Nic nie wskazuje na to, by lądowali Nasz Dziennik, 2011 03 05

background image

Nic nie wskazuje na to, by lądowali
Nasz Dziennik, 2011-03-05

Rozmowa Marcina Austyna z doświadczonym
pilotem wojskowym w służbie czynnej w stopniu
majora


Jak skonfigurowany jest samolot zajmujący
wysokość decyzji?

- Na ścieżce schodzenia wykonywane są wszystkie
czynności związane z przygotowaniem samolotu do
lądowania i maszyna na wysokości decyzji jest gotowa

do lądowania. Ma wypuszczone podwozie, "pełne klapy" i trzymana jest prędkość
przewidziana dla tej konfiguracji. To takie lotnicze abecadło. Nie ma tak, że na podejściu nie
wypuszcza się podwozia albo ustawia się klapy na niższy kąt. W przypadku lądowania po
przejściu wysokości decyzji nie ma już czasu na konfigurowanie samolotu. Gdyby dopiero w
tym momencie wypuszczać podwozie, to należałoby "nadrabiać" prędkość i stabilizować lot,
bo opór samolotu nagle by się zwiększył. Dlatego trzeba wcześniej być przygotowanym na
lądowanie, bez względu na to, czy ono nastąpi, czy też nie. Nawet robiąc loty szkolne z
planowanym wcześniej przejściem na drugi krąg, samolot jest w pełnej konfiguracji do
lądowania, dochodzi się do wysokości decyzji i odchodzi.

Może Pan opisać proces podejścia samolotu do lądowania?
- W zależności od lotniska i klasy samolotu wyprowadza się statek powietrzny np. na 8., 10.
czy 12. milę na wysokość 500, 600 metrów. Samolot ustawia się tak, by będąc już na ścieżce
schodzenia, miał cały czas jednakowy gradient zniżania (ok. 3-5 m/s). Wiadomo, że większy
samolot potrzebuje więcej czasu, by się ustabilizować, wytracić prędkość itd. Mniejsze
maszyny podprowadza się krócej. Samolot, wychodząc na tę prostą, wypuszcza podwozie,
klapy. Na tym etapie kontroluje się prędkość samolotu, by nie przekraczała 260-300 km/h (w
zależności od samolotu). W ten sposób samolot dochodzi do wysokości decyzji. Ta wysokość
jest punktem dla pilota, o którego zbliżaniu załoga powinna być powiadomiona przez
kontrolera. Zajmując tę wysokość, pilot może podjąć decyzję o kontynuowaniu zniżania lub
odejściu. Jeżeli warunki pogodowe są bardzo dobre, a widoczność sięga 10 km i więcej, to
pilot może zajść z tzw. widzialnością. W tym momencie kontroler podaje tylko odległość
samolotu do lotniska i nakazuje zgłoszenie się na krótkiej prostej, tj. w granicach 2-3 km
przed lądowaniem. Taki manewr można wykonać, jeśli nie koliduje on z ruchem innych
samolotów. W ten sposób można wylądować szybciej, a także spalić mniej paliwa. Tak robi
się na całym świecie.

Wypuszczone podwozie oznacza, że samolot wyląduje?
- Wypuszczenie podwozia o niczym jeszcze nie świadczy. Przy każdym podejściu do
lądowania wypuszcza się podwozie, klapy, przestawia się statecznik, tak jak jest to w Tu-
154M. Wykonuje się wszystkie czynności tak jak do lądowania, ale to nie musi zakończyć się
lądowaniem. Wypuszczenie podwozia na pewno nie jest dowodem na to, że załoga już
zdecydowała się na lądowanie. To są tylko czynności przygotowawcze i jeśli coś zaczyna się
dziać, załoga w każdym momencie może odejść. 10 kwietnia 2010 r. na 100 m padła
komenda "odchodzimy", została ona potwierdzona przez drugiego pilota. To są dla mnie jako
pilota dwie komendy bardzo oczywiste. W tym momencie piloci zaczęli robić wszystko, by
odejść. Nie było mowy o lądowaniu. Pozostaje pytanie, co się stało, że manewr zakończył się
katastrofą. Dlatego ten moment - od wydania pierwszej komendy na odejście - powinien być z

background image

FDR i CVR rozpisany z maksymalną dokładnością i sprawdzony krok po kroku, co naprawdę
się działo z samolotem. Wiemy - nawet z raportu MAK - że piloci podejmowali czynności,
żeby odejść. To na pewno nie było lądowanie.

Są opinie, że zejście do wysokości decyzji przy świadomości złej pogody już było
nadużyciem załogi Tu-154M. W przypadku lądownia Jaka-40 mówi się o podejrzeniu
złamania procedur...

- A co to znaczy, że są "złe" warunki i kto ma decydować o tym, czy one są "złe", czy
"dobre"? Ważne jest to, co pilot widzi z powietrza. Jeżeli samolot jest ustabilizowany po
kierunku, tzn. jest w osi pasa i na ścieżce, podchodzi do lotniska i widzi światła, to mimo że z
wieży kontroler mówi, iż widać 800 m czy 600 m, lotnik samodzielnie podejmuje decyzję i
ląduje, przekazując przedtem taką informację. Jest coś takiego jak widzialność pozioma i
skośna. Może być tak, że z wieży faktycznie widać 600 m, ale pilot widzi zdecydowanie
więcej. Przecież - jeśli mówimy o Siewiernym - to tam nie było zaawansowanego
oprzyrządowania meteorologicznego. Było urządzenie do pomiaru wysokości podstawy
chmur, i to wszystko. Nie było żadnych urządzeń do pomiaru widzialności czy systemów
mierzących w sposób ciągły parametry pogodowe panujące na lotnisku. Wszystko było
mierzone na oko. Jeżeli pilot w takich warunkach podejmuje decyzję o lądowaniu, to znaczy,
że widzi światła lotniska czy bramki z reflektorów.

Jeśli nie widać świateł, załoga musi podjąć decyzję o odejściu?
- Dokładnie. Wówczas pierwszą czynnością w kabinie jest ustawienie pełnego gazu. Kiedy
silniki zaczynają wchodzić na obroty, ciągnie się wolant na siebie czy też naciska przycisk
odłączenia autopilota lub ewentualnie naciska się przycisk "uchod". Kiedy samolot zaczyna
odchodzić, nabiera prędkości, chowane jest podwozie. Kiedy zapewniona jest odpowiednia
wysokość, chowa się klapy. Ta minimalna wysokość jest opisana w instrukcjach samolotów i
jest ona niezbędna, bo samolot przy chowaniu klap może przepaść. Mogę tu powiedzieć, że
Tu-154M to jeden z najszybciej wznoszących się samolotów. Osobiście nie pilotowałem
takich maszyn, ale wśród pilotów jest taka opinia, że ten samolot idzie jak rakieta.

Po wydaniu komendy o odejściu załoga może zmienić zdanie?
- W lotnictwie nie ma rozdwajania się. Jest "tak" albo "nie". Nie można się zawahać, bo nagle
zobaczyłem lotnisko i może jednak spróbuję wylądować. To niedopuszczalne.

Lądowanie można jednak
przerwać?

- Można to uczynić w każdym momencie lotu. Zawsze chodzi o bezpieczeństwo. Przecież
wystarczy, że na pasie znajdą się maszyny, które nie zdążyły zjechać, lub coś się wydarzyło,
co uniemożliwia lądowanie, ktoś przypadkowo skołował na pas. Wtedy pozostaje tylko jedno
- przejście na drugi krąg - ale by taki manewr wykonać, samolot musi być zabezpieczony w
odpowiednią prędkość i wysokość.

Dziękuję za rozmowę


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nie wyszły naciski, to może faktury Nasz Dziennik, 2011 03 09
To nie projekt, ale doraźne łatanie budżetu Nasz Dziennik, 2011 03 10
Równe dopłaty to polski priorytet Nasz Dziennik, 2011 03 08
Komu zależy na upadłości narodowego przewoźnika Nasz Dziennik, 2011 03 14
Impreza na gruzach państwa polskiego Nasz Dziennik, 2011 03 17
Impreza na gruzach państwa polskiego Nasz Dziennik, 2011 03 17
Amerykański wywiad rozpracowuje Smoleńsk Nasz Dziennik, 2011 03 05
Rodziny piszą do prezydenta Nasz Dziennik, 2011 03 05
Nie na emerytury, lecz na dziurę Rostowskiego Nasz Dziennik, 2011 03 18
Do 100 metrów, ale to nie koniec Nasz Dziennik, 2011 03 02
NATO to nie tylko USA Nasz Dziennik, 2011 03 18
Na płycie nie było awantury Nasz Dziennik, 2011 03 01
Nie było powodów, by nie lecieć Nasz Dziennik, 2011 03 01
Propaganda już nie wystarcza Nasz Dziennik, 2011 03 15
Porozumienie tak, koalicja nie Nasz Dziennik, 2011 03 10
Michnik nie chce zeznawać Nasz Dziennik, 2011 03 18
Porażka na torach Nasz Dziennik, 2011 03 09
Kosaczow Smoleńsk to temat drażliwy Nasz Dziennik, 2011 02 22
Pogoda załamała się już po lądowaniu Nasz Dziennik, 2011 02 12

więcej podobnych podstron