32 28 Sierpień 1996 Lebiedź wraca z niczym




Archiwum Gazety Wyborczej; Lebiedź wraca z niczym












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 198, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1996/08/26, dział
ŚWIAT, str. 7 Fot.
Reuter
Korespondencja Andrzej M. Zaucha, Moskwa; Współpraca Irena
Lewandowska
CZECZENIA - ROSJA
Lebiedź wraca z niczym
Generał Aleksander Lebiedź miał wczoraj podpisać porozumienie pokojowe z
Czeczeńcami. Pojechał do nich, ale niczego nie podpisał. Natychmiast wrócił na
konsultacje do Moskwy.
Lebiedź przed odlotem do Moskwy, gdzie ponownie ma zamiar spotkać się z
Borysem Jelcynem, zaapelował do narodu czeczeńskiego o cierpliwość, pozbycie się
nienawiści i podejrzliwości w stosunku do Rosjan. "Każdą wojnę, wcześniej lub
później, kończy pokój. Teraz taki moment nastąpił w Czeczenii" - napisał Lebiedź. Dodał, że już niedługo
odpowiedzialni za wojnę zostaną wymienieni po nazwisku. "Przez wszystkich
przeklęta wojna powinna odejść w przeszłość" - twierdzi Lebiedź.
Lebiedź po raz kolejny przyleciał do Czeczenii
w sobotę. W miejscowości Nowyje Atagi spotkał się z szefem sztabu czeczeńskich
partyzantów Asłanem Maschadowem. Ustalili niemal pełny tekst porozumienia
politycznego, które miałoby ostatecznie zakończyć wojnę w Czeczenii, określającego jej status i termin wyborów
władz.
Bardzo mało wiadomo o wynikach tych rozmów. Rosyjski publicysta Aleksander
Minkin, który jako jedyny dziennikarz był przy rozmowach, powiedział "Gazecie":
- Odniosłem wrażenie, że Czeczeńcy chcą zakończyć wojnę, wycofać wojska, a kiedy
nastanie pokój, przeprowadzić wolne wybory, które określą status Czeczenii. Kreml zgłosił inną propozycję: dobrze, że
mamy zawieszenie broni, ale referendum o statusie Czeczenii należy odłożyć na pięć lat. Nie było mowy o
odroczeniu podpisania porozumienia, tylko terminu referendum. Najpierw wszystko
odbudujemy, a potem porozmawiamy o wyborach i referendum. Nie wiem, kto ma przez
ten czas rządzić - mówi Minkin. - Czeczeńcy udowodnili, że umieją walczyć, więc
być może nasi tym razem zdecydowali, że spróbują ich po prostu oszukać. Nie
byłbym taki pewny, że to się może udać. To tacy sami ludzie radzieccy jak i my.
Asłan Maschadow był pułkownikiem Armii Radzieckiej. Są świetnie wykształceni,
jak choćby Mowładi Udugow, ich minister informacji, który po rosyjsku lepiej
formułuje myśli niż nasz premier. Rozmawiać z nimi jest łatwo, ale zmusić do
podpisania dokumentu o tym, że Czeczenia jest
nieodłączną częścią Rosji z pewnością się nie da - powiedział nam Minkin.
Tymczasem w Moskwie mówi się, że Czeczeńcy są skłonni zrezygnować z pełnej
niepodległości i zgodzić się na status Tatarstanu - państwa stowarzyszonego z
Rosją, ale prowadzącego własną politykę zagraniczną. W przypadku Czeczenii największe problemy byłyby zapewne z żądaniem
opozycji, aby dysponować własną armią i władzą sądowniczą. Jednak Lebiedź, gdy
siadał do stołu rokowań, dawał do zrozumienia, że jest gotów na daleko idące
ustępstwa.
Po sobotnim spotkaniu obie strony stwierdziły, że uzgodniono niemal wszystkie
punkty umowy. Jednak zaplanowane na niedzielę rano spotkanie się nie odbyło.
Lebiedź tłumaczył to koniecznością konsultacji prawnych. Rosyjskie dowództwo
wojsk w Czeczenii sugerowało, że ma to związek z
sobotnim incydentem w Groznym. Oddział partyzantów rozbroił tam 58 żołnierzy
wojsk wewnętrznych MSW. Rosjanie oskarżyli Czeczeńców o naruszanie rozejmu.
Jednak ci złożyli stronie rosyjskiej pisemne przeprosiny i zapowiedzieli
zwrócenie zatrzymanej broni. Lebiedź stwierdził, że incydent to zwyczajne
nieporozumienie.
Obserwatorzy łączą "konieczność konsultacji" układu politycznego z wywiadem,
jakiego Czernomyrdin udzielił telewizyjnemu programowi "Zierkało". Powiedział w
nim bardzo ostrożnie, że ewentualne rozmowy o statusie kaukaskiej republiki
powinny zostać odłożone do momentu stabilizacji sytuacji w Czeczenii. Był to sygnał, że piorunująca szybkość, z
jaką Lebiedź rozwiązuje karkołomne łamigłówki czeczeńskiej wojny, nie do końca
odpowiada politycznemu establishmentowi na Kremlu. Sporej grupie ludzi, o
których Lebiedź mówi "trzecia siła", a prasa nazwała niegdyś "partią wojny",
jego sukcesy są nie w smak. Podobnie jak coraz potężniejsza figura
generała-polityka. Ludzie z "partii wojny" zarabiali na czeczeńskiej awanturze
gigantyczne pieniądze (w ciągu 20 miesięcy konfliktu Rosja wydała na wojnę,
według niektórych ekspertów, ok. 100 mld dolarów). W Moskwie mówi się, że
obecnie ci ludzie grupują się wokół Anatolija Czubajsa, szefa prezydenckiej
administracji. Niektórzy uważają, że Czubajs jest związany z niektórymi
rosyjskimi bankami, które obsługiwały finanse armii rosyjskiej w Czeczenii.
[Hasła: Rosja - Czeczenia; Lebiedź Aleksander; wojska rosyjskie, pobyt;
rozejm; polityka]

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
28 17 Sierpień 1996 Za zasłoną zbrodnia
31 27 Sierpień 1996 Kłody pod nogi Lebiedzia
11 28 Maj 1996 Rozejm wyborczy
30 22 Sierpień 1996 Rozejm zamiast ultimatum
26 12 Sierpień 1996 Kontratak Rosjan
10 28 Sierpień 1999 Błędni rycerze Proroka
25 8 Sierpień 1996 Dżochar i Szamil
27 13 Sierpień 1996 Generał obiecuje pokój
29 20 Sierpień 1996 Oczyścić Grozny
20 12 Lipiec 1996 Lebiedź ma plan, a walki trwają
23 7 Sierpień 1996 Czeczeńska ofensywa str 6
21 2 Sierpień 1996 Nie grzesz zaniechaniem
analiza finansowa s 28 32

więcej podobnych podstron