The Postman Always Rings Twice [Listonosz zawsze dzwoni dwa razy] [1946] [napisy pl]


00:00:22:LISTONOSZ ZAWSZE DZWONI DWA RAZY
00:01:16:/To była boczna droga|/niedaleko Los Angeles.
00:01:19:/Jechałem autostopem z San Francisco|/do San Diego.
00:01:25:/Pół godziny temu|/złapałem okazję.
00:01:34:Dziękuję za podwiezienie i za to,|że nie wyśmiał pan
00:01:37:moich teorii na temat życia.
00:01:39:Nie dokończył pan.
00:01:41:Dlaczego wciąż szuka pan|nowych miejsc i nowych ludzi?
00:01:44:Bo mam nadzieję, że następna praca|będzie tą, której zawsze szukałem.
00:01:48:- Nie martwi się pan o przyszłość?|- Na to mam jeszcze czas.
00:01:51:Poza tym...
00:01:53:- Być może przyszłość zaczyna się tu.|- Powodzenia.
00:01:56:- Może jeszcze się zobaczymy.|- Dziękuję.
00:02:27:Co panu powiedział?
00:02:30:Mówię do niego:
00:02:32:"Parkowanie na środku drogi?|Co to za maniery?"
00:02:35:Wystarczyło, że powiedział|dwa słowa.
00:02:37:Dwa słowa?
00:02:38:"Prokurator okręgowy".
00:02:41:We własnej osobie.|Mieszka niedaleko stąd.
00:02:54:Witaj, przyjacielu.|Opowiem ci o pracy.
00:02:57:Potrzebuję po prostu|kogoś do pomocy.
00:03:00:Nie powinienem pracować.
00:03:04:- Nie wyglądasz na chorego.|- Chodzi o moje stopy.
00:03:07:Tak mnie swędzą, że nigdzie|nie mogę zagrzać miejsca.
00:03:11:Co dostanę do jedzenia?
00:03:13:Zrobię ci hamburgera.
00:03:16:Pokażę ci jak będziesz jadał|kiedy u mnie zostaniesz.
00:03:19:Znasz się na samochodach?
00:03:20:- Jestem urodzonym mechanikiem.|- Doskonale.
00:03:23:Siadaj.
00:03:26:Ta praca to żadne kokosy,
00:03:29:ale będziesz miał co jeść|i gdzie spać.
00:03:34:Porządne łóżko ze sprężynami.
00:03:37:Do tego świeże powietrze i słońce.
00:03:40:- Żyć nie umierać.|- Mogę spróbować.
00:03:44:Pewnie.
00:03:46:- Klient.|- Proszę iść, bo ucieknie.
00:03:49:- Przypilnuję hamburgera.|- Dziękuję.
00:04:21:To pani?
00:04:24:Owszem.
00:05:18:Tak jest, spalić to.|Powiem żonie, że pan zostaje.
00:05:22:Żonie?
00:05:47:Wyłącz to.
00:05:50:Zakłady energetyczne|już dość na nas zarabiają.
00:05:57:Ślicznie wyglądasz.
00:05:59:Dziękuję.
00:06:03:Nick...
00:06:05:Ten człowiek,|którego dziś przyjąłeś...
00:06:07:Frank?
00:06:09:Wszystko jedno.
00:06:11:Zapłać mu za tydzień|i odpraw go.
00:06:14:- Tygodniówka za nic?|- Poradzimy sobie bez niego.
00:06:18:Po co ten pośpiech?|Jest tani.
00:06:22:Wiesz, że rzeźnik|mnie oszukiwał?
00:06:24:Wiem.
00:06:25:Płaciłeś za mięso drugiej kategorii,|a dostawałeś trzecią.
00:06:28:Tak. Zaraz go podliczę.
00:06:48:Mój mąż powiedział,|że masz na imię Frank.
00:06:51:Zgadza się.
00:06:55:W tym domu czytać będziesz|dopiero po pracy.
00:07:00:Pani mąż powiedział,|że na dziś już skończyłem.
00:07:03:On jest tutaj szefem.
00:07:05:I to on cię zwolni,
00:07:07:jeżeli nie będziesz robił tego,|co ja ci każę.
00:07:10:O nic mnie pani|jeszcze nie poprosiła.
00:07:18:Pomaluj krzesła.
00:07:20:Dobrze.
00:07:23:Poszukam w gazecie|taniej farby.
00:07:27:Niczego taniego tam|nie znajdziesz.
00:07:32:Zajrzyj do szafki|pod ladą.
00:07:44:Wspaniale, jak mawia Nick.
00:07:47:Trzeba będzie kupić|w mieście pędzel.
00:07:50:Spójrz na najniższą półkę.
00:07:56:No proszę.|Kto by pomyślał?
00:08:03:Dlaczego zwlekała pani|z tym tak długo?
00:08:07:- Czekała pani na mnie?|- Nick oszczędzał tę farbę.
00:08:10:- Nie tylko farbę.|- Nie twój interes.
00:08:13:Nie mówię, że mój.
00:08:14:Tylko kiedy ja coś mam,|nie oszczędzam tego.
00:08:16:Po co malować|te krzesła?
00:08:19:Bo chcę, żeby to miejsce|porządnie wyglądało.
00:08:23:Proszę...
00:08:25:Jesteśmy ambitni.
00:08:31:Chcemy zarabiać dużo pieniążków|na eleganckie łaszki.
00:08:36:A może chcemy odłożyć nieco|na stare lata, dla siebie i mężusia?
00:09:16:/Przez kilka tygodni|/nawet na mnie nie spojrzała.
00:09:19:/Nie odezwała się do mnie słowem.
00:09:22:/Czułem się jak błazen,
00:09:24:/odgrywający komedię przed kobietą,|/która nie była mi przeznaczona.
00:09:27:/Dotknąłem jej czułego punktu.
00:09:30:/Za to mnie znienawidziła.
00:09:50:Klient chce, żeby umyć samochód.|Potrzebuję gorącej wody.
00:09:56:Trzeba zawiesić ten szyld.
00:09:58:- Nie trudź się.|- Żaden trud.
00:10:00:Wystarczy tylko drabina.
00:10:02:Nie chcę tego szyldu,|panie nadgorliwy.
00:10:04:Od dwóch lat|namawiam Nicka na nowy.
00:10:07:Może używa pani|nieodpowiednich argumentów.
00:10:10:Jak tam?|Chyba jesteś zakochany, Frank.
00:10:13:Prawie nie tknął obiadu.|I nie dostaje listów.
00:10:16:- Pewnie dziewczyna go rzuciła.|- Za gorąco na jedzenie.
00:10:19:Im silniejszy wiatr,|tym gorszy upał.
00:10:23:Bo to pustynny wiatr Santa Ana.
00:10:26:Może zawiozę szyld do naprawy?
00:10:32:Tak, do zakładów energetycznych.|Ostatnio naprawili za darmo.
00:10:35:I tak sporo na nim zarabiają.
00:10:38:Mówisz jak sprzedawca neonów.
00:10:40:Bo nowy kosztowałby|mniej niż benzyna,
00:10:43:ale nie w tym rzecz.
00:10:45:- Nie?|- Nie. Po co jest szyld?
00:10:49:Daje znać, że można tu|coś zjeść.
00:10:52:Szyld powinien pobudzać apetyt,|a ten zdecydowanie tego nie robi.
00:10:56:Może masz rację.
00:11:00:Ale teraz nie mam na to czasu.
00:11:05:Połknął haczyk.
00:11:08:Ja sprzedałbym wszystko|i każdemu.
00:11:12:To ty tak uważasz.
00:11:38:Powiedz mi...
00:11:40:Jak to się stało,|że wyszłaś za takiego faceta?
00:11:44:Nie twój interes.
00:11:46:Może mój.
00:12:08:Dlaczego Nick jest nie w humorze?
00:12:13:Chodzi o neon.
00:12:14:Martwi się, że będziesz mówił,|że to twój pomysł.
00:12:18:Tak?
00:12:19:To patrz.
00:12:24:Ten nowy neon|bije wszystkie na głowę.
00:12:27:- Chylę przed tobą czoło.|- Dlaczego?
00:12:29:Chciałem naprawiać|stary szyld,
00:12:31:a ty raz-dwa załatwiłeś|co trzeba i proszę!
00:12:33:Nowy szyld, jak malowany.
00:12:35:Dziękuję.|Pobudził twój apetyt?
00:12:39:- Nie, pragnienie.|- Więc świętujmy.
00:12:53:- Zaśpiewaj coś, Nick.|- Dobrze.
00:12:56:/Żaden ze mnie przystojniak|/Nic specjalnego
00:13:01:/Lecz szczęściarz ze mnie
00:13:06:/Bo u boku mego kobietkę mam|/Co za mną wprost szaleje
00:13:15:Zatańcz dla nas.|Cora świetnie tańczy.
00:13:19:Trochę mi niezręcznie|tańczyć samej.
00:13:22:Nastaw płytę to zatańczymy razem.
00:13:25:Zawsze jej powtarzam,|że jak każdy rozsądny mężczyzna,
00:13:29:nie mam rozumu w stopach.
00:13:33:- Może ja zatańczę z panią Smith?|- Świetnie, tańczcie.
00:13:39:- Wolę patrzeć na taniec.|- To głupie. Nie będziemy tu tańczyć.
00:13:43:Czekajcie.|Tu jest więcej miejsca.
00:13:47:Właściwie już zapomniałam|jak się tańczy.
00:13:50:Jesteś wspaniała|i dobrze o tym wiesz.
00:13:53:- Nie chcę tańczyć.|- Nie bądź niemądra. Baw się.
00:14:38:Za gorąco na tańce.
00:14:42:Zapomniałaś wyłączyć|nowy neon.
00:14:51:Chyba pojadę nad morze|popływać.
00:14:54:Świetnie.|Od miesiąca nigdzie nie byłaś.
00:14:58:- Nie pojedziesz ze mną?|- Nie.
00:15:01:Zostanę i wypiję jeszcze|za nowy neon.
00:15:18:Spokojnie.
00:15:21:Nick powiedział,|że nie ma nic przeciwko,
00:15:22:o ile ty się zgadzasz.
00:15:38:Nie siedźmy za długo w tej wodzie.|Chciałbym dożyć następnej kąpieli.
00:15:41:Bez obaw.|Kilka chwil zupełnie wystarczy.
00:16:39:Lubisz ciasto cytrynowe?
00:16:43:- Nie wiem.|- Upiekę ci takie jutro.
00:16:52:To ty, Coro?
00:16:54:Myślałem, że to klient|po benzynę.
00:16:57:- Martwiłeś się?|- Nie.
00:17:00:Nie spodziewałem się,|że wrócicie tak szybko.
00:17:03:Dobranoc, Frank.
00:17:11:Proszę, nie.
00:17:39:/Następnego ranka|/było tyle pracy,
00:17:41:/że ledwie miałem okazję|/na nią popatrzeć.
00:17:43:/Dopiero koło południa jak zwykle|/zrobiło się spokojnie,
00:17:46:/a Nick pojechał|/do Los Angeles.
00:18:36:Nicka znów coś ugryzło.
00:18:39:Tym razem pralnia go naciąga.
00:18:50:- Wracając do twojego pytania.|- Jakiego pytania?
00:18:55:Dlaczego wyszłam za Nicka.
00:18:57:Moja wersja brzmi:
00:18:58:Nick pojawił się w odpowiednim|momencie i to z obrączką w ręku.
00:19:02:Ślub był pierwszą rzeczą,|o której wspomniał.
00:19:04:A tobie to odpowiadało.
00:19:08:Nie masz pojęcia jak było.
00:19:10:Nie zrozum mnie źle,
00:19:14:ale zawsze byłam atrakcyjna...
00:19:17:I uganiało się za tobą|mnóstwo facetów.
00:19:20:Mnóstwo?
00:19:22:Wszyscy.
00:19:24:Odkąd skończyłam 14 lat
00:19:27:nie było mężczyzny,|który nie zwróciłby na mnie uwagi.
00:19:31:A kiedy pojawił się Nick
00:19:34:byłaś gotowa wyjść za każdego,|byle miał złoty zegarek.
00:19:37:Myślałam, że tak będzie najlepiej.
00:19:42:Mówiłam mu,
00:19:46:że go nie kocham.
00:19:48:Ale on twierdził,|że miłość przyjdzie z czasem.
00:19:50:Tak.
00:19:52:- Jednak nie przyszła.|- Chciałam z nim być.
00:19:55:I dlatego...
00:19:56:Dlatego wychodząc za niego,|przeszłaś na emeryturę.
00:19:59:Nigdy nie zdobyta.
00:20:03:Niezupełnie.
00:20:06:Już nie.
00:20:10:Co to?
00:20:12:Ktoś próbuje wejść.
00:20:16:Drzwi są zamknięte?
00:20:19:Zdaje się, że zamknąłem.
00:20:24:Ktokolwiek to był...
00:20:27:Poszedł sobie.
00:20:29:/Odchodzę z Frankiem.|/Kocham go. Cora.
00:20:42:- Szkoda, że Nick zabrał samochód.|- I tak nie moglibyśmy go wziąć.
00:20:46:Nie chciałabyś chyba|spędzić nocy w areszcie.
00:20:48:Kradzież żony to pestka|w porównaniu z kradzieżą samochodu.
00:21:48:- Chyba nie jesteś jeszcze zmęczona?|- Trochę.
00:21:51:Usiądźmy na chwilę.
00:21:58:Na pewno zaraz ktoś się zatrzyma.
00:22:02:Frank, jeżeli się rozwiodę,|nie dostanę ani centa.
00:22:05:- Twin Oaks będzie jego.|- I co z tego?
00:22:08:- Dokąd zmierzamy?|- Co za różnica? Dokądkolwiek.
00:22:12:- A wiesz gdzie to jest?|- To zależy od nas.
00:22:15:Nieprawda.|Dla mnie to tania knajpa.
00:22:17:A dla ciebie parking,|na którym będziesz harował
00:22:19:w kombinezonie z napisem|"super service".
00:22:21:Umarłabym, jeśli bym cię|w czymś takim zobaczyła.
00:22:24:Podobny nosiłem w Twin Oaks.
00:22:25:Ale to było u mnie.
00:22:27:Jesteś sprytny.
00:22:31:Mógłbyś być kierownikiem.
00:22:33:- Marzę o tym.|- Przestań.
00:22:36:Wstydzisz się swojego sprytu.
00:22:37:A ja wstydzę się|zaczynać znów od zera.
00:22:41:Chcesz wracać?
00:22:42:Chcę być kimś.
00:22:43:Jeśli teraz odejdę,|stracę wszystko.
00:22:49:Kocham cię, ale nie chcę,
00:22:55:żebyśmy zaczynali|jak para włóczęgów.
00:23:00:Wracam.
00:23:13:- Frank!|- Co znowu?
00:23:15:Zostawiłam Nickowi list.|Jeśli wróci przed nami...
00:23:18:- Gdzie go zostawiłaś?|- W kasie.
00:23:20:Świetnie. To pierwsze miejsce,|do którego zajrzy.
00:23:24:Autobus.|Zatrzymaj go.
00:24:10:Patrz, to Nick.
00:24:13:Uważaj!
00:24:18:Mało brakowało.
00:24:20:Może kiedyś tak się spije,|że zjedzie z drogi prosto w przepaść.
00:24:27:Nie mówisz poważnie?
00:24:29:Tylko żartowałeś.
00:24:33:Tak... żartowałem.
00:24:37:Oczywiście.
00:24:42:Muszę się przebrać.
00:25:07:Jestem na malutkim rauszu, wiesz?
00:25:11:Ale urobiłem tych|facetów z pralni.
00:25:15:I jeszcze zapłacili za piwo.
00:25:19:- Lepiej weź zimny prysznic.|- Tak, już idę.
00:25:23:Jestem lekko zawiany,|trochę bardziej niż latawiec.
00:25:30:Po coś się tak|wystroił?
00:25:36:Nie chcesz chyba odejść?
00:25:39:Co jest?|Jedzenie ci nie smakuje?
00:25:43:Może jeszcze się dogadamy.
00:25:53:Co tu robią te walizki?
00:25:56:- Spokojnie, Nick.|- Co chciałeś ukraść?
00:26:00:Chwileczkę!
00:26:03:Wziąłem cię z ulicy,|nakarmiłem,
00:26:07:a wystarczyło, że się odwróciłem,|ty mnie okradasz.
00:26:10:- Nie jestem złodziejem.|- Udowodnij mi to i otwórz te walizki.
00:26:21:/Otwieraj.
00:26:24:O co ta awantura?
00:26:27:To złodziej.|Spójrz na te walizki.
00:26:31:Wróciłem w samą porę.
00:26:33:Frank nie jest złodziejem.
00:26:36:Ni z tego, ni z owego,
00:26:39:stopy znów zaczęły go swędzieć.
00:26:42:Więc przyszedł z walizką|się pożegnać.
00:26:45:Raczej z walizkami.|W drugiej są nasze rzeczy.
00:26:50:Za dużo wypiłeś.|Druga należała do nas,
00:26:53:ale Frank kupił mnóstwo rzeczy,|odkąd zaczął u nas pracować,
00:26:56:więc dałam mu ją,|w zamian za trzy dni pracy.
00:27:03:Zrobiłaś niezły interes.
00:27:07:Przepraszam, Frank.
00:27:10:Ta wieczna wędrówka|donikąd cię nie zawiedzie.
00:27:15:To też już załatwione, kochanie.
00:27:18:Ale obiecałam, że podniesiesz mu|stawkę o 3$ tygodniowo.
00:27:25:Mądra dziewczyna.
00:27:27:Nic tu po mnie.
00:27:31:Idę wziąć ten prysznic.
00:27:42:Nie szkodzi, pozbieram.
00:27:45:Niech się brudzą.
00:27:49:I tak wyprali za darmo.
00:28:17:/Powinienem był wtedy odejść,
00:28:20:/ale nie mogłem się|/do tego zmusić.
00:28:22:/Miała mnie w garści|/i dobrze o tym wiedziała.
00:28:25:/Przez tydzień traktowała mnie|/jak zwykłego pracownika.
00:28:29:/Odchodziłem od zmysłów.
00:28:31:/Tak nie mogło być.
00:28:35:/Pewnego wieczoru|/postanowiłem z nią pomówić.
00:28:39:/Dowiedzieć się,|/czy mamy jeszcze szansę.
00:29:38:Co zrobimy?
00:29:39:I ty to mówisz?
00:29:41:Po tym jak mnie traktowałaś|przez cały tydzień.
00:29:44:A co miałam robić?
00:29:47:Dlaczego nie spotkałam cię|wcześniej?
00:29:52:Kochasz mnie?
00:29:54:Tak.
00:29:57:Tak bardzo, że nic więcej|się nie liczy?
00:30:00:Tak.
00:30:04:Jest jedno wyjście.
00:30:08:Jakie? Modlić się,|żeby coś się przytrafiło Nickowi?
00:30:13:Mniej więcej.
00:30:17:- Cora!|- Sam tak kiedyś powiedziałeś.
00:30:19:To był żart.
00:30:21:- Czyżby?|- Tak.
00:30:23:- A nie zastanawiałeś się nad tym?|- Nie mówiłem tego poważnie.
00:30:26:Więc ja to powtórzę,|ale już nie jako żart.
00:30:30:Nie jestem taka, jak myślisz.
00:30:32:Chcę ciężko pracować|i do czegoś dojść.
00:30:38:Ale bez miłości|to niemożliwe.
00:30:41:Przynajmniej dla kobiety.
00:30:44:Popełniłam w życiu|wielki błąd
00:30:46:i muszę to zrobić,|żeby go naprawić.
00:30:49:- Powieszą cię za to.|- Nie, jeśli zrobimy to jak należy.
00:30:52:Jesteś sprytny.|Coś wymyślisz.
00:30:54:Nie ty pierwszy.
00:30:56:On nic mi nie zrobił.
00:30:58:Nie rozumiesz jacy szczęśliwi|bylibyśmy tu bez niego?
00:31:06:Kochasz mnie?
00:31:08:Właśnie dlatego musisz mi pomóc.
00:31:10:Bo cię kocham.
00:31:13:Chyba tak.
00:31:15:Inaczej nie namawiałabyś mnie|do tego.
00:31:23:/Zaplanowałem szczegóły,
00:31:26:/ale sam pomysł był jej.
00:31:28:/Wyczytała w jakimś piśmie,|/że najgorsze wypadki
00:31:32:/zdarzają się ludziom|/w ich własnych domach.
00:31:34:/A najczęściej w wannach.
00:31:50:Na pewno usłyszysz kiedy woda|zacznie lecieć do wanny?
00:31:54:Tak.
00:31:56:Zresztą on zawsze wtedy|zaczyna śpiewać.
00:31:59:Wszystko zależy od tego,|czy nie zaplączesz się w zeznaniach.
00:32:02:Nie bój się.
00:32:04:Nick brał kąpiel.
00:32:06:Ty myłeś samochód,|a ja prasowałam w kuchni.
00:32:09:Nagle zauważyłam,|że z sufitu kapie woda.
00:32:12:- Może lepiej będzie, jeśli powiesz...|- Już nic nie zmieniaj.
00:32:16:Znam to na pamięć!
00:32:17:Dobrze.
00:32:18:Pamiętaj, że musi siedzieć w wannie,|kiedy wejdziesz na górę.
00:32:20:Powiesz, że przyszłaś|po ręczniki.
00:32:22:A wtedy,
00:32:24:kiedy nie będzie patrzył...
00:32:45:Co dalej?
00:32:46:Zamykam drzwi,
00:32:48:sprawdzam czy woda|wciąż leci,
00:32:51:i wychodzę przez okno|po drabinie.
00:32:53:Schowaj ją od razu do szafy.|Jeśli ktoś ją zobaczy, będzie po nas.
00:32:56:A ty nie odchodź od samochodu,|bo ktoś może nadjechać.
00:32:59:Sygnał klaksonem będzie oznaczał,|że plan jest odwołany.
00:33:03:Nikt tu nie zagląda kiedy|światła przed domem są wyłączone.
00:33:08:Może lepiej ja to zrobię?
00:33:10:Już ci mówiłam:|na mnie nie zwróci uwagi.
00:35:12:To twój samochód?
00:35:14:Należy do mojego pracodawcy.
00:35:16:A, tak.|Zgadza się.
00:35:19:Tylko sprawdzam.
00:35:22:- Co to?|- Gdzie?
00:35:27:No proszę.
00:35:29:- Coś takiego.|- O co chodzi?
00:35:30:Kot włazi po drabinie.
00:35:36:Lubię koty.|Wiecznie coś kombinują.
00:36:02:Nie wrzeszcz tak!|Zrobiłaś to?
00:36:05:Dlaczego światło zgasło?
00:36:07:Ten głupi kot wlazł na druty|i wszystko wysiadło.
00:36:09:- Zrobiłaś to?|- Tak.
00:36:10:Zaraz potem zrobiło się ciemno.
00:36:13:Jest nieprzytomny,|ale wciąż oddycha.
00:36:16:- Wie, że to ty?|- Nie wiem!
00:36:18:- Trzeba go ratować.|- Nie!
00:36:19:Przed chwilą był tu policjant|i widział drabinę.
00:36:23:Nick musi umrzeć!
00:36:26:Ten gliniarz zauważył drabinę.|Jeśli Nick umrze, dobiorą się do nas.
00:36:30:Wyciągnę go stamtąd,|a ty dzwoń po lekarza.
00:36:32:A jeśli mnie widział?|Co wtedy?
00:36:33:Dzwoń po lekarza!
00:36:39:Centrala?|Tu Twin Oaks.
00:36:42:Potrzebuję lekarza.
00:36:44:Szybko! Był wypadek.
00:36:48:Nie ambulans, tylko lekarza!
00:36:57:Możesz przestać?
00:37:04:- To pan.|- Dzień dobry.
00:37:07:- Pan Smith miał wypadek.|- Tak słyszałem.
00:37:10:- Czy to pani Smith?|- Tak.
00:37:12:To prokurator okręgowy.|Mieszka niedaleko pani.
00:37:16:- Nazywam się Sackett.|- Bardzo mi miło.
00:37:19:Co się stało?
00:37:21:Weszłam do łazienki|po ręczniki.
00:37:26:On tam był?
00:37:28:Tak, stał w wannie.
00:37:31:Nagle zobaczyłam iskrzenie|i usłyszałam straszny hałas,
00:37:34:a potem zgasło światło.
00:37:37:Słyszałam jak upadł,|ale było tak ciemno...
00:37:41:Doktor powiedział,|że mogą państwo wejść.
00:37:53:Zdaje się, że odzyskuje|przytomność.
00:37:56:Doktorze, czy on...?
00:37:58:Nie mogę nic obiecać.|Dlatego panią poprosiłem.
00:38:17:To ja, Cora.
00:38:38:Nie poznajesz własnej żony?
00:38:44:Nie wstyd ci przewracać się w wannie|jak mały chłopczyk,
00:38:50:tylko dlatego, że zgasło światło?
00:38:55:Nie odezwiesz się do mnie?
00:39:08:Zrobiło się...
00:39:11:ciemno.
00:39:18:Co się stało?
00:39:51:- Szybko. Jak było?|- Trzymałam się swojej wersji.
00:39:54:Ja też.
00:39:55:Co teraz? Wiedzą, że coś jest nie tak.|A jeśli on umrze?
00:39:59:Musimy się zastanowić.
00:40:13:Tak myślałem. To ten gliniarz,|a za nim pewnie prokurator.
00:40:28:Pilnuj się|i zachowuj się naturalnie.
00:40:43:To ja.
00:40:45:Witam pana.
00:40:47:Pomyślałem, że rzucę okiem|na tę instalację.
00:40:50:Właśnie miałem założyć|nowe bezpieczniki.
00:40:55:- Tam, zaraz nad drabiną.|- Co tu robiła drabina?
00:40:59:Izolacja odpadła z głównego przewodu.|Miałem się tym zająć.
00:41:03:A niech to.|Patrzcie!
00:41:08:Tak, to ten kot.
00:41:10:Martwy na amen.
00:41:11:- Pamięta go pan?|- Pewnie.
00:41:14:Widzieliśmy go.
00:41:16:Było zwarcie.
00:41:19:Aż iskry poleciały!
00:41:22:Biedne, głupie koty.
00:41:25:- Nie znają się na elektryce.|- Martwy na amen.
00:41:29:Tak, kot nie żyje.
00:41:32:Ale wypadki chodzą też|po ludziach, prawda?
00:41:36:Do zobaczenia, kolego.
00:41:38:W życiu nie widziałem|ładniejszego kota.
00:41:41:A teraz martwy na amen.
00:41:59:Cicho.
00:42:00:- To wszystko moja wina.|- Moja też.
00:42:03:Nie, to był mój pomysł.
00:42:05:Ja cię namówiłam.
00:42:09:- Następnym razem posłucham ciebie.|- Nie będzie następnego razu.
00:42:14:Nigdy.
00:42:16:Jeśli Nick umrze,|nie wywiniemy się.
00:42:20:Oni zawsze dochodzą prawdy.|Mają w tym wprawę.
00:42:24:Nie przypuszczałam,
00:42:28:że będę się tak bała.
00:42:31:Ja też się boję.
00:42:34:Kiedy zgasło światło,
00:42:36:byłam po prostu|małą dziewczynką,
00:42:38:która boi się ciemności.
00:42:41:Od tej pory ty wszystkim pokierujesz,|a ja będę ciężko pracowała.
00:42:45:Nie możemy nic planować,|dopóki nie wiemy co z Nickiem.
00:42:49:Wiem.
00:42:56:Odbierz.
00:43:10:Mówi żona pana Smitha.
00:43:15:Co takiego?
00:43:17:Tak.
00:43:24:Dziękuję za telefon.
00:43:26:Do widzenia.
00:43:27:Poleży tydzień,|ale wyjdzie z tego.
00:43:31:- Nareszcie możemy odetchnąć.|- Tylko pomyśl.
00:43:34:Cały tydzień,|żeby wszystko wróciło do ładu.
00:43:37:Daj mi szybko buziaka,|zanim cię wytarmoszę.
00:43:44:Już po 7. Najwyższy czas|zatroszczyć się o interesy.
00:43:48:/To był najszczęśliwszy tydzień|/w moim życiu.
00:43:51:/Nie zastanawiałem się co będzie,|/kiedy wróci Nick.
00:43:54:/Cora też nie chciała|/o tym rozmawiać.
00:43:56:/Pragnąłem tylko|/aby była szczęśliwa.
00:43:59:/A sam czułem się jakby|/niebo się dla mnie otworzyło.
00:44:05:Proszę.|Akumulator i zestaw kabli.
00:44:08:To nic takiego.
00:44:11:Pani Smith będzie bardzo miło!|Może napije się pan czegoś zimnego?
00:44:16:Nie mam czasu.
00:44:18:- Podobno szef niedługo wraca?|- Lada dzień.
00:44:21:Raczej dzisiaj.|Minąłem samochód jadący z miasta.
00:44:24:Z tyłu siedział starszy pan|z bandażem na głowie.
00:44:29:Biedny kotek.
00:44:31:- Zabiło go.|- Martwy na amen. Tak było?
00:44:35:Taa.
00:44:44:/Dla dobra nas obojga|/musiałem uciekać.
00:44:47:/I tak nie przekonałbym jej,|/żeby ze mną odeszła.
00:44:52:/A gdybym został,|/już widzę jakby się to skończyło.
00:44:56:/Po kilku tygodniach|/zacząłem błąkać się po targu,
00:45:02:/z nadzieją, że ją spotkam.
00:45:08:/Nie mogłem przestać o niej myśleć.|/Wciąż do mnie wracała.
00:45:31:Frank!
00:45:32:Szukam cię od tygodni!
00:45:35:- Witaj Nick.|- Wsiadaj.
00:45:37:- Jedziemy do Twin Oaks.|- Nie mogę.
00:45:39:Dziś wydarzy się coś ważnego|i musisz przy tym być.
00:45:42:I nic nie wiesz|o moim wypadku.
00:45:45:Tak było.
00:45:47:Mogę ci pokazać orzeczenie.
00:45:50:Ta zabawa w łazience|kosztowała mnie 322 dolary.
00:45:54:To dużo hamburgerów.
00:46:03:A ty skąd się wziąłeś?
00:46:06:Znalazłem go na targu.
00:46:08:Dzień dobry.|Jak się pani miewa?
00:46:13:Wspaniale, dziękuję.|Dawno cię tu nie było.
00:46:19:Wracam do pracy. Mam nadzieję,|że w mieście jest chłodniej.
00:46:23:Klient, chwileczkę.
00:46:40:Myślałaś o mnie?
00:46:44:Nie mogłam zapomnieć tak szybko.
00:46:53:- Jak się miewasz?|- Dobrze.
00:47:01:Dostanę małego całusa?
00:47:03:Siadaj do stołu.|Zaraz będzie kolacja.
00:47:08:To najgorszy powrót do domu|o jakim słyszałem.
00:47:23:Na tym widać najlepiej.|Spójrz.
00:47:29:- To album rodzinny?|- Tak.
00:47:32:Moje pozwolenie na działalność|gastronomiczną w okręgu Los Angeles.
00:47:36:A to Cora i ja w dniu ślubu.
00:47:40:Słodka, prawda?
00:47:41:Zaczekaj, za ciemno tu.
00:47:49:Który z was pracuje|dla zakładów energetycznych?
00:47:52:Nie wyłączaj.
00:47:56:Dobrze, trać pieniądze.
00:47:59:Kiedy przyjdzie następny rachunek,|mnie już tu nie będzie.
00:48:03:Nie będzie cię tu?
00:48:06:Przez ciebie zdradzę tę niespodziankę|wcześniej niż zamierzałem.
00:48:09:Sprzedaję Twin Oaks.
00:48:11:Kiepski żart.
00:48:14:To wcale nie żart.
00:48:16:Niejaki pan Stanton dowiedział się,|że będą tu budować autostradę
00:48:19:i zaoferował mi niezłą sumkę|za Twin Oaks.
00:48:21:Więc po co sprzedawać|przyszłą kopalnię złota?
00:48:24:Wystarczy, że otworzą coś większego|na przeciwko i zbankrutujemy.
00:48:28:A tak nie będziesz już|musiała pracować.
00:48:32:Jak to?
00:48:35:Zamieszkamy z moją siostrą.
00:48:40:Nigdy nie wspominałeś,|że masz siostrę.
00:48:42:Nie chciałem cię martwić.
00:48:45:Choruje od wielu lat.
00:48:49:- Gdzie ona mieszka?|- W północnej Kanadzie.
00:48:51:Ma tam mały dom,|którego połowa należy do mnie.
00:48:56:Zaskoczyłeś mnie.
00:48:59:Nie chcesz wiedzieć|co ja o tym myślę?
00:49:03:Tak będzie najlepiej.
00:49:06:- Zastanówmy się jeszcze.|- Już nie ma nad czym.
00:49:10:Przemyślałem to|i podjąłem decyzję.
00:49:13:Nie zapytałeś mnie nawet o zdanie|i podjąłeś decyzję?
00:49:18:A ja nie!
00:49:23:Szkoda.
00:49:29:Moja siostra jest|sparaliżowana.
00:49:32:Nie może się ruszać.
00:49:38:Mimo to będzie jeszcze|długo żyła.
00:49:42:Ale potrzebuje nas.|Szczególnie ciebie, kobiety.
00:49:49:Nie chcesz chyba powiedzieć,|że mam...?
00:49:52:Nie sprzedawaj Twin Oaks!|Nie rób tego!
00:50:00:Zrobię to.
00:50:08:Jestem przesądny.
00:50:10:Nigdy nie odrzucam dobrej propozycji.|Zawsze się tego żałuje.
00:50:15:Lepiej dam mu odpowiedź,|zanim coś się zmieni.
00:50:19:Przepraszam, muszę zadzwonić.
00:50:30:/Pan Stanton?|/Mówi Nicholas Smith.
00:50:33:/Restauracja należy do pana.
00:50:37:/Kiedy będziemy mogli|/podpisać umowę?
00:50:42:/Przyjadę do Santa Barbara w środę.
00:50:46:/Jest tu ten młody człowiek.|/Będzie doskonałym kierownikiem.
00:50:49:/Oczywiście, że go przywiozę.
00:50:51:/Do zobaczenia w środę o 10.
00:51:01:Teraz wszyscy mamy co świętować.
00:51:04:Tak, będziesz miał pracę|pierwsza klasa!
00:51:07:I czuję, że minie ci|to swędzenie w stopach.
00:51:11:Coro, jeszcze mi za to|podziękujesz.
00:51:16:A ja będę miał dość pieniędzy,
00:51:19:żeby spokojnie zestarzeć się|w rodzinnym domu.
00:51:21:Skoro mieszkał w nim mój ojciec,|mogę i ja.
00:51:24:Musimy wypocząć.
00:51:28:Jutro małe przyjęcie pożegnalne,|a potem prosto do Santa Barbara.
00:51:32:W środę o 10 będziemy ustawieni|na resztę życia.
00:51:36:Dobranoc, Frank.|Chodź, Coro.
00:51:43:A niech Stanton płaci za światło.|I tak dostał Twin Oaks za pół darmo.
00:53:14:Po co wróciłeś?
00:53:16:Musiałem.
00:53:19:Nieprawda.
00:53:23:Gdybyś nie wrócił,|jakoś bym to przeżyła.
00:53:28:Dlaczego nie zostawisz mnie|w spokoju?
00:53:36:Coś wymyślimy.
00:53:38:Kocham cię.
00:53:41:Kochasz mnie...
00:53:44:i co robisz?
00:53:47:Godzisz się, żeby wywiózł mnie|do jakiejś zapadłej dziury,
00:53:51:gdzie będę gniła do końca życia,
00:53:56:z nim i z jego pół-martwą siostrą.
00:54:00:Kochasz mnie,
00:54:02:ja kocham ciebie,|ale co robisz?
00:54:05:Pozwalasz mu zabrać mnie|do Santa Barbara,
00:54:08:a nawet pojedziesz z nami.
00:54:11:Zatrzymasz się w tym samym hotelu.
00:54:15:Gdybyś naprawdę mnie kochał...
00:54:23:- Dobrze.|- Nie!
00:54:25:Tak. Nie mogę cię opuścić.
00:54:27:Czy nie ma dla nas|innego wyjścia?
00:54:30:Chciałaś pchnąć go nożem, prawda?
00:54:38:Nie.
00:54:40:Ten nóż był dla mnie.
00:54:48:Tak bardzo mnie kochasz?
00:54:52:Tak.
00:54:54:Próbowaliśmy inaczej.
00:54:57:Widocznie tak już musi być.
00:55:00:/Wcześniejsza wpadka skutecznie|/wyleczyła mnie z wiary
00:55:03:/w morderstwo doskonałe.
00:55:04:/Tym razem miał to być|/typowy wypadek samochodowy,
00:55:10:/spowodowany przez pijaństwo.
00:55:27:Zamykacie wcześniej?
00:55:29:Dobry wieczór panu.|Jedziemy na małą wycieczkę.
00:55:32:Czym mogę panu służyć?
00:55:35:Muszę podpompować opony.|Sam to zrobię.
00:55:39:Moja torebka!
00:55:41:Ja po nią pójdę.
00:55:48:- To Sackett!|- Tym lepiej.
00:55:50:Prokurator okręgowy|będzie naszym świadkiem.
00:55:52:Zamiast na stacji benzynowej,|odegramy naszą komedię tutaj!
00:56:07:Puść mnie za kółko.|Jesteś zbyt pijany, by prowadzić.
00:56:10:O nie. Jesteś tak samo pijany|jak on.
00:56:13:Ja pijany? A skąd.|Zaraz to pani udowodnię.
00:56:19:/Siadaj do tyłu.
00:56:22:Skoro woli pani, żeby Nick prowadził,|nie będę się z panią kłócił.
00:56:26:Przesuń się, Nick. Nie możesz|jednocześnie śpiewać i prowadzić.
00:56:46:Musimy jechać prosto.
00:56:49:Zawsze chciałam zobaczyć|Jezioro Malibu.
00:56:52:To tylko kilka kilometrów.
00:56:54:Dobrze.
00:57:06:Co ty narobiłaś?
00:57:09:To najgorsza droga|w całym okręgu Los Angeles.
00:57:26:Woda się zagotowała.
00:57:28:Wykończy pani ten samochód.
00:57:30:- Mam się zatrzymać, żeby ostygł?|- Pewnie.
00:57:35:Ten wózeczek musi nas jeszcze|dowieźć do Kanady.
00:57:47:Co z twoim głosem?|Nieźle nam szło.
00:58:02:Muszę wysiąść.
00:58:08:Nick, wracaj.
00:58:14:Posłuchaj!
00:58:19:To echo.
00:58:22:Wracajmy do samochodu.
00:58:23:- To wspaniałe echo.|- Echo jak się patrzy.
00:58:26:Najlepsze echo|jakie w życiu słyszałem.
00:58:29:Coro, tam jest echo.|Posłuchaj.
00:58:36:Kto jest lepszy?|Ja czy echo?
00:58:39:Echo nie wyciągnie|tak wysoko jak ty.
00:58:42:To jeszcze nic.
00:59:22:Teraz najgorsze.|Wytrzymasz?
00:59:25:Po tym co widziałam,|wytrzymam wszystko.
00:59:29:Musimy wyglądać|jak ofiary wypadku.
00:59:40:Ledwie zadrapany.|Za wysoko się zatrzymał.
00:59:44:Ktoś jedzie!
00:59:48:- Zobaczy nas?|- Nie sądzę.
00:59:50:Wejdź na górę i wołaj o pomoc.|Ja zepchnę samochód.
01:00:17:Pomocy!
01:00:39:Może pani już przestać krzyczeć.
01:00:41:Jechałem za wami.
01:00:43:Szkoda tylko,|że nie byłem bliżej.
01:01:26:Witaj, kolego.|Jak się czujesz?
01:01:28:Znośnie.
01:01:30:Podobno nikt cię nie odwiedzał.
01:01:34:Nikogo w tej części kraju|nie obchodzi mój los.
01:01:37:Nawet panią Smith? Corę?
01:01:42:Ty i ta kobieta|zamordowaliście jej męża.
01:01:44:Im szybciej się do tego przyznasz,|tym lepiej.
01:01:47:Jest pan w błędzie.
01:01:49:Przyznasz się do winy,
01:01:50:a ja postaram się|o łagodny wymiar kary.
01:01:55:Oszalał pan.
01:01:58:Od czasu tej historii z wanną|nie spuszczam z ciebie oka.
01:02:02:Nick zginął w wypadku.
01:02:03:Dlaczego miałbym skrzywdzić|niewinnego człowieka?
01:02:07:Motywy? Kobieta, a po drugie|dochodowy interes.
01:02:11:Wykluczone.
01:02:13:Nigdy nie chciałem się|z nikim wiązać.
01:02:17:W takim razie przejdźmy|do prawdziwego motywu.
01:02:19:Polisa ubezpieczeniowa na życie|Nicka Smitha, wartości 10000$.
01:02:29:Napij się wody.
01:02:34:- Polisa?|- Na 10000$.
01:02:37:Którą wykupił na dzień|przed twoim powrotem.
01:02:40:Przysięgam,
01:02:42:pierwszy raz o tym słyszę.
01:02:46:To dlaczego zbladłeś jak ściana?
01:02:49:Nic nie wiem o żadnej polisie!
01:02:52:- Nie myślisz chyba, że w to uwierzę?|- Nie wiem w co pan uwierzy!
01:02:55:Ja nic nie zrobiłem.
01:02:56:Zaczęło się od tego, że ty i Cora|wpadliście na genialny pomysł.
01:03:00:Skoro Nick miał wypadek,|niech wykupi polisę.
01:03:03:Odszedłem nim Nick|wrócił ze szpitala.
01:03:06:A zginął dzień po twoim powrocie.
01:03:10:Kontaktowałeś się z nią|telefonicznie.
01:03:12:Dzień po wykupieniu polisy,|niby przypadkiem spotkałeś Nicka.
01:03:17:Do tego czasu, ona ukartowała|wyprawę do Santa Barbara,
01:03:20:na którą mieliście|jechać we trójkę.
01:03:22:Po drodze zapragnęła zobaczyć|Jezioro Malibu.
01:03:27:- Chcesz dokończyć?|- Nie!
01:03:29:Wszystko zaplanowaliście.|Ogłuszyłeś go,
01:03:33:a ona wysiadła, uruchomiła silnik|i czekała na ciebie.
01:03:36:Mieliście potem zeznać,|że wyskoczyliście w ostatnim momencie.
01:03:40:Jednak wszystko stało się|zbyt szybko.
01:03:42:Zostałeś w środku|i spadłeś w przepaść.
01:03:44:Wcale nie!
01:03:45:Skąd możesz wiedzieć?|Byłeś pijany.
01:03:47:- To znaczy, nie wydaje mi się...|- Byłeś pijany!
01:03:50:Skąd możesz wiedzieć jak było?
01:03:53:Zaraz.
01:03:56:Może rzeczywiście nie miałeś|z tym nic wspólnego.
01:04:01:To jej sprawka.
01:04:03:Było was troje w samochodzie:|Nick, ty i Cora.
01:04:06:Nick odpada.
01:04:08:Ty byłeś pijany,|więc winna jest ona.
01:04:11:- Kto mówi, że ktoś musi być winny?|- Ja.
01:04:12:Skoro twierdzisz,|że z nią nie współdziałałeś,
01:04:15:powinieneś jakoś zareagować.
01:04:19:Nie bardzo rozumiem?
01:04:21:Powinieneś ją oskarżyć!
01:04:25:Oskarżyć?
01:04:26:Byłeś półprzytomny kiedy wysyłała|swojego męża na śmierć.
01:04:29:To znaczy, że ciebie też|próbowała zabić.
01:04:31:Jeżeli na to nie zareagujesz,|komuś może się to wydać dziwne.
01:04:35:Nie chciała mnie zabić.
01:04:37:Czy mogłeś wiedzieć|co się dzieje?
01:04:41:- Raczej nie.|- To ona go ogłuszyła
01:04:44:i zepchnęła samochód w przepaść.
01:04:47:- To niemożliwe.|- Przeciwnie.
01:04:50:Kiedy nadjechałem,|samochód jeszcze koziołkował,
01:04:52:a ona stała na drodze|wołając o pomoc.
01:04:55:Zdążyła wyskoczyć.
01:04:58:I zdążyła zabrać ze sobą torebkę?
01:05:02:Jestem świadkiem,|że kiedy ją zobaczyłem,
01:05:05:trzymała małą białą torebkę.
01:05:08:Cora wysiadła,|ale ty zostałeś w samochodzie.
01:05:13:Wysłała cię na śmierć|razem ze swoim mężem, ponieważ chciała
01:05:18:zagarnąć tę przyjemną nieruchomość|i okrągłe 10000$ za ubezpieczenie,
01:05:22:zamiast dzielić się|tym wszystkim z tobą.
01:05:23:- Podpiszesz skargę?|- Nie.
01:05:26:To fałsz.
01:05:28:Jeżeli nie masz nic wspólnego|z morderstwem Nicka Smitha,
01:05:31:to lepiej to podpisz.
01:05:32:W przeciwnym razie|sprawa będzie dla mnie jasna.
01:05:33:A także dla ławy przysięgłych
01:05:35:oraz dla faceta od komory gazowej|w San Quentin.
01:05:39:A nawet dla chłopaków, którzy cię|pogrzebią obok innych głupców,
01:05:42:co to nie uratowali swoich karków|kiedy dawano im szansę.
01:06:06:Może pan wejść.
01:06:09:Witaj, Kyle.
01:06:12:- Szturmujesz pierwsze strony gazet?|- W pewnym sensie.
01:06:15:Pozwolisz mi porozmawiać|ze swoim znajomym?
01:06:17:- Będziesz go bronił?|- Nie, panią Smith.
01:06:21:Współczuję ci.
01:06:23:- Chcesz się założyć?|- 100$ że już po niej.
01:06:26:Zgoda.
01:06:28:Lepiej się zastanów.|Spójrz na to.
01:06:38:Już taki ze mnie głupiec,|że lubię grać bez asów.
01:06:41:Do zobaczenia.
01:06:42:- Może dziś na kolacji?|- Świetnie. Tam gdzie zwykle, o 7.
01:06:45:Ukłony dla małżonki.
01:07:13:Jestem Arthur Keats,|adwokat pani Smith.
01:07:17:Nie powinienem był tego podpisywać.|Przycisnął mnie.
01:07:20:Niech pan powie Corze...
01:07:22:Cisza.
01:07:25:Powiem jej tylko to, co trzeba.
01:07:27:A poza tym, ja się tym zajmuję.
01:07:30:I wiem co robię.
01:07:33:- Tak, ale...|- Nie licz.
01:07:36:Miałem ci zadać kilka pytań,|ale skoro podpisałeś tę skargę,
01:07:39:im mniej będziesz wiedział,|tym lepiej.
01:07:45:Powtórzę raz jeszcze:
01:07:47:ja się tym zajmuję.
01:07:49:A to znaczy, że wiem co robię.
01:07:53:Do zobaczenia w więzieniu.
01:07:56:Lub, co na jedno wychodzi,|w sądzie.
01:08:35:Proszę o ciszę.
01:08:37:Sąd wznawia rozprawę.
01:08:42:Stany Zjednoczone przeciwko|Corze Smith.
01:08:46:Coro Smith, jest pani oskarżona|o zabójstwo Nicka Smitha.
01:08:51:I o usiłowanie zabójstwa|Franka Chambersa.
01:08:54:Spokojnie.
01:08:56:Wysoki Sądzie, zrzekamy się prawa|do przesłuchania świadków.
01:08:58:Oskarżona przyznaje się|do obu zarzutów.
01:09:05:Stawimy się przed Sądem Najwyższym
01:09:07:w terminie zaproponowanym|przez prokuraturę.
01:09:09:Będziemy gotowi jutro o 10.
01:09:14:Sąd przychyla się do propozycji.
01:10:18:Wywiedli nas w pole.
01:10:20:Ten Keats to zwyczajny kapuś.
01:10:24:To ja zostałam wywiedziona w pole,|nie ty!
01:10:26:Teraz rozumiem dlaczego to ja|miałam prowadzić samochód.
01:10:30:I dlaczego za pierwszym razem|też wszystko zostawiłeś mnie!
01:10:33:Mylisz się.
01:10:35:Mówiłam sobie, że zakochałam się|w tobie, ponieważ jesteś sprytny.
01:10:41:Wywiedziony w pole!|Ciekawe.
01:10:45:Ty i ten Keats wymyśliliście,|że chciałam cię zabić.
01:10:49:A potem wysmażyliście|tę skargę!
01:10:54:Ja ci pokażę co się dzieje,|kiedy ktoś próbuje być za sprytny!
01:11:04:Wynoś się stąd, kapusiu.
01:11:08:O co chodzi?|Mówiłem, że się tym zajmuję.
01:11:12:Zaraz ja zajmę się tobą.
01:11:16:Ty i ten|tak zwany mężczyzna.
01:11:20:Wrobiliście mnie,|żeby oczyścić go z zarzutów!
01:11:23:Nie uda się wam.
01:11:25:Jest tak samo winny jak ja|i nie mam zamiaru tego ukrywać!
01:11:29:- A jednak radziłbym.|- Nie wywinie się!
01:11:31:Wyjawię całą prawdę.|I to natychmiast!
01:11:35:- Proszę zostawić to mnie.|- Teraz ja się tym zajmę.
01:11:44:Powiadomię prokuratora,|że chce pani zeznawać.
01:11:56:Pani chce złożyć oświadczenie?
01:11:58:Zgadza się.
01:12:25:Pragnę złożyć pełne oświadczenie,
01:12:33:że Frank Chambers i ja|z zimną krwią
01:12:36:zamordowaliśmy mojego męża,|Nicholasa Smitha.
01:12:40:Frank Chambers i ja|ponosimy za to jednakową winę.
01:12:46:Choć to Frank ogłuszył Nicka|zanim samochód stoczył się w przepaść.
01:12:55:To wszystko.|Jeszcze jedno.
01:12:57:Nic nie wiedziałam|o żadnej polisie.
01:13:01:Zresztą zrobiliśmy to|z innego powodu.
01:13:06:To wszystko.
01:13:14:Proszę podpisać.
01:14:22:Już ja się postaram,|żebyś tego pożałował.
01:14:25:Prawników też obowiązuje|jakieś prawo.
01:14:27:Prokurator podszedł was,
01:14:31:a wy daliście się nabrać.
01:14:37:Sprowokował was, żebyście wystąpili|przeciwko sobie.
01:14:40:Rozumiem.
01:14:42:Nie wyciągnął nic ze mnie,|więc poszedł do ciebie.
01:14:44:- A ciebie z miejsca obleciał tchórz.|- Tchórz?
01:14:49:Winnego można poznać po strachu.
01:14:52:A nikt nie ma w tym|większej wprawy niż Kyle Sackett.
01:14:56:Kiedy Frank podpisał skargę,
01:14:59:jasne było, że będziesz chciała|odpłacić mu tym samym.
01:15:03:Ma was w garści.
01:15:04:Skoro tak, dlaczego|mnie nie powstrzymałeś?
01:15:08:Próbowałem.
01:15:09:Nic by cię nie powstrzymało.
01:15:12:Ale skoro mamy to już z głowy...
01:15:16:- Kennedy.|- Słucham pana?
01:15:22:Gdzie jest oświadczenie|pani Smith?
01:15:25:Jimmy White zamknął je|w pana sejfie.
01:15:31:To wszystko.
01:15:35:To nie był pracownik prokuratury?
01:15:37:Ten palant nie ma nic wspólnego|z prokuratorem.
01:15:39:Kiedyś był palantem,|ale już nim nie jest,
01:15:42:bo pracuje dla mnie.
01:15:45:W walce z prokuratorem okręgowym
01:15:47:muszę posługiwać się|jego własną bronią.
01:15:51:Wiedziałem, że będziesz|chciała zeznawać,
01:15:53:więc wolałem, żeby odbyło się to|przed moim człowiekiem.
01:15:55:Na sali sądowej powiedziałem,|że przyznajesz się do winy,
01:15:58:żeby nie dopuścić cię do głosu.
01:16:02:Więc prokurator nie ma nic|przeciwko mnie.
01:16:04:Nie jesteś nawet aresztowany.
01:16:06:Pewnie! On pójdzie wolno,|a ja za kratki!
01:16:09:Niekoniecznie.|O ile mnie pozwolisz się tym zająć.
01:16:15:Słuchaj, kobieto.
01:16:17:Wciąż jesteś|w niemałych tarapatach,
01:16:18:bo nie wiemy jakie dowody|przeciwko tobie ma Sackett.
01:16:22:Od tej pory, nie będziesz się|odzywała nieproszona.
01:16:24:A jutro w sądzie masz wyglądać|tak niewinnie, jak tylko potrafisz.
01:16:28:Pamiętaj, jestem twoją|jedyną nadzieją.
01:16:32:Idziemy, proszę pani.
01:16:42:Cora Smith.|Czy to pani prawdziwe nazwisko?
01:16:44:Tak.
01:16:45:Stoi pani przed Sądem Najwyższym|stanu Kalifornia
01:16:53:jako oskarżona o zabójstwo|Nicholasa Smitha
01:16:56:oraz o usiłowanie zabójstwa|Franka Chambersa.
01:16:58:Wysoki Sądzie, rezygnujemy|z wysłuchania pouczenia.
01:17:01:Proszę bardzo.
01:17:02:Czy jest pani gotowa|odpowiedzieć na zarzuty?
01:17:04:Tak.
01:17:06:Czy przyznaje się pani do zabójstwa|Nicholasa Smitha?
01:17:11:- Nie.|- Co takiego?
01:17:19:Moja klientka od początku utrzymywała,|że jest niewinna.
01:17:22:Nie wierzyłem jej.
01:17:23:Dla jej dobra przekonałem ją,|by przyznała się do winy,
01:17:26:prosząc o łagodny wymiar kary.
01:17:28:Lecz biorąc pod uwagę|zaistniałe okoliczności,
01:17:30:jestem zmuszony uznać moją klientkę|za niewinną obu zarzutów.
01:17:39:Jeśli wysoki sąd pozwoli,
01:17:40:chciałbym zamienić na stronie|kilka słów z prokuratorem.
01:17:53:Blefujesz.
01:17:55:Nie udało ci się zdobyć|drugiego oświadczenia.
01:17:59:Wiem, że nie masz dowodów|przeciwko niej,
01:18:02:a bez świadków nie zdołasz dowieść,|że to nie był wypadek.
01:18:08:Wycofaj oskarżenie o|usiłowanie zabójstwa
01:18:12:i zmień zabójstwo na|nieumyślne spowodowanie śmierci.
01:18:15:Przyznamy się, o ile wniesiesz|o łagodny wymiar kary.
01:18:28:Wysoki sądzie,
01:18:30:chciałbym oddalić zarzut|o usiłowanie zabójstwa
01:18:33:i wycofać drugi zarzut|na rzecz nowego.
01:18:41:Wyrażam zgodę.
01:18:42:Obrona poinformowała mnie,|że oskarżona pragnie przyznać się
01:18:45:do zarzutu nieumyślnego|spowodowania śmierci.
01:18:49:Uważam, że zarzut ten jest słuszny|i uczyni zadość sprawiedliwości.
01:18:53:Zgadza się, wysoki sądzie.
01:18:56:Dobrze.
01:18:58:Coro Smith,
01:18:59:czy przyznaje się pani|do nieumyślnego spowodowania śmierci?
01:19:05:Tak.
01:19:16:Tak.
01:19:23:Wysoki sądzie, czy moglibyśmy|od razu wysłuchać wyroku?
01:19:27:Zgodnie z prawem,
01:19:31:umieszczam oskarżoną w zakładzie|stanowym dla kobiet w Tehachapi,
01:19:35:na czas określony w paragrafie.
01:19:37:Wysoki sądzie, wnoszę o|łagodny wymiar kary.
01:19:44:Panie Sackett,|wydaje mi się,
01:19:46:że oskarżoną potraktowano już|wystarczająco łagodnie.
01:19:50:Czy możemy podejść i wyjaśnić|wysokiemu sądowi pewne okoliczności?
01:19:56:Proszę.
01:20:08:Przyznanie się oskarżonej do zarzutu|uważam za w pełni satysfakcjonujące,
01:20:13:jednak wiem, że z powodu|szeregu trudności,
01:20:15:udowodnienie jej winy|będzie bardzo skomplikowane.
01:20:18:Dlatego też uznałem, że prośba moja|oszczędzi mieszkańcom Kaliforni
01:20:23:niechlubnych szczegółów|potencjalnego procesu.
01:20:27:Proszę wrócić na miejsca.
01:20:36:Ufając słowom|prokuratora okręgowego,
01:20:38:gotów jestem przychylić się|do jego prośby.
01:20:40:Niniejszym sąd postanawia|zawiesić wykonanie kary
01:20:42:i oddać oskarżoną pod dozór.
01:20:50:Jesteś wolna.
01:20:53:Już dobrze, pani Smith.|Teraz wszystko będzie dobrze.
01:21:00:To ty tak myślisz.
01:21:06:Doskonała strategia.
01:21:10:Dziękuję.
01:21:11:Ale nie myśl, że zostawię|tę parę morderców w spokoju.
01:21:17:To wszystko.
01:21:19:Ale jeśli jedno z was choćby|zaparkuje przy hydrancie,
01:21:23:pan Sackett dopilnuje,|żebyście dostali po 20 lat.
01:21:33:Chwileczkę.|Jeszcze jedna drobna sprawa.
01:21:37:Tak?
01:21:40:Polisa ubezpieczeniowa.
01:21:42:10000$ za pozbycie się męża.
01:21:46:Dzięki niej wiedziałem,|że Sackett blefuje.
01:21:49:Skoro detektywi z|towarzystwa ubezpieczeniowego
01:21:51:nie znaleźli dowodów morderstwa,
01:21:52:więc Sackett|też nie mógł ich mieć.
01:21:57:Zwykle w takich sytuacjach,|całość należy się mnie.
01:22:03:Ale tym razem
01:22:05:oddam ją pani.
01:22:08:Nie chcę pani pieniędzy.|Już dostałem swoje 10 tysięcy.
01:22:13:Naprawdę, nie wiem co powiedzieć.
01:22:17:Proszę nie dziękować.|Zrobiła mi pani przysługę.
01:22:21:Wygrałem 100$ od Sacketta.
01:22:24:Oprawię ten czek|i powieszę nad biurkiem.
01:22:26:- Jedziemy, Kennedy.|- Do miasta.
01:22:39:Żegnam, panie Tchórzu.
01:22:42:Nie wiem co pan zrobi|i nie obchodzi mnie to,
01:22:44:ale ja zamierzam|otworzyć restaurację.
01:22:54:Moglibyśmy wyjechać|i zacząć od nowa,
01:22:57:gdzieś, gdzie nikt nas nie zna.
01:23:02:Od początku próbowałeś|namówić mnie na włóczęgę.
01:23:05:Ale to ci się nie uda.
01:23:07:Zostaję tutaj.
01:23:10:Dobrze.
01:23:14:W takim razie ja też zostanę.
01:23:18:Ostrzegam cię, że czeka cię tu|sporo pracy,
01:23:22:ponieważ mam konkretne plany|związane z tym lokalem.
01:23:24:Chcę otworzyć ogródek,
01:23:27:dostać licencję|na sprzedaż piwa...
01:23:29:Nie wystarczą ci hamburgery?
01:23:30:Zrozum wreszcie, że ja muszę|do czegoś dojść!
01:23:34:Jeśli nie chcesz stracić pracy,|bierz się do roboty.
01:23:39:Otwieramy jutro o 7.
01:23:41:Dobrze,
01:23:44:proszę pani.
01:23:49:I tak powinno być.
01:23:54:/Taka sytuacja trwała|/kilka tygodni.
01:23:56:/Nie ufałem jej. Całe dnie|/obserwowałem ją niczym jastrząb.
01:23:59:/Tymczasem rozgłos,|/jaki zyskała sprawa,
01:24:01:/przysporzył nam wielu klientów.
01:24:04:Pani Smith?
01:24:09:Zechce mi pani dać|swój autograf?
01:24:15:Dziękuję.
01:24:20:Jesteś sławna.
01:24:21:Słuchaj no...
01:24:32:Witam, panie Keats.
01:24:35:Dzień dobry, panie Sackett.
01:24:38:Czego sobie panowie życzą?
01:24:40:Piwa na razie.
01:24:42:Spory ruch w interesie, jak widzę.
01:24:44:Ja zajmę się tym stolikiem.
01:24:46:Chyba mi pani ufa?
01:24:53:- Witaj, Frank.|- Dzień dobry.
01:25:12:- Może to nic nie znaczy...|- Co nic nie znaczy?
01:25:14:Prokurator okręgowy chce wystąpić|przeciwko wam.
01:25:16:Ponoć okoliczni mieszkańcy plotkują,|że mieszkacie tu jak małżeństwo.
01:25:20:- Plotkują?|- Wolne żarty.
01:25:22:Czyżby?
01:25:24:Bez ślubu pod jednym dachem?
01:25:27:W Los Angeles zatrzymano|oskarżonego o zabójstwo.
01:25:30:Kiedy nie udowodnili mu winy,
01:25:31:wsadzili go z powodu|47 innych zarzutów.
01:25:33:Wiem do czego pan zmierza|i zajmę się tym.
01:25:41:Niech pan nie wyciera.|Ładnie panu w mojej szmince.
01:25:44:To nawet smakuje.|Jak nazywasz ten smak, Frank?
01:25:48:- Od dawna go nie próbowałem.|- O ile wiem,
01:25:50:nigdy go nie próbowałeś.|- Przestań.
01:25:57:Ten krawat dostał ode mnie|w prezencie ślubnym.
01:26:01:Nosi go, jakby to była|pętla wokół szyi.
01:26:04:Znam 20 powodów, dla których|nigdy nie będziecie szczęśliwi.
01:26:09:Proszę, moja droga.
01:26:11:Dziękuję. Powiesimy to obok|licencji na sprzedaż piwa.
01:26:15:Przyszedł telegram|kiedy się pani szykowała.
01:26:18:Mam nadzieję, że to powinszowania|od Sacketta.
01:26:21:Złe wieści?
01:26:23:Chciałbyś.
01:26:31:Moja matka.
01:26:34:Miała atak serca.
01:26:37:Nie byłam w domu|od trzech lat.
01:26:40:Mógłby mnie pan podwieźć|na stację?
01:26:44:Naturalnie.|Wszystkim się zajmę.
01:26:49:- Zabrać bagaż?|- Tak.
01:26:52:- Kiedy wrócisz?|- Za tydzień. Przyślę telegram.
01:26:54:Odprowadzę cię.
01:26:56:Nie cierpię pożegnań.
01:27:03:Nawet ślepiec dostrzegłby,|że podpadłeś.
01:27:06:Tak.
01:27:12:Wsiadaj.|Odwiozę cię do domu.
01:27:15:Dziękuję.
01:27:16:Spróbuję zapomnieć|o tej blondynce.
01:27:25:Przepraszam.|To pewnie gaźnik.
01:27:28:Mogę się tym zająć.
01:27:30:Lepiej wysiądę.
01:27:33:Siedzenia są nagrzane,
01:27:35:a ja mam na sobie|cienką spódniczkę.
01:27:37:Ochłodzę je dla pani.
01:27:40:Dziękuję.
01:27:46:Madge Gorland.
01:27:48:"Niebo przy autostradzie".
01:27:52:Restauracja.
01:27:53:No proszę.|Trafił swój na swego.
01:27:56:W Kaliforni wszyscy żyją z tego,
01:27:59:że wzajemnie|sprzedają sobie hamburgery.
01:28:04:- Już działa.|- Jest pan geniuszem.
01:28:07:Z moim rozumem i pani urodą|moglibyśmy niejedno zdziałać.
01:28:10:Na przykład co?
01:28:11:Pojechać do Tijuany|na prawdziwy meksykański obiad.
01:28:15:- Dlaczego Meksyk?|- Lubię tamtejszą kuchnię.
01:28:17:Poza tym, mam kłopot.
01:28:20:Jaki?
01:28:22:Stopy tak mnie swędzą,|że nigdzie nie mogę zagrzać miejsca.
01:28:25:Buntownik.
01:28:26:Nie może znieść niewoli.
01:28:28:Tak jak ja.
01:28:30:Czasem tak mam dość|hamburgerów, że...
01:28:34:O której będziemy z powrotem?
01:28:37:Mam cały tydzień.
01:28:40:Jedźmy.
01:28:47:Założę się, że w pani żyłach|płynie cygańska krew.
01:28:49:Podobno urodziłam się|z kolczykami w uszach.
01:28:51:Więc być może Meksyk|okaże się za blisko?
01:29:14:Ta duża w paski.
01:29:28:Dlaczego mnie nie zawiadomiłaś|o śmierci matki?
01:29:31:- Nie chciałam cię martwić.|- Powinnaś była dać mi znać.
01:29:35:- Co by to dało?|- Ty w Iowa, przy umierającej matce,
01:29:38:a ja tu świetnie się bawię.|- Nie szkodzi.
01:29:41:Zrobię ci w domu porządnego drinka.|Poprawi ci nastrój.
01:29:44:- Już nie piję.|- Dlaczego?
01:29:47:Mam ci dużo do powiedzenia.|Teraz wszystko się ułoży.
01:29:51:- Co się stało?|- Nie teraz. Po kolacji.
01:29:54:Jesteśmy.
01:29:56:Skąd masz samochód?
01:30:14:Pamiętacie mnie?
01:30:19:Tak, pamiętam pana.
01:30:23:Proszę wejść.
01:30:31:Co słychać, pani Chambers?
01:30:35:Dziękuję, dobrze.
01:30:36:Frank, zaprowadź pana Kennedy'ego|do salonu.
01:30:40:- Przyniosę wam po piwie.|- Tak, tam będzie nam wygodniej.
01:30:45:- Co słychać u Keatsa?|- Pokłóciliśmy się.
01:30:48:Już u niego nie pracuję.
01:30:50:Jeżeli możemy jakoś pomóc,|proszę powiedzieć.
01:30:54:Może użyczylibyście mi|trochę grosza?
01:30:59:Nie trzymam w domu większych sum,|ale jeśli przyda się panu 20$...
01:31:04:Liczyłem na więcej.
01:31:07:- Dość tego. O co ci chodzi?|- O pani oświadczenie,
01:31:10:które sam spisałem.
01:31:13:Te bzdury wyssane z palca?
01:31:16:Kiedy odchodziłem od Keatsa,|wziąłem je ze sobą.
01:31:19:Pomyślałem sobie, że chcielibyście|je odzyskać.
01:31:23:- Ile za nie chcesz?|- A ile pani da?
01:31:26:Nie jest nam potrzebne.|Możemy dać 100$.
01:31:29:Tak, tyle mogłabym zapłacić.
01:31:32:Sądziłem, że jest więcej warte.
01:31:37:Jakieś...|15000$.
01:31:42:- Oszalałeś?|- 10000 za ubezpieczenie,
01:31:45:plus 5000, które zarobiliście tu|dzięki rozgłosowi.
01:31:49:Razem 15 tysięcy.
01:31:51:- Chcesz nas oskubać za jeden papier?|- Jest tego wart.
01:31:54:Nie zaczynaj!
01:31:57:Po pierwsze, nie mam go przy sobie.
01:32:00:Nic nie zaczynam.
01:32:04:Zdaje się, że wpadliśmy.
01:32:06:Tak, ale żądasz zbyt wiele.
01:32:08:Mów dalej.
01:32:11:Zarobiliśmy 4 tysiące, a nie 5.|Trochę już wydaliśmy.
01:32:14:Musiałam wyjechać,|co też kosztowało.
01:32:17:Jej matka zmarła.
01:32:19:I zainwestowaliśmy w lokal.
01:32:21:Dobra.
01:32:23:10 i 2 daje 12.
01:32:27:12 tysięcy?
01:32:28:Okrąglutkie albo oświadczenie|idzie do Sacketta.
01:32:34:Wygląda na to, że musimy mu dać|te pieniądze.
01:32:37:Nie mamy innego wyjścia.
01:32:41:Zadzwonię o 5.
01:32:43:Do tej godziny masz wrócić z banku.|Lepiej, żebyś miał tę forsę.
01:32:48:Bo jeśli nie...|Sackett.
01:32:52:Co za szkoda, że trafił pan|na Franka.
01:32:56:Gdybyśmy byli sami,
01:32:59:na pewno zdołalibyśmy|dogadać się inaczej.
01:33:10:Wstawaj i dzwoń do wspólników.
01:33:15:Nikt prócz mnie o tym nie wie.
01:33:19:- Dzwonisz czy nie?|- Nie mam do kogo.
01:33:22:Mówię ci, że tylko ja.
01:33:33:Nie bij!
01:33:35:Powiem wszystko.|Mam jednego wspólnika.
01:33:39:Dzwoń do niego.|Z kuchni.
01:33:43:Masz.
01:33:50:Przynieś drugi aparat, Coro.
01:33:54:Tylko wymyśl dobrą historyjkę.
01:34:00:Jeśli będzie próbował sztuczek,|dam ci znać.
01:34:04:Szybciej.
01:34:20:To ty, Willie?
01:34:22:Wszystko załatwione.
01:34:25:Kiedy możesz to przywieźć?
01:34:28:Chambers pojechał do banku|po działkę.
01:34:31:Wie, że nie ma wyjścia,
01:34:34:ale boi się, że jak ona się dowie|ile chcemy, będzie się stawiała.
01:34:42:Może dla ciebie to dziwne,
01:34:45:ale mam swoje powody.
01:34:53:Będzie za godzinę.
01:34:56:Jest strasznie podejrzliwy.
01:34:58:Lepiej mieć się na baczności|kiedy coś podejrzewa.
01:35:05:To graj wiarygodnie|kiedy tu przyjedzie.
01:35:11:A dla lepszej mistyfikacji|otwórz ogródek piwny.
01:35:14:Nie wpuszczaj nikogo do środka.
01:35:17:Dobra.
01:35:24:Jest twój kumpel.|Jeśli to nie on,
01:35:27:czeka cię druga runda,|na szczęście.
01:35:31:Na zdrowie.
01:35:49:- Co jest?|- To. Do przodu.
01:35:54:Sprawdź kieszenie.
01:35:58:- Jest!|- Drugą też!
01:36:01:Jest.
01:36:06:Fotokopie!
01:36:08:- I negatywy.|- Więc chcieli dalej nas szantażować.
01:36:12:Nic z tego.
01:36:14:Dzięki, chłopaki.
01:36:15:Odprowadzę was do wyjścia.
01:36:21:Ruszać się!
01:36:36:Udało się.
01:36:40:- To już ostatnia fotokopia.|- O nie.
01:36:44:Mam ich mnóstwo.
01:36:48:- Ty masz ich mnóstwo?|- A Sackettowi wystarczy tylko jedna.
01:36:51:Nie będziesz ryzykowała życia po to,|żeby się na mnie odegrać.
01:36:56:Nie zrozumiałeś Keatsa.
01:36:58:Nie mogą już zmienić oskarżenia|przeciwko mnie!
01:37:01:Co cię ugryzło?
01:37:04:To! Twoja przyjaciółeczka|podrzuciła to,
01:37:06:kiedy piastowałeś Kennedy'ego.
01:37:09:Buntownik, co?|I uwielbiasz meksykańską kuchnię?
01:37:14:Mam nadzieję, że twoja lalunia|nie zapomni o tym,
01:37:17:kiedy będziesz gnił|w więzieniu!
01:37:29:- Wieszam fartuszki, kochanie.|- Jak miło.
01:37:33:- A myślałeś, że co robię?|- Nic nie myślałem.
01:37:37:Kiedy przyjdzie czas na telefon|do Sacketta, dam ci znać.
01:37:40:Na razie oszczędzaj siły,|bo będą ci bardzo potrzebne.
01:37:54:Nalewam sobie szklaneczkę|na wzmocnienie sił, kochanie.
01:37:56:- Jak miło.|- A myślałaś, że co robię?
01:37:59:Nic nie myślałam.
01:38:00:Kiedy będę gotów stąd wyfrunąć,|dam ci znać.
01:38:03:Oszczędzaj siły.|Przydadzą ci się na później.
01:38:10:/Tak było do wieczora.
01:38:12:/Patrzyliśmy sobie na ręce.
01:38:13:/Ja bałem się,|/że zadzwoni do Sacketta,
01:38:15:/a ona, że mógłbym...
01:38:19:/Nienawidziliśmy się jak|/śmiertelni wrogowie.
01:38:22:/W końcu się położyła.
01:38:24:/Ja też poszedłem do siebie,|/jednak nie mogłem zmrużyć oka.
01:38:28:/Nagle...
01:38:39:- Zostaw to albo...|- Albo co?
01:38:42:Halo?
01:38:43:Taksówka?
01:38:44:Nie potrzebujemy.|Zmieniliśmy zdanie.
01:38:47:- Albo co?|- Dostaniesz w zęby.
01:38:50:A może coś innego?|Obmyślałeś sposób jak mnie zamordować.
01:38:53:- Spałem.|- Nie kłam!
01:38:55:- Ja nie będę kłamać.|- Też nie jesteś lepsza.
01:38:57:Chciałaś mnie wydać Sackettowi,|więc jesteśmy kwita.
01:39:01:Znów wracamy do początku.
01:39:04:Niezupełnie.
01:39:06:Ta dziewczyna|nic dla mnie nie znaczy.
01:39:11:Powiedziała, że z nią wyjedziesz.
01:39:14:A dlaczego nie?|Chciałem wyjechać.
01:39:16:A wiesz dlaczego|tego nie zrobię?
01:39:19:Bo jesteśmy związani|na zawsze.
01:39:22:- Tylko nie mów, że mnie kochasz.|- Kocham cię.
01:39:25:To miłość pełna strachu.
01:39:27:Nienawidzisz mnie?
01:39:29:Nie wiem.
01:39:32:Ale wreszcie musimy|wyznać sobie prawdę.
01:39:35:Dlaczego chciałaś uciec?
01:39:39:Mówiłam ci, że muszę ci|coś powiedzieć.
01:39:46:Nie chciałam jechać|do Sacketta.
01:39:50:Chciałam uciec.
01:39:52:Na zawsze.
01:39:54:Tak, żebyś mnie już nigdy|nie zobaczył.
01:39:57:Ani mnie...
01:40:00:- Ani...|- Kogo?
01:40:03:Pozwól mi powiedzieć.
01:40:09:Zabraliśmy jedno życie.
01:40:11:Jeśli dalibyśmy życie|nowemu człowiekowi,
01:40:13:może Bóg wybaczyłby nam.
01:40:16:Może.
01:40:18:Wszystko się pomieszało.
01:40:21:Nie wydałabym cię Sackettowi.
01:40:24:Jak mogłabym|powiedzieć potem dziecku,
01:40:29:że jego ojciec-morderca|zginął w komorze gazowej?
01:40:34:Czy dziecko jest|jedynym powodem?
01:40:38:Nie.
01:40:41:Proszę, jednego muszę być pewna.
01:40:44:O nic nie pytaj.
01:40:46:Zabierz mnie na plażę.|Byliśmy tam tacy szczęśliwi.
01:40:50:Bądźmy szczęśliwi|jeszcze raz.
01:40:54:Obiecuję, że nim tu wrócimy,
01:40:57:będę wiedziała.
01:41:00:Wyprowadzę samochód.
01:41:14:Nienawiść i chęć zemsty|już mnie opuściły.
01:41:17:A ciebie?
01:41:20:Nie wiem jak mógłbym|ci to udowodnić.
01:41:25:Znam sposób.
01:41:27:Popłyńmy daleko,
01:41:31:tak daleko aż będziemy|zbyt zmęczeni by móc wrócić.
01:41:34:- Czego to dowiedzie?|- Chodź, pokażę ci.
01:42:00:Wystarczy.
01:42:02:- Zmęczyłaś się?|- Bardzo. A ty?
01:42:06:Jeszcze nie.
01:42:09:Chciałam się przekonać|czy mi ufasz.
01:42:14:Jeśli nie wierzysz,
01:42:19:że już nigdy nie wystąpię|przeciwko tobie,
01:42:22:możesz wrócić sam.
01:42:24:Jestem zbyt wyczerpana.|Nie dopłynę.
01:42:27:Nikt się nie dowie.
01:42:29:Nic nie mów.
01:42:33:Kochanie, zabiorę cię do brzegu.
01:43:11:Czy teraz jesteś pewna?
01:43:15:Tak.
01:43:25:Długo czekałem|na ten pocałunek.
01:43:28:W domu będą pocałunki.
01:43:32:Pełne marzeń.
01:43:35:Pocałunki życia,|nie śmierci.
01:43:38:Nie wiem czy wytrzymam.
01:43:48:Uważaj!
01:44:06:/Frank Chambers|/oskarżony o morderstwo
01:44:12:Frank Chambers i ta kobieta
01:44:15:najpierw wspólnie zamordowali jej męża,|żeby przejąć jego majątek.
01:44:18:Potem Chambers zamordował ją,|żeby zagarnąć wszystko dla siebie.
01:44:24:Przysięgli naradzali się|zaledwie pięć minut.
01:44:26:Sędzia odczytując wyrok|powiedział,
01:44:28:że ma dla mnie tyle szacunku,|co dla wściekłego psa.
01:44:32:Rozumiem.
01:44:38:Teraz chciałbym zapytać ojca|o najważniejsze.
01:44:40:Czy ona wie?
01:44:42:Że jej nie zabiłeś?
01:44:45:Musi to wiedzieć.
01:44:47:Ale tak to jest|kiedy się igra z morderstwem.
01:44:51:Może...
01:44:53:w ostatniej chwili pomyślała,
01:44:57:że zrobiłem to specjalnie.
01:44:59:Ojcze, czy ona zna prawdę?
01:45:01:Musimy mieć nadzieję.
01:45:03:Niedobrze zaczęliśmy i już|nie udało nam się tego zmienić.
01:45:08:Ale ja jej nie zabiłem.
01:45:10:Kochałem ją tak bardzo,|że gotów byłem umrzeć dla niej!
01:45:19:Rozmawiałem z naczelnikiem.
01:45:27:Ja tego nie zrobiłem.
01:45:31:Przypuśćmy, że mówisz prawdę.
01:45:33:Wytoczcie mi nowy proces.|Nie każcie mnie za jej śmierć!
01:45:37:Załóżmy, że będzie drugi proces|i zostaniesz uniewinniony.
01:45:40:Co dalej?
01:45:42:Wczoraj odbyła się licytacja|przedmiotów z majątku Twin Oaks.
01:45:46:Mężczyzna, który kupił kasę,|znalazł w niej liścik.
01:45:50:Przyniósł go mnie.
01:45:54:Cora napisała go do ciebie.
01:46:04:To piękny list.
01:46:06:Ta kobieta bardzo cię kochała.
01:46:10:Domyślam się, że napisała go|tej nocy, kiedy zginęła.
01:46:13:To list pożegnalny, tak?
01:46:16:Tej nocy chciała uciec.
01:46:20:Ponieważ sądziła, że nikt,|oprócz ciebie, tego nie zauważy,
01:46:25:jest to wystarczający dowód,
01:46:28:by oskarżyć cię o współudział|w zabójstwie jej męża.
01:46:32:Więc nawet jeśli|opuścisz tę celę
01:46:35:i tak szybko do niej wrócisz.
01:46:40:Więc po co się trudzić?
01:46:46:Poniosę więc karę|nie za jej śmierć?
01:46:51:Nie, za zabójstwo Nicka.
01:46:57:To mi przypomina.
01:47:00:Tak samo jest
01:47:02:kiedy się czeka|na upragniony list.
01:47:08:Człowiek nie odchodzi od drzwi,
01:47:11:w obawie, że nie usłyszy|kiedy zadzwoni listonosz.
01:47:15:A przecież on zawsze|dzwoni dwa razy.
01:47:18:/Co takiego?
01:47:20:Zadzwonił dwa razy po Corę.
01:47:22:A teraz dzwoni drugi raz|po mnie, prawda?
01:47:27:Mniej więcej.
01:47:29:Rzecz w tym, że zawsze słyszymy|dopiero drugi dzwonek.
01:47:32:Nawet kiedy jesteśmy w ogrodzie.
01:47:39:Miał ojciec rację.
01:47:43:Bóg wie na ten temat|więcej niż my.
01:47:49:Cora zapłaciła za śmierć Nicka.
01:47:52:Teraz ja zapłacę za jej.
01:47:55:Ojcze,
01:47:56:czy zmówi ojciec modlitwę|za mnie i Corę?
01:47:59:Żebyśmy byli razem,
01:48:02:gdziekolwiek to będzie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Listonosz zawsze dzwoni dwa razy (The Postman Always Rings Twice) (1981) cz 2
Listonosz zawsze dzwoni dwa razy (The Postman Always Rings Twice) (1981) cz 1
The Big Sleep [Wielki sen] [1946] [napisy pl]
The Killers [Zabójcy] [1946] [napisy pl]
The Girl Who Disappeared Twice
Money, Banking and the Federal Reserve (napisy PL)
The Racket 1928 DVDRip XviD NAPISY PL
Schronienie The Refuge (2009) LiMiTED DVDRip XviD NODLABS napisy PL
The Walking Dead S04E03 Napisy PL
Wszystko za życie Into the Wild (Napisy pl)
Pokemon Movie film 8 Lucario And The Mystery Of Mew Napisy Pl
Noc i miasto Night and the City [1950] NAPISY PL
The Ghost Writer (2010) napisy pl
Na Ostrzu 3;Goniąc Marzenia The Cutting Edge 3; Chasing the Dream (2008) Napisy PL
Przypadkowy maz The Accidental Husband 2008 Napisy PL
Mroczna noc stracha na wróble [Dark Night of the Scarecrow] 1981 Napisy PL

więcej podobnych podstron