1
Juliana Przybosia najmniej słów red. Stanisław Makowski
Gmachy
Poeta,
wykrzyknik ulicy!
Masy wpółzatrzymane, z których budowniczy
uprowadził ruch: znieruchomiałe piętra.
Dachy
przerwane w skłonie.
Mury
wynikłe ściśle.
Góry naładowane trudem człowieczym:
gmachy.
Pomyśleć:
Każda cegła spoczywa na wyjętej dłoni.
(1927)
Opracował Stanisław Jaworski
Wiersz powstał w 1927 roku, a więc już po ogłoszeniu przez poetę dwóch pierwszych zbiorów,
uznanych za charakterystyczne dla postawy awangardowej, dla swoistego poetyckiego
konstruktywizmu.
W tych pierwszych zbiorach wprowadził Przyboś w sposób niemal pokazowy elementy nowej
cywilizacji, motywy konstruktywistyczne: zbiorowego wysiłku, wspólnej gromadnej pracy, moment
konstrukcji, wznoszenia nowego domu. Ten motyw wznoszenia nowego domu miał znacznie
szczególne i wielorakie:
można go rozpatrywać w kontekście ówczesnej sytuacji Polski, wychodzącej z powojennej
ruiny i inflacji i zaczynającej budować
chodziło tu także o apoteozę ludzkiego trudu w ogóle, przeciwstawiającego się bezładowi
przyrody, z tego bezładu formułującego świat oswojony, cywilizowany
Na pierwszy rzut oka Gmachy wydają się należeć do tego samego nurtu. Wszystko kieruje uwagę w tę
samą stronę: wiele elementów odwołuje się do budowy jako procesu i jako owocu trudu człowieczego
- tytułowe „gmachy”, „budowniczy”, „piętra”, „dachy”, „mury”, „cegła”.
Można by więc przyjąć, że wiersz da się wpisać także w kontekst cywilizacyjny, że stanowi pochwałę
urbanizmu, miejskości, konstrukcji.
Tymczasem już pierwszy wers przynosi element, który nie mieści się w opisanych schematach: jest to
POETA.
Już w tomie Oburącz pojawiły się u Przybosia pierwiastki autotematyczne – przede wszystkim relacja
między poetą a gromadą oraz między pieśnią wykonywaną przez gromadę a pieśnią poety.
Dwa pierwsze wersy wiersza Gmachy tworzą całość. Są one połączone ze sobą na zasadzie jakby
dopowiedzenia stwierdzającego, ze jest tak właśnie, ze poeta jest „wykrzyknikiem ulicy”.
2
W wersji pierwotnej miało to być po prostu stwierdzenie, bez wykrzyknienia. Ten wykrzyknik okazał
się jednak potrzebny, zapewne po to, by podkreślić niezwykłość sformułowania.
Na czym polega ta niezwykłość?:
wykrzyknik zastosowany przez Przybosia ma oznaczać, że mimo wszystko, nie zważając na
to, jak wiele znaczeń dodaje się do tego sformułowania, poeta jest dosłownie „wykrzyknikiem
ulicy”, tzn. ma ją wypowiedzieć
ale ma wypowiedzieć nie tę ulicę, którą prze rozfalowany tłum, lecz te, która jest owocem
ludzkiej pracy, dziełem intelektu i zwykłego fizycznego trudu
Drugi człon wiersza pierwotnie zaczynał się inaczej: Dwurząd bloków, rozłupany powietrzem – tak
było jeszcze w pierwszym wydaniu. Można powiedzieć, że to usunięte sformułowanie podawało
swoistą definicję ulicy i wprowadzało czynnik ruchu, ważny w świecie poetyckim Przybosia.
Ruch pojawia się także w nowym tekście, wyraźnie jednak odmienna jest siła sprawcza tego ruchu:
nie przepływ powietrza, lecz działanie człowieka: budowniczy uprowadził ruch.
Nie chodzi więc o opis tego, co otacza człowieka, lecz o dotarcie do istoty relacji między człowiekiem
a światem, o wydobycie, uwydatnienie jego działania przekształcającego świat.
Ważne jest tez słowo masa – w pierwszej chwili uwaga czytającego może zostać skierowana na
znaczenie tego słowa jako tłumów wypełniających ulicę. Dopiero koniec następnego wersu:
znieruchomiałe piętra ustala ostatecznie inne znaczenie (chemiczno-fizyczne właściwości ciała).
Wers trzeci jest istotny także dal określenia charakteru ruchu: jest tu mowa o ruchu tkwiącym
potencjalnie w przedmiotach, jako możliwość, jako coś, co zostało tylko zawieszone, przerwane, ale
co w każdej chwili może zostać na nowo podjęte (współzatrzymane).
Podobny stan przywołują także inne miejsca: znieruchomiałe piętra, przerwane w skłonie.
Otrzymujemy więc obraz świata naładowanego wewnętrzną energią, niewidoczną z zewnątrz, lecz
mogącą się wyzwolić.
W konstrukcji świata Przyboś stosuje specyficzny zabieg, polegający na traktowaniu statyczności
przedmiotów jako pozornej, wynikającej z chwilowej i nietrwałej równowagi przeciwstawnych sił,
których zmaganie się grozi wciąż wybuchem. Ten zabieg stosuje się nie tylko do elementów przyrody,
ale jest najogólniejszą zasadą widzenia świata.
tutaj figura ta służy przede wszystkim do uwydatnienia ludzkiej pracy, która zawarta jest we
wszystkim, co stanowi rezultat ludzkiego działania: Góry naładowane trudem człowieczym/
gmachy
w wierszu świat zaczyna się od ludzkiego działania, od dłoni, która nadaje mu kształt
Cała środkowa część wiersza zawiera elementy równorzędne wobec siebie znaczeniowo, o
analogicznej budowie składniowej:
•
są to zdania eliptyczne, w których główne człony: masy, dachy, mury określone są przydawką
imiesłowową
•
w zdaniu pierwszym mamy jeszcze jeden człon podrzędny, a w pierwszym i piątym –
3
orzeczniki
Warto zwrócić też uwagę na określenie
wynikłe ściśle
– równocześnie mówiące o jakimś uprzednim,
ś
ciśle spełnionym planie oraz o tym, że mury stanęły wobec siebie ciasno, ściśle do siebie przywarłe.
Wiersz rozwija się harmonijnie, proporcjonalnie aż do samej pointy.
Ważnym określeniem wiersza jest słowo
budowniczy
– jest to liczba pojedyncza (w wersji pierwotnej
była liczba mnoga) – w ten sposób budowniczy staje się wielkim Architektem, Kreatorem
•
przekroczony zostaje krąg konstruktywnej opowieści o ludzkiej pracy, tekst staje się
opowieścią także o pracy poety, stwarzającego nowe światy
•
ustanawia się analogia miedzy budowaniem a pisaniem, ulica przekształca się w rządki druku,
wynikłe ściśle z poetyckich zamierzeń
Jest to więc wiersz nie tylko o budowaniu, nie tylko o kształtowaniu świata, lecz również o pisaniu
wierszy. Dochodzi tu do głosu szczególna koncepcja poezji jako porządkującej działalności człowieka,
gdzie wszystkie elementy pozostają ze sobą w ścisłym związku, gdzie wykluczony jest przypadek.
Pisanie jest budową, nie zaś owocem natchnienia, istnieje analogia między nowoczesnym miastem a
zorganizowanym w podobny sposób poematem.
Utwór poetycki jest przechowalnikiem energii, mocy i woli człowieka, wyzwolonej w akcie kreacji.
Energia ta ukryta w poemacie może w każdej chwili zostać ponownie uwolniona w procesie czytania.
Poeta jest wykrzyknikiem ulicy – jego twórczość jest aktem działalności, twórczej woli, który
ponawia się w każdym odczytaniu, aktem, który wciąż ustanawia świat.
Interpretacja na stronie: http://www.bryk.pl/teksty/liceum...
Wizja poety ,oderwana zupełnie od romantycznej wizji artysty, pojawia się w utworze "Gmachy" z tomu "Sponad" z 1930
roku. Przyboś na nowo definiuje poetę, stwierdzając:
Poeta, wykrzyknik ulicy!
Takie określenie poety na swoje odzwierciedlenie w filozofii tych czasów, w rewolucji jaka zaszła w sztuce na początku XX
wieku. Reguły zostały złamane. Tabu nie istnieje. Dominuje pełne wyzwolenie z formy. Pojawiają się coraz bardziej
prowokacyjne teksty literackie, nie wspominając już o sztukach chociażby plastycznych. Futuryzm z wielością form,
oddającą ruch, kubizm z wielością spojrzeń na bryłę, dadaizm w końcu z Mona Lizą z domalowanymi wąsami, która później
stała się ikoną kultury XX wieku. Dokonuje się istny przewrót. W tej sytuacji poeta nie może być tym kim był do tej pory.
Musi się zmienić jego spojrzenie i spojrzenie na niego. Oto schodzi poeta z firmamentów modernizmu, wtapia się w tłum.
Dokonała tego i I wojna światowa, i rewolucja 1905 roku równając wszystkich ze sobą. Tak więc poeta nie może się
wyróżniać, musi być człowiekiem - jednym z nas. Jeden z badaczy tegoż okresu określa nową rolę poety tymi słowami: poeta
to nie kapłan, wieszcz, ale człowiek ulicy, związany z życiem potocznym, codziennym. Nowym zadaniem poety jest
opisywanie rzeczywistości, tej codziennej, powszechnej, ma dostrzegać ten natłok zmian zachodzących w nowym świecie,
ma ukazywać nowy porządek.
Taki sposób obrazowania znajduje się w wierszu Przybosia "Gmachy". Poeta dostrzega nową rzeczywistość z jej tempem
rozwoju, z masą ludzi, nową cywilizację niemalże. Przyboś każe zwracać uwagę na hałas miasta, na jego powstającą
architekturę, tym samym delikatnie zaznacza sytuację społeczno - polityczną. W domyśle widzimy obraz budującej się
Polski, Polski w końcu wolnej, niepodległej. To, co staje się istotne w tym obrazie, to dachy, mury, gmachy - wraz z poetą
zadzieramy głowę do góry, by przyjrzeć się tym strzelistym budowlom. Jednocześnie poeta zdaje sobie sprawę ile
kosztowało ludzi wzniesienie tej nowej Polski:
Góry naładowane trudem człowieczym:
4
gmachy,
Można ten wers odczytać nawet jako nawiązanie do piramid egipskich tak samo budowanych w trudzie i znoju.
Przybosiowi to wznoszenie Polski zdaje się aż niepojęte:
Pomyśleć:
Każda cegła spoczywa na wyjętej dłoni.
Choć należy zaznaczyć, iż to nie tylko chodzi o budowanie nowej Polski, odbudowywanie. Wyjęty z kontekstu czasowego
wiersz staje się uniwersalnym obrazem zachwytu nad architekturą. Swoją drogą ciekawe, co powiedziałby Przyboś widząc
współczesne wieżowce?... Ale to już nie jest przedmiotem naszych rozważań.
5
Póki my żyjemy
Huk armat na wysokość łun
wzrósł,
niebo wali się z trzaskiem.
Bezbronny, wbity pociskami w grunt,
błagam o karabin jak skazaniec o łaskę
i tylko krzyczę – niecelnie,
z rannych i z martwych wstawszy.
Mój wzrok po torach bomb strącony w gruz
przypada do Warszawy.
Aż w rozpękły na dwoje słuch
płacz mężczyzn wpadł – i ich, jak nabój, milczenie.
W tej chwili zginął mój brat.
ś
egnam was, unoszący za granicę głowy,
uciekający do broni,
gdy tu, w rozwalonym schronie,
z jeszcze żywych ostatniego tchu
odtworzyłbym nasz hymn narodowy.
(wrzesień 1939)
Opracował Jerzy Święch
Tak Przyboś objaśniał sens konspiracyjnych wierszy z tomiku Póki my żyjemy: Zbiór ten, pamiętnik
poetycki okrutnych lat, kolportowany był tajemnie w rękopisach i maszynopisach w r. 1943 i w
pierwszej połowie 1944 roku.
O jego okolicznościowym charakterze świadczy nie tylko data, ale przede wszystkim cały kompleks
uczuć, które w psychice Polaka utrwaliły się dzięki tej pamiętnej dacie: poczucie bezsilności, wstydu
wywołane faktem ewakuacji najwyższych władz państwowych za granicę, duma z powodu
bohaterskiej obrony stolicy, reakcje na pierwsze ofiary spośród najbliższych.
O wszystkim tym mówi wiersz Przybosia, co sprawia, ze widzimy dziś w nim dokument emocji
zbiorowych.
Poetę ponosi temperament polityczny, oskarża tych, co unieśli za granicę głowy, zostawiając
społeczeństwo na pastwę losu, wnosi podział między „mini” (władzą) a „nami” (narodem).
Słowa hymnu w tytule nobilitują ten naród, czynią go odpowiedzialnym za los Polski, słowa te są
zachęta do walki i wezwaniem do czynnej postawy wobec wroga.
Sanaduer o poezji Przybosia: poezja jego opisuje przedmioty jako zdarzenia, stany – jako akcję,
materię – jako energię, słowem, ujmuje cały świat tak, jak gdyby znajdował się w przededniu eksplozji.
Metafora niebo wali się z trzaskiem przynależy do chwytów retorycznych, nieobcych poetyce
Przybosia. Przysługuje jej tradycyjna nazwa ogarnienia: całość (niebo) jest przenośnym sposobem
wyrażenia części, czyli wszystkiego, co znajduje się w górze, nad człowiekiem (domyślnie: dachy
domów, drzewa, wieże…)
jest to też metafora realistycznie umotywowana, określenie natężenia huku za pomocą
6
wyrażeń dotyczących wysokości: huk armat na wysokości łun/ wzrósł
Jednocześnie zasięg metafor tego wiersza obejmuje taki obszar zjawisk, który nie daje się realistycznie
przedstawić. Wtedy przyjmujemy metaforę ze świadomością jej umowności, ale i w tym wypadku
realistyczny kontekst w którym się pojawiają te militarne metafory, nie pozwala ich traktować w
sposób całkowicie arbitralny:
*i tylko krzyczę – niecelnie
każda z tych metafor ujmuje
*Mój wzrok po torach bomb stracony w gruz
w charakterystyczny sposób
*Aż w rozpękły na dwoje słuch
akt percepcji świata, określa
dynamicznie treść wrażeń
zmysłowych, przy czym
nośnikiem znaczenia jest tu
pole semantyczne wojny
Ostateczną wymową tych metafor jest stwierdzenie, że ofiarą wojny jest człowiek, wyposażony w
zdolności sensualnego reagowania na zjawiska otaczającego świata. Człowiek jako niezwykle czujny
instrument rejestrujący proces wchłaniania i opanowywania treści spostrzeżeń. Tutaj na każdym kroku
spotykają go porażki, nie jest zdolny, by ująć ów chaos, w który popadł świat.
Człowiek Przybosia umieszczony w środku zdarzeń widzi powszechna destrukcję świata, który do tej
pory przywykł oceniać w kategoriach ładu, formy, konstrukcji. Przyzwyczajonemu do porządkowania
zjawisk brakuje mu środków na wyrażenie tego, co jest bezsensownym chaosem.
Wojna w pierwszym uderzeniu jest ucieleśnieniem bezsensu.
A jednak podmiot wiersza i tutaj panuje nad sytuacją, choćby w tym sensie, że bacznie obserwuje sam
siebie, jego „ja” zostaje wyrzucone na zewnątrz, poddane regułom obserwacji przedmiotowej i
racjonalnej. Bada więc stopień natężenia strachu, poczucia bezsilności.
Opis zachowań przyjmuje formę tzw. opowiadania unaoczniającego, co przydaje mu oznak
dramatyzmu.
Człowiek , który tak skutecznie potrafi obserwować sam siebie i wysnuwać z tego wnioski dowiódł,
ze skutecznie oparł się wojnie i jej niszczycielskim wpływom.
Przyboś scala i racjonalizuje treści ludzkiego doświadczenia w obrazie człowieka, który jest
jednocześnie podmiotem i przedmiotem, treścią i formą, światłem i cieniem.
Bohater wiersza wbrew pozorom nie traci znamion właściwego dla siebie gigantyzmu, który tutaj
przyjmuje postać aspiracji zgodnych z tamtym czasem. Marzy o możliwości czynnego udziału w
walce, on, cywil tęskni do walki z bronią, której mu odmówiono. Istnieje dla niego tylko alternatywa:
bezczynność, gnuśność, śmierć lub walka, zemsta za doznane krzywdy.
W sformułowaniu z rannych i z martwych wstawszy można rozpoznać stary topos poezji
niepodległościowej, że z ciał i kości ofiar powstaną nowi mściciele.
Zemsta stanowi też domyślny kontekst osobistego wyznania bohatera: W tej chwili zginął mój brat.
Wojna jawi się zatem jako próba męskości, żołnierskiego honoru, walki. Postawa taka jest
odpowiedzią na wszelką martyrologię. Poprzez takie aspiracje bohater-cywil odczuwający gorycz
7
porażki, wstyd – utwierdza się w prawie do bycia kimś innym, odrębnym w stosunku do otoczenia.
Nie traci ani na moment poczucia wyższości nad tłumem.
Osobisty, niejako prywatny charakter tego oświadczenia o sobie, które składa autor w wierszu, nadaje
mu znamię doznania uchwyconego w jednej chwili. Stara się uchwycić maksimum możliwych
skojarzeń, doznań w ich kulminacyjnym momencie. Wiersz ujmuje punkt tego szczególnego napięcia,
kiedy w akcie twórczym przecinają się dwie sprzeczne siły: wyczulenie zmysłów sprawiające, ze
odbiór wojny jest tak bardzo sensualny i przeciwstawione temu uczucie wstydu zawodu i poniżenia.
Poszczególne wydarzenia składające się na zarys kompozycji wiersza wyraźnie wskazują na ewolucję
duchową bohatera: na początku obserwujemy go jak trwożliwie przylega do ziemi, w scenie finałowej
widzimy go w postawie wyprostowanej.
Przesłanie swoje kończy poeta dumnym słowem i gestem: z jeszcze żywych ostatniego tchu/
odtworzyłbym nasz hymn narodowy.
8
Wieczór
Te same gwiazdy
wyszeptały wieczór jak zwierzenie.
Latarnie wyszły z ciemnych bram na ulicę
i w powietrzu cicho stanęły.
Zmrok łagodnie przemienia przestrzenie.
Ogrody opuściły swoje drzewa,
szare domki znad rzeki – spłynęły.
W niskich brzegach śród olch płynie żal.
Tylko horyzont uchyla nieba
księżycem
i droga długo wiedzie we wspomnienie.
I twoje dłonie sieją między nami dal.
(1927)
Opracował Rościsław Skręt ☺
☺
☺
☺
Był to wiersz szczególnie bliski autorowi, uznawał go za utwór przełomowy w kierunku ULIRYCZNIENIA
swojej poezji.
Wiersz powstał w 1927 roku i był całkowicie odmienny od wierszy zamieszczanych w poprzednich tomikach,
gdzie poeta, chwalca miasta i cywilizacji często nawiązywał do dawnej ody i hymnu. Praktykę tę porzucał teraz
w sposób ostateczny.
Jedyną z najistotniejszych innowacji, które pojawiły się w tym wierszu i tomie Sponad (1930), a która stanowiła
o przełomie w dotychczasowym stylu, było wprowadzenie odmiennego ujęcia podmiotu lirycznego, który
dawniej jednolity nabiera tu charakteru zmiennego (na wzór Apollinaire’a).
Podmiot ten usiłuje wyrobić w sobie zdolność patrzenia i oceniania siebie jako kogoś drugiego, próbuje widzieć
siebie podwójnie: wewnątrz i z zewnątrz, tak jak czujemy się i oceniamy w zgodzie z własnym „ja” i tak jak
widziałby nas i oceniał ktoś inny, lecz bliski.
Dzieje się to zwykle w perspektywie czasu – przykład tego mamy w Wieczorze.
Tytuł wiersza odwołuje nas do określonej sytuacji, w której wystąpi podmiot liryczny, cały szereg dalszych
elementów doprecyzowuje tę właśnie scenerię (gwiazdy, latarnie, zmrok).
Już początek wiersza odsyła równocześnie do innej sytuacji – z przeszłości: Te same gwiazdy szeptały wieczór
jak zwierzenie.
Wszystkie te elementy zyskują jakby podwójne istnienie, w czasie teraźniejszym jako okoliczności aktualnego
usytuowania podmiotu, ale także w czasie przeszłym, jako składniki innej sytuacji.
Rozszczepieniu ulega także podmiot: jest on przede wszystkim podmiotem wspominającym tu i teraz, ale także
podmiotem przeżywającym wtedy, w podobnych okolicznościach. Jego obecne emocje rodzą się w toku
wspominania. Stan emocjonalny podmiotu nie jest jednak tożsamy ze stanem w momencie wspominanego
rozstania.
Wiersz jest nie tyle opisem przeszłych uczuć, co próbą określenia aktualnego do nich stosunku. Nietrudno
wyczytać odpowiedź: skoro obraz dłoni w geście pozegnania powraca w poincie, to powraca jako obraz
natarczywy, silny, narzucający się (czas gramatyczny ostatniego wersu jest czasem teraźniejszym).
9
Czas teraźniejszy wzmacnia wymowę pointy, wyróżniając równoległy do niej pod względem uczuciowym wers
8.
Ten przeplot czasów: teraźniejszego i przeszłego ma jeszcze jedną funkcję – nadawał utworowi DYNAMIKĘ.
Niemal wszystkie użyte tu czasowniki oznaczają ruch.
W ruch została wprawiona także sceneria wiersza: funkcjonuje tu zapożyczony z filmu mechanizm - odwracanie
układu: podmiot w ruchu – przedmiot bez ruchu na układ podmiot w bezruchu – przedmiot w ruchu. A więc
latarnie same wychodzą, ogrody opuszczają drzewa….Wiąże się z tym burzenie ładu fizycznego świata.
Wiersz należy do nielicznych erotyków Przybosia. Charakterystyczna powściągliwość uczuć była spełnieniem
ważnego postulatu poetów awangardy: „wstydu uczuć”
•
wiersz dla oddalenia stanów wewnętrznych podmiotu przywołuje zjawiska przyrody w określone porze
i miesza je z rzeczownikami o wartości emocjonalnej
Poetyka wiersza: rymy na końcu wersów nieregularne, czasem znacznie oddalone, ale dokładne, żeńskie,
wyraźne zamiłowania autora do efektów aliteracji, wyraźna skłonność do regularności.