytuacji gorszej niĪ jego rówieĞnik sprzed paru
tysi
Ċcy lat, któremu ojciec dawał łuk i zabierał ze sobą na polowanie.
Okoliczno
Ğü, Īe umiejĊtnoĞci decydowania nabywa siĊ samorodnie oraz Īe
rozpoczyna si
Ċ jej nabywanie tak póĨno, sprawia, Īe przewleka siĊ ono przewaĪnie
do staro
Ğci, a u ogromnej wiĊkszoĞci ludzi umiejĊtnoĞci decydowania nigdy nie
wznosi si
Ċ poza poziom prymitywny. To stąd właĞnie, z doznawania dotkliwych
skutków popełniania bł
Ċdów w decyzjach, nawet u ludzi mających juĪ dorosłe dzieci,
wzi
Ċło siĊ powiedzenie, Īe „człowiek uczy siĊ rozumu do samej Ğmierci”, a nie – jak
niektórzy s
ądzą – z faktu, Īe wiedza siĊ szybko rozwija, trzeba siĊ wiĊc ciągle
dokształca
ü. I pomyĞleü, Īe nie na jakimĞ prymitywnym poziomie, lecz jeszcze w
Strona
3 z 6
najzupełniej zerowym stanie umiej
ĊtnoĞci decydowania, człowiek podejmuje dwie
najdonioĞlejsze decyzje Īycia, jakimi jest wybór zawodu i małĪeĔstwo!
BEZDECYZYJNY charakter kształcenia młodzie
Īy nie wynika z „istoty szkoły”,
lecz z braku rozeznania celów, dla których wykształcenie ma słu
Īyü. Pod tym
wzgl
Ċdem pozostajemy właĞciwie na poziomie dawnych guwernerów, od których
młodzi panicze „pobierali nauki”, tzn. uczyli si
Ċ sztuki czytania, pisania i rachowania,
a ponadto encyklopedycznych elementów historii, geografii, literatury, jakiego
Ğ jĊzyka
obcego, aby umie
ü „obracaü siĊ w Ğwiecie”. RóĪnica polega jedynie na tym, Īe
obecnie zakres wiedzy encyklopedycznej jest znacznie szerszy, co nie przeszkadza,
Īe maturzysta, jeĪeli idzie na studia wyĪsze – co, jest w znacznym stopniu
kontynuacj
ą szkoły Ğredniej – takĪe umie tylko „obracaü siĊ w Ğwiecie”, co znaczy
mo
Īe pracowaü w biurze, gdzie bĊdzie wpisywał, przepisywał i wypisywał to, co mu
tam, odpowiednio do rodzaju biura, ka
Īą.
Jak natomiast by
ü powinno, widoczne jest w nauczaniu na rozmaitych
kursach, organizowanych w celach wyra
Ĩnie okreĞlonych. Na przykład na kursie
samochodowym chodzi o wykształcenie kierowców. W tym te
Ī celu, oprócz
dostarczania kursantowi informacji o budowie samochodu, znakach drogowych i
przepisach ruchu, kształci si
Ċ go w podejmowaniu decyzji w sytuacjach od
najprostszych, jak uruchomienie i zatrzymanie silnika w samochodzie stoj
ącym, aĪ
do najtrudniejszych, w normalnym ruchu miejskim. Kursant stopniowo przemienia si
Ċ
w kierowc
Ċ i staje siĊ nim jeszcze przed koĔcem kursu. W ostatnich jazdach
üwiczebnych obecnoĞü instruktora jest tylko formalnoĞcią. Tu nie chodzi tylko o to, Īe
nowo wykształcony kierowca umie je
Ĩdziü, tzn. wie kiedy co nacisnąü lub obróciü.
Potrafi tak
Īe decydowaü, to jest pokonywaü wahania i rozstrzygaü wątpliwoĞci, jakie
prze
Īywa siĊ w konkretnych sytuacjach ruchu drogowego, kiedy obawia siĊ podjąü
bł
Ċdną decyzjĊ nie dlatego, Īe zdradziłby siĊ tym wobec instruktora niedostatkiem
informacji o kierowaniu samochodem, lecz dlatego,
Īe naraziłby siebie i innych na
niebezpiecze
Ĕstwo. Jest to przejĊcie siĊ decydowaniem, bo sytuacje są rzeczywiste i
nie nadaj
ą siĊ do Īartów. Podobnie na kursie pływackim kursant staje siĊ pływakiem i
jeszcze w czasie trwania kursu bywa w sytuacjach gro
Īących mu rzeczywistym
niebezpiecze
Ĕstwem, z którego prawdopodobnie instruktor by go wybawił, ale jak
wiadomo diabeł nie
Ğpi.
Strona
4 z 6
Kim za
Ğ staje siĊ uczeĔ koĔczący szkołĊ? Powinien staü siĊ dorosłym (nawet
Ğwiadectwo, jakie otrzyma, nazywa siĊ Ğwiadectwem dojrzałoĞci), to znaczy jeszcze
w ostatnim roku szkolnym powinien umie
ü postĊpowaü jak dorosły.
Przed laty zdarzyło mi si
Ċ usłyszeü, jak stary wieĞniak powiedział o jakimĞ
wym
ądrzającym siĊ studencie: „Co on tam, głupi, wie, jak na siebie nie zarabia, a
Īony i dzieci nie ma”. W tych słowach był głĊboki sens. Praca, utrzymanie rodziny to
rzeczywisto
Ğü, bez zetkniĊcia siĊ z nią nie wie siĊ, co to znaczy decydowaü, jest siĊ
„głupim”.
I rzeczywi
Ğcie, w szkole uczniowie do koĔca pozostają „głupi”. Ideałem
wychowawczym nauczycieli jest przekształcenie zwykłego ucznia w ucznia
wzorowego. W ucznia, a nie w dorosłego. Nauczyciele czuj
ą siĊ zwierzchnikami
uczniów, i takimi chc
ą pozostaü do koĔca, tj. do chwili, gdy ich przekaĪą nastĊpnym
zwierzchnikom. Jest to masowe produkowanie ludzi nieodpowiedzialnych.
W szkole, owszem mówi si
Ċ wiele o poczuciu odpowiedzialnoĞci, ale chodzi
o odpowiedzialno
Ğü wykonawców, a nie decydentów.
Tak zwane samorz
ądy w szkole to nie Īadne samorządy, lecz ich parodia. Nic
dziwnego,
Īe póĨniej podobnie działają samorządy dorosłych. Nauczyciel-
wychowawca wyznacza, który ucze
Ĕ ma byü w danym roku przewodniczącym, który
sekretarzem itd. i całe to grono traktuje jako pomocników w rozmaitych akcjach
szkolnych, utrzymywaniu porz
ądku, zbieraniu składek itp.
A przecie
Ī, choüby w tym minimalnym zakresie, naleĪałoby uwalniaü uczniów
od natarczywej obecno
Ğci nauczyciela, stawiaü ich wobec koniecznoĞci podjĊcia
decyzji, da
ü im odczuü smak bezradnoĞci, gdy nie wiadomo co postanowiü, a
zarazem
ĞwiadomoĞü, Īe to, co siĊ postanowi nie wymaga niczyjego potwierdzenia i
b
Ċdzie musiało byü jakoĞ zrealizowane. Gdy w razie błĊdnej decyzji zamierzona
akcja si
Ċ nie uda albo uda siĊ niezupełnie, jej przebieg powinien byü
przedyskutowany (tym razem, w obecno
Ğci nauczyciela jako doradcy), a błĊdy
decyzji wykryte. Uczniowie powinni si
Ċ przy tym nauczyü przewodniczenia
zebraniom, protokołowania, referowania, dyskutowania, stawiania wniosków oraz
rozró
Īniania ich rodzajów (ileĪ to osób dorosłych nie wie, jaka jest róĪnica np. miĊdzy
wnioskiem formalnym a wnioskiem nagłym i jaka jest procedura ich uchwalania).
To jednak nie wszystko. Problematyka decydowania powinna by
ü w szkole
szeroko traktowana; podstawy teorii decyzji, ze szczególnym uwzgl
Ċdnieniem
optymalizacji zasady projektowania w zwi
ązku z fizyką i realizacja prostych
Strona
5 z 6
projektów, zasady organizacji pracy zespołowej i rodzaje podejmowanych w zwi
ązku
z tym decyzji, dyskutowanie kapitalnych problemów decyzyjnych, znanych z historii
powszechnej, rozwi
ązywanie üwiczebnych problemów decyzyjnych o nie znanej z
góry liczbie mo
Īliwych decyzji.
Przede wszystkim jednak nale
Īałoby połoĪyü nacisk na podejmowanie przez
uczniów decyzji w sytuacjach rzeczywistych, z rzeczywistymi ich skutkami.
Najbardziej nadaj
ą siĊ do tego sytuacje, w których uczniowie muszą decydowaü o
swoim
Īyciu, o przyszłoĞci. Czas skoĔczyü ze szkołą pojmowaną jak rura: gdy
uczniowie wejd
ą do niej jednym koĔcem, bĊdą w niej przepychani, aĪ wyjdą drugim.
Tak, przepychani, co ma ten skutek,
Īe uczniom wszystkich czasów – bo system ten
pokutuje od dawna – wydaje si
Ċ, iĪ robią łaskĊ, Īe chodzą do szkoły, i wobec tego za
najwi
Ċksze szczĊĞcie uwaĪają sytuacjĊ gdy nie zostało nic zadane albo jest wolna
lekcja, bo nauczyciel zachorował, a je
Īeli zaczną siĊ zaniedbywaü, jest to
zmartwienie dla rodziców, z którymi wychowawca porozmawia na wywiadówce.
W szkole
Ğredniej atmosfera taka powinna zostaü zlikwidowana przez zdjĊcie
z uczniów nacisku nauczycieli – kto chce, niech si
Ċ uczy, kto nie chce, niech siĊ nie
uczy – tak jak jest w szkołach wy
Īszych. Nie naleĪy siĊ obawiaü, Īe nastolatki to
głuptasy i przestan
ą w ogóle chodziü do szkoły. Nie przejmują siĊ szkołą, bo wiedzą,
Īe robi to za nich ktoĞ inny – nauczyciele, rodzice. Przejmują siĊ jednak sobą, tyle Īe
w niewła
Ğciwy sposób. Zmiana jest potrzebna, Īeby kształcenie siĊ było
przedmiotem decyzji ucznia, a nie nakazu, któremu trzeba si
Ċ poddaü, bo doroĞli są
silniejsi.
Oczywi
Ğcie, nie w tym rzecz, Īeby uczeĔ „podjął decyzjĊ” zapisania siĊ do
szkoły i przyj
Ğcia na egzamin wstĊpny, lecz w tym, Īeby musiał w szkole decydowaü
o sobie. Na przykład, obecnie nauczanie odbywa si
Ċ w sposób uĞredniony, program
musi by
ü przerobiony ze wszystkimi uczniami, wszyscy muszą opanowaü w
dostatecznym stopniu wszystkie przedmioty. W rezultacie ucze
Ĕ niewiele zajmuje siĊ
przedmiotami, do których jest bardzo uzdolniony, a najwi
Ċcej wysiłku wkłada w
przedmioty sprawiaj
ące mu trudnoĞci, tym wiĊkszego, Īe przedmiotów tych nie lubi.
Musi tak post
Ċpowaü, bo grozi mu nieotrzymanie promocji, jeĪeli ich nie opanuje.
Czy to jest racjonalne ? Czy społecze
Ĕstwo potrzebuje ludzi znających
wszystko pobie
Īnie, czy teĪ ludzi o róĪnych talentach dobrze rozwiniĊtych ?
Odpowied
Ĩ nie nasuwa chyba wątpliwoĞci. Nie moĪna jednak indywidualizowaü
uczniów decyzj
ą nauczyciela. Tylko sam uczeĔ moĪe powiedzieü, czego chce, co
Strona
6 z 6
sprawia mu satysfakcj
Ċ i przyjemnoĞü, a co go nudzi, to zaĞ oznacza oddanie decyzji
w jego r
Ċce, ucznia. Wtedy bĊdzie siĊ uczył z własnej inicjatywy, ze skutecznoĞcią
przekraczaj
ącą wyobraĪenia nauczycieli dzisiejszego typu.
ĩe to nie przesada, moĪna siĊ przekonaü obserwując uczniów-hobbystów,
znane s
ą przypadki chłopców interesujących siĊ elektroniką, którzy wiedzą niewiele
ust
Ċpowali inĪynierom tej specjalnoĞci, a z całą pewnoĞcią przewyĪszali ich liczbą
samodzielnie skonstruowanych generatorów i znajomo
Ğcią czasopism fachowych,
sprowadzanych nieraz z zagranicy w drodze wymiany, a nast
Ċpnie wertowanych ze
słownikiem w r
Ċku, aby Īadnego słowa ze zdobytego skarbu nie uroniü.
Tym ogromnym potencjałem intelektualnym nauczyciele zupełnie nie
interesuj
ą siĊ, czemu zresztą trudno siĊ dziwiü. Nie tego oczekuje od nich
ministerstwo, a poza tym, szczerze mówi
ąc, nie mogliby byü partnerami w dyskusji z
takimi uczniami, gdy
Ī niewiele by z niej zrozumieli, nawet jeĪeli są nauczycielami
fizyki.
Na ewentualny argument,
Īe pewni uczniowie zrobiliby ze swobody decyzji zły
u
Īytek, porzucając szkołĊ przez lekkomyĞlnoĞü, czego dopiero po niewczasie
zacz
Ċliby Īałowaü, odpowiem, Īe istotnie mogłoby siĊ to zdarzaü, ale miejsc w szkole
Ğredniej mamy mniej niĪ zgłaszających siĊ. Czy nie słuszniej byłoby wiĊc udostĊpniü
je przede wszystkim tym, którzy b
Ċdą chcieli siĊ uczyü z własnego impulsu, bez
popychania? Je
Īeli zdolny a tylko jeszcze lekkomyĞlny uczeĔ wypadnie z
normalnego nurtu szkolnego, to jeszcze nie tragedia – b
Ċdzie mógł skorzystaü z
nauczania zaocznego lub wieczorowego. Prawda, b
Ċdzie to od niego wymagało
zwi
Ċkszonego trudu i wyrzeczeĔ, ale taka jest cena, tutaj stosunkowo niska,
bł
Ċdnych decyzji. MogĊ tylko powtórzyü, Īe umiejĊtnoĞci decydowania nabywa siĊ w
sytuacjach rzeczywistych.
Inny zarzut pod adresem szkoły to fakt,
Īe nawet w zakresie procesów
informacyjnych działalno
Ğü jej jest wadliwa. Zajmuje siĊ wyłącznie wpajaniem
wiadomo
Ğci, a nie uczy wyrabiania poglądów. Co wiĊcej, Īeby chociaĪ te wiadomoĞci
były wła
Ğciwie dobrane, ale i to nie. Podaje siĊ wiadomoĞci które moĪna znaleĨü w
atlasach, encyklopediach, tablicach itp., a nie podaje si
Ċ metod ich zdobywania.
MARIAN MAZUR