Tsaank
Paul Eijkemans
Wiele osób, które uczestniczyły już w ceremoniach z roślinami leczniczymi Tsaank i Natem sądzi, że
Tsaank jest tylko rośliną uzupełniającą Natem, którą to uważają za mającą większą moc z racji tego,
że przynosi wyraźniejsze wizje. Nic bardziej mylnego. Obie te rośliny mają taką samą moc, jednak
objawiającą się na różne sposoby. Poza tym Tsaank jest bardzo dobrze znany w naszym
społeczeństwie, stał się bowiem jego częścią pod europejską nazwą “Tytoń”, że mnóstwo ludzi nie
rozpoznaje jego mocy, za wyjątkiem sytuacji kiedy albo zaspokaja swoje uzależnienie albo wręcz
nie znosi go. Tsaank jest najbardziej niedocenianą i błędnie postrzeganą medycyną roślinną
stosowaną w ceremoniach ze świętą medycyną roślinną.
Tsaank to jedna z trzech głównych świętych roślin w kulturze szuarskiej, tuż obok Natem i Maikiua’y.
W ich kulturze rozwinęły się różne sposoby stosowania tej rośliny w czasie ceremonii, w wielu
aspektach były one zbieżne z stosowanymi w różnych innych rdzennych kulturach w rejonie
Amazonii, które przyswoiły sobie wiedzę na temat tej leczniczej rośliny, i tak stała się ona częścią ich
kultur. Najbardziej tradycyjny sposób jej zastosowania wywodzi się z zażywania tej rośliny w podczas
ceremonii, chociaż tytoń ma także kilka nieceremonialnych zastosowań. Szuarowie znają trzy sposoby
korzystania z Tytoniu, by spożywając go „zaprząc do pracy” jego moc, przy czym wszystkie trzy
dotyczą naparu z niego, tzn. picie naparu, lewatywa (z naparu) oraz wciąganie go przez nos. Inne
plemiona używają go na jeszcze kilka odmiennych sposobów: paląc Tytoń, wciągając do nosa w
formie proszku lub żując jego liście, ten ostatni rzadko praktykowany wśród Szuarów, chociaż istnieje
wzmianka, że według szuarskiej wiedzy tajemnej, Giganci Iwia jedli liście Tytoniu, by pozyskać
nadzwyczajną moc. Z całą pewnością nie spotkasz wielu uzależnionych od palenia Szuarów. W ich
opinii bowiem Tsaank jest świętą rośliną i nie należy stosować jej dla zaspokojenia uzależnień.
Kulturowe zastosowanie Tytoniu sięga około 11,000 lat wstecz kiedy to Palaeoindianie – pierwsze
pojawiające się na kontynentach obu Ameryk ludy i tym samym ich pierwotni mieszkańcy, dotarli do
nizinnych terenów Patagonii, z której wywodzi się roślina Tytoniu.I tak przez pokolenia była ona
uprawiana w ich ogrodach, a stamtąd rozprzestrzeniła się na całe terytorium Ameryki Południowej i
Północnej, gdzie liczne rdzenne plemiona włączyły ją poprzez różnorakie zastosowania w swoją
kulturę. Z uwagi na swoje właściwości psychopatyczne roślina ta utorowała sobie również drogę w
szamanizmie roślinnym. Rodrigo de Jerez – członek załogi Krzysztofa Kolumba na Santa Marii,
uważany jest za pierwszego Europejczyka, który spróbował Tytoniu. Przywiózł go do Europy, w której
sposób, w jaki stosował Tytoń dał podstawy Inkwizycji do uwięzienia go. Kiedy siedem lat później
odzyskał wolność, zwyczaj palenia Tytoniu był już powszechny w Europie. Samo słowo „Tytoń” po raz
pierwszy pojawiło się w nowej pisowni jako „tytoń”
1
– określenie, którym żyjący w XVI w n.e. Gonzalo
Fernandez de Oviedo y Valdes, opisywał czynność palenia tej rośliny.
Roślina Tytoniu jest zielona i ma oleiste liście z malutkimi białymi włoskami. Ma też kwiaty, w kolorze
zależnym od jej gatunku. Do dziś zidentyfikowano sześćdziesiąt siedem różnych gatunków, z czego
1
w pisowni oryginalnej zmiana ta wyglądała następująco: z ‘Tobacco’ na ‘tabaco’ – przyp. tłum.
dwa główne to Nicotiana tabacum oraz Nicotiana rustica. Tabacum stosuje się przede wszystkim w
przemyśle tytoniowym. Rustica to odmiana popularna w szamanizmie i znana jako Mapacho – tam
też bardziej regularnie używana. Odmiany te zasadniczo różnią się tym, że rustica zawiera bardziej
czynne substancje od tabacum – czasem nawet dwudziestokrotnie więcej, w zależności od mocy
rośliny. Widoczne to jest na przykład w ilości nikotyny – jednej z głównych substancji zawartych w
liściach Tytoniu. Tabacum przeciętnie zawiera 1,6% nikotyny (mierzonej na sucho), zdarza się też, że
zawiera około 3% nikotyny. Rustica natomiast może jej zawierać 10%. Ta rozbieżność w mocy odmian
jest jednym z powodów, dla którego do przygotowania naparu z Tytoniu prawie wyłącznie używam
odmiany rustica. Jednak nie tylko nikotyna jest substancją aktywną w Tytoniu. Roślina ta zawiera
setki innych związków, mogących wpływać na organizm człowieka. Nieprawdą jest też, że każda
odmiana Tytoniu zawiera nikotynę. Istnieje na przykład Nicotiana glauca, roślina o niewielkich
liściach, jest trochę niejasną odmianą. Niektóre rdzenne plemiona stosują ją do wywoływania
potężnych wymiotów. Odmiana ta nie zawiera nikotyny, lecz anabazynę – pierwiastek toksyczny,
który w wysokich dawkach jest śmiertelny: co jakiś czas umierają ludzie z powodu pomylenia tej
odmiany tytoniu z dzikim szpinakiem. Dlatego też odmianę tę rzadko stosuje się w medycynie
roślinnej.
Większość odmian Tytoniu jest hodowlana, ale można również spotkać tę roślinę w naturze,
zwłaszcza w cieplejszych strefach klimatycznych. Dziki Tytoń czasem określa się mianem „Tytoniu
Buszmenów”, ponieważ czasami używają go rolnicy jako tanich papierosów. Głównym czynnikiem
sprzyjającym rozwojowi tej rośliny jest klimat. W ciepłych strefach klimatycznych niektóre odmiany
Tytoniu osiągają wysokość do czterech metrów, tymczasem w Europie większość roślin nie
przekracza dwóch metrów wysokości. Okres wzrostu od ziarenka do dojrzałej rośliny, której liście
można zbierać, wynosi od dwóch do trzech miesięcy. W okresie kwitnienia, kwiaty ścina się kierując
tym samym energię w wytwarzanie liści, co z kolei sprawia, że roślina zaczyna bardziej przypominać
krzew i wypuszcza jeszcze więcej liści. Innym istotnym czynnikiem w procesie jej wzrostu jest światło
słoneczne: liście w górnej części rośliny mają najwięcej mocy. Oto dlaczego producenci cygar
wytwarzają luksusowe rodzaje wyłącznie z górnych liści rośliny.
Jednak kwestią najwyższej wagi w procesie uprawy Tytoniu jest fermentacja liści. Po niej można
rozpoznać umiejętności mistrza Tytoniu. Przez stulecia wypracowano wiele różnorodnych metod
fermentacji. Każdy rodzaj Tytoniu odznacza się własną specyfiką w procesie fermentacji. Liście
zazwyczaj zbiera się kiedy zaczynają lekko żółknąć. Pierwszym krokiem w procesie fermentacji jest
suszenie liści, nazywane też „utwardzaniem Tytoniu”. Liście wiesza się w przewiewnym miejscu, w
którym czyste powietrze przepływa swobodnie. Suszenie liści trwa od dwóch do ośmiu tygodni i
odbywa się w ciemnym miejscu, by zatrzymać proces fotosyntezy, a zawarte w liściach karotenoidy
nie utleniły się i nie rozłożyły się. To natomiast wytwarza pewne związki, które nadają Tytoniowi
specyficzny smak. W rezultacie kolor liści zmienia się na ciemnobrązowy lub złoty, w zależności od
odmiany. Następnie liście zwilża się i zwija. Obecne w glebie mikroorganizmy odgrywają ważną rolę w
procesie fermentacji. Z tego powodu w niektórych miejscach różni się on. Pozostałymi czynnikami
niewątpliwie mającymi wpływ na proces fermentacji Tytoniu są wilgotność powietrza i stałość
temperatury. W krajach takich jak Ekwador,amplituda temperatur pomiędzy dniem i nocą jest
mniejsza niż na przykład w Europie. Ekwador odznacza się klimatem sprzyjającym bardziej stabilnemu
procesowi fermentacji. Czasem do zwilżonych liści dodaje się płyny do fermentacji, tzn. alkohol z
trzciny cukrowej czy wodę miodową. Zawarte w tych płynach cukry stymulują proces fermentacji, a
alkohol zapobiega zepsuciu się Tytoniu. Nadaje też mu specyficzny smak, a ponadto może też wnieść
dodatkową energię do produktu końcowego.
Chiny zdecydowanie są największym producentem Tytoniu na świecie z czterdziestoprocentowym
udziałem w rynku. Ten tytoń jest prawie wyłącznie wykorzystywany na rynku papierosowym, a
uprawiany jest zazwyczaj w małych gospodarstwach rolnych. Nie powinno dziwić, że uprawa tytoniu
w Chinach oraz pozostałych krajach rozwijających się nie odbywa się bez kontrowersji, ponieważ w
sektorze rolniczym tych krajów zatrudnianie nieletnich jest zjawiskiem nagminnym. Jeśli chodzi o
Tytoń jestem szczególnie wybredny kiedy wybieram go na swoje ceremonie, a więc przede wszystkim
kupuję go w Ekwadorze, obfitującym w ryneczki, na których drobni sprzedawcy sprzedają wręcz
idealne rolki Mapacho. Można też kupić Mapacho przez Internet, zwykle pochodzące z Peru, lecz
przed zakupem dużej rolki warto jednak go spróbować, ponieważ nie tylko jego jakość, ale i smak
ogromnie różnią się w zależności od sprzedawcy: nie ma identycznej rolki Tytoniu.
Dość już o fizycznych aspektach tej rośliny, o tym możesz przeczytać całkiem sporo gdzie indziej.
Zdecydowanie mniej pisze się o tym, co moim zdaniem jest znacznie bardziej interesujące, a
mianowicie o jej energii oraz w jak można skutecznie z niej korzystać. Energia Tytoniu to przede
wszystkim energia oczyszczająca i poszerzająca percepcję. Dzięki jej oczyszczającym właściwościom
można pozbyć się blokad z systemu energetycznego. Działania energii Tytoniu dla wszystkich
sposobów jej „spożywania” są mniej więcej takie same i można je podzielić na pięć wyraźnych
etapów, choć to zależy od sposobu dostarczenia jej do organizmu, w zależności od tego ile każdy etap
tego doświadczenia trwa. Na przykład, jeśli wciągniemy Tsaank przez nos całe doświadczenie trwa
zaledwie kilka minut, tymczasem doświadczenie przyjęcia Tytoniu na inne sposoby może trwać kilka
godzin.
Pierwszym etapem doświadczenia Tytoniu jest ten, kiedy wchodzi on do organizmu. Trzeba pokonać
niewielką barierę i niektórzy ludzie mogą zareagować bardzo silnie, dlatego też wciągając go przez
nos warto jest zrobić to powoli. Po tym etapie szybko następuje drugi, w którym energia rośliny
zaczyna narastać w systemie energetycznym człowieka. Wiele osób opisuje to doświadczenie jako
porwanie przez falę energii. W tej fazie energia Tytoniu zaczyna “namierzać” blokady energetyczne w
polu człowieka, jednocześnie podwyższając świadomość, co sprawia, że są one jeszcze wyraźniej
odczuwane. Następnie doświadczenie to osiąga apogeum, tzn. maksymalną moc, która w odczuciu
trochę przypomina znalezienie się w punkcie zerowej grawitacji podczas przejażdżki kolejką górską.
Świadomość wówczas osiąga najwyższy stopień. Na tym etapie usuwanie blokad energetycznych jest
najintensywniejsze. To w tej fazie pojawia się również w nas uczucie jedności z całym otoczeniem. To
tak jakby Tytoń obniżał barierę oddzielenia, uniemożliwiającą normalne działanie świadomości, by
czuć jedność ze wszystkim, a co zasadniczo zawsze jest dostępne. Zaś na etapie czwartym energia
Tytoniu zaczyna powoli ustępować, do czasu aż pojawi się spokój i wewnętrzny pokój. Ostatni etap w
zasadzie jest wynikiem usunięcia niskich energii z systemu energetycznego. To na tym etapie
zanurzamy się bardziej w ciało.
W kulturze szuarskiej istnieje kilka rytuałów, które dotyczą przyjmowania Tsaank, by korzystać z jego
psychoaktywnej mocy. Jednym z nich jest Tuna Karamamu – rytuał wodospadu, w którym Tsaank
przyjmuje się przez nos, a także trzyma się niewielką kuleczkę z niego pod wargę, by połączyć energię
wodospadu z Tytoniem umoczonym w ślinie jako przekaźniku. Jest to rytuał oczyszczający, który w
dawnych czasach organizowano przede wszystkim jako rytuał dla dziewcząt wchodzących w okres
dojrzewania. Tsaankmamu to inny, bardzo specyficzny rytuał wśród Szuarów, polegający na piciu
sporych ilości stężonego, czarnego jak smoła naparu z Tytoniu. Według tradycji rytuał ten był
zarezerwowany dla mężczyzn, uczestniczących w nim po raz pierwszy, tuż po zakończeniu okresu
dojrzewania, choć obecnie zarówno mężczyźni i kobiety z plemienia Szuarów równoprawnie
uczestniczą w piciu Tytoniu. Rytuał Tsaankmamu zazwyczaj odbywa się po Tuna Karamamu. Innym
rytuałem wśród Szuarów jest polowanie, podczas którego przywódca grupy myśliwych nabiera w usta
naparu z Tytoniu i wlewa go im do ust i gardeł przez niewielką rurkę. Obdarowany w ten sposób
myśliwy nie może zwymiotować, a pobudzona w ten sposób samokontrola ma uczynić go lepszym
myśliwym.
Jednym z najlepszych sposobów doświadczenia psychotropowych właściwości Tsaank jest
uczestnictwo w rytuale Tsaankmamu. Po tym jak tortury jelitowe powoli ustąpią, na pewien czas
znajdziesz się w przestrzeni, którą najtrafniej można opisać jako „świat równoległy”, w którym
energie lub duchy wchodzą i wychodzą, i których można otwarcie doświadczyć w tej rzeczywistości, a
to wszystko w otoczeniu przyrody, tzn. drzew i owadów, odczuwanych jakby były częścią ciebie.
Należy tu jednak wspomnieć, że niezwykle trudno pozostać w tej przestrzeni, ponieważ energia
Tytoniu silnie oddziałuje na jelita, a zatem łatwo można dać się pochwycić przez niedogodności z tego
powodu. Ścieżka podróży z Tytoniem we wspomnianą przestrzeń jest również nie łatwa ze względu
na to, że takie „poszerzenie horyzontów” z Tsaank jest dość delikatne i subtelne i wymaga
„pozostania w nim”, w przeciwieństwie na przykład podróży z rośliną o nazwie Maikiua, po zażyciu
której wejście w świat duchowy , inaczej zwany „bezkresną rzeczywistością energetyczną ponad
światem fizycznym” lub jako „próżnia”, jest prawie zawsze gwarantowane, jeśli tylko roślinę tę
uprzednio przygotuje się odpowiednio.
Najlepszą częścią rytuału Tsaankmamu jest sen po wypiciu Tsaank, najlepiej na łonie przyrody. Nie
zasypia się wówczas całkowicie, lecz wchodzi w stan na granicy między snem, a jawą: energia Tsaank
zapobiega wejściu ciała w głębszy sen. Są to doskonałe warunki do świadomego śnienia – stanu, w
którym „budzisz się” we śnie i doświadczasz go w pełni, jakbyś nie spał. Pojawia się wtedy sen za
snem, a duch przenikają do snu, wchodząc w interakcję ze śniącym. Zwykle są do duchy przyrody z
przesłaniami dotyczącymi życia. Z własnego doświadczenia wiem, że ilość wyśnionych w ten sposób
snów może dobiec do dwudziestu, a nawet więcej. Po przebudzeniu z takiego snu czujesz się jak po
trzytygodniowym urlopie w jakimś odległym kraju, bo generalnie właśnie tak było. Rano warto
upewnić się czy uczestnicy tego rytuału nie mieli złych snów, tj. o morderstwach lub torturach. Takie
sny zazwyczaj reprezentują energie obecne w uczestniku i należy go z nich oczyścić, by zapobiec
przedostaniu się ich do kręgu i spowodowaniu chaosu.
Picie Tsaank pomaga także usunąć energie oraz ich fizyczne reprezentacje w postaci chorób. Pewien
znany mi mężczyzna złapał bakterię powodującą infekcje ropne na nogach. Najpierw zażył Natem, by
odkryć co się działo i skąd podchwycił tę energię. Medycyna ukazała mu, że złapał ją od mężczyzny
napotkanego kilka dni wcześniej, który z kolei kilka lat wcześniej, będąc w Indiach, nabawił się infekcji
po jednej stronie nosa. Nigdy nie wyleczył do końca tej infekcji i zarażał innych najprawdopodobniej
drapiąc się po nosie, a następnie ściskając dłonie. Po wypiciu Natem, wiedział co zrobić.
Przygotowawszy sobie dużą szklankę naparu z Tsaank, wypił ją do dna. W ciągu kilku kolejnych dni
nie było śladu po infekcji. Inny przykład zastosowania Tsaank pochodzi od mojego szuarskiego
pacjenta, który przyszedł do mnie z nieznośnym bólem brzucha, który wytrzymał przez rok. Po
rygorystycznym oczyszczaniu się na ceremonii z Natem, dałem mu do wypicia Tsaank. Posługując się
postrzeganiem ponadzmysłowym zobaczyłem, że tuż pod jamą brzuszną i zrozumiałem, że to właśnie
podany Tsaank „weźmie na cel” to miejsce. Ból ustąpił w zaledwie kilka dni po tym i nigdy już nie
powrócił.
Innym sposobem zażywania Tytoniu jest lewatywa, czyli mówiąc prościej, przyjęcie go przez odbyt.
Technika ta bardzo skutecznie usuwa głęboko utkwione niskie energie z systemu energetycznego
człowieka oraz ich fizyczną manifestację w postaci choroby. Szuarowie stosujący tę metodę, robią
niewielką torebkę z liści, napełniają ją naparem z Tytoniu, a cienką łodyżkę rośliny wkładają do tej
torebki, chociaż w naszym społeczeństwie można po prostu użyć profesjonalnego sprzętu do
lewatywy. Następnie udają się do lasu deszczowego, kładą się na ziemi, podnoszą nogi, wkładają
sobie drugi koniec łodyżki w odbyt i ściskają torebkę dotąd aż cały znajdujący się w niej płyn zniknie w
jelitach. Skutki tego zabiegu są dość gwałtowne i zazwyczaj są skrajne, w zależności od intensywności
naparu, a także energii, których akurat trzeba się pozbyć. W ramach łagodniejszego spektrum tych
doświadczeń pojawia się podwyższona świadomość, dzięki której głębiej odczuwa się, doświadcza i
jednoczy się zarówno ze światem wewnętrznym jak i zewnętrznym, co z kolei przynosi wewnętrzny
pokój i zewnętrzny spokój. Jeśli jednak dane jest komuś doświadczyć przeciwległego bieguna tego
spektrum, wówczas przeżycia są znacznie intensywniejsze. Najtrafniej chyba można je opisać jako coś
porównywalnego ze Słońcem zstępującym na Ziemię. Towarzyszące temu doświadczeniu
niedogodności mogą utrzymywać się przez kilka godzin i mogą objawiać się jednoczesnym odczuciem
zimna i gorąca, ogromną potliwością, niekontrolowanym drżeniem ciała, niemożnością mówienia
i/lub chodzenia i, jak można się tego domyślać, obfitymi wymiotami oraz biegunką, przy których ilości
Ganges zdaje się być strumyczkiem. Bez wątpienia zażyty w ten sposób Tytoń to doskonałe lekarstwo
na pasożyty i robaki oraz wiele innych chorób jelitowych.
Pewien mój znajomy wyleczył się w ten sposób z groźnej bakterii jelitowej. Najpierw trochę
pracowaliśmy nad nim w Europie. Już zanim przyjechał do Ekwadoru i kiedy w dżungli zrobiono mu
lewatywę z Tytoniu, zrzucił ponad piętnaście kilogramów. Skutki tego zabiegu odczuwał przez sześć
godzin, podczas których energia tej rośliny pracowała w nim. Leżał bezsilnie w łóżku, podparty na
jednym boku i boleśnie doświadczał wszystkich wymienionych wyżej objawów. Dzięki temu
procesowi nie tylko pozbył się ze swego organizmu wspomnianej bakterii, lecz co ważniejsze, zdołał
wyrzucić ze swego systemu energetycznego energię tej choroby. Powodem, dla którego jego ciało
zareagowało tak mocno na Tytoń jest oczywiście fakt, że pozbywał się niskich energii, które odczuwał
wyraźniej dzięki wzmożonej energii, jaką daje Tsaank.
Bardziej powszechnym sposobem zażywania Tytoniu w czasie ceremonii z medycyną roślinną, ku
znacznej uldze większości uczestników, jest wciąganie go przez nos. Po serdecznym podziękowaniu
roślinie za jej dary, niewielką ilość naparu nalewa się uczestnikowi w dłoń. Następnie w ciszy „wkłada
się” weń modlitwy. Modlitwa to nic innego jak tylko skupianie energii, a poprzez „energetyzowanie”
Tytoniu własnymi prawdziwymi potrzebami, energia rośliny jeszcze skuteczniej wchodzi w system
energetyczny człowieka, ponieważ „uderza” w obszar, który wymaga pracy. Następnie wciąga się
Tytoń obiema dziurkami, jednocześnie stopniowo odchylając głowę do tyłu. Dobrze jest też pozwolić,
by kilka kropli spłynęło do gardła. Jedno z najgłębszych przeżyć, jakich doświadczyłem z zażytym w
ten sposób Tytoniem, miało miejsce podczas ceremonii kiedy to poprosiłem o uwolnienie od energii,
z którą zmagałem się od kilku miesięcy, a jednak nie mogłem jej wyrzucić. Włożyłem, w trzymany w
dłoni napar z Tytoniu, intencję o wyzwolenie z tej energii i w zaledwie dwie sekundy po jego zażyciu
poczułem jakby coś „włamało się” w moje pole energetyczne około pięćdziesięciu centymetrów nad
moją głową. Moje ciało odczuło natychmiastową potrzebę zwymiotowania i wreszcie pozbyłem się
tej blokady.
Jedną z najdziwniejszych opowieści o przyjmowaniu Tytoniu i ulepszaniu własnej rzeczywistości jest
historia pewnego Niemca, który brał udział w moich ceremoniach. Był on scenarzystą, lecz
najwyraźniej nie najlepszym, ponieważ od pięciu lat nie sprzedał ani jednego scenariusza. Właśnie
wysłał kolejny do Universal Pictures i przybył na ceremonię po wsparcie medycyny roślinnej.
Kilkakrotnie nalałem mu w dłoń trochę naparu z Tytoniu, a on wciągnął go, skupiając się na intencji
rozwiązania problemu, utrwalając tym samym wzorzec energetyczny, który byłby korzystny w celu
wyeliminowania blokad powstrzymujących go przed spełnieniem takiej rzeczywistości. Wkrótce po
ceremonii otrzymał telefon od wytwórni Universal, która chciała kupić od niego scenariusz za pół
miliona euro. Co ciekawe, po tym zdarzeniu nie widziałem go więcej, nie odezwał się też do mnie z
nawet najskromniejszym „dziękuję”. Śmiałem się zrozumiawszy, że doświadczenie to umożliwiło mi
głęboki wgląd w kwestie ludzkiej natury. Dosadniej rzecz ujmując, można się przecież spodziewać
odrobiny wdzięczności za bogactwo, które otrzymał, w postaci podzielenia się ułamkiem tego, co
otrzymał, prawda? Ukradkiem zaśmiałem się raz jeszcze dowiedziawszy się, że manager
odpowiedzialny za ten kontrakt zwolnił go jakiś czas później, a wszystkie jego projekty zostały
zamrożone do odwołania. A więc umowy nie było. Dostanie czegoś nie zawsze oznacza, że się to
zatrzyma. Zapraszam go serdecznie na kolejne ceremonie.
Wchłaniając Tytoń przez nos, w kilka chwil, esencja rośliny przedostaje się do systemu
energetycznego człowieka. Tam uwalnia swą moc i wypycha niskie energie na zewnątrz. Pobudzone
fizyczną formą Tytoniu i jego składnikami, ciało reaguje natychmiast na ten proces oczyszczania.
Zaczynasz wtedy kaszleć, mocniej wydychać, a nawet wymiotować, by wspomóc wydalanie
wspomnianych niskich energii. Pozwalasz wówczas bezwysiłkowo energii Tytoniu wykonać swoją
pracę. Jednak w miarę stawania się coraz bardziej świadomym zażywania go celach oczyszczających,
na horyzoncie pojawia się jeszcze jedna metoda. Polega ona na prowadzeniu energii Tytoniu przez
system energetyczny poprzez kierowanie go do miejsc, w których utkwiły niskie energie: te, które
odpychają jego moc, a przez to utrudniają mu dotarcie do nic i wspomaganie ich wyeliminowania.
Ukierunkowując energię Tsaank można jeszcze efektywniej z niego skorzystać, by pozbyć się
nieczystości. To ciało fizyczne stanowi drogowskaz dla jego potencjału. Miejsce, w którym
odczuwamy pewnego rodzaju gęstość, dyskomfort lub ból jest dokładnie tym, gdzie należy kierować
jego energię. W końcu ciało fizyczne jest „zagęszczoną reprezentacją” systemu energetycznego i
funkcjonuje niczym lustro dla niego. Gdziekolwiek w ciele są takie odczucia, w systemie
energetycznym znajdują się powiązane blokady. Wówczas najistotniejszym jest, by wyrazić intencję
prowadzenia mocy tej rośliny przez ciało, ponieważ energie, w tym energie roślin, można poruszać
wyłącznie poprzez intencje. Po mniej więcej minucie walki pojawi się energia wewnętrznego pokoju i
zewnętrznego spokoju. Uczucie to nie jest wywołane Tytoniem. Jest to nowa równowaga, osiągnięta
po usunięciu niskich energii, która po zintegrowaniu w systemie energetycznym, powoli zniknie.
Moje ceremonie, oparte na tradycji szuarskiej zawsze rozpoczynają się od zażycia Tytoniu przez nos.
Pomaga to nie tylko w usunięciu energii blokujących uczestników, jak np. lęk przed wypiciem Natem
czy też stres nie związany z samą ceremonią, który uczestnicy mogą wnieść do kręgu, ale także
otwiera komórki ciała i udostępnia je energii Natem. Nie twierdzę tu, że stosowanie Tsaank podczas
ceremonii ogranicza się wyłącznie do ceremonii z Natem: Tytoń jest jedyną rośliną, którą można
bezpiecznie stosować z każdego innego rodzaju medycyną roślinną.
Tytoń przyjmujemy w różnych momentach ceremonii. Zwykle wtedy, kiedy uczestnicy wykonali dużo
pracy oczyszczającej z Natem, tym samym powodując zatłoczenie przestrzeni ceremonialnej
wyrzuconymi z siebie energiami. Istnieją liczne, różnorodne sposoby oczyszczania przestrzeni, np.
palenie kopalu czy cedru lub też wyproszenie tych energii śpiewem, lecz podając uczestnikom Tytoń,
korzysta się też z energii kręgu, by wyprosić te energie. Profesjonalista w swej dziedzinie z łatwością
wyczuje zapotrzebowanie na podanie Tytoniu, przejawiające się niewygodnym, „gęstym” napięciem.
Dodatkowym skutkiem „przeszkadzania” Tytoniu w takich chwilach jest to, że wzmożona jasność
umysłu, wynikająca z usunięcia niskich energii, zabiera też podstawę do powtarzających się pętli
wzorców myślowych, wywołanych tymi energiami. Można też powiedzieć, że tytoń pomaga
uczestnikom wznieść się ponad cierpienie, jakiego mogli doświadczyć po zażyciu Natem, w wyniku
wzniesienia się ku powierzchni systemu energetycznego niskich energii, jako że na tym poziomie są
one łatwiej wyczuwalne.
Ostatni raz przyjmujemy Tytoń na zakończenie ceremonii. Celem jego podania jest zamknięcie kręgu
oraz usunięcie wszelkich energii, które zbliżyły się do powierzchni systemu energetycznego na tyle, że
można je przetworzyć, ale które są w nim tak zakorzenione, że nie udało się to podczas ceremonii,
lub które organizm będzie przetwarzał samoistnie w ciągu najbliższych dni po ceremonii. Po ostatnim
podaniu Tytoniu istotne jest, by obserwować energie obecne w przestrzeni. Jeśli ewentualna tzw.
„gęsta atmosfera” nie ustąpiła po pierwszym podaniu, wówczas wskazane jest drugie.
Dla prowadzącego ceremonie istnieją jeszcze inne zastosowania przyjęcia Tsaank przez nos. Przede
wszystkim jako narzędzie do oczyszczania. Jeśli w czasie ceremonii podchwyciłeś niskie energie
pracując z uczestnikami, wówczas Tytoń może je usunąć. Tsaank zażywam też przed tym jak wysysam
energię choroby z uczestników – technikę tę opisuję w innym miejscu w tej książce. Energia Tsaank
pomaga mi tymczasowo wejść w stan podwyższonej świadomości, zwiększonej jeszcze bardziej
ponad stan, w którym już się znajduję dzięki wypiciu Natem. W rezultacie łatwiej mogę „chwycić”
energię i przenieść ją we własny system energetyczny, z którego ją wymiotuję. I wreszcie, Tsaank
pomaga zwalczyć uczucie senności, które może wkraść się kiedy prowadzi się całonocną ceremonię,
podczas której przez cały czas wymagana jest pełna uważność, by móc ją odpowiednio prowadzić, a
tym samym zapobiec podstępnemu wkradnięciu się niechcianych energii w przestrzeń ceremonialną,
a tym samym do wnętrza prowadzącego.
Zdarza się, że po pierwszym obdzieleniu naparem z Tytoniu, uczestnicy odmawiają kolejnej porcji.
Dzieje się tak zazwyczaj wtedy, kiedy uczestnicy „obijali się po wszystkich kątach” przestrzeni
ceremonialnej po zażyciu Natem i w konsekwencji myślą, że przyjęcie Tytoniu spotęguje ich
cierpienie. Mam nadzieję, że do tej pory zrozumiałeś już, że przyjęcie Tytoniu przyniesie dokładnie
odwrotny skutek – wyzwolenie, ponieważ uwalnia system energetyczny od energii, które były
pierwotną przyczyną udręki. Taka odmowa zażycia Tytoniu jest zawsze, i bez wyjątku, zasilana niskimi
energiami, które wypłynęły na powierzchnię systemu energetycznego z najodleglejszych
zakamarków, i które zaczynają wpływać na psychikę uczestnika. Większość ludzi tego nie widzi,
ponieważ odczuwają oni swe wnętrze energetyczne jako jedną masę, zamiast rozpoznawać oddzielne
energie, a tym samym identyfikować co naprawdę jest a co nimi nie jest. Innymi słowy, wzbudzając
negatywne nastawienie do Tytoniu przedłuża się pobyt tych negatywnych energii w systemie
energetycznym człowieka, a tym samym zwiększa się ich prawdopodobieństwo przetrwania w tym
systemie. Właśnie z tego powodu zawsze zachęcam uczestników ceremonii do wzięcia Tytoniu, by
pomóc im pokonać te bariery, nawet jeśli nie czują takiej potrzeby. Ale pod koniec dnia, uczestnicy
sami decydują czy przyjąć roślinę czy nie.
Przyjmowanie Tytoniu przez nos ma jeszcze kilka innych „skutków ubocznych”. Po tym jak moja
mama zmarła na raka płuc, a u taty zdiagnozowano nowotwór jelit i wątroby, postanowiłem
gruntownie się przebadać w prywatnej klinice. Dla pewności, tak na wszelki wypadek. Przez cały
dzień byłem poddawany przeróżnym badaniom (w tym rezonansowi magnetycznemu) i testom, a
pod koniec dnia przyszedł lekarz i pogratulował mi, ponieważ byłem najzdrowszą osobą, jaką widział
od miesiąca. Powiedział mi też, że coś bardzo go zaskoczyło odnośnie mego zdrowia: nigdy dotąd w
swojej karierze zawodowej nie widział osoby z tak otwartą jamą nosową jak moja, a w dodatku bez
żadnego zbędnego osadu czy wydzieliny. Ciekawiło go czemu to zawdzięczam. Popatrzyłem tylko na
niego, zdając sobie sprawę, że prawdopodobnie nigdy nie uwierzyłby w historię o Tytoniu.
Oczyszczanie jam nosowych może przynieść wiele korzyści. Miałem kilku pacjentów, których alergie
„magicznie” zniknęły dzięki okazyjnemu przyjmowaniu Tytoniu przez nos.
Po zetknięciu się z przyjmowaniem Tytoniu podczas ceremonii, obecnie wiele osób kupuje rolki
Mapacho do przygotowywania naparu w warunkach domowych. Napar z Tytoniu można
przechowywać w lodówce przez kilka dni zanim zacznie się psuć, a okres ten można wydłużyć, jeśli
Tytoń ma czym oddychać. Nie trzeba nawet mówić, że najlepiej unikać wciągania zepsutego Tsaank,
ponieważ tym samym będzie się dostarczać zepsuty płyn do mózgu. Posiadanie w domu gotowego
Tytoniu pomaga szybko pozbyć się przypadkowo podłapanych niskich energii z systemu
energetycznego, jeśli zachodzi taka potrzeba. Nie polecam jednak regularnego zażywania Tytoniu – z
dwóch powodów. Po pierwsze, przy regularnym przyjmowaniu go przez nos ciało szybko przyzwyczai
się, zacznie być mniej wrażliwe na jego działanie, a tym samym Tytoń straci swą skuteczność do
rozpraszania niskich energii kiedy będzie to naprawdę potrzebne. Drugi powód jest taki, że
dotychczas nie są znane skutki uboczne długotrwałego zażywania Tytoniu, chociaż kompetentni w
tym zakresie Szuarowie jednogłośnie mówili mi, że ich pradziadowie brali Tytoń wielokrotnie w ciągu
dnia przez całe życie i nie doświadczali żadnych negatywnych skutków. Przyjmując Tytoń prywatnie
nie czuję potrzeby prowadzenia rozbudowanej ceremonii na tę okoliczność, ale zawsze
przeprowadzam mały rytuał, by bardziej połączyć się z rośliną w celu zwiększenia jej efektywności.
Pewien mój znajomy przyjmuje Tytoń nawet pod prysznicem, z zamkniętymi oczami. Dla niego jest to
jak powrót do lasu deszczowego kiedy uczestniczył w rytuale wodospadu.
Przygotowanie naparu z Tytoniu zaczyna się od wyboru jego odpowiedniego rodzaju. Wybór ten
zazwyczaj dotyczy tego czy przygotujesz go ze świeżych czy ze sfermentowanych liści – zwykle
zwiniętych w rolki. Napar ze świeżych liści ma w sobie bardzo ziemską energię – obdarza wyższą
świadomością, którą da się odczuć na całym ciele, a jego energia wchodzi w ciało łagodniej i
stopniowo. Sfermentowany Tytoń ma silniejsze właściwości oczyszczające, a jego energia pojawia się
niczym wszechogarniająca fala, przy czym doświadczenie to, choć krótsze, jest intensywniejsze od
towarzyszącego zażyciu świeżych liści Tytoniu. Oczywiście, by jak najbardziej skorzystać z obu tych
doświadczeń, można też przygotować napar z połączenia świeżych i sfermentowanych liści. Aby
przygotować napar ze świeżego Tytoniu, oderwij kilka liści z rolki i podgrzej je chwilę na ogniu –
pozbawi to go niewielkich włosków i wydobędzie intensywność naparu. Następnie dodaj odrobinę
wody i pognieć je. W przypadku sfermentowanego Tytoniu wystarczy odciąć krążek z rolki i włożyć go
do niewielkiej ilości wody: wystarczy tylko, by się w niej zanurzył. Kiedy przygotowuję Tytoń tylko dla
siebie po prostu zostawiam krążek nienaruszony, dzięki czemu esencja Tytoniu wolnej uwalnia się do
wody, dając bardziej jednolity napar. Jeśli potrzebuję dużych ilości naparu, szybko rozwijam kawałek,
by liście były całkowicie zanurzone w wodzie i ugniatam je w niej, by woda jeszcze lepiej wchłonęła
esencję Tytoniu. Niektórzy przygotowują Tytoń bez liści, ale według mnie ma on dziwny posmak.
Napar ze sfermentowanego Tytoniu jest gotowy do zażycia zwykle kiedy ma kruczoczarną barwę,
choć zdarzały się też mocne napary o bardziej rozwodnionych barwach.
Można też palić Tytoń. Podczas wielu ceremonii z medycyną roślinną używa się go do modlitw,
właśnie paląc go, a zwyczaj ten jest najpopularniejszy na ceremoniach z elementami kultury Indian
Ameryki Północnej. Sposobów na palenie Tytoniu jest tyle ile rdzennych społeczności na świecie, lecz
wszystkie one skupiają się na tym samym: by skorzystać z energii Tytoniu do poruszania energii lub
ponownego ich zebrania w ludziach, przestrzeniach bądź sytuacjach. Przyjmuje się w siebie dym z
takiego Tytoniu, a jego energia integruje się z systemem energetycznym człowieka, wytwarzając moc
zwiększającą możliwości danej osoby do pracy z energiami. Kiedy prowadzę ceremonie w tym celu
zazwyczaj obdzielam wszystkich dużym cygarem. Słowo „cygaro” wywodzi się od majańskiego słowa
oznaczającego palenie: sik’ar. Czasami kupuję gotowe, a czasem robię je sam, tzn. wkładam pocięte
liście Tytoniu liść bananowca lub kukurydzy i w ten sposób tworzę „papierosa z dżungli”. Uczestnicy
innych ceremonii palą w tym celu fajkę. Rodzaj palenia można wybrać spośród wielu różnych
rytuałów obowiązujących w rozmaitych kulturach, które nauczyły się korzystać z mocy Tytoniu.
Palenie Tytoniu w czasie ceremonii wymaga od jej uczestników przygotowania. Tytoń to bardzo
poważna roślina, czego można się domyślić poprzez odczuwanie energii stojącymi za słowami tego
rozdziału, tak więc, by efektywnie z niej skorzystać, wymaga szczerości. Dlatego też zawsze proszę
uczestników ceremonii, żeby usiedli prosto, traktując tym samym Tytoń i siebie samych z szacunkiem,
a także by trzymali cygaro z dwoma palcami na górze i jednym na dole cygara. To przecież nie skręt.
Palone cygaro przechodzi od osoby do osoby, a palący je jednocześnie skupia się na tym czego
potrzebuje w swoim życiu fizycznym jak i duchowym. Powtarzam: nie należy się skupiać na fizycznej
manifestacji swoich pragnień, ale na uczuciach, jakie towarzyszyłyby ci gdyby ta potrzeba spełniła się.
I tak energia Tytoniu pomaga usunąć blokady stojące pomiędzy sytuacją obecną, a upragnioną.
Skuteczność wniknięcia Tytoniu do ciała można zwiększyć zbierając w ustach odrobinę śliny po kilku
dymkach, by wchłonęła esencję Tytoniu. Wraz z połknięciem śliny, energia rośliny dogłębnie wniknie
w system energetyczny.
Pracując ze swoimi pacjentami korzystam z dymu Tytoniowego w dwojaki sposób. Jednym z nich jest
dmuchanie dymem na wymagające specjalnej uwagi partie ciała. Dym staje się nośnikiem energii
rośliny, która wypycha inne energie, pomagając w ten sposób oczyścić pole energetyczne pacjenta.
Drugi sposób to korzystanie z dymu Tytoniowego jako medium do przesyłania energii do systemu
energetycznego pacjenta. Biorę wtedy jeden „dymek”, przytykam usta do wejść energetycznych na
czaszce i wdmuchuję energię rośliny w układ energetyczny pacjenta za pomocą określonej techniki, w
której poszczególne partie moich ust zaczynają wibrować. Jednym z powodów takiego działania jest
wypełnienie przestrzeni energetycznych określoną cechą energetyczną, aby zapobiec ponownemu
powstaniu w tym samym miejscu energii, które właśnie wydobyłem z pacjenta, ponieważ wymaga on
dalszej pracy nad zakorzenionym systemem przekonań, który pierwotnie przyciągnął te energie. Inny
powód jest taki, że wdmuchiwane przeze mnie energie pomagają usunąć te niskie. Opanowanie tej
techniki wymagało kilkuletniej praktyki.
Należy zauważyć, że takie ceremonialne wykorzystanie Tytoniu nie ma nic wspólnego z takimi
trującymi produktami jak Malboro, które jest tytoniem, a nie Tytoniem. To powiedziawszy muszę
dodać, że kiedy palę Tytoń podczas ceremonii pojawia się we mnie pewna energia, którą można
trafnie określić jako energię „Mężczyzny Malboro”. Naturalnie nie mam tu dosłownie na myśli
Mężczyzny Malboro obecnego w tych reklamach – czterech odtwórców tych ról już nie żyje w wyniku
chorób na tle palenia tytoniu. Mówię o tęgiej, beztroskiej energii o cechach gaucho, pojawiającej się
przy mnie i zwiększającej moje umiejętności energetyczne w danej chwili – energii, która w sposób
pozytywny pomaga mi usuwać niskie energie z przestrzeni tak, jak łapie się krowy na lasso. Energia ta
pomaga mi też jeszcze bardziej wejść w stan wewnętrznego pokoju i zewnętrznego spokoju i
pozostać w ciele. „Mężczyzny Malboro” nie należy jednak traktować jako archaicznego określenia na
dominującego samca alfa, który może zjeżyć włosy na głowie niejednej radykalnej feministki. Jak
każda inna roślina, również i Tytoń zawiera w sobie cechy męskie i żeńskie, lecz z całą pewnością
delikatnie skłania się ku męskim.
Ceremonialne zastosowanie Tytoniu to coś zupełnie innego niż palenie papierosów dla zaspokojenia
nałogu. Bez trudu da się to wyczuć na ceremoniach kiedy osoby uzależnione od tytoniu potajemnie
popalają pomimo wyraźnych zaleceń, by tego nie robiły. Kiedy wracają do kręgu, cała przestrzeń
ceremonialna wypełnia się niskimi energiami, które czasem sprawiają, że inni uczestnicy wymiotują.
Jest to rozdźwięk pomiędzy dwoma niekompatybilnymi energiami. Palenie to palenie. Ci, którzy
uważają palenie „naturalnego tytoniu”, np. marki American Spirit za formę modlitwy są w ogromnym
błędzie. Zdarza się, że modlą się w ten sposób co pięć minut, a niektórzy nawet mają cały rytuał dla
tego „Daru Natury”, dziękując wszystkim możliwym duchom Wszechświata przed zapaleniem
swojego, wywołującego raka „daru”. Jasne, że tego rodzaju tytoń zazwyczaj uprawia się w
gospodarstwach ekologicznych i że nie zawierają one dodatkowych substancji chemicznych, ale jeśli
chodzi o palenie jest on równie szkodliwy jak wszystko inne co palisz – pomimo ładnego zdjęcia
rdzennego Amerykanina na opakowaniu – chwyt reklamowy najprawdopodobniej pochodzący z
umysłu genialnego marketera w biurze typu „boks”, w siedzibie firmy R.J. Reynolds w Winston-Salem
w Karolinie Północnej. A tak przy okazji – to ta sama firma, która jest właścicielem marki Camel, Pall
Mall i wielu innych marek papierosowych. Oto kolejna duchowa iluzja.
Palenie powoduje raka i inne choroby powiązane z paleniem. Kropka. Ryzyko zachorowania na
nowotwory w wyniku palenia wywodzi się głównie z palenia „materiału roślinnego” w
przeciwieństwie do substancji w samej roślinie. Jest to artefakt systemu dostawczego, będący
przekleństwem każdej rośliny, która jest palona biernie lub czynnie i przez to przyjmowana do płuc,
niezależnie od tego czy jest to Tytoń czy cokolwiek innego. Palenie po prostu powoduje mutację
komórek, a niektórzy uparci palacze nieustępliwie starają się zostać pełnoprawnymi członkami grupy
X-Men. W rezultacie śmiertelność wśród palaczy trzykrotnie przewyższa śmiertelność wśród osób
niepalących. Sugestywne zdjęcia na opakowaniach papierosów, ukazujące choroby wywołane
paleniem papierosów to nie trick w Photoshopie. Rozwiązaniem na znaczne obniżenie ryzyka
zachorowania na nowotwory powiązane z paleniem czy inne choroby na tym tle jest nie wdychanie
dymu oraz znaczne ograniczenie okazji do palenia Tytoniu. Warto po prostu tylko potrzymać dym w
ustach i mieć pewność, że nawet tego typu palenie zdarza się od czasu do czasu.
Poza ceremonialnym, Tsaank ma jeszcze kilka innych praktycznych zastosowań. Napar z Tytoniu
przygotowany w wodzie z imbirem jest wspaniałym lekarstwem na przeziębienie. Doskonale też
dezynfekuje rany. Wysuszony i sproszkowany Tytoń można stosować do dezynfekcji ran i
przyspieszyć ich gojenie. Na niewielkie rany można stosować napar z Tytoniu. Moi przyjaciele używają
naparu do leczenia problemów ocznych. Zakraplają sobie go, by oczyścić oczy. Choć to niezwykle
bolesne doświadczenie, może skutecznie wyleczyć niewielkie problemy okulistyczne. Szuarowie
stosują tę metodę jako karę dla nieustannie płaczących dzieci. Tytoń można też stosować jako środek
na insekty: rozpylenie naparu z Tytoniu w ogrodzie utrzyma owady z dala od niego. Kiedy
przemierzałem sumatryjską dżunglę bardzo się ucieszyłem słysząc, że moi przewodnicy mieli ze sobą
napar z Tytoniu, ponieważ chciałem spróbować Tytoniu z tego zakątka świata. Mój entuzjazm
wkrótce przygasł, ponieważ zrozumiałem, że Tytoń ten nie był przeznaczony do spożycia lecz do
wtarcia w buty. To prawda, że wychodzące ze ściółki dżungli natychmiast po zetknięciu z takim
butem, rezygnowały. Kolejnym zastosowaniem jest dodanie kilku liści Tsaank do garnka, w którym
gotuje się Natem. Nie tylko ułatwia on wymioty, ale też podtrzymuje wyższą świadomość
uczestników w czasie całonocnej ceremonii. I wreszcie należy wspomnieć, że kiedy dziękuje się
duchom, Tytoń jest zawsze mile widzianym podarkiem ze względu na wyjątkowe wibracje tej rośliny.
By móc skutecznie korzystać z Tytoniu podczas ceremonii roślinnych, ważne jest wytworzenie silnego
połączenia z duchem Tsaank. Takie połączenie powstaje przez lata przyjmowania Tytoniu
indywidualnie oraz z innymi, a także poprzez dostrzeganie i docenianie wartości, jaką posiada ta
lecznicza roślina, pomimo szkodliwości, jaką niesie ze sobą jej palenie w postaci papierosów.
Budowanie mojego połączenia z Tsaank przeżywało chwilowe zatrzymanie kiedy moja mama zmarła
na raka płuc. Potrzebowałem trochę czasu zanim zrozumiałem, że to nie tę roślinę należy winić za jej
przedwczesną śmierć, lecz niezdolność mojej mamy do stawienia czoła poważniejszym kwestiom i
wzniesienia się ponad uzależnienie. Moja mama dużo paliła. I choć w jej życiu bywały krótkie okresy
niepalenia, zawsze powracała do nałogu, do chwili kiedy wyniszczenie jej organizmu było już
naprawdę ostre. Zapewniam cię, że widok własnej matki na łożu śmierci, wykaszlującej sobie płuca,
by złapać choć odrobinę powietrza, z powodu jakiegoś głupiego uzależnienia. Mama dobrze
wiedziała, że ta choroba zbliża się, od lat bowiem miała kaszel palacza, który zazwyczaj
powstrzymywała zapalając kolejnego papierosa, zanim jeszcze rak zaatakował z całą mocą.
Nieodwracalnie zniszczył jej płuca, a stamtąd poszedł w dół (ang. „downhill” – przyp. tłum.), a akurat
w jej przypadku poszedł „Dunhill”.
Po zażyciu Natem i połączeniu się z energią Tytoniu, w swojej wizji zawsze widzę ten sam wzorzec:
dużo bieli z wieloma odcieniami szarości (przynajmniej pięćdziesięcioma), w połączeniu z kolorem
zielonkawym. Kolory te zdają się pasować do doświadczeń, jakie ma jeszcze kilka osób pracujących z
tą rośliną, chociaż różni ludzie mogą postrzegać energię tej rośliny w odmienny sposób. Na poziomie
strukturalnym widzę sieć korzeni, kojarzący mi się z bujnie porośniętym podłożem w dżungli.
Zazwyczaj energia ta zaczyna się pojawiać kiedy biorę do ręki garnuszek, w którym przyrządzam
napar z Tytoniu. Rozchodzi się jeszcze intensywniej po przestrzeni kiedy zaczynam śpiewać pieśni
związane z Tsaank. Te wzorce energetyczne są niczym stemple w przestrzeni ceremonialnej, dzięki
mojemu połączeniu z tą rośliną i zwiększają jej skuteczność kiedy są „spożywane” przez uczestników
ceremonii. Czasem energia w mojej wizji przybiera postać żywej istoty, a właściwie dwóch żywych
istot. Tytoń to jak dotąd jedyna roślina, w której dostrzegam wyraźne postacie męskie i żeńskie
zamiast tych dwóch energii zintegrowanych w duchu jednej rośliny, tak jak to jest w przypadku
innych roślin.
Tsaank to pełna mocy roślina, z którą należy postępować i zażywać ostrożnie. Jest też doskonałą
medycyną roślinną w połączeniu z Natem lub innymi leczniczymi roślinami, ale można ją też stosować
oddzielnie. Przez lata roślina ta przyniosła mi oraz moim pacjentom wiele korzyści i mam nadzieję, że
przyniesie je także tobie. Jedyną radą, jakiej mogę ci udzielić odnośnie Tytoniu, poza tą, by nigdy nie
wymierzać policzka osobie, która właśnie żuje Tytoń, jest ta, by traktować Tytoń z miłością i
szacunkiem, a wówczas odwdzięczy się tym samym.
Artykuł ten jest fragmentem książki pt. „Uwishin”, która ukaże się jeszcze w tym roku, o
doświadczeniach autora z rdzennymi szamanami Górnej Amazonii. Z autorem można skontaktować
się drogą e-mailową:
. Autor
pozostaje otwarty na pytania i konstruktywne dyskusje na temat stosowania medycyny roślinnej. Na
tej stronie znajdziesz też więcej informacji na temat organizowanych przez niego cyklów ceremonii z
Natem (Natem Healing Retreat). Autor serdecznie zaprasza też do dzielenia się linkiem do tego
artykułu z innymi.