Abram Deborin
Krytyka
empiriomonizmu
Bogdanowa
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2008
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 2 –
Artykuł Abrama Deborina „Krytyka
empiriomonizmu Bogdanowa” ukazał się po raz
pierwszy w 1907 r. w czasopiśmie
„Sowriemiennaja żizń”.
Podstawa niniejszego wydania: Abram Deborin,
„Filozofia i polityka”, wyd. Książka i Wiedza,
Warszawa 1969.
Tłumaczenie z języka rosyjskiego: W. Jankowski.
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
Przed kilkoma miesiącami została wydana trzecia książka Bogdanowa o empiriomonizmie.
Ponieważ książką tą kończy autor „wykład o podstawach swego światopoglądu”, interesujące będzie
podsumowanie niektórych wyników jego działalności z dziedziny filozofii, a przede wszystkim z teorii
poznania
Bogdanow w dalszym ciągu stoi na stanowisku „czystego doświadczenia”, które jest dla niego
punktem wyjścia i ostatecznym celem każdego poznania. Czytelnik nie obeznany z filozoficznymi
tajnikami prawdopodobnie zauważy, że teoria poznania, której źródłem jest wyłącznie doświadczenie, jest
właśnie najbardziej – by tak rzec – postępowa i najbardziej naukowa, ponieważ wolna jest od wszelkich
mitycznych i metafizycznych przesądów. Byłoby tak, gdyby... Rzecz jednak w tym, że pojęcie, które
łączy Bogdanowa i empiriokrytycyzm w ogóle ze słowem doświadczenie, jest do tego stopnia dowolne,
że niechybnie doprowadzi jego zwolenników do ślepego zaułka subiektywizmu i idealizmu. Dla
empiriokrytycysty doświadczenie równoznaczne jest ze zmysłowym postrzeganiem. Oznacza to, że całe
nasze poznanie ogranicza się do bezpośrednich przeżyć podmiotu, znającego tylko treść swojej
świadomości, z której tworzy ono właśnie obraz świata. Zachodzi to prawdopodobnie w ten sposób, że
początkowym elementem i niezbędnym materiałem do zbudowania świata jest – z tego punktu widzenia –
postrzeganie albo wrażenie. To zaś, co my nazywamy zazwyczaj rzeczą, przedmiotem, obiektem, to nic
innego, jak tylko obiektywizowane i lokalizowane w przestrzeni wrażenie. Z przytoczonego rozumowania
jasno wynika znaczenie tezy: „ciało to kompleks takich samych elementów, które w postrzeganiu
nazywamy wrażeniami” (Empiriomonizm, ks. 1, s. 12); z tego to powodu słowa „rzecz” i „ciało” skazane
są przez Bogdanowa na stanowcze zamknięcie w... cudzysłów. Jeśli cały świat nie jest niczym innym,
tylko zbiorem zobiektywizowanych wrażeń – a taki jest sens empiriomonizmu i empiriokrytycyzmu, gdyż
w przeciwnym wypadku z konieczności należałoby dopuścić istnienie rzeczy niezależnie od wszelkiego
podmiotu i uznać absolutną realność świata zewnętrznego – to jest zrozumiałe, że po przyjęciu tego
punktu widzenia nie pozostaje miejsca dla rzeczy i ciał bez cudzysłowu, ponieważ świat zewnętrzny, a z
nim i my sami istniejemy jedynie z łaski... Bogdanowa, tzn. podmiotu. Czytelnik widzi zatem, że punkt
widzenia „czystego doświadczenia” prowadzi do solipsyzmu. Jednak Bogdanow tego nie rozumie i
dlatego zdumiony zapytuje Plechanowa, który wskazuje na niedopuszczalność kojarzenia marksizmu z
solipsyzmem. „Przecież nasza szkoła rozpatruje w krytyce doświadczenia i stosunki pomiędzy ludźmi
jako uprzednio dany moment, jako swego rodzaju a priori, i dążąc do stworzenia możliwie prostego i
dokładnego obrazu doświadczenia – ma jednocześnie na uwadze powszechną przydatność tego obrazu,
jego praktyczną dostateczność dla możliwie dużej ilości współludzi na możliwie długotrwały okres
czasu”.
Widać z tego, jak trafnie osądza Plechanow tę szkołę, jej dążenia do solipsyzmu i uznawanie przez
nią tylko indywidualnego doświadczenia człowieka, który poznaje, jej uznawanie indywidualnego
doświadczenia za Universum, za „wszystko”, co istnieje dla poznającego. Cechą charakterystyczną
empiriokrytycyzmu jest właśnie uznawanie równowartości mojego doświadczenia oraz doświadczenia
moich współludzi, o ile jest mi ono dostępne dzięki ich wypowiedziom. Mamy tu do czynienia ze swego
rodzaju „gnoseologicznym demokratyzmem” (Empiriomonizm, ks. 3, ss. XVIIIXIX).
1
A. Bogdanow, Empiriomonizm, ks. III, Petersburg 1906, s. 1.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 3 –
www.skfm.w.pl
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
„Gnoseologiczny demokratyzm” to, oczywiście, bardzo chwalebne, lecz zagadnienie polega na
tym, co daje p. Bogdanowowi prawo być takim demokratą. Z drugiej strony, jeżeli już jest na tyle
wspaniałomyślny, że uznaje równowartość ludzi, to dlaczego nie decyduje się iść do końca i przyznać
prawa do życia wszystkiemu, co istnieje? Czytelnik rozumie, że A. Bogdanow popełnia błąd, znany w
logice pod nazwą petitio principii, tzn. przyjmuje on za wyjaśnione i udowodnione to, co jeszcze podlega
wyjaśnieniu i co jeszcze winno być dowiedzione. W tym właśnie tkwi jedna z licznych niekonsekwencji
filozofii czystego doświadczenia. Lecz niekonsekwencja nie jest dowodem.
Błąd P. Bogdanowa i pozytywizmu w ogóle polega na tym, że treść postrzegania, tzn. wrażenia
zmysłowe, przyjmuje za przedmiot postrzegania. Jest samo przez się zrozumiałe, że bez podmiotu nie ma
poznania, lecz zwolennicy czystego doświadczenia obwieszczają, że świadomość jest warunkiem bytu;
wychodząc od świadomości jako warunku poznania, zdążają do świadomości jako podstawy i przyczyny
istnienia świata zewnętrznego. Wszelka treść świadomości albo tzw. kompleksy wrażeń, słowem to, co
się nazywa doświadczeniem, uwarunkowane jest również przez naturę poznającego podmiotu. Błędem
jednakże byłoby wnioskowanie, że byt materii albo świata zewnętrznego uwarunkowany jest obecnością
postrzegającej świadomości, że materia, a z nią cały byt w ogóle, istnieje li tylko w naszym postrzeganiu.
Załóżmy, że wychodzimy z bezpośrednich danych naszej świadomości, że źródłem poznania są
subiektywne przeżycia. Powstaje pytanie, skąd pochodzi owa treść świadomości? Odpowiedź na to
pytanie może dać jedynie materializm, ściśle określający przyczyny naszych postrzegań
. Jest to jedyny
prawidłowy punkt widzenia, jasno odpowiadający na pytanie dotyczące warunków doświadczenia,
znajdujących się poza światem subiektywnym. Jeżeli jednak realny, obiektywny i niezależny od podmiotu
świat nie istnieje, to nasze postrzegania i wrażenia nie posiadają dostatecznej przyczyny i powstały z
niczego. Lecz nawet Berkeley nie mógł uznać tego punktu widzenia za prawidłowy; sądził on, że
wrażenia zmysłowe są następstwem określonej przyczyny – boga... Wystarczy więc zapytać o przyczyny
naszych wrażeń, aby niechybnie dojść do uznania tej prawdy, że nie ma podmiotu bez przedmiotu, że
żadne poznanie nie jest możliwe tam, gdzie neguje się świat zewnętrzny i odrzuca się jego absolutną
realność. Nawet taki przeciwnik materializmu jak Edward Hartmann zmuszony był przyznać, że
przedmiotem badania nauk przyrodniczych nie są wcale subiektywne wrażenia, lecz materialny,
obiektywny świat, istniejący niezależnie od wszelkiej świadomości.
A. Bogdanow mówi: „W odniesieniu do fizycznych kompleksów treść doświadczenia u
«współludzi» jest zgodna, i do tego sprowadza się to, co «obiektywne», tzn. powszechność znaczeń tych
kompleksów i ich wzajemnych stosunków. Na odwrót, w odniesieniu do «psychicznych» kompleksów
doświadczenie jest zgodne tylko dla każdego człowieka z osobna, nie jest zgodne natomiast dla różnych
ludzi i w tym właśnie zawarte jest to, co subiektywne, tzn. wyłącznie indywidualne znaczenie
psychicznych kompleksów i ich powiązań” (Empiriomonizm, ks. 3, s. XXXII).
Jeżeli świat zewnętrzny nie istnieje, a przedmioty i ciała są kompleksami wrażeń, tzn.
obiektywizowanymi i lokalizowanymi w przestrzeni postrzeganiami, to rozumie się, że innego kryterium
obiektywności niż powszechność znaczeń być nie może. Stwórca świata także daje kryterium jego
prawidłowości i obiektywności. Dla konsekwentnie myślącego człowieka powstaje tu oczywiście nowe
zagadnienie: skąd pochodzi ta zgodność doświadczeń? Dlaczego zachodzi zgodność między wszystkimi
2
Istnieje i inne wyjście z sytuacji: jest nim alienacja boga.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 4 –
www.skfm.w.pl
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
ludźmi? Jedynie słuszne wyjście z tej sytuacji – to uznanie absolutnej realności świata. Tylko przedmioty,
ciała, mogą pośredniczyć między różnymi świadomościami; tam, gdzie nie istnieje świat materialny,
niemożliwe są żadne stosunki między ludźmi. Uznając realność świata możemy bez trudu wyjaśnić, że
powszechność znaczeń określa się ich bytem, że to powszechność znaczeń jest skutkiem, nie przyczyną
bytu. Bogdanow widzi podstawę obiektywności nie w sferze niezbędności
, nie w zewnętrznym
przymusie ze strony przedmiotu, nie w jego nieusuwalności, lecz w ogólnej wspólności zbiorowego
doświadczenia. Świat, widzicie więc, posiada cechy konieczności i jest obiektywny nie dlatego, że
istnieje, nie dlatego, że jest przyczyną wszystkich naszych przeżyć; słowem, nie dlatego, że rzeczywiście
istnieje, lecz jest on realny tylko dlatego, że odpowiada to zbiorowej świadomości, że ta ostatnia takim go
uznaje. Jednakże dekret o zbiorowej świadomości może przecież pewnego pięknego dnia zostać uchylony
i wówczas stracimy wszystkie prawa i przywileje. Lecz pozwólcie, mówi A. Bogdanow, odpowiadając
BeltowowiPlechanowowi: „Kryteria obiektywnej prawdy w sensie beltowskim nie istnieją, prawda jest
formą ideologiczną – formą organizującą ludzkie doświadczenia i jeżeli nie mamy żadnej wątpliwości, że
wiemy o tym, i jeżeli wiemy, że zmieniają się materialne podstawy ideologii, że rozszerza się treść
doświadczenia, to czy nie mamy prawa stwierdzić: ta forma ideologiczna nigdy nie będzie przekształcona
wskutek rozwoju jej obiektywnych podstaw, ta forma doświadczenia nigdy nie będzie rozerwana wskutek
jej rozrastającej się treści” (III ks., s. IX).
Czytelnik już wie, że obiektywność oznacza u A. Bogdanowa wspólność albo powszechność
znaczeń, że jest ona produktem zbiorowego doświadczenia. Jeżeli tak – a taki jest właśnie pogląd A.
Bogdanowa – to co oznacza zwrot: prawda, tzn. forma doświadczenia, która ma powszechne znaczenie i
która przekształca się przez rozwój jej obiektywnych, tzn. posiadających powszechne znaczenie podstaw?
Oczywiście jest to czysty absurd, bo jeżeli obiektywne jest rezultatem powszechności znaczeń, to jest
oczywiste, że prawda zmienia się i rozwija tylko o tyle, o ile zmienia się ta powszechność znaczeń, tzn.
treść zbiorowej świadomości. Lecz od czego i z jakich powodów ma się zmieniać treść świadomości,
jeżeli świat zewnętrzny nie istnieje i brak mu wszelkich bodźców zewnętrznych? Znów nie ma po temu
dostatecznej przyczyny. Stąd wniosek: filozofia „czystego doświadczenia” absolutnie nie da się pogodzić
z teorią rozwoju, ponieważ niechybnie powinna prowadzić do uznania absolutnego bezruchu treści
świadomości. Oczywiście stoimy przed dylematem: albo uciec się, podobnie jak Berkeley, znów do
pomocy boga, albo uznać światopogląd materialistyczny, tzn. uznać, że prawda, czyli po prostu myślenie,
jest uwarunkowana i określona przez obiektywną, realnie istniejącą podstawę, i wówczas prawda i formy
ideologiczne w ogóle zmieniają się i rozwijają w takim stopniu, w jakim zmienia się obiektywna
podstawa, tzn. byt. W przeciwnym wypadku nie zrozumiemy, jak myślenie może być określone przez
myślenie i na zasadzie jakiego nieosiągalnego przez nas cudu jedna treść świadomości zostaje zastąpiona
inną, jedna „powszechność znaczenia” zostaje usunięta przez inną.
Pod pojęciem prawdy zazwyczaj rozumiemy odpowiedniość istniejącą pomiędzy naszymi sądami
a realnymi przedmiotami lub procesami. I tylko o tyle, o ile nasze wypowiedzi odpowiadają albo zgadzają
się z tym „bytem”, są one prawdziwe, są one obiektywne. Diabły i złe duchy mogą istnieć w sferze
zbiorowej świadomości, lecz przez to nie stają się one jeszcze realnymi, obiektywnie istniejącymi w
3
Patrz felieton Ortodoksa w „Iskrze” nr 77.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 5 –
www.skfm.w.pl
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
rzeczywistości
. Wiara w diabły i złe duchy jest „powszechnym błądzeniem” na określonym szczeblu
rozwoju ludzkiego, lecz przeistoczyć tego „powszechnego błądzenia” w obiektywną prawdę – nie można.
Przyroda nie liczy się z naszymi błędami i nie podporządkowuje się naszym kaprysom. Na odwrót,
wszystkie formy naszego myślenia i wszystkie nasze logiczne kategorie są formami bytu
przetłumaczonymi na język świadomości. Nasze doświadczenie wzbogaca się w miarę tego, jak
poznajemy świat obiektywny; jest ono przez niego krytykowane i przekształcane, niezależnie od woli
„zbiorowej świadomości” albo, mówiąc ściśle, podporządkowuje ono tę wolę sobie i zmienia ją...
Usunąwszy świat zewnętrzny zwolennicy empiriokrytycyzmu winni niechybnie wpaść w
subiektywizm i idealizm. Bo co jest prawdą z tego punktu widzenia, odpowiedniość między przeżyciami
ludzi, treść zbiorowej świadomości? Swoje podstawy posiada ona tylko w podmiocie. Czym
uwarunkowana jest krytyka „czystego doświadczenia”, tzn. zamiana jednej treści doświadczenia na inną?
Empiriokrytycyzm, czyli empiriomonizm, nie może dać odpowiedzi na to pytanie dlatego, że negując
istnienie świata zewnętrznego wraz z nim usuwa również przyczynę zmiany treści świadomości. Jego
odpowiedź może się sprowadzić do czystej tautologii: treść zbiorowego doświadczenia zmienia się i
przekształca wraz ze zmianą zbiorowego doświadczenia. Lecz oznacza to jednocześnie, że zbiorowa
świadomość, czyli zbiorowy podmiot, tworzy z siebie swoją treść, wytwarza swój własny podmiot,
oznacza to, że myślenie określa byt. A to jest właśnie idealistyczny punkt widzenia, który w żadnym
wypadku nie może być kojarzony z marksizmem.
Czym jest związek przyczynowy z punktu widzenia „czystego doświadczenia”? Jest rzeczą jasną,
że nie może on być postrzegany albo odczuwany i dlatego powinien być odrzucony lub przynajmniej
zamknięty w cudzysłów. Pozwólcie zacytować jeden wyjątek z drugiej księgi Empiriomonizmu:
„Poznanie posiada w praktyce swoją postawę i swój cel; czerpiąc z niej materiał, daje jej ono oparcie w
przewidywaniu przyszłości. Właśnie dlatego ośrodkiem aktywności poznawczej, do której dąży każdy z
niezliczonych przejawów tej aktywności, był do tej pory przyczynowy związek faktów, związek ich
koniecznego i stałego następstwa. Przewidzieć trzeba to, czego jeszcze nie ma, na podstawie tego, co jest
i było, dlatego istotną życiowo zależnością będzie ta, która wiąże to, co zachodzi niejednocześnie, i która
wiąże poprzednie z następnym. Taka jest powszechna przyczynowość zjawisk”.
W swej walce przeciwko fetyszyzmowi przyczynowości najnowszy pozytywizm zastępuje ją
czysto funkcjonalną zależnością faktów doświadczenia (s. 14). Mach i Avenarius, a wraz z nimi również
ich rosyjscy uczniowie, twierdzą, że zadaniem nauki jest konstatować jedynie obecność jednych faktów
razem i na równi z innymi, stąd odrębną metodą i jedynym zadaniem nauki jest pełne opisanie faktów i
zjawisk, a nie ich objaśnianie. Czy z tego punktu widzenia możliwe jest przewidywanie zjawisk?
Myślimy, że nie, a to dlatego, że: z faktu, iż wszelki związek przyczynowy przedstawia określony
stosunek wzajemnej zależności danych zjawisk, wcale nie wynika, że wszelki stosunek zależności zakłada
jednocześnie związek przyczynowy pomiędzy tymi zjawiskami. Zasada „funkcjonalnej zależności” to nic
nie mówiący frazes. Konstatuje ona tylko, że wszystkie zjawiska znajdują się w określonym stosunku
wzajemnym, czego nikt nie neguje. Potrzebujemy nie tego ogólnego sformułowania, lecz określonej
przewodniej nici, która mogłaby służyć jako zasada wyjaśniająca zmiany zjawisk i ich wzajemnych
stosunków. Czy może nam w danym wypadku pomóc „wzajemna zależność zjawisk”? Bynajmniej, gdyż
4
A. Bogdanow, Empiriomonizm, ks. I, cyt. wyd., s. 45; patrz uwaga.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 6 –
www.skfm.w.pl
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
ona konstatuje jedynie, że wszelki skutek jest rezultatem niezliczonych warunków, a my postępujemy
dowolnie, kiedy wiążemy go z jakimkolwiek z tych warunków i nazywamy przyczyną. Taki punkt
widzenia nie może nam dać żadnych wskazówek na temat określonego, jednoznacznego związku rzeczy i
zjawisk. Czy możemy uważać stosunki ekonomiczne za przyczynę i podstawę stosunków społecznych?
Czy posiadamy prawo, z punktu widzenia Bogdanowa, mówić o materialistycznym pojmowaniu historii?
Czy nie byłoby bardziej prawidłowo mówić po prostu o współdziałaniu wielu czynników?...
Wszelkie zjawisko posiada swoją przyczynę. Ponieważ jednak nie jesteśmy w stanie jej odczuć,
dlatego nie możemy poznać związku istniejącego między skutkiem a wywołującym go zjawiskiem.
„Oprócz logicznej konieczności – mówi Mach – żadna inna, jak np. fizyczna, nie istnieje”. Znaczy to, że
przyczynowość jest w ogóle produktem logiki, a nie postrzegania świata zewnętrznego. Związek
przyczynowy zachodzi więc pomiędzy naszymi pojęciami i, co za tym idzie, nie posiada żadnej
przymusowej siły w odniesieniu do zjawisk przyrody i procesów historycznych. Na podstawie
przyczynowych związków naszych pojęć możemy przewidzieć nadejście ustroju socjalistycznego,
obiektywny zaś proces historyczny może nas z czystym sumieniem okłamać i zamiast tego ofiarować
nam niewolnictwo, ponieważ nasze pojęcia nie mają nic wspólnego z obiektywnym związkiem rzeczy. O
jakim więc przewidywaniu mówi A. Bogdanow? Przecież z jego punktu widzenia nie można mówić o
koniecznym związku rzeczy i bezwarunkowej konsekwencji zjawisk. Konieczność jest dla niego czysto
logicznym pojęciem i nie posiada swego miejsca w świecie obiektywnym, przynajmniej jest
niepoznawalna. Przyczynowości – jako subiektywnej (niechaj to będzie podmiot zbiorowy) formie
społecznie organizowanego doświadczenia – materializm przeciwstawia przyczynowość jako formę
bytu
, jako warunek prawidłowości zmian obiektywnego, niezależnie od nas istniejącego świata, jako
zasadę wyjaśnienia związku rzeczy i zjawisk.
W 1908 r. A. Bogdanow wydał w Petersburgu niewielką pracę pod tytułem: Prikluczenija odnoj
fiłosofskoj szkoły. W tej swojej książce A. Bogdanow zajął się krytyką filozoficznych poglądów
Plechanowa i jego zwolenników. W specjalnym rozdziale poddaje analizie i krytyce to pojęcie materii,
które leży u podstaw światopoglądu marksistowskiego. „Szkoła Plechanowa – powiada A. Bogdanow –
nazywa siebie materialistyczną i cały swój obraz świata buduje na podstawie «materii»”
Lecz materia szkoły plechanowskiej (tzn. wszystkich marksistówmaterialistów) okazuje się nie
zwykłą materią, lecz jakąś szczególną, niezwykłą. Zwykła materia sprowadza się do zmysłowych
właściwości, tzn. znajduje się w sferze doświadczenia, gdy tymczasem jako materia niezwykła albo
szczególna – jak się wyraża Bogdanow – nie zalicza się do doświadczenia, lecz ukrywa się za nim jako
jego obiektywna podstawa i stanowi rzecz samą w sobie. Tak więc materia zwykła dana jest w
doświadczeniu, materia niezwykła ukrywa się za doświadczeniem.
Taki jest nieskomplikowany rozrachunek Bogdanowa, który niefortunnie zamyślił strzelać do nas
z tej samej armaty, z której my słusznie strzelamy do niego i do jego zwolenników. Bogdanow jednak
chybił w sposób haniebny. Lecz jak nie miał chybić machista, skoro subiektywnoindywidualistyczne
5
Odnosi się to zarówno ,do czasu, jak i do przestrzeni.
6
A. Bogdanow, Prikluczenija odnoj fiłosofskoj szkoły, St.Petersburg 1908, s. 6. Piszący te słowa został zaszczycony
zaliczeniem go przez A. Bogdanowa do marksistowskiej szkoły materialistycznej, dlatego uznał za niezbędne zabrać głos w
związku z książką Bogdanowa i w czasopiśmie Sowriemiennyj Mir (1909, nr 2) odpowiedział autorowi. Większa część
odpowiedzi została tu przytoczona.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 7 –
www.skfm.w.pl
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
pojmowanie doświadczenia cechuje właśnie machizm, który odrzuca istnienie świata zewnętrznego,
powodującego nasze wrażenia. Znosząc świat zewnętrzny, który przy zetknięciu się z podmiotem, z naszą
psychofizjologiczną organizacją, wyróżnia się zdolnością wywoływania określonych wrażeń, machizm
nieuniknienie i niechybnie dochodzi do subiektywnoindywidualistycznego pojmowania doświadczenia,
do pojmowania doświadczenia jako całokształtu psychicznych przeżyć podmiotu. I jakby machiści się
starali, aby udowodnić, że jest przeciwnie, nic z tego nie wyjdzie. Z tego bowiem, że przyjmuje się
niemożliwość istnienia świata zewnętrznego – tej przyczyny naszych wrażeń i kryterium rzeczywistości
poznania – wynika subiektywność doświadczenia, indywidualistyczny i idealistyczny charakter procesu
poznania. Właśnie dlatego, że takie jest pojmowanie doświadczenia, poznania, przez machistów –
twierdzą oni – że świat da się oddzielić od indywiduum, od podmiotu, od świadomości. Naukowe
poznanie spoczywa – z punktu widzenia machizmu – nie na obiektywnej wiarygodności, lecz na
subiektywnym przekonaniu, na bezpośrednim doświadczeniu, które przedstawia całokształt wrażeń albo
przeżyć mojej świadomości, gdyż obca świadomość jest dla mnie równie niedostępnym dla poznania
przedmiotem, jak dowolna rzecz sama w sobie. Stojąc na gruncie czystego doświadczenia machista głosi
albo zmuszony jest głosić za rzeczywistość wszystko to, co zostało mu dane w doświadczeniu, co bada i
przeżywa. Nasze zmysły mają do czynienia z wrażeniami, lecz nie z przedmiotami wrażeń, rozumują
machiści. Świat zewnętrzny uważają oni jedynie za hipotetyczną konstrukcję; istniejąca zaś bezpośrednio
rzeczywistość, realność to wrażenia i przedstawienia. Dlatego czytelnik zauważy, że subiektywno
indywidualistyczne pojmowanie doświadczenia stanowi podstawową tezę machizmu. Po cóż więc w
takim wypadku zwalać to z chorej głowy na zdrową? Przecież dla dialektycznego materialisty wrażenia i
przedstawienia istniejące we mnie uwarunkowane są – jak to dobrze wiadomo również Bogdanowowi –
przedmiotami istniejącymi poza mną. Obiektywne właściwości rzeczy są poznawane za pomocą tych
wrażeń i przedstawień, które przez te przedmioty zostały wywołane. Na podstawie wrażeń, które
otrzymujemy ze świata zewnętrznego, poznajemy obiektywne właściwości rzeczy. Zatem głębokie
rozważania Bogdanowa o zwykłej i niezwykłej lub szczególnej materii pozbawione są wszelkiego sensu.
Materia nie znajduje się ani za doświadczeniem, ani nigdzie obok, lecz poza podmiotem, a poznaje się ją
właśnie w doświadczeniu i za pomocą doświadczenia, poprzez odbicie w naszej świadomości.
Bogdanow i jego zwolennicy stale podkreślają, że „świat machowski” nie jest zbudowany z
wrażeń, a z elementów, lecz przy tym ani razu nie zadali sobie trudu, aby wyjaśnić, czym są te elementy
poza wrażeniami, jeśli nie są one tożsame. Transcendentalne wrażenia – to szczyt absurdu. Pozostaje
transcendentalny element, różny od wrażenia.
Bogdanow oskarża Plechanowa, Ortodoksa i mnie, grzesznego, o to, że błędnie interpretujemy, a
nawet błędnie cytujemy Macha. Przytacza on kursywą następujące słowa Plechanowa: „Jeżeli ciała i
rzeczy są tylko myślowymi symbolami naszych wrażeń (ściślej mówiąc grup, kompleksów wrażeń) i
jeżeli nie istnieją one poza naszą świadomością, a taka jest właśnie myśl Macha... itd.”, następnie
oświadcza, że kursywą zaznaczył – on, Bogdanow – „wszystko to, co odnosi się w tej wypowiedzi nie do
poglądów Macha, lecz Plechanowa”
. Jednakże już na stronicy 44 Bogdanow wzmiankuje, że „wszystko
to” odnosi się „nie tylko do Plechanowa, lecz w pewnym stopniu również do Macha”. Zaczyna więc
wertować w dziełach „wiedeńskiego fizyka” i istotnie uznaje za możliwe to, że przytoczone przez
7
A. Bogdanow, Prikluczenija odnoj fiłosofskoj szkoły, s. 41.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 8 –
www.skfm.w.pl
Abram Deborin – Krytyka empiriomonizmu Bogdanowa (1907 rok)
Plechanowa słowa „są jedynie krańcowo wypaczonym przekładem” pewnego miejsca z Analyse der
Empfindungen Macha (s. 44, uwagi). W ten sposób miejsce już się znalazło, Plechanow tylko je
„wypaczył”, ponieważ słowo Körper wyraził rosyjskim słowem „ciało”, podczas gdy stosując oświecony
pogląd filozofa Bogdanowa słowo Körper powinien był przetłumaczyć słowami „ludzkie pojęcie o
ciałach”, gdyż „sprawa nie dotyczy ciał..., lecz odnoszących się do nich pojęć lub wypowiedzi ludzi”. Co
można powiedzieć o tej całej tyradzie? Po pierwsze, przytoczone przez Plechanowa słowa są dosłownym
i wiernym przekładem pewnego miejsca z Analyse der Empfindungen
Prócz tego, czytelnik odnajdzie tę samą myśl w Mechanik
popularnonaukowych
itp. W swej ostatniej pracy, na przykład, Mach mówi po prostu, że rzeczy są to
tylko „skrócone symbole myślowe pewnych grup wrażeń, symbole, które poza naszą myślą nie istnieją”.
Po pierwsze, jeżeli Bogdanow uważa wbrew Plechanowowi, że „sprawa nie dotyczy ciał”, lecz
pojęć ludzi, to on, oczywiście, nie rozumie i nie wie, że samo ciało, z punktu widzenia Macha, oznacza
pojęcie, abstrakcję, imię, symbol dla całego kompleksu wrażeń. Niezwykle dziwną wydaje się dlatego
polemika Bogdanowa z Juszkiewiczem. Zaprawdę, swój swego nie poznaje! Kiedy Bogdanow ironizuje
na temat symboli Juszkiewicza, które będąc abstrakcją, jednocześnie dysponują wagą, wymiarami itp., to
ironizuje na temat samego siebie! I jeżeli w dalszym ciągu uważa, że „symbol jest formą ideologiczną i
oznacza rzeczywistość”, która u Juszkiewicza posiada charakter ideologiczny (s. 59), i że symbolizm jest
bezspornie skrajnym idealizmem, to ma w pełni rację. Lecz sam Bogdanow i jego zwolennicy, wskutek
dziwnej ironii losu, nie rozumieją, że krytyka ta w jednakowym stopniu dotyczy machizmu w ogóle, a
Bogdanowa w szczególności.
8
E. Mach, Analyse der Empfindungen, 5. Aufl., s. 23.
9
E. Mach, Mechanik, 5. Aufl., s. 523.
10
E. Mach, Odczyty popularnonaukowe. Z niemieckiego przełożył Stanisław Kramsztyk, „Przegląd Filozoficzny”, Łódź 1899,
s. 23.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 9 –
www.skfm.w.pl