Archiwum Gazety Wyborczej; BUNT ROSYJSKIEGO GENERAŁA
WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?
informacja o czasie
dostępu
Gazeta Wyborcza
nr 293, wydanie P z dnia
1994/12/17-1994/12/18,
str. 1
Bartosz WĘGLARCZYK, Paweł WROŃSKI; [inna wersja]
Rosyjska armia nie chce zdobywać Groznego?
BUNT ROSYJSKIEGO GENERAŁA
(P) - Rząd może nas potępić, ale nie będziemy strzelać. Nie użyjemy czołgów
przeciwko ludziom - powiedział wczoraj rosyjski generał Czeczeńcom i
dziennikarzom.
Generał Iwan Babiczew, który odmówił kontynuowania działań wojennych, dowodzi
kolumną pancerną. Miał wkroczyć do Czeczenii od
zachodu. Od początku interwencji Babiczew zapowiadał jednak, że nie użyje swych
żołnierzy przeciwko ludności cywilnej. Kolumna wciąż stoi na granicy Czeczenii i Inguszetii, a jej oficerowie wynegocjowali
lokalne zawieszenie ognia.
Wczoraj na wiecu w wiosce Nowo-Szuroj, 35 km na zachód od Groznego, w
obecności 1000 Czeczeńców i zachodnich dziennikarzy Babiczew oświadczył, że jego
żołnierze nie posuną się dalej ani o metr. - Ta operacja jest sprzeczna z
konstytucją. Nie wolno używać wojska przeciwko ludności. Nie wolno strzelać do
cywilów - krzyczał.
Krótka historia niesubordynacji
Generał Babiczew odmówił wykonania rozkazów Moskwy, które nakazywały
wszystkim trzem kolumnom wyjście na przedpola Groznego. W warunkach wojennych, a
takie panują w Czeczenii, oznacza to
natychmiastowy wyrok śmierci za niesubordynację.
Ale w rosyjskiej armii dokonuje się rozłam, nad którym - zdaniem obserwatorów
- nikt może już nie zapanować. Wielu młodszych stopniem i wiekiem oficerów
uważa, że Rosja nie jest już supermocarstwem i nie powinna szafować życiem i
zdrowiem swych żołnierzy.
Od upadku ZSRR armia rosyjska wielokrotnie okazywała oznaki dużej
niezależności od polityków, wręcz niechęci do tych, którzy - jej zdaniem - nie
myślą o silnej pozycji Rosji, a raczej o własnej karierze.
Tak stało się podczas puczu w 1991 r., gdy tylko niesubordynacja specgrupy
Alfa, która miała uderzyć na Biały Dom, uratowała Borysa Jelcyna. Gdyby doszło
wówczas do tego ataku, Jelcyn nie byłby prezydentem Rosji, o ile w ogóle by żył.
Z kolei podczas puczu w 1993 roku przez dłuższy czas Jelcyn nadaremnie
dopominał się o atak na Biały Dom broniony przez bojowników Aleksandra Ruckoja.
Jego wysłannicy nadaremnie tłukli w zamknięte bramy podmoskiewskich garnizonów.
Dopiero interwencja wiernego Graczowa zmusiła wojskowych do włączenia się.
Od początku interwencji w Czeczenii wielu
oficerów uważało, że nie powinno dojść do rozlewu krwi. W armii zawrzało, gdy
wyszło na jaw, że kontrwywiad werbował oficerów do dywersji w szeregach opozycji
czeczeńskiej. Dowódca doborowej dywizji kantemirowskiej, której oficerowie byli
werbowani, podał się do dymisji.
To byłaby trudna wojna
Zdaniem Lecha Kościuka, głównego specjalisty w Departamencie Bezpieczeństwa
Międzynarodowego Ministerstwa Obrony Narodowej, morale armii rosyjskiej jest
kiepskie:
- Wojsko rosyjskie nie zwyciężyło w żadnej operacji od Afganistanu. W jego
dowództwie od dawna tlą się konflikty, wczoraj potwierdziła to postawa gen.
Iwana Babiczewa.
Zdaniem Kościuka szef armii minister Paweł Graczow coraz wyraźniej traci
zaufanie swych podwładnych. Znane są poglądy dowódcy 14. armii w Naddniestrzu -
popularnego gen. Aleksandra Lebiedzia, że operacja w Czeczenii nie jest przygotowana pod względem
technicznym.
- Rosjanie rzucili do walki ogromne siły, które miały przytłoczyć
przeciwnika, ale warunki terenowe powodują, że Czeczeńcy mogą im stawiać
skuteczny opór - mówi Kościuk. - Trwają naloty, ale lotnictwem wojny się nie
wygra.
Jego zdaniem najlepszym sojusznikiem Dżochara Dudajewa jest czas. Dlatego
stara się prezentować dobrą wolę, odsuwa się na kilometr od pozycji Rosjan.
Liczy na to, że protestować zacznie rosyjskie społeczeństwo, zniechęci się
armia. Także zagranica, która początkowo patrzyła na wojnę w Czeczenii obojętnie, przypomni sobie ogólne idee KBWE,
dotyczące poszanowania praw narodowości.
Oficjalnie ani słowa
Tymczasem zdaniem Marcina Nawrota, wicedyrektora Departamentu Informacji i
Promocji w MSZ, którego wypowiedź na temat Czeczenii parę dni temu zbulwersowała m.in. naszą
"Gazetę", nie należy się spodziewać oficjalnego stanowiska MSZ.
- Czeczenia jest podmiotem federacji
rosyjskiej. Z punktu widzenia prawno-międzynarodowego jest to wewnętrzna sprawa
Rosji - powiedział nam wczoraj Nawrot. - Jeśli MSZ bądź jego urzędnicy zaczęliby
się wypowiadać o Czeczenii, to by oznaczało, że
przyznajemy innym państwom prawo do wypowiadania się o naszych wewnętrznych
sprawach.
(Rozłam w armii - s. 7; Reakcje w Moskwie - s. 10-11)
[Hasła: Rosja; Czeczenia; Rosja - Czeczenia; wojsko; wojska rosyjskie, pobyt; Babiczew
Iwan]
(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
34 17 Grudzień 1994 Moskwa ugrzęzła17 1 Grudzień 1994 Czekając na stan wyjątkowy28 15 Grudzień 1994 Nikt nie lubi rosyjskiej armii22 9 Grudzień 1994 Kaukaski bunt37 23 Grudzień 1994 Czystka w armii rosyjskiej43 28 Grudzień 1994 Czemu nie Krym44 29 Grudzień 1994 Kiedy szturm20 7 Grudzień 1994 Rosja nie łyknie Czeczenii38 24 Grudzień 1994 Okrążenie zamknięte27 14 Grudzień 1994 Ile siły przeciw Czeczenii30 15 Grudzień 1994 Zwrot w sprawie Czeczenii08 17 Styczeń 1998 Konflikty rosyjsko czeczeńskie45 31 Grudzień 1994 Moskwa chce sądzić Dudajewa31 16 Grudzień 1994 Moskwa w strachu36 23 Grudzień 1994 Czeczeńskie spekulacje25 12 Grudzień 1994 Rosja wkracza do Czeczenii40 27 Grudzień 1994 Czemu nie pozwolić im żyćwięcej podobnych podstron